Algorytm S-37, Ballady Marmitte
Rzucasz okiem na pierwsza strone pisma... o-----------------------------------------------------------------------------o | Data wydania: drugi dzien pory Lammas | | | | | | /)_(\ | | ______( 0 0 )______ | | /_/_/_/\` ' `/\_\_\_\ | | )'_'( | | ____.""_"".____ | | P E R I O D I C U S | | | . . . . Oto drugi numer Periodicusa, ktory zostal wydany w Majcu roku Drugiego. Debiut okazal sie tak oszalamiajacy, ze raptem miesiac po ukazaniu sie pierwszego egzemplarza nie wszystkie nadeslane teksty mogly sie ukazac w tym wydaniu. Sklad Redakcji pod kierownictwem inz. Zurlicha nadal bez zmian. note ku pamieci zlozyl Hiir, Redaktor Naczelny Periodicusa W tym numerze: * Wielki Wyscig Kha'm'k-dze............................strona 1 * Algorytm S-37........................................strona 2 * Wola boska...........................................strona 3 * Ballady Marmitte, Czarnej Rozy.......................strona 4 * Roze - wiersze Tilieny...............................strona 5 * Mistycyzm ostrza miecza..............................strona 6 . . . . | | | | o-----------------------------------------------------------------------------o Mozesz przeczytac konkretna strone. pr strone 1 Zatytulowano: Wielki Wyscig Kha'm'k-dze Na dzien 24 Majca Roku Drugiego (gnomiej rachuby) zapowiadany jest Wielki Wyscig Kha'm'k-dze. Ma to byc przypomnienie pradawnej tradycji igrzysk rozgrywanych wsrod krasnoludzkich goncow. Tym razem jednak, do zawodow stanac moga przedstawiciele wszystkich ras i profesji. Lista uczestnikow wciaz jest otwarta. Glowny organizator - Lothtar Himgor - zapewnia, iz specjalnie powolana Komisja zadba o sprawiedliwe szanse dla kazdego zawodnika, zarowno slabego, jak i doswiadczonego. O zwyciestwie powinien zadecydowac spryt i znajomosc trasy. Biegnie ona od Browaru Mahakamskiego (rozpoczecie Wyscigu w alkierzu) do zejscia na bagna ghouli przy szlaku na Pustkowia Chaosu. Punktem przestankowym bedzie poczta w Krainie Zgromadzenia, gdzie pojawic sie przed dotarciem na mete musza wszyscy uczestnicy. Dla najlepszych przewidziane sa wysokie nagrody: Za pierwsze miejsce: 1000 zlotych monet, dodatkowo niespodzianka; Za miejsce drugie: 100 zlotych monet i niespodzianka, ponadto prawo do zasiadania w Komisji ds. Wyscigu podczas nastepnej jego edycji; Dla trzeciego na mecie: mahakamski wielki espadon. Dokladny termin: 24 Majca, 22.30 czasu gnomiego, start w alkierzu Browaru Mahakamskiego. Warto pojawic sie nieco wczesniej, aby nie opoznic przygotowan do Wyscigu. Biezace informacje znalezc mozna na tablicach oglosze- niowych. Nieco ponizej zamieszczamy regulamin tej rywalizacji. REGULAMIN WIELKIEGO WYSCIGU KHA'M'K-DZE $1. Udzial w Wyscigu jest dobrowolny. $2. Liczba, wiek, przynaleznosc rasowa i gildiowa zawodnikow nie graja zadnej roli. Kazdy chetny moze sie zglosic do uczestnictwa w wyscigu. $3. Zawodnik musi dotrzec z jednego miejsca Swiata do drugiego, przy czym moze sie pojawic miejsce przestankowe, ktore musi odwiedzic nim dostanie sie do mety (jesli wiec trasa to Nuln(tablica) - Mahakam(poczta) - Novigrad(tablica), znaczy to ze zawodnik rozpoczyna spod tablicy w Nuln, biegnie do Mahakamu, pokazac sie czlonkowi Komisji na poczcie, po czym biegnie do Novigradu pod tablice gdzie konczy bieg). $4. Trasa biegu zawodnika nalezy do jego wlasnej inwencji. $5. Zawodnik, stawiajac sie w punkcie startu Wyscigu Kha'm'k-dze ma obowiazek przedstawienia sie wszystkim innym zawodnikom oraz Komisji, otrzymuje okreslona ilosc przedmiotow obciazajacych, (moze je wlozyc do plecaka, moze takze miec przy sobie wszelki inny ekwipunek), po czym na dany sygnal, rozpoczyna bieg. $6. Zawodnik ma prawo zabijac, okradac, oszukiwac innych zawodnikow w trakcie Wyscigu. $7. Liczba oraz rodzaj przedmiotow obciazajacych zawod- nika zostaja spisane na poczatku wyscigu i z taka sama liczba tychze przedmiotow zawodnik winien dotrzec do mety. $8. Wyscig moze rozgrywac sie druzynowo lub pojedynczo. Standardem jest jednak drugi wariant. $9. Oplata wynosi 10 zlotych monet od uczestnika. $10. Komisja ds. Wyscigu zastrzega sobie prawo do kazdej zmiany w jego formie, odrzucaniu i automatycznej dsykfalifikacji zawodnikow i orzekaniu o wygranej. Aneks 1 - do paragrafu $2: W przypadku gdy dany uczestnik znacznie przewyzsza sila pozostalych lub gdy jest w ogole zbyt slaby aby (wg Komisji) wziasc udzial w Wyscigu, Komisja zastrzega sobie prawo do odrzucenia jego kandydatury. Aneks 2 - do paragrafu $3: Uczestnik Wyscigu nie zatrzymuje sie na miejscu przestankowym - on tylko tamtedy przebiega. Wystarczy wiec pojawic sie tylko w wyznaczonym miejscu. (ewent. odnalezc w danym miejscu wyznaczonego czlonka Komisji, aby mogl potwierdzic przebieg trasy) Aneks 3 - do paragrafu $4: Zawodnik ma prawo do obrania taktyki zgodnej ze swoimi predyspozycjami do wyscigu. Moze sprobowac pozbyc sie innych przeciwnikow badz, metoda kluczenia, obierania wlasciwych drog, cofania sie itd, wyprzedzic ich. Ma jednak obowiazek pokazania sie w miejscu przestankowym, w przeciwnym bowiem przypadku zostanie zdyskwalifikowany. Uzywanie statkow tudziez innych srodkow transportu jest dozwolone (a nawet czasem konieczne). Aneks 4 - do paragrafu $5: Przed otrzymaniem przedmiotow obciazajacych, zawodnik bedzie musial zalozyc wszelkie posiadane zbroje i dobyc wszelkie posiadane bronie. Jego ewent. plecak winien byc wtedy pusty a sam zawodnik najwyzej troche obciazony. Aneks 5 - do paragrafu $6: Zawodnik ma prawo takze wspierac innych zawodnikow w walce z jeszcze innymi, nie moga sie za to zawodnicy laczyc w druzyny czy tez grac zespolowo, jesli nie jest to okreslone w paragrafie $8. Aneks 6 - do paragrafu $10: Komisja zastrzega tez sobie prawo do kilku dni namyslu przed ogloszeniem ostatecznych wynikow w spornych przypadkach. Serdecznie zapraszamy do zapisow na Wielki Wyscig Kha'm'k-dze. Przydzielaniem i rejestracja zawodnikow zajmuje sie Kupiec Lothtar. Prosze pisac wnioski na poczcie do niego. Wszystkie prawa zastrzezone. Lothtar Himgor ze Starszyzny Klanu Hychsohn, Kupiec Novigradu, Handlarz Ekwipunkiem, Kronikarz Cechu, Prezes Banku LKN, Pisarz, Kartograf, Podroznik, zwany Smokiem. L K N Bank LKN. Sponsorzy: - Lothtar Himgor ze Starszyzny Klanu Hychsohn, Kupiec Novigradzki, Handlarz Ekwipunkiem, Kronikarz Cechu, zwany Smokiem, krasnolud. WPLACIL: nie podano - Hunvert Grasco ze Starszyzny Klanu Nadr-Hogr, Radny Cechu Kupcow Novigradu, Handlarz Kamieniami Szlachetnymi, krasnolud. WPLACIL: 500 zlotych monet - Ader Mistrz Cechu Kupcow Novigradzkich, Handlarz Kamieniami Szlachetnymi, czlowiek. WPLACIL: nie podano ---------------------------------------------------------------- pr strone 2 Zatytulowano: Algorytm S-37 ALGORYTM S-37 Ponizszy algorytm mozna stosowac w sytuacji niepowo- dzenia eksperymentu. Dla ulatwienia odbioru przez innostwory zostal przedstawiony w formie fabularnej, z zaniedbaniem standardow klarownosci naukowej. (WwzzzzzzzziiiiuuuuuUUUUUUUUUU... BANG!!!) O niepodwazalna Dynamiko! Znowu eksplodowal trzeci kociol. Trzeba bedzie zastosowac konwersje przeplywu, najlepiej z opoznieniem dla maksymalizacji bezpieczen- stwa. No ale nie ma czasu na rozwazania. Trzeba biegiem zakrecic zawory, zanim caly projekt wyleci w powietrze. Ufff... Gotowe. Teraz postepowac wedlug Algorytmu S-37... Najpierw minimalizacja przestrzeni zagrozonej - na Mechanike, zapomnialem o drukarni! Przeciek juz jest, trzeba ewakuowac sprzet. Ufff... Szybko wyrzucic te wszystkie papiery, zanim sie zapala. Gdzie jest matryca? Musze ratowac matryce, bez niej nie wydrukujemy Periodyku. O, tutaj... Za drzwi ja, potem bede sprzatal... (Bzzz...) Oho, drugi kociol... Na ziemie, rece na glowe. Wszystko wedle przepisow BHP. (...zzzzziiiiiiiuuuuuUUUUU... BANG!!) Podniesc glowe, sprawdzic czy kwas nie cieknie - tym razem na szczescie nie. No to nie ma drugiego kotla... Ciekawe kiedy poleci ostatni... (Ttssss...) Jak to bylo w tym algorytmie? Ewakuacja czy ewapo- racja? Nie pamietam... Osobiscie wole chyba ewakuacje. No to ruszam - najlepiej do Konferencyjnego. Grube sciany, eksplozja nie przebije. (...ssszzzzziiii...) Biegiem... (...iiiiiuuuuUUU...) Ventmar! Kryj sie, zaraz eksploduje! Nie marudz staruszku, nie czas na narzekania! Ufff... Jest Konferencyjny. Mozna wreszcie odsapnac... Nastepny krok algorytmu pamietam doskonale - relaksacja. Jeden sposob jest niezawodny - beczulka swiezego destylatu. Przy okazji wzmaga procesy myslowe. Tylko ten metylowy, tfu, metaliczny posmak... Witam Kolege Tabularixa! Zaraz zamowie druga beczulke, bo dla Kolegi to wiecej trzeba... O, Ventmar przydreptal. Juz po punkcie krytycznym? Dziekuje, Kolego Ventmarze, tutaj nic nie bylo slychac. No to nastepny krok algorytmu - analiza wynikow i repe- racja. Uff, matryca na szczescie cala. Troche sie kanty obtlukly jak rzucilem, no ale to pestka. A jak w warsztacie? O zgubna Statyko! Nie ma nawet czego sprzatac. Od razu trzeba zsyp uruchomic... No to chociaz reperacja odpada. Wiec analiza efektow - gdzie ja wcisnalem dokumentacje? Podmuch eksplozji musial ja gdzies kolo windy cisnac... Mam nadzieje ze nie wpadla do szybu - trzeba by wtedy brygade kryzysowa angazowac... O, Kolega znalazl moje papiery? Dziekuje, wlasnie szukalem. Nie, nic sie nie stalo - sprawdzalem jakosc tego wodornika ktory Inzynierowie z Wydzialu Alchemii wyekstrachowali. No to moge zapisac wyniki... Stezenie... Dwa do jednego... Tak... Zastosowanie... Do tej pory nie sprecyzowane, ale na pewno mozna tym szybko przyrzadzac mus jablkowy... Oj, Kierownik Mortifer idzie... Niewyrazna ma mine, chyba cos jednak przeskrobalem. Witam Kolege Kierownika! Ojoj... Gnomofon... No tak. Nie sadzilem ze eksplozja zniszczy Kolegi konstrukcje... Zaraz pomoge naprawic. Mam nadzieje ze Koledze uda sie ukonczyc ten projekt... Postaram sie wiecej nie broic. Wreszcie ostatni krok algorytmu - repetycja ekspery- mentu. Skad ja wezme kolejne trzy kotly? Zapytam o nie Kolege Nilmora, moze cos poradzi. No i napisze do mojej gnomki, ze znowu sie spoznie... ---------------------------------------------------------------- Dla wyjasnienia dodam, ze moje wahanie przy kroku drugim algorytmu nie bylo przypadkiem odosobnionym. Dowodem tego jest chociazby wypowiedz przypisywana slawnemu Wimanowi, zamieszczona w ksiazce "Wiman - historia czy legenda": "Evakuacja czy Evaporacja? Oto jest pytanie!" ---------------------------------------------------------------- autor: Zurlich pr strone 3 Zatytulowano: Wola boska Fjell Meisterstuck WOLA BOSKA Podczas moich badan prowadzonych w temacie przesadow i zabobonow dotyczacych szczescia i pecha natrafilem kiedys na stare kitajskie podanie. Choc sprawdzenie jego wiarygodnosci nie jest mozliwe, niezaleznie od tego po blizszej analizie okazuje sie byc wielce pouczajace. Oto ono. W dawnych czasach, podczas jednej z rozlicznych wojen i wojenek, jakie permanentnie przetaczaly sie przez ziemie Kitaju, stary i doswiadczony general prowadzil swoj oddzial na przyszle pole bitwy. Jednostka, silnie przetrzebiona w licznych potyczkach, jak tez i wyczerpana przedluzajacymi sie dzialaniami w polu, przedstawiala mizerny widok. Takie tez byly i nastroje wsrod zolnierzy panujace, jako ze wszyscy swiadomi byli, iz zblizaja sie ich ostatnie chwile. Sily wrogiego daimyo przewyzszaly ich wlasne kilkukrotnie, byly wypoczete i pewne zwyciestwa. Honor jednak nakazywal generalowi przyjac bitwe i wykonac rozkazy, niezaleznie od sytuacji. Switem w dzien starcia oddzial stracencow zatrzymal sie przy malutkiej kapliczce jednego z ichnich bostw, a sam dowodca wkroczyl do srodka, by prosic o laske godnej smierci dla siebie i swych podkomendnych. Przebywal wewnatrz czas jakis, a gdy wreszcie ukazal sie oczom zolnierzy, byl jakby odmieniony. Natychmiast zarzadzil odprawe, a wszedlszy na podwyzszenie tak rzekl do swych ludzi: - Bogowie przemowili od mnie. Zaprawde wielka jest ich laska i niezmierzona moc. Oznajmili bowiem, iz los nas przesadzonym nie jest, a wynik boju wazy sie wlasnie. Rzucam oto ta monete - podniosl w gore zloty cesarski krazek - jezeli awersem do gory upadnie, z boska pomoca wiekopomne zwyciestwo odniesiem, jezeli zas rewers sie ukaze, wszystkim nam polec przyjdzie, jakesmy i wczesniej mysleli. General rzucil monete, a gdy ta obrociwszy sie w sloncu spadla, zolnierze awers jej ujrzeli. Wnet duch bojowy we wszystkich wstapil, zmeczenie jak reka odjal ustalo, a zwarte szeregi wrecz rwaly sie do boju. I faktycznie, niesieni swa odwaga, sila ducha, wiara i boska pomoca odniesli zwyciestwo, o ktorym po wsze czasy z niedowierzaniem sie powtarza. Po bitwie, gdy general odpoczywal w swym namiocie, rzekl jego adiutant : - Zaprawde, nic nie moze zmienic wyrokow boskich... Dowodca usmiechnal sie pod nosem. - Prawde rzeczesz, jako zywo. I obrocil monete w palcach. Moneta miala dwa awersy. pr strone 4 Zatytulowano: Ballady Marmitte, Czarnej Rozy BALLADA O CZASIE Przypomnij sobie mily jak zyles w malej wiosce Miales lat kilkanascie nie myslales o trosce Pragnales szukac przygod, pragnales skarbow zlota Zwiedzic kawal swiata naszla cie wielka ochota Ta mloda, co sie zawsze za toba paletala Stala wtedy u plota i smutne oczy miala Choc zawsze byla blisko kiedy tu dorastales Gdy nadszedl czas by odejsc nawet jej nie wspomniales A ona sie patrzyla wielkimi oczetami I cicho tak plakala zalewajac sie lzami Nie przyszlo ci do glowy by spojrzec choc w jej strone Co chciales wtedy zrobic bylo juz przesadzone Ty miales przed oczyma juz przygod przyszlych sciezki Przepiekne mlode damy oraz ich ojcow mieszki Bo cie juz zaslepily zlych smokow grozne oczy Kamieni drogich blyski i zlota brzdek uroczy Ona sie patrzyla jak idac piosnke nuciles Serce jej sie sciskalo ze sie nie odwrociles Ty jednak szedles smialo nie myslac o dziewczynie Gdy ona posrod lez gorzkich szeptala twe imie Dzis jestes wojownikiem, ona tam wciaz lzy roni I ciagl gdzies tam teskni za dotykiem twych dloni Czas mija bardzo szybko, gdy przygod wciaz bez liku Lecz stanal czas w twej wiosce, wiedz o tym wojowniku... BALLADA O BLEKITNEJ ROZY Widzialam roze w twych wlosach Wpleciona przez jego dlonie Widzialam te roze w twych wlosach Blekitna jak niebo nad Brokilonem I ani slowa nie slyszalam Z tego cos do mnie powiedziala To jego dlon ci w wlosy wplotla Ten kwiat. Od niego go dostalas. Bylas z nim w lesie gdzies pewnie On w wlosy twe roze wplatal I bylas z nim taka szczesliwa Jak ja nie bede przez lata... Widzialam roze w twych wlosach Blekitna jak niebo nad Brokilonem Widzialam te roze w twych wlosach Wpleciona przez jego dlonie pr strone 5 Zatytulowano: Roze - wiersze Tilieny CZARNA ROZA FIOLETOWA ROZA Urok, co rani Fiolet, namietnosc Radosny smutek Serca gwaltowne Rozpacz po pieknie Kolatanie I czarna roza Ogien, tesknota Po ktorej lacno Zale, gorycze serce peknie. Rozstanie. BIALA ROZA ROZOWA ROZA Biel sniezysta Rozowy woal W ksztalcie platkow Lsniaca chmurka Uwieziona Uwielbienie Niewinnosc, slodycz Otacza tych Czystosc swieza Ktorymsmy wdzieczni Nieskazona. Za istnienie. NIEBIESKA ROZA Odlegle mysli Razem z oblokiem Drogi wspolne Wspolnie wysnione Dalekie kraje I lzy wspolczulne. pr strone 6 Zatytulowano: Mistycyzm ostrza miecza Miecz od wiekow byl narzedziem wojownika. Z jednej strony doskonale ostrza stawaly sie narzedziem, sluzacym dazeniu do doskonalosci; z drugiej ciemna strona bylo zabijanie - topienie ostrza spragnionego krwi w rytuale odbierania zycia. Zanim jednak dotarl w rece wojownika, a los zadecydowal o jego przeznaczeniu, ostrze przebywalo dluga droge. Dobry miecz byl doskonalym polaczeniem naturalnych sil i zywiolow przyrody - ktore w rekach mistrza sztuki kowalstwa , umiejetnie laczone tworzyly niezawodne ostrze - dusze wojownika. Najpierwsza, najwazniejsza czynnoscia przy dlugim procesie kucia ostrza miecza, bylo od dawien dawna zgromadzenie odpowiednich ku temu materialow. Dobre ostrze, jak juz rzeklem wczesniej zawierac musialo umiejetnie polaczona esencje wszyskich zywiolow swiata. Podstawowym zywiolem, z ktorego miecz powstawal bylo zawsze zelazo - dar matki ziemi. Wszak mozna bylo uzyc zelaza wydobywanego z ziemi - jako od wiekow czynionow w dalekim Carid, lecz do tworzenia najlepszych ostrzy potrzeba bylo najczystrzego metalu. Tak czysty metal - najlepszy dla przemiany w stal - mozna bylo odnalezc w strumieniach gorskich rzek i potokow, gdzie sama natura dlugimi latami oczyszczala go z wszelkich zanieczyszczen. Dlugie miesiace zbierano czyste, oszlifowane z zanieczyszczen grudki - podarowane przez nature w strugach przejrzystych nurtow. Metal ten dostarczano do kuzni, ktorej wnetrze musialo byc wczesniej oczyszczone i odpowiednio przygotowane w specjalnym rytuale polecajacym to miejsce i szczegolny czas poswiecony na tworzenie meicza opiece Bogow. Wsrod rodow elfow na przyklad byla to zawsze pierwsza noc pelni ksiezyca przesilenia wiosennego, gdy Ogniom Asuraya, sprowadzanym specjalnie z jego swiatyni w dalekim Ulhayn, i blaskowi srebrzystego ksiezyca polecano opieke mocy, jaka miala obudzic sie w procesie kucia stali. Tymczasem dostarczony metal przez kolejnych 30 dni i nocy roztapiano w specjalnych piecach, sycac go zywiolem powietrza i wzmacniajac zelazo szlachetnym darem drzew - domieszka wegla drzewnego - przemieniajac powoli czerwien zelaza w blekit stali. Gdy w oczyszczonej kuzni zaplonely juz swiete ognie - mistrz wraz z uczniami przystepowal do trudnego procesu kreacji ostrza. Dzien i noc bez przerw, tak by ostrze nabieralo mocy - przekuwano w specjalny sposob metal, skladajac go niezliczona ilosc razy, by nabral sprezystosci i twardosci odpowiedniej. W takt uderzen mlotow wybijajacych zanieczyszczenia ze stali i w rytmie tajemnych modlitw i spiewu napelniajacego powstajaca bron mocami poczatku i konca swiata ostrze powoli nabieralo upragnionego krztaltu. Hartowane w Swietym Ogniu i Czystej Wodzie, nakarmione Drewnem i Powietrzem, zlozone z darow matki ziemi - stanowilo polaczenie wszyskich naturalnych mocy w jedno. Po wielu dniach skladajace sie z tysiecy cieniutkich warstw ostrze przechodzilo przez ostatnie etapy tworzenia, majace zadecydowac o jego przydatnosci lub porazce tworcow. Sam mistrz w ciszy i samotnosci, stosujac wlasne tajemnice przekazywane szeptem od pokolen, skuwal ze soba odpowiednie warstwy miecza - twarde na ostrzu i miekkie w glewni. Tak jak zaczynano, tak ostrze bylo konczone - darem ziemi; oblozone glina o nierownomiernej grubosci nabieralo twardosci w roznym stopniu zaleznie od polozenia, gdy ostatecznie hartowano je w ogniu. Mistrz musial sprawdzic, czy proces przebiegl bez zaklocen - czy ostrze mialo spojna i jednolita budowe - by w przyszlosci nie zawiesc szermierza. Musial zadbac, by wszyskie zywioly zostaly polaczone w odpowiednich proporcjach. Za pomoca szlachetnego metalu i gliny mistrz misternie ozdabial ostrze swoim znakiem, by wiedziano spod czyjej reki wyszlo. Nastepnie bylo ono poddawane procesowi polerowania stali, w wyniku ktorego z wciaz jeszcze surowego kawalka metalu powstawal ostatecznie prawdziwy miecz. Idealnie wywazony, smukly i ostry tak by przeciac wlos na czworo. Wreszcie przechodzil ostateczna probe, by nie zawiesc imienia Mistrza, ktory go stworzyl. Proby mogly byc rozne, od przeciecia plachty jedwabiu po surowa skale. Jesli wytrzymal, byl gotow - oto narodzila sie dusza wojownika. Jesli tak - radosc napelniala serce wszyskich - bo taki miecz jest jak zywa istota, nie martwy kawalek metalu. Przecinajac powietrze napelnia je spiewem ktory zna i pragnie slyszec kazdy wojownik. Taki miecz jest wart dloni najwprawniejszego szermierza. Miecz jest przedluzeniem dloni, dlon przedluzeniem umyslu, a umysl przedluzeniem duszy - dusza zas tkwi zakleta w ostrzu. Tak glosi droga miecza. autor: Melegrynrandir