Arkadia MUD MMORPG

Periodicus numer 2

Algorytm S-37, Ballady Marmitte

19
Rzucasz okiem na pierwsza strone pisma...
o-----------------------------------------------------------------------------o
|                                      Data wydania: drugi dzien pory Lammas  |
|                                                                             |
|                                                                             |
|                                    /)_(\                                    |
|                             ______( 0 0 )______                             |
|                            /_/_/_/\` ' `/\_\_\_\                            |
|                                    )'_'(                                    |
|                               ____.""_"".____                               |
|                             P E R I O D I C U S                             |
|                                                                             |
.                                                                             .
.                                                                             .
            Oto drugi numer Periodicusa, ktory zostal wydany w Majcu
         roku Drugiego. Debiut okazal sie tak oszalamiajacy, ze raptem
          miesiac po ukazaniu sie pierwszego egzemplarza nie wszystkie
                nadeslane teksty mogly sie ukazac w tym wydaniu.
        Sklad Redakcji pod kierownictwem inz. Zurlicha nadal bez zmian.
                                        
                                               note ku pamieci zlozyl
                                     Hiir, Redaktor Naczelny Periodicusa
                                        
     W tym numerze:
     * Wielki Wyscig Kha'm'k-dze............................strona 1
     * Algorytm S-37........................................strona 2
     * Wola boska...........................................strona 3
     * Ballady Marmitte, Czarnej Rozy.......................strona 4
     * Roze - wiersze Tilieny...............................strona 5
     * Mistycyzm ostrza miecza..............................strona 6
.                                                                             .
.                                                                             .
|                                                                             |
|                                                                             |
o-----------------------------------------------------------------------------o
Mozesz przeczytac konkretna strone.

pr strone 1
Zatytulowano: Wielki Wyscig Kha'm'k-dze     


    Na   dzien   24  Majca  Roku  Drugiego  (gnomiej  rachuby)
  zapowiadany  jest  Wielki  Wyscig  Kha'm'k-dze.  Ma  to  byc
  przypomnienie   pradawnej   tradycji   igrzysk  rozgrywanych
  wsrod  krasnoludzkich  goncow.  Tym razem jednak, do zawodow
  stanac  moga  przedstawiciele  wszystkich  ras  i  profesji.
  Lista  uczestnikow  wciaz  jest  otwarta. Glowny organizator
  -   Lothtar   Himgor  -  zapewnia,  iz  specjalnie  powolana
  Komisja    zadba   o   sprawiedliwe   szanse   dla   kazdego
  zawodnika,   zarowno   slabego,   jak   i  doswiadczonego. O
  zwyciestwie  powinien  zadecydowac  spryt i znajomosc trasy.
  Biegnie  ona  od  Browaru Mahakamskiego (rozpoczecie Wyscigu
  w  alkierzu)  do  zejscia  na  bagna  ghouli  przy szlaku na
  Pustkowia  Chaosu.  Punktem  przestankowym  bedzie  poczta w
  Krainie  Zgromadzenia,  gdzie  pojawic  sie  przed dotarciem
  na mete musza wszyscy uczestnicy.
    Dla najlepszych przewidziane sa wysokie nagrody:
    Za   pierwsze   miejsce:  1000  zlotych  monet,  dodatkowo
  niespodzianka;
    Za  miejsce  drugie:  100  zlotych  monet i niespodzianka,
  ponadto  prawo  do  zasiadania w Komisji ds. Wyscigu podczas
  nastepnej jego edycji;
    Dla trzeciego na mecie: mahakamski wielki espadon.

    Dokladny  termin:  24  Majca,  22.30 czasu gnomiego, start
  w  alkierzu  Browaru  Mahakamskiego. Warto pojawic sie nieco
  wczesniej,   aby   nie   opoznic   przygotowan  do  Wyscigu.
  Biezace  informacje  znalezc  mozna  na  tablicach  oglosze-
  niowych.

    Nieco ponizej zamieszczamy regulamin tej rywalizacji.



            REGULAMIN WIELKIEGO WYSCIGU KHA'M'K-DZE

  $1. Udzial w Wyscigu jest dobrowolny.
  $2.   Liczba,   wiek,   przynaleznosc   rasowa   i  gildiowa
    zawodnikow  nie  graja  zadnej roli. Kazdy chetny moze sie
    zglosic do uczestnictwa w wyscigu.
  $3.  Zawodnik  musi  dotrzec  z  jednego  miejsca  Swiata do
    drugiego,    przy    czym   moze   sie   pojawic   miejsce
    przestankowe,  ktore  musi  odwiedzic  nim dostanie sie do
    mety     (jesli     wiec    trasa    to    Nuln(tablica) -
    Mahakam(poczta)   -   Novigrad(tablica),   znaczy   to  ze
    zawodnik  rozpoczyna  spod  tablicy  w  Nuln,  biegnie  do
    Mahakamu,  pokazac  sie  czlonkowi  Komisji na poczcie, po
    czym   biegnie  do  Novigradu  pod  tablice  gdzie  konczy
    bieg).
  $4.   Trasa   biegu   zawodnika   nalezy   do  jego  wlasnej
    inwencji.
  $5.   Zawodnik,  stawiajac  sie  w  punkcie  startu  Wyscigu
    Kha'm'k-dze  ma  obowiazek  przedstawienia  sie  wszystkim
    innym   zawodnikom   oraz   Komisji,  otrzymuje  okreslona
    ilosc   przedmiotow  obciazajacych,  (moze  je  wlozyc  do
    plecaka,   moze   takze   miec  przy  sobie  wszelki  inny
    ekwipunek), po czym na dany sygnal, rozpoczyna bieg.
  $6.  Zawodnik  ma  prawo  zabijac, okradac, oszukiwac innych
    zawodnikow w trakcie Wyscigu.
  $7.  Liczba  oraz  rodzaj  przedmiotow  obciazajacych zawod-
    nika  zostaja  spisane  na  poczatku wyscigu i z taka sama
    liczba  tychze  przedmiotow  zawodnik  winien  dotrzec  do
    mety.
  $8.  Wyscig  moze  rozgrywac  sie  druzynowo lub pojedynczo.
    Standardem jest jednak drugi wariant.
  $9. Oplata wynosi 10 zlotych monet od uczestnika.
  $10.  Komisja  ds.  Wyscigu  zastrzega sobie prawo do kazdej
    zmiany   w   jego   formie,   odrzucaniu  i  automatycznej
    dsykfalifikacji zawodnikow i orzekaniu o wygranej.

  Aneks   1   -   do   paragrafu  $2:  W  przypadku  gdy  dany
    uczestnik  znacznie  przewyzsza  sila  pozostalych lub gdy
    jest  w  ogole  zbyt  slaby aby (wg Komisji) wziasc udzial
    w  Wyscigu,  Komisja  zastrzega  sobie prawo do odrzucenia
    jego kandydatury.
  Aneks   2   -   do   paragrafu  $3:  Uczestnik  Wyscigu  nie
    zatrzymuje   sie  na  miejscu  przestankowym  -  on  tylko
    tamtedy  przebiega.  Wystarczy  wiec  pojawic  sie tylko w
    wyznaczonym  miejscu.  (ewent.  odnalezc  w  danym miejscu
    wyznaczonego   czlonka   Komisji,   aby  mogl  potwierdzic
    przebieg trasy)
  Aneks  3  -  do  paragrafu  $4: Zawodnik ma prawo do obrania
    taktyki  zgodnej  ze  swoimi  predyspozycjami  do wyscigu.
    Moze   sprobowac  pozbyc  sie  innych  przeciwnikow  badz,
    metoda   kluczenia,  obierania  wlasciwych  drog,  cofania
    sie  itd,  wyprzedzic  ich.  Ma jednak obowiazek pokazania
    sie   w   miejscu   przestankowym,   w  przeciwnym  bowiem
    przypadku  zostanie  zdyskwalifikowany.  Uzywanie  statkow
    tudziez   innych  srodkow  transportu  jest  dozwolone  (a
    nawet czasem konieczne).
  Aneks  4  -  do  paragrafu $5: Przed otrzymaniem przedmiotow
    obciazajacych,  zawodnik  bedzie  musial  zalozyc wszelkie
    posiadane   zbroje  i  dobyc  wszelkie  posiadane  bronie.
    Jego   ewent.   plecak   winien  byc  wtedy  pusty  a  sam
    zawodnik najwyzej troche obciazony.
  Aneks   5  -  do  paragrafu  $6:  Zawodnik  ma  prawo  takze
    wspierac  innych  zawodnikow  w  walce  z  jeszcze innymi,
    nie  moga  sie  za  to  zawodnicy laczyc w druzyny czy tez
    grac    zespolowo,   jesli   nie   jest   to   okreslone w
    paragrafie $8.
  Aneks  6  -  do  paragrafu  $10: Komisja zastrzega tez sobie
    prawo    do    kilku   dni   namyslu   przed   ogloszeniem
    ostatecznych wynikow w spornych przypadkach.

    Serdecznie   zapraszamy   do   zapisow  na  Wielki  Wyscig
  Kha'm'k-dze.   Przydzielaniem   i   rejestracja   zawodnikow
  zajmuje   sie   Kupiec  Lothtar.  Prosze  pisac  wnioski  na
  poczcie do niego.
    Wszystkie prawa zastrzezone.

                                 Lothtar Himgor ze Starszyzny
                             Klanu Hychsohn, Kupiec Novigradu,
                        Handlarz Ekwipunkiem, Kronikarz Cechu,
                          Prezes Banku LKN, Pisarz, Kartograf,
                                     Podroznik, zwany Smokiem.
                                                     L K N 
                                                     Bank LKN.

  Sponsorzy:

  -  Lothtar  Himgor  ze  Starszyzny  Klanu  Hychsohn,  Kupiec
    Novigradzki,   Handlarz   Ekwipunkiem,   Kronikarz  Cechu,
    zwany Smokiem, krasnolud.
    WPLACIL: nie podano
  -  Hunvert  Grasco  ze  Starszyzny  Klanu  Nadr-Hogr,  Radny
    Cechu     Kupcow     Novigradu,     Handlarz    Kamieniami
    Szlachetnymi, krasnolud.
    WPLACIL: 500 zlotych monet
  -   Ader   Mistrz   Cechu   Kupcow  Novigradzkich,  Handlarz
    Kamieniami Szlachetnymi, czlowiek.
    WPLACIL: nie podano

----------------------------------------------------------------

pr strone 2
Zatytulowano: Algorytm S-37                 


    ALGORYTM S-37

    Ponizszy  algorytm  mozna  stosowac  w  sytuacji  niepowo-
  dzenia    eksperymentu.   Dla   ulatwienia   odbioru   przez
  innostwory   zostal  przedstawiony  w  formie  fabularnej, z
  zaniedbaniem standardow klarownosci naukowej.


  (WwzzzzzzzziiiiuuuuuUUUUUUUUUU... BANG!!!)
    O   niepodwazalna   Dynamiko!   Znowu  eksplodowal  trzeci
  kociol.   Trzeba   bedzie  zastosowac  konwersje  przeplywu,
  najlepiej   z  opoznieniem  dla  maksymalizacji  bezpieczen-
  stwa.  No  ale  nie  ma  czasu na rozwazania. Trzeba biegiem
  zakrecic  zawory,  zanim  caly  projekt  wyleci w powietrze.
  Ufff... Gotowe.
    Teraz   postepowac   wedlug   Algorytmu  S-37...  Najpierw
  minimalizacja   przestrzeni   zagrozonej   -  na  Mechanike,
  zapomnialem   o   drukarni!   Przeciek   juz   jest,  trzeba
  ewakuowac  sprzet.  Ufff...  Szybko  wyrzucic  te  wszystkie
  papiery,   zanim  sie  zapala.  Gdzie  jest  matryca?  Musze
  ratowac  matryce,  bez  niej  nie  wydrukujemy Periodyku. O,
  tutaj... Za drzwi ja, potem bede sprzatal...
  (Bzzz...)
    Oho,   drugi   kociol...   Na   ziemie,   rece  na  glowe.
  Wszystko wedle przepisow BHP.
  (...zzzzziiiiiiiuuuuuUUUUU... BANG!!)
    Podniesc  glowe,  sprawdzic  czy  kwas  nie  cieknie - tym
  razem  na  szczescie  nie.  No  to  nie ma drugiego kotla...
  Ciekawe kiedy poleci ostatni...
  (Ttssss...)
    Jak  to  bylo  w  tym  algorytmie?  Ewakuacja  czy  ewapo-
  racja?  Nie  pamietam...  Osobiscie wole chyba ewakuacje. No
  to  ruszam  -  najlepiej  do  Konferencyjnego. Grube sciany,
  eksplozja nie przebije.
  (...ssszzzzziiii...)
    Biegiem...
  (...iiiiiuuuuUUU...)

    Ventmar!   Kryj   sie,   zaraz   eksploduje!   Nie  marudz
  staruszku, nie czas na narzekania!
    Ufff...  Jest  Konferencyjny.  Mozna  wreszcie odsapnac...
  Nastepny  krok  algorytmu  pamietam  doskonale - relaksacja.
  Jeden   sposob   jest   niezawodny   -   beczulka   swiezego
  destylatu.  Przy  okazji  wzmaga  procesy myslowe. Tylko ten
  metylowy,    tfu,    metaliczny   posmak...   Witam   Kolege
  Tabularixa!  Zaraz  zamowie  druga  beczulke,  bo dla Kolegi
  to wiecej trzeba...
    O,   Ventmar   przydreptal.  Juz  po  punkcie  krytycznym?
  Dziekuje,  Kolego  Ventmarze,  tutaj  nic  nie bylo slychac.
  No  to  nastepny  krok  algorytmu  - analiza wynikow i repe-
  racja.
    Uff,   matryca   na   szczescie  cala.  Troche  sie  kanty
  obtlukly   jak   rzucilem,   no   ale  to  pestka.  A  jak w
  warsztacie?   O   zgubna   Statyko!   Nie   ma  nawet  czego
  sprzatac.  Od  razu  trzeba  zsyp uruchomic... No to chociaz
  reperacja   odpada.   Wiec   analiza   efektow  -  gdzie  ja
  wcisnalem   dokumentacje?   Podmuch   eksplozji   musial  ja
  gdzies  kolo  windy  cisnac... Mam nadzieje ze nie wpadla do
  szybu - trzeba by wtedy brygade kryzysowa angazowac...
    O,   Kolega   znalazl   moje  papiery?  Dziekuje,  wlasnie
  szukalem.  Nie,  nic  sie  nie  stalo  -  sprawdzalem jakosc
  tego   wodornika  ktory  Inzynierowie  z  Wydzialu  Alchemii
  wyekstrachowali.
    No   to   moge   zapisac   wyniki...  Stezenie...  Dwa  do
  jednego...   Tak...   Zastosowanie...   Do   tej   pory  nie
  sprecyzowane,  ale  na  pewno  mozna  tym szybko przyrzadzac
  mus jablkowy...
    Oj,   Kierownik  Mortifer  idzie...  Niewyrazna  ma  mine,
  chyba  cos  jednak  przeskrobalem.  Witam Kolege Kierownika!
  Ojoj...  Gnomofon...  No  tak.  Nie  sadzilem  ze  eksplozja
  zniszczy  Kolegi  konstrukcje...  Zaraz pomoge naprawic. Mam
  nadzieje   ze   Koledze  uda  sie  ukonczyc  ten  projekt...
  Postaram sie wiecej nie broic.
    Wreszcie  ostatni  krok  algorytmu  -  repetycja  ekspery-
  mentu.  Skad  ja  wezme  kolejne  trzy  kotly? Zapytam o nie
  Kolege  Nilmora,  moze  cos  poradzi.  No i napisze do mojej
  gnomki, ze znowu sie spoznie...

----------------------------------------------------------------

    Dla   wyjasnienia   dodam,  ze  moje  wahanie  przy  kroku
  drugim   algorytmu   nie   bylo   przypadkiem  odosobnionym.
  Dowodem   tego   jest   chociazby   wypowiedz   przypisywana
  slawnemu   Wimanowi,   zamieszczona   w   ksiazce   "Wiman -
  historia czy legenda":
    "Evakuacja czy Evaporacja? Oto jest pytanie!"

----------------------------------------------------------------

autor: Zurlich

pr strone 3
Zatytulowano: Wola boska                    

                       Fjell Meisterstuck
                           WOLA BOSKA

    Podczas  moich  badan  prowadzonych  w temacie przesadow i
  zabobonow  dotyczacych  szczescia  i pecha natrafilem kiedys
  na   stare   kitajskie   podanie.   Choc   sprawdzenie  jego
  wiarygodnosci  nie  jest  mozliwe,  niezaleznie  od  tego po
  blizszej  analizie  okazuje  sie  byc wielce pouczajace. Oto
  ono.

    W  dawnych  czasach,  podczas  jednej  z rozlicznych wojen
  i  wojenek,  jakie permanentnie przetaczaly sie przez ziemie
  Kitaju,   stary   i   doswiadczony  general  prowadzil  swoj
  oddzial   na   przyszle   pole   bitwy.   Jednostka,  silnie
  przetrzebiona  w  licznych  potyczkach, jak tez i wyczerpana
  przedluzajacymi   sie   dzialaniami  w  polu,  przedstawiala
  mizerny  widok.  Takie  tez  byly i nastroje wsrod zolnierzy
  panujace,  jako  ze  wszyscy  swiadomi byli, iz zblizaja sie
  ich  ostatnie  chwile.  Sily  wrogiego  daimyo  przewyzszaly
  ich    wlasne   kilkukrotnie,   byly   wypoczete   i   pewne
  zwyciestwa.   Honor   jednak  nakazywal  generalowi  przyjac
  bitwe i wykonac rozkazy, niezaleznie od sytuacji.
    Switem   w  dzien  starcia  oddzial  stracencow  zatrzymal
  sie  przy  malutkiej  kapliczce  jednego  z ichnich bostw, a
  sam  dowodca  wkroczyl  do  srodka, by prosic o laske godnej
  smierci   dla   siebie   i  swych  podkomendnych.  Przebywal
  wewnatrz  czas  jakis,  a  gdy  wreszcie  ukazal  sie  oczom
  zolnierzy,   byl  jakby  odmieniony.  Natychmiast  zarzadzil
  odprawe,  a  wszedlszy  na  podwyzszenie  tak rzekl do swych
  ludzi:

    -  Bogowie  przemowili  od  mnie. Zaprawde wielka jest ich
  laska  i  niezmierzona  moc.  Oznajmili  bowiem,  iz los nas
  przesadzonym  nie  jest,  a  wynik  boju  wazy  sie wlasnie.
  Rzucam  oto  ta  monete  -  podniosl  w  gore zloty cesarski
  krazek  -  jezeli  awersem  do  gory upadnie, z boska pomoca
  wiekopomne  zwyciestwo  odniesiem,  jezeli  zas  rewers  sie
  ukaze,  wszystkim  nam  polec przyjdzie, jakesmy i wczesniej
  mysleli.

    General   rzucil   monete,   a  gdy  ta  obrociwszy  sie w
  sloncu  spadla,  zolnierze  awers  jej  ujrzeli.  Wnet  duch
  bojowy  we  wszystkich  wstapil,  zmeczenie  jak  reka odjal
  ustalo,   a  zwarte  szeregi  wrecz  rwaly  sie  do  boju. I
  faktycznie,   niesieni   swa  odwaga,  sila  ducha,  wiara i
  boska  pomoca  odniesli  zwyciestwo,  o ktorym po wsze czasy
  z niedowierzaniem sie powtarza.

    Po   bitwie,  gdy  general  odpoczywal  w  swym  namiocie,
  rzekl jego adiutant :
  - Zaprawde, nic nie moze zmienic wyrokow boskich...
  Dowodca usmiechnal sie pod nosem.
  - Prawde rzeczesz, jako zywo.
  I obrocil monete w palcach.

    Moneta miala dwa awersy.

pr strone 4
Zatytulowano: Ballady Marmitte, Czarnej Rozy

    BALLADA O CZASIE

  Przypomnij sobie mily jak zyles w malej wiosce
  Miales lat kilkanascie nie myslales o trosce
  Pragnales szukac przygod, pragnales skarbow zlota
  Zwiedzic kawal swiata naszla cie wielka ochota

  Ta mloda, co sie zawsze za toba paletala
  Stala wtedy u plota i smutne oczy miala
  Choc zawsze byla blisko kiedy tu dorastales
  Gdy nadszedl czas by odejsc nawet jej nie wspomniales

  A ona sie patrzyla wielkimi oczetami
  I cicho tak plakala zalewajac sie lzami
  Nie przyszlo ci do glowy by spojrzec choc w jej strone
  Co chciales wtedy zrobic bylo juz przesadzone

  Ty miales przed oczyma juz przygod przyszlych sciezki
  Przepiekne mlode damy oraz ich ojcow mieszki
  Bo cie juz zaslepily zlych smokow grozne oczy
  Kamieni drogich blyski i zlota brzdek uroczy

  Ona sie patrzyla jak idac piosnke nuciles
  Serce jej sie sciskalo ze sie nie odwrociles
  Ty jednak szedles smialo nie myslac o dziewczynie
  Gdy ona posrod lez gorzkich szeptala twe imie

  Dzis jestes wojownikiem, ona tam wciaz lzy roni
  I ciagl gdzies tam teskni za dotykiem twych dloni
  Czas mija bardzo szybko, gdy przygod wciaz bez liku
  Lecz stanal czas w twej wiosce, wiedz o tym wojowniku...



    BALLADA O BLEKITNEJ ROZY

  Widzialam roze w twych wlosach
  Wpleciona przez jego dlonie
  Widzialam te roze w twych wlosach
  Blekitna jak niebo nad Brokilonem

  I ani slowa nie slyszalam
  Z tego cos do mnie powiedziala
  To jego dlon ci w wlosy wplotla
  Ten kwiat. Od niego go dostalas.

  Bylas z nim w lesie gdzies pewnie
  On w wlosy twe roze wplatal
  I bylas z nim taka szczesliwa
  Jak ja nie bede przez lata...

  Widzialam roze w twych wlosach
  Blekitna jak niebo nad Brokilonem
  Widzialam te roze w twych wlosach
  Wpleciona przez jego dlonie

pr strone 5
Zatytulowano: Roze - wiersze Tilieny        


  CZARNA ROZA              FIOLETOWA ROZA

  Urok, co rani            Fiolet, namietnosc
  Radosny smutek           Serca gwaltowne
  Rozpacz po pieknie       Kolatanie
  I czarna roza            Ogien, tesknota
  Po ktorej lacno          Zale, gorycze
  serce peknie.            Rozstanie.


  BIALA ROZA               ROZOWA ROZA

  Biel sniezysta           Rozowy woal
  W ksztalcie platkow      Lsniaca chmurka
  Uwieziona                Uwielbienie
  Niewinnosc, slodycz      Otacza tych
  Czystosc swieza          Ktorymsmy wdzieczni
  Nieskazona.              Za istnienie.


  NIEBIESKA ROZA

  Odlegle mysli
  Razem z oblokiem
  Drogi wspolne
  Wspolnie wysnione
  Dalekie kraje
  I lzy wspolczulne.

pr strone 6
Zatytulowano: Mistycyzm ostrza miecza       

    Miecz   od  wiekow  byl  narzedziem  wojownika.  Z  jednej
  strony  doskonale  ostrza  stawaly  sie narzedziem, sluzacym
  dazeniu  do  doskonalosci;  z  drugiej  ciemna  strona  bylo
  zabijanie  -  topienie  ostrza  spragnionego  krwi w rytuale
  odbierania zycia.
    Zanim    jednak   dotarl   w   rece   wojownika,   a   los
  zadecydowal  o  jego  przeznaczeniu, ostrze przebywalo dluga
  droge.  Dobry  miecz  byl doskonalym polaczeniem naturalnych
  sil  i  zywiolow  przyrody  -  ktore w rekach mistrza sztuki
  kowalstwa  ,  umiejetnie  laczone tworzyly niezawodne ostrze
  -  dusze  wojownika.  Najpierwsza,  najwazniejsza czynnoscia
  przy  dlugim  procesie  kucia  ostrza miecza, bylo od dawien
  dawna zgromadzenie odpowiednich ku temu materialow.
    Dobre   ostrze,   jak   juz   rzeklem  wczesniej  zawierac
  musialo  umiejetnie  polaczona  esencje  wszyskich  zywiolow
  swiata.  Podstawowym  zywiolem,  z  ktorego  miecz powstawal
  bylo  zawsze  zelazo  -  dar  matki  ziemi. Wszak mozna bylo
  uzyc   zelaza   wydobywanego   z  ziemi  -  jako  od  wiekow
  czynionow  w  dalekim  Carid,  lecz do tworzenia najlepszych
  ostrzy potrzeba bylo najczystrzego metalu.
    Tak  czysty  metal  -  najlepszy  dla  przemiany  w stal -
  mozna   bylo   odnalezc   w   strumieniach  gorskich  rzek i
  potokow,  gdzie  sama  natura  dlugimi latami oczyszczala go
  z   wszelkich   zanieczyszczen.   Dlugie  miesiace  zbierano
  czyste,  oszlifowane  z  zanieczyszczen  grudki - podarowane
  przez nature w strugach przejrzystych nurtow.
    Metal  ten  dostarczano  do  kuzni, ktorej wnetrze musialo
  byc   wczesniej  oczyszczone  i  odpowiednio  przygotowane w
  specjalnym  rytuale  polecajacym  to  miejsce  i  szczegolny
  czas  poswiecony  na  tworzenie  meicza  opiece Bogow. Wsrod
  rodow  elfow  na  przyklad byla to zawsze pierwsza noc pelni
  ksiezyca   przesilenia   wiosennego,   gdy  Ogniom  Asuraya,
  sprowadzanym  specjalnie  z  jego swiatyni w dalekim Ulhayn,
  i  blaskowi  srebrzystego  ksiezyca  polecano  opieke  mocy,
  jaka miala obudzic sie w procesie kucia stali.
    Tymczasem  dostarczony  metal  przez  kolejnych  30  dni i
  nocy  roztapiano  w  specjalnych  piecach, sycac go zywiolem
  powietrza  i  wzmacniajac  zelazo  szlachetnym darem drzew -
  domieszka  wegla  drzewnego  - przemieniajac powoli czerwien
  zelaza w blekit stali.
    Gdy  w  oczyszczonej  kuzni  zaplonely  juz swiete ognie -
  mistrz  wraz  z  uczniami  przystepowal  do trudnego procesu
  kreacji  ostrza.  Dzien  i  noc  bez  przerw,  tak by ostrze
  nabieralo  mocy  -  przekuwano  w  specjalny  sposob  metal,
  skladajac    go    niezliczona   ilosc   razy,   by   nabral
  sprezystosci   i  twardosci  odpowiedniej.  W  takt  uderzen
  mlotow  wybijajacych  zanieczyszczenia  ze  stali i w rytmie
  tajemnych  modlitw  i  spiewu napelniajacego powstajaca bron
  mocami  poczatku  i  konca  swiata  ostrze  powoli nabieralo
  upragnionego krztaltu.
    Hartowane  w  Swietym  Ogniu  i Czystej Wodzie, nakarmione
  Drewnem   i   Powietrzem,  zlozone  z  darow  matki  ziemi -
  stanowilo polaczenie wszyskich naturalnych mocy w jedno.
    Po  wielu  dniach  skladajace  sie  z  tysiecy cieniutkich
  warstw    ostrze    przechodzilo    przez   ostatnie   etapy
  tworzenia,   majace  zadecydowac  o  jego  przydatnosci  lub
  porazce   tworcow.   Sam   mistrz   w  ciszy  i  samotnosci,
  stosujac    wlasne   tajemnice   przekazywane   szeptem   od
  pokolen,   skuwal   ze  soba  odpowiednie  warstwy  miecza -
  twarde  na  ostrzu  i  miekkie  w glewni. Tak jak zaczynano,
  tak  ostrze  bylo  konczone  - darem ziemi; oblozone glina o
  nierownomiernej   grubosci   nabieralo  twardosci  w  roznym
  stopniu  zaleznie  od  polozenia,  gdy ostatecznie hartowano
  je w ogniu.
    Mistrz   musial   sprawdzic,   czy  proces  przebiegl  bez
  zaklocen  -  czy  ostrze  mialo  spojna i jednolita budowe -
  by  w  przyszlosci  nie  zawiesc  szermierza. Musial zadbac,
  by   wszyskie   zywioly  zostaly  polaczone  w  odpowiednich
  proporcjach.
    Za  pomoca  szlachetnego  metalu  i gliny mistrz misternie
  ozdabial  ostrze  swoim  znakiem,  by  wiedziano spod czyjej
  reki wyszlo.
    Nastepnie   bylo   ono   poddawane  procesowi  polerowania
  stali,  w  wyniku  ktorego  z wciaz jeszcze surowego kawalka
  metalu   powstawal  ostatecznie  prawdziwy  miecz.  Idealnie
  wywazony,  smukly  i  ostry  tak by przeciac wlos na czworo.
  Wreszcie   przechodzil  ostateczna  probe,  by  nie  zawiesc
  imienia   Mistrza,   ktory  go  stworzyl.  Proby  mogly  byc
  rozne,  od  przeciecia  plachty  jedwabiu  po  surowa skale.
  Jesli  wytrzymal,  byl  gotow  -  oto  narodzila  sie  dusza
  wojownika.  Jesli  tak  -  radosc napelniala serce wszyskich
  -  bo  taki  miecz  jest jak zywa istota, nie martwy kawalek
  metalu.
    Przecinajac  powietrze  napelnia  je  spiewem  ktory zna i
  pragnie   slyszec  kazdy  wojownik.  Taki  miecz  jest  wart
  dloni najwprawniejszego szermierza.

    Miecz   jest   przedluzeniem   dloni,  dlon  przedluzeniem
  umyslu,  a  umysl  przedluzeniem  duszy  -  dusza  zas  tkwi
  zakleta w ostrzu.
    Tak glosi droga miecza.

            

                               autor:       Melegrynrandir