Arkadia MUD MMORPG

Periodicus numer 8

Wywiad Z Mistrzem SGW Fjellem

o—————————————————————————–o
| Data wydania: trzydziesty dziewiaty dzien pory Saovine |
| |
| |
| /)_(\ |
| ______( 0 0 )______ |
| /_/_/_/\` ’ `/\_\_\_\ |
| )’_'( |
| ____.””_””.____ |
| P E R I O D I C U S |
| |
. .
. .
Jak widac po ilosci artykulow, Periodicus rozwijal sie w najlepsze.
Niestety! W zespole redakcyjnym pozostal sam inz. Fjell, ktory
prawdopodobnie po objeciu funkcji Mistrza SGW nie byl w stanie
dalej sam koordynowac wydawania Periodicusa. Dlatego tez ten
numer – siodmy – jest ostatnim numerem pierwszej serii. Po nim
nastapila dluga przerwa, trwajaca okolo dwa lata…

note ku pamieci zlozyl
Hiir, Redaktor Naczelny Periodicusa

W tym numerze:
* Wywiad z VI Mistrzem SGW – Fjellem……………….strona 1
* Istota dwunozna napedzana……………………….strona 2
* W poszukiwaniu zaginionej plci…………………..strona 3
* Szukamy swiata (wiersz)…………………………strona 4
* Legendy z dalekiej polnocy – cz II……………….strona 5
* Zeby zdrowe i biale jak zachowac…………………strona 6
. .
. .
| |
| |
o—————————————————————————–o

> przeczytaj strone 1
Zatytulowano: Wywiad z VI Mistrzem SGW – Fjellem

1. Jak Mistrz ocenia dokonania swojego poprzednika?

Ha… coz mam wymyslec oryginalnego, szczegolnie w
sytuacji gdy Majster Kuling moze wlasnie patrzy z gory co
tu opowiadam…
SGW zawdziecza mu niewiarygodnie wiele, zarowno w
kwestiach stricte naukowych, jak i organizacyjnych czy
prestizowych. Jego wklad pracy w rozwoj Stowarzyszenia
byl naprawde imponujacy.
To przyklad do nasladowania dla kazdego gnoma!

2. Czy i jakie zmiany zamierza Mistrz wprowadzic w SGW?

Juz jak do tej pory troche tych zmian sie nazbieralo, ze
wspomne tylko o niemal calkowitej wymianie kadry
kierowniczej. Biorac zas pod uwage nieskonczona gnomia
pomyslowosc z pewnoscia z czasem pojawia sie nowe idee na
reformy… Natomiast nie widze potrzeby naruszania
zadnych z podstawowych zasad i procedur Stowarzyszenia –
ewentualnie drobne korekty. Jednakowoz – postep wymaga
zmian. Zatem wczesniej czy pozniej nastapia.

3. Co sadzi Mistrz o postepujacej feminizacji SGW?

[szeroki usmiech]
Feminizacja… no jesli mozna tak okreslic fakt, iz
honoru plci pieknej w SGW broni juz ktos wiecej niz tylko
nieoceniona Kolezanka Tove, to jestem jak najbardziej za!
Jakos tak spedzanie calych dni w dolnych korytarzach
Carbonu stalo sie znosniejsze…

4. Czym kieruje sie Mistrz przy akceptacji badz
odrzuceniu podania kandydata?

Podanie ma udowodnic trzy kwestie: zaangazowanie
kandydata, obycie z realiami i gnomi intelekt. Ma tez
pokazac jak powaznie traktuje probe akcesu.
Stad tez zwracam szczegolna uwage na pomyslowosc,
wlasciwy swiatopoglad, ale tez staranna forme samego
dokumentu.

5. Ktory z przygotowanych przez Inzynierow SGW projektow
powinien zdaniem Mistrza jako pierwszy doczekac sie
rozpoczecia produkcji masowej?

Szczerze… dowolny, a jest ich niemalo. Choc mam pewne
preferencje. Mam nadzieje, iz wkrotce czytelnicy beda
mogli sie zapoznac z jakims nowym wynalazkiem w sposob
bezposredni.

6. Najwieksze sukcesy i porazki w karierze Mistrza…

Sukcesy – zyskanie takiego zaufania Inzynierow, by
zostac Majstrem. Wydanie osmiu numerow Periodicusa. Poza
tym zwiekszenie licznosci gnomek w SGW o dwiescie
procent…

Porazki – nic na tyle spektakularnego, by sie tym
chwalic.

7. Ulubiona przekaska i napitek (albo „Co Majster jada
na sniadanie?”)

Podanie na sniadanie, jak to zwyklem ostatnio mawiac…
A powaznie mowiac:
Przekaski – wszelkie desery z przybytkow w Rinde.
Zreszta dbam o swoja tusze gdzie sie da.
Napitki – koniak mahakamski z karczmy „Pod Bezzebnym
Smokiem”.

8. Zyciowa maksyma

Sola ratio perfecta beatus facit.

> przeczytaj strone 2
Zatytulowano: Istota dwunozna napedzana

ISTOTA DWUNOZNA NAPEDZANA PSYCHOLOGIA

czyli analiza wydajnosci dzialan istot rozumnych w
zaleznosci od czynnikow niematerialnych

Jakikolwiek mieszkaniec nizin, jezeli udal sie kiedys
na dluzszy pobyt w gory, moze rzec iz transport w takim
rejonie dla istoty niewprawnej wielce jest klopotliwy i
nuzacy. Znaczne przewyzszenia utrudniaja uzytkowanie
powszechnych w innych terenach wehikulow zmuszajac
podroznika do pokonywania duzych odleglosci na wlasnych
nogach. Podczas niedawnego pobytu wypoczynkowego w Gorach
Appucini poczelam prowadzic badania nad czynnikami
zmieniajacymi skutecznosc transportu pieszego, ktore to
wkrotce doprowadzily do szerzej zakrojonych badan nad
wydajnoscia dzialan istot rozumnych w zaleznosci od
czynnikow niematerialnych, czyli krotko mowiac –
psychologii.

Ponizsze spostrzezenia z natury rzeczy obejmuja
glownie przedstawicieli ras elfiej i ludzkiej, ktore to
nieczesto tereny gorskie zamieszkuja, a jednoczesnie
najbardziej dostepnymi dla moich badan byly.

1. Wyznaczenie celu

Zasadniczym czynnikiem przy zwiekszeniu wydajnosci
transportu pieszego jest jasne i przejrzyste wyznaczenie
celu. Umozliwia ono odpowiednie rozlozenie w czasie
wysilku niezbednego do przebycia danej odleglosci.
Znajomosc chocby przyblizonej dlugosci trasy lub tez
dlugosci trwania podrozy motywuje do rozsadnego
regulowania sil i planowania odpoczynkow.

Aby podbudowac psychicznie zmeczonego towarzysza
podrozy (lub tez, co trudniejsze, samego siebie technika
autosugestii) warto pamietac o kilku uzytecznych
sztuczkach:

– Dzielenie trasy na pol, aby uniknac deprymujaco
wysokich danych liczbowych, przykladowo „Trzy godziny do
przeleczy i tylko dwie na dol” miast „Czeka nas jeszcze
piec godzin drogi”
– Wyznaczanie specyficznych punktow na trasie (np.
przelecze, mniejsze szczyty, charakterystyczne obiekty
geologiczne) ktore przekonaja wedrowca o jego pokaznym
tempie podrozy
– Ukazywanie w kazdej mozliwej sytuacji celu podrozy,
szczegolnie w malowniczym otoczeniu
– Drobne manipulacje wyznaczonym czasem podrozy.
Zasadniczo lepiej jest zapowiedziec, iz droga bedzie
trwala dluzej, nie zas krocej niz w rzeczywistosci.
Pierwszy z tych przypadkow moze co najwyzej przekonac
podroznikow, ze poruszaja sie dosc szybko, drugi zas
doprowadza czesto do niepotrzebnych scysji i
nieuzasadnionych pretensji do przewodnika. Koniecznie
nalezy jednak pamietac, by sposobu tego nie
wykorzystywac w polaczeniu z metoda poprzednia, gdyz
manipulacje moga zostac wykryte przez prowadzonych.

2. Przystanki wypoczynkowe i wykorzystanie zasobow

Skuteczne rozplanowanie przystankow wypoczynkowych na
zasadniczy wplyw na predkosc podrozy, nade wszystko zas
na morale podrozujacych. Ich konkretna czestotliwosc oraz
dlugosc winna zalezec od kondycji i warunkow fizycznych
uczestnikow wedrowki, przy czym nalezy pamietac by
dostosowywac je do wymagan najslabszego z nich. Zasoby w
rodzaju wiktualow i napojow nalezy dozowac odpowiednio w
czasie wypoczynku, pilnujac by w zadnym wypadku nie
ulegly one skonczeniu przed dotarciem do celu. Jednakze
duze znaczenie dla psychologii podrozujacych ma
swiadomosc dostepnosci tychze takze w czasie teoretycznie
przeznaczonym na marsz, nie nalezy zatem skapic lykow czy
tez kesow, jesli ktos zazyczy ich sobie w czasie drogi.
Stan wypoczecia wiaze sie nie tylko z ponownym naplywem
wykorzystanych wczesniej sil, lecz rowniez z powrotem
energii i ochoty do dzialania oraz z poprawa humoru.
Wlasnie koncowki odpoczynku warto wykorzystywac na
przekazanie niepomyslnych wiadomosci („Przed zmrokiem
chyba jednak nie zdazymy”)

3. Atrakcje

Trzeci rodzaj czynnikow mozna zaliczyc do tzw.
warunkow nadzwyczajnych, niestety nie kontrolowanych
przez przewodnika ani nikogo z grupy podroznikow, ktore
jednak mozna wykorzystac do podniesienia na duchu i
odwrocenia uwagi wedrujacych od trudu drogi. Wsrod
atrakcji mozna wymienic wyjatkowo urokliwe okolice,
specyficzne dla danego rejonu elementy flory i fauny,
ciekawostki geologiczne i inne. Z uzyciem pewnej dozy
wiedzy przyrodniczej oraz nieco elokwencji mozna szczegol
taki zamienic w atrakcje i zainteresowac nim towarzyszy
podrozy.
Metoda ta dziala szczegolnie skutecznie na elfy.

4. Utrudnienia i niebezpieczenstwa

Ta kategoria rowniez nalezy do warunkow nadzwyczajnych
i wbrew swojej nazwie moze dodatnio wplynac na tempo
podrozy, choc niekoniecznie rownie korzystnie na morale
grupy.
Ogolnikowo rzec mozna, iz prawdziwe, potencjalne lub
wyimaginowane niebezpieczenstwo moze nawet kilkakrotnie
wzmoc predkosc marszu, jednak na dluzsza mete powoduje
niesnaski w kompanii. Natomiast wykorzystane raz na jakis
czas ma efekty wrecz piorunujace.
Szczegolnego potraktowania wymagaja warunki pogodowe.
Wbrew pierwszemu wrazeniu aura sloneczna i ciepla nie
ulatwia wcale podrozy. Wrecz przeciwnie – prowadzi do
szybkiego znuzenia, nadmiernego wykorzystania zasobow
substancji plynnych oraz powoduje czestsze zatrzymania
grupy na przystanki wypoczynkowe. Natomiast staly,
regularny deszcz potrafi zmusic grupe do nawet
kilkugodzinnej wedrowki bez przerw, szczegolnie gdy jest
on polaczony z burza, zas trasa wiedzie przez odkryte
partie gor.

Tiliena Nyelle

> przeczytaj strone 3

Zatytulowano: W poszukiwaniu zaginionej plci

***********************************************************
Czego nie widac czyli w poszukiwaniu „zaginionej” plci
Zalacznik Popularno-Naukowy
***********************************************************

Na traktach spotkac mozna kobiety ktore przyjely styl
zycia wojowniczek, podrozniczek, ktorym nie jest straszna
walka, czy w obronie wlasnego zycia czy tez zmagania z
potworami. Jednak duzym bledem obarczona bylaby teoria,
ze jest to jedyny dostepny styl zycia dla kobiety. Malo
tego, oprocz kobiet, ktore wybraly zycie spokojne, w
miastach czy wioskach, w rodzinie, czy te pracujace w
karczmach, sklepach czy innych obiektach uzytecznosci
powszechnej (w tym w zamtuzach) sa takze kobiety, ktorych
istnienie i los sa dla nas zagadka.

Kazdy lub prawie kazdy widzial na przyklad vrana, lub
bobolaka, lub goblina, lub jakiegokolwiek innostwora.
Jednak czy ktos widzial przedstawicielki zenskie tych
ras? Jako ze np. gobliny sa rasa humanoidalna spodziewac
sie nalezy, ze rozmnazaja sie one tak, jak ludzie, tj.
niezbedne jest ku temu istnienie osobnikow obu plci.
Jednakowoz goblinow jesli ubywa to tylko tymczasowo, wiec
domyslnie rodza sie i nawiedzaja np. podziemia Carbonu.

Gdzie wiec znajduja sie kobiety tej rasy?

Najbardziej oczywista teoria jest taka, ze zyja one
gdzies w odosobnieniu, dopuszczaja do siebie mezczyzn w
celach zachowania gatunku i rodza, praktycznie bez
przerwy. Niemniej jednak taka „osada” czy inne jakowes
siedlisko musialoby sie znajdowac w miejscu blisko
dostepnym miejscom, gdzie znajduja sie gobliny, w miejscu
w miare bezpiecznym, gdyz sadzac po ilosci goblinow w
jaskiniach np. i ich swiatopogladzie ciezko byloby
myslec, ze strzega oni swego potomstwa, raczej skupiaja
sie na rozrywkach z odwiedzajacymi ich podroznikami, wiec
to kobiety strzega i wychowuja potomstwo, a nie
deprecjonujac wartosci bojowych kobiet to ciaza raczej
ich nie wspomaga, choc uczucia macierzynskie z pewnoscia
pomagaja uzyskac odpowiedni poziom slusznego gniewu,
porownywanego z gniewem boga, tj. miazga zakonu Sigmara
lub szalem berserkerskim.

Istnieje rowniez taka mozliwosc, ze siedlisko to
znajduje sie na jakims ukrytym poziomie jaskin pod
mahakamem, i ze gobliny i inne zamieszkujace jaskinie
stwory bronia tak zaciekle dostepu w tamte rejony, ze
chronia swoich rodzin. A kobiety owej plci potocznie
mowiac „napuszczaja” swoich mezczyzn na podroznikow,
ktorzy mogliby chciec je skrzywdzic. Mogloby to miec
sens, gdyz nasi kuzyni z mahakamu choc historie swoja
pamietaja i dlugowieczni sa, to zdarzyc sie moglo, ze
kiedys w czasie jakiejs uroczystosci, mogli postanowic o
wykuciu dodatkowych pomieszczen, skonczylo sie na
dodatkowym poziomie, a ze na dzien nastepny mogli
niewiele pamietac, chodnik mogl sie zawalic, moglo wiele
czasu uplynac… Jest tutaj wiele bardzo nienaukowego
„gdybania”, niemniej jednak teoretycznie jest cos takiego
mozliwe. A ze jaskinie sa ze swej natury miejscem niezbyt
przyjaznym i z tego wzgledu ich eksploracja jest
utrudniona chocby przez ww. gobliny, to istnieje
mozliwosc, ze miejsce to mialoby szanse zostac dotychczas
nieodkryte, co jest podstawa niniejszej teorii, gdyz
gdyby zostalo odkryte podejrzenia zamienilyby sie w
pewnosc.

Praktycznie wszystkie miejsca zamieszkiwane przez
innostwory sa malo dostepne do badan naukowych, glownie
przez obecnosc ww., wiec teoria ta moglaby sie odnosic do
prawie wszystkich stworow, gdzie istnieje mocne
przypuszczenie, ze obecnosc kobiet jest niezbedna do
przetrwania gatunku i ze moga istniec nieodkryte miejsca
gdzie one moglyby przebywac, chociaz musialyby byc to
miejsca bardzo dobrze ukryte, a nie wydaje mi sie, aby
przemyslnosc innostworow mogla sie rownac z ciekawoscia i
umiejetnosciami badawczymi podroznikow. W kazdym razie
dopoki ta mozliwosc nie jest wykluczona, nie mozna
zakladac, ze jej nie ma.

Inna teoria glosi, ze byc moze nie rozrozniamy plci i
istota, ktora my bierzemy na przyklad za trolla plci
meskiej jest kobieta tej rasy. Niemniej jednak nie ma ona
wielu zwolennikow, gdyz, (nie chce urazic bardziej
wrazliwych czytelnikow wiec prosze ich o ominiecie tego
fragmentu) nieubrane innostwory okazuja swoje organy
plciowe wszem i wobec, i ciezko przypuszczac, ze sa to
kobiety. Sa opinie, ze jest to tylko kamuflaz, lecz ja nie
podejrzewalabym potworow o takie zaawansowanie
cywilizacyjne.

Tutaj dochodzimy do takiej mozliwosci, ze plci tej w
ogole nie ma. Bo jesli:

A. Nie mozna zidentyfikowac miejsca gdzie moglaby sie
ona znajdowac,
B. Na pierwszy ani nawet na drugi rzut oka nie znajduje
sie ona w latwo, czy nawet srednio dostepnym miejscu,

to nawet jesli teoretycznie ma mocne podstawy zalozenie,
ze wedlug wszelkich zasad powinnia ona istniec, to
pozostaje teoria ze jej nie ma.

Przemawiaja za tym nastepujace argumenty:
=> Nie ma relacji naocznych swiadkow o istnieniu kobiet
na przyklad rasy vraniej, bobolaczej itp.,
=> O ile nawet w cywilizowanych miejscach mozna spotkac
vrany czy bobolaki (w Oxenfurcie glownie), to kobiet
tych ras nie ma nawet w zamtuzach, a jak wiadomo,
potega rynku jest ogromna: tj. istnieja klienci o
przeroznych gustach i teoretycznie rzecz ujmujac,
jesliby istnialy takowe kobiety, to zapewne
sprowadzonoby je,
=> Agresywnosc i frustracje wiekszosci innostworow
moznaby wytlumaczyc brakiem kobiet, gdyz jak wiadomo,
ich obecnosc lagodzi obyczaje, a jej brak wprost
przeciwpoloznie…, z drugiej strony chyba nie mozna
odczuwac braku czegos, czego sie nigdy nie mialo, wiec
nie jest to tak calkiem jednoznaczny argument,
=> Istnieja alternatywne sposoby rozmnazania sie i byc
moze mimo bycia humanoidami, takie np. koboldy
rozmnazaja sie przez paczkowanie, tj. przez podzial,
faktem jest ze nie wygladaja na to ale byc moze pozory
myla…

Z powyzszej rozprawki wynika jeden fakt: Nie mozna
wykluczyc niczego.
Osobiscie przychylalabym sie do teorii takiej, ze w
jakichs „zakazanych” miejscach zyja kobiety ras innych,
tyle, ze miejsca te dopiero czekaja na odkrycie…

#######Inz. Tove

> przeczytaj strone 4

Zatytulowano: Szukamy swiata (wiersz)

SZUKAMY SWIATA

Puk, puk…
Szukamy swiata na jedna noc

Tylko duchy dwa zblakane
W Pustke cisnela nas ta moc
Ktora magowie przemiany
Wyzwolili niszczac nam noc
Nasza noc, nasza wlasna noc

Nasz swiat umarl dzis wieczorem
Pukalismy obok – i nic
Ciala wabily kolorem
Ale niewygodne by byc
By naszymi mogly tez byc

Przyszlismy w koncu tutaj tez
Nieproszeni do Was, bogow
Ciasno, lecz dla nas w sam raz jest
Wystarczy tyle, uwierzcie
Niewiele nam trzeba, wierzcie

Zamkniete? Nie zabijajcie
Jeszcze chwilke zostaniemy
Jeszcze chwilke jedna dajcie
Nim znow w Pustke uciekniemy
Zanim raz jeszcze umrzemy

Szukamy swiata na jedna noc
Puk, puk…

Zurlich

> przeczytaj strone 5
Zatytulowano: Legendy z dalekiej polnocy – cz II

Dzialo sie to w dawnych czasach, kiedy istot myslacych
bylo mniej, a poslancy Morra chodzili po swiecie w
humanoidalnej postaci. Zaszedl jeden kiedys do domu
pewnego czlowieka i powiedzial:

– Przyszedlem po ciebie.
– Tak szybko? – zdziwil sie czlowiek – Nie zawiadomiles
mnie przeciez o swoim przybyciu, nie jestem jeszcze
przygotowany.
– Dobrze, w takim razie przyjde po ciebie pozniej –
rzekl poslaniec i wyszedl.

Nie minal rok, jak czlowiek poczul sie slabo i na
domiar zlego zaczelo go lupac w calym ciele. Po kilku
dniach zjawil sie wyslannik Morra i ->

– Znowu przyszedlem po ciebie. Czy tym razem jestes
gotow?
– Przeciez nie powiadomiles mnie o swoim przybyciu –
odparl mezczyzna.
– Owszem, zawadomilem cie – stwierdzil poslaniec smierci
– Czy lupalo cie w kosciach wtedy i wtedy?
– No tak – zgodzil sie czlowiek.
– A nie bolalo cie w piersiach wtedy i wtedy?
– No tak…
– A widzisz? To bylo wlasnie moje poslanie do ciebie.
Powinienes byc zupelnie gotow.

I w tym momencie mezczyzna umarl.

> przeczytaj strone 6

Zatytulowano: Zeby zdrowe i biale jak zachowac

Chcac dlugo zeby zdrowe zachowac, nie trzeba nigdy
uzywac potraw i napojow goracych na przemian z chlodnemi,
bo od tego emalia na zebach peka i psuje. Zbytecznych
kwasow nalezy sie tez wystrzegac, rownie jak slodyczy i
soli.

Zeby rano, wieczor i po kazdem jedzeniu wyplukac
nalezy woda, nie zbyt zimna ani tez ciepla, tylko taka,
jaka jest latem w rzece. Dlatego sie to robi, aby na
zebach nigdy czastki pokarmow nie zostawaly, ktore je
zgryzaja i do korupcyi usposabiaja. Szlam, osiadajacy na
calyj ich powierzchni, a szczegolnie kolo samych dziasel,
codziennie nalezy oczyscic i zdjac narzedzeim umyslnie na
to zrobionem. Czynic to zas ostroznie, aby nie trzec
zbytecznie emalii, ktora gdy sie raz zszaruje, zeby robi
czule na kazda zmiane temperatury pokarmow.

Proszkami tez codziennie szorowac zebow nie potrzeba:
najwiecyj dwa razy w tydzien uzyc proszku z brzozowego
wegla, jak najdelikatniyj stluczonego i na muslinie
przesianego. Ten, zrzadka uzyty, nadaje wielka bialosc
zebom, nie psujac ich wcale. W inne zas dni radze czyscic
je miekka tabaka, bez popiolu utarta. Ta, majac wlasnosc
zamarzania robaczkow, toczacych zeby nasze, jest
prawdziwym lekarstwem od bolu zebow.