Arkadia MUD MMORPG

Periodicus numer 12

Wywiad z Wakahiko, Ballady Enefghara, DGN

o—————————————————————————–o
| Data wydania: dwudziesty osmy dzien pory Yule |
| |
| |
| /)_(\ |
| ______( 0 0 )______ |
| /_/_/_/\` ’ `/\_\_\_\ |
| )’_'( |
| ____.””_””.____ |
| P E R I O D I C U S |
| |
. .
. .
Podobnie jak w poprzednich numerach, takze w tym egzemplarzu
Periodicusa kazdy, nawet bardzo wybredny czytelnik, jest w stanie
znalezc cos, co go zainteresuje. Czasopismo rozwijalo sie
w najlepsze i prawdopodobnie wkrotce opanowaloby caly swiat
bez wyjatku, gdyby nie pewne przykre wydarzenia… W tym numerze
po raz ostatni Redakcja pracowala w takim skladzie, gdyz zmieni
sie on nieco wraz z nastepnym wydaniem.

note ku pamieci zlozyl
Hiir, Redaktor Naczelny Periodicusa

W tym numerze:
* Wywiad z V Mistrzem CKN – Wakahiko……………….strona 1
* Jady pustyni…………………………………..strona 2
* Mapy swiata – Ebino…………………………….strona 3
* Ballady Enefghara………………………………strona 4
* Kilka przedmiotow z zycia wzietych……………….strona 5
* Dni Gnomiej Nauki – sprawozdanie…………………strona 6
* Cywilizacja dup!……………………………….strona 7
. .
. .
| |
| |
o—————————————————————————–o

__ __ __ __ _____ _ ___
/ / /\ \ \/\_/\/ / /\ \ \\_ \/_\ / \
\ \/ \/ /\_ _/\ \/ \/ / / /\//_\\ / /\ /
\ /\ / / \ \ /\ /\/ /_/ _ \/ /_//
\/ \/ \_/ \/ \/\____/\_/ \_/___,’

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
z piatym Mistrzem Cechu Kupcow Novigradzkich,
Krolem Handlu Perfumami, Wakahiko!

Mistrz Wakahiko pochodzi z odleglego Nipponu,
kraju lezacego na czterech wyspach, w ktorym
wladze absolutna sprawuje od wiekow cesarz.
Cesarstwo to dzieli sie z kolei na mniejsze
panstewka nalezace do roznych, wplywowych rodow.
Rodzina obecnego Mistrza od pokolen zajmuje sie
kupiectwem, zas jego czcigodny ojciec, jest glo-
wnym nadzorca cesarstwa do spraw handlu. To wla-
snie ojciec powierzyl swemu synowi Wakahiko,
trudna misje nawiazania kontaktow handlowych z
kupcami pochodzacymi z odleglych stron. Prawda
jest, ze i oni podrozowali od czasu do czasu
w kierunku Nipponu, lecz cesarstwo niewiele
towarow wysylalo poza wyspe. Wtedy to Wakahiko
zabral sie z nimi w droge powrotna. Ci wlasnie
handlarze nauczyli go jezyka i pozostawili go w
osadzie Kreutzhoffen. Jak sam Mistrz dodaje:
„Poczatki byly trudne. Blakalem sie po okolicach
zmierzajac do swego celu podrozy. Po tygodniach
tulaczki trafilem do Novigradu”. Tam obiecujacy
kupiec spotkal Pania Kiare, swoja przyszla
opiekunke w czasie staran do Cechu. Przez dlugi
okres subiektury sprawdzal sie na tyle dobrze,
by (jeszcze wtedy) Mistrz Ader awansowal go na
pelnoprawnego kupca. Pol roku pozniej zostal
Radnym. Po ostatnich wydarzeniach wyznaczono go
na piatego juz z kolei Mistrza Cechu Kupcow
Novigradzkich.

Piorunujaca kariera. W bardzo niedlugim czasie
tajemniczy przybysz z Nipponu podbil serca
novigradzkich inwestorow. Przebywszy dluga dro-
ge, siegnal w koncu po najwyzsze stanowisko.
Wakahiko, Krol Handlu Perfumami, mecenas sztuki,
bogaty inwestor, wplywowy dzialacz i reformator
o szerokich horyzontach. Te tytuly jakie zyskal
podczas pobytu w Stolecznym Miescie to niejedyny
powod, dla ktorego redakcja Gnomiego Periodyku
wybrala go jako czwarta wazna persone, z ktora
przeprowadzony i zamieszczony zostal na lamach
pisma wywiad. Pytania zadawal Nimbus, gnomi
inzynier po fachu, wielbiciel orientalnej kuchni
z zamilowania.

Redakcja: Jakie zmiany wprowadzil Mistrz w Cechu
za swojej krotkiej (na razie) kadencji?
Wakahiko: Zmiany czesci przepisow na bardziej
aktualne wspolczesnym czasom. Dostosowanie zasad
przyjmowania subiektow do najnowszych potrzeb, a
ponadto rozpisanie wewnetrznego konkursu na nowa
pieczec Cechu.

Redakcja: Przyjalem. Jakie zmiany Mistrz planuje
dopiero wprowadzic za swojej kadencji?
Wakahiko: Ostatnio ukonczylismy kolejna inwesty-
cje. Jest to Archiwum. Archiwizuje ono zasoby
naszej biblioteki, ktore z racji wieku nie sa
juz aktualne. A co do nowych inwestycji… caly
czas najwazniejsza rzecza jest dzielnica kupie-
cka. Jest to ogromna inwestycja na niespotykana
skale. Sklepy zawierajace niezliczone ilosci to-
warow. Do tego kamienice do wynajecia. Nie
zabraknie tez placu laweczek, czyli miejsc do
wypoczynku. I jeszcze cos.. stocznia. Wykupilsmy
tereny po drugiej stronie Pontaru.
Redakcja: Duzo macie tych pieniazkow, prawda?
Wakahiko: Na tyle, zeby pozwolic sobie na takie
posuniecia. Inna sprawa, ze szacowany czas zwro-
tu naszych inwestycji to dziesiec lat.

Redakcja: Bardzo smiale przedsiewziecia. Czy
moze wiec Mistrz przyblizyc naszym Czytelnikom
obecny proces rekrutacji nowych czlonkow Cechu?
Wakahiko: Postawilismy na skrocenie czasu rekru-
tacji. Nie mozemy pozwolic sobie na dlugie i me-
czace starania. Po zlozeniu dokumentow, kandydat
ma tylko miesiac na zdobycie potrzenych poparc.
W szczegolnych przypadkach czas ten moze byc wy-
dluzony. Osoby, ktore w tym okresie w sposob

zadowalajacy zaprezentuja sie, zapraszane sa na
egzamin. Do egzaminu tak samo jak wczesniej
przygotowuje opiekun.

Redakcja: Egzamin… mozna mniej wiecej wiedziec
z jakiego zakresu wiedzy, zadawane sa pytania?
Wakahiko: Egzamin zawiera kilka pytan z takich
kategorii jak Novigrad i jego historia.
Sprawdzana jest ogolna znajomosc swiata kandy-
data. Farnag, Historia Cechu… do tego pytania
z profesji, ktora kandydat ma zamiar zajmowac
sie w przyszlosci.

Redakcja: Skoro juz przy tym jestesmy, musze sie
o cos waznego zapytac. Czy opiekun subiekta jest
wyznaczany przez Rade, czy tez kandydat sam
sobie go wybiera?
Wakahiko: Ogolnie przyjete jest, iz kandydat
szuka Opiekuna ktory moglby nauczyc go specjali-
zacji, ktora go interesuje.
Redakcja: To interesujace. Pozwole sobie jednak
podac dla Czytelnikow konkretny przyklad. Co
jezeli na przyklad ja, chcialbym zostac (idac
w slady kolegi Slicka, ktorego juz wsrod nas nie
ma) handlarzem Technologii? Pomijajac juz, ze
bylby to bardzo szczegolny przypadek, bowiem
inzynierowie NIGDY nie handluja wynalazkami
(najwyzej moga zadac zwrotu pieniedzy przezna-
czonych na zakup czesci), to jednak obecnie nie
ma w Cechu kupca, ktory moglby objac nade mna
patronat, czyz nie? Co wtedy?
Wakahiko: Wtedy opiekunem zostaje kupiec, ktory

jest na silach sprostac nowemu wyzwaniu. Poprzez
to skrocenie okresu staran, o ktorym mowilem
wczesniej, jestesmy w stanie sami dobrac
Opiekuna. Ale to tylko w przypadku, gdy kandydat
sam nie znajdzie.

Redakcja: Zanotowalem. Jeszcze zapytam, skoro
jestesmy w temacie rekrutacji: jakie zadania
obejmuje miesieczny okres staran?
Wakahiko: Zadania sprawdzaja glownie znajomosc
swiata oraz wiedze kandydata o jego przyszlej
profesji. Tak wiec dla przyszlego handlarza
kamieni moze to byc spisanie wszystkich sklepow
jubilerskich w swiecie.

Redakcja: Wszystko jest zrozumiale. Dalej…
jaki byl najwiekszy zyciowy sukces Mistrza, a
takze najdotkliwsza porazka?
Wakahiko: Najwiekszy sukcesem jest mozliwosc
wspolpracowania z obecnymi czlonkami Cechu. Jest
to bardzo zgrany zespol i jestesmy skazani na
sukces.
Redakcja: Najwieksza porazka?
Wakahiko: chwila namyslu… Nie ma takiej.
Redakcja: Doprawy?! Nic?!

Wakahiko: Raczej nie, ide do polelfow grac
w kosci to wygrywam, ide do kasyna to wygrywam.
Ciezko o porazki.

Redakcja: No to pieknie. Mialem zadac Mistrzowi
pewne podchwytliwe pytanie: Jak z dzialalnoscia
charytatywna cechu? Istnieja jakies fundusze,
z ktorych pieniadze przeznacza sie na dofinanso-
wywanie przytulkow?
Wakahiko: Oczywiscie. Od dawnych czasow sponso-
rujemy wiekszosc konkursow zawodow i tym podo-
bnych rzeczy.

Redakcja: Utalentowane jednostki zasluguja na
wsparcie tych, ktore juz sie „ustawily”. Jakas
zyciowa maksyma Mistrza?
Wakahiko: Nie bedzie to zaskoczeniem, ze ta sama
co i u Mistrza Adera.
Redakcja: „Mithryl…
Wakahiko: … nie zarobiony to mithryl stacony.”

Redakcja: Ulubione jadlo i napitek Mistrza?
Wakahiko: Placuszki ziemniaczane z sosem grzybo-
wym. Do picia goraca czekolada. A dla subiektow
na egzaminie wode sodowa.

Redakcja: Przedostatnie juz pytanie: Najbardziej
cenione przez Mistrza u kupcow cechy to…?
Wakahiko: Chciwosc, Chciwosc i jeszcze… Tak.
Chciwosc. Bez tego nie ma mithryli.

Redakcja: To juz prawie wszystko. Jeszcze tylko
ostatnie pytanie: Czy to prawda, ze cech zamowil
potezna dostawe moherowych beretow ze sklepu
odziezowego w Rinde?
Wakahiko: Tak, z nieznanych przyczyn wzroslo
zapotrzebowanie na tego typu nakrycia glowy.
Plotka glosi, ze to sposob ochrony przed
chorobami roznoszonymi przez ptactwo.

Redakcja: Bardzo dziekuje za udzielenie wywiadu.
Odpowiedzi byly zaskakujace, lecz wazne jest to,
iz uchylil Mistrz rabka tajemnicy na temat przy-
szlosci Cechu. To z pewnoscia zainteresuje
Czytelnikow Periodicusa.
Wakahiko: Dziekuje, zegnam.

Wydzial Alchemii i Swiatopoznawstwa przedstawia:

=======
//
____//ady
\\ // ______
\// || \\
||===//
|| ustyni
||
||

Pustynia jest skupiskiem przeroznej masci stworzen, ktore
przez lata przystosowaly sie do zycia w tak ciezkich
warunkach oraz do walki o przetrwanie w srodowisku, gdzie
trudno o wode czy pozywienie. Jednym z najlepiej
wyksztalconych mechanizmow jest wytworzenie gruczolow
jadowych. Ponizej zamieszczam krotkie opisanie jadow, na
ktore mozna natkanac sie zwiedzajac tamtejsze tereny.

1. Weze
Weze wystepuja pospolicie na terenie calej pustyni.
W wiekszosci sa one jadowite. Swoja trucizne wydzielaja do
organizmu ofiary za pomoca dwoch zebow jadowych,
umieszczonych w gornej szczece.

________
/_______
// / /
(/ / /
/ /
/_/

Rysunek powyzej w bardzo schematyczny sposob pokazuje
miejsce, po ktorym weza z pewnoscia glaskac nie nalezy
Jad jest przede wszystkim przeznaczony do ataku na
Niewielkie zwierzeta pustynne. Mniejszy organizm pod jego
Wplywem zostaje czesciowo badz tez w calosci spralizowany.
Testujac jad na organizmach wiekszych, zauwazylem nastepuj#ce
objawy:
-zaczerwienienie rany
-trudnosci w krzepnieciu krwi
-zawroty glowy
-zmeczenie fizyczne

2. Jaszczurki
Przecietna jaszczurke z pewnoscia kazdy kiedys widzial.
Niewielki (zazwyczaj) gad pokryty luska, poruszajacy sie na
czterech nogach. Jako taka jaszczurka nie stwarza specjalnie
zagrozenia, chociaz slabszy organizm moze miec z nia klopoty.

Ten czworonozny gad, patrzac od strony jadu, nie rozni sie
specjalnie od wezy. Substancja trujaca jest tak samo
wykorzystywana i powoduje podobne objawy, totez nie bede
rozwodzil sie nad nimi po raz drugi. Roznica natomiast jest
rozmieszczenie gruczolow jadowych. Znajduja sie one na
plecach jaszczurki, a ciecz wydzielana jest przez kolce na
jej grzbiecie.

Jedyne, o czym nie wspomnialem, to wykorzystanie jadu
wezy i jaszczurek, ale o tym bedzie nieco pozniej.

3. Skorpiony
Spotkac skorpiona nie jest latwo, a gdy sie juz na takiego
trafi, najlepiej jak najszybciej sie od niego oddalic, bo
gdzie jeden skorpion, tam jest ich pewnie i wiecej.
Skorpiony, w odroznieniu od wezy i jaszczurek, gruczol
Jadowy posiadaja na koncu ogona. Wbrew pozorom, te szybkie
i niezwykle zwinne bestie potrafia nim sprawnie operowac,
bedac zagrozeniem dla kazdego intruza.

__
( )_\
// \_\
(/ |_|
/_/
/_/

Tak mniej wiecej wyglada ogon skorpiona wraz z kolcem.

Jak wspomnialem, jad skorpiona jest grozny dla kazdego,
niezaleznie od rozmiarow. Ukaszenie powoduje niezbyt
przyjemne skutki, a sa nimi:
-silny bol w okolicach rany
-drgawki
-zawroty glowy
-trudnosci oddechowe
-w skrajnych przypadkach smierc

4. Inne
Wszystkie rodzaju wije, stonogi, chrzaszcze, chrabaszcze
i tego typu zwierzeta. Posiadaja slabe toksyny, sluzace
glownie do unieruchomienia ewentualnego pokarmu, ale sa
one tak slabe, ze przecietny gnom nie odczuwa ich dzialania.

5. Mikstura
Mam tu na mysli miksture sprzedawana w jednym ze sklepow
pustynnego miasta. Zielonkawy kolor moze przerazic, i calkiem
slusznie, poszczegolne skladniki moga byc naprawde grozne.
Najpierw jednak o przyjemniejszych sprawach.
_____
| |
| |
|___|
/_ o \
/ _ o \
/ o _ _ \
/ _ o o \
/_____________\

Zawartosc tego szklanego flakonika dziala dodatnio na
organizm zatruty.
Skladniki uzyte do sporzadzenia tegoz
napoju maja wlasciwosci antidotum. Smiem przypuszczac, ze
jest to jedna z lepszych odtrutek. Po wypiciu natychmiast
przestajemy odczuwac jakiekolwiek znaki uprzedniego strucia,
w pewnym stopniu zostaje tez przyspieszony proces krzepniecia
krwi.

Niestety, nie udalo mi sie w pelni przetestowac mozliwosci
mikstury jako antidotum na jad ghouli, zepsute mieso czy zlej
jakosci jedzenie w karczmach. Jest to w glownej mierze
spowodowane ograniczeniami jakie wystepuja ze strony
producentow. Owo dziwne antidotum trafia na polki sklepu
w bardzo duzych odstepach czasu.

Udalo mi sie prawie w calosci rozpracowac skladniki, ktore
sa potrzebne do sporzadzenia mikstury. Zasadnicza czescia
jest dobrany w odpowiednich proporcjach jad gadow pustynnych.
Jak widac, ma on nie tylko wlasciwosci toksyczne, ale tez
calkowicie przeciwne. Kolejnym skladnikiem jest wywar
z kaktusa doprawiony tequilla (polecam l okalna karczme!).
Zapewne pelnia one funkcje rozcienczania jadu. Niestety,
ostatni skladnik jest pilnie strzezony przez sklepikarza,
ktory zadnymi prosbami ni grozbami nie chcial go wyjawic.
Badania nad nim trwaja.

Zwidzil, spisal,
trul sie i leczyl

____ N
inz. Hiir \ / |
z rodu Dlugonosych || |
W-||—-|——-E
/ \ | Alchemia
/ \ | I
(SGW___) | Swiatopoznawstwo
S

oooooooooooo .o8 o8o
`888′ `8 „888 `”’
888 888oooo. oooo ooo. .oo. .ooooo.
888oooo8 d88′ `88b `888 `888P”Y88b d88′ `88b
888 ” 888 888 888 888 888 888 888
888 o 888 888 888 888 888 888 888
o888ooooood8 `Y8bod8P’ o888o o888o o888o `Y8bod8P’

LEGENDA:

T – Trakt
o – Miasto
P – Poczta
K – Kowal

* matowy ostry buzdygan – 5 zlotych i 4 miedziane monety.
* masywny szeroki poltorak – 5 zlotych i 15 srebrnych monet.

G – Gospoda
————————————————–
/O O\
| –==## Ristorante „Calice dorato” ##==– |
| |
| perlicze mieso. . . . . . .40 srebrnikow |
| kacze mieso . . . . . . . .40 srebrnikow |
| jagniece mieso. . . . . . .40 srebrnikow |
| cielecina . . . . . . . . .30 srebrnikow |
| poledwica . . . . . . . . .40 srebrnikow |
| losos . . . . . . . . . . .20 srebrnikow |
| spaghetti . . . . . . . . .30 srebrnikow |
| zupa grzybowa . . . . . . .25 srebrnikow |
| |
| kieliszek wina czerwonego. . 20 srebrnikow |
| kieliszek wina bialego . . . 20 srebrnikow |
\O O/
————————————————–

————————————————–
/O O\
| –==## Locanda „Bianco Cervo” ##==– |
| |
| potrawka z dzika . . . . . . 35 srebrnikow |
| jelen z grzybami . . . . . . 32 srebrniki |
| kielbasa z dzika . . . . . . 26 srebrnikow |
| zupa pomidorowa . . . . . . 15 srebrnikow |
| |
| szklanica grzanca. . . . . . 12 srebrnikow |
| piwo jasne . . . . . . . . . 10 srebrnikow |
| kieliszek wina czerwonego. . 15 srebrnikow |
| kieliszek wina bialego . . . 15 srebrnikow |
\O O/
————————————————–

S – Sklep
J – Jubiler
1 – Sukiennik
2 – Garbarz

Pragniesz zamowic torbe, sakwe, worek czy plecak?
Czy ma byc niewielka, mala, typowa, spora czy pakowna?

Jaki ma wygladac torba?
Ma byc ciemna, jasna, haftowana, wyszywana, cwiekowana, zdobiona,
barwna, szara, brazowa, czarna, niebieska, czerwona, zolta,
zielona, prazkowana, cetkowana czy moze laciata?

Czy chcesz, aby na twojej torbie widnial jakis dodatek?
Oto dostepne dodatki: z paskiem, z herbem, z posrebrzana klamra,
z pozlacana klamra, z mithrylowa klamra, z posrebrzana klamerka,
z pozlacana klamerka, z mithrylowa klamerka, z kieszonka i z
fredzlami.

Herby maja swoje wzory, teraz musisz okreslic, jaki wzor ma byc na
twoim herbie.
Dostepne wzory herbow to: stojacego deba snieznobialego jednorozca,
orla z rozpostartymi do lotu skrzydlami, sztyletu z kropelka krwi na
czubku, dwoch skrzyzowanych toporow, fleur de lys, pekatego mieszka,
poteznego mlota bojowego i liscia klonu.

Czy zyczysz sobie jakas inskrypcje na swej torbie?

3 – Garncarz
4 – Przystanek Dylizansow
5 – Bednarz
6 – Swiatynia
7 – Piekarnia

o——————————————-o
| Panetteria „Pane Quotidiano” |
| |
| chleb jasny…………………3 ducati |
| chleb razowy………………..3 ducati |
| chleb z makiem………………4 ducati |
| chleb trojziarnisty………….5 ducati |
| rogal………………………2 ducati |
| rogal z marmolada……………6 ducati |
| bulka ebinska……………….2 ducati |
| jagodzianka…………………6 ducati |
| |
o——————————————-o

$ – Bank ( ok 10%)

JASKINIA TROGLODYTOW
|
T
|

T
|
T
/
T
/
T
|
T
|
T
/
T
/
T
|
T o-o-o o
\ / \ \
T / S 6 \ o
\ / |/ \ / \
o o-S o-S o-o o o
\ / / |/ \ \
o—o J o-o o o
| \| / \
| 5-o G o o o
| / \|/ | o
o K / o—-4 o
/ |/ / \ o
o—o P o o
| \ /|\ /
o 1-o-2 / 7 o o
\ |\ / \ /
o-o 3 o o-o
\ | / \
o $-8-o o o-T
\ | \
o-o—o T TOSCANIA
\ /
T
/
CAMPOGROTTA

**************************************************
*
*
* 8 – Kupiec, za 100 zlotych florenow nauczy
* zawodu.
*

Zatytulowano: Ballady Enefghara

„Ballada o wojowniku”

Wojownik wielki kiedys byl.
Swym kunsztem walki dziwil swiat.
Dobrze sie dzialo kiedy zyl,
a z jego smiercia bylo tak:

Nie lubil magow woj nasz chwat
I w tym caly szkopul tkwi.
Nie byl z magami za pan brat
I wnet ktos zapukal do jego drzwi.

Walki nie widzial zaden widz,
A woj cial maga zbyt bolesnie.
Zobaczyl blysk…
…Nie widzial juz nic.
Pamiec o nim przetrwa wiecznie

I wplesc w te piesn
Moral bardzo chcialem.
Zadzieraj z magiem jesli chcesz…
Ja ostrzegalem.

Enefghar

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

„Swieto lasu”

Na wschod od Kreutzhoffen,
Od Nuln na poludnie.
Tu lasek zielony.
Gdzie gromadza sie tlumnie:

Elf, gnom, czlowiek i halfling,
Oraz odmiany ich zenskie.
Bieza gdzie trawa zielona,
A niebo niebieskie.

Jelen wbiegl na polane
Zobaczyl plonace ognisko
I istoty stojace wokolo.
Ludzie? Tak blisko?!?

Sklonil zwierz glowe
Oczekujac na zelezce.
Zmruzyl oczy… i…
Moglby biedak czekac wiecznie.

Nikt nie pozbawi go zycia.
Nie w tym miejscu nie dzisiaj.
Ktos klepnal w zad jelenia.
Ten o nic juz nie pytal.

Radosnie w glusze skierowal swe kroki
A my radosny okrzyk wzniesmy!
Dzisiaj ma spokoj zwierz wszelki.
Swieto zorganizowal Krag Lesny!

Las dwunogich istot pelen
Nie narzeka wogole.
Nikt nie czuje zagrozenia,
Ani lis, ani wrobel.

Wiewiorki sluchaja z drzew
O swych kuzynkach z daleka.
Uszami strzyga… Nasluchuja…
Zadna nie ucieka.

Wszyscy zajadaja ciasteczka niziolcze.
Radosny nastroj. Alkohol sie leje.
Gdybys kiedys mial okazje
Przybadz. Chyba nikt cie nie wysmieje.

Enefghar z Novigradu.
truwer Oxenfurckiej Akademii

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
>

Zatytulowano: Kilka przedmiotow z zycia wzietych

_____ —–===========*******==========—— _____

Kilka przedmiotow z zycia wzietych,
kilka wspomnien z serca wyjetych.

_____ Klamerki _____

– Ha! Dotarl skurczybyk!

Wykrzyczal ojciec w progu domu, pewnego wiosennego
popoludnia. Wrocil jak codzien ze swego warsztatu na
obiad. Siedzialysmy z mama przy stole i czekalysmy az
zrobi sobie przerwe w pracy. Zawsze byl punktualny,
tak jakby nos podpowiadal mu, ze cieple, parujace
jedzenie znajduje sie juz na stole. Tego dnia
spoznil sie jednak, lecz widzac list w jego dloni,
zrozumialysmy co go zatrzymalo. Na wiadomosc czekal
juz dwa tygodnie i bardzo sie denerwowal.

– List? Przyslal list? – spytala nie mniej podniecona
mama.
– Nu ba! I to jaki!
– Mamko, kto przyslal list? – ciagnelam dluga mamina
spodnice z zagubieniem na twarzy.
– Tabularix Jeddzio. – odparl dumnie ojciec. –
Pamietasz Tabularixa przeciez? Pisze, ze jest juz pod
Carbonem i wlasnie zwiedza okolice. Tam naprawde sa te
wielkie kamienne wrota! Trzy dni po nimi sleczal. –
zasmial sie nieskrepowanie.
– No a co jeszcze pisze? – dociekala niecierpliwie
mama.
– Widzial Gnomie Miasto. Potwierdzil, zostal tylko
jeden poziom, ech …
– A poznal juz jakiegos inzyniera?
– Hehe … uscisnal dlon Mistrza Perta, ale jak pisze,
palnal jakies glupstwo i na razie nie chce sie tam
pokazywac. Caly Tabularix!

Hmmm …. Tabularix, Tabularix …. Tak, pamietalam
tego gnoma. Jak przez mgle ujrzalam obrazy z
przeszlosci. Ale Tabularix byl duzo starszy ode mnie.
Nigdy sie ze mna nie bawil. Jesli juz to psocil sie
niesamowicie, co doprowadzalo mnie do zawstydzenia i
placzu. Chowalam sie wtedy za mama, a on podganial
mnie po podworku. I gilgotal. Jak ja tego nie lubilam
… Nie wiem, skad znali sie z moim ojcem, ale
mozliwe, ze nasze rodziny byly ze soba zaprzyjaznione,
tak po prostu, po sasiedzku. A nie. Ojciec Tabularixa
tez w wolnych chwilach rzezbil w drewnie … Tabularix
byl pierwszym znanym mi gnomem nowego pokolenia, ktory
dotarl do Mahakamu. Kiedy doszla nas wiesc o
Stowarzyszeniu Gnomich Wynalazcow, moj ojciec
strasznie sie podekscytowal. Na realizacje
mlodzienczych planow bylo juz za pozno, mial wszak
nas. Ale Tabularix byl mlodym, ambitnym gnomem. I mial
talent. Wszyscy mu doradzali, by ruszyl w kierunku
Carbonu. Nikt nie mial watpliwosci, ze to idealne
miejsce dla niego. Ruszyl wiec, a ojciec przezywal te
wedrowke wraz z nim. I cieszyl sie jak dziecko.

W wieku 8 lat wrecz nie wypadalo nie wiedziec co
to SGW. Ojciec sukcesywnie opowiadal mi o inzynierach,
wynalazkach i technice. Wiedzalam, kto to ten Mistrz
Pert, wiedzialam kto opracowal Gnomi Helm. Kiedys cale
popoludnie poswiecil, by wytlumaczyc mi dzialanie
windy z Gnomiego Miasta.
O ile Tabularixa ledwie co pamietalam, o tyle
jego brat Binken, glebiej utkwil mi w pamieci. Fakt,
on tez przewyzszal mnie wiekiem ale byl na tyle
zwariowany, by urzadzac psoty z mloda gnomka, znaczy
ze mna. Wpadal czasami w odwiedziny i niemal zawsze
zabieral mnie na spacer. Byl mlodym i jedynym gnomim
Truwerem, a to wystarczylo, bym wpatrzona byla w niego
jak w obrazek. Co tylko powiedzial, bylo swiete. Nie
raz tak mi namacil w glowie, ze spac nie moglam.

– Wiecie dlaczego kury nie lataja? – spytalam kiedys
przy obiedzie. – Nie lataja, bo sa za ciezkie. Maja
przeciez wszystkie swoje jajka w brzuchu.

Dlatego uwielbialam Binkena. Pokazywal mi jak o kamien
naostrzyc noz, jak ugotowac zupe z chrzaszczy, a nawet
jak odpowiednio skoczyc z drzewa, zeby sie nie
polamac. I spiewal mi tez czasami. Wiedzial, ze bede
zachwycona i nie uslysze, jak niekiedy nie udaje mu
sie wejsc w tonacje. Jego wystepy zawsze nagradzalam
oklaskami. W jego towarzystwie nie czulam sie tez
zawstydzona. Ba! Mimo roznicy wieku byl moim kompanem
we wszelkich nierozsadnych pomyslach.

– Binken, jak ty mi ja tylko spuscisz z oka, to wiesz
co …. – skomentowala nasze okrzyki mama.
– Wiem, wiem. Jedda to moje trzecie oko w glowie,
prosze Pani. Czy jak to szlo … – podrapal sie po
glowie.
– Chyba oczko w glowie? – usmiechnela sie i wytarla
rece w przewieszony fartuch – Tylko ostroznie … I
biada jak mi pranie zerwiecie.
– Nie mamus, my tylko tak tutaj.

Spojrzalam na przewieszone na sznurkach ubrania i
posciel. Mama strasznie sie denerwowala jak cos
spadlo na ziemie, albo obsypane zostalo piachem. Od
dnia, w ktorym za kare kazano mi isc do pokoju na
gorze i zciagnieto sznurkodrabine, nawet nie zblizalam
sie do prania.

– No dobra Jedda. Pogonimy sie w kolo domu co? –
zaproponowal Binken. – Kto wygra, dostanie jablko.
– A masz jablko? – zapytalam czujnie.
– Ja mam nie miec? Chyba nie znasz jeszcze Binkena! Ja
gonie!

Zachichotalam, a widzac pedzacego w moja strone
Binkena, porzucilam usmiech, obrocilam sie na piecie i
zaczelam zwiewac jak niedys przed kapiela. Szlo
niezle. Po czwartym okrazeniu mialam jeszcze sporo sil
w nogach, a Binken posapywal po nosem.

– Juz Cie mam! – uslyszlalam za plecami.

Obejrzalam sie za siebie. Byl rzeczywiscie blisko.
Zamknelam oczy i przyspieszylam. Bieglam tak w (jak
sadzilam) znanym mi kierunku i czulam, ze sie uda. Nie
zlapie mnie tak latwo.

– Jedda, zatrzymaj sie – dotarl do mnie przerywany
sapnieciami glos Binkena. – Stoj Jedda!
– Haha! Wygrywam. I dlatego oszukujesz – odparlam
pewnie – Wiedzialam, nigdy mnie nie ….

Cos mnie powstrzmalo. To cos bylo ciezkie i mokre. I
nie moglam sie z tego wydostac! Otworzylam oczy. O
masz! Pranie. Oswobodzilam sie z materialow i stojac
ze spuszczonymi rekami, patrzymal na jeszcze
niedawno czyste i wiszace materialy.

– Kurka, mowilem!

Az zadrzalam pod wplywem tonu glosu Binkena. Byl zly.
Nie tyle z powodu prania, a tego, ze jako starszy i –
co oczekiwano – rozsadniejszy, poniesie kare.

– Szybko, szybko! Powiesimy je spowrotem. – probowalam
ratowac sytuacje.
– Nie ma sensu, cale upackane w piachu. – rozwial moja
nadzieje Binken.
– O nie! – zagrzmial glos mamy – Mowilam! Prosilam!
Binken!
– Yyyy …. to ja juz chyba pojde – zareagowal i
zaczal oddalac sie od mokrej sterty.

Mama byla potwornie zdenerwowana. Nie tyle z powodu
mojego wypadku. Tym bardziej, ze calus, moj
rozbrajacy usmiech i bukiecik polnych kwiatow szybko
poprawil jej nastroj. Bardziej zloscila sie na
bezsilnosc w obliczu spadajacego prania. A do tego
naprawde nie potrzebna byla rozpedzona gnomka.
Silniejszy podmuch wiatru powodowal, ze pranie
ladowalo w piachu.

– Balea, jestes? – przywital nas kiedys ojciec
wrociwszy z pracy.
– Jestem. Siadaj do stolu, juz podaje obiad.
– Eeee … – podrapal sie po glowie – Nie jestem
glodny. Musze ci cos pokazac.

Wyciagnal reke w strone mamy. Dzierzyl w niej
drewniane cos. Cos co przypominalo klocki owiniete
drucikiem.

– Patrz co dla ciebie mam! – oznajmij usmiechajac sie
szeroko.

Mama podeszla i zaczela ogladac te drobne, jasne
przedmioty.

– Co to znowu? – spojrzala na ojca z lekko drwiacym
usmiechem.
– To …. – zastanowil sie drobna chwile – To takie
klamerki.
– Klamerki?! Cos ty znowu wymyslil?!
– Martwisz sie spadajacym praniem? Martwisz. No to ja
pomyslalem, co moglo by je przytrzymac na sznurku. I
to sa wlasnie takie urzadzonka. Masz Jeddziu, obejrzyj
sobie. – podal mi jedna taka i wyczekiwal naszej
reakcji.

Hmmm … Byly to dosc plaskie i cienkie drewienka,
idealnie oszlifowane i zlaczone dokladnie na srodku
zwinietym w spirale drucikiem. Kiedy zlaczylo sie dwa
konce z jednej strony, te z drugiej sie rozchylaly. W
ten sposob mozna bylo taka klamerke przypiac sobie do
ubrania. Albo do nosa … Nie radze, troche boli.
Usmiechnelam sie do ojca i tak samo zareagowala mama.
A gdy problem ze spadajacym praniem zniknal, to
dopiero sie usmiechnela … Cale dwa tygodnie nie bylo
tej ochydnej kaszy na obiad.

_____ _____
—–==========********===========——

inz. Jedda

Zatytulowano: Dni Gnomiej Nauki – sprawozdanie

____ _ ____ _ _
| _ \ _ __ (_) / ___|_ __ ___ _ __ ___ (_) ___ (_)
| | | | '_ \| | | | _| '_ \ / _ \| '_ ` _ \| |/ _ \| |
| |_| | | | | | | |_| | | | | (_) | | | | | | | __/| |
|____/|_| |_|_| \____|_| |_|\___/|_| |_| |_|_|\___|/ |
|__/
_ _ _ _
| \ | | __ _ _ _| | _(_)
| \| |/ _` | | | | |/ / |
| |\ | (_| | |_| | <| | |_| \_|\__,_|\__,_|_|\_\_| Dwudziestego drugiego Parapazdziernika okolo godziny osiemnastej, wedlug gnomiej rachuby czasu, w ogrodach miasta Rinde rozpoczely sie juz trzecie Dni Gnomiej Nauki. By uzupelnic twoja wiedze, czytelniku, pisze, ze pomys- lodawca Dni Gnomiej Nauki byl Piaty Mistrz Stowarzyszenia Gnomich Wynalaz- cow, Inzynier Kuling. Pierwsze dni zostaly przeprowadzone Dwudziestego czwartego Kwietnika, roku Drugiego, wiadomym jest mi jednak, ze ty, czytel- niku nie interesujesz sie zbytnio tymze wielkim sukcesem Stowarzyszenia. By nie zanudzac, przejde do rzeczy. O osiemnastej, wsrod licznie przyby- lych innostworow, odbyla sie uroczysta przemowa Mistrza Stowarzyszenia, ktora otworzyla oficjalnie trzecie Dni Gnomiej Nauki. Po krotkiej przem- owie zgromadzeni przeniesli sie o kilka krokow dalej, na miejsce, w kto- rym swoj wyklad mial Inzynier Hiir. Opowiadal on o wynalazkach, kazdy obecny na jego wykladzie mogl otrzymac dowolny wynalazek. Nastepna czescia Dni byl Konkurs Wiedzy o SGW, zoorganizowany przez inzyniera Zxara. War- to wspomniec, ze osoby na pierwszych dwoch miejscach ( tj. Kupiec Waka- hiko, polelf Erhest ) wykazali sie niebywala wiedza o SGW. Okolo godziny dwudziestej Inzynier Nimbus opowiadal licznie zgromadzonym o bajkach, le- gendach i temu podobnych sprawach. W rozpoczeciu dni Stowarzyszeniu po- magali licznie przybyli polelfowie. Przez cala zabawe mozna bylo kupic na ich straganie stroje wszlekie, a po wykladzie Inzyniera Nimbusa prowadzili konkurs oratorski, ktory nieznacznie przedluzyl nastepny etap Dni. W konkursie kazdy z uczestnikow opowiadal bajke o roznej tematyce, zwyciezca zostal krasnolud Zigrim, drugie miejsce zajal niziolek Aveth, natomiast na trzeciej pozycji znalazla sie Pani Asandra. Natychmiast po konkursie oratorskim, by nie przedluzac, nastapil wyklad Inzyniera Zxara, ktory opowiadal o Avionice Stosowanej. Zakonczenie dni nastapilo kilkanas- cie minut po dwudziestej trzeciej, wsrod ogolnego zadziwienia innostworow, i sukcesu organizatorow. Z tego miejsca zapraszam wszystkich serdecznie na nastepne Dni Gnomiej Nauki, juz za rok! Spisal Noorf Qraghxahv. >

Zatytulowano: Cywilizacja dup!

___ _ _ _ _ ___ _
/ __| ___ __ _(_) (_)_____ _ __ (_)__ _ | \ _ _ _ __ | |
| (_| || \ V V / | | |_ / _` / _|| / _` | | |) | || | '_ \ |_|
\___\_, |\_/\_/|_|_|_/__\__,_\__|/ \__,_| |___/ \_,_| .__/ _
|__/ |__/ |_|

DUP! Wbrew oczekiwaniom wielu zmylonych tytulem, a zwlaszcza jego
drugim czlonem – czyli „Dup” – nie bede bynajmniej rozpisywal sie o
dupach (chociaz to tez bym potrafil), lecz o dzwiekach, o decybelach
(przyjeta przez gnomy skala obliczania natezenia dzwieku), o halasie,
ktory bliski byl niegdys tylko wynalazcom, dzis jest juz calkowicie
powszechny i nie stanowi niczego nadzwyczajnego. Myle sie? No to po –
patrzmy…

… biezy taki Sigmaryjczyk szarzujac bez konia, mlot trzyma w reku,
i z calych sil wykrzykuje imie Sigmara… i DUP! … Zaryl w trawe…
Kara boska? Byc moze.

… idzie sobie taki spiczastouchy elf przez las, ponad lasem wznosza
sie osniezone szczyty Gor Szarych. Nasz elfik zas, o niezaspokojonych
wprost zadzach krajoznawczych przechadza sie niezbadanymi sciezynami,
gdy nagle… DUP! … spada na niego ogr! Nasz bohater ginie na
miejscu.

Czyli przyjrzyjmy sie uwaznie okolicznosciom, w jakich nastapily
obydwa przypadki. Kto normalny stawalby oko w oko z zakonnikiem
Sigmara? A ktoz tym bardziej zwiedzal okolice Gor Szarych (no to mogl
byc tylko elf…)?! Sprowokowales mnie drogi czytelniku. Jeszcze
jeden przyklad!

… idzie sobie taki osadnik korytarzami zamku krola Foltesta. Wlosy
ma kasztanowe, ubytki w zebach jak zawsze – slowem: 'odstrzelil’ sie
niczym admiral floty na spotkanie z dowodztwem piechoty. Zalozmy, ze
nasz bohater nazywa sie Tasio i zmierza do krola powiadomic go o
glodzie, jaki dotknal mieszkancow poludniowych rubiezy krolestwa.
Idzie sobie Tasio, pod jego nogami posadzke wysciela miekki, czerwony
dywan, a czujne oczy przodkow obserwuja go z ram obrazow. I wnet…
… DUP! Rabnela Tasia halabarda, gdy przechodzil tuz obok ozdobnej
zbroi plytowej, ustawionej pod sciana korytarza. No i coz…? Tasio
nogi nie ma… do krola juz raczej nie dojdzie… ale bedzie co jesc.

Co teraz sadzisz, drogi czytelniku? Czyz szalencze, przerywajace
urocza cisze, w ktorej od wiekow zatracaja sie umysly filozoficzne,
niespodziewane DUP! nie jest naszym wrogiem? Wszystkie badania,
jakie pozwolilem sobie przeprowadzic, wskazuja na to, ze z biegiem
czasu DUP! stanie sie coraz czestszym zjawiskiem, ktore dotykac
bedzie juz wszystkich ludzi oraz nieludzi, jacy chodzic beda po tej
ziemi. Politycy i dyplomaci zaczna uzywac DUP! w celu zblizenia do
siebie zwolennikow, bowiem ten dzwiek bedzie juz dla nich na tyle
swojski, iz jego zrodlo (domniemany polityk) stanie sie kims bardziej
zaufanym. DUP! bedzie nam towarzyszylo przez caly czas. Gdy w drodze
do domu z Wiezy Golemow, upuscisz swoj mlot wyda on siebie glosne
LUP! (pokrewne z DUP!), lecz przy tym zrobi calkiem spora dziure
w goscincu. Gdy potem przejdzie sie ta sama droga jakis inny wojak
przewroci sie, upadnie i uslyszymy DUP!. Miejmy nadzieje, ze tym
traktem nie bedzie przejezdzal powoz.

Mam nadzieje czytelniku, ze udowodnilem ci dzis, jak powszechna
i niebezpieczna staje sie cywilizacja DUP!. Niewykluczone, ze
doslownie za moment, na poczte, na ktorej przypuszczalnie stoisz,
wparuje jakis brodaty krasnolud i zsapany krzyczac cos o fanatykach
Malala czy innego bostwa zametu, wyjmie swoj topor i przepolowi cie
na pol. Nie bedzie jednak towarzyszyc temu, zadne DUP!. Bardziej
CIACH!…

… DUP! bedzie dopiero gdy kamienna plyta zamknie twoj grobowiec.

Podpisano, inz. Nimbus.