Arkadia MUD MMORPG

Periodicus numer 32

05-13 Wiesci biezace, artykuly rozne i zagadki

o—————————————————————————–o
| Data wydania: trzydziesty dzien pory Yule |
| |
| |
| /)_(\ |
| ______( 0 0 )______ |
| /_/_/_/\` ’ `/\_\_\_\ |
| )’_'( |
| ____.””_””.____ |
| P E R I O D I C U S |
| |
. .
. .

Szanowni Czytelnicy!

Zastanawiacie sie zapewne co takiego sie stalo, iz na widok no-
wego wydania Periodicusa poczuliscie fale melancholii i radosci
jednoczesnie? Nie martwcie sie, to calkowicie normalne! Redakcja
zwolnila tempo pracy, by pozwolic Wam dostatecznie nacieszyc sie
poprzednim numerem i zatesknic za Waszym ulubionym magazynem, co
pozwoli Wam tym bardziej radowac sie z kolejnego wydania!

A ten numer obfituje w ciekawe artykuly – na poczatek nowinki i
ciekawostki ze swiata, a zaraz za nimi nasz korespondent wojenny
dzieli sie najswiezszymi informacjami z frontu. Dla rozluznienia
serwujemy opowiesci filozoficzne i naukowe, kolejna czesc porad
dla zarobkujacych, nieco prozy i poezji, zebrane z calego swiata
ogloszenia drobne i oczywiscie kolejna odslone kolumny rozrywko-
wej – znajdz odpowiedz na nasze zagadki i jeszcze dzisiaj wygraj
jedyna w swoim rodzaju wycieczke po Redakcji Periodicusa!

Milej lektury i szerokich traktow!

Seren z Novigradu,
Redaktor Naczelna Periodicusa

W tym numerze:
* Nowinki i ciekawostki…………………………..strona 1
* Wiesci z frontu………………………………..strona 2
* Odwiedz dzielnice kupiecka………………………strona 3
* Filozofia bytu I……………………………….strona 4
* O wydzialach i podzialach w nauce………………..strona 5
* Zyc za cos trzeba – Ziola……………………….strona 6
* Va’a………………………………………….strona 7
* Ogloszenia drobne………………………………strona 8
* Kacik Poezji „Pod Grusza”……………………….strona 9
* Kolumna rozrywkowa – zagadki…………………….strona 10
. .
. .
| |
| |
o—————————————————————————–o
Mozesz przeczytac konkretna strone.
>
Zatytulowano: Nowinki i ciekawostki

+-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-+
| N O W I N K I I C I E K A W O S T K I |
+-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-+
| # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # |
+-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-+
| SAKIEWKI DLA KAZDEGO |
+-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-+
| |
| Przy rynku w Bogenhafen otwarta zostala pracownia bialoskornicza. |
| Wysmienity bialoskornik i kusnierz, Ernest Sorgenlos, oferuje swe |
| uslugi – szycie sakiewek na zamowienie z doborem materialow i do- |
| datkow zgodnie z zyczeniem klienta oraz pozniejsze naprawy zuzy- |
| tych mieszkow ze specjalna znizka dla stalych klientow! |
| |
+-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-+
| # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # |
+-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-+
| KTOKOLWIEK WIDZIAL, KTOKOLWIEK WIE |
+-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-+
| |
| W niewyjasnionych dotad okolicznosciach rozplynal sie w powietrzu |
| namiestnik Chapelle, zas drzwi jego palacu w Novigradzie zamknie- |
| to na glucho. Kupcy wieszcza rychly wzrost na wartosci czarnych, |
| charakterystycznie haftowanych okryc wierzchnich. |
| |
+-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-+
| # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # |
+-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-+
| ZMIANY, ZMIANY |
+-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-+
| |
| Mariborskie Stowarzyszenie Polelfow wzbogacilo sie o Zastepczynie |
| Przewodnika – zaszczytne stanowisko przypadlo w udziale Nazirze |
| Drwydd’anilwch, dotychczas pelniacej role Bardki Stowarzyszenia |
| oraz realizujacej swoje kreatywne pomysly w Redakcji Periodicusa. |
| Gratulujemy! |
| |
+-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-+
| # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # |
+-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-+
| JEZDZIEC APOKALIPSY |
+-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-+
| |
| Nasz smiertelny swiat po raz kolejny odwiedzil mroczny Jezdziec |
| Apokalipsy, by poltora tysiaca dusz odeslac w wieczny niebyt. |
| |
+-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-+
| # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # |
+-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-+
| NIESWIEZA NOWINKA – HERBY |
+-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-+
| |
| Przy palacowym dziedzincu w Quenelles swe uslugi szerszemu gronu |
| klientow oferuje od niedawna Gaspard Ceriette de Parravon, bedacy |
| nadwornym grawerem i barwiarzem. Na zamowienie wykonuje tuniki i |
| sygnety herbowe, zgodnie ze szczegolami ustalanymi w zamowieniu. |
| |
+-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-+
| # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # # SzN # # |
+-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-+

>
Zatytulowano: Wiesci z frontu

W I E S C I Z F R O N T U

Sprzeczne informacje dochodza do naszej Redakcji o konflikcie VII Brygady
Armii Lyrii i Komanda Scoia’tael. Obie strony oglosily, ze sa juz bardzo
bliskie zwyciestwa nad przeciwnikiem dzieki udanym manewrom wojskowym.

Zaostrzenie konfliktu nastapilo w wyniku przygotowywanej od wielu miesiecy
zasadzki. Wiewiorkom udalo sie wprowadzic szpiega w szeregi Skorpionow,
ktory wykorzystal zdobyte zaufanie, by wprowadzic zolnierzy Jej Wysokosci
Meve prosto w pulapke. Nie udalo nam sie potwierdzic tozsamosci szpiega,
wiadomo natomiast, ze pod pretekstem zakupu nowej pary butow zaprowadzil
Kwatermistrza Kompani do sklepu, w ktorego magazynach czekali partyzanci z
Komanda. Wedlug odtworzonego przez sledczych przebiegu zdarzen, Wiewiorki
poczatkowo pozostawily Kwatermistrza przy zyciu, zeby zlamac go psychicznie
okrutnie dlugim przemowieniem ich przywodcy Ulava, jednak Kwatermistrz nie
wytrzymal tych tortur i z szalenstwem w oczach rzucil sie na miecze wrogow.

Sztab VII Brygady Armii Lyrijskiej z Komendantem Rafaelem na czele nie
potwierdzil doniesien o zamordowaniu Kwatermistrza, wrecz zaprzeczajac
nawet slowami: „Nasz Kwatermistrz zyje i ma sie dobrze, a nawet jesli cos
by mu sie stalo, to znalezlibysmy nowego na jego funkcje.” Na nasza prosbe
o komentarz w sprawie szpiegow otrzymalismy tylko odpowiedz: „Zachowanie
w takim stylu jest niehonorowe oraz niegodne. Jedyne miejsce dla takich
zdradzieckich psow jest na szubienicy”.

Mimo zapewnien ze strony Kompanii o braku strat, w swiecie rozeszla sie
wiadomosc, ze poszukiwany jest elf imieniem Kilvar, byly Rekrut Armii Lyrii.
Komendant Rafael rozkazal zwiadowcom kazdego Regimentu wyruszyc na
poszukiwania, ktore zaskakujaco szybko okazaly sie owocne. Na slady szpiega
podobno natrafiono w Daevon, gdzie spotkal sie z lacznikiem Komanda,
ktory mial go zaprowadzic do reszty oddzialu. Spotkanie dwoch elfow
wzbudzilo niepokoj w patrolu daevonskiej gwardii, ktora slynie z braku
tolerancji wobec nieludzi. Szpieg oraz jego lacznik zostali rozpoznani i
nawiazali walke z gwardzistami. Swiadkami calego zdarzenia byli zolnierze
VII Brygady Armii Lyrijskiej, ktorzy przybyli do Daevon za sladami Kilvara
i wlaczyli sie do potyczki, ktora zakonczyla sie pojmaniem znienawidzonego
przez nich bylego kompana, szpiega Scoia’tael.

Na tym nasze relacje z frontu moglyby sie skonczyc, gdyby nie nietypowa
pasja Komendanta Rafaela. Otoz dowodca VII Brygady Armii Lyrijskiej jest
z zamilowania zielarzem. Pewnej nocy nie mogl spac z powodu pracy murarzy
na terenie garnizonu, wiec postanowil wybrac sie na spacer w poszukiwaniu
nowych okazow do swojej kolekcji. Jakiez tez bylo jego zdziwienie, gdy zza
krzaka zauwazyl swojego smiertelnego wroga, Konsula Socia’tael, Ulava.
– Akurat przeszukiwalem krzaczory w poszukiwaniu takich zoltych jasnych
kwiatow – tlumaczy Komendant – gdy zauwazylem palec nalezacy do stopy gnoma!
Tym gnomem okazal sie poszukiwany wieloma listami gonczymi, legendarny wodz
Komanda Socia’tael.
– Mialem go na wyciagniecie reki, schwytanie tego mordercy nie bylo zadnym
wyczynem, nawet nie stawial wiekszego oporu. To druzgoczace zwyciestwo
Armii Lyrii! – chwalil sie Rafael.
– Druzgoczace zwyciestwo? – pyta z kpina jeden z czlonkow Komanda, nasz
informator, ktorego danych nie mozemy ujawnic – Tego miesiaca stoczylismy
wiele potyczek ze Skorpionami i w wiekszosci wypadkow zolnierze zostawiali
caly swoj sprzet, byle tylko szybciej uciekac. Zwyciestwo jest nasze.

Pozostawiamy Czytelnikowi ocene tych czesto sprzecznych relacji nadsylanych
prosto z frontu. Wojna trwa nadal i obie strony zapewniaja, ze sa blisko
ostatecznego zwyciestwa, jednoczesnie podkreslajac, ze beda walczyc do konca.

Wiesci z frontu spisal (ryzykujac wlasne zycie):

Wooku Goldstein

>
Zatytulowano: Odwiedz dzielnice kupiecka

——————————————————————————-
| Przerobki na miejscu!!! | GOSPODA KUPIECKA „POD ZLOTYM KIELICHEM” |
| | |
| / \ ( | \ ( / | ( |_’ ( / | zaprasza |
| \__/ ._|_/ _/_) _|_ ._|_, _/_) | |
| | Najlepsze dania kuch+—————|
| * codzienna ————-| | _________ |
| * odswietna |***ZIOLA*** ============================| // \\ |
| * praktyczna |=>na bole | (codzienne kursy przy ku| ||_______||__ |
| * robocza |=>na zgage | szkolce jezykowej nalep| |_________// |
| |=>na katar | PRZEKONAJ SI| (x) (x) |
|Z A P R A S Z A M Y!|=>na kaca____|__________________________| |
|____________________| _ ____ _ _ | * WOZOWNIA|
| ______________ I /_\ |_ _| \\// | czynne |
| _I_____BANK_____I_ I ||_|| || || | codziennie|
| III III III III I || || || || +—————|
|_III__III__III__III_I CO WYBIERASZ Z NASZEGO ASORTYMENTU ?| |
| kredyty i depozyty I Calodobowe sklepy Cechu Kupcow Novigradu| EKWIPUNEK NA|
|____________________I – zapraszamy| KAZDA OKAZJE!|
|ALKOHOLE | [[]][[][]<.><.><.><.><.><.><.><.><.><.><.>| |
| |==|) | [] ___ _ _ ___, _ _, _, _ |==============|
| |__| | BRONIE!!! []( / /_ / ) ( / /| / / /_/ |PANCERZE |
| SWIATA | []_/_) (_ (_/ _/_ _/ |/ /_ / \_|azda kieszen |
|_________| * miecze [] | |
| maczugi * sztylety [] bizuteria i blyskotki | * skorzane |
| halabardy * partyzany [] | * kolcze |
| glewie * korbacze []<.><.><.><.><.><.><.><.><.><.><.><| * plytowe | | lewaki * rohatyny [] A R T Y K U L Y | | | [] M A G I C Z N E |wiele innych, SPRAWDZ| ------------------------------------------------------------------------------- >
Zatytulowano: Filozofia bytu I

F I L O Z O F I A B Y T U I
-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-

Niezaleznie od rasy, plci czy wykonywanego zajecia, kazdego nachodza czasem
powazne przemyslenia. Zapadamy w gleboka refleksje nad soba i wszystkim, co
nas otacza. Oczywiscie pytania, ktore sobie wowczas zadajemy, zalezne sa od
wielu czynnikow. Jedni pytaja „Kim jestem?”, „Skad sie tu wzialem?”, „Dokad
udam sie po smierci?”, a innych interesuja odpowiedzi na calkiem inne pyta-
nia – „Jaki to wlasciwie kolor?”, „Czy to moja prawa czy lewa reka?”, „Czy
to cos jest jadalne?”, „Ugh?!”. Niezaleznie od formy pytania, wszystkim nam
predzej czy pozniej rozchodzi sie o istote bytu, o zrodla naszego powstania
i strukture wszechswiata, w ktorym przyszlo nam zyc.

Glebsze przestudiowanie tych frapujacych zagadnien przynosi nieco rozwiazan
dostarczonych przez wielkich myslicieli, ktorzy od wiekow zadawali sobie te
same pytania i poprzez refleksje, medytacje, alkohol i inne uzywki czy moze
czeste wizyty w przybytkach rozkoszy – ktore jak wiemy obfituja w interesu-
jace obiekty do prowadzenia badan – udzielali na nie odpowiedzi. Niektorzy
zdolali jeszcze pozostac na tyle swiadomi, aby swoje wnioski zanotowac, tak
by potomni mogli wraz z nimi poznac odpowiedz na Wielkie Pytanie o Zycie,
Wszechswiat i cala reszte.

~ * ~

Pewnego razu filozofowie tego swiata zgromadzili sie w domu najbogatszego z
nich (wbrew pozorom filozofowie czasami podejmuja tak rozsadne decyzje), by
wspolnie rozwazyc istote bytu i odnalezc Odpowiedz. Wspomagani alkoholem i
suszonymi konopiami niemal do bladego switu zywo debatowali nad najwieksza
tajemnica wszechswiata, ukryta przed oczami smiertelnikow. Niestrudzenie
wysnuwali swoje teorie, dyskutowali i toczyli boje o swoje przekonania, za-
zarcie poszukiwali argumentow za coraz to nowymi ideami. Zaangazowali sie z
cala moca w te arcywazna narade, by nie zawiesc, aby calemu swiatu dac ulge
i nareszcie zapewnic spokojny byt – wolny od meczacych, wazkich pytan. Byla
to najciezsza i najbardziej wymagajaca przeprawa w ich zyciu. Wielcy w swej
madrosci uczeni nigdy dotad nie zaznali tak ogromnego wysilku, a przeblyski
geniuszu mialy juz na zawsze pozostac w ich pamieci jako chwile najwyzszej
swiadomosci, ktora dotychczas byla dla zwyklych smiertelnikow nieosiagalna.

Udalo sie.

Znalezli Odpowiedz.

Wybuch radosci, ogarniajacego wszystkich zadowolenia i kolokwialnego pokle-
pywania sie po plecach trwalby do dzis, gdyby nie coraz wieksze zmeczenie.
Nauczeni doswiadczeniem uznali, by skrzetnie zanotowac Odpowiedz, by wraz z
oparami alkoholu nie uciekla z ich uczonych glow. Upojeni sukcesem zapisali
wnioski, pergamin ukryli w bezpiecznym miejscu i udali sie na ciezko zaslu-
zony odpoczynek. Nastepnego wieczora, gdy wszyscy juz wstali i zdatni byli
do kontynuowania rozmow, siegneli do skrytki i chorem odczytali najcenniej-
szy w historii swiata zapis (pisownia oryginalna):

! aDdA to ruDa .- sZczYga

Uczeni rozstali sie w milczeniu i nigdy wiecej nie spotkali sie w tym samym
gronie. Zawstydzeni zaszyli sie w swych domach i prowadzili dalsze badania
w calkowitej izolacji, stroniac od uzywek. I nikt nigdy wiecej nie zorgani-
zowal tak wielkiej narady filozofow. Wszak jaka Adda jest, kazdy widzi.

~ * ~ SzN

>
Zatytulowano: O wydzialach i podzialach w nauce

KILKA SLOW O WYDZIALACH I PODZIALACH W NAUCE

Uwaga! Artykul dla zainteresowanych nauka! Na pozostale osoby moze
wplynac w sposob nieoczekiwany.

W niniejszym artykule chcialam opowiedziec glownie o czterech
wydzialach SGW. Zacznijmy od tego, ze mamy cztery wydzialy. Cztery.
Zupelnie jak cztery strony swiata, czy tez cztery zywioly… W sam raz!
Pelnia, lecz nie nadmiar! Calosc w czterech czesciach. Wlasnie tak nalezy
o nich myslec.

Dzielenie sie na wydzialy absolutnie nie wynika z tego, ze wynalazcy
nie lubia sie nawzajem i nie chca ze soba wspolpracowac. Nie chodzi takze
o rywalizacje, przynajmniej nie jako cel sam w sobie, lecz o lepsza
organizacje pracy. Zauwazono bowiem, ze zajmowanie sie czyms, co nas
interesuje przynosi lepsze efekty niz zajmowanie sie czymkolwiek innym.
Nie twierdze bynajmniej, ze sa rzeczy, ktore nie interesuja gnomich
inzynierow. Jednak zainteresowanie dziedzina moze przyjmowac rozne
stopnie od 'bardzo zainteresowany’ poprzez 'bardzo bardzo
zainteresowany’ do samego 'bardzo bardzo bardzo … bardzo
zainteresowany’. Jako ze swiatle umysly wynalazcow sa w pewnym sensie
dobrem deficytowym, aby maksymalnie wykorzystac ich czas i energie,
wprowadza sie podzial obowiazkow, pozwalajacy kazdemu zajmowac sie jego
ulubiona dziedzina i jednoczesnie tym, na czym najlepiej sie zna. W ten
sposob nad jednym wynalazkiem moze pracowac wiele osob z roznych
wydzialow, z ktorych kazda projektuje swoja czesc. Podzial na wydzialy
nie jest zatem prawdziwym podzialem – zamiast dzielic, laczy gnomy o
roznych pasjach!
————————————————————————-
Wyobraz sobie teraz, ze spacerujesz po nieznanych gorach z notesem w
dloni i pewna mina. Masz przy sobie wszystko co nalezy, line, lampe,
kompas, buklak z woda… Rozgladasz sie ciekawie i nagle widzisz przed
soba szczeline! Calkiem ciemna, nie masz pojecia, co moze sie czaic w jej
srodku! Co ciekawsze, dobiegaja z niej jakies dzikie pomruki. Troche jak
niedzwiedz? Nie, od niedzwiedzia wlos sie tak na glowie nie jezy. Musze
czym predzej tam wejsc i wszystko zbadac! – myslisz, drzac z
podekscytowania. Zapalasz lampe i natychmiast wciskasz sie do jaskini. W
polmroku potykasz sie o wystajacy kamien i nagle lecisz w dol glowa do
przodu. W dol… Coraz nizej i nizej i nizej…

ALCHEMIA I SWIATOPOZNAWSTWO

Chec poznawania swiata jest dla gnoma czyms oczywistym. Wlasciwie
kazdy gnom interesuje sie swoim blizszym i dalszym otoczeniem, przez co
wtyka nos w rozne zakatki i przy okazji w nieswoje sprawy. Alchemia
natomiast jest niejako rozszerzeniem ogladania swiata o wachanie go,
smakowanie, badanie jego wplywu na czynnosci zyciowe. Obejmuje takze
mieszanie roznych naturalnych skladnikow i proby stworzenia czegos z
czegos innego. To bardzo skomplikowana dziedzina, jak zreszta wszystkie,
ktorymi zajmuja sie gnomi inzynierowie.
————————————————————————-
Wyobraz sobie, ze ten przeklety silnik, ktory budujesz juz od trzech
dni, ciagle nie chce zaczac dzialac. No niech go szlag trafi, za
przeproszeniem! Uderzasz ze zloscia w obudowe i slyszysz nieprzyjemny
zgrzyt. Przeciez wszystko obliczyles! Pospiesznie spogladasz na
wyliczenia, konstatujac, ze sa poprawne. Wypije kieliszeczek destylatu,
zeby to pojac! – myslisz i natychmiast realizujesz ten swietny pomysl.
Jak zawsze po gnomim destylacie do glowy przychodza genialne rozwiazania.
Sam nie wiesz dlaczego wczesniej nie wpadles na to, by popatrzec na
problem od drugiej strony! Zawieszasz swoj duzy i ciezki wynalazek na
linie pod sufitem, zeby obejrzec go od spodu. No tak! Obluzowana srubka!
Radosnie probujesz ja dokrecic, lecz zbyt energiczny ruch sprawia, ze
podtrzymujaca urzadzenie linka peka…

AUTOMATYKA UZYTKOWA

Automatyka jest dziedzina szczegolna. Potrzebna wszystkim lub nikomu,
zalezy jak na to spojrzec. Przymiotnik 'uzytkowa’ odnosi sie do tego,
ze ma ona byc uzyteczna w codziennym zyciu, a nie tylko fascynujaca dla
zapalonego badacza. Inzynierowie zajmujacy sie automatyka tworza
komponenty przydatne innym wynalazcom, na przyklad napedy czy uklady
sterowania do wiekszych urzadzen. Oczywiscie, jak kazdy wynalazca, lubia
tez od czasu do czasu zbudowac cos zupelnie i calkowicie swojego.
————————————————————————-
Wyobraz sobie, ze po tak wielu probach nareszcie sie udalo! Nareszcie!
– krzyczysz, a radosc cie rozpiera! Lecisz. Szybujesz w przestworzach jak
ptak! Co za niesamowite uczucie! Delikatnie szarpiesz za dzwignie po
lewej stronie, aby uniesc sie nieco wyzej. Jakiez ogromne jest twoje
zdziwienie, kiedy dzwignia po prostu zostaje w twojej dloni calkowicie
odseparowana od reszty maszyny latajacej! Spogladasz na dzwignie,
spogladasz przed siebie, znowu na dzwignie. Przelykasz nerwowo sline.
'Nie jest dobrze’ – myslisz sobie wreszcie. Ale moze to tylko ta
dzwignia? Moze ta do ladowania jest w porzadku? Drzaca reka chwytasz
dzwignie po prawej stronie i zamykasz oczy. Czujesz, ze zaczynasz leciec
w dol. Niby o to chodzilo, ale jakos tak bardziej w dol niz bys chcial.
Nie przestajesz tez nabierac predkosci…

AWIONIKA

Awionika zajmuje sie dazeniem do na poczatku uznanego za nierealne,
ale jednak bardzo konkretnego pragnienia jakim jest zyskanie zdolnosci
latania. Wydaje sie to dosc abstrakcyjne i moze niepotrzebne, ale
pomyslmy jakimz wspanialym srodkiem transportu bylaby machina latajaca!
Nie chodzi nawet o to porywajace uczucie szybowania w przestworzach, ale
o liczne korzysci natury technicznej. Szybki przewoz towarow (i osob!)
przez gory, morza, rzeki… Przez wszystko, co sie tylko nawinie, gdyz
maszynie latajacej nie robi to zadnej roznicy. Piekna idea!
————————————————————————-
Wyobraz sobie, ze pogwizdujac pod nosem jakas wesola melodyjke,
wykopujesz kolejna brylke. Jestes zadowolony z urobku, sporo zelaza,
troche zlota… Ale chyba ci sie wydawalo, ze czujesz wtrzas? Niee, na
pewno ci sie wydawalo. Przeciez Urzadzenie Wykrywajace Wstrzasy nic nie
sygnalizowalo! Wzruszasz ramionami i wracasz do kopania. Ale teraz to juz
na pewno poczules wstrzas! Spogladasz kontrolnie na UWW, lecz wskazowka
ani mysli drgnac. Co za bezuzyteczny zlom! Kopiesz urzadzenie ze zloscia
i mruczysz cos pod nosem na temat zawodnosci techniki wlasnie wtedy,
kiedy jest najbardziej potrzebna. Wciaz wsciekly, ale i podekscytowany
przyklekasz sprawdzic, co tym razem postanowilo sie zepsuc. Zaaferowany
zapominasz o wtrzasach do momentu kiedy wszystko zaczyna ci sie sypac na
glowe…

GORNICTWO I MASZYNY

Kopanie ma wsrod gnomow dluga tradycje. Kopali nasi dziadowie i
pradziadowie w Tir Tochair, Mahakamie i wlasciwie wszedzie, gdzie udalo
im sie znalezc jakies zloza. Na poczatku bez zastanowienia, aby tylko
wydobyc cenne kruszce, z czasem nabierajac doswiadczenia, tworzac
dokumentacje i budujac roznorodne maszyny, pozwalajace na efektywniejsza
i, co moze nawet wazniejsze, bezpieczniejsza prace. Obecnie gnomie
gornictwo jest pelnoprawna dziedzina nauki i techniki. Co do maszyn nie
ma chyba watpliwosci.

Uwaga! Uprzedzajac wszelkie pytania na temat tego, dlaczego gnomi
destylat pojawia sie akurat w czesci dotyczacej automatyki, odpowiadam –
przypadek.

Znowu uwaga! Konczace niektore akapity trzy kropki mozna interpretowac
jako 'Zlany potem budzisz sie we wlasnym lozku’.

Vyera Graff von Habenix
>
Zatytulowano: Zyc za cos trzeba – Ziola

To ze monety szczescia nie daja wiedza nieliczni.
To ze zakupy juz tak, wie duza czesc spoleczenstwa.
To ze zyc za cos trzeba, wiedza wszyscy.

Zapraszamy do serii artykulow o sposobach zarobkowania.

— ZIOLA —

Krok Pierwszy – Gramy w zielone

Jako ze ziola to glownie roznego rodzaju trawy, liscie, kwiatki, klacza,
korzonki i inne roslinne czesci roznego zastosowania, szukac ich nalezy
glownie tam, gdzie rosliny rosna. Rosliny rosna niemal wszedzie. Nawet w
gorach mozna znalezc tu i owdzie jakies klacze. Sa jednak miejsca gdzie
rosliny nie rosna. Na pustyni. Ciezko sie zakorzenic w piasku. Rownie
trudno znalezc rosliny pod powala. No chyba ze pozbawimy mieszkancow ich
ukochanych roslin doniczkowych. Jednak mozna sie czasem przekonac, ze
nie spotka sie to z ich zrozumieniem. Bolesnie!

Mnemotechnika: Chocby skaly… ziola dawaly

Krok Drugi – Szukajcie a znajdziecie

Aby znalezc jakies ziola przydatne sa glownie dwie rzeczy – zdrowe oczy
i chociaz mizerna znajomosc tego, czego szukamy. Zdrowe oczy przydaja
sie do wypatrywania ziol miedzy nic nie wartymi zdzblami, wiec Ci,
ktorzy pragna parac sie zawodem zielarza powinni rozwijac swoja
spostrzegawczosc. Znajomosc ziol nie wymaga chyba komentarza. Chyba, ze
lubimy testowac na sobie przerozne dzialania przeroznych ziol. Liczac
sie ze skutkami. Roznymi.

Mnemotechnika: Ziolkujesz – ubezpiecz sie

Krok Trzeci – Aby do wiosny

Snieg skutecznie unieszkodliwia wszelkie formy wystepowania zieleni. Po
pierwsze zakrywa je, po drugie wymraza. Przemrozone ziolo moze odniesc
odwrotny skutek od zamierzonego, wiec lepiej takowego nie zbierac. Poza
tym komu chcialoby sie bawic w sniegu, procz dzieci i ich niczym nie
uzasadnionej radosci z lepienia balwana.

Mnemotechnika: Na zime wybierzmy grzane wino

Krok Czwarty – Mam woreczki haftowane…

Noszenie ziol w rekach moze skonczyc sie poparzeniami – patrz pokrzywa.
Najlepiej wiec, wyruszajac na ziolobranie uzbroic sie w woreczki, sloiki
lub inne, wszelkiej masci pojemniki, w ktorych ziola przechowac mozna.
Poza niewatpliwym plusem uchronienia sie od poparzen mamy pewnosc, gdy
takowy pojemnik nauczymy sie otwierac i zamykac, ze ziola w srodku nie
zadzialaja z wysuszajacym powietrzem i nie otrzymamy garsci pylu, miast
garsci ziol. Jako ze pojemniki takie mozna nabyc w wiekszosci sklepow,
nie powinno to nastreczac duzych trudnosci.

Mnemotechnika: Z raczki do… woreczka

Krok Piaty – A nic tak nie leczy jak ziola

Ziola dziela sie na te przydatne, neutralne i nieprzydantne. Ziola z
grupy nieprzydatnych to na przyklad trawa, zdolna zainteresowac srednio
wyglodniala krowe. Ale sa tez ziola zdolne zainteresowac szersza i
bardziej wyplacalna publike. Takie ziola warto owej publice sprzedawac,
zas te, ktore takiego zainteresowania nie wzbudza spieniezyc mozna badz
osobiscie u rozlokowanych w roznych czesciach swiata posiadaczy aptek,
badz tez (co wydaje sie lepszym pomyslem) zaprezentowac je przez nieco
lepiej wyznajacego sie na handlu kupca. Rezultat – ciezsza sakiewka.

Mnemotechnika: Z tego ziola niezle ziolko

Zielarz zawodowy

Jesli planujesz powiazac swoja przyszlosc z ziolami radzimy wybrac sie
do Bretonii, gdzie pewna starsza pani chetnie podzieli sie tym co wie na
temat.

Mnemotechnika: Inwestycja w siebie najlepsza forma inwestycji

— X X X —

Spisala i opatrzyla komentarzem
Nazira Drwydd’anilwch

>
Zatytulowano: Va’a

Va’a…

— XXX —

Wbila piety pod boki konia zmuszajac go do jeszcze szybszego cwalu,
jednoczesnie desperacko probujac utrzymac sie w siodle. Nie byla dobrym
jezdzcem, a to, ze od trzech dni byla w drodze niemal bez odpoczynku nie
czynilo podrozy latwiejsza. Strzala swisnela tuz obok twarzy, rozorujac
krancem grota policzek. Szarpnela glowa, przytulila sie do konskiej
grzywy. Szybciej, szybciej niz wiatr, byle tylko dosiegnac zbawiennej
sciany lasu. Kon zachrapal, zarzal przerazliwie i puscil sie w
desperacki cwal kiedy druga strzala drasnela zad. Szybciej… jeszcze
szybciej… Byle w las! Byle miedzy drzewa! Szybciej…!
Nagle, przed tak obiecujaca sciana sekatych pni, zmaterializowaly sie
trzy wysokie postacie. Pojawily sie tak nagle, ze siwek stanal deba
sploszony, a jezdziec z gluchym klapnieciem uderzyl o ziemie. Kon
wierzgnal i blyskajac bialkami oczu rzucil sie w prawo roztracajac
krzaki kopytami. Jezdziec jeknal glucho, ale zaraz potem podniosl sie na
nogi i rzucajac za siebie przerazone spojrzenie pokustykal w kierunku
lasu, w kierunku trzech nieruchomych jak posagi istot…
Elfy – byly to elfy – nie patrzyly na nia, nie zaszczycily jej nawet
spojrzeniem, kiedy utykajac biegla w ich kierunku. Patrzyly ponad jej
glowa, w kierunku scigajacej ja trojki jezdzcow w zloto-czarnych barwach
Kaedwen. Nie wykonujac zadnego ruchu, niemal nie oddychajac wydawaly sie
bardziej podobne posagom, kamiennym rzezbom, niz istotom z krwi i kosci.
Spojrzala z nadzieja w ich nieruchome twarze, jednak nie drgnal na nich
najmniejszy miesien i ani jedno spojrzenie nie skierowalo sie w jej
strone. Obejrzala sie raz jeszcze, raz jeszcze spojrzala w piekne, lecz
trupio zimne oblicza i rzucila sie miedzy drzewa znikajac w gestwinie.
Jezdzcy zblizali sie szybko, widac bylo juz wyraznie wyszyte czarne
sylwetki jednorozca na oponczach. Zielone jak wiosenna trawa oczy
sledzily ich bez mrugniecia.
– Spar’el – krotki, cichy jak szept wiatru rozkaz wyrwal sie z ust
zielonookiego elfa stojacego posrodku. Odwrocil sie i jakby za sprawa
magii rozplyna l w lesie znikajac miedzy drzewami. Za nim podazyli jego
dwaj towarzysze nie czekajac az trzy, bezglosnie niemal tnace powietrze
strzaly dosiegna celu. Szarawe piora lotek drzaly jak skrzydla
pikujacego sokola, groty zalsnily krotko w promieniach slonca. Nie
chybily….

— XXX —

Slonce przeswiecalo przez liscie migocac zlotem na lesnym runie.
Promienie, ktore docieraly na dol przeslizgiwaly sie po pniach, gladzily
paprocie, muskaly jakby opuszkami palcow zeschniete, pomarszczone jak
twarz starca, opadle juz i umarle liscie. Chichotaly radosnie na
zielono-czerwonych, niewielkich owocach dzikiej jabloni. Podszczypywaly
gleboki fiolet jagod jalowca. Bawily sie polyskujacymi cieplym brazem
kosmykami wlosow. Przesuwaly sie po lekko rozchylonych ustach. Zagladaly
w szkliste, niewidzace oczy przecietego niemal na pol ciala. Krew dawno
wsiakla juz w lesne runo, zachlannie wypita przez wyschnieta ziemie,
zostawiajac jedynie ciemniejszy slad dookola, niby aureola otaczajaca
nienaturalnie wygieta postac.
Z trudem przedzierajac sie przez geste krzewy niemal potknela sie o
lezace cialo. Odskoczyla z przerazeniem zaczepiajac nogami o ciasno
zwiniete pedy powojow, upadla i wspierajac sie na lokciach cofnela pod
lezacy na ziemi pien. Szeroko otwarte oczy przesuwaly sie po
trupiobladej, ale wciaz urodziwej twarzy lezacej elfki.
– An’givare… – cichy, niby szept wiatru, glos sprawil, ze podskoczyla
uderzajac bolesnie ramieniem o wystajacy konar. Obok niej, ledwie kilka
krokow, stal elf, zupelnie bez emocji przygladajac sie trupowi. Ostrze
miecza skierowane bylo w jej strone i mimo, ze nie zaszczycil jej nawet
spojrzeniem czula, ze jeden nierozwazny ruch i na pewno poczuje zimno
stali. Po trwajacej niemal wiecznosc chwili, wypelnionej polyskiwaniem
promieni slonca na gladko wypolerowanej klindze, zielone jak wiosenna
trawa oczy zwrocily sie na nia.
– Nie..
– Thaess aep – mimo, ze wypowiedziane cicho i spokojnie slowa sprawily,
ze natychmiast zamilkla. Bylo w nich cos co nie pozwalalo na jakikolwiek
sprzeciw, cos co sprawialo, ze zimno klingi skierowanej w jej strone
bylo odczuwalne bardziej niz by chciala, cos co sprawilo, ze spuscila
wzrok pochylajac glowe. Przez chwile trwali w bezruchu, niby pelna
dramatyzmu rzezba.
– Que cueret drean? Qui esseath, dh’oine? – bardziej wyczula niz
uslyszala jego ruch. Poczula sztych miecza pod broda, kiedy
bezceremonialnie podniosl jej glowe ku gorze. Kropla krwi zostawila
slabo widoczny slad na wypolerowanej powierzchni.
– Qui esseath? – Powiedzial z naciskiem przewiercajac ja spojrzeniem.
– Essea Kassel, aen Ban Ard, aen… – nacisk wzmogl sie wiec zamilka.
Przygladal jej sie uwaznie, jakby zdziwiony.
– Dicette hen llinge, dh’oine…
– N’me essea dh’oine – powoli, niepewnie podniosla dlon do wlosow. Miecz
w rekach elfa nawet nie drgnal, ale oczy uwaznie sledzily ruch.
Odgarnela na bok rozczochrane teraz, pelne lisci i patykow wlosy koloru
rdzy.
– Essea inh’eid.
– Mongrel! – cofnal sie, jakby z odraza. Zmierzyl ja uwaznym
spojrzeniem. Dziwnie blekitne, lekko skosne oczy o nienaturalnie dlugich
rzesach. Pociagla twarz, tak ludzka i tak elfia jednoczesnie. Niewielkie
dlonie o dlugich, szczuplych palcach. Mogl sie domyslic…. Przez chwile
zielen jego oczu lsnila niezdecydowaniem, kiedy nagle odwrocil sie przez
ramie i rzucil krotkie – Nel… – czarnowlosy elf pojawil sie nagle
obok niego, jakby wyrosl z otaczajacych ich drzew.
– Va aen le – zielonooki rzucil do niej, po czym nie poswiecajac jej
wiecej uwagi zwrocil sie do elfa – Meath’en aep corren.
Nazwany 'Nelem’ zmierzyl polelfke krotkim spojrzeniem i skinal glowa.
Podniosla sie i rzucajac jeszcze jedno krotkie spojrzenie na lezace
cialo skierowala sie za czarnowlosym w las. Odprowadzaly ich sledzace
kazdy krok, uwazne, zielone oczy. Elf zwrocil wzrok na cialo, w
zamysleniu gladzac dlon. Mimo ze niezbyt wysoki, jednak bila od niego
stanowczosc i sila cechujaca dowodcow. Siegajace ramion, miodowozlote
wlosy utrzymywaly sie na miejscu dzieki skorzanej opasce przepasujacej
czolo. Przez chwile trwal w zamysleniu, by nagle blyskawicznym ruchem
schowac miecz do znajdujacej sie na plecach pochwy i podazyc w przeciwna
strone niz dwojka, ktora zniknela juz miedzy drzewami…

— XXX —

Nazira Drwydd’anilwch

>
Zatytulowano: Ogloszenia drobne

OGLOSZENIA DROBNE

W tym dziale bedziemy prezentowac krotkie ogloszenia, ktore dostajemy od
naszych Czytelnikow. Wszystkich zainteresowanych umieszczeniem w tej
kolumnie swojego ogloszenia prosimy o kontakt z Moira w celu ustalenia
szczegolow.
Osoby, ktore chca odpowiedziec na ktores z ogloszen prosimy zwracac sie
bezposrednio do jego autora.

–XXX–

Wynajme osobe w roli badacza do przeprowadzenia niebezpiecznych badan.
Wymagana jako taka postura i sprawnosc fizyczna oraz trzezwosc podczas
pracy. Zarobki do uzgodnienia. Denea, polelfka.

–XXX–

Ej, ty, wyjdz za mnie! Jesli pragniesz czegos wiecej niz tylko prosta
ceremonia, gdzie ni ty wraz ze swoja druga polowa nie odpoczniesz, ni
goscie sie bawic nie beda, szukaj nas! Zapewniamy profesjonalna oprawe
kazdej ceremonii… Chcesz uczcic slub? Narodziny potomka? Smierc wroga?
Pisz bez zwloki: Nazira i Moira! (Dla pierwszych klientow znizka.)

–XXX–

Wladze Redanii szukaja chetnych do osiedlenia sie w uroczej wiosce o
nazwie Cicha Woda. Wioska dysponuje szeroka oferta wolnych domostw po
tym, jak poprzedni mieszkancy zgineli na skutek zarazy. Nowym lokatorom
proponujemy atrakcyjne znizki u cyrulika.

–XXX–

Kaplanki z chramu Melitele przypominaja brzemiennym niewiastom, ze
powijanie potomka wiaze sie z ryzykiem dla zdrowia, a czasem nawet zycia
rodzacej. Poleca sie kobietom w momentach krytycznych wznosic modly do
milosciwej Melitele zamiast tak popularnego zaklinania sie, ze juz wiecej
nie oddadza sie zadnemu chlopu. Klamstwo jest grzechem!

–XXX–

Twierdza Bodrog gwarantuje bezplatne noclegi wszystkim kobietom, ktore
zdecyduja sie, choc tymczasowo, zamieszkac w tym malowniczym miejscu nad
samym brzegiem Jarugi. Wladze Verden stanowczo zaprzeczaja jakoby ta
niecodzienna oferta miala cos wspolnego z zamieszkami jakie wywoluja,
pozbawieni rozrywek, stacjonujacy tam zolnierze.

–XXX–

Mieszkancy wioski na poludnie od temerskiej stolicy w zwiazku z czestymi
w ostatnich czasach pozarami poszukuja kogos na stanowisko kamieniarza.
Jedyny warunek – kandydat musi byc niepalacy.

–XXX–

Ktokolwiek widzial, ktokolwiek wie. Kaspian z Novigradu solennie obiecuje
nagrodzic kazdego kto posiada jakiekolwiek informacje w sprawie naglego
zaginiecia miejskiego namiestnika do spraw bezpieczenstwa.

–XXX–

Zebrala i opracowala
Moira z Temerii

>
Zatytulowano: Kacik Poezji „Pod Grusza”

_ ._ _ , _ ._
(_ ’ ( ` )_ .__)
( ( ( ) `) ) _)
(__ (_ (_ . _) _) ,__)
_ `~~`\ ’ . /`~~` _
<_),/ \ / \,(_>
.’. / \ .’.
___________________/ \__/_____\__/ \___________________
| ( ) ( ) |
| KACIK `-’-’ `-’-’ POEZJI |
| __ __ __ __ __ _____ |
| |__)/ \| \ / _ |__)| |(_ _/ /\ |
| | \__/|__/ \__)| \ \__/__)/__/–\ |
| |
|___________________________________________________________|

A TYMCZASEM LEZE POD GRUSZA
NA DOWOLNIE WYBRANYM BOKU
I MAM TO, CO NA SWIECIE NAJSWIETSZE
SWIETY SPOKOJ

Zapraszamy do kacika poezji „Pod Grusza” prowadzonego przez Bardke
Stowarzyszenia Polelfow oraz wykladowczynie Wydzialu Truwerstwa
i Poezji na Uniwersytecie Oxenfurckim – Nazire Drwydd’anilwch.

Czyzlis tylko autorem jednego utworu, czy moze stworzyles dzielo,
ktorym chcesz sie podzielic ze swiatem – zapraszamy! Ten kacik
jest wlasnie dla Ciebie!

— XXX —

„Czemuz ciebie”

Autor: Anonimowy

***

W sniezanej bieli stulona
jasnie-radosnie w platki zimy przybrana
jako w niebne gwiezdne ozdobienia
Piesnie szumne-zawiewne wiatr w polanach spiewa:
Czemuz nie ma ciebie
czemuz – Ciebie nie ma
Basniowe nuty sypia sie bez miary
ukladaja w zaspy melodyjne ksztalty
spija rose z lisci mroz zaspaly jeszcze
Czemuz nie ma Ciebie
Kwiecie moj wspanialy
Gdzie Jestes?

***

Zapraszamy wszystkich, ktorzy chca, by takze ich wiersz znalazl
sie w kaciku do kontaktu listownego z Nazira.

>
Zatytulowano: Kolumna rozrywkowa – zagadki

Z A G A D K I

Cos na ruszenie muskulow pomiedzy uszami.

Zagadka 1 „Pokonac Pontar”
————————–

Pewien wiesniak musi przewiezc na drugi rzek Pontaru kota, szczura
pocztowego i psa. Niestety jego lodka przewiezie tylko jego i jedno
z tych trzech dobrodziejstw inwentarza. Na zadnym brzegu nie moze
zostawic bez opieki kota ze szczurem, ani tez psa i kota, ktore to
zwierzeta wzajemnie nie darza sie sympatia.

Jak sobie poradzic?
——————-

Zagadka 2 „Ostatnia wola”
————————-

Pewien stary kupiec na lozu smierci splatal swoj ostatni figiel.
Kazal spisac skrybom testament. Jego dwaj synowie maja odbyc wyscig
na koniach – ruszajac z Novigradu do Dorian i z powrotem, z malym
zastrzezeniem. Ten z synow, ktorego kon przybedzie drugi z powrotem
do Novigradu, mial odziedziczyc cala ojcowska kupiecka fortune. Po
smierci ojca synowie ruszyli w droge, ale im blizej bylo do
ponownego przekroczenia bram Wolnego Miasta tym jechali wolniej.
Zatrzymali sie wnet w Oxenfurcie, w karczmie Trzy Dzwoneczki i nie
mieli zamiaru ruszyc dalej. Nagle jednemu z nich zaswitala mysl,
szepnal cos do brata, po czym obydwaj wskoczyli na siodla i pognali
jak wicher w droge do mety.

Co szepnal brat do brata?
————————-

Pierwsza osoba, ktora przesle poprawne rozwiazania obydwu zagadek
do Naziry, zwyciezy wycieczke krajoznawcza po Redakcji Periodicusa!