Arkadia MUD MMORPG

Periodicus numer 34

Wywiad z Vesna, artykuly rozne i zagadki

19
o-----------------------------------------------------------------------------o
|                                  Data wydania: trzydziesty dzien pory Yule  |
|                                                                             |
|                                                                             |
|                                    /)_(\                                    |
|                             ______( 0 0 )______                             |
|                            /_/_/_/\` ' `/\_\_\_\                            |
|                                    )'_'(                                    |
|                               ____.""_"".____                               |
|                             P E R I O D I C U S                             |
|                                                                             |
.                                                                             .
.                                                                             .
       Serdecznie witam w kolejnym wydaniu Periodicusa! Nie bede zanudzac
       czytelnika  tym  po  jak  dlugiej  przerwie wracamy  i dlaczego po
       wlasnie takiej. Dosc powiedziec,  ze tym razem  postaramy sie (nie
       chodzi o to, ze poprzednio sie nie staralismy, a  jedynie o to, ze
       poprzednio   nie   wyszlo)  wydawac   kolejne  numery   z  wieksza
       regularnoscia, jak tez wypelniac je jak najbardziej interesujacymi
                                   tresciami.
                                        
       Wciaz poszukujemy Redaktorow, aby  uczynic nasze pismo bogatszym w
       informacje i opowiesci.  Wiecej na ten temat na  ostatniej stronie
               niniejszego wydania. Zapraszamy do zglaszania sie!
                                        
       Zapraszamy takze do umieszczania  w Periodicusie ogloszen, zarowno
       tych  drobnych,  jak  i  calostronicowych.  Zapraszamy  do  brania
       udzialu  w konkursach, przysylania odpowiedzi  na zagadki, wierszy
       czy informacji o  Dzikim Gonie.  Chetnie odpowiemy na jakiekolwiek
      watpliwosci  czytelnikow,  nawet  te  niedotyczace  gazetki, tylko 
       kwestii   zyciowych,    filozoficznych    czy   swiatopogladowych.
       Zapraszamy  do   kontaktowania  sie   z   Redakcja   w   kwestiach
         przeroznych, gdyz odzew jest niezwykle motywujacym czynnikiem.
                                        
        Zapraszamy w koncu do czytania. A o czym? Przekonajcie sie sami!
                                        
                                        
                                    Aktualna Redaktorka Naczelna
                                    Inz. Vyera Graff von Habenix
                                        
                                        
     W tym numerze:
     * Olowkiem spisane - Z zycia wziete....................strona 1
     * Ogloszenia drobne....................................strona 2
     * Tajemniczy Dziki Gon.................................strona 3
     * Kacik poezji "Pod Grusza"............................strona 4
     * Wywiad z Vesna Borodina..............................strona 5
     * Zyc za cos trzeba - Miesiwa..........................strona 6
     * Jak dac sie wciagnac?................................strona 7
     * Kolumna rozrywkowa...................................strona 8
     * Bajka o czarnej kotce................................strona 9
     * Poszukiwani Redaktorzy!..............................strona 10
.                                                                             .
.                                                                             .
|                                                                             |
|                                                                             |
o-----------------------------------------------------------------------------o


> przeczytaj strone 1
Zatytulowano: Olowkiem spisane - Z zycia wziete


o-----------------------------------------------------------------------------o
|                                                                             |
|                                                                             |
|                                                                             |
|                                    /)_(\                                    |
|                             ______( 0 0 )______                             |
|                            /_/_/_/\` ' `/\_\_\_\                            |
|                                    )'_'(                                    |
|                               ____.""_"".____                               |
|                             P E R I O D I C U S                             |
|                                                                             |
.                           S  E  N  S  A  C  J  E                            .
.                              P  L  O  T  K  I                               .
                       D  O  N  I  E  S  I  E  N  I  A   
                 H I S T O R I E   Z Y C I E M    P I S A N E                   
                        
       "Z zycia wziete" - czyli wydarzenia, ktore moga stanac na drodze   
       kazdego z nas. Wystarczy tylko rozejrzec sie wokolo - dzieje sie
       tyle, ze nie dziw ze tyle nas omija... Ale!!! Jest na to rada!!!
       Poczytna gazeta, czyli oczywiscie Periodicus, plus kubek goracej
       kawy o poranku (wzglednie czegos mocniejszego) oraz pare  soczy-
       stych  ploteczek  czy ciekawych historii  to doskonaly sposob na
       rozpoczecie dnia.

       Pamietajcie!
       Kazda informacja jest cenna! 
       Kazda historia godna opisania! (Sensacja zwlaszcza!)
       Czekam na Wasze historie!!!

                                       red. Isil "Piszczalka" de Soreil
       
       ~   ~  ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~

                       **** Historia Uczonego Ogra ****

       Pokutuje ogolnie przyjety stereotyp jakoby ogry byly istotami...
       Negocjowalnie rozumnymi. Niemniej jednak!! Mozna sie latwo prze-
       konac jak blednym jest takie podejscie, jesli udac sie na spacer
       po ulicach Nuln, zajsc do Hoffera by zajrzec na aukcje i spotkac
       uczonego ogra! Tak!! Wasze oczy Was nie zawodza!! Pewien dorodny
       ogr,  rekrut Kompanii Gryfa,  o imieniu Tibauld Ulfursling,  byl
       laskaw w kilku slowach przytoczyc mi swoja  historie... 
       
       Zapoznajcie sie prosze sami z dziejami ogra pochodzacego z Norski
       a skazanego na wygnanie po tym, jak  przy polowaniu na obiad (go-
       bliniej zdaje sie proweniencji) oszczedzil niziolka, w pierwszej
       chwili uznanego za nazbyt ruchliwy kamien. Byc moze nazbyt miek-
       kiego i pachnacego sutym posilkiem gnoma jakoze to niedoszle ja-
       dlo procz  blagan "Nie zabijaj!" prosbe swa  poparlo prezentacja 
       wynalazkow takich jak (Uwaga!) lusterko i krzesiwo. Bohater nasz
       bedac pod wrazeniem tak niesamowitego pokazu zabral niziolka (By
       nie  powiedziec "Zapakowal na wynos") do wioski,  przedstawiajac 
       swym pobratymcom i szamanowi. Przez  pewien  czas Niebyly  Obiad 
       mogl  sie cieszyc  wiktem  i  opierunkiem (Dosyc dlugi czas, jak
       wspomina moj rozmowca) do chwili kiedy to szaman sie zorientowal
       ze Potencjalna Przekaska madrzejsza jest od niego. Coz... Co sie 
       odwlecze to nie uciecze, co zjedzonym zostac mialo uleglo spozy-
       ciu a na obecnego Rekruta rzucono klatwe ktora (cytuje) "objawia 
       sie tym, ze mowie niczym czlek i kazdy ogr mysli ze jestem glup-
       kiem". Los rzucil nieszczesnika w podroz... Dluga, ach! Jak bar-
       dzo  dluga! Odpoczynku  zaznal dopiero w  Oxenfurcie,  na jednej
       z lawek w  uczelnianym parku. Powszechnie wiadomo,  ze populacja
       szczurow w tamtych stronach zmalala  ostatnimi laty,  jakkolwiek
       malo kto wie ze zaslugi swe na tym polu  (I to znaczne! To jest,
       syte!) odniosl ogr, o ktorym mowa. I nie jest  to jeszcze koniec
       tej barwnej historii, o nie...  Jednej nocy,  zajrzawszy za glaz
       (Czy tez moze kolejny struchlaly obiad...)  dojrzal ogra jeden z
       bakalarzy, niespelniony ogrolog imieniem Witkwacy. Czlek gorace-
       serca i slabego jak sie potem okazalo pecherza, jako ze w chwili
       gdy Przeklety odezwal sie don nienaganna wspolna bakalarzowe po-
       rtki... Rzeknijmy, staly sie wilgotne ze wzruszenia. Tak oto za-
       czela sie nauka... Od przekladania kolorowych kamykow, przesuwa-
       nia kostek na liczydle az do opanowania sztuki kaligrafii i czy-
       tania ("Pierwsza ma ksiazka to byla o lysym koniku... Co prawda,
       dwa wyrazy miala, lysy konik i same obrazki, ale juz ksiazka by-
       la"). Mozna sie nawet wzruszyc, prawda? Nastroj ten jednak szyb-
       ko prysnie, jesli napisze ze po pieciu latach Witkwacy zmarl zas
       jego uczen nie tesknil za swym nauczycielem, ktory zapisal sie w
       pamieci jako dydaktyk srogi, szczodrze rozdajacy tak razy kijem,
       jak  i sugestie  wyjatkowo tkliwej  opieki spolecznej (W domysle
       strazy). Po przerwie na... Ekchem,  edukacje,  ogr wyruszyl znow
       na szlak gdzie spotkal gnoma o imieniu Aprokop. Ten zaszczepil w
       nim najemnicze podejscie i tak oto Tibauld stal sie rekrutem...

       Byc moze dowiedzialabym sie czegos jeszcze, ale nadeszly rozkazy
       i pora, bysmy sie pozegnali.

       ~   ~  ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~

                      **** Z OSTATNIEJ CHWILI!!! ****

       Mlode, zadziorne panny! Damy serca meznego i niewyparzonej geby!!
       Niech ta swiezutka jak buleczka historia bedzie dla Was przestro-
       ga! Niech wszem i wobec bedzie wiadomo,  ze na poczcie w Novigra-
       dzie mial miejsce napad  na dame spowita w czern przez posiadacza
       gwarka imieniem Ulfryk (Jak donosi moj informator - imie i nazwi-
       sko do wiadomosci redakcji). Podnobnoz cale zajscie rozegralo sie
       w obecnosci kilku upojonych alkoholem wesolkow,  zazywajacych od-
       poczynku na pocztowych lawach. Rzeczona dama raczyla zauwazyc ize
       poczta poczyna przypominac ptaszarnie, na co wojowniczo nastawio-
       ny maz  dopytuje,  czy bialoglowa,  tu na tej poczcie,  dostrzega
       innego ptaka jak ow  jego wlasny (Wybaczcie prosze ten niefortun-
       ny byc moze dobor slow ale trzeba mi trzymac sie faktow). Wymiana
       zdan potrwala do chwili gdy zadziorna dama mu rzekla,  ze owszem,
       dostrzega ptasie mozdzki dwa, ale nie zamierza poswiecac posiada-
       czowi ptaka swego cennego czasu bo daleko bardziej zajmujaca jest
       korespondencja ze znajomym warzacym rewelacyjne mikstury na kaca.
       (Imie i nazwisko  do  wiadomosci - niestety - damy.) Jak tez krew
       sie w mezczyznie nie zagotowala!!! Nie mogl puscic plazem takiego
       zachowania i rzucil sie ze swym ostrzem... Hmmm...  Moze poprostu
       rzucil sie na dame.  Krewka  parke  rozdzielil ostatecznie pewien
       krasnolud, zaprowadzajac tym samym porzadek w miescie.
 
.                                                                             .
.                                                                             .
|                                                                             |
|                                                                             |
o-----------------------------------------------------------------------------o


> przeczytaj strone 2

Zatytulowano: Ogloszenia drobne             

             

                               OGLOSZENIA DROBNE


   W tym dziale bedziemy prezentowac krotkie ogloszenia,  ktore dostajemy od
   naszych  Czytelnikow.  Wszystkich  zainteresowanych  umieszczeniem  w tej
   kolumnie swojego  ogloszenia prosimy  o kontakt z Moira  w celu ustalenia
   szczegolow.
   Osoby, ktore chca  odpowiedziec na ktores z ogloszen prosimy  zwracac sie
   bezposrednio do jego autora.

                                                           Redakcja


                                   --XXX--

   Gdy Ci smutno, gdy Ci zle spokoj znajdziesz w Bialym Kle, a procz cieplej
   pysznej  strawy  towarzyszy  do zabawy.  Miast wiec  myslec gdzie  tu isc
   odwiedz Bialy Kiel juz dzis!
   Przepyszne, zawsze swieze potrawy, importowane trunki, piekne pokoje oraz
   wszelkie udogonienia dla strudzonego wedrowca czekaja!

                                   --XXX--

   Slynny  na caly  swiat  kapelusznik  z Averheim - Dieder  Hanh  poszukuje
   atrakcyjnych  kobiet  do promowania  swoich produktow.  Wymagania: uroda,
   wdziek oraz nieskazitelnie okragla glowa. Chetnym paniom i pannom oferuje
   niepowtarzalna  mozliwosc pokazywania sie w arcydzielach  na glowie (oraz
   absolutnie zadnego wynagrodzenia).

                                   --XXX--

   Ej, ty, wyjdz za mnie!  Jesli pragniesz  czegos wiecej  niz  tylko prosta
   ceremonia,  gdzie ni ty  wraz  ze swoja druga polowa  nie odpoczniesz, ni
   goscie sie bawic nie beda,  szukaj nas!  Zapewniamy  profesjonalna oprawe
   kazdej ceremonii...  Chcesz uczcic slub? Narodziny potomka? Smierc wroga?
   Pisz bez zwloki: Nazira i Moira!

                                   --XXX--

   Diuk Quenelles poszukuje ochotnikow  do obrony miasta przed regularnie je
   atakujacymi "rycerzami".  W zamian oferuje  chwale i lup zdarty z wrogow.
   Lub piekna mogilke w malowniczej scenerii podmiejskich lak.

                                   --XXX--

   Poszukiwani najemnicy!!!  W swietle niekonczacych sie  kradziezy bliskich
   memu sercu przedmiotow (czapek i fajek)  zmuszony jestem wynajac ochrone,
   ktora rozprawi sie z uporczywymi zlodziejaszkami.  Wynagrodzenie: uczciwa
   zaplata oraz najpiekniejsze widoki na swiecie! Latarnik z Blaviken.

                                   --XXX--

   Mahakam zaprasza spragnionych ruchu mieszczuchow na spacery zapierajacymi
   dech w piersi gorskimi szlakami. Piekne widoki i swieze gorskie powietrze
   gwarantowane.  Mozliwosc  spadniecia w przepasc  lub stania sie posilkiem
   dla  zamieszkujacych gory  drapieznikow  opcjonalna.  Reklamacje nie beda
   uwzgledniane.

                                   --XXX--

   Uwaga wedkarze!  Zajazd Nadrzeczny przygotowal dla Was  wyjatkowa oferte!
   Piekny pomost  nad brzegiem rzeki Jarugi  tylko czeka by na nim spoczac i
   "umoczyc kija".  Wieczorami do dyspozycji  naszych gosci: zimna wodeczka,
   gorace kelnerki  oraz  przestronna sala sypialna.  Na haslo  "Periodicus"
   atrakcyjne znizki.

                                   --XXX--


                                               Zebrala i opracowala
                                                  Moira z Temerii

> przeczytaj strone 3
Zatytulowano: Tajemniczy Dziki Gon          


                     ____,           ____,       ____, 
                    (-|             (-|  \      (-/ _, 
                     _|, AJEMNICZY   _|__/ZIKI   _\__|ON
                    (               (           (      


     PIERWSZA SFERA - NIEGODZIWY OPRYSZEK
     
     Wedrowki po  zmroku  nigdy  nie byly  zupelnie  bezpieczne.  Mowi  sie
  wprawdzie, ze  czasy sie  zmieniaja, jednakze  niektore sprawy  pozostaja
  wciaz  takie  same.  Na  traktach,  jak  zwykle,  natknac  sie  mozna  na
  pospolitych zbojcow,  na Scoia'tael,  na  dezerterow, na  zolnierzy  niby
  prawych, ale jednak wciaz bedacych  tylko ludzmi (zazwyczaj), ktorzy  nie
  zawsze robia dokladnie  to, czego  by sie  od nich  oczekiwalo i  ktorych
  nieraz skusi  widok wystajacego  stad i  owad mithrylowego  kolczyka  czy
  inkrustowanej pochwy na miecz. Wiec wedrowki po zmroku nigdy nie byly - i
  nie sa - zupelnie bezpieczne.
     
     
     DRUGA SFERA - KRWIOZERCZY POTWOR
     
     A jak to wyglada  gdy jednak wykluczymy  dzialanie czynnika  ludzkiego
  czy nieludzkiego? Niestety wciaz niewesolo. W  lasach, a nieraz nawet  na
  traktach, czaja sie wielkie i grozne stwory pokoniunkcyjne z tak typowymi
  dla siebie  kolczastymi  ogonami, zakrzywionymi  pazurami  i  spiczastymi
  zebami. W zaleznosci od rejonu swiata, na zycie nieostroznego  podroznika
  czyhaja sepy, rekiny, wilki, niedzwiedzie,  tygrysy i inne, ale  podobne.
  Podobne szczegolnie w zdolnosci do destrukcyjnego oddzialywania na caly i
  zdrowy, prawidlowo funkcjonujacy organizm.
     
     
     TRZECIA SFERA - NIEPOZNANE ZLO
     
     Przyzwoitosc i  redaktorska uczciwosc  kaze tez  wspomniec o  trzeciej
  grupie. O stworach tak rzadko spotykanych, ze przez niektorych  uwazanych
  za  wrecz  nieistniejace.   O  legendach.   Zlotych  smokach.   Bajaniach
  wiesniakow, ze tu i  owdzie pojawil sie niegdys  wapierz czy diabol. I  w
  koncu o temacie tegoz artykulu, Dzikim Gonie.
     
     
     CZYZBY ZMIANY?
     
     Do niedawna Dziki Gon niezaprzeczalnie  nalezal do trzeciej sfery.  Do
  stworzen  podobno  widzianych   przez  dwie,  trzy   osoby  o   watpliwej
  poczytalnosci. Jednak ostatnio slychac  o nim coraz wiecej  i to z  coraz
  bardziej wiarygodnych  ust.  Czyzby  jakas  magia  miala  swoj  udzial  w
  zrealizowaniu  koszmarnych  wierzen  prostego  ludu?  Aby  to   sprawdzic
  wybralam sie  do  wioski przy  Puszczy  Shekhal, gdzie  wyjatkowo  glosno
  narzekano   na   uciazliwosc    upiornych,   plomiennookich    widziadel,
  pojawiajacych sie w okolicy  po zmroku. Wedle  opowiesci mialy one  nosic
  przezarte rdza pancerze i dosiadac kosciotrupow koni.
     
     
     MOZE I TAK!
     
     Niestety, przyznaje  ze  smutkiem,  ze  sama  nie  zaobserwowalam  nic
  rozstrzygajacego.  Faktycznie   burza  nalezala   do  tych   najgorszych.
  Przerazliwie grzmialo, a  nocna ciemnosc  raz po  raz przerywaly  blyski.
  Wsrod szumu deszczu i huku gromow dalo sie slyszec takze odglosy, ktorych
  sie dac nie  powinno. Demoniczne smiechy  i nieludzkie  krzyki mogly  byc
  jednak tylko wytworem wyobrazni. Nie od  dzis wiadomo, ze choc potezne  z
  niej narzedzie,  to latwo  skierowac je  przeciw sobie  samemu.  Prosciej
  mowiac - plata figle. Czy rzenie koni i tetent kopyt swiadcza o istnieniu
  Dzikiego Gonu? Tak, jesli  dochodza z nieba. Ale  czy w takich  warunkach
  mozna byc pewnym skad dzwiek dochodzi? Podobnie trudno okreslic czy gesia
  skorka i chlod przenikajacy cialo na wskros to sprawka porywistego wichru
  czy jakichs ciemnych mocy. Analityczne podejscie do tematu kaze obstawiac
  to  pierwsze   i  prostsze,   przynajmniej  poki   drugie  nie   zostanie
  udowodnione.
     
     
     UDOWODNIJMY COS
     
     Zbyt duzo bylo zbiegow  okolicznosci i od  zbyt wielu rozsadnych  osob
  slyszalam o  Dzikim Gonie.  Ta sprawa  nie daje  mi spokoju,  sni sie  po
  nocach. Dlatego z pomoca  czytelnikow chcialabym sie  zorientowac jak  to
  naprawde z nim jest.  Zapraszam do pisania do  mnie kazdego, kto  spotkal
  sie z Dzikim Gonem, ma cos na poparcie tezy o jego istnieniu lub cos  jej
  przeczacego.  Za  przedstawienie   ostatecznego,  przekonujacego   dowodu
  przewidziano nagrode. Autorzy co  ciekawszych listow moga  liczyc na  ich
  publikacje w kolejnym numerze i drobne upominki.


                                                    Vyera Graff von Habenix


> przeczytaj strone 4

Zatytulowano: Kacik poezji "Pod Grusza"     



                             _ ._  _ , _ ._
                           (_ ' ( `  )_  .__)
                         ( (  (    )   `)  ) _)
                        (__ (_   (_ . _) _) ,__)
                        _   `~~`\ ' . /`~~`   _
                       
                          .'.    /   \    .'.
      ___________________/   \__/_____\__/   \___________________
     |                  (     )         (     )                  |
     |     KACIK         `-'-'           `-'-'       POEZJI      |
     |             __  __  __    __  __      _____               |
     |            |__)/  \|  \  / _ |__)|  |(_  _/ /\            |
     |            |   \__/|__/  \__)| \ \__/__)/__/--\           |
     |                                                           | 
     |___________________________________________________________|


                      A TYMCZASEM LEZE POD GRUSZA
                       NA DOWOLNIE WYBRANYM BOKU
                  I MAM TO, CO NA SWIECIE NAJSWIETSZE
                             SWIETY SPOKOJ



   Zapraszamy do kacika poezji "Pod Grusza" prowadzonego przez Bardke
   Stowarzyszenia  Polelfow  oraz  wykladowczynie Wydzialu Truwerstwa 
   i  Poezji  na  Uniwersytecie  Oxenfurckim - Nazire Drwydd'anilwch.

   Czyzlis tylko  autorem jednego utworu, czy moze stworzyles dzielo,
   ktorym chcesz sie podzielic ze swiatem  -  zapraszamy!  Ten  kacik
   jest wlasnie dla Ciebie!



                             --- XXX ---


                      "Ballada o Milosci Zgubnej" 
                     
                          Autor: Marmitte

                                 ***
 
                    Przyszedles do mnie taki czuly
              Jak zawsze w snach przychodzisz do mnie
                      I calowales tak zmyslowo
                     Ze nigdy tego nie zapomne...
 
                   Nie wiem, czym sobie zasluzylam
                    Na te wysnione piekne chwile
                      Gdy pocalunki twoje czule
                     Piescily mnie niczym motyle
 
                   Sto lat tesknilam wciaz za toba
                     I za dotykiem twojej skory
                      Robilam rzeczy niemozliwe
                      I zdobywalam wielkie gory
 
                    Stoczylam chyba tysiac bitew
                     O twe cudownie madre oczy
                     Scierpialam tyle upokorzen
                Kazde z tych wspomnien za mna kroczy
  
                 A dzis przyszedles by mnie posiasc
                      I nie umialam ci odmowic
                   Przyszedles piekny i zmyslowy
                  Przyszedles po to by mnie zgubic...
                       

                                 ***

 
   Zapraszamy wszystkich, ktorzy  chca,  by takze  ich wiersz znalazl
   sie w kaciku do kontaktu listownego z Nazira.


> przeczytaj strone 5

Zatytulowano: Wywiad z Vesna Borodina       


o-----------------------------------------------------------------------------o
|                                                                             |
|                                                                             |
|                                                                             |
|                                    /)_(\                                    |
|                             ______( 0 0 )______                             |
|                            /_/_/_/\` ' `/\_\_\_\                            |
|                                    )'_'(                                    |
|                               ____.""_"".____                               |
|                             P E R I O D I C U S                             |
|                                                                             |
.                      _  _ , _ _  _ _  _, __, , _                            .
.                      |  | \ | |  | | /_\ | \ \ |                            .
                       |/\|  \| |/\| | | | |_/  \|                          
                        ~  ~   ) ~  ~ ~ ~ ~ ~     )                          
                             ~'                 ~'                          
      / _, _ _ __, \ _,_  _, _, _ ___ __,  _, _,   _, _  _  _, _, _ __,
      | |\ | | |_  | |_/ / \ |\ |  |  |_) / \ |   / \ |  | /_\ |\ | |_ 
      | | \| | |_  | | \ \_/ | \|  |  | \ \_/ |_, \ / |/\| | | | \| |_ 
      \ ~  ~ ~ ~~~ / ~ ~  ~  ~  ~  ~  ~ ~  ~  ~~~  ~  ~  ~ ~ ~ ~  ~ ~~~

       Drodzy Czytelnicy!

       Do rak Waszych oddaje pierwszy (mam nadzieje,  z wielu) wywiadow
       jakie bede miala okazje przeprowadzic dla Waszej ulubionej gaze-
       ty - PERIODICUSA!  Jesli pragniecie dowiedziec sie czegos wiecej
       o Waszym  idolu, ciekawi  Was co slychac  u  co bardziej znanych
       osobistosci, sami nie macie odwagi  zapytac (lub Wam nie wypada)
       piszcie! Wysylajcie sugestie, propozycje, pytania!! Postaram sie
       dla Was dotrzec do kazdego!

       Dzis wywiad z kobieta tak niezwykla, jak rojenia na jawie, jesli
       przesadzic z wodka,  jak rzeczywista niczym kac ktory (niestety)
       nieunikniony przychodzi nieco pozniej... Wielbicielka owej wodki,
       wlascicielka "nog jak antalki",  oczu  koloru  fiolka i nieprze-
       liczonych faldek kobiecego ciala... Panie i Panowie - ponizej po
       raz pierwszy, wlasnie DLA WAS! Zapis korespondecyjnego w glownej
       mierze wywiadu z Vesna Stiepanowna Borodina -  Nadzorczynia Ucz-
       niow Szkoly Walki Domu von Raugen!!  Na ta czesc,  gdzie spotka-
       lysmy sie osobiscie,  by przedyskutowac w luznej atmosferze kwe-
       stie  autoryzacji,  pozwole  sobie  milosiernie  spuscic zaslone
       milczenia...

                                                  Zapraszam do lektury!
                                       red. Isil "Piszczalka" de Soreil
       
       ~   ~  ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~   ~


   P (jak pytanie): Gdybys miala pokrotce opowiedziec czytelnikom
                    Periodicusa o sobie... Co zdradzilabys w pierwszej
                    kolejnosci? 

   O (jak odpowiedz):  Po pjerwsze, ja zaskoczona, ze Redakcja Perjodicusa
   jest zaintjeresowana tym,  szto  ma  do  powjedzenia Vjesna Stjepanowna
   Borodina - prosta nadzorczyni z Nuln. Po drugie, dziwje sie sama sobje,
   ze znalazla ja czas na takie durnoty. Po trzecie, zdrastwujtie!


   P: Wspomnienia z dziecinstwa, rodzina?
   
   O: Maja najblizsza rodina eta - niech  im  zjemla  lekka budje - ojciec
   Stjepan, szto  sie  na  handlu  wysmjenicie znal oraz matka Vera, ktora
   osiagnela mistrzostwo w wydawaniu djengow ojca i przyprawjaniu jemu ro-
   gow. Mam toze niestety sjestre Galine, szto matkje w swawoleniu zdekla-
   sowala (ostatnio z odmjencami sie prowadzala, kak plotka glosi).
   
   Nu, a szto sie tyczy dziecinstwa...  Po tym kak matka zmarla na parcha,
   mlodziencze lata spedzila ja pod opjeka ojca i dalszej rodiny we wjosce
   pod Kislevem. Stala tam stara, ale zadbana dacza z wjelka rupjeciarnia,
   szto ja tatko dostal w spadku.  Plotka sie rozniesla po wsi,  ze  wokol
   domu straszy,  slychac piski,  jeki,  szlochy a niektorzy nawet podobno
   widzieli djemona.  Ojciec,  jako  ze djengi jemu nigdy nie smjerdzialy,
   z mjejsca zwjetrzyl intjeres.  Rozgadal  po wsi, ze ma rure przez ktora
   za dwa srebrniki mozna sobie pogadat z duchami przodkow a za piec nawet
   dotknac ruki zjawy.  Rura  wystawala  ze sciany rupieciarni a z drugjej
   strony siedzial szwagier ojca i za dwa miedziaki jeczal, gadal albo wy-
   suwal ruke do pomacania. Kak potrzebna byla zenska zjawa, to za  sciana
   siadala ja.  Zlote  eta  byly czasy dla nas, ech. Wsjo szto zbyt pjekne
   niestety sie konczy, najczesciej szybko i bolesnie. Szwagier ojca, szto
   udawal umarlakow,  bardzo  lubil  samogon  i  czesto pod koniec dniowki
   umarli belkotali juz niezrozumiale albo zrozumiale, lecz nie na tjemat.
   Nieszczesliwie pjewnego dnia zachcialo sie mjenia grzybowej i paszla ja
   w las po borowiki a jeden z klientow uparl sie, ze chce  gadac ze swoja
   zmarla matka i potrzymat ja za ruke. Placil rublami.  Szwagier niewiele
   myslac wystawil swoja wlochata, pokancerowana i wjelka jak bochen lape.
   Klient od razu domyslil sie, ze ruka nie nalezy do jego swietej pamieci
   rodzicielki, zdjemaskowal oszusta i  wsje Borodiny zostali aresztowani.
   W takjej sytuacji nie mogla ja wrocit do domu i schronila sie w dziczy.
   Lowila ryby, polowala,  w  przebraniu zebrala lub handlowala wsjem szto
   sie nawinelo.  W rzadkich wolnych chwilach cwiczyla walke wlasnorecznie
   wykonana wlocznia i planowala  spektakularne uwolnienie ojca.  Nigdy do
   niego jednak nie doszlo, bo carica Katerina oglosila amnestje dla wjez-
   niow bjez  wjelkich przewinien.  Ojciec sie zalapal, ale po wyjsciu byl
   nie tjen sam,  postarzal sie mocno,  malo gadal a spojrzenie jego stalo
   sie puste i nieobecne.  Nic jego juz nie cieszylo. Dacze zarekwirowali,
   wjec  nadal  musielismy  mjeszkat  w lichej lesnej chacie. Popadlismy w
   calkowita ruine. Ech, chude i smutne eta byly czasy, nie to, co tjeraz.
 
                                      
   P: Jak trafilas do szkoly w Nuln?
   
   O: Pjewnego razu, podczas  polowania,  natknela sie  ja na mysliwego ze
   Szkolu - Gurrena Laganna. Mjal jelenie wytatuowane na calym ciele i byl
   wyszczekany tak,  ze geba sie mjenia nie przestawala smjac.  To wlasnie
   on mjenia pakazal, ze dzielni wojownicy von Raugjen smjerti sie  smjeja
   w twarz a o swojich dbaja kak o wlasna rodine.  Tyle wystarczylo,  zeby
   motyle zaczely  mjenia  laskotat w  brzuchu na widok fasady Szkolu przy
   ulicy Swjatynnej w Nuln. 
 
     
   P: Jestes przykladem silnej, zdecydowanej kobiety ktora wie, co robi.
      Nadzorczyni Uczniow w gladiatorskiej szkole walki... Na czym pole-
      gaja Twoje obowiazki?
   
   O: Nu, spasiba za komplemjent. Szto robje?  Glownie  opjekuje  sie moim
   stadkjem rekrutow, kandidatow na uczniow i  kandidatow na kandidatow. W
   praktice oznacza eta wybijanie im lenistwa z golowy, umilanie zyznia na
   wjele - mniej lub bardziej fantazyjnych - sposobow oraz prowadzenie ob-
   szernej korespondencji.

      
   P: Czego wymagasz od kandydatow? Jak przebiega proces rekrutacji?
   
   O: Tolka nieliczni maja szanse przywdziat lancuch albo rukawice gladja-
   torska.  Eta jelitarna Szkolu dla najbardziej wytrwalych i pracowitych.
   Jelitarna nie znaczyt zamknieta!  Kak ktos jest gleboko przekonany,  ze
   jego powolaniem jest chwalu Szkoly powjekszat - nawet jesli do tej pory
   niezbyt czesto mjal okazje machat bronia - nie zadzkodzi sie zglosit na
   probe. Nawet ze snotlinga zrobimy wojownika, jesli duch w nim do walku!

   Trzeba tolka zlozyt podanie w kancelarii (warto sie przylozyt, leniwych
   kandidatow nam nie patrzeba) i  czekat na zaproszenie do Szkolu.  Patom
   budje rozmowa ze mna albo Czempjonem Throgiem, ktorej cjelem budje dal-
   sza ocena przydatnosti potencjalnego kandidata.  Nie  musze chyba doda-
   wat,  ze  warto  ze  soba  zabrat  wsparcie w plynnej konsystencji. Eta
   sprzyja  wytworzeniu  odpowjedniej atmosfery do rozmowy i redukuje nie-
   patrzebny stres.
 
     
   P: Czym zachecisz rekrutow do skladania podan?
   
   O: Nikogo nie musze zachecat, bo i tak kandidaty sie pchaja na potegu. 

                                   
   P: Nie mialas trudnosci kiedy obejmowalas stanowisko, jako kobieta?
      Wiesz, docinki, sugestie ze jako bialoglowa sobie nie poradzisz?

   
   O: U nas w Szkolu nie doswjadczyla zadnych durnych docinkow.  Poza nia,
   owszem. Nie bude jednak wymjeniat tych dowcipnisiow  z imjenia. Pragne
   tolka z tego mjejsca goraco pozdrowit kapitana Othisa.

   /przyp. red.: Dolaczam sie!/
     
   P: Najwybitniejszy, Twoim zdaniem wojownik w Szkole Gladiatorow?

   O: U mjenia jest adin  faworyt,  ale niestety  nie  magu  wskazat  jego
   imjenia, bo pozostali sie obraza, ze ich nie  zareklamowala  na  lamach
   tak opiniotworczego pjerjodyku.  Zloze jednak hold osobje,  ktora chyba
   nigdy nie przestanie mjenia zadziwjat z innych powodow.  Chodzi o nasza
   bibljotekarke i  kancjelistke  zarazom -  Insil  Runeberg. Od wjelu lat
   pjeczolowicie zarzadza ksiegozbjorem, z ktorego (jesli idje o czytanie)
   korzystam chyba tolka ja.  Bjezskutecznie  prowadzi  krucjatu przeciwko
   nadmjarowi  wrazen  zapachowych w  czytelni i z nadludzka cierpliwoscia
   wymazuje  durne  anatomiczne  rysunki  i  komjentarze w knigach. Insil,
   jesli to czytasz, a nie watpje,  ze tak wlasnie jest, szacunek i chwala
   dla Tjebja! Licze,  ze sie jakos dogadamy w sprawje kary za przetrzyma-
   nie mapu!


   P: Czy wsrod, moze nie uczniow, ale tych na ktorych osiadly piaski 
      wielu lat spedzonych na arenie wystepuje problem nadmiernego
      pociagu do alkoholu?
   
   O: Nu skad! Eta krzywdzace pomowjenia tych, szto nam zazdroszcza dobrze
   zaopatrzonego magazynu.  Tolka  u nas mozna skosztowat takich rarytasow
   kak Gladjatorski Dobijacz, Plonacyj Inkwizytor czy Goracyj Zakonnik.
      
   P: Planuje sie zorganizowac igrzyska na Arenie? Jesli nie, to dlaczego?
      Jesli tak, to kiedy i jakie sa planowane atrakcje?
   
   O: Da, igrzyska sa w planach.  Nawet  calkjem niedawno mjal mjejsce re-
   mont arenu. Hans Jurgen przyslal nam do  pomocu  poteznych  inzynierow-
   magow. Aktualnie musimy  wsjo przetjestowat.  Wsjech  zaintjeresowanych
   tez zapraszamy do tjestowania i zglaszania jewentualnych niedociagniet.
   Szto do tjerminu, warto na bjezaco sledzit tablice ogloszeniowe.

   
   P: Wrogowie i Przyjaciele szkoly... Jak obecnie przedstawia sie
      sytuacja Szkoly na mapie stosunkow politycznych?
   
   O: Oficjalnie  za  sojusznikow uznajemy Impjerium Krasnoludzkje Starego
   Swjata, Rycarow Sigmara, Zabojcow Trolli,  Kompanje Gryfa oraz Kupcow z
   Nowogorodu. Do zjemli zamjerzamy poslat: Odmjencow, Ogrza Kompanje, Ko-
   mando Scoja'tael i, szto chyba budzi najwjecej emocji, Jelfy z Lorenu.
  
   P: Ostatnie sukcesy i porazki na polu walk?
   
   O: Sukcesy? Nu mozna by wymjeniat i wymjeniat, ale z ostatnich... naj-
   wjekszy sukces eta, ze na wyprawu chodzi  mnoga wojow. Czempjon  budje
   wkrotce musial sciagat onuce, bo brakuje jemu juz palcow u  ruk,  zeby
   ich wsjech zliczyt. A jesli idje o porazki [w  tym  miejscu pismo jest
   calkowicie nieczytelne]
 

   P: Gdybys miala wskazac najbardziej znienawidzonego wroga... Kto by
      to byl, i dlaczego wlasnie on, albo ona?
   
   O: Nie prowadze rankingu wragow. Wole tjen czas przeznaczyt na posyla-
   nie ich do pjachu.


   P: (pisk pelen ekscytacji) A... Jakies romanse wsrod gladiatorow i/lub
      gladiatorek? Prosze o wszystkie mozliwe soczyste szczegoliki!
   
   O: Gladjatory z prawdziwego zdarzenia nie maja czasu na takie durnoty.
   Kazdy adin Tjebja powje, ze nabardziej romanticzne schadzki eta wypra-
   wy bojowe i walki na arenu.
   

   P: Twoje wlasne zycie uczuciowe? Meska czesc grona naszych czytelnikow
      na pewno jest ciekawa, czy Twoje serce jest wolne czy tez zajete...
   
   O: Doskonale wjesz,  ze  mjenia chlopy nie w golowje. Gwoli scislosti,
   baby toze niet.  Mam za duzo raboty w Szkolu,  zeby  nianczyt jakjegos
   kmjotka.  
 

   P: Jak radzisz sobie z natretnymi adoratorami?
   
   O: W ich objecnosti ostjentacyjnie drapje sie po siedzeniu albo dlubje
   w zubach. Kak  to  nie  podziala,  wyzywam  ich  na arenu i cierpliwje
   tlumacze drjewcem, ze ich wysilki sa z gory skazane na porazku.
   
   /przyp. red.: Widzialam sama i to nie raz! Naprawde tak robi!/

   P: Planujesz w przyszlosci zalozyc rodzine, miec dzieci?
   
   O: Zdurniala?  Wystarczy, ze  musze sie opjekowat tym tlustym pasozytem
   Carewiczem. Zre kak dziki a kazdy jego posilek wyglada tak, kak by mial
   byc ostatni w zyzniu. Kjedys - kak  ja  sie ociagala z pobudka - zezarl
   mjenia nowe onuce i chustkje.      

   /przyp. red.: Tlusty, ospaly szczur pocztowy./

   P: Najbardziej pieprzne gladiatorskie powiedzonko to...
   
   O: Ze wzgledu na charaktjer gazetu, nie magu jego przytoczyt.  Zacytuje
   moj ulubjony cytat z naszego Czempjona: 'Leziem rozlupac jaka cachu?' 

    
   P: Rada dla niewiast pragnacych pojsc w Twoje slady?
   
   O: Baby, nie dajcie sie zagonit do garow i rodzenia dzieci!  Walka toze
   jest dla Was!  Nie  ma  wjekszej przyjemnosti niz przerabjanie wraga na
   bigos...
      

   P: Ulubione i znienawidzone: jadlo, napitek, orez i ubior?
   
   O: Jadlo - bigos i kajzerki;  napitek - nie mam ulubjonego,  wazne zeby
   byl w stanie wykrecit przelyk na druga strone;  orez  -  kosu i bicz ze
   skory echinopsa; ubjor - gladjatorski karwasz z cwjekami.
 
      
   P: Chcialabys kogos serdecznie pozdrowic, lub przekazac szczegolnie
      za masz kogos w rzyci?
   
   O: Pozdrawjam Gurrena, szto durnote wjelka uczynil,  i moja marnotrawna
   sjestre Galine, jesli jeszcze nie zczezla w jakjejs zatechlej norze. 
.                                                                             .
.                                                                             .
|                                                                             |
|                                                                             |
o-----------------------------------------------------------------------------o


> przeczytaj strone 6

Zatytulowano: Zyc za cos trzeba - Miesiwa   


         To ze monety szczescia nie daja wiedza nieliczni.
        To ze zakupy juz tak, wie duza czesc spoleczenstwa.
             To ze zyc za cos trzeba, wiedza wszyscy.

    Zapraszamy do kolejnego artykulu o sposobach zarobkowania.


                        ---   MIESIWA   ---
                    

        Krok Pierwszy - Zycie bywa brutalne

 Miesiwa masci wszelakiej znajduja sie jak powszechnie wiadomo w istotach
 bardziej  zywych  niz martwych. W istotach martwych mozna miesiwo jakies
 odnalezc rowniez. Zapewne smierdzace. Rozkladem. Nie polecamy zabierania
 sie do takiego miesiwa. Zdecydowanie lepszym wyborem jest cos,  co  czas
 niedlugi  temu  chodzilo  na  wlasnych nogach. Najlepiej czterech - przy
 dwoch moze powstac dylemat natury etycznej. Takich  chodzacych  golonek,
 pieczeni i  innych  zeberek szukac nalezy w dwoch miejscach. Zagrodach -
 najlepiej swoich, oraz lasach czy lakach - najlepiej w takich, w ktorych
 polowanie  nie  skonczy  sie  strzala  w  oku  czy  halabarda  w  innej,
 niezbednej  nam  do  funkcjonowania czesci ciala. Strzala w oku powoduje
 bol glowy. Halabarda w  rzyci,  inne  rownie  ciekawe  wrazenia  bolowe.
 Unikamy zarowno pierwszego jak i drugiego.  Chyba  ze  ktos  lubi  silne
 wrazenia. Takie wrazenia lubi sie zazwyczaj raz. I na krotko. 

     Mnemotechnika: Unikajmy bolu.
 

        Krok Drugi - Narzedzia zaglady

 Wybierajac  sie  do  owych lasow czy zagrod, ktore szerzej przedstawione
 w kroku pierwszym zostaly pamietac nalezy, ze ukrecenie  lebka  kurze  z
 pozoru  jedynie  jest prostym zadaniem. Sprobujcie ukrecic lebek losiowi
 albo zubrowi. Takie proby moga  zakonczyc  sie  tylko  w  jeden  sposob.
 Bolesny.  Jak  juz  wiemy  bolu  nalezy  unikac.  By  wiec skutecznie na
 wiekszego   niz  zwykla  nioska  zwierza  polowac  nalezy  sie  uzbroic. 
 Uzbrojenie winno byc mocne i skuteczne. Najlepiej rowniez ostre. Chociaz
 cios mlotem boli. Bardzo. Choc krotko. 

     Mnemotechnika: Nic na sile, wszystko mlotkiem


        Krok Trzeci - Rachu ciachu i po strachu

 Skoro udalo nam sie juz powalic biednego zwierza i teraz u naszych  stop
 lezy cieple jeszcze truchlo, nalezaloby zajac  sie tym co najwazniejsze.
 Zdaloby sie oddzielic miesiwo od rownie ciekawych, co niepotrzebnych nam
 fragmentow  zwierza.  By tego skutecznie dokonac mus posiadac przy sobie
 narzedzie, ktorym mozna przeciac  laczace  te  dwojke  wiezy.  Narzedzie
 takie  powinno  byc  zdecydowanie ostre i zdecydowanie tnace. Sprobujcie
 wyciac  mieso  mlotem  albo  inna  maczuga.  To  niemozliwe.  Zareczamy.
 Mozecie  sprawdzic,  tylko  po  to  by  przekonac sie, ze mamy racje. To
 niemozliwe.

     Mnemotechnika: Rzeczy niemozliwe zalatwiamy od reki.


        Krok czwarty - Ja tu mieso mam!

 Kiedy  juz  mamy  dosc  miesiwa,  zapackalismy  caly plecak czy worek, a
 zwierzyna rzuca sie do panicznej ucieczki jak tylko nas  widzi  czas  by
 zmienic  ociekajaca  krwia surowizne w zywa, choc nie cieknaca, gotowke.
 Aby wyzbyc sie takiego miesiwia nalezy znalezc kogos, kto w nim gustuje.
 Owszem, moze  to  byc  jakis  pasjonat  spozywania  nad  wyraz  swiezych
 posilkow,  ale  zdecydowanie l epiej (zarowno dla pasjonata jak i naszej
 kieszeni) sprawdzi sie rzeznik. Najlepiej do owego udac sie wraz z kims,
 kto na kupiectwie i negocjacjach sie  zna,  jako  ze  rzeznicy  owi  nie
 doceniaja  pracy, jaka wlozyc trzeba w to, by karczmy nadal mogly w menu
 oferowac  smaczne  i  swieze  miesne  posilki.  Po wyzbyciu sie miesiwa,
 wypraniu plecaka, umyciu sie i innych czynnosciach higienicznych  mozemy
 wreszcie odpoczac i cieszyc sie pobrzekiwaniem gotowki w sakiewce.

     Mnemotechnika: Praca, nawet niedoceniana, wciaz jest praca.


                        ---    X X X    ---


                                    
                                   Spisala i opatrzyla komentarzem
                                         Nazira Drwydd'anilwch


> przeczytaj strone 7

Zatytulowano: Jak dac sie wciagnac?         



                 J A K   D A C   S I E   W C I A G N A C ?
                     (w nauke znaczy, nie w cos zlego)
    
    Podczas cotygodniowej czwartkowej obiadokolacji w Zajezdzie 'Bialy Kiel'
  ze zdumieniem spostrzeglam, ze niektore innostwory sa zywo  zainteresowane
  wspolczesna nauka i technika. (Objawia sie to miedzy innymi niezasypianiem
  w trakcie  powaznych  dysput naukowych,  a  takze dociekaniem  co  oznacza
  uzywane przez  inzynierow fachowe  slownictwo.) Wiedziona  ta  zaskakujaca
  informacja,     postanowilam      napisac      artykul      popularyzujacy
  rozumowo-ciekawskie (gnomie) podejscie do swiata.
    
    Czas po temu trafil  sie calkiem niezly, mysle,  spogladajac za okna  na
  rozszalale  na dobre  lato. Temperatura,  sloneczko  i zbudzona  do  zycia
  przyroda wzywaja do opuszczenia zacienionych wnetrz i wyjscia na zewnatrz.
  Wyjdzmy zatem  na zewnatrz,  by przyjrzec  sie swiatu  na nowo,  w  sposob
  odmienny od dotychczasowego. Zabierzmy ze soba lupe do badania niewielkich
  stworzonek,  zyjacych  posrod   traw.  Zabierzmy   lunete  do   obserwacji
  ornitologicznych. I spacerujmy, wciagajac do pluc letnia swiezosc.
    
    Pomoca w tym przedsiewzieciu niech bedzie nastepujace abecadlo.
    
     ^
    / \ktywnosc (skierowana gdzie indziej niz dotychczas) - cos zarowno  dla
  tych, ktorzy wieksza czesc zycia spedzaja na treningu fizycznym (gdyz daje
  okazje wytrenowac rowniez umysl), jak i dla tych, ktorzy zwykli sleczec na
  ksiegami (gdyz daje okazje wytrenowac rowniez cialo).
     _
    |_)
    |_)adania rozumowe a organoleptyczne -  w poczatkach kontaktow z  natura
  mozna stosowac  te drugie,  gdyz prostsze  (uwazajac jednak,  aby sie  nie
  otruc). Rozwinawszy  mozliwosci umyslu,  nalezy cwiczyc  go nadal  poprzez
  eksperymenty myslowe, to znaczy oparte jedynie na rozumowaniu.
     __
    |
    '~~iekawosc - tegoz surowca nalezy zabrac ze soba jak najwiecej.
     __
    |__)ziedziny  zainteresowan  moga  byc  wszelakie,  od  wspomnianej  juz
  ornitologii, poprzez zoologie, botanike, alchemie az do automatyki (ktorej
  bynajmniej nie  reklamuje dlatego,  ze kieruje  jej wydzialem,  a  jedynie
  dlatego, ze jest bardzo interesujaca).  Po wiecej informacji zapraszam  do
  gnomiej biblioteki.
     _
    |_
    |_skalacja postepu  technologicznego ma  szanse  dokonac sie  za  sprawa
  mlodych, zdolnych,  wyposazonych  w  chlonne  i  otwarte  umysly.  Dlatego
  zachecam, aby 'dac sie wciagnac'.
     _
    |_
    | izyczne prawa to fundament, na ktorym opiera sie caly wszechswiat.  (A
  takze automatyka, ktora zdaje sie mniejsza i mniej wazna niz  wszechswiat,
  ale tez  przeciez  interesujaca.)  Fizyki nie  nalezy  sie  bac,  logiczne
  myslenie pozwala stosunkowo latwo ja oswoic.
     _
    |_-otowosc do zmiany swych dotychczasowych przekonan w jakiejs kwestii w
  razie pojawienia  sie naukowych  dowodow na  prawdziwosc tezy  przeciwnej.
  Rzecz niezbedna!
    
    |_|
    | |istoria nieraz sie powtarza. Warto ja znac i wyciagac wnioski.
     _
     |
     | nstrukcje obslugi wykorzystywanych  urzadzen nie sluza do  rozpalania
  nimi w piecu. Zdarza sie, ze konstruktor umieszcza tamze informacje  wazne
  i  praktyczne.  Lepiej  przeczytac  niz  poprzez  niepoprawne  uzytkowanie
  utracic na przyklad jakas konczyne.
     _
      |
    \_|edzenie. Warto sie zaopatrzyc, szczegolnie planujac dluzsza  wyprawe.
  Bedac glodnym, mysli sie zle, a bedac bardzo glodnym - fatalnie. Natomiast
  umysl, ktoremu dostarczono odpowiednich  substancji odzywczych dziala  jak
  marzenie.
    
    |/
    |\ilkadziesiat minut cwiczenia  (umyslu lub  ciala) dziennie  wystarczy,
  aby wkrotce dostrzec rezultaty naszych wysilkow. Dzien natomiast ma takich
  kilkudziesieciominutowych  odcinkow  sporo.  Wychodzi  na  to,  ze   warto
  poswiecic jeden z nich.
    
    |
    |_. jak... No wlasnie jak co? Moze byc male lub duze, dobrze  wyposazone
  lub prowizoryczne,  przytulne,  bezpieczne,  z  wywieszonymi  na  scianach
  przepisami BHP. Jakiekolwiek by jednak nie bylo, przydaje sie do wszelkiej
  pracy badawczej,  a szczegolnie  do tej  bardziej zaawansowanej.  Tak,  to
  laboratorium.
    
     /\/\
    /    \echanizmy. Tych  znalezc  mozna sporo zarowno  w Mahakamie, jak  i
  roznych okolicach Starego Swiata. Warto  chociaz pobieznie zapoznac sie  z
  ich  konstrukcja  (nie  tylko  dlatego,  ze  jest  bardzo  interesujaca  -
  niejednokrotnie zdarzalo sie wszak, ze  wiedza na temat dzialania  czegos,
  ratowala zycia, a jeszcze wielokrotniej, ze robila dobre wrazenie na tych,
  ktorzy jej nie posiedli).
    
    |\ |
    | \|igdy sie nie poddawaj. (No chyba ze naprawde nie masz juz szans.)
     _
    (_)kolica.  Warto  ja   poznac.  Byc   moze  nawet   nie  wiesz,   jakie
  skarby/urzekajace widoki/fascynujace  zwierzeta/tysiacletnie  ruiny  kryja
  sie tuz  za progiem  Twego  domu. Uwaga!  Trafienie na  jakis  powszechnie
  nieznany fakt gwarantuje zainteresowanie Twoimi opowiesciami!
     _
    |_)
    | rzepisy BHP. Tychze nalezy bezwzglednie przestrzegac.
     _
    |_)
    |\edundancja  czyli  nadmiarowosc.  Na  wszelkie  ewentualnosci   lepiej
  przygotowac  sie  podwojnie  na  wypadek,  gdyby  jedno  z   zastosowanych
  zabezpieczen uleglo uszkodzeniu.  (Na przyklad nosic  zapasowa manierke  z
  woda, maly przybornik pozwalajacy w razie czego naprawic buty, uniwersalna
  odtrutke itd.)
     _
    (
    _)pacery  sa   zdrowe  -   pozwalaja  pooddychac   swiezym   powietrzem,
  poobserwowac przyrode i odstresowac sie. Ponadto uprawiajac je regularnie,
  przystosowujemy  organizm  do  dlugich   wedrowek  i  ksztaltujemy   dobra
  kondycje.
    ___
     |
     |u  i teraz!  Wlasnie wtedy  i wlasnie  tam mozesz  cos  zapoczatkowac,
  osiagnac, zdobyc sie na jakis wysilek. Zycie nie trwa wiecznie, nie ma  na
  co czekac.
    
    | |
    |_|mysl. Coz tu wiecej tlumaczyc? Uzywajmy Umyslu.
    
    \    /
     \/\/ytrwalosc  przydaje sie  w zyciu  badacza, gdyz  nieraz dopiero  po
  bardzo wielu probach  udaje sie  znalezc poprawna  odpowiedz na  niedajace
  spokoju pytanie. Waznym jest, aby sie przedtem nie zniechecic.
    
    \_/
     |yy... - taki dzwiek zwykli wydawac z siebie poczatkujacy badacze,  gdy
  cos poszlo nie po ich mysli. Upewnijcie sie zawczasu, ze zrobiliscie co  w
  waszej mocy, by wszystko sie udalo i nic was nie zaskoczylo. Zapewniam, ze
  ykanie to nic przyjemnego.
    __
     /
    /_wierzeta  w  niektorych   regionach  swiata   potrafia  byc   naprawde
  uciazliwe. Choc  nie powinnam  przypisywac istotom  bezrozumnym  dzialania
  celowego, nieraz wydaje sie, ze np. Stowarzyszenie Kozic podjelo specjalna
  uchwale  nakazujaca  sabotowanie  wszystkich  naukowych  przedsiewziec  na
  terenie Mahakamu. Powtarzam  wiec to, co  juz bylo -  nie zniechecac  sie.
  Ponadto czytac w lokalnych  bibliotekach o zwyczajach  miejscowej fauny  i
  flory.

                                        Vyera Graff von Habenix


> przeczytaj strone 8

Zatytulowano: Kolumna rozrywkowa            

                    KOLUMNA ROZRYWKOWA DLA MYSLICIELI


   Kacik dla tych, ktorzy lubia trenowac  to co zwyklo miedzy uszami sie
   znajdowac. Tak dla odmiany od cwiczen fizycznych. Oraz dla wszystkich
   innych wielbicieli rebusow, zagadek i lamiglowek wszelakich.

                                ~*~ ~*~ ~*~

          W Tretogorze mieszkal bogaty kupiec. Byl jednak juz stary i
     postanowil przekazac swoj interes w rece potomka. Problem w tym,
     ze kupiec mial dwoch synow.  Postanowil wiec urzadzic  wyscig do
     odleglego Novigradu. Ten z synow, ktorego kon pozniej przekroczy
     bramy miasta, odziedziczy caly majatek.  Synowie blakali sie bez
     celu,  az w koncu zatrzymali sie  w przydroznej karczmie i zaden
     nie mial  zamiaru sie  z niej ruszyc.  Pewnego wieczoru  karczme
     odwiedzil  slynny medrzec  i  udzielil im rady.  Po tej rozmowie
     obaj mlodziency wsiedli na konie i popedzili do miasta.
     Co poradzil medrzec?

                                ~*~ ~*~ ~*~

          Trzech uczonych z Oxenfurtu  wybralo sie do teatru. Usiedli
     jeden  za  drugim,  tak,  ze uczony  z samego  tylu  widzial obu
     siedzacych  przed nim,  drugi  widzial  tylko  tego  przed soba,
     a pierwszy  nie widzial  nikogo.  Dla  zartu  pracownicy  teatru
     przyniesli  skrzynie,  w ktorej  znajdowaly sie  dwa kapelusze w
     kolorze czarnym, dwa kapelusze zlote i trzy w czarno-zlote paski
     i zalozyli uczonym po jednym kapeluszu.

     Siedzacy z tylu powiedzial: Nie wiem jaki kapelusz mam. Nie wiem
                                 tez jakiego kapelusza nie mam.
     Srodkowy powiedzial: Ja tez nie wiem jaki kapelusz mam. Nie wiem
                          tez jakiego kapelusza nie mam.
     Siedzacy z przodu powiedzial: No to ja juz wiem ze mam na glowie
                                   kapelusz... (i wymienil wlasciwy)

     Jaki kapelusz wymienil? I skad to wiedzial?

                                ~*~ ~*~ ~*~

   Pierwsza osoba, ktora przesle dobre rozwiazania  obu zagadek przezyje
   niezapomniane chwile podczas indywidualnej wycieczki po Redakcji!

                         Na listy z poprawna odpowiedzia oczekuje Moira.


> przeczytaj strone 9

Zatytulowano: Bajka o czarnej kotce         



  Kiedy swiat byl jeszcze olbrzymi i nieznany, a niebo nad nim nie mialo ani
 jednej chmurki (bo i nie wiedzialo co to chmurki jeszcze) byla sobie kotka.
 Malutka kotka  o czarnym jak noc futerku, w ktorym promienie slonca budzily
 zlocisto-rude  blyski,  a  swiatlo  gwiazd  wysrebrzalo  polyskliwe cienie.
 Czarne oczy kotki nie wyroznialy sie niczym  szczegolnym  i  czasem,  kiedy
 ludzie na nia patrzyli mysleli, ze kotka nie ma oczu, bo tak stapialy sie z
 czernia  kociego futerka. Ale kotka miala oczy bystre i uwazne, przygladala
 sie swiatu siedzac na ogrzanym przez slonce  klepisku,  albo  przechadzajac
 sie  po  plocie,  albo wpatrujac sie w krople deszczu splywajace po szybie.
 Kotka lubila patrzec. I lubila podrozowac. Wsadzala swoj czarny, jak i cala
 reszta kociego jestestwa, nosek w kazda mozliwa dziurke, szparke. Zagladala
 pod   kazdy  kamyczek  (glownie  w  poszukiwaniu  norek  roznych  smacznych
 zwierzatek, ale tez zeby przekonac sie co tez pod tym kamyczkiem jest).  Ot
 taka ciekawska koteczka. Chodzila z miejsca na miejsce ogladajac swiat (ale
 swiat byl tak olbrzymi, ze nie starczyloby jej lapek by zwiedzic go  wzdluz
 i wszerz).  Lasila  sie do ludzi, bo bardzo lubila, kiedy ktos ja mizial za
 uszkiem czy czochral po grzbiecie. Mruczala wtedy z zadowoleniem wyprezajac
 swoje male cialko. A ludzie z reguly lubili kotke, bo byla milutka i  nawet
 ladna.  Tak mijaly dni. Nasza mala koteczka przemierzala swiat, a co i rusz
 ktos rzucil jej kawalek sloniny, ktos podrapal pod brodka, ktos  przytulil.
 Koteczka  czula  sie szczesliwa i spedzala czas na podrozach i przygladaniu
 sie dziwom, jakie na swojej drodze napotykala.

  Ale  nic  nie  trwa wiecznie. Ktoregos razu trafila na czlowieka o wlosach
 czarnych jak jej futerko. Alez mily mial  glos  ten  nieznajomy!  Kojacy  i
 spokojny.  I  mial  taka  miekka,  przyjemna  dlon,  ktora uwielbial drapac
 koteczke za uszkiem. I mial tak plomienne i cieple spojrzenie, ze  koteczka
 siedziala  godzinami  wpatrujac  sie  w  jego oczy. I takie cudownie cieple
 kolana, w sam raz zeby sie na nich ulozyc i pospac. Koteczka pokochala  ten
 glos,  i te dlon, i oczy, i kolana. I nie chciala juz podrozowac, zwiedzac,
 zagladac pod kamyczki. Chciala jedynie lezec na tych kolanach, sluchac tego
 glosu,  czuc  dotyk  tej  dloni  i  czuc na sobie to spojrzenie. Spojrzenie
 kogos, komu oddala swoje czarne, kocie serduszko.  A  i  czlowiek  pokochal
 koteczke,  lubil  kiedy  mruczala  mu  do ucha, kiedy wpatrywala sie w jego
 oczy, kiedy ugniatala jego kolana  lapkami zakonczonymi ostrymi  pazurkami,
 ktore czasem nieco bolesnie wpijaly sie w jego nogi. Ale wiedzial, ze kotka
 nie  chciala  zrobic  mu  krzywdy,  a  jedynie czasem przypominala, ze jest
 dzikim zwierzatkiem, ktore zdecydowalo sie  oddac  swoja  dzikosc  w  dobre
 rece.  Czlowiek  specjalnie dla niej uplotl z kolorowej wloczki przepiekna,
 teczowa obrozke, ktora  kotka  nosila z duma i bardzo uwazala, zeby jej nie
 zgubic.

  Ktoregos  dnia  kotka wyruszyla na polowanie, bo jej czlowiek byl zajety i
 nie zawsze mial czas by wygrzebac dla kotki jakis kawalek sloninki. Ale ona
 sie tym nie przejmowala. Wiedziala, ze wczesniej czy pozniej  znajdzie  sie
 cos  i dla niej, a przeciez byla zmyslnym i bystrym zwierzatkiem. Wiedziala
 jak sobie  radzic  na  swiecie. Zapedzila sie w pogoni za myszka daleko, oj
 daleko. W gleboki, ciemny  las  ktorego  nie  znala.  Zgubila  sie  w  nim,
 zabladzila i nie wiedziala jak wrocic do swojego czlowieka. Kluczyla miedzy
 wysokimi  pniami,  przedzierala  sie przez krzaczaste zarosla, przypomnialy
 jej sie czasy kiedy podrozowala, zywiac sie tym co udalo jej sie  upolowac.
 Wiec  i  teraz  polowala,  sypiala  w  konarach  drzew  i  wygrzewala sie w
 promieniach slonca. Ale tesknila do tego glosu, do  tej  dloni,  ktora  tak
 mile  glaskala  ja  po  grzbiecie.  W koncu wydostala sie z ciemnego lasu i
 ruszyla  znana  juz  sobie  trasa.  Biegla  radosnie  juz  cieszac  sie  na
 spotkanie.  Jej  male  kocie  serduszko  bilo  szybciutko w oczekiwaniu tej
 chwili. Widziala  juz  Jego  stajacego  na  progu,  z  usmiechem  w  swoich
 plomiennych  oczach,  odgarniajacego  opadajaca  jak zwykle czarna grzywke.
 Widziala jak kuca przemawiajac cieplo  i  radosnie,  wyciaga  reke  zeby...
 poglaskac   po   grzbiecie   piekna,   rdzawobrazowa  kotke  mruzaca  swoje
 przesliczne,  skosne,  plonace  fioletem  oczy.  Kotka  poczula,  jakby jej
 malutkie lapki nagle zamienily sie w kamienne kolumny, stanela pod krzakiem
 jalowca patrzac na nich - na niego trzymajacego  rdzawobrazowa  pieknosc  w
 ramionach,   przemawiajacego  swoim  cieplym  glosem,  ktory  koteczka  tak
 pokochala, i na nia, ocierajaca sie o jego  policzki  z  glosnym  pomrukiem
 zadowolenia. Poczula  jak  jej male, kocie serduszko lamie sie na kawalki i
 rozpada  z  kazdym  pomrukiem  fiolkowookiej,  z  kazdym  slowem czlowieka.
 Odwrocila sie i  niewiele  myslac  czmychnela  w  las.  W  zlosci  rozdarla
 pazurkami swoja obrozke, tak pieczolowicie wyplatana przez Jej czlowieka, a
 kazde  szarpniecie  odzywalo  sie  w jej serduszku olbrzymim bolem. Kiedy z
 obrozki  zostaly  strzepy  jej  czarne,  blyszczace  dotad  oczka staly sie
 szkliste i  niewidzace,  przerazajaco  smutne  i... puste. Dlugo tulala sie
 niedojadajac, przestala czyscic swoje piekne futerko, ktore niegdys lsniace
 i puszyste, teraz bylo zmierzwione i matowe.  Ludzie  juz jej nie glaskali,
 przepedzali ja teraz obawiajac sie pchel i morowej zarazy.  Rzucali  w  nia
 butami,  lali woda, byle tylko uciekla. I uciekala. Coraz dalej i dalej, na
[linia 80/96 - ENTER by przejsc dalej, q by przerwac, ? by uzyskac pomoc]

 kraj tego  olbrzymiego  swiata.  I kiedy juz nie miala sily uciekac usiadla
 nad  brzegiem  jeziora  i  pozalila  sie  slonku,  zalkala razem z wiatrem,
 zwilzyla lzami ziemie. I zlitowalo sie slonko, i wiatr, i ziemia nad malym,
 czarnym nieszczesciem. Slonko osuszylo jej  lzy,  wiatr przeczesal futerko,
 ziemia  zwilzyla  lapki  woda  gojac  skaleczenia.  I przytulil ja swiat, i
 ukolysal, i zabral  jej  jeden oddech, z  ktorego zrobil  puszysta,  miekka
 chmurke,  w  sam  raz  dla niej... I tak kolysana usnela cichutko wtulona w 
 bezkresna miekkosc swojego jednego, ostatniego oddechu. 

  Malutka, czarna, szczesliwa koteczka...
  


                                             Nazira Drwydd'anilwch 


> przeczytaj strone 10
Zatytulowano: Poszukiwani Redaktorzy!       

o-----------------------------------------------------------------------------o
|                                                                             |
|                                    /)_(\                                    |
|                             ______( 0 0 )______                             |
|                            /_/_/_/\` ' `/\_\_\_\                            |
|                                    )'_'(                                    |
|                               ____.""_"".____                               |
|                             P E R I O D I C U S                             |
|                                                                             |
.                                                                             .
.                                                                             .
                     (`/\        PIORO
                     `=\/\
                      `=\/\          MOCNIEJSZE
                       `=\/
                          \__            JEST
                          ) (
                        (     )              NIZLI
                         \___/
                                                 MIECZ



   A co dopiero olowek! Twardy, drewniany i lakierowany swietnie nadaje sie
   do samoobrony. Szczegolnie gdy dobrze naostrzony...


   Teraz i TY mozesz stac sie posiadaczem tego cudownego narzedzia.


   PERIODICUS - najwspanialsze pismo na swiecie oglasza nabor na stanowisko
   redaktora. Rozglos i slawa gratis.

.                                                                             .
.  Wszyscy zainteresowani  praca w tym  elitarnym zawodzie  winni listownie   .
|  skontaktowac sie z Redaktor Naczelna pisma - Inz. Vyera Graff von Habenix. |
|                                                                             |
o-----------------------------------------------------------------------------o