Arkadia MUD MMORPG

Periodicus numer 37

11-14 Wywiad z Werbatem, listy, felieton, zagadki

o—————————————————————————–o
| Data wydania: trzydziesty pierwszy dzien pory Yule |
| |
| |
| /)_(\ |
| ______( 0 0 )______ |
| /_/_/_/\` ’ `/\_\_\_\ |
| )’_'( |
| ____.””_””.____ |
| P E R I O D I C U S |
| |
. .
. .
Serdecznie witamy w kolejnym wydaniu Periodicusa! Dziekujemy tym
wszystkim, ktorzy niecierpliwie oczekiwali na numer, zachecajac
nas do pisania, a przepraszamy wszystkich tych, ktorzy sadza, ze
moglibysmy wydawac nieco rzadziej, gdyz nie nadazaja z czytaniem.
Tym razem przygotowalismy dla Was:

– odpowiedzi na Wasze listy (dziekujemy i prosimy o wiecej),
– konstruktywna krytyke niekonstruktywnej krytyki,
– wywiad z kolejna fascynujaca osoba, jeszcze ciekawszy za sprawa
jakze celnych i przemyslanych pytan Redaktor Isil,
– kacik rozrywek umyslowych, poniewaz nieraz warto popracowac
nieco glowa,
– felieton Redaktor Tuny, piszacej coraz barwniej z kazdym nowym
numerem,
– zaproszenie na swieto, poniewaz nieraz warto sie rozerwac i
odstresowac,
– informacje o jakosci i kontrolowaniu tejze.

Wciaz poszukujemy Redaktorow i zapraszamy do zglaszania sie!

Przypominamy takze, ze czekamy na Wasze listy. Jednakze oferty
matrymonialne dla Redaktorek i Redaktorow prosimy przysylac na ich
prywatne adresy, a nie do Redakcji, gdyz w tym drugim przypadku
mamy niejako obowiazek oburzyc sie (co pokazowo prezentuje
Redaktor Tuna w odpowiedziach na listy) i wrzucic wspomniane
pergaminy do pieca.

Aktualna Redaktorka Naczelna
Inz. Vyera Graff von Habenix

W tym numerze:
* Listy do Redakcji………………………………strona 1
* Do Krytykow……………………………………strona 2
* Wywiad z Consigliore Werbatem……………………strona 3
* Kolumna rozrywkowa……………………………..strona 4
* F jak felieton…………………………………strona 5
* Swieto Wielkiego Zoladka zaprasza!……………….strona 6
* O Jakosci……………………………………..strona 7
. .
. .
| |
| |
o—————————————————————————–o

> przeczytaj strone 1
Zatytulowano: Listy do Redakcji

o—————————————————————————–o
| |
| _______,.zec..____________________ |
| | .@” ” 4. | |
| | d” % | |
| | @ ## 3 | |
| | J ## b .. … | |
| | L ; 4 ….. | |
| | 3 , P | LISTY |
| | b ’ J | DO REDAKCJI |
| | %. @ | ——————– |
. | ^%. r”\ | .
. | …..^”*==*” \ .. …… | prowadzi .
| … …..\ \.. …. .. | Inz. Red. Tuna Loon-Naai
| ….. … ..\ \ …. … |
| …. …. …\ \.. ….. |
| .. …. ….. \ \… … |
| …. … .. …\ \… .. |
| … ….. … ..\ \….. |
| …. … …. .\ | … |
| .. .. …. … …\___/ …. |
| …. … …. .. ….. .. .. |
| .. … .. …. .. … …… |
| … .. …. |
| |
| …., |
| … |
| |
|__________________________________|

Witam w nastepnej odslonie „Listow do Redakcji”. Niezmiernie milo
nam, ze perspektywa wymiany korespondencji cieszy sie – jak na razie
– zainteresowaniem. Osobiscie zywie nadzieje, ze zamieszczone w innym
miejscu rozwazania na temat przyszlosci poczty swiatowej nie zniszcza
tego obiecujacego zamyslu, jakim jest niniejszy dzial i otwarcie sie
na wasze glowy. I glosy.

Niestety bardzo szybko zetknelismy sie z listami, ktore z roznych
powodow nie doczekaja sie publikacji w Periodicusie, chociaz i za nie
dziekujemy.

Ujmujac powyzsze w skrocie zaswiadczamy, ze kazde z Redaktorow ma
juz meza / zone, lub z roznych powodow – przede wszystkim naukowych –
nie planuje jakichkolwiek zmian polegajacych na faworyzowaniu kogos w
relacjach spolecznych, co do Stowarzyszenia Gnomich Wynalazcow, to na
pewno nie przyjmuje innostworow nie bedacych gnomami (Isia! Poznalam,
ze to Twoje pismo, nie podszywaj sie!), zas jezeli chodzi o bielizne
Redaktor [ocenzurowano], to kolor tejze pozostaje tylko do wiadomosci
jej samej, nie mniej dzieki Czytelnikowi za zainteresowanie (a naszej
Naczelnej za dopuszczenie tego ustepu do druku).

Witam,

Ostatnio slyszy sie o tym, ze odbeda sie Dni Gnomiej Kultury, czy
to prawda i czy Periodicus ma cos z tym wspolnego – gdyz pisze o tym
w ostatnim numerze.

– Czytelniczko, my rowniez slyszelismy o tym przedsiewzieciu, zas
w Periodicusie pisalismy o Dniach Gnomiej Nauki, nie Kultury, ale czy
moze byc piekniejszy aspekt kultury od osiagniec naukowych? I czy na
swiecie jest rasa, ktora nie mysli podobnie?

Coz, moze zostawmy te dywagacje – moze i jest, moze ktos potwierdzi.
Nie zapominamy o was i nie jest do pomyslenia, zebysmy pomineli Was w
zaproszeniu na to wydarzenie. Wypatrujcie przede wszystkim plakatow,
samych organizatorow, ktore stanowia pierwszy etap rozpowszechniania
informacji.

W kolejnym liscie nasz „od miesiaca staly czytelnik” zali sie nam
na dosc specyficzne relacje ze swa malzonka, czy tez raczej partnerka
na blizej nieokreslonych zasadach, w kazdym razie zwac ja umownie „ta
moja wredna, uwierz mi paniusiu, zolza” ktora to, rzekomo „niczym tak
sie nie pastwi jako ta smycza co mi zalozyla” (pominieto tu szczegoly
dalszej czesci listu).

– W tej sytuacji przesylamy Panu nasze najserdeczniejsze zyczenia
i pocieszenie: gdyby byl Pan zwiazany z gnomka, wowczas zamiast owej
smyczy, zalozylaby Panu z dawna wynaleziona i sprawdzona wielokrotnie
w testach sprezyne. Prosze zatem myslec pozytywnie i cieszyc sie tym,
co Pan ma.

Zwracam sie ze stanowcza prosba do Pani, aby podjela Pani apel do
wszystkich podroznikow dobrej woli, a to celem natychmiastowego zwrot
ognistego trojzeba, zaginionego dwa gnomie tygodnie temu. To skandal,
ze (tu okreslenie rasy nadawcy) nie moze spokojnie zasnac, aby go nie
okradli. Za moich czasow… (wycieto dalszy ciag listu odbiegajacy od
tematu).

– Szanowny panie, na tym miejscu zamieszczamy ow ekspresyjny apel
– chociaz ze swej strony nadmieniam, ze w kolejce po zgube stoi przed
Panem pewnien wyjatkowo zdenerwowany demon.

Tak czy inaczej, czyniac zadosc, polecamy troske o ow fant wszystkim
zainteresowanym uczciwym znalazcom. Ktokolwiek sie nim okaze, prosimy
odeslac przedmiot na adres Redakcji.

I to wszystko w dzisiejszych „Listach”. Nie zapominajcie o nas kiedy
bedziecie odwiedzac urzedy pocztowe, jak i w razie checi pisemnego
wypowiedzenia sie.

. ,_, ,_, .
. (o,o) (o,o) .
|./)_) (_(\.|
| ” ” ” ” |
o—————————————————————————–o

> przeczytaj strone 2

Zatytulowano: Do Krytykow

o—————————————————————————-o
| |
| |
| D o K r y t y k a |
. ———————– .
. .

Wiele razy zdarza sie bardowi, ze sluchacz za zabawne i oryginalne
uznaje kpienie z grajka. Latwo przecie o tani smiech, komedyja
to nieslychana, gdy tak wyszydzic kogos mozna, bez konsekwencji.

Smiem twierdzic, ze zawod truwera sluchacze lubia lokowac w swej
hierarchii gdzies pomiedzy kurtyzana a zebrakiem. Kurtyzanie
nie wypomni braku kunsztu po akcie, bo ta ma wykidajle, ktory
chetnie zweryfikuje meskosc krytyka. Z zebraka sie nie zasmieje,
bo nawet dla przecietnego zjadacza chleba osobka to zbyt zalosna,
by byla smieszna. Z truwera, ktory dusze wklada w to co robi,
smiac sie najwyrazniej jednak mozna.

Zatykanie uszu, uszczypliwy komentarz, przewracanie oczami. Chleb
powszedni dla grajka – znosimy, bo kochamy to co robimy.

Jesli jednak odpowiedziec sie niedoswiadczonemu truwerowi zdarzy
cieta riposta, lub, broncie bogowie, rownie tanim zartem – tedy
kpiciel czuje sie zaklopotany brakiem naszych manier, obrazony,
zdarza sie, ze i agresywny.

To hipokryzja w czystej postaci. Malostkowa, mierna, tania.
I, przyszly wysmiewaczu poezji, wiedz, ze i my wiemy.

Wiemy, ze nie rozumiesz wersow i Twoje niepojetne ucho zwyczajnie
nie chwyta niczego ponad proste slowa. Wiemy, ze chcesz swoja
niepewnosc skryc za zaslona kpiny. Wiemy tez, ze uwazasz sie
za wytrawnego krytyka, wybacz nam jednak, jesli tej krytyki
zwyczajnie nie uznamy za dogmat warsztatu.

Piszemy co chcemy i jak chcemy, taki jest bowiem nas, zyjacych
gdzies w Twych oczach, pomiedzy kurtyznami i zebrakami, przywilej.
Nie unos sie, gdy odpowiemy, bo zaprosiles nas do dyskusji
swoim jakze oryginalnym przytykiem.

Jesli zas nie przekonuja Cie te slowa. Badz ignorantem muzycznym
z klasa. Drzewiej mialem przyjemnosc poznac imc Bierdola,
pozniejszego Zabojce Trolli. Nie lubil muzyki, ale robil to
w stylu, ktory nie obrazal muzyka. To jest klasa, nie tandetne
uwagi, ktore slyszelismy juz setki razy.

To dopiero wyzwanie warte braw.
. .
. ,_, ,_, .
. (o,o) Cannard z Mariboru (o,o) .
|./)_) (_(\.|
| ” ” ” ” |
o—————————————————————————-o

> przeczytaj strone 3

Zatytulowano: Wywiad z Consigliore Werbatem

o—————————————————————————–o
| _ _ , _ _ _ _ _, __, , _ |
| | | \ | | | | /_\ | \ \ | |
| |/\| \| |/\| | | | |_/ \| |
| ~ ~ ) ~ ~ ~ ~ ~ ~ ) |
| ~’ ~’ |
| / _, _ _ __, \ _,_ _, _, _ ___ __, _, _, _, _ _ _, _, _ __, |
| | |\ | | |_ | |_/ / \ |\ | | |_) / \ | / \ | | /_\ |\ | |_ |
| | | \| | |_ | | \ \_/ | \| | | \ \_/ |_, \ / |/\| | | | \| |_ |
| \ ~ ~ ~ ~~~ / ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~~~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~~~ |
. .
. .
Mili Czytelnicy!

Tilea, sloneczna Tilea…

Najlepszy gatunek mahoniu, czarna skorzana kanapa, kotary, arras,
miekki dywan. Przyjemny polmrok, won cygar, drewna i skory… W takim
otoczeniu sprzyjajacym swobodnej rozmowie mialam okazje spedzic kilka
chwil w towarzystwie osoby o tyle enigmatycznej, co uprzejmej.

Z kieliszka przepysznego wermutu spelniam toast za zdrowie mego
gospodarza, Consigliore di Alderazzi Familia, Werbata Vasti a i po
chwili luznej pogawedki, dluzej nieco chwili swego rodzaju… negocja-
cji, jak i refleksji nad minionymi dniami zaczyna sie wywiad… jak
przebiegal? Zapraszam do lektury, zobaczcie sami!

~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

Isil: Czyli… Mozemy zaczynac, Consigliore?

Werbat Vasti: A co mi tam. Zacznijmy.

Isil: Jest Pan bardzo laskawy. Wie Pan, ze sie Pana obawialam?

W.V.: Czemu? Az tak zle o mnie mowia?

Isil: Bo wsrod wielu podroznikow panuje przekonanie ze Familia
to raczej mafia a to slowo ktore sie zle kojarzy. Skadze,
Nie slyszalam o Panu zlego slowa.

W.V.: Slucham? Nie ma zadnej mafii.

Isil: Niech Pan sie nie gniewa. Juz nie pamietam kiedy i gdzie,
ale slyszalam takie slowa.

W.V.: Ja sie absolutnie nie gniewam. Ja tylko sie dziwie, skad
takie plotki.

Isil: To moze… Moze zechce Pan powiedziec, czym Familia sie
zajmuje. Tak, aby rozwiac watpliwosci.

W.V.: Och, nasza dzialalnosc jest jawna i w pelni legalna. Zaj-
mujemy sie handlem. Glownie drewno. Widziala Pani kiedys
te wspaniale tartaki w Varieno? Zapracowanych flisakow,
ktorzy wieczorem siadaja na brzegu, ocieraja pot z czola
i jedza kanapki?

Isil: Nie mialam przyjemnosci… wie Pan nie bardzo znam tutej-
sze okolice.

W.V.: A Scorcio? Czy byla Pani kiedys w Scorcio? Szalenie to
urokliwe miasteczko, te waskie uliczki, schody, murki,
fontanny… no i gaje oliwne, ktore oplataja cale miasto.
Stamtad wlasnie pochodzi najprzedniejsza oliwa. Oliwa to
nasze drugie glowne zrodlo dochodu. Drewno i oliwa.

Isil: Bylam! Nawet mialam przyjemnosc zakupic dzbanuszek tej
cudnej oliwy.

W.V.: Zatem, jak mowie, handel. Drewno i oliwa. Czasem tez po-
midory albo inne takie, ale glownie drewno. I oliwa. To
wlasnie tym zajmuje sie Rodzina.

Isil: Sa i licencje o ktorych slyszalam. Dla tych ktorzy pragna
zarobkowac na terenach Tilei… Jak to wyglada cenowo?

W.V.: Don od zawsze opiekowal sie tymi krainami. Lokalny poten-
tat na rynku, jak juz mowilismy, handlowym, tedy i szacu-
nek ludnosci zyskal. Dlatego wlasnie licencje – bo okoli-
czna ludnosc prosila o pomoc.

Isil: To znaczy, ze cudzoziemcy odbierali zarobek tutejszej
ludnosci?

W.V.: Wielu nieuczciwych zapuszczalo sie na tereny Tilei, pro-
wadzac dzialalnosc zarobkowa. To krzywdzilo mieszkancow,
imigranci odbierali im zarobek. Wlasnie tak. Dlatego
Don zmuszony byl wprowadzic licencje, zeby miec to wszy-
stko pod kontrola i moc odpowiednio sankcjonowac dostra-
jac do potrzeb rynku. Zeby dla kazdego starczylo.

Isil: A co grozi takiemu smialkowi ktory nie stosuje sie do
prawa?

W.V.: Prawo jest w Tilei bezwzglednie przestrzegane. Od zawsze.
Tradycja. Pytala Pani o koszty licencji. Wszystko jest
rozwieszone na tablicach. Ceny nie sa zaporowe, zdecydo-
wanie nie. Nawet mlody podroznik, ktory chwilke sie po-
stara moze pracowac w Tilei, bo go stac. Oczywiscie za-
wsze mozna sprobowac sie dogadac. Dla mlodzika, ktorego
przerasta te kilkadziesiat zlociszy mozemy zrobic znizke.
Sa tez promocje – trzy licencje kupione razem kosztuja
tylko tyle, co dwie.

Isil: To ja w pozniejszej chwili sprawdze i tez umieszcze taka
informacje w artykule… Pan wspominal o Donie… Moze
Pan powiedziec o nim cos wiecej?

W.V.: Don Alderazzo to bardzo, bardzo wplywowa i szanowana oso-
ba. Od lat prowadzi silna reka Rodzine, dbajac o interesy
lokalnej spolecznosci. Podejmuje najwazniejsze decyzje co
do strategii handlowych. Dzieki swojemu doskonalemu zmy-
slowi… handlowemu stal sie potentatem na rynku, dzieki
swojej serdecznosci, opiekunczosci i jak juz wspomnialem
bezwzglednemu poszanowaniu dla odwiecznych praw Tilei zy-
skal tez sympatie i szacunek ludnosci.

Isil: A jaki jest Don prywatnie? Pan jako Consigliore jest jego
prawa reka to i pewnie czesto sie Pan z nim kontaktuje,
prawda?

W.V.: Jest dokladnie taki, jak powiedzialem. Bardzo madry, bar-
dzo… rozwazny. Na pierwszy rzut oka moze wydawac sie
surowy, ale umie docenic, pokazac swoim pracownikom, ze
jest zadowolony z ich pracy.

Isil: Wlasnie! Bo jestem ciekawa, niech ujme to tak… hierar-
chii w rodzinie. Na czele wiadomo, stoi Don. Potem jest
Pan… a dalej?

W.V.: To juz, prosze wybaczyc, wewnetrzne sprawy Rodziny. Nie-
stety, jedna z form ochrony wlasnych interesow jest cze-
sciowa niejawnosc.

Isil: Spodziewam sie, ze nijak nie dowiem sie niczego wiecej w
tym temacie… To moze… zapytam o Panska kariere. Bo
nie zawsze byl Pan czlonkiem rodziny prawda? Od czego Pan
zaczynal?

W.V.: Ech, stare czasy. Pochodze z Mahakamu. Tam sie urodzilem
i wychowywalem. Najpierw przynalezalem do Klanow Mahakam-
skich. Celowo mowie Klanow, bo najpierw byl to Dragn,
ktory potem przemienil sie w Hordund decyzja Starosty.
Jednakze poczulem odrobine zylki handlowej i przeszedlem
do Visearth, klanu mocno zzytego z Kupcami. Ba, przez
chwile bylem nawet tegoz Visearth Glowa. Jednoczesnie za-
czalem kariere w Cechu.

Isil: Czyli ta odrobina zylki handlowej towarzyszyla Panu od
najmlodszych lat.

W.V.: (Kiwa glowa.) Potem niestety zmienila sie… polityka
Swiata i przynaleznosc do dwoch stowarzyszen stala sie
niemozliwoscia. Ze wzgledu na wielu mlodych i obiecu-
jacych – jak ja kiedys – w Mahakamie zdecydowalem sie zo-
stac w Mistrzem Aderem w Cechu. Handel zawsze mnie pocia-
gal. W Cechu zostalem Radnym, ale po jakims czasie i tam
sie mocno zmienilo. Ze wzgledow… osobistych odszedlem.

Isil: Mistrz Ader… To chyba naprawde bardzo dawne czasy.

W.V.: Ano. Bardzo, bardzo dawne.

Isil: Specjalizowal sie Pan szczegolnie w jednej z galezi handlu
w Cechu?

W.V.: Zajmowalem sie handlem bronia. Tak nauczyl mnie moj mentor
Harkon. W owych czasach profesje dziedziczylo sie od swo-
jego nauczyciela. Ale widzi Pani, koleje zycia. Kiedys
bron, teraz drewno i gaje oliwne.

Isil: Wspominal Pan ze z powodow osobistych Pan odszedl. Zechce
Pan zdradzic cos wiecej?

W.V.: Och to proste, nie moglem znalezc wspolnego jezyka z jed-
nym ze wspolradnych.

Isil: Kto to byl?

W.V.: Jeden ze wspolradnych.

Isil: Czyzby mial Pan sobie jakos zaszkodzic omiajac jego imie?

W.V.: Z tego, co wiem, nie zyje. A o zmarlych mowi sie albo do-
brze, albo wcale, dlatego sama Pani rozumie.

Isil: Nie sadzilam, ze bedzie Pan mial skrupuly.

W.V.: To nie skrupuly. To dobre wychowanie.

Isil: Jestem poprostu wie Pan, tego ciekawa.

W.V.: A ja mam swoje lata, dlatego mozemy sie umowic ze zapom-
nialem.

Isil: A co dalej? Po opuszczeniu Cechu?

W.V.: Prowadzilem przez chwile zycie awanturnika. Jak chyba
kazdy z nas, chcialem przygod, ekscytacji, krwi buzuja-
cej w zylach. Ale to krotko, szybko mi sie znudzilo. Naj-
pierw dosc dlugo spalem, odsypialem czasy bunczuczne. Po-
tem jednak zbudzilem sie, otrzasnalem z przeszlosci. Od-
grzebalem stare kontakty, zamieszkalem w Tilei. To dobre
miejsce na starosc. Slonce, cieplo, lekki wiaterek, cisza
i spokoj. Zaczalem pracowac dla Dona. I oto jestem.

Isil: Trafil Pan tutaj… mowi Pan ze ceni sobie cisze i spokoj
a zywot awanturnika szybko sie Panu znudzil. Taka sielan-
ka…

W.V.: Robie co w mojej mocy, zeby to byla sielanka.

Isil: …nie znudzi sie Panu? A jakie trudnosci Pan napotyka?

W.V.: Alez skad. Pracy jest mnostwo, tutaj sie nie da nudzic.
Zarzadzanie organizacja handlowa to duzo pracy. I duzo
trudnosci. Ot, ciagle wyprzedzanie potrzeb rynku, cho-
ciazby. Trzeba dbac o to, zeby trzymac reke na pulsie,
zeby wszystko dzialo sie tak, jak sie ma dziac.

Isil: Potrzeby rynku jesli idzie o drewno i oliwe nie wydaja
sie byc nazbyt skomplikowane. Bez urazy.

W.V.: Takze bez urazy, ale chyba nie pracowala Pani w handlu.
Zapraszamy do nas, pozyc chwile w Tilei, nauczyc sie my-
slec jak tileanczyk. Wtedy bedziemy mogli rozmawiac, co
jest skomplikowane, a co nie.

Isil: Czy taki mlody podroznik dajmy na to, jesli bedzie chcial
z zyskiem sprzedac kamienie, skory, ziola czy ekwipunek
rowniez moze sie zglaszac do Rodziny? Czy raczej jej
czlonkowie odesla takiego interesanta?

W.V.: Tilea jest goscinna kraina, zyje sie tu wygodnie. Kazdy
bedzie tu mile widziany, z kazdym chetnie sprobujemy na-
wiazac wspolprace. Co z niej bedzie – trudno powiedziec,
bo jednak mnogosc praw i zwyczajow robi swoje i wielu
sie zniecheca. Ale jesli ktos bedzie chcial nawiazac z
nami wspolprace z pewnoscia wykazemy zainteresowanie. Nie
specjalizujemy sie jednak zbyt w handlu detalicznym. Nie
sprzedajemy dwoch kamykow i jednego zardzewialego miecza
na kazde zawolanie. Takie uslugi, z tego co wiem, swiad-
czy Cech.

Isil: Cech jest konkurencja dla Familii?

W.V.: Alez skad. Wspolpracujemy na wielu plaszczyznach, co wie-
cej. Po prostu nie wchodzimy sobie w droge.

Isil: Na przyklad na jakich?

W.V.: A na jakich plaszczyznach moga wspolpracowac dwie orga-
nizacje handlowe? Handlujemy. Oni kupuja od nas to i tam-
to, my od nich owamto.

Isil: Jesli idzie o relacje Familii… jak Pan wspominal, z Ce-
chem lacza ja uklady handlowe. A pozostale stowarzysze-
nia? Idzie mi tu zwlaszcza o konflikty.

W.V.: W tym momencie Rodzina nie znajduje sie w stanie konfliktu
z zadnym Stowarzyszeniem… na szczescie. My staramy sie
od zawsze nikomu nie wadzic. Nie wdajemy sie w wojny, za-
dne. Nawet te wielkie i odwieczne, ani po tej, ani po tam-
tej stronie morza. Nikogo nie wspieramy, nie podzielamy
zadnego ze stanowisk. Ech, ta dziennikarska ciekawosc…

Isil: Pytanie rodzi odpowiedz, a odpowiedz pytanie prosze Pana.

W.V.: Sa jednak pytania, ktorych sie nie zadaje.

Isil: Dziennikarze maja to do siebie ze sa zdania, ze takich
jest bardzo malo, wie Pan.

W.V.: Na szczescie my, po drugiej stronie barykady, zawsze mo-
zemy po prostu nie odpowiedziec.

Isil: To Pana swiete prawo. (Tu znow mialam okazje skosztowac
wermutu, i przy okazji pytam) W jakich okolicznosciach
pozwala Pan sobie na popijanie alkoholu? Czesto maja
miejsce? A jesli juz Pan sobie pofolguje… to jakim al-
koholem najchetniej?

W.V.: U mnie trzezwosc umyslu to podstawa. Sama Pani rozumie.
Wodke pijam, kiedy jest okazja. Zwyczajna taka. A okazja
jest wtedy, kiedy sie cos uda, kiedy jest co swietowac.
Czasami bywa to kieliszek… na odwage, do kurazu taki.
Ale niezbyt czesto. Nie jestem z tych, co to pomiedzy
jednym potworem na cmentarzu w Novigradzie a drugim zbo-
jem osuszaja pol buklaka.

Isil: A co Pan ostatnio swietowal?

W.V.: Jednemu znajomkowi z Viadazy urodzilo sie dziecko. Dzie-
ciak jak dzieciak, nic specjalnego, ale ojciec to poczci-
wy czlek, zaprosil na okolicznosc, to i odwiedzilem.
Trzeba pamietac o dobrych kontaktach z mieszkancami Tilei.
Tu wszystko opiera sie na wzajemnym szacunku, zaufaniu i
pokazywaniu sobie, ze komus zalezy.

Isil: Prosze przekazac gratulacje szczesliwemu tatusiowi…

W.V.: Kiedy tylko bede mial chwile, zeby osobiscie sprawdzic
interesy rybakow tamze.

Isil: A skoro juz jestesmy przy dzieciach i rodzinie, jak to u
Pana wyglada?

W.V.: Nijak. Nie mam zony, nie mam dzieci. A przynajmniej z
tego, co wiem.

Isil: Aha!

W.V.: Skad ten entuzjazm?

Isil: Bo to zabrzmialo tak, jakby hem, hem… byla taka mozli-
wosc. A ja tez chcialam zapytac Pana o to zycie uczuciowe,
wie Pan, czy jest jakas dama Panskiego serca, czy raczej
preferuje Pan niezobowiazujace zwiazki.

W.V.: Mysle, ze jakbym rzeczywiscie mial, to juz dawno matka
upomnialaby sie o alimenty. Myslalem ze bedziemy rozmawiac
o pracy, ale skoro Pani pyta – nie, nie ma zadnej damy mo-
jego serca. Zgloszenia kandydatek przyjmuje wieczorami,
najchetniej w parzyste dni tygodnia. (Smiech.)

Isil: Bardzo wychwala Pan Tilee…

W.V.: Bo jestem bardzo zadowolony z zycia tutaj.

Isil: …co upodobal Pan sobie w tym zyciu najbardziej? Jest
jakis zakatek w Tilei, ktory szczegolnie przypadl Panu do
serca?

W.V.: Scorcio, zdecydowanie. Uwielbiam to miasto. Niektorzy mo-
wia, ze nic tam nie ma. Bzdura jakich malo

Isil: A Pana ulubiona potrawa?

W.V.: Nie lubie owocow morza, to z pewnoscia. Nie trafia do mnie
ta konsystencja.

Isil: Pewnie jako krasnolud woli Pan konkretniejsze jadlo.

W.V.: A wlasnie nie. Lubie ravioli. Lubie potrawy maczne.

Isil: Chcialam jeszcze zapytac o swego rodzaju… moze mecenat,
jesli to dobre slowo. Bo widzi Pan, Lesny Krag organizuje
Swieto Lasu, SGW Dni Nauki, Szkola Von Raugen igrzyska…
A czy Don ma w planach podobne przedsiewziecie?

W.V.: Rodzina chwilowo zajeta jest niechciana wojna. Ale ogolnie,
to tak. W przeszlosci organizowalismy chociazby turnieje po-
etycko – piesniarskie, w pewnym porozumieniu z Truwerami na-
wet.

Isil: W przeszlosci… a czy w przyszlosci takie turnieje beda
mialy miejsce?

W.V.: Niczego nie moge obiecac, ale nie zamierzamy rezygnowac z
tradycji, ekhm, otwierania sie na swiat i zapewne mozna li-
czyc na nasz wklad w taka forme szeroko pojetej kultury. Czy
bedzie to kolejny turniej? Nie wiem. Poki co oferujemy swie-
tna rozrywke w kasynie. Mozna tutaj przeg… ekhm… pomno-
zyc swoj majatek, polecam. To prosze koniecznie podkreslic
w artykule. Ze zapraszamy do kasyna.

~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

Pozegnalismy sie kolejnym kieliszkiem wermutu i kilkoma uprzejmosci-
ami… A ja, tak jak wspomnialam w trakcie rozmowy z Consigliore,
na koniec lacze aktualna informacje o obowiazujacych stawkach za li-
cencje w Tilei:

[…] okresla sie wartosc
poszczegolnych zezwolen wedlug nastepujacego
cennika:

licencja lowiecka: 300 florenow w zlocie
licencja zielarska: 300 florenow w zlocie
licencja rybacka: 35 florenow w zlocie
licencja doreczyciela: 30 florenow w zlocie
licencja polawiacza: 25 florenow w zlocie
perel
licencja gornicza: 30 florenow w zlocie

Licencje sa wystawiane na okres trzydziestu
dni liczac wedle gnomiej miary czasu. Wyjatek
stanowi licencja lowiecka, ktora cieszy sie
szczegolnym zainteresowaniem podroznych. Jako
ze mamy nadzieje zachowac zagrozone gatunki
dla potomnosci jest ona udzielana jedynie na
okres jednej doby liczac wedle czasu gnomow. […]

[…] LICENCJA POSREDNIKA HANDLOWEGO

Stosowne zaswiadczenie umozliwiajace realizacje
zlecen na terenach objetych koncesja przez okres
gnomiego miesiaca mozna nabyc u dowolnego
przedstawiciela Familii Alderazzi po uiszczeniu
oplaty manipulacyjnej w wysokosci
300 florenow w zlocie. […]

. ,_, ,_, .
. (o,o) (o,o) .
|./)_) red. Isil „Piszczalka” de Soreil (_(\.|
| ” ” ” ” |
o—————————————————————————–o

> przeczytaj strone 4

Zatytulowano: Kolumna rozrywkowa

o—————————————————————————–o
| |
| |\_____/| |\_____/| |
| |[o] [o]| KOLUMNA ROZRYWKOWA |[o] [o]| |
| | V | | V | |
| | | dla myslicieli | | |
| -ooo—ooo- -ooo—ooo- |
. .
. .

Kacik dla tych, ktorzy lubia trenowac to co zwyklo miedzy uszami sie
znajdowac. Tak dla odmiany od cwiczen fizycznych. Oraz dla wszystkich
innych wielbicieli rebusow, zagadek i lamiglowek wszelakich.

Tym razem proponujemy zadanie latwe i trudne zarazem. Znajdujacy sie
ponizej kwadrat nalezy wypelnic cyframi od 1 do 9. Sa jednak pewne
utrudnienia. W kazdej linii, kazdym wierszu oraz w kazdym malym
kwadracie (3×3) kazda cyfra winna znalezc sie dokladnie jeden raz.
Do dziela mysliciele!

++—+—+—++—+—+—++—+—+—++
++—+—+—++—+—+—++—+—+—++
|| | 3 | || | | || | 1 | ||
++—+—+—++—+—+—++—+—+—++
|| 4 | 9 | || | | || | | 6 ||
++—+—+—++—+—+—++—+—+—++
|| 6 | | || | 5 | || | | 4 ||
++—+—+—++—+—+—++—+—+—++
++—+—+—++—+—+—++—+—+—++
|| 5 | 4 | || | 7 | || | | ||
++—+—+—++—+—+—++—+—+—++
|| | | || | | || 5 | 7 | ||
++—+—+—++—+—+—++—+—+—++
|| 2 | | || | 9 | || 1 | 4 | ||
++—+—+—++—+—+—++—+—+—++
++—+—+—++—+—+—++—+—+—++
|| | | || | 8 | || | 2 | ||
++—+—+—++—+—+—++—+—+—++
|| | 2 | || 7 | | || 6 | | ||
++—+—+—++—+—+—++—+—+—++
|| | | || 6 | 2 | || | | 7 ||
++—+—+—++—+—+—++—+—+—++
++—+—+—++—+—+—++—+—+—++

. ,_, ,_, .
. (o,o) (o,o) .
|./)_) Na listy z odpowiedziami oczekuje: Moira z Temerii. (_(\.|
| ” ” ” ” |
o—————————————————————————–o

> przeczytaj strone 5

Zatytulowano: F jak felieton

o—————————————————————————-o
| ___ |
| / \ |
| | | |
| | _ |
| | / | |
| _|___ o _ | _ | _ | o _ _|_ _ |
. / | | / \ |/ _|_ /_\ | | /_\ | / \ |/| .
. | | | \_/\ |\_ | \_, \_ \_ \_, \_ \_/ | | .
\__/ _/ _/
Tuny Loon – Naai

Pierwszego dnia bylismy zaskoczeni informacja o ich odkryciu,
ale juz drugiego dnia z wypiekami na twarzach poszukiwalismy ich i
przekonywalismy sie, ze nasze zaskoczenie jest pozytywne i mile –
dlatego juz od trzeciego dnia suplalismy mithrylowe i zlote monety
– tylko po to, aby przez caly czwarty dzien rozwazac nad wyborem.
Na szczescie piatego dnia nabywalismy przedmiot naszego szczescia,
a przez caly dzien szosty radowalismy sie z nich jak dzieci. Przez
siodmy dzien glowilismy sie jak je utrzymac i traktowac, nastepnie
osmego usilnie wiazalismy je ze soba, dziewiatego niektorzy z nas
zaczeli sie nimi nudzic, by dziesiatego zapomniec o ich istnieniu.

Bohaterowie opisywani na tablicach ogloszeniowych, przedmiot
rozeterek jak i dumy, fundament sukcesu lapaczy i treserow, jak i
przyczyna zaklopotania pocztylionow wszystkich krain, zywe pupile,
nasi nowi ulubiency i ostatni krzyk mody: zwierzeta hodowlane do
noszenia listow.

Wysoko ponad gorami, na dachach miejskich kamienic, pomiedzy
naszymi butami na traktach i ulicach, w zakamarkach naszych domow,
w ciemnych jaskiniach, wsrod drzew i nad wodami oceanow – jednym
slowem wszedzie, skrzydlaci poslancy i nieustepujacy im szczurzy
goncy ulatwiaja nam zycie wyreczajac w jednej z najpilniejszych ze
wszystkich potrzeb niejednego i niejednej z nas – odwiedzinach w
urzedzie pocztowym.

Lojalni, nie marudzacy, nie pytajacy o pogode, cisi, sumienni
niezawodni i naturalnie godni zaufania. Nie czytaja korespondencji
i zawsze pozostaja do dyspozycji – poki wystarczy im sil. Niewiele
jedza, pija wylacznie wode i bez pytan o wynagrodzenie wypieraja z
branzy pocztowej marudzacych, obijajacych sie (na ogol) dwunoznych
pocztylionow – nas samych.

Czy stanowia zagrozenie? Czy ow postepujacy zachwyt to gwozdz
do trumny dla pocztylionow? Wiadomo, ze liczba naszych pierzastych
i futrzastych przyjaciol wzrasta razem z przybywajacymi kolejnymi,
nowymi ich wlascicielami.

Na nasze usta wiec cisnie sie pytanie. Wazne pytanie i trudne
dla wielu: Coz dalej? Coz dalej z urzedami pocztowymi? Czy zdajemy
sobie sprawe z tego jak wiele osob wciaz na nich polega? Czy nadal
bedziemy mogli zarabiac na wielkim, swiatowym przemysle jakim jest
towarzyska i sluzbowa wymiana pisemnej korespondencji? Coz bedzie
jezeli wszyscy bedziemy podporzadkowani posiadaniu tej niepozornej
niewinnej oraz nieswiadomej dokonywanego przez siebie swiatowego
przewrotu istoty? Mozna by sobie wyobrazic, ze od obecnej sytuacji
brakuje malego kroku postepu, aby zwierzeta wytresowac do noszenia
paczek, definitywnie zamykajac ten rynek pracy dla nierentownych i
niemal stale roszczacych pretensje tradycyjnych pocztylionow.

I jesli kogos nie przekonuje moja iscie apokaliptyczna wizja,
to niech sam pomysli, ze owa otwierajaca sie coraz szerzej szansa
dla pracownikow urzedow na wspolprace z rzetelniejszymi goncami
moze przeciez szybko zmienic sie w ich przeklenstwo – oto jestesmy
swiadkami triumfu mysli treserskiej i zwierzecego zmyslu, ktory to
sprawia, ze nasi ulubiency radza sobie – wrecz profesjonalnie – z
naszymi czy to osobistymi, czy to urzedowymi listami. Czy kolejnym
logicznym krokiem i nastepstwem tego triumfu nie mogloby byc teraz
pojawienie sie wiekszych zwierzat – koni, orlow, mulow i wiekszych
ich wspolspiskowcow, ktorzy teraz wspolnie wypra goncow paczkowych
– pomyslcie sami, oszczednosc zlota, rogow, nie trzeba wypisywac w
urzedach zlecen, parzystokopytni pocztylioni raczej nie narzekaja
na aktualne oferty. Pracownicy urzedow nie beda sie denerwowac w
oczekiwaniu na to, az ktos przyjdzie w terminie i uda sie dalej we
wlasciwa strone, a taki owies dla pracownika drogi nie jest…

I wreszcie nastaje Apokalipsa, urzeczywistnia sie wizja rodem
z naszych koszmarow, najczarniejszy ze scenariuszy, gdy to z glowa
pelna mysli, poczawszy od tego pierwszego zapalu do pisania listu,
wyobrazania sobie adresatow rownie ochoczo, co napotykanych juz na
na miejscu milych (na ogol) konsultantow i konsultantek jezykowych
wyjasniania zawilosci gramatycznych, wyboru papaterii, poprzez nie
mniej wazne zainteresowanie praca dla poczty, jak i naturalnie tez
naszymi bliznimi odmiennej plci, dzielacymi takze podobne rozterki
i – och! – wymyslaniem tematow rozmowy, pilnych tematow oczywiscie
niezmiennie aktualnych, wymiana informacji – z ktorej to przeciez
swiatowa poczta slynie – a pozniej niemo obowiazujaca wymiana tych
wszystkich grzecznosci, prezencja swiatowego obycia, oglady godnej
wielbiciela i znawcy pocztowych uslug…

O tym wszystkim myslimy tuz po przebudzeniu, i pedem, jeszcze
ze spiochami na rozpromienionej twarzy, z wypiekami i z rozwianym
wlosem, mysla lekka i radosna, krokiem coraz zywszym, w miare jak
coraz blizej celu, jak coraz radosniej bije nasze serce, z rosnaca
nadzieja, ze oto jeszcze jedna przecznica, tuz tuz, i oto…

( )————————( )
| |
| ZAMKNIETE |
| —————- |
| Zakonczenie dzialalnosci |
| Dziekujemy. |
| |
( )————————( )

Ciag dalszy nastapi…
A moze… lepiej zeby nie?

. ,_, ,_, .
. (o,o) (o,o) .
|./)_) (_(\.|
| ” ” ” ” |
o—————————————————————————–o

> przeczytaj strone 6

Zatytulowano: Swieto Wielkiego Zoladka zaprasza!

o—————————————————————————–o
| __ ___ ___ ___ _ |
| (_ ` \ X / ) )_ ) / ) |
| .__) \/ \/ _(_ (__ ( (_/ |
| |
| ___ ___ ___ ___ _ _ |
| \ X / ) )_ ) )_/ ) )_ / _ / ) |
| \/ \/ _(_ (__ (__ / ) _(_ (__ (__/ (_/ |
| |
| __ _ _ __ _ |
. / / ) ) /_) ) ) )_/ /_) .
. /_ (_/ (__ / / /_/ / ) / / .

Do ogrofych, syskofych, pokurcof, ksyfych, ludziof, polsysek,
kulek i wsyskiego co po swiecie biega.

__,=’„„`’=/__
'// (o) \(o) \ `’ _,-,
//| ,_) (`\ ,-’`_,-\
,-~~~\ `’===’ /-, \==„„ \__
/ `—-’ `\ \ \/
,-` , \ ,.-\ \
/ , \,-`\`_,-`\_,..–’\
,` ,/, ,>, ) \–„„`\
( `\`—’` `-,-’`_,< \ \_,.--'` `. `--. _,-'`_,-` | \ [`-.___ <`_,-'`------( / (`` _,-\ \ --`````````|--` >-`_,-`\,-` , <--------- Samana rozbolalo lewe jajo! <`_,' , /\ / Znak to pefny ze Zoladek ` \/\,-/ `/ \/`\_/V\_/ kce Sfiemta Sfojego. ( ._. ) ( .__. ) | | | | \,---_| |_---./ ooOO(_) (_)OOoo Hersta i stado oglasa wiec se siodmego grudniofnika ogrzej rachuby, gdy slonce sajdzie i fielki bszuch pojawi sie na niebie, czyli o godsinie 20:00 ogrzego czasu, fe Gorkach Sarych bedziemy swiemtowac i chwalic Przepastne Trzewia. Cujes glod ciagly i menczomcy? Kcialbys srec, srec i srec? Twoje brzusysko jest ogromne? Musis przylesc i oddac holda Solomdkowi. Choc jeslis chudy jak snota i zielskiem siem zywisz to tez psyjds fe gorki i swientuj s nasymi. Bendsie duso duso duso mjensa rosnego, bimbera, cycof i atrakcji selakich. Nje zastanawjajom sie wiemc Wase tyko lesom od Krojcchofen na Przelemcza Mortimera, gdsie Stado bendsie ot 19:45 czasu ogsego profadsilo na wyserke. Solomdek laskafym okjem spogladal bendzie na masujacych sadlo ku jego chfale. Odpusci tez wsyskje drobne grzeszki kjety Fase poswolily sarciu ucjec fe krzaki. Hersta oglasa se podczas Sfiemta nje zostanom Fase pozarte. Nafet jesli nasralo pod samkiem i jest najgorsa froga Stada to wlos s dupy Twojemu nie spadnje, wiemc siem nje bojom. Nje robjom tes burd sadnych i sanujom Fielkiego Solomdka. Bendom atrakcje gdsie damy sobje po mordsie fiemc nafet jak siem nienafidsom nad zycie to pofstsymajom siem Fase. Sulgor Gumrak Herszt Ogrzej Kompanii Szaman Wielkiego Zoladka Jesli kcom wsiomc udzial fe wspolnym gotowanjiu s Rzeznikiem Bugalem, przytargajom swoje skladniki i gary. Rzesak ocenji i najlepsza kuchta duzom nagrode dostanje. Do inszych atrakcji stado wsysko zapefnji. . ,_, ,_, . . (o,o) (o,o) . |./)_) A R T Y K U L S P O N S O R O W A N Y (_(\.| | " " " " | o-----------------------------------------------------------------------------o > przeczytaj strone 7
Zatytulowano: O Jakosci

o—————————————————————————–o
| |
| |
| |
| __ ____ |
. /) \ () | .
. | ) | ____|_) .
|/ | /\ | AKOSCI
\__/ \/___/

(wynalazkow, ale nie tylko)

Niniejszy artykul nie celuje w bycie reklama. Reklama byly bowiem
umieszczane niedawno na tablicach ogloszenia pod, jakze wiele mowiacym,
tytulem Solidny Gnomi Wyrob. Niniejszy artykul ma natomiast za zadanie
jedynie przekonac dociekliwego czytelnika (a potencjalnego nabywce) do
tego, ze Gnomi Wyrob faktycznie jest solidny i wyjasnic mu skad to
wiadomo.

Na poczatek zastanowmy sie, co wlasciwie oznacza pojecie JAKOSC. Dla
uzytkownika z pewnoscia przede wszystkim liczy sie trwalosc (by nie trzeba
bylo co chwile na nowo wydawac pieniedzy) i wygoda uzytkowania (by nie
zalowac pieniedzy juz wydanych). Madry konstruktor, projektant, wynalazca
– czy jakkolwiek tego gnoma nazwiemy – musi miec to na uwadze. Poniewaz do
SGW trafiaja same madre gnomy, nie powinno byc z tym problemu. Na wypadek
jednak, gdyby akurat tego dnia inzynier byl szczegolnie nie w formie (z
powodu bolu glowy, dokuczliwego upalu, meczacego kaca czy trzaskajacego
mrozu – takie rzeczy podobno sie zdarzaja) kazdy wynalazek dokladnie
sprawdzamy zanim trafi do nabywcy.

Jako ze kontrola jest najwyzsza forma zaufania, skontrolowane zostaje
wszystko – od wygladu i praktycznosci wyrobu po obliczenia projektowe oraz
starannosc wykonania samego prototypu. Nieraz konieczne wydaje sie
uswiadomienie nabywcy, ze to, czego pragnie, to cos w praktyce
niemozliwego. Wtedy staramy sie wprowadzic minimalna ilosc poprawek, ktore
pozwola na ominiecie niewygodnych praw fizyki.

Aby poprawnie przeprowadzic kontrole (chodzi nam tutaj bowiem o
rzeczywiste badanie cech obiektu, a nie symulowanie badania w celu
podpisania jakiegos certyfikatu), nalezy zbudowac pozadane urzadzenie i
uzywac go z wielka intensywnoscia. Do zamawiajacego trafia wiec dopiero
ktoras z kolei kopia takiego przedmiotu. W zwiazku z tym do kosztow
wykonania projektu doliczone zostaja zuzyte na testy czesci. Natomiast
kolejne egzemplarze, ktore nie wymagaja juz wprowadzania poprawek,
sprzedawane sa nabywcy po duzo nizszej, korzystnej cenie.

Nie zamierzam tu jakos mocno zachecac czytelnika do interesowania sie
wynalazkami. Jesli jednak akurat jest Wam potrzebny jakis nietypowy
przedmiot, wiedzcie, ze Stowarzyszenie Gnomich Wynalazcow oferuje
mozliwosc zamowienia roznych roznorodnosci. Wiedzcie tez, ze kazda z nich
jest doskonalona az do momentu, gdy zasluzy na otrzymanie Certyfikatu
Jakosci.

. ,_, ,_, .
. (o,o) (o,o) .
|./)_) Vyera Graff von Habenix (_(\.|
| ” ” (jedna z Inzynierow Jakosci SGW) ” ” |
o—————————————————————————–o