Arkadia MUD MMORPG

Periodicus numer 42

Adamson, Evela, Bodrog, Kacik, Listy

19
o-----------------------------------------------------------------------------o
|                                      Data wydania: osmy dzien pory Imbaelk  |
|                                                                             |
|                                                                             |
|                                    /)_(\                                    |
|                             ______( 0 0 )______                             |
|                            /_/_/_/\` ' `/\_\_\_\                            |
|                                    )'_'(                                    |
|                               ____.""_"".____                               |
|                             P E R I O D I C U S                             |
|                                                                             |
.                                                                             .
.                                                                             .
        Serdecznie witamy  Czytelnikow w kolejnym  wydaniu Periodicusa!
        Tym razem jako pierwsi donosimy  o dramatycznych wydarzeniach w
        Verden (patrz strona 1.) i ostrzegamy, aby Czytelnicy planujacy
        wyjazd w tamte strony ponownie rozwazyli czy jest on niezbedny,
        a najlepiej odlozyli na czas,  gdy sytuacja nieco sie unormuje.
        Zapraszamy do przeczytania  relacji z pierwszej  reki, w innych
        pismach tego nie znajdziecie!                                  
                                        
        Poza tym w numerze Listy do Redakcji (strona 10.), Kacik Poezji
        "Pod Grusza" (strona 2.), Wywiady  (Nie)kontrolowane (strony 3.
        oraz 8.),  artykul kulinarny (strona 6.),  dwa nowe cykle (5. i
        9.) i konkurs  z atrakcyjnymi nagrodami (strona 7.). Zapraszamy
        do przeczytania pisma, polecania go znajomym i nieznajomym oraz
        zamieszczania ogloszen. Przypominamy, ze poszukujemy Redaktorow
        i ze gazetki dostepne  sa tez w Cechu oraz u mieszkancow Krainy
        Zgromadzenia. W auli Redakcji wisi lista dostepnych Redaktorow.
                                        
        Milej lektury!                                                 
                                        
                                        
                         Aktualna Redaktorka Naczelna                  
                         Inz. Vyera Graff von Habenix                  
                                        
                                        
     W tym numerze:
     * Wielka rzez w twierdzy Bodrog........................strona 1
     * Kacik Poezji "Pod Grusza"............................strona 2
     * Wywiad z Mistrzem CKN Adamsonem......................strona 3
     * Lingnom - skuteczna nauka jezyka.....................strona 4
     * S jak Straznik.......................................strona 5
     * Lato!................................................strona 6
     * Wywiad na wage 5 mithryli - KONKURS..................strona 7
     * Wywiad z Wiedzma Evela...............................strona 8
     * S jak Sokol i Szczur.................................strona 9
     * Listy do Redakcji....................................strona 10
.                                                                             .
.                                                                             .
|                                                                             |
|                                                                             |
o-----------------------------------------------------------------------------o



> przeczytaj strone 1

Zatytulowano: Wielka rzez w twierdzy Bodrog 

o--------------------------------------------------------------------------o
|                                                                          |
|                                                                          |
.   /\  .-,--.          ,           ,-,---.       .                   /\   .
.   )(   `|__/ ,_, ,-. ,_,   . , ,   '|___/ ,-. ,-| ,-. ,-. ,-. . .   )(   .
    \/   )| \   /  |-'  /    |/|/    ,|   \ | | | | |   | | | | | |   \/ 
    :;   `'  ` '"' `-' '"'   ' '    `-^---' `-' `-^ '   `-' `-| `-^   :; 
                                                             ,|          
                                                             `'         
     Dwudziestego pierwszego  lipcownika  wieczorna pora  twierdza  Bodrog
  utracila status niezdobytej od  ponad dziesieciu gnomich  lat, kiedy  to
  kilkudziesiecioosobowe komando  wdarlo sie  na jej  teren i  w  brutalny
  sposob zamordowalo straznikow oraz mieszkancow. Liczbe ofiar wsrod ludzi
  szacuje  sie  na   przeszlo  sto  osob.   Cala  akcja   miala  na   celu
  najprawdopodobniej pokaz sily  i zastraszenie  miejscowej ludnosci.  Jak
  udalo  sie  ustalic,  jej  glownodowodzacym  byl  gnom  Ulav,  jeden   z
  najbardziej poszukiwanych przestepcow, widniejacy na listach gonczych we
  wszystkich Krolestwach  Polnocy. Verdenczycy,  z ktorymi  udalo nam  sie
  porozmawiac,  czuja sie  zaniepokojeni  dalszymi  losami  kraju.  Upadek
  twierdzy  uwazanej za jedna z najbezpieczniejszych  na  swiecie znaczaco
  wplynal na  morale mieszkancow,  jak i wojska. Wladze krolestwa odmowily
  udzielenia oficjalnego komentarza.

                                   ~~~
Dalsza czesc artykulu jest listem, jaki zostal nadeslany na adres redakcji.
       Redakcja nie ponosi odpowiedzialnosci za zawarta w nim tresc.
     Wszelkie opinie wyrazone w tekscie sa prywatnymi opiniami autora.
                                   ~~~

     Jestem (skreslone) Bylam  zona bibliotekarza  pracujacego w  twierdzy
  Bodrog. Kilka dni temu stalam sie wdowa. Moj (skreslone) Nasz syn zostal
  wtedy na noc  z ojcem.  Mialam kilka  spraw do  zalatwienia w  pobliskim
  miasteczku, wtedy  go  tam zostawialam.  Tym  razem omal  przez  to  nie
  zginal. Nigdy bym sobie nie wybaczyla... (nieczytelny fragment)  Chetnie
  wpuszczali go do srodka,  rzekali, ze sie  wprawia, azeby w  przyszlosci
  zastapic mego  meza  (ostatnie dwa  slowa  podkreslone). Tym  razem  nie
  wrocil do domu tak jak sie  umawialismy. Znalazlam go znacznie  pozniej.
  Glodnego, brudnego i przerazonego. Ale zywego, dzieki niech beda bogom!
     
     W koncu udalo mi sie  naklonic go do  opowiedzenia co sie stalo. Jego
  opowiesc  dolaczam  do listu.  Blagam! (grubo  podkreslone)  Musicie  to
  opublikowac (cale zdanie  podkreslone)! Swiat  musi sie dowiedziec o tym
  jak to bylo naprawde.  O ich okrucienstwie  i braku litosci.  Ze to  nie
  byla  "walka o wolnosc",  jak sie to  bedzie wkrotce  okreslac.  To byla
  zwykla rzez, egzekucja. Ci nieludzie sa po prostu mordercami, lubuja sie
  w zadawaniu cierpienia.  Nie chodzi tu o zadne  idealy, to  sa potwory i
  zasluguja na to, by ich powiesic.
     
     Oto opowiesc mojego syna.
     
     Komando zabilo  mojego ojca.  Zarzneli go  jak zwierze,  mimo ze  sie
  poddawal, nie  mial  zadnej  broni i  w  ogole  w zaden  sposob  im  nie
  zagrazal. Ja tez bym zginal, gdyby  mnie znalezli. Nie mam  watpliwosci.
  Bogom dzieki, nie interesowal ich rabunek, nie przeszukiwali wszystkiego
  dokladnie. Siedzialem ukryty w  kufrze i obserwowalem  przez dziurke  od
  klucza.  Byly  ich  dziesiatki.  Elfow,  krasnoludow,  kilka  gnomow   i
  niziolkow. Mali  i grubi,  wysocy i  smukli, kazdy  inny. Tylko  wszyscy
  mieli twarze wykrzywione nienawiscia. Puste, bezlitosne oczy. We wlosach
  ogony, niektorzy rude, byly tez inne kolory. Jakies dziwne wojenne barwy
  na  policzkach.  Dlugie,  skoltunione  wlosy  zaplecione  w   dziesiatki
  dziecinnych warkoczykow. Wygladali jak potwory. No i  przeciez tym byli,
  wlasnie potworami.
     Zaczelo sie od krzykow. Zwyklych, nie zadnych jekow bolu, moze  tylko
  dosc  goraczkowych.  Wzywano  posilki   do  zewnetrznej  bramy.   Ojciec
  natychmiast sie zaniepokoil. Bylo  to dziwne, to  prawda, bo obie  bramy
  byly dobrze chronione,  a przynajmniej tak  dobrze, ze od  lat nikt  nie
  probowal ich sforsowac. Ojciec  pospiesznie oproznil stojacy pod  sciana
  biblioteki kufer i kazal mi wejsc do srodka.
     - Nie wychodz dopoki ci nie powiem - polecil na pozor spokojnie.
     I wyszedl dowiedziec sie  co spowodowalo to  cale poruszenie. Gdy  po
  chwili wrocil, byl bialy jak sciana.  Rece mu drzaly i chodzil w  kolko,
  nie wiedzac co ze  soba zrobic. Czas  mijal. Nie mialem  pojecia co  sie
  dzieje, ale serce walilo mi jak szalone.
     W koncu uszlyszelismy kolejne krzyki. Oprocz pospiechu pobrzmiewal  w
  nich strach. Ojciec najwyrazniej  zrozumial poszczegolne slowa.  Zalamal
  dlonie i mruknal do siebie:
     - Lejemy olej, wrog jakos dotarl do bramy wewnetrznej.
     Po chwili zdecydowal sie zabarykadowac nas w bibliotece. Przysunal do
  drzwi jeden z regalow, choc wiedzielismy, ze to nie wystarczy. Na  wieku
  skrzyni, w ktorej siedzialem, ulozyl ksiazki, majac nadzieje, ze  dzieki
  temu nikt do niej nie zajrzy.
     Dokladnie wiedzielismy kiedy i  ta brama padla, a  oni wdarli sie  do
  wnetrza. Slyszelismy  te dzikie,  zwierzece  okrzyki triumfu.  Potem  ja
  takze  moglem  odroznic  slowa.  Wiewiorki.  Komando.  Wolali  te  elfia
  czarownice, Elirene. I ze to  zemsta, i ze za konsula  i ze za Brugge  i
  Shaerrawedd. Balem  sie jak  jeszcze nigdy  w zyciu.  Slyszalem  rozkazy
  naszych zolnierzy. "Wycofujemy sie"  albo "chronic lorda", nie  pamietam
  dokladnie jakie  jeszcze. A  tamci w  odpowiedzi dziko  hallakowali,  az
  dreszcz przechodzil.
     Potem uslyszalem  jak  wchodza  na gore.  Wyraznie  ucieszyli sie, ze
  znalezli jeszcze kogos,  kogo mozna zabic. Jeden z  mordercow  odroznial
  sie od  pozostalych. Nie widzialem poczernionych policzkow i warkoczykow
  tylko ciemna,  zlowroga zbroje, po  ktorej przebiegaly  blyszczace runy.
  Wygladal w niej  na niezniszczalnego.  Na jakiegos demona, chociaz nigdy
  demona nie widzialem. Pomyslalem wtedy, ze nic dziwnego, ze przegralismy
  skoro  tamci maja po swojej stronie taka potezna moc.
     Patrzylem  jak  zabijali  mojego  ojca. Nie  chcialem,  ale  to  bylo
  silniejsze. Nie umialem zamknac oczu ani odwrocic wzroku. Jakis elf cial
  mieczem od niechcenia,  przez piers. Na jego  twarzy widzialem  paskudny
  usmieszek, mordowanie  sprawialo mu  przyjemnosc.  Ojciec zatoczyl sie i
  upadl, pryskajac krwia na podloge, sciany i wszystkich wokol.
     Obserwowalem wszystko  przez dziurke  od klucza  w kufrze.  W  pewnym
  momencie jeden z elfow  upadl twarza w tamta  strone. Jestem pewien,  ze
  moglby zobaczyc moje oko, ale mial poderzniete gardlo i nie mogl juz nic
  powiedziec. Patrzylem jak konal.  Wykrwawial sie powoli na moich oczach.
  Co  chwile  dobiegaly mnie  jeki umierajacych  ludzi, przeciagle, niemal
  zwierzece wycia. Nie mam  pojecia co  musieli czuc, jak bardzo cierpiec,
  zeby wydobyc z siebie takie odglosy.
     A potem cisza.  Czasem slyszalem kruki,  moze szczury,  ale nic  poza
  tym. Nadszedl swit, potem kolejny zmierzch i jeszcze jeden swit. Dopiero
  wtedy odwazylem sie wychylic  ze swojej kryjowki.  Na zewnatrz  zastalem
  smierc. Mnostwo zmasakrowanych  cial. Niektore  mialy rozprute  brzuchy,
  inne odciete glowy, niektore to  i to. Zdecydowana wiekszosc  zolnierzy.
  Ale bylo tez kilka elfow i krasnoludow czy gnomow, nie przygladalem sie.
  Jedni i drudzy wygladali okropnie. Lataly nad nimi muchy, ich  bzyczenie
  bylo  nie do  zniesienia. Patrzylem  na sterty  trupow,  podziurawionych
  orezem. Rozplatane gardla. Konczymy wykrzywione  pod dziwacznymi katami.
  Popekane helmy. Wszedzie krew i wnetrznosci. To byla prawdziwa masakra.

.  ,_,                                                                ,_,  .
. (o,o)                                                              (o,o) .
|./)_)                                                                (_(\.|
|  " "                                                                " "  |
o--------------------------------------------------------------------------o


> przeczytaj strone 2

Zatytulowano: Kacik Poezji "Pod Grusza"     


o-----------------------------------------------------------------------------o
|                                                                             |
|                              _ ._  _ , _ ._                                 |
|                            (_ ' ( `  )_  .__)                               |
|                          ( (  (    )   `)  ) _)                             |
|                         (__ (_   (_ . _) _) ,__)                            |
|                         _   `~~`\ ' . /`~~`   _                             |
.                                                    .
.                           .'.    /   \    .'.                               .
        ___________________/   \__/_____\__/   \___________________
       |                  (     )         (     )                  |
       |     KACIK         `-'-'           `-'-'       POEZJI      |
       |             __  __  __    __  __      _____               |
       |            |__)/  \|  \  / _ |__)|  |(_  _/ /\            |
       |            |   \__/|__/  \__)| \ \__/__)/__/--\           |
       |                                                           | 
       |___________________________________________________________|


                         A TYMCZASEM LEZE POD GRUSZA
                          NA DOWOLNIE WYBRANYM BOKU
                     I MAM TO, CO NA SWIECIE NAJSWIETSZE
                                SWIETY SPOKOJ



     Zapraszamy do kacika poezji "Pod Grusza" prowadzonego przez Poetke
     z Zajazdu "Bialy Kiel"  oraz  wykladowczynie  Wydzialu  Truwerstwa
     i  Poezji  na  Uniwersytecie  Oxenfurckim - Nazire Drwydd'anilwch.

     Czyzlis tylko  autorem jednego utworu, czy moze stworzyles dzielo,
     ktorym chcesz sie podzielic ze swiatem  -  zapraszamy!  Ten  kacik
     jest wlasnie dla Ciebie!



                               --- XXX ---
  
  
                          "Modlitwa do Mananna" 
                       
                      Autor: Gianna "Frasca" Villani
  
                                   ***

                 Do Twych stop sie lasi niepokorne morze
                Liczac, ze mu rzucisz smiertelnych ofiary
                 A w zamian odwdzieczy sie im i wspomoze

                   Na Twoj rozkaz fala dzika sie ukorze
               Na swym grzbiecie niosac statki pelne wiary
                Przez chwil kilka czule i beztroskie morze

                    Biada jednak temu, o kaprysny boze
                Kto Twoj gniew sprowadzi i straszliwe kary
                    Temu i modlitwa w niczym nie pomoze

                  Niech o litosc wola albo lka w pokorze
                   I na wiatr wyrzuca nic nie warte dary
                   Az cialem dokarmisz wyglodniale morze

                   Niechaj okret rzezi i szarpie obroze
                    I plugawe klatwy rzuca bosman stary
               Nad niebianska wscieklosc ludzka nic nie moze

             Ptak, zwierze szczesliwe, ucieknie w przestworze
                 Wyrwie sie z uscisku tej potwornej mary
                  Na nas czeka tylko otchlan oraz morze
               Niech nas wielki Manann w lasce swej wspomoze

                                   ***
  
                 Zapraszamy wszystkich, ktorzy  chca,  by takze
.  ,_,            ich wiersz znalazl sie w kaciku do kontaktu            ,_,  .
. (o,o)                       listownego z Nazira.                      (o,o) .
|./)_)                                                                   (_(\.|
|  " "                                                                   " "  |
o-----------------------------------------------------------------------------o


> przeczytaj strone 3
Zatytulowano: Wywiad z Mistrzem CKN Adamsonem

o---------------------------------------------------------------------------o
|                     _  _ , _ _  _ _  _, __, , _                           |
|                     |  | \ | |  | | /_\ | \ \ |                           |
|                     |/\|  \| |/\| | | | |_/  \|                           |
|                      ~  ~   ) ~  ~ ~ ~ ~ ~     )                          |
|                           ~'                 ~'                           |
|    / _, _ _ __, \ _,_  _, _, _ ___ __,  _, _,   _, _  _  _, _, _ __,      |
|    | |\ | | |_  | |_/ / \ |\ |  |  |_) / \ |   / \ |  | /_\ |\ | |_       |
|    | | \| | |_  | | \ \_/ | \|  |  | \ \_/ |_, \ / |/\| | | | \| |_       |
|    \ ~  ~ ~ ~~~ / ~ ~  ~  ~  ~  ~  ~ ~  ~  ~~~  ~  ~  ~ ~ ~ ~  ~ ~~~      |
.                                                                           .
.                                                                           .
                             Mili Czytelnicy!  
     
    Udalo mi sie zajac  kilka godzin cennego  czasu Mistrza Cechu Kupcow
    Novigradu, efektem czego jest  ponizszy wywiad (Z KONKURSEM!). Gdzie
    najlepiej zabrac sie za przesl... Rozmowe z Adamsonem? W Novigradzie
    rzecz jasna! Najlepiej w  zaciszu bocznej salki, gdzie kupcy omawia-
    ja wyjatkowo intratne kwestie  handlowe ze swymi klientami, w wygod-
    nych fotelach,  przy pieknym  stole i przy paru  szklankach goracej,
    pachnacej,  slodkiej i oczywiscie  pysznej czekolady... Ale! Jako ze
    jak mawiaja  niektorzy, czas to  pieniadz, napredce ostrze swoj red-
    aktorski olowek i zaczynamy...


     ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~

    Isil: Adamson  Goldberg,  Mistrz Cechu Kupcow Novigradu,  Legendarny 
          Krol Handlu Bronia... 

    Adamson: To chyba jestes gotowa. Ja nie wiem.

    Isil: ...gdzie zaczela sie ta Legenda? W Reiklandzie zapewne?

    Adamson: W zasadzie to roznie. Reikland glownie,  ale takze Averland 
             i Wissenland. Tak naprawde zaczelo sie od mojego Ojca.

    Isil: Twoj ojciec tez zajmowal sie handlem? Jak mial na imie?

    Adamson: On  mnie uczyl takich  poczatkow, jak zabrac sie do handlu.
             Ojciec, hmm. To dosc proste. Ojcem byl Adam. (usmiech) Mie-
             szkalismy w Nuln,  przy  ulicy  Zielnej. Nie wiem czy koja-
             rzysz,  takie  ladne  murowane domki  na Zielnej, nieopodal 
             apteki starego  Hanesa. Tam mieszkalismy. Hanes byl przyja-
             cielem mego ojca. Moj ojciec zajmowal sie drobnym handlem.

    Isil: Nie na taka skale jak Ty dzisiaj zapewne.

    Adamson: Moze  troche go przeroslem, jesli o to  idzie. Ale nauczyl 
             mnie podstaw. Mial wielu  znajomych. Od nich tez wiele sie 
             nauczylem. Zreszta,  to pozniej rzutowalo na moje decyzje.
             Jednym z jego  najdawniejszych przyjaciol byl Dirmar z Wy-
             zimy. Dirmar zaczal  mnie uczyc  jak przeprowadzilismy sie 
             pod Wyzime.

    Isil: A dlaczego sie przeprowadziliscie?

    Adamson: Ojca raz ranil ciezko skaven z patrolu. Mielismy kramik na 
             glownym  placu  targowym  w Nuln.  To byly niestety czasy, 
             kiedy szczuroludzie  wysylali swoje niewielkie patrole, by 
             szkodzic ludziom. Ty mlodsza ode mnie jestes, nie wiem czy 
             pamietasz te patrole... Nie raz jako  dzieci przerywalismy 
             zabawe z rowiesnikami, bo musielismy uciekac przed miecza-
             mi i halabardami skavenow. Teraz  na szczescie Cesarz wraz 
             z Ksiezna wzmocnili gwardie i patrole sie juz nie pokazuja.
             Przenieslismy sie na spokojniejsze tereny.

    Isil: Jednak Twoj ojciec wylizal sie z odniesionych ran?

    Adamson: Dzieki Dirmarowi wlasnie i znajomym Matki.

    Isil: A Twoja matka, jak miala na imie?

    Adamson: Matka? Cataliena. Urodzila sie zreszta w Novigradzie. Byla 
             z zawodu zielarka,  pomagala aptekarzowi  w Nuln,  ale tez 
             roznym ludziom, gdy u  aptekarza bylo zbyt wielu potrzebu-
             jacych jego pomocy. Zreszta,  moi rodzice to ciekawa para.
             Sami poznali sie na pokladzie drakkara.

    Isil: Oho! Opowiedz mi te historie!

    Adamson: Swoja droga, pewnie tez nie pamietasz. Ja od ojca wiem, ze 
             kiedys  Ringhorn  to  plywal  prosto z Nuln, do Novigradu. 
             I z powrotem. Ale odplywal tu, z pierwszego ponoc nabrzeza 
             w miescie. I tak  oto, Matka wyruszyla  raz za potrzeba do 
             Imperium, po jakies rzadkie ziola, a Ojciec  takze odbywal 
             podroz zycia, dla zlotnika  wiozl troche diamentow z Novi-
             gradu. Znaczy konkretniej z Mahakamu, ale niech bedzie No-
             vigrad. Plyneli  sobie, i pewnie  nie byloby problemu, ale 
             akurat zdarzyl sie sztorm. Wiec jakos tak, trafili na sie-
             bie i potem Ojciec  juz po  zejsciu  z pokladu zaopiekowal 
             sie nowa znajoma. Potem byl slub,  nowy dom i takie tam...
             I ja. I tak to bylo wlasnie.

    Isil: A takie najszczesliwsze  wspomnienie z dziecinstwa, jeszcze z 
          czasow jak mieszkaliscie w Nuln?

    Adamson: Z dziecinstwa? Jak uczylem sie handlu... Ojciec byl nieda-
             leko,  nadzorowal co i jak. To byla  bodaj  pierwsza  moja 
             powazna  transakcja. Z halflingiem. Powiedzial mi,  ze do-
             brze sie targowalem  jak na czlowieka  niewiele rozniacego 
             sie od niego wzrostem. I dal mi cala saszetke ciastek. Do 
             dzisiaj je lubie,  moje ulubione ciastka,  takie cesarskie 
             z kremem.

    Isil: I jak juz przeniesliscie sie do Wyzimy, jak toczylo sie Wasze 
          zycie, na pewno daleko spokojniej, prawda?

    Adamson: W Wyzimie? A to jasne. Ja uczylem  sie u Dirmara, a ojciec 
             przelezal dlugie miesiace,  jak juz doszedl do siebie, za-
             czal  pomagac  Rumianowi. Pewnie  kojarzysz,  sprzedawca w 
             Wyzimie. Zreszta jak sam Rumian o sobie mowi, sprzedawca z 
             zamilowania.

    Isil: Zatem... Wyzima, Ty terminowales u Dirmara, ojciec pracowal z 
          Rumianem, Matka zapewne ze  znachorka, a co dalej? Jak trafi-
          les do Novigradu i do Cechu Kupieckiego?

    Adamson: Dirmar mi duzo opowiadal. I Matka oczywiscie. Postanowilem 
             ze musze tutaj sie pojawic i  sam sie rozejrzec. Wczesniej 
             tylko kilka  razy  bylem  w Novigradzie. A wiedz, ze wtedy 
             nie kursowal jeszcze dylizans z Wyzimy do Oxenfurtu.

    Isil: Czyli czekala Cie dluga podroz.

    Adamson: Tak, ale jakos udanie trafilem do Cechu, akurat byly pewne 
             zawirowania. Podrozowalem z karawana wyslana tutaj z Cechu
             Wyzimskiego.  Poznalem  Mistrzynie  Vayneele,  rozpoczalem 
             przygotowania  do  kandydatury.  Potem  radnego Farandara, 
             ktory po  jakims  czasie juz  zostal Mistrzem. Na poczatku 
             mialem gdzie  sie zatrzymac,  nadal  mieszka tu rodzina ze 
             strony Matki.  A akurat tak  sie  zdarzylo, ze  mimo moich 
             staran kandydatura  moja  sama trwala bardzo dlugo. Prawie 
             rok gnomi staralem sie o pierscien i tytul Subiekta. Teraz 
             to malo kto sobie wyobraza, ze do pelni wszystkiego polowe 
             z tego by  sie trzeba starac. A ja  po prawie  roku mialem 
             przed soba jeszcze cala Subiekture. A gdzie jeszcze do ty-
             tulu Kupieckiego i nauk.

    Isil: Juz za czasow Subiektury specjalizowales sie w handlu bronia?

    Adamson: Specjalizacje zdobylem jako Kupiec, ale wtedy juz przygo-
             towywalem sie do  tej wlasnie  specjalizacji.  W sumie od 
             samego poczatku,  zanim stalem  sie  kandydatem, musialem 
             zebrac  poparcia dla  mojego  podania.  Zadania dotyczyly 
             takze kwestii zwiazanych z bronmi. Podejmujac decyzje juz 
             mialem  tak  naprawde  wybrana  specjalizacje.  Decyzje o 
             przylaczeniu sie do Cechu oczywiscie.

    Isil: Jak dlugo trwala  Twoja  subiektura? Pamietasz,  kiedy mniej 
          wiecej otrzymales tytul kupca?

    Adamson: Jaka miara mam ci to podac?

    Isil: Noo... W gnomiej mierze chyba najlatwiej bedzie to zanotowac.

    Adamson: Kandydatura oficjalna trwala  10 miesiecy. Jakies 302 dni 
             gnomie. 303 chyba dokladnie.

    Isil: Niebywala pamiec!

    Adamson: No, potem jeszcze Subiektura. Od egzaminu na Subiekta do 
             egzaminu na Kupca, to bedzie... Jakies 222 dni.  No jest 
             troche. 7 i pol gnomiego miesiaca.  Miedzy egzaminami. I 
             zeby nie  bylo, to  nie przez  moje  nieobecnosci. Bylem 
             prawie codziennie,  jak teraz. Robilem co moglem. Karmi-
             lem golebie  przez 222 dni.  Zaluje, ze  obecni Subiekci 
             nie maja juz takich obowiazkow.

    Isil: Sporo... Ale  pewnie satysfakcja  z  osiagnietego  celu tym 
          wieksza.

    Adamson: Faktycznie,  musial  sie czlowiek  napracowac. Ale satys-
             fakcja jest do teraz.

    Isil: Wiadomo, ze handel jest objety tajemnica i  dyskrecja ponad 
          wszystko, ale... Bez wymieniania imion kontrahentow, jestes 
          w stanie podac obrot swojej najwiekszej transakcji?

    Adamson: Ale chodzi ci tylko o zysk czy o jej wartosc? (smiech)

    Isil: I o to, i o to.

    Adamson: Jej ogolna wartosc  przekraczala piec setek mithryli. I 
             to nie o jeden mithryl. 

    Isil: Piec setek?

    Adamson: Ale to  nie moj  zysk. Smialem sie wtedy,  ze troche do 
             szesciu braklo. No ale, licze jeszcze na transakcje zy-
             cia, moze ktos uzbiera  towarow roznych na tysiac mith-
             ryli.

    Isil: I tego Ci zycze.  Twoj  ulubiony klient? Albo  taki, ktory 
          juz nie wedruje po  swiecie, a szczegolnie milo go wspomi-
          nasz?

    Adamson: Mnostwo klientow  sie przez te lata przewinelo. Wielu z 
             nich juz odeszlo. Mam w pamieci wiele osob, ktorych juz 
             nie ma w swiecie. Do  dzis wspominam na  przyklad pewna 
             gnomke. Byla  moja  stala klientka.  Jakis czas pozniej 
             zostala takze moja Subiektka. Pamietam tez mlodego ogra, 
             ktorego obslugiwalem. Pewien czas  pozniej  nasze drogi 
             nieco sie  rozeszly.  Trafil do Gor Szarych,  byl nawet 
             Hersztem stada.

    Isil: Jak mieli na imie?

    Adamson: Ogr? Sulgor.

    Isil: A ta gnomka?

    Adamson: Estris. Ale, obslugiwalem takze  juz kilku pulkownikow, 
             ktorzy nie mieli  pojecia, ze jakis czas pozniej zosta-
             na wywyzszeni na  takie stanowiska. Albo taka Nazira na 
             przyklad. Obslugiwalem ja,  objadala mnie ze wszystkich 
             lakoci, a potem, pewnego dnia awansowala.

    Isil: Opublikuje to!

    Adamson: Takze  napotykalem wiele  osobistosci na swojej drodze. 
             Nie zawsze ktos  by sie  spodziewal,  ze po  latach ci
             wlasnie klienci beda przywodcami badz radnymi.

    Isil: A kto nalezy do  Twojej spolki,  Golden Hammer? Jestes jej 
          jedynym wlascicielem?

    Adamson: (kiwa glowa) Jest jeszcze moj Subiekt Kayd, ale obecnie 
             zajety bardzo w innych krainach zalatwia pewne interesy.

    Isil: Przez dlugi czas byles Kupcem,  potem Radnym prawda? Teraz 
          jestes Mistrzem Cechu po odejsciu Ayenne. Opowiedz prosze, 
          jak objales stanowisko, jak wspominasz poprzednia Mistrzy-
          nie.

    Adamson: Radnym mianowal  mnie  Mistrz Eridan. Pomagalem mu jak 
             moglem. Potem  jednak zaniemogl,  i pierscien przejela 
             Ayenne. Jej  takze pomagalem. Ja Ayenne wspominam bar-
             dzo dobrze.  Pamietam ja  jeszcze jako Subiektke. Nie-
             stety Ayenne  postanowila  odejsc. Przyznam, ze zasko-
             czylo  mnie to. Niby wspominala juz  wczesniej, ze mam 
             sie przygotowywac,  ale jednak...  To bylo duze zasko-
             czenie. Jako Radny juz podejmowalem rozne decyzje. Nie 
             tyle i nie zawsze takie jak Mistrz,  ale bylem przygo-
             towywany wstepnie juz przez Eridana.

    Isil: Co jest najtrudniejsze w byciu Mistrzem?

    Adamson: Dla mnie? Dwie rzeczy. Pierwsza, trzeba miec na uwadze 
             wszystkich, caly Cech. Znalezc  czasem chwile dla kaz-
             dego, temu pomoc, z tym  porozmawiac. Tego wesprzec, a 
             tego upomniec. Na to  wszystko  potrzeba czasu. A przy 
             okazji wiedziec, i handlowac. A druga rzecz... Polity-
             ka. Bez niej swiat bylby lepszy. 

    Isil: Cech  pozostaje  neutralny,  ale  nie  zawsze  tak  bylo, 
          prawda? Z jakimi stowarzyszeniami popadaliscie w konflik-
          ty?

    Adamson: Na przestrzeni wielu lat,  bardzo  roznie. Neutralnosc 
             trudno jest zachowac. Niestety zawsze znajda sie sily, 
             ktore  chcialyby  te neutralnosc  przeciagnac  w swoja 
             strone, wykorzystac do wlasnych celow. To jest wlasnie 
             polityka. To jest tak, ze z tych neutralnych stowarzy-
             szen mielismy najwiecej problemow. Ale wiadomo. 

    Isil: To znaczy?

    Adamson: Kazdy wyobraza sobie ze Cech wypelniony jest po brzegi 
             mithrylami. Ze brodzimy w  mithrylach po kostki. Pytam 
             sie zawsze, dlaczego te mithryle sie nie wysypuja, jak 
             otwieram drzwi zeby wyjsc do klienta? (smiech) To jest 
             mysle tak... Wielu na  przestrzeni  lat myslalo  mniej 
             wiecej tak:  Pojde  tam,  napadne Cech,  zdobede  gore 
             mithryli. Nie bede  przeciez napadal tych czy tamtych. 
             Oni maja ciastka, wynalazki albo zakochanego kowala...
             Zazwyczaj tych mithryli sie nie znajdowalo, ale mysle-
             nie takie bylo. 

    Isil: Tak sobie  wlasnie  pomyslalam, o  Twoim  zyciu prywatnym 
          malo kto cokolwiek wie. Czy  bedzie  jakas Pani  Goldberg, 
          czy jest w planach maly Adamson Junior...

    Adamson: To chyba dobrze? Nie obnosze sie z prywatnymi kwestia-
             mi. Juz Vayneela mnie o to pytala. Ale powiedziec tyle 
             moge, zakochany juz bylem.

    Isil: Zawsze to cos! To skoro  omijamy  ten temat... Twoje ulu-
          bione jadlo i napitki?

    Adamson: Z jadlem i  napitkami jest pewien problem... Ja lubie 
             jesc, moge wymienic  mnostwo  rzeczy, ktore mi smakuja.
             Ale tak  na szybko,  tutaj w salce kanapki albo powaz-
             niej,  kurczak. (Probowalam!  Naprawde dobry! - przyp.
             red.) W  Athel-Loren maja  pyszne  owoce. W Bialym Mo-
             scie placki ziemniaczane. Duzo  tego. Ale wymienilbym 
             jeszcze... Brakuje mi  tego teraz. Mlodsi  czytelnicy 
             nie beda wiedziec, kiedys mielismy  faktorie Kupiecka 
             w Nuln. Slyszalas o tym?

    Isil: Ale tylko co nieco.

    Adamson: Wyobraz  sobie, tam  podawali najlepsze lody! Zapytaj 
             kogos ze starszych, moze pamietaja, moze byli i mieli 
             okazje. No i z miejsca mojego urodzenia jeszcze procz 
             lodow, u Hafasa, doskonale  placki. Imperialny na ten 
             przyklad.

    Isil: Ja uwielbiam ten z jagodami! A z napitkow?

    Adamson: Pije sporo roznych sokow. W mojej pracy ciezko o czas 
             na picie alkoholu, wiec zadowalam  sie woda, herbata, 
             zwykla niestety i sokami. Ale kazdemu chociaz raz po-
             lecam udac sie na targ w Novigradzie i posmakowac le-
             moniady.

    Isil: A jakie masz plany co do Cechu? Planujesz jakies spekta-
          kularne zmiany? Jakies  wieksze przedsiewziecia jak kon-
          kursy, zawody, turnieje?

    Adamson: Chce Cech rozwijac i wzmacniac  jego pozycje na rynku 
             swiatowym. Mam pewne  powazne plany, nie zdolalem ich 
             zrealizowac teraz, ale zobaczymy za jakis kwartal czy 
             sie uda. Jesli idzie  o wieksze wydarzenia... Konkur-
             sy, pomyslow mam duzo, trzeba zawsze wymyslac cos, co 
             do Cechu  Kupieckiego  pasuje, a z drugiej  strony co 
             przyciagnie  rozne osoby. Ale  zawsze chce,  zeby sie 
             cos dzialo.  Promocje rozne,  aukcja niedawna,  to sa 
             wydarzenia. Nie  moga byc  stale, ale  dobrze, ze sie 
             pojawiaja. A najlepiej, ze jest odzew i zainteresowa-
             nie. Nie organizuje konkursow, ktore z Kupiectwem nie 
             maja nic wspolnego. Probowalismy z Ayenne, roznie by-
             lo. Ale wspieram rozne inicjatywy jesli sa, szczegol-
             nie jesli sa trafione.

    Isil: Bron, ktora sobie szczegolnie upodobales?

    Adamson: Jesli ruszam do jakiejs  walki,  przynajmniej z mojej 
             perspektywy  nazywam  to walka, to ruszam z mieczem i 
             sztyletem. Przy sobie  mam  rozne egzemplarze. (Tutaj
             pokazuje mi dlugi czarny bicz ze skory rekina) Dosta-
             lem kiedys od Subiekta  mojego. Powiedzial, ze zaslu-
             zylem, bo jestem rekinem biznesu. Ogolnie, lubie bro-
             nie. (Tutaj z kolei  mam okazje  przyjrzec sie inkru-
             stowanej smuklej spince w ksztalcie miecza) 

    Isil: To moze na koniec... bo pora  juz pozna.... Dwa pytania. 
          Pierwsze... Najwiekszy skandal o jakim slyszales?

    Adamson: (glosny smiech)   Mam naprawde powiedziec?

    Isil: (przytakuje)

    Adamson: To niezbyt  przyzwoite, jak sadze. To juz  nie  moje 
             czasy, ale kiedys w Novigradzie bylo otwarte wejscie 
             do domu publicznej rozpusty ze tak powiem. Jak przy-
             bylem do miasta,  uslyszalem,  ze wejscie  co prawda 
             zamkniete dla  podroznych,  ale Mistrz  Cechu Kupiec-
             kiego Farandar, ma ukryty korytarzyk do tego miejsca 
             z pokoju Rady w Cechu. Ale to dopiero polowa skanda-
             lu. Druga polowa jest taka, ze  ja przeszukalem caly 
             pokoj i wejscia zadnego nie znalazlem.

    Isil: Co Ty na to,  zeby zasponsorowac dla czytelnikow Perio-
          dicusa  maly  konkurs,  z nagroda  o  wysokosci jednego 
          mithryla? Za,  dajmy na to,  najlepsze  haslo reklamowe 
          dla Spolki Golden Hammer? Propozycje  nalezaloby nadsy-
          lac do Ciebie i do mnie a Ty wybralbys zwyciezce.

    Adamson: O widzisz? A wlasnie mialem to zaproponowac.

    Isil: Zatem drodzy Czytelnicy, uruchamiajcie wyobraznie!

    Adamson: Myslisz, ze juz cie slysza?

    Isil: Pewnie! (chwila ciszy) No  przeciez  musialam  to powie-
          dziec na glos. Podziekowania i pozdrowienia na  samiutki 
          koniec?

    Adamson: Dziekuje  wszystkim,  ktorzy  pracowali ze mna, albo 
             pracuja nadal, to raz.  Dwa, dziekuje wszystkim kli-
             entom, ktorzy jeszcze  chca  dac  zarobic kilka mie-
             dziakow biednemu Kupcowi.  Pamietajcie, ze Kaspian i 
             Chappelle strasznie ze mnie zdzieraja.  I pozdrawiam 
             wszystkich tych, ktorzy jeszcze ze mna nie handlowa-
             li. Zycze im, zeby w zdrowiu w koncu do mnie zawitali 
             i dali mi zarobic kilka miedziakow. Z czegos w koncu 
             musze sie utrzymywac i wyplacic te nagrode w konkur-
             sie.

    Isil: A ja dziekuje Tobie, za poswiecony czas.
    

     ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~
  
.  ,_,                                                                 ,_,  .
. (o,o)                                                               (o,o) .
|./)_)                red. Isil "Piszczalka" de Soreil                 (_(\.|
|  " "                                                                 " "  |
o---------------------------------------------------------------------------o


> przeczytaj strone 4
Zatytulowano: Lingnom - skuteczna nauka jezyka

o---------------------------------------------------------------------------o
|                           ,                _______                        |
|                         /'/               (,     /'                       |
|                       /' /                      /'                        |
|                    ,/'  /                      /'                         |
|                   /`--,/  kademia     _       /'  ezykow                  |
|                 /'    /              /' `    /'                           |
.             (,/'     (_,            (______,/'                            .
.                           _____________________                           .
                          ,'-,-,-------------.-,'|                           
                          |  |/    ) . _      \|||                           
                          |L |     )_)) ),     |||                           
                          |I |                 |||                           
                          |N |   (`/\          |||                           
                          |G |   `=\/\         |||                           
                          |N |    `=\/\        |||                           
                          |O |     `=\/        |||
                          |M |        \        |||                           
                          |  |   _ __  ____    |||                           
                          |  |  (_)) )(_))))   |||                           
                          |  |\  _|           /|,'                           
                          '--'-`-------------'-'                             
                                                                             
                                                                             
       Legenda powraca. Nie przegap okazji na lekcje w najstarszej,          
          a zarazem najlepszej szkole jezykow obcych na swiecie!             
                                                                             
                                                                             
        Oferujemy lekcje nastepujacych jezykow:                              
                                                                             
      bretonski,  drukh-eltharin,   fan-eltharin,  gnomi,   grumbarth,       
      halflinski,  khazalid,  kislevicki,  krasnoludzki, mroczna mowa,       
      nilfgaardzki,  norski,  reikspiel,  skelliganski,  starsza mowa,       
      tar-eltharin, tileanski, zerrikanski.                                  
                                                                             
                                                                             
        Nasza wysoce wykwalifikowana kadra gwarantuje,  ze  pobierzesz       
      mniej lekcji niz  u  jakiegokolwiek  innego nauczyciela!  Placac       
      za  lekcje  w LINGNOM-ie mozesz  tylko  oszczedzic. Nie daj  sie       
      wiec nabrac na oferty minimalnie tansze od naszych - zapewniamy,       
      ze po ukonczeniu kursu u profesjonalistow zostanie Ci w sakiewce       
      o wiele  wiecej zlociszy,  niz  po  powolnych  i  czasochlonnych
      lekcjach z dorabiajacymi do pensji amatorami.                          
                                                                             
      Konkurencyjna cena za lekcje w wysokosci 30 zlotych monet, poza        
      mroczna mowa, drukh-eltharin i tar-eltharin w cenie 40 monet.          
                                                                             
        Pytania? Watpliwosci? Sugestie? Chetnie udzielimy odpowiedzi.        
                                                                             
                                                                             
        Postaw na jakosc i profesjonalizm, a nie zawiedziesz sie!            
                                                                             
                     Uwaga! Pierwsza lekcja gratis!                          
                                                                             
                                                                             
                  LINGNOM - SATYSFAKCJA GWARANTOWANA!                        
                                                                             
                                                                             
          Nasi lektorzy:                                                     
              inz. Istrid                                                    
              inz. Fantaji                                                   
              kol. Adamson                                                   
              inz. Pyrdek                                                    
                                                                             
                                                                             
       *Nauczyciele zastrzegaja sobie prawo do odmowy nauki danego           
        jezyka jesli kloci sie to z ich osobistymi przekonaniami.            
                                                                             
.  ,_,                                                                 ,_,  .
. (o,o)                                                               (o,o) .
|./)_)    A  R  T  Y  K  U  L     S  P  O  N  S  O  R  O  W  A  N  Y   (_(\.|
|  " "                                                                 " "  |
o---------------------------------------------------------------------------o


> przeczytaj strone 5

Zatytulowano: S jak Straznik                

o--------------------------------------------------------------------------o
|    .                                                                     |
|    |\     Z cyklu            __           __                             |
|    | |     STYLE            ( (          ( (                             |
|    |.|     WALKI             )_)   jak    )_) T R A Z N I K              |
|    |||                                                                   |
.    |||                                                                   .
.                                                                   .
     |-|          "...i ruszyly naprzod rowniutkie rzedy mezow smuklych,
    (___)    ale nie cherlawych, umiesnionych, lecz nie nazbyt masywnych,
             a kazden dzierzyl w dloniach halabarde strzelista, lekka a
             solidna - orez godny wirtuoza. I kazden bez wyjatku potrafil
             wladac nia zrecznie jak sam diabel. Nie ulakl sie pierwej
             wrog, snadz oddzial idacy mu naprzeciw wygladal niepozornie,
             choc dostojnie. Miast tego szydzic jal z przeciwnika, co 
             zgube tak jemu, jak i krolestwu calemu przynioslo."

                                             Wojny dawne i wspolczesne,
                                                 Usciwoj z Tretogoru


 -- artykul czesciowo przeznaczony dla osobnikow nowych w tych stronach -- 
       -- niektore fragmenty moga znudzic osoby zbyt doswiadczone --
     
     Co to znaczy Straznik?
     
     Straznik to jedna  z potocznych nazw  stylow walki.  Jesli tylko  nie
  urodziles  sie  genialnym  wojownikiem,  pewnie  zechcesz  sie  u  kogos
  podszkolic,  aby  nie  stanowic  latwego  celu  napasci  rabunkowej  dla
  walesajacych  sie   po  traktach  opryszkow. Samotne  podroze  bywaja  w
  dzisiejszych  czasach   naprawde  niebezpieczne.   Jeden  z   wedrownych
  nauczycieli, niejaki  Veith,  pracowal niegdys  jako  straznik  miejski.
  Poniewaz sam tak potrafi,  za oplata uczy  chetnych walczyc podobnie  do
  tego, jak robia to gwardzisci.
     

     Co takiego robia gwardzisci?
     
     Byc moze  jako  osobnik  cnotliwy  i  zyjacy  w  zgodzie  z  wszelkim
  stworzeniem nie miales okazji  zauwazyc jak sprytnym sposobem  posluguja
  sie oni przeciwko  rzezimieszkom. Mianowicie pozbawiaja  ich broni.  Nie
  calkowicie i nie, nie zjadaja jej ani tez nie chwytaja dlonmi za  ostrze
  i nie  wyrywaja  przemoca. Nie.  Robia  jednak cos  innego.  Zadaja  tak
  pokretny i cwany cios, ze bron sama wyrywa sie z dloni, ktora to omdlewa
  na moment  i  boli  jak  nieszczescie. Veith  moze  Cie  nauczyc  czegos
  podobnego.

     
     Po co przeciwnik bez broni?
     
     Przeciwnik  nieuzbrojony  (niespodzianie!)  bywa  mniej  grozny   niz
  przeciwnik uzbrojony. Nawet wyjatkowo  sprawna w walce osoba  pozbawiona
  swojego ulubionego  oreza  moze  stac  sie  bezbronna  jak  maly  kotek.
  Oczywiscie nie nalezy od razu podejrzewac, ze nikt nie umie korzystac ze
  swych piesci,  wiele  osob  umie,  o czym  mozna  sie  calkiem  bolesnie
  przekonac, zakladajac rzecz  przeciwna. Jednakze  wlasnie w  pojedynkach
  pozbawienie wroga  broni wydaje  sie najbardziej  korzystne. W  walce  z
  wrogiem liczniejszym  rzecz przedstawia  sie inaczej.  Proby  wytracania
  kazdemu po kolei nie wygladaja na szczegolnie madra strategie...

     
     Co jeszcze robia gwardzisci?
     
     Tworza zgrane druzyny.  Cwicza duzo  ze soba  nawzajem, dzieki  czemu
  potrafia nieraz wspoldzialac jak  czesci mechaniczne zjednoczone w jakis
  wymyslny wynalazek. Jeden odpowiada za cos,  drugi za cos innego, jednak
  razem osiagaja rezultat niedostepny dla pojedynczego wojownika. Podobnie
  Veith uczy sprawnego  wspoldzialania  z  tymi,  z  ktorymi  akurat  masz
  fantazje wspoldzialac. Jest tu nieco trudniej,  gdy sa to swiezo poznane
  osoby  czy  koledzy  od kart, ktorych  walczacych  nigdy nie  widziales.
  Jednak i w takim przypadku  po szkoleniu powinienes szybciutko rozpoznac
  styl walki zarowno przeciwnika, jak i  sprzymierzenca i  zgrabnie sie do
  niego dopasowac.

     
     Czy to juz wszystko?
     
     Nie do  konca,  nastepna  jest  przestroga.  Autorka  ma  denerwujaca
  maniere koncentrowania sie wylacznie  na rzeczach pozytywnych. (Wole  te
  pozytywne, no bo sa pozytywne! To przeciez normalne.) W zwiazku z tym  w
  tekscie nie  uswiadczysz  (albo uswiadczysz  za  malo) wad  stylu  walki
  nazywanego potocznie Straznik. To  nie znaczy, ze wady te nie  istnieja.
  Wymienmy tu  dla  porzadku  chocby  dziwna  niechec  wielu  sposrod  tak
  wyszkolonych osob  do  walczenia  bez  swych towarzyszy  u  boku.  No  i
  zakonczmy cytatem:

                    "Wstrzymal oddech, wymierzyl i zaatakowal, wkladajac
       w pchniecie wszystkie sily, jakimi dysponowal. Przeciwnik zachwial
      sie, wypuscil miecz, ktory z brzekiem upadl na kamienna podloge, i
      zaklal plugawie.
     - Zlamales mi reke, ty sukinsynu! - wykrzyknal zdumiony.
      Zwyciezca pojedynku nie wiedzial, ze wlasnie podpisal na siebie
      wyrok. W jego plecy tuz ponizej lopatki zaglebil sie dlugi, smukly
        sztylet. Mezczyzna nie zdazyl odwrocic sie, by spojrzec w twarz
          zabojcy. Zdolal jedynie cichutko westchnac i umrzec."

                                       Zbior historyj prawie prawdziwych,
                                                  Autor nieznany

.  ,_,                                                                ,_,  .
. (o,o)                                                              (o,o) .
|./)_)                  Vyera Graff von Habenix                       (_(\.|
|  " "                                                                " "  |
o--------------------------------------------------------------------------o


> przeczytaj strone 6

Zatytulowano: Lato!                         

o---------------------------------------------------------------------------o
|         _                                                                 |
|       _.\\-.__                                                            |
|     _/__/\  _/.            _        _     _____    ____                   |
|     /`. ' \| .'\          | |      / \   |_   _|  |    |                  |
|    |' '' '  ' ' |         | |_    / _ \    | |    |    |                  |
|    | ' ' '' '' '|         |___|  |_| |_|   |_|    |____|                  |
|    \' '  ' '' ''/                                                         |
|     \ ' '' ' ' /                                                          |
.      \''  '' '/                                                           .
.       \ ' ' '/                                                            .
.        `--'-'                                                             .

     Drogie czytelniczki, drodzy czytelnicy! 
     Nareszcie doczekalismy sie lata!
     
     Jesli lato dla  czesci z Was  nie oznacza wypoczynku  i lenistwa,  to
  podpowiem co zrobic, aby oszukac swoj organizm.
     
     Przede wszystkim kapiele. Lato to najlepszy czas by zadbac o higiene.
  Odpowiednio przeprowadzona kapiel bedzie jednak nie tylko  oczyszczeniem
  z brudu, ale zapewni odczuwalna schludnosc calego organizmu i umyslu.
     
     Jesli mieszkacie  w spokojnej  krainie obfitej  w piekna  przyrode  i
  zbiorniki wodne, to wybierzcie jeden z nich i zacznijcie sie relaksowac.
  Powoli wejdzcie do wody i siedzcie  tam az napuchniecie*. Palce u rak  i
  stop powinny  sie  pomarszczyc.   Nastepnie  wezcie szorstka  gabke  lub
  czysta scierke  i wykonujac  energiczne okrezne  ruchy pocierajcie  cale
  cialo. Zostancie w  wodzie na  przynajmniej dziesiec  kolejnych minut  i
  wyjdzcie  na  brzeg  celem  osuszenia.  Procedure  te  nalezy  powtarzac
  przynajmniej raz na dwa dni.
     
     *Wersja dla ogrow:
     Ogry moga wybrac  kapiele blotne,  slyszalam, ze  takie wola,  zwykla
  kapiel darzac tradycyjna niechecia a wrecx wstretem. Tyle ze potem,  jak
  juz sie  wyszoruja,  (w  ich wypadku  polecam  szczotke  ryzowa),  musza
  polozyc sie na sloncu i lezec  az bloto zaschnie i popeka. Potem  nalezy
  sie energicznie otrzepac i potupac. Tak, zeby cala skorupa odpadla!  Jak
  macie znajome ogry to przeczytajcie im ten tekst, przekonacie sie, o ile
  milej potem bedzie  przebywac w  ich towarzystwie.  Zapach blota  zawsze
  lepszy niz zapach ogra. Ale tego im moze nie czytajcie.
     
     Dla tych z  Was, ktorzy  nie moga  lub nie  maja sily  dowlec sie  do
  jeziorka polecam duza drewniana balie, a  w ostatecznosci duza miske,  w
  ktorej nalezy  kucac,  nieprzerwanie polewajac  sie  ciepla woda  az  do
  uzyskania wspomnianych  wyzej  efektow. Pozostale  czynnosci  wykonujemy
  rowniez wedle powyzszych instrukcji. Prosze pamietac, ze kazdorazowo  do
  kapieli nalewamy swiezej wody!
     
     Jesli sa  wsrod Was  drodzy Czytelnicy  i Czytelniczki  tacy,  ktorzy
  mieszkaja w nieprzyjaznych, nieladnych i  suchych krainach, a w  dodatku
  nie maja  miski  lub dostepu  do  wody,  to niestety  nic  nie  poradze.
  Rozwazcie moze zmiane miejsca do zycia.
     
     Drugim krokiem  do  uzyskania  jak najlepszego  wrazenia  lenistwa  i
  wypoczynku bedzie jak zwykle dieta. Powinna byc obfita w swieze owoce  i
  warzywa. Ponizej zamieszczam kilka przepisow.  Ale nawet zielenina   nie
  nalezy sie  przejadac,  szczegolnie  przed  wejsciem  do  wody!  Posilek
  serwujcie juz  po  kapieli, bedac  odswiezonym  i czystym,  ulozcie  sie
  wygodnie w pozycji polezacej i zajadajcie!
     
     Na wielkie upaly polecam chlodnik, a na deser salatke owocowa,  mozna
  ja podac  z  lodami.  Ponizej  dwa przepisy,  kazdy  w  trzech  prostych
  punktach. Poradzi sobie z tym kazdy, nawet ogr! 
     ________________
     Chlodnik ogorkowy:
     Skladniki:
     1 litr maslanki
     8 ogorkow gruntowych
     1 zabek czosnku
     1 peczek koperku
     1/2-1 peczek miety
     sol
     pieprz
     
     Wykonanie:
     1. Ogorki umyj, obierz i zetrzyj  na tarce o grubych oczkach.  Oprosz
  sola, odstaw na 15 minut, az puszcza sok. 
     2. Koperek umyj, osusz i posiekaj. Nastepnie ogorki odcisnij, przeloz
  do garnka, wymieszaj z maslanka,  dodaj przecisniety przez praske  zabek
  czosnku i posiekany koperek, dopraw sola i pieprzem. 
     3. Wstaw do  lodowki na 2-3  godziny, aby chlodnik  sie schlodzil,  a
  smaki przegryzly.
     
     ________________
     Salatka owocowa:
     Skladniki:
     1/4 arbuza
     2 brzoskwinie
     2 owoce kiwi
     2 nektarynki
     20 dag truskawek
     2 lyzki soku z cytryny
     2 lyzki cukru trzcinowego
     2 lyzki posiekanych listkow miety
     skorka otarta z 1 cytryny
     6 kulek lodow smietankowych
     
     Wykonanie:
     1. Owoce umyj i  osusz. Miazsz arbuza oddziel  od skorki i  powycinaj
  kulki  (najlepiej  uzyc  do  tego  specjalnej  lyzeczki).   Brzoskwinie,
  nektarynki i obrane kiwi pokroj na male kawalki. Truskawki umyj i pokroj
  na czastki.
     2. Owoce przeloz do duzej salaterki i skrop sokiem cytrynowym.  Posyp
  cukrem trzcinowym, skorka otarta z cytryny i mieta. Wymieszaj i wstaw do
  lodowki na 1 - 2 godziny do schlodzenia.
     3. Przed podaniem  wyloz owoce  do szklanych  pucharkow. Na  wierzchu
  kazdej porcji umiesc kulke lodow. Udekoruj listkami miety.
     
     
     
     To  wszystko  na  dzis,  zycze  Wam  udanego  wypoczynku,  dluzszego,
  krotszego, ale wazne zeby byl spedzony mile i syto!

.  ,_,                                                                 ,_,  .
. (o,o)                                                               (o,o) .
|./)_)        (_(\.|
|  " "                                                                 " "  |
o---------------------------------------------------------------------------o


> przeczytaj strone 7

Zatytulowano: Wywiad na wage 5 mithryli - KONKURS

o-----------------------------------------------------------------------------o
|                  _       _     _       _    __    ___                       |
|                 \ \    /\ \_/ \ \    /| |  / /\  | | \                      |
|                  \_\/\/  |_|   \_\/\/ |_| /_/--\ |_|_/                      |
|               _       __        _        __    __    ____                   |
|              | |\ |  / /\      \ \    / / /\  / /`_ | |_                    |
|              |_| \| /_/--\      \_\/\/ /_/--\ \_\_/ |_|__                   |
|             _      _  _____  _     ___   _     _     _   __                 |
|            | |\/| | |  | |  | |_| | |_) \ \_/ | |   | | |_/                 |
|            |_|  | |_|  |_|  |_| | |_| \  |_|  |_|__ |_| (_)                 |
|                                                                             |
.                       (TAK DOKLADNIE TO PIECIU)                             .
.                                                                             .
                        .-.
                        '  '-.
                        'O-. '-.
                        /|\ '-.  `:--.
                       / | \   '-.(  )'-.
                      /  |  \     `||`-. '-.
                     /___|___\     ||   '-. '-. 
                    (TRUDNOSC!)    ||      '-. '.
                     \_______/     ||         O-'
                                   ||        /|\
                                   ||       / | \
                                   ||      /  |  \
                                   ||     /___|___\
                                   ||    (5MITHRYLI)
                                 __||__   \_______/
                           ____/`      `\____
                         /`    `-......-'    `\
                         \_                  _/
                           '--............--'       
                                        
       Jesli ktorykolwiek z naszych Drogich Czytelnikow zastanawial sie,
       jak podreperowac  swoje finanse  i chcialby choc przez chwile po-
       czuc sie jak  Redaktor Periodicusa - teraz moze polaczyc przyjem-
       ne z pozytecznym i spelnic swoje marzenie, przeprowadzajac wywiad
       z wybranym przez siebie redaktorem i zablysnac w tej roli!

                     Wystarczy tylko:
                     o Nadeslac swoje zgloszenie (do red. Isil)
                     o W zgloszeniu wybrac Redaktora 
                       z ponizszej listy:
                         Ulik, Vyera, Nazira, Isil, Cannard,
                         Tuna, Gianna, Kas, Curtis, Glarkos
                     o Przerowadzic wywiad i gotowe!

       Prosimy aby w zgloszeniu umotywowac w kilku slowach dlaczego wla-
       snie TEN redaktor (Na tej podstawie wybierzemy zwyciezce!). Zape-
       wniamy fachowa pomoc w opracowaniu wywiadu do druku i sluzymy po-
       radami w przygotowaniach. Zapewniamy publikacje wywiadu (zastrze-
       gajac sobie prawo do redakcyjnych skrotow).

               TERMIN NADSYLANIA ZGLOSZEN: ostatni dzien sierpnia!

           ZAPRASZAMY!  ZACHECAMY!  PIEC MITHRYLI CZEKA NA CIEBIE!
.                                                                             .
.                                                                             .
|                                                                             |
|                                                                             |
o-----------------------------------------------------------------------------o


> przeczytaj strone 8
Zatytulowano: Wywiad z Wiedzma Evela        

o---------------------------------------------------------------------------o
|                     _  _ , _ _  _ _  _, __, , _                           |
|                     |  | \ | |  | | /_\ | \ \ |                           |
|                     |/\|  \| |/\| | | | |_/  \|                           |
|                      ~  ~   ) ~  ~ ~ ~ ~ ~     )                          |
|                           ~'                 ~'                           |
|    / _, _ _ __, \ _,_  _, _, _ ___ __,  _, _,   _, _  _  _, _, _ __,      |
|    | |\ | | |_  | |_/ / \ |\ |  |  |_) / \ |   / \ |  | /_\ |\ | |_       |
|    | | \| | |_  | | \ \_/ | \|  |  | \ \_/ |_, \ / |/\| | | | \| |_       |
|    \ ~  ~ ~ ~~~ / ~ ~  ~  ~  ~  ~  ~ ~  ~  ~~~  ~  ~  ~ ~ ~ ~  ~ ~~~      |
.                                                                           .
.                                                                           .
                             Mili Czytelnicy!  
     
    Moglabym we wstepie napisac, ze mialam  okazje  rozmawiac z nie byle
    kim, bo silna, niezalezna kobieta, ktora zrobila kariere w srodowis-
    sku zdominowanym  przez mezczyzn... Kobieta o spojrzeniu, od ktorego
    topi sie mozg i  najzgrabniejszych nogach od Tilei az po Reikland...
    Zamiast tego,  krotko i wezlowato:  ogrzyca  zezowata  i krzywonoga,
    Szamanka Wielkiego Zoladka,  Grzmocicielka Ogrzej Kompanii - Evela z
    Gor Szarych. Gor przez ktore mnie prowadzi od Jouinard az do siedli-
    szcza ogrow...

  !                             UWAGA!                                    !
  !         W ponizszym wywiadzie moga wystapic inwektywy.                !
  ! Prosimy nie czytac dalej, jesli nie chca sie Panstwo na nie natknac!  !

  
     ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~

    Evela: Zamek.  Wjedzma  go nie lubi. Ale  w Gurach nie bedziem sie-
           dziec bo pizdzi w kuciapem. (...) No... Co bedzie?

    /Tu dotarlysmy juz do karczmy, poznalam eee... przemilego barmana,
     o imieniu Bumkirk - zreszta zaraz  przez Wiedzme spacyfikowanego,
     i juz, juz mam zadac pierwsze z pytan ktore przygotowalam (co sie
     na nic nie zdalo, jak pokaze dalsza czesc wywiadu...) kiedy nagle
     daje sie slyszec donosne, rytmiczne bebnienie - to i pytam:/

    Isil: Co to bylo?

    Evela: Benbniom na pobutke.

    Isil: I pewnie jej nie lubisz?

    Evela: Wjedzma nicego ni lubi. To pewne. Ale tesz wie wsio ji wsio 
           umi! 

    /Tu chce wzniesc toast za jej zdrowie ale Bumkirk odmawia./

    Isil: Nie chce mi sprzedac.

    Evela: On ma pszykas nje szeszkadzac,  to nie szeszkadza. Tfoje jes 
           pismak. Wjedzma to wie. Pije se ile kce. 

    Isil: Mnie to zawsze ciekawilo...

    Evela: Ino jak  spac pudzie po  pijaku to z dupom pszy scianie spi. 
           No?

    Isil: Eee... jak  wyglada  dziecinstwo  u ogrow. W tym przypadku...
          U Ciebie.

    Evela: E tam. Jak Wjedzma  byla maue  to jusz wjedzeli kazde ze be-
           dzie Wjedzmom. To od razu Magjom Flakuf siem Wjedzma paraua.

    Isil: A skad?

    Evela: Od Wjedzmy.  A skomt.  Pszyszua ji pedziaua: O nowa Wjedzma 
           bedzie. Ji jusz wszystkie wiedzieli. Ji Wjedzma tysz.

    Isil: Mozesz mi tak... Choc po trosze wyjasnic ta Magie Flakow?

    Evela: To stara Magya. Do czarowania trza flakuf. Czary tym lepsze 
           im wyciaganie flakuf  bardziej  boli wyciaganego. A Wjedzma 
           czary ma mocne. Ho ho.

    Isil: (nieco nerwowo) Z pewnoscia. Juz mnie boli.

    Evela: Wjedzma ma  lekarstawa na  szystko.  Ale nie lubi lekarstw. 
           Woli trucizny.

    Isil: A co najczesciej leczysz u ogrow ze stada? ...albo czym ich 
          trujesz.

    /Tu wpada jakas blizej nieznana mi ogrzyca (Pozdrawiam!) i... mam
     niepowtarzalna okazje przekonac sie o kobiecej ogrzej etykiecie,
     ktora zawiera tak  fundamentalne elementy jak machanie lapa oraz
     grzeczne powitanie ("Ceee stara siekiero")/

    Evela: A leczenie to wjadome. Krosty na jajcach. Wrzody na maczu-
           gach. Takie tam sprawy.

    Isil: Ale tak wracajac do flakow  i wiedzmowania, opowiedz prosze 
          jak wygladalo Twoje objecie  obecnego stanowiska. To znaczy 
          czy bylo jakies  swieto, rytual  czy poprostu dali Ci flaki, 
          kostur i juz.

    Evela: Nooo... Wjedzma  jest Samanem  Stada.  Wielki Zouomdek tak 
           kciau.  Popszedni Saman  moce utracil... ale Ofcom zostau.
           (Lowca - przyp. red.) Ji ras  Wjedzma siedziaua pszy ogniu 
           ji pila bimbera. Ji doznaua wizyj.

    Isil: Jakich?

    Evela: Ji Wielki Zouomdek  zestompiu ji pedziol: BONC WJEDZMO MO-
           JOM SAMANKOM.  No.  A wies... Z Hyrstem ji Wielkim Zouomd-
           kiem siem nie dyskutuje. No to Wjedzma jest Samankom. Nje 
           je to uatfe. Co kfila dupe zawracajo.

    Isil: Co nalezy do obowiazkow Szamanki Wielkiego Zoladka?

    Evela: Wjedzma  pomusz,  Wjedzma  ratuj.  Wjedzma  sfendzi  mje. 
           Wjedzma noga mi odpadla.  No ji  Wjedzma  pomaga. Jak jej 
           siem kce. A  czasem... Przychodzom i muwio. Wjedzma, zrub 
           zeby  tego i tego  bolalo. Wjedzma,  zrub zeby  ten i ten 
           jusz siem nie obudzil. No i ftedy...

    Isil: I potrafisz tak?

    Evela: No. Wjedzma umi wsio! 

    /I tu oberwalam w glowe solidna, kamienna lyzka, a odwdzieczylam 
     sie celnie wymierzonym widelcem./

    Evela: Umiem tesz zrobic wjenksze cyce.

    Isil: Mnie moje starcza.

    Evela: Mosze  to i racja.  Potem siem  chopy  odczepic  nie kcom. 
           Kjedys... Kjedys... za  Wjedzom tesz  siem  oglodauy ogry. 
           Ale to bylo dawno. Teraz zrudelko Wjedzmy wyschlo.

    Isil: ...dlaczego wyschlo?

    Evela: Bo jestem stara jak te Gury, chudzielcu. A poza tym szyt-
           kim to Wjedzma nikogo nie lubi.

    Isil: A nie wygladasz... Tak, tak, nikogo.

    Evela: No. Bo zna Magye.

    Isil: A skoro ogry sie za Toba ogladaly, prawda... To nie plano-
          walas nigdy wiesz,  uzerac sie z jakims ogrem do konca zy-
          cia, miec male ogrzatka i tym podobne?

    Evela: Nje. Wjedzma tak nie moze. Wjedzma to Wjedzma. 

    Isil: Nie zalujesz tego?

    Evela: Jak za duzo  maczugi to Magya  suaba. Trza oszczemdnie s 
           tym. Wjedzma nie zauje nic. Wjedzma  to Wjedzma. Wjedzma 
           wie wsio i umi wsio. Kazdy to wie.

    Isil: A co robi Wiedzma z takich bardziej poboznych rzeczy? Ja-
          kies modly, obrzedy, przeklenstwa. Zastanawialam sie, czy 
          mozesz mi cos takiego pokazac.

    Evela: Klomtfy szelkiego  rodzaju. Potem  te... Talizmany. Pro-
           dukcja, dystybucja i masturbancja.

    Isil: Jesli idzie o  klatwy to nie na  mnie,  ale taki talizman 
          wcale chetnie bym zobaczyla.

    Evela: Ten taki dajmy na to naszyjnik... (makabryczny ogrzy na-
           szyjnik - przyp. red.) Kciuk krasnala ma, co nie. Ji jak 
           siem go opluje klomtfom to on robi tak, ze trolle obcho-
           dzom z daleka. Ale ino kamienne trolle. 

    Isil: Niebywale!

    Evela: Zakladasz taki  naszyjnik co Wjedzma zaczarowaua ji ubu-
           dubu.

    Isil: Moglabym go zobaczyc?

    Evela: Ehe. Ale ino na kfile, bo ino ogrowe uapy mogom go macac.
           (Pomine moze co sie nan sklada...) Wjedzma go zrobiua.

    Isil: (z odrobina nieszczerosci) Piekny.

    Evela: Nic trudne. Jak siem jest Wjedzmom. Pokaszem ci cos je-
           sce. (Tu dostaje zielony flakonik) Powoncha se.

    Isil: ...

    Evela: Co myslis?

    Isil: (zatyka nos)

    Evela: Noo... mas zadatki na Wjedzme. Wyciong z pajenczej dupy.
           Jeden lyk i trup.

    Isil: Moge go zatrzymac?

    Evela: Od rasu  Wjedzma wiedziaua  ze masz  zadatki na Wjedzme. 
           Jak jus go otrujesz, to trupa bzem oblozyc na dwie Zdro-
           wys Sigmarze. Wtedy  nikt trucizny w trupie nie wyczuje. 
           Nawet Kaplan.

    Isil: Chcialabym  zapytac o  wrecz legendarne  Wasze relacje z 
          elfia nacja. W tym ta z elfami z pobliskiego lasu...

    Evela: No ylfiesyny...

    Isil: Skad sie wziela taka noo... Wzajemna nienawisc? Wiadomo, 
          Wiedzma nie lubi wszystkich, ale tak ogolnie.

    Evela: A widzis...  Widzis... tu ciem zaskoczem. Jes pare rze-
           czuf - ale nie duso - co  Wjedzma lubi. Wjedzma lubi na 
           ten pszyklad  lesne elfy.  Ale muszom byc gotowane.  Na 
           wolnym ogniu. Zeby siem darly dlugo ji pod same szczyty 
           Gur  Szarych. Jak taki  ylf siem  nacierpi okrutnie, to 
           pusniej  Wjedzma  moze zeslac  strasznom france na pozo-
           stale ylfy. Ji tak  to siem dzieje... Utrapienie s tymi 
           ylfami... Skoczne to to...  Chude... ze jak stoi bokiem 
           to w  ogole nie  widac kjeby  oko wykol. No  czasem ino 
           uszy zza  winkla wystajom.  No a z tych uszu to Wjedzma 
           umi zrobic miksture. Jak tom miksture ogr wypije to pu-
           znij przez dwa ksienzyce slyszy co ogrzyce myslom. No i 
           byl jeden taki co  uazil do Wjedzmy i tru dupe: Wjedzma 
           zrob mje miksture, zrub i zrub. Pjerf kciauam mu kulasy 
           kosturem pszetrnoncic... (Drewniany okrwawiony kostur -
           przyp. red.) Ale  pusnij dumam, ze zrobie i niech ma za 
           swoje.  No i zrobiuam.  Durny wychlau i dawaj, na psze-
           uencz sluchac co  ogrowe baby myslom. No i tak siem na-
           sluchal ze  jeszcze tego  samego  dnia  w pszepasc siem 
           rzuciu. Tempy uj.

    Isil: Duzo jest ogrzyc w Stadzie?

    Evela: No...  Nje wjem... Valda jes... Wjedzma  zadko w  Zamka 
           jes. Nje lubi. Woli  w Gurach. Tu ciasno. No i nie myjo 
           sie ogry. Lenie smierdzomce snoty, elfojebce.

    Isil: Masz jakas swoja chate w gora? Czy tak po prostu, space-
          rujesz?

    Evela: No chate. Pszesz nje  jaskinie. Wjedzma se zrobiua. Wy-
           czarowaua znaczy siem.

    Isil: Moglabym zobaczyc?

    Evela: Nje.  Bo potem bedziesz  pszylazic.  A  Wjedzma nie kce. 
           Normalna chata. Kurza noga, pjernik, kupa. Wsio co trza.

    Isil: A gdzie. Ja sie nie pcham w gory, wystarczylo mi jak raz 
          wpadlam w przepasc i to bez mikstury.

    Evela: No. Gury to nie w kij dmuchau. Ogry to gadajo ze Herszt 
           jest jak matka.

    Isil: To znaczy?

    Evela: Dba o stado. A Gury to jak ojciec. Tysz dba, karmi. Ale 
           wpjerdol spusci to klenkajcie  narody. To o Herszcie to 
           nie pisz. Bo mje zas renke zlamie. Ras mje jusz zlamal.

    Isil: Czesto to robi? O, dlaczego wtedy zlamal?

    Evela: No a to trza jakis powud?  Kcial to zlamal. Na uj dron-
           zyc.

    Isil: To ta slynna ogrza logika, prawda?

    Evela: No.

    Isil: Ominelo mnie  ostatnie Swieto  Wielkiego Zoladka... Pla-
          nujecie juz nastepne?

    Evela: O tym zadecyduje  sam  Wielki Zouomdek. On gada: Swien-
           tujcie. To swientujemy. Pewno bedzie. Bo co ma nie byc.

    Isil: Ostatnio to bylo dlatego ze Szamana owczesnego rozbolalo 
          lewe jajo, ciekawa jestem, co bedzie bolalo Ciebie.

    Evela: Ruzne som wskazufki Wielkiego Zouomdka.  Jak ma isc de-
           szcz to Wjedzme swendzom suty. To znak od Wielkiego Zo-
           uomdka ze bedzie siklawica.

    Isil: ...czyli jednak najczesciej niezbyt przyjemne.  Moge je-
          szcze pare pytan, czy juz masz dosyc?

    Evela: No mozesz. Wjedzma nie lubi ciem troche mnij.

    Isil: Jak wyglada standardowa  dieta ogra  wyznajacego Wielki 
           Zoladek, poza takimi daniami jak duszony elf z Loren?

    Evela: Djeta znaczy siem zarcie? Bardzo zroznicowanie ji bar-
           dzo zdrowo.

    Isil: Czyli?

    Evela: Zwje siem ona: SZYSTKO DO BSUCHA. Dobry ogr nje pszes-
           taje zrec  kjedy jest  najedzony.  Dobry ogr pszestaje 
           jesc jak  zaczyna  mu penkac  dupa.  Nje tedy tesz nje 
           pszestaje... tylko robi mao pszerwe. No wienc. Je siem 
           duzo, czensto ji  siem nie  wybrzydza. Wtedy sadlo ros-
           nie i Wielki Zouomdek jest zadowolony.

    Isil: Sama wydajesz sie byc ciut chuda.

    Evela: Wjedzma to nje ogr. Wjedzma to Wjedzma.

    /Tu znow w ruch idzie lyzka, zatem co predzej zakladam helm./

    Evela: Nje mazgaj siem Chuda Wjedzmo.

    Isil: No a tak z  politycznej  beczki... To  wiadomo ze Stado 
          gania sie z elfami z Loren.  Z kim jeszcze?  A kto jest 
          Waszym sprzymierzencem?

    Evela: Wjedzma to nje wje za bardzo.  Znaczy wje.  Bo Wjedzma 
           wje wsio ji wsio umi. Ale to Wjedzme nje interesi. Mu-
           wio: Wjedzma zrup  zeby  tego ji  tego bolauo jaje. To 
           Wjedzma robi. Za drobno oplato, sie wie.

    Isil: A kogo tak ostatnio uszczesliwilas?

    Evela: A byl taki jeden... No...ji pszedl  Hyrst ji gada mje:
           Wjedzma zrub zeby go bolao jaje.  A jak nje to ci wyr-
           wem tfoje carne serce. No to jak  Hyrst prosi tak uad-
           nie, to co zrobic?

    Isil: Rzeczywiscie, prosba ktorej trudno sie oprzec.

    Evela:  A wjes... serce Wjedzmy fcale carne nje jest.

    Isil: A jakie?

    Evela: Szare. Jak te Gury. A wjes... 

    Isil: Noo?

    Evela: Szary to  dobry kolor.  Ani bjauy ani carny.  Durne to 
           myslom ze  ogry majo carne serca. Jak te tam Kszywe. A 
           ogry ani bjaue ani czarne nie som. Szare som. To wazne 
           jes. Se tam podkresli.  No podkresl!  Wjedzma ciem ob-
           serwuje!

    /W zyciu nie zrobilam tak szybko, takiej  grubej kreski w no-
     tatniku.../

    Isil: Czy to prawda ze ogry pija zamiast wody bimber?

    Evela: We wodzie to siem ryby pjerdolo. Fajne masz to bazgro-
           lenie. Wjedzma ma ino wengielka z ogniska.

    Isil: Dziekuje! Moze  zechcesz zostac Redaktorem w Periodicu-
          sie? Nasze pismo na pewno by tym zyskalo. 

    Evela: Wjedzma stara. Ale poduma nat tym.

    Isil: Bo to nie trzeba do kazdego numeru artykul, a taki cykl 
          felietonow o ogrzej alchemii zrobilby furore.

    Evela: No... mosna  tys  powrusyc s  flakuf,  oroskopa posta-
           wic...

    Isil: Wlasnie! Opublikuje to,  moze ktorys  z czytelnikow za-
          checi Cie listem. W koncu im  wiecej ktos  marudzi tym 
          wieksza szansa, prawda, ze sie wnerwisz i dla swietego 
          spokoju podejmiesz takiej inicjatywy.

o   /ZACHECAMY! Slijcie listy, lapowki i mlode ogry na adres:     o
o    Evela z Gor Szarych, Grzmocicielka z Ogrzej Kompanii,        o
o    Szamanka Wielkiego Zoladka, ogrzyca./                        o
 
    Evela: Kce cos  jesce pytac  to pyta. Bo wjes... Wjedzma wie 
           wsio ji systko umi.

    Isil: Powiedz mi, kto w stadzie opiekuje sie mlodymi ogrami? 
          W sensie takimi,  ktore chca  do Was dolaczyc.  I tak 
          wlasciwie,  jak moga do  Was  dolaczyc?  Bo to pewnie 
          nie wyglada tak jak w  wiekszosci stowarzyszen, ze ja-
          kies podania i tak dalej.

    Evela: No. Tu jest  troche problem.  Bo normalnie  to Saman 
           tam oko na mlodych mjau. A teraz Saman to Wjedzma, a 
           Wjedzma nikogo nie lubi, co nie. Mlodych tys. No ale 
           mlode i tak jakos do Wjedzmy idom. To Wjedzma tam we 
           flaki popaczy i jusz wje.  Cy ma do cynienia z ogrem 
           cy tam inszym... Ylfem. No  ji Wjadome ze podan nikt 
           nie pise. Bo nikt nie umi. Kto podanie napise to na-
           wet we  flaki  paczec nje  trza. Ot  rasu wjadome ze 
           ylf, co nie.

    Isil: Cudowne!

    Evela: No. A to wazne jes. Bo  Stado jes jedno. Ji mamusie 
           osukas, tatusia osukas, ale Stada nje osukas.

    Isil: Jak liczne jest obecnie?

    Evela: (Liczy przez chwile.) ... (Dluzsza chwile.) Duso.

    Isil: Tak jeszcze mysle... Bo tez nigdy nie mialam okazji o 
          to zapytac.

    Evela: No?

    Isil: Ogry zawiera malzenstwa miedzy soba?

    Evela: No ta wjadome. Mauzemstwo najlepiej robi siem maczu-
           gom.  Najpierw jednom maczugom w uep.  Puznij drugom 
           maczugom tam gdzie trza. Ji gotowe.

    Isil: Czyli  ogrze zwiazki  sa  raczej  proste, i nie takie 
          skomplikowane jak u ludzi, elfow czy innych ras.

    Evela: Bo zycie jest proste. Zresz wjenc jestes.

    Isil: Moglabym swoja droga jeszcze jedna zabe?

    Evela: (Podajac mi pieczona jaszczurke) To lepse nis synka. 
           Ja wole.

    Isil: A tak... Moze  ckliwie to zabrzmi, ale o czym marzysz? 
          Jakie masz plany na przyszlosc?

    Evela: Wjedzma stara.  Wjedzmie  siem marzy ze Stado  bedzie 
           duze duze. I ftedy juz Wjedzma nie bedzie im poczebna 
           ji dadzo mje  swienty spokuj.  Lazo i zawracajo dupe.
           Wjedzma zrup to Wjedzma zrup tamto. Wjedzma pomusz.

    Isil: To ja bym tak na koniec jeszcze zapytala...

    Evela: No. Pytaj.  Ale pamientaj.  Jak bedziesz ciekawska to 
           dostaniesz kociej mordy.

    Isil: Zapytalabym kogo  szczegolnie  chcesz pozdrowic a komu 
          zyczysz czyrakow na rzyci.  Masz niepowtarzalna okazje 
          zrobic to lamach Periodicusa.

    Evela: O to  dobre.  Zanotuj se  tam wyraznie.  Se podkresl. 
           Wjedzma nie  pozdrawia  nikogo.  Wjedzma  nikogo  nje 
           lubi. Oby tak szystkie zdechly ji zeby  jim flaki wy-
           gnily ji pszez zad wyplynely.

    Isil: Dlaczego nie  jestem  zaskoczona? Wcale plastyczne zy-
          czenia.

    Evela: No. Fachowo.

    Isil: Bardzo dziekuje! Za wywiad, jaszczurki, zaby i poswie-
          cony czas.
    

     ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~
  
.  ,_,                                                                 ,_,  .
. (o,o)                                                               (o,o) .
|./)_)                red. Isil "Piszczalka" de Soreil                 (_(\.|
|  " "                                                                 " "  |
o---------------------------------------------------------------------------o


> przeczytaj strone 9
Zatytulowano: S jak Sokol i Szczur          

o--------------------------------------------------------------------------o
|                                                                          |
|     __      Z cyklu            __           __                           |
|   _( o)>   ZWIERZETA          ( (          ( (                           |
|  (_{__)     POCZTOWE           )_)   jak    )_) O K O L                  |
|    ||                                                                    |
.     ""                                                                   .
.                                                                          .

     W  ostatnich   dniach  pytalam   panstwa,  to   jest  czytelnikow   i
  nieczytelnikow - przypadkowo  napotkane osoby o  ich ulubione  zwierzeta
  pocztowe, o to, jakich panstwo uzywaja na co dzien i jak je  pielegnuja.
  Ponizej natkniecie sie na kilka  odpowiedzi na temat sokolow.  (Niektore
  zapisane fonetycznie,  aby  lepiej  oddac realizm  sceny.  To  jest  aby
  czytelnik mogl sobie wszystko dokladnie imaginowac.)
     
     Zacznijmy jednak od tego co to  w ogole za zwierze. Sokol skalny,  bo
  na nim bedziemy skupiac sie w tym arytkule, to niebezpieczny  drapieznik
  wyposazony w ostre, zolte  szpony, ktorymi moglby  zrobic krzywde  nawet
  duzemu ssakowi.  Uzywany  jest  glownie  w  gorach  i  innych  obszarach
  zamieszkalych przez  wolno  zyjace ptaki  drapiezne,  niebezpieczne  dla
  mniejszych  zwierzat  pocztowych.  Obserwujac  go  podczas  startu   czy
  ladowania, mozna zobaczyc bardzo zgrabna prace silnych miesni pod  skora
  zwierzecia. Niektorzy mowia, ze to hipnotyzujacy widok.
     
     Dlaczego sokol?
     
  -  Bardzo   szybko   regeneruje  sily.  Kiedys   mialam  nawyk   czestej
  korespondencji.
  - Bo jest nie do sdarcio ! Safse fsemdzie leci
  - Poniewaz  jest  wytrwalym,  silnym  i dostojnym  zwierzeciem.  Oraz  z
  pewnoscia nikt  nie przeszkodzi  mu  w dostarczeniu  listu. No  i  lubie
  sokoly.
     
     Podsumowujac: Sokoly  maja opinie  zwierzat wytrwalych,  zdolnych  do
  czestego latania tam i z powrotem z krotkimi odpoczynkami pomiedzy.
     
     Dlaczego nie sokol?
   
  - Jest dosc wybredny.
  - Kiedys  sie  ludzilam, ze  zostanie  jej ochota,  by  troche  polowala
  sama. A wyszlo oczywiscie inaczej.
  - Ulubienica to  ona moja  nie jest,  zbyt temperamentna i niezalezna. I
  czesciej miast przywiazania pokazuje szpony.
     
     Podsumowujac: Sokol nie zje byle czego. Czasem zapoluje sam, a czasem
  domaga sie  smakowitych  kaskow  od swego  wlasciciela.  Dodatkowo  bywa
  kaprysny, niezalezny, troche podobnie jak kot. Osoby nie majace czasu  i
  checi odpowiednio  dbac  o  sokola proszone  sa  o  zakupienie  zwierzat
  prostszych w obsludze, jak chocby golab.
     
     Co jada sokol?
     
  - Muj zre sysko. (ogr pokazuje mi oko, nerke, ucho i nos)
  - Najczesciej sa  to kroliki,  zajace,  bo miesa nie  trzeba  specjalnie
  porcjowac. Nie pogardzi  takze rybka, ale  ilez mozna  isc na ustepstwa?
  -  A owszem, trzeba go  karmic chociaz  kiedy wysylam go  z listami,  to
  czesto sam  sobie  w drodze  powrotnej  cos upoluje  ciekawego.  Smakuje
  jedynie w miesie, mam  tu na mysli mieso  krolicze, kozle, ryby i  wiele
  innych. Aczkolwiek zje rowniez czesci pokonanych przeciwnikow, typu  oko
  czy ucho.
     
     Podsumowujac:  Jesli  sie  nie  brzydzicie,  mozecie  karmic   sokola
  kawalkami zabitych  wrogow, tak  przynajmniej twierdza  czytelnicy.  Dla
  tradycjonalistow pozostaja jednak surowe, swiezo zlowione ryby, jajka  i
  nieprzetworzone mieso, najlepiej pokrojone na paski.
     
     Zwierze zakupic mozna w Gorach Kranca Swiata.

                                                                           
      __      Z cyklu            __           __                           
    _( o)>   ZWIERZETA          ( (          ( (                           
   (_{__)     POCZTOWE           )_)   jak    )_) Z C Z U R
     ||                                                                    
      ""                                                           

     Ponizej  natomiast  natkniecie  sie,  drodzy  Czytelnicy,  na   kilka
  wypowiedzi na  temat  szczurow.  (Znow  niektore  zapisane  fonetycznie.
  Bedziecie przynajmniej wiedzieli czego to ja sie nasluchalam...)
     
     Zacznijmy jednak o tego co to  w ogole za zwierze. Szczur jest  malym
  ssakiem,   konkretniej    gryzoniem.   Jednym    z    niewielu    ssakow
  wykorzystywanych do przenoszenia listow.  Ma zgrabne, podluzne cialko  i
  rozowy ogon. Niektorzy myla go z  mysza, szczegolnie mlode osobniki.  Ma
  dobry wzrok  i sluch,  co  pozwala mu  unikac drapieznikow,  oraz  ostre
  pazury, co pozwala mu z nimi walczyc. Nalezy do stworzen bystrych, ktore
  mozna oswoic  i  wytresowac. Niektore  osoby  jednak boja  sie  ich  lub
  brzydza, zapewne z powodu nagich ogonow.
     
     Dlaczego szczur?
     
  - Szczurki sa sliczne.
  - Bardzo dobrze radza sobie w zamknietych pomieszczeniach, ktorych ptaki
  nie lubia.
  - Trzepot skrzydel rozpraszalby mnie w laboratorium.
     
     Podsumowujac: Szczury  sa zdecydowanie  mniej popularne  od  sokolow,
  znacznie wiecej czasu  zajelo mi zgromadzenie  az trzech  opinii na  ich
  temat. Zwierze poleca sie  osobom przebywajacym sporo w  pomieszczeniach
  zamknietych, gdyz ptactwo moze czuc sie smutne i niespelnione, gdy przez
  dluzszy czas  nie  widzi  swiatla slonecznego.  (Idealne  dla  gnomow  i
  krasnoludow.)
     
     Dlaczego nie szczur?
     
  - Czasem jak ma ochote na pieszczoty, to nie pozwoli mi zajac sie niczym
  innym.
  - Zdarza mi sie, ze ktos odskakuje z obrzydzeniem, gdy go widzi.
  - Jest trudno dostepny, boje sie sama wybrac w taka podroz.
     
     Podsumowujac:  Jedna  z   glownych  wad  szczurow   jest  to,  ze   w
  poszukiwaniu sprzedawcy  trzeba podrozowac  w rejony,  ktore  nazwalabym
  malo przyjemnymi. Wiec jesli macie  akurat mozliwosc zakupu szczura,  to
  polecam, jesli  tylko sami  nie nalezycie  do osob  lekajacych sie  tych
  zwierzatek.
     
     Co jada szczur?

  - Nie jest zbyt wybredny. Mieso, ryby, owoce, rozne rzeczy.
  - Co dostanie to zezre.
     
     Podsumowujac:  Szczury  zywia  sie  rozmaitym  pokarmem.  Nie  trzeba
  kupowac im nic specjalnego, a wystarczy podac kasek czegos co jemy sami.
  Od swiezych  owocow,  jak  agrest,  jablka,  gruszki,  truskawki,  przez
  suszone, na przyklad sliwki,  az po obszar  zainteresowan opisanych  juz
  wczesniej sokolow, to jest surowe ryby,  mieso, podroby. Nie sa  zbytnio
  zainteresowane pieczywem.
     
     Zwierze zakupic mozna  na niebezpiecznych  pustkowiach polozonych  na
  wschod i poludniowy wschod od Imperium.
     
     Na koniec jeszcze jedna wypowiedz  zwiazana ze szczurami, ktorej  nie
  udalo mi sie zaklasyfikowac ani do wad, ani do zalet, ani tez do  dbania
  o te gryzonie i ktora, mam  nadzieje, jest zartem. Jednak umieszczam  ja
  dla Czytelnikow, gdyz wydaje sie interesujaca. Przerazajaca owszem,  ale
  takze interesujaca:
     
  - kosystam s tych  [zwierzat  pocztowych - przyp. red.] co lubjem sesrec.
  scura  mjalem,  udusilem z  flackami elfa -  pysne byl,  SSamanofate  byc
  anzerny  kuchas -  a fjenc odpowfjedz bsmi  usyfam kulinarnje,  ale ktods
  mi  ras  sekl, se  one som to slanja  listof,  kto sarcje  fykosystuje do
  fysylanja listof sje pytam?? NO KTO?

.  ,_,                                                                ,_,  .
. (o,o)                   Zebrala i opisala                          (o,o) .
|./)_)                  Vyera Graff von Habenix                       (_(\.|
|  " "                                                                " "  |
o--------------------------------------------------------------------------o


> przeczytaj strone 10

Zatytulowano: Listy do Redakcji             

o-----------------------------------------------------------------------------o
|                                                                             |
|         _______,.zec..____________________                                  |
|        |    .@"      " 4.                 |                                 |
|        |   d"            %                |                                 |
|        |   @   ##          3              |                                 |
|        |  J    ##           b   .. ...    |                                 |
|        |  L              ;  4    .....    |                                 |
|        |  3             ,   P             |             LISTY               |
|        |   b           '   J              |          DO REDAKCJI            |
|        |    %.            @               |      --------------------       |
.        |     ^%.        r"\               |                                 .
.        |   .....^"*==*"    \  .. ......   |            prowadzi             .
         |     ... .....\     \.. .... ..   |    Inz. Red. Tuna Loon-Naai
         |   ..... ... ..\     \ .... ...   |
         |   .... .... ...\     \.. .....   |
         |   .. .... ..... \     \... ...   |
         |   .... ... .. ...\     \... ..   |
         |   ... ..... ... ..\     \.....   |
         |     .... ... .... .\     | ...   |
         |   .. .. .... ... ...\___/ ....   |
         |   .... ... .... .. ..... .. ..   |
         |   .. ... .. .... .. ... ......   |
         |   ... .. ....                    |
         |                                  |
         |                    ....,         |
         |                     ...          |
         |                                  |
         |__________________________________|


         Witajcie,

         Wracamy po niedlugiej absencji. Chyba nie musze dodawac, ze ten
         dzial pozostaje zalezny od Was - od tego czy akurat macie checi
         napisac do nas, podzielic sie czyms, naglosnic to, co uwazacie
         za stosowne - lub nie.

         Zeby bylo sprawiedliwie, to podziekuje w tym miejscu za uwagi i
         krytyki nielicznych odnosnie tego co sie raczej nie podobalo do
         tej pory i trzymam kciuki za powodzenie nowej formy tego dzialu
         - nadal mozecie sie wypowiadac na jego temat.

         A teraz zostawiam was w rekach nadawcow i... odpowiadajacych:

     ______________
     |\\        //|    Drodzy mojemu sercu Redaktorowie [pisownia org. -
     | \\      // |    przyp. Red.],
     |  \\____//  |    
     | //      \\ |    Piszecie pieknie, przynajmniej czasami, lecz i ja
     |//________\\|    rowniez nie odbiegam swoim talentem od waszego -
                       w swoim czasie pare artykulow wyszlo spod mojego
         piora i gdzies w pamieci Czytelnikow Periodicusa moze i jeszcze
         jakis jeden z nich siedzi. Niestety przyznaje ze moj talent nie
         obejmuje arkan liryki w takim stopniu, w jakim sobie bym tego
         zyczyl. A nie trzeba ni jednego ni dwoch slow by zwrocic uwage,
         ze ta piekna forma slowa pisanego jest domena artystow, rowniez
         tych ktorzy swa slawe zawdzieczaja wyspiewywaniu jej, truwerow.

         Moze zatem napisalibyscie artykul o pisaniu piosenek, ballad,
         skocznych przyspiewek, jak i wierszopisaniu a takze budowaniu
         nastroju w dramatach. W waszych szeregach znajduja sie takze i
         truwerki, niech sie udzielaja.

     _____________
    /|            |    Pytanie zawstydza mnie, gdyz prawie polowa naszych
   /_|            |    Redaktorow jest Truwerkami, a ja nie. Niektorzy sa
     |            |    z kolei Truwerami. Zatem po odpowiedz na to pytanie
     |            |    ruszylam  wglab  redakcyjnych  korytarzy i  mijajac
     \            \    sluzbowe biurko za biurkiem zebralam co nastepuje:
      \____________\   

         "Poczatkujacemu Truwerowi poradzilabym, aby mial wiecej wiary we
         wlasne mozliwosci. Naturalnie, wrodzony talent  znaczaco ulatwia
         komponowanie piesni, ale wytrwala  praca rowniez mozna  osiagnac
         wiele. Na pewno warto przysluchiwac sie piesniom innych Truwerow,
         Bardow i Piesniarzy. Zachwycac sie, lub krzywic z niesmakiem, ale
         zwracac uwage na to jak  dobieraja slowa, jak  uklada sie rytm w
         wersach, jak snuja slowa po melodii, jak zachowuja lub nie - takt.
         To bardzo istotne, przynajmniej dla mnie. Najwazniejsze jednak w
         kazdej piesni sa slowa, ktore... Wyspiewane zyskuja nowe znaczenie
         potrafia wzruszyc i przerazic, rozbawic i zasmucic, poprawic humor
         i zepsuc nastroj...  Moga wiele, bardzo wiele. Tak jak Czytelnik
         wspomnial, moga  zbudowac  nastroj w  dramatach i wywolac  salwy
         smiechu w komediach. Komponowanie, tworzenie i pisanie, dla mnie,
         jako Truwerki to cos  niebywalego, i jestem zachwycona ze moglam
         studiowac na  Wydziale  Truwerstwa  i Poezji  w Oxenfurcie  (Tak
         nawiasem, polecam kazdemu zajrzec na Wydzial, a tym ktorym muzyka
         w duszy gra by sie nie wahali podjac nauk)"
                                                           - "Piszczalka"

         "Ja tworze  niemal wylacznie  za sprawa weny.  Kiedy mnie dopada,
         slowa  plyna jak  zaczarowane.  Nie do konca  wiem  skad, chyba z
         podswiadomosci. Potem  oczywiscie  trzeba  jeszcze  wygladzic tak
         powstaly  utwor.  Wprowadzic pare  poprawek,  inwersji,  lepszych 
         rymow czy tez celniejszych sformulowan, ale najtrudniejsza praca
         jest  wykonana. A jak  wywolac wene?  Zrelaksowac sie,  polozyc,
         odprezyc i postarac nie myslec o niczym."
                                                                  - Vyera

         "Sa rozne  sposoby pisania i  czasem nie  sposob jest  wyznaczyc
         najlepszego. Czesc artystow pisze pod wplywem samej ledwie weny,
         podczas gdy inni wybieraja droge spokojnych wrecz rzemieslnikow,
         kaplanow sztuki pisanej. Najczestszym spoiwem calej tej sztuki
         jest moim zdaniem pewna powtarzalnosc melodii, przejawiajaca sie
         w  podobnie  brzmiacych  koncowkach  i  dlugosci  poszczegolnych
         spiewow. Nie jest to zasada, gdyz kazdy z przedstawionych przez
         ciebie gatunkow jest inny.

         W dramatach jak i balladach bedziesz zwracal uwage na wydarzenia
         i to one beda  tworzyly glowny  nastroj, podczas gdy w wierszach
         mozesz skupic sie na przezyciach i pieknie samych slow.
         W przyspiewkach jest jeszcze  inaczej,  gdyz czesc z nich ma na
         celu pobudzic reszte kompanow (do zabawy, do spiewu badz picia)
         przez co sa one prostsze, lecz przy tym wymowniejsze.

         Chyba tyle w sprawie porad z mojej strony. Fakt, ledwie zaczynam
         swoja  piesn  truwera,  jednak juz  wczesniej  mialem  niewielka
         stycznosc  z  pieknem  pisanym,  co  w  niewielki  sposob  mnie
         usprawiedliwia."
                                                - Z nalezytym szacunkiem
                       Glarkos Birke, jeden z ledwie przyjetych truwerow
                                                na Wydziale w Oxenfurcie

     ______________
     |\\        //|    Temat, ktory pod wieloma wzgledami dotknal jedna z
     | \\      // |    Czytelniczek ciezko opisac slowami - choc probowac
     |  \\____//  |    mozna, a nadawczyni ponizszego nawet sie to udalo,
     | //      \\ |    choc wole opisac jej slowa, niz je cytowac:
     |//________\\|    
                       Ta niczego nie spodziewajaca sie sympatyczna osoba
        odwiedzila urzad pocztowy w miescie, ktorego nazwe niepotrzebnie
        zapewne, lecz dla zasady pominiemy. Jak sie okazalo, wszystko na
        miejscu wydawalo sie byc w porzadku - pracownik wykonywal wlasne
        obowiazki, lista przesylek byla aktualna, a pergamin listowy, tak
        jak nalezalo tego czekiwac, byl przygotowany, podobnie jak pioro
        i kalamarz. A jednak cos bylo nie tak i Czytelniczka doszla wtedy
        do wniosku, ze ogolne wrazenie psuli ni to stali ni to przyjezdni
        bywalcy urzedu, zajmujacy - poniekad sluzaca do zajmowania - lawe
        pod jedna ze scian.

        Na wszystkie prawa gnomofizyki, czego oni tam nie wyrabiali...

        Tknieta poczuciem  profesjonalnego podejscia  do obowiazku, w tym
        przypadku sprawozdawczego, zrobilam nawet szkice - niestety dosyc
        szybko zniknely z makatki w Redakcji...

        Sympatyczna osoba z mieszanymi uczuciami przyjela fakt, ze oboje
        zastanych na miejscu panstwa nawet dosc roztropnie gospodarowala
        przyslugujacym im miejscem na lawie - pomimo ze jedno z Panstwa
        zajmowalo ja lezac nan, to drugie z Panstwa (zamiast zajac druga,
        co nie staloby w sprzecznosci z obowiazujacymi zwyczajami) wolalo
        pozostawic dalsze miejsca wolne, siadajac okrakiem na pierwszym z
        panstwa. Nie do konca tylko wiadomo bylo dlaczego, skoro bylo jej
        tak niewygodnie, ze wiercila sie w poszukiwaniu najwygodniejszej
        wariacji spoczynku.

        Pomimo tak pozornego poswiecenia i szlachetnosci, wzbogaconej do
        tego wyrazna nicia sympatii, laczacej rasy calego swiata (jezeli
        akurat nie jest to sympatia do wlasnego pozywienia) krasnoluda i
        ludzkiej kobiety - Czytelniczka nie byla w nastroju podzielic ich
        emanujacego entuzjazmu dla sprawy, nawet pomimo faktu, ze naleza
        sie mimo wszystko wyrazy uznania za element eksperymentatorski -
        wrecz nowatorski w dziedzinie choreografii.

        Musieli byc dosyc zmeczeni, skoro sympatyczna osoba nie znalazla
        na nich prawie ze zadnej sztuki odzienia - co nawiasem mowiac w
        pierwszym  odczuciu  upodabnialo tak  interesujaco  znalezionych
        panstwa do cwiczacych gladiatorow. Ale wracajac: nie mozna zywic
        zbytnich pretensji o to, ze ktos zmeczony pozbywa sie odzienia -
        sek moze bardziej w tym, ze nie odnotowano chyba w historii, aby
        ktos byl AZ TAK zmeczony. Moze jednak - wysnula w koncu ostatni
        wniosek Czytelniczka - byliby calkiem modelowym przykladem takiej
        wytrzymalosci i kondycji w niejednej armii, gdzie pod batogiem i
        w dyscyplinie hartuje sie niejeden temperament. Gdyz najwyrazniej
        nie jest to ostatni przypadek w historii poczty swiatowej, kiedy
        brakuje takowej dyscypliny i wychowania - a takze elementarnego
        braku posznowania dla... coz, nie tylko zasad korzystania z law.

        Niby w urzedzie pocztowym w miescie, ktorego nazwe niepotrzebnie,
        ale dla zasady pomijamy, takie badz podobne sceny przeciez nie sa
        jakos szczegolnie rzadkie i egzotyczne - mozna wlasciwie spierac
        sie co najwyzej o drobne szczegoly, arytmetyczne przyjemnosci jak
        "policz wszystkie konczyny i podziel przez cztery", badz spierac
        sie o wrazenia artystyczne tudziez zaskakujace (najwyrazniej) acz
        radosne odkrycia wzajemnego zachwytu i fascynacje miedzyrasowego
        integrowania sie ponad politycznymi i kulturowymi podzialami.

        Jest to list, ktory pozostawiam bez zbednego komentarza. Niechaj
        da do myslenia amatorom pocztowego gladiatorstwa - nie wszystkim
        podoba sie to, ze promujecie Wasze zainteresowania w najbardziej
        publicznym z niemal wszystkich mozliwych miejsc na swiecie.

        A ja sama juz nie wiem czy to z jednej strony dobrze, ze sie nie
        oczekuje od takich par wypoczywania tam, gdzie jest to wskazane,
        a wiec wsrod goscinnych scian pokoi karczmarnych i - przyznajmy
        - gdzie pozniej my zasypiamy i sie budzimy.

        Pozostaje zyczyc Wam wszystkim, ktorzy to w urzedach pocztowych
        zwykliscie zalatwiac wszystkie mozliwe sprawy, zebyscie chociaz
        nadal szli spac tam, gdzie nie zastaniecie zatroskanych o wolne
        miejsce na lawach i lozach towarzyskich socjuszy.

     ______________
     |\\        //|    Martwi mnie brak zyczliwosci wobec osob biednych
     | \\      // |    (donosi w swym kolejnym juz liscie Czytelniczka).
     |  \\____//  |    Dzisiejsi ludzie tylko patrza na czubek swojego
     | //      \\ |    nosa zamiast pomoc tym, ktorzy pomocy potrzebuja.
     |//________\\|    Nie mysla o tym, ze i oni moga znalezc sie kiedys
                       w trudnej sytuacji. Nie wyciagaja pomocnej dloni
         - za to mysla tylko o sobie, jak sie samodzielnie wybic z matni
         ubostwa i niedostatku, czym predzej otoczyc sie bogactwem,
         doskonalym ekwipunkiem oraz towarzyszami z jednej armii i wraz
         z nimi spogladac z wyzszoscia na prostych, a przeciez rownych
         im innych osob. A bicie slabszych lub rannych dla zarobku? Nie
         powinno tak byc.

     _____________
    /|            |    To, jak wplotlam wyzej, nie pierwszy list kolejnej
   /_|            |    Czytelniczki... lecz za to pierwszy, ktory doczeka
     |            |    sie stosownego komentarza, i to z jeszcze bardziej
     |            |    stosownej strony.
     \            \    
      \____________\   Oto przed Wami, sir Amaron var Casisto, stojacy na
                       czele formacji znanej nie tylko Czytelnikom, ale i
        tym, ktorym juz pomogla w zarabianiu, rozwijaniu sie... ogolnie w
        zyciu, Blekitnych Wilkow:

        "Bardzo sie ciesze, iz czesc osob dostrzega ten problem i chce o
        nim mowic, uswiadamiac innych o jego skali. 

        Coz, jak  powszechnie  wiadomo, podzial na  bogatych i  biednych
        istnieje od  zarania dziejow. Zycie nie jest sprawiedliwe, jedni
        maja  szczescie  od  poczatku, inni musza  na nie zapracowac, co
        nieraz jest zadaniem bardzo trudnym, jezeli nie niemozliwym.
        Widzac osobe biedna, potrzebujaca,  wiele osob  ignoruje  je z
        roznych powodow. 

        Jedni sa  zbyt dumni, aby  im pomoc, inni uwazaja, ze zebracy sa
        sami winni  doprowadzenia sie  do takiego  stanu.  Wedlug  mnie,
        dwiema  najczestszymi  przyczynami braku  pomocy sa:  Niechec do
        dzielenia sie  swoimi pieniedzmi i powszechnia mysl, iz darowane
        monety i tak im nie pomoga. 

        Coby nie byc stronniczym, rzec musze, iz spotkalem sie rowniez z
        przypadkami,  w  ktorych  wina  tego  stanu  lezala  po  stronie 
        potrzebujacych, ktorzy to otrzymane monety wydawali to na uzywki
        albo  marnowali je na  inne rzeczy, z ktorych  nie mieli zadnego
        pozytku. Ciezko  przekonac  takich  do zmiany, wiele  razy  mimo
        dobrych checi, nie udalo mi pomoc takim osobom sie zmienic, lecz
        glownie z tego powodu, iz to oni sami nie chcieli tej zmiany.

        Zupelnie  odmienna  kwestia jest atakowanie  rannych i slabszych
        dla  zarobku.  W tej  kwestii, moja  postawa jest jednoznaczna i
        niezmienna -  wszelkie  takie  przejawy  nalezy  zaciekle tepic. 
        Zwlaszcza, gdy ofiarami sa osoby mlode i niedoswiadczone. 

        Sam dobrze pamietam, jak sie czulem po tym, jak morze wyrzucilo
        mnie na brzeg  nieopodal Novigradu. Slaby, wrecz  bezsilny. Nie 
        wiedzialem, gdzie sie udac, co zrobic, jak poradzic sobie w tej
        krainie.  Z czasem, nabralem  doswiadczenia  (czesciowo  dzieki
        nielicznym osobom, ktore udzielimy mi wsparcia). Dlatego dobrze
        rozumiem, jak czuja sie nowoprzybyli  w tych stronach. I zawsze
        spiesze chetnie pomoc takim osobom. 


        Pozwole sobie skreslic pare slow o Blekitnych Wilkach. 

        Wielu czytelnikow  byc moze slyszy o nich po raz pierwszy, inni
        byc moze  glownie kojarza  Nas jako  formacje zbrojna.  Owszem,
        zajmujemy sie  rowniez  walka,  lecz glownym  zalozeniem  Klanu
        Blekitnych  Wilkow  jest  niesienie  pomocy  potrzebujacym,
        bezbronnym  i  biednym. Wraz z  innymi  Wilkami  pomagamy  tym,
        ktorzy naszej pomocy  potrzebuja. Uczymy jak radzic sobie w tym
        swiecie, jak sie  wyslawiac, jak zarobic na  wlasne przezycie i
        i jak przezyc. Czesto udzielamy  rowniez wsparcia  materialnego
        "wyedukowanym", aby ci mogli ruszyc w swiat juz przygotowani.

        Na  zakonczenie, mam  do  was  wszystkich  wielka  prosbe - Nie
        badzcie obojetni na  wszechogarniajaca  znieczulice, sprobujcie
        sobie przypomniec wasze poczatki i trudnosci, jakie staly przed
        wami. Pomyslcie jak musza sie czuc ci biedniejsi, slabsi, mniej
        doswiadczeni. I okazcie im  troche troski. Nie musicie wspierac
        biednych i  potrzebujacych  materialnie, czasem  cieple slowa i
        garsc porad moga byc znacznie cenniejsze od pieniedzy, wierzcie
        mi. Lepiej dac glodnemu wedke i naczyc go lowic, niz dokarmiac
        go rybami.

        I jeszcze jedno - Jesli  widzicie  kogos, komu  przydalaby sie
        pomoc, albo i sami jestescie w potrzebie, nie wstydzcie sie o
        tym mowic. Zachecam was, abyscie w przypadku problemow pisali
        bezposrednio do Mnie, a postaram sie pomoc. Blekitne Wilki sa
        po to, aby pomagac ludziom i nieludziom, sluzyc za swiatlo w 
        ciemnosci.

        A jesli ktos chce  pomagac  wspolnie z Nami, sprobowac  uczynic
        ten  swiat  choc  troche  lepszym,  przyjmiemy  go z  otwartymi
        ramionami jak brata czy siostre, niezaleznie od rasy, wieku,
        plci czy innych rzeczy.

        I juz  definitywnie  na zakonczenie, chcialbym  podziekowac Wam
        wszystkim, za to, iz przeczytaliscie do konca. Dziekuje rowniez
        kolezance Tunie, gdyz gdyby nie ona, nie byloby tej wypowiedzi.

        - Pisal dla was Sir Amaron, Lider Klanu Blekitnych Wilkow."

        +--------------------------------------------------------------+
        |                                                              |
        |  Czy zaznalas / zaznales kiedys pomocy od kogos w potrzebie  |
        |  gdy jeszcze bylas / byles niedoswiadczonym podroznikiem?    |
        |                                                              |
        |  Moze sentymentem darzysz silna, obeznana ze swiatem osobe,  |
        |  ktora byla dla Ciebie przykladem i wzorem? Czy kiedys sie   |
        |  jeszcze spotkaliscie? Czy udalo Ci sie powiedziec swojemu   |
        |  mentorowi "dziekuje", odwdzieczyc sie? A moze wciaz sie     |
        |  przyjaznicie? Czy raczej Wasze drogi sie rozeszly i nigdy   |
        |  nie przyszlo Ci przyznac, ze nadal pamietasz slowa, nauki   |
        |  i pomoc podczas Waszych pierwszych spotkan?                 |
        |                                                              |
        |  Kto to jest? Lub kto to byl? Mezczyzna, kobieta, osobisty   |
        |  bohater dla ciebie, czy powszechnie znana legenda swoich    |
        |  czasow?                                                     |
        |                                                              |
        |  Nie wstydz sie, napisz do nas i podziel sie wspomnieniami   |
        |  - uhonoruj osobe, ktora na to zasluguje i zapewnij glosno   |
        |  o swojej pamieci - nie ma znaczenia czy widujecie sie czy   |
        |  juz nie.                                                    |
        |                                                              |
        |  Gdy nazbieramy odpowiednia do zapelnienia strony liczbe     |
        |  listow opublikujemy je w osobnym dedykowanym artykule -     |
        |  dbajac o oprawe i o to, aby nie przypominaly one tanich     |
        |  anonsow. Wasze listy, wspomnienia oraz podziekowania nie    |
        |  beda tam opatrzone odpowiedziami, ani komentowane.          |
        |                                                              |
        |   Listy prosimy slac do Red. Tuny. Ich dlugosc dowolna -     |
        |  dbamy jedynie o dobor slow szanujacy cenzure. Podpiszcie    |
        |  je tak, jak chcecie azeby byly podpisane w Periodicusie,    |
        |  lub zastrzezcie sobie anonimowosc, jesli uwazacie to za     |
        |  stosowne.                                                   |
        |                                                              |
        +--------------------------------------------------------------+

        I to na dzisiaj wszystko. Piszcie listy i nadsylajcie nam swoje
        ogloszenia - nie zapomnijcie tylko chwalic sie nimi w nastepnym
        wydaniu przed Waszymi znajomymi!

        Czy chcesz za naszym  posrednictwem anonimowo wypowiedziec sie?
        Zadac pytanie? Czy chcesz wykorzystac  Redaktorow do tego, zeby
        poruszyc interesujace Cie kwestie polityczne czy spoleczne? Czy
        chcesz po prostu wypowiedziec sie, z ciekawosci przekonujac sie
        kogo znajdziemy do odpowiedzi (coz, jesli w ogole), lub poprzez
        nas poszukujac najlepszych znawcow tematu?

        Redakcja zastrzega  prawo odmowy publikowania listu bez podania
        przyczyn. Zastrzegamy sobie prawo do ucinania fragmentow listow
        celem dopasowania do ram dzialu - nie wypaczajac ich przeslania.
        Zastrzegamy sobie takze prawo do dodawania przypisow Redakcji w
.       tresci listu, a takze do poprawiania wybranych bledow wszelkiego      .
.       rodzaju. Macie prawo wgladu w gotowa do druku wersje swego listu      .
|       wyrazajac taka chec wraz z samym listem. Imiona nadawcow (a wiec      |
|       tym samym rowniez podpisy listow) nie sa publikowane. Nie slemy       |
|       odpowiedzi na opublikowane listy droga korespondencyjna przed         |
|       wydaniem numeru zawierajacego ja.                                     |
|  ,_,                                                                   ,_,  |
| (o,o)                                                                 (o,o) |
|./)_)                                                                   (_(\.|
|  " "                                                                   " "  |
o-----------------------------------------------------------------------------o