Wywiad Alicia, Nowy Rok, zima, pierogi
o-----------------------------------------------------------------------------o | Data wydania: trzydziesty pierwszy dzien pory Yule | | | | | | /)_(\ | | ______( 0 0 )______ | | /_/_/_/\` ' `/\_\_\_\ | | )'_'( | | ____.""_"".____ | | P E R I O D I C U S | | | . . . . Serdecznie witamy Czytelnikow w kolejnym wydaniu Periodicusa! Po czasie nieco krotszym niz dwa miesiace przybywamy pod Wasze dachy z siedmioma (moze nieco przydlugawymi) artykulami na temat postanowien noworocznych, pierogow, zimy oraz... "gorzaly". Pojawi sie tez jeden z Waszych ulubionych cykli, Wywiad (Nie)kontrolowany tym razem z Alicia, czlonkinia Lesnego Kregu. W innych cyklicznych artykulach mamy mala przerwe, ale prosze sie nie martwic - raczej prawdopodobnie powroca! Dziekujemy Drogim Czytelnikom za wszystkie nadeslane zgloszenia do konkursu wiedzy. Wasze odpowiedzi sa przetwarzane i badane pod kazdym katem. Poniewaz pracy jest duzo, a chcemy wykonac ja dobrze, wyniki ukaza sie dopiero w nastepnym numerze. Zyczymy cierpliwosci wszystkim zainteresowanym nimi osobom. Wtedy tez zostana wreczone atrakcyjne nagrody. Juz niedlugo! Zapraszamy do przesylania ogloszen i kontaktowania sie z Redakcja w sprawach roznorakich. Milej lektury i do zobaczenia w kolejnym numerze! Aktualna Redaktorka Naczelna Inz. Vyera Graff von Habenix W tym numerze: * Postanowienia noworoczne.............................strona 1 * Wywiad z Ala cz.1....................................strona 2 * Wywiad z Ala cz.2....................................strona 3 * Karnawal Szalenstwo? O NIE. PIEROGI..................strona 4 * Zima idzie! (czesc 1)................................strona 5 * Zima idzie! (czesc 2)................................strona 6 * Opowiesc o Xeramiusie................................strona 7 . . . . | | | | o-----------------------------------------------------------------------------o Mozesz przeczytac konkretna strone. > Zatytulowano: Postanowienia noworoczne o-----------------------------------------------------------------------------o | | | R E S P O N D E N C I P E R I O D I C U S A | | (z okazji nadejscia Nowego gnomiego Roku) | | | | PRZEDSTAWIAJA: | | | | .''. . .''. . | | :_\/_: _\)/_ *''* :_\/_: .'.:.'. | | .''.: /\ : /(\ .:. *_\/_* : /\ : -=:o:=- | | :_\/_:'..'.:::. '*''* ';' * /\ * '..' , '.':'.' \ | / | | : /\ : ::::: *_\/_* *..* '.\'/.' _\(/_ ' -- * -- | . '..' ':::' * /\ * -= o =- /)\ / | \ . . *..* .'/.\'. ' . / .-. .-. .-. .-._.. ---/---.-. . .-. .-._.`) ( `-' .-.. .-. `-'.-. / )( )/ \ / ( | )/ )( ) / . ) / ./.-'_)/ ) / ( | /`-' `-'/ ._)/ `-'-''/ ( `-' (_.' `-'_.(__.(__.''/ (_.(__. `-'-' / `- `- . .-. .-._.`) ( .-._.).--..-._..-. .-. . .-. .-. )/ )( ) / . )( )/ ( )( )_ )/ )./.-'_ '/ ( `-' (_.' `-' `-'/ `-' `---'( )'/ ( (__.' `- `-' `- Stalo sie. Nowy gnomi rok - czas sklaniajacy do podsumowan, refleksji i wspomnien. Mimowolnie siegamy pamiecia w przeszlosc i wyszukujemy w niej najbardziej pamietne chwile, te szczesliwe, ktore celowo zachowalismy w pamieci, jak i te nieco mniej pomyslne, ktore moze i mialy sie nie wydarzyc, lecz staly sie, chociaz nie mielismy na nie ochoty. Wiec, chocby i z tego powodu, siegamy myslami w przyszlosc, po czesci z ciekawosci - wiekszosc z nas jest bez watpienia ciekawa tego co sie wydarzy, po czesci jednak mamy swiadomosc tego co nas czeka, do czego dazymy i czego pragniemy. Wierzymy, ze przychylny los zblizy nas do upragnionych celow, jednak szczesciu nalezy sobie pomagac - i wlasnie ci, ktorzy o tym wiedza snuja, jak co roku, kolejne postanowienia noworoczne - marzenia do spelnienia, cele i osiagniecia do zdobycia, sukcesy zyciowe do odniesienia, oczekujace slawa i mithryle, wiedza do zdobycia, wreszcie upragnione awanse i akcesy, a moze i dopiecie swych planow milosnych do konca? Jedni snuja nowe postanowienia noworoczne po raz pierwszy, nie brak i pewnie takich, ktorzy przypominaja sobie o tych samych po raz kolejny. Wszyscy za to niezachwani, pelni ambicji i wiary. I to, o czym nawet nie sposob nie wspomniec - duma ze swoich postanowien. My, Redaktorki Periodicusa, spotkalysmy kilkoro z nich, zapytalysmy o ambicje, ktore im towarzysza. Niektore sa dla Was wyzwaniem, inni z Was cenia sobie drobne radosci. Podzieliliscie sie nimi wszystkimi z nami, spelniajac wiec nasza redaktorska posluge, zamieszczamy je ponizej (niech Wam o sobie przypominaja!) i zgodnie zyczymy Wam wszystkim, tym napotkanym na naszej drodze i wszystkim pozostalym satysfakcji i zadowolenia z osiagniec w tym roku. +-------------------------------------------------------------------+ | "Trudno mowic o osiagnieciach, kiedy w gre wchodza czynniki | | takie jak wola i czas Niesmiertelnych. Mysle ciagle o | | zalozeniu siedziby intelektualistow , z naciskiem na | | lingwistyke. Nigdzie mi sie nie spieszy i nie sadze aby | | ruszyla w tym roku, niemniej chcialbym zobaczyc w koncu jakas | | realizacje swoich zamierzen, zeby sie zwyczajnie chociazby | | zaczela. | | | | Myslalem o dworku, badz zameczku odbudowanym z jakichs ruin, | | przy ktorym mogloby popracowac troche mlodych osob - wiadomo, | | potrzeba budulca jak kamien, drewno i moze jakies metale. | | | | A wiec mlodzi podroznicy mogliby zarobic krzatajac sie wokol | | i zbierajac budulec, a potem zaladowane wozy przyjezdzalyby, | | a ci ktorzy przyjezdzaliby nimi otrzymywali z gory ustalona | | zaplate. Na to w glownej czesci mysle przeznaczyc monety, | | ktore zarabiam." | | | | - Herr | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Wszystko juz mam i nie brak mi nic. Na co komu taka pogon za | | zludnymi mrzonkami? Zdrowie i uczciwa praca i niczego wiecej | | nie trzeba. I baba dobra, zeby jesc dala i kochala i zadbala | | o chlopa. I zeby lubila te rzeczy.. wlasnie, gotowac! I prac | | tez. | | | | Zycze wiec sobie znalezienia dobrej baby." | | | | - Stary czlowiek co jeszcze moze... | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Tysiac mithryli! Tak mi dopomozcie Bogowie!" | | | | - Zdesperowany | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Sprawie sobie najlepsza zbroje plytowa i dzieki temu odwaze | | sie i powiem pewnemu komus co o nim tak naprawde mysle." | | | | - Pokonana przez glupiego trolla | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Doczekam sie swojego ulubienca, czyli zwierzecia pocztowego z | | wymarzonego gatunku, ktorego nie podam - zeby nie zapeszyc." | | | | - Polelf | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "W tym roku zostaniemy Truwerkami. Akurat wlasnie ukladalysmy | | wiersze." | | | | - A. (rowniez w imieniu towarzyszacej jej milczacej, | | ale wyraznie nie do konca przekonanej psiapsiuly) | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Panowanie nad swiatem, oczywiscie." | | | | - Panna L., elfka w sluzbie samej sobie. | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Dorwe wreszcie i przeczytam Periodicusa." | | | | - Mlody Wedrowiec | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Ukoncze szkolenie. Niewiele mi juz brakuje, wiec wiem, ze sie | | to akurat spelni." | | | | - Mowcie mi Legionista | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Co jest do osiagniecia? Mysle, ze wszystko. Przede wszystkim | | przyplynalem tu by sporzadzic mapy kazdego miejsca do jakiego | | zajrze. | | | | Mysle wiec... postanowienie... zwiedzic jak najwiecej przed | | nowym rokiem. I odkryc cos, tak, odkryc cos. Najlepiej cos, | | czego nikt wczesniej nie odkryl." | | | | - Ilphas z Saphery | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Zatem z okazji gnomiego nowego roku postanawiam sobie nauczyc | | sie gnomiego. To pierwsze... zeby cos wiecej rozumiec. A po | | drugie to zamierzam byc bardzo szczesliwa w tym roku. | | | | W celu osiagniecia pelni szczescia zamierzam sprawic sobie | | nowe sztuczne oko. Po drugie zamierzam robic tylko rzeczy | | sprawiajace przyjemnosc mi oraz memu otoczeniu. I po trzecie | | licze na duzo cial... znaczy zwlok. Oraz sporo snow." | | | | - Ysar Narr | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "F tym loku ceba miec duzo salaty. Lub jak kto woli kapuchy. | | Sysko co sielone. Kase mam to sbielam salate." | | | | - Hohrunk, ogr przebrany za bretonskiego sprzedawce salaty | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Czesc planowanych osiagniec pozostawiam sobie, jednak planuje | | nauke. Pragne sie uczyc jezykow. | | | | Reszta juz bedzie milczeniem." | | | | - Solenay z Lasu Loren | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Spokoj duszy i cala. Zadnych mezczyzn. Rok dla siebie, o!" | | | | - (podpis? zeby mezczyzni widzieli?) | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "W sumie to chcialbym mniej rozwalac glowy podczas walki. | | Znaczy nie skupiac sie na rozstraskiwaniu czaszki wroga. Duzo | | pozniej czyszczenia." | | | | - Dragar Wolf | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Bede madrzejsza - jak co roku. | | | | Naucze kandydatow z calego swiata pisac poprawne podania do | | ich wymarzonych stowarzyszen i klubow, w tym do nas, i swiat | | stanie sie przynajmniej choc troche bardziej idealny - w | | kazdym razie dla mnie." | | | | - Asandra Truwerka, Radna Wydzialu. | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Coz, moim postanowieniem zapewne bedzie po prostu sie | | ustabilizowac, osiasc gdzies, zdobyc kawalek ziemi na | | wlasnosc, miec miejsce, ktore moglbym nazwac domem." | | | | - Amaron Blekitny Wilk | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Najwiekszym mym postanowieniem byloby spedzanie wiekszej | | ilosci czasu w promieniach slonca, tudziez blasku ksiezyca na | | bretonskich lakach" | | | | - Bretonka | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Ja postanowilam sobie wiecej sie bic. Nie mozna tak na tylku | | siedziec. Podobno.." | | | | - Inu | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Nie postanowilam niczego jak dotad. I w sumie to chyba nie | | bede na sile szukac celow do osiagniecia. | | | | No chyba ze postanowic cos wlasnie. Takie postanowienie, zeby | | cos postanowic." | | | | - Denea | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Po pierwsze - chce zwiekszyc sprzedaz oliwy. Zasadzilismy | | nowy gatunek drzewka oliwnego i chcielibysmy, by sie przyjal | | na rynku." | | | | Po drugie - postanowilem zwiekszyc swoja wiedze o swiecie. | | Nie mozna zyc w ciemnosci. | | | | Po trzecie - w koncu dorwe tego Aquilaniego." | | | | - Symon Inzaghi | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Ja postanowilam, ze nie bede jadla slodyczy! Zobaczycie, ze | | nie zjem ani kawalka!" | | | | - Sharee | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Postanowilem byc jak najbogatszym, jak to mozliwe." | | | | - Meer | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Ja postanowilem, ze dokonam czynow, ktore sprawia, ze beda o | | mnie pisac bohaterskie eposy. | | | | A oprocz tego zamierzam wypic morze wina!" | | | | - Banoklos | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Prosto... przezyc. I nie puscic zywcem wrogow. | | I spotkac gadajaca choinke ponownie." | | | | - Eisenhof | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Chce sie spotkac z moja Ptaszyna. I przetrwac tenze rok." | | | | - Radgast | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "No coz... jestem nowa w tym wielkim miescie, chce znalezc | | przyjaciol, znalezc dobra prace... Inne przyjdzie z czasem, | | na razie chce sie tu zadomowic.." | | | | - Yasmin | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Nie podejmuje zadnych noworocznych postanowien. Niech ten rok | | bedzie taki jak poprzedni. Albo jeszcze lepszy, o!" | | | | - Shaye | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Ja to tylko bym chciala zeby moj narzeczony sie obudzil. | | | | Jeszcze bym chciala gdzies sie dostac." | | | | - R. | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Kilka zer wiecej na koncie dla mnie i tej jedynej co by zylo | | sie nam jak najlepiej. No i postanowieniem chyba wazniejszym? | | by jej usmiech pojawial sie czesciej i czesciej. To wszystko." | | | | - L. | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "A pewno. Zrobic wreszcie porzadek z gratami w depozycie. | | I jeszcze jedno moze, oduczyc gwarka bluzgow." | | | | - Wielbicielka miodu | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Urosnac. Tak zeby bylo widac, ze juz widzialam wszystko i | | doswiadczylam tez sporo. Aby w razie ataku Mutantow na Zajazd | | stawic im dzielnie czola!" | | | | - C. L. | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Zamierzam nabrac troche doswiadczenia, nabyc jakies zwierze | | pocztowe i prawdopodobnie ubiegac sie o czlonkostwo w jakims | | stowarzyszenu." | | | | - Silvanir | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Nie odwiedzic znow Lesnej Pani." | | | | - Ithil | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "To ja mam dwa. Jedno mozna by ujac, ze przygotuje sie i | | podejde do egzaminu w tym roku. Moze nie bede lepiej | | precyzowac do jakiego. | | | | A po drugie musze odrobinke schudnac, zeby Terbek na mnie tak | | karcaco nie patrzyl jak jem paczka..." | | | | - O. | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Utopic Wydre." | | | | - Legalt | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Pozyskac, opracowac i sprawdzic przepisy na pieczyste. | | I nikogo przy tym nie otruc." | | | | - Aedes | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Nie zasypiac gdzie popadnie." | | | | - Aika Naai | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Zglebiac wiedze o stworach pokoniunkcyjnych na wszelkie | | mozliwe sposoby i korzystajac ze wszelkich okazji." | | | | - Hoppa Plumpulp | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Znalezc zone. Taka, ktora przygarnie meza do wziecia..." | | | | - Maz do wziecia | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Byleby Nowy Rok nie byl gorszy, to lepszy dla mnie byc nie | | musi. | | | | No i zeby nie zabraklo swiatowych zapasow alkoholu." | | | | - Ja | +-------------------------------------------------------------------+ A swoja droga, dlaczego Redaktorzy Periodicusa mieliby byc zwolnieni z przepytywania? A niech rowniez czuja sie zaskoczeni, zmieszani i poddani presji, zgadzacie sie? Przycisnieci do sciany (w niektorych przypadkach do drzewa tudziez innych elementow otoczenia) wyznali ze: +-------------------------------------------------------------------+ | "Mam postanowienie, by jeszcze wiecej czasu poswiecac na pomoc | | czytelnikom w ich codziennych problemach, z ktorymi coraz | | czesciej sie zglaszaja. I zyczylbym sobie, aby nie wstydzili | | sie mi o nich opowiadac." | | | | - Curtis | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Zasluzyc na redakcyjny przydomek 'Redaktor Bezczelna' i nie | | umrzec z przepicia." | | | | - Redaktor Wydra | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Szczerze mowiac zapomnialam miec postanowienia noworoczne, | | ale gdybym sobie o nich przypomniala, to wsrod nich byloby na | | pewno nie dokanczanie artykulow na ostatni moment, zapoznanie | | sie ze swiatowymi zasobami wiedzy, a takze podjecie rzuconego | | przez pewnego kogos wyzwania i napisanie sprosnej ballady o | | technice zadajacej klam tezie, ze gnomy nauki sa niezdolne do | | humoru." | | | | - Tuna | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Nie nadeptywac na straznikow, nie wskakiwac w przepasie i | | ogolnie dbac o zdrowie." | | | | - Isil | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ | "Gdy zastanawiam sie nad postanowieniami, od razu, niejako z | | obowiazku, przychodzi mi do glowy zrobienie czegos dla | | Periodicusa. W koncu to dosc powazna instytucja, ktora | | przyszlo mi samodzielnie kierowac. Nie chcialabym zawiesc | | niczyich oczekiwan. Powiedzmy zatem, ze postaram sie bardziej | | gonic Redaktorow do pracy, ciekawiej pisac, z wiekszym | | zaangazowaniem wlaczac sie w rozprowadzanie gazetki. | | | | Jesli chodzi o regularnosc wydan, to w poprzednim roku wyszlo | | nam to wcale niezle (i musze to przyznac mimo wrodzonej | | skromnosci), bedziemy wiec starali sie tego trzymac. Ogolnie | | mowiac, postaram sie, zeby Periodicus stawal sie jeszcze | | lepsza i ciekawsza gazetka albo chociaz przynajmniej nie | | gorsza. | | | | Przechodzac do innych spraw, chcialabym w tym roku ukonczyc | | moja ksiazke na temat standaryzacji, ktora od dawna chodzi mi | | po glowie, ale z braku czasu odkladam ten projekt raz po raz | | na pozniej. | | | | Zas w sferze calkiem prywatnej moze jeszcze na koniec wspomne | | ze milo by bylo znalezc kandydata na nowego meza. Zamierzam | | go poszukiwac aktywnie przez najblizsze miesiace." | | | | - Vyera Graff von Habenix | +-------------------------------------------------------------------+ +-------------------------------------------------------------------+ A Wy? Pozostali, nie spotkani, nie wymienieni? Co sobie postanawiacie na nowy gnomi rok? Bo przeciez chyba wszyscy zgadzamy sie co do tego, ze nawet jesli skrywamy to w swoim sercu to jednak wszyscy mimowolnie postrzegamy ten okres jako poczatek czegos nowego, nowych szans, raz jeszcze mozliwosci dokonania czegos wielkiego w zyciu. Czego z calego serca zyczymy, Redakcja Periodicusa. +-------------------------------------------------------------------+ Postanowienia noworoczne napotkanych respondentow zbieraly . .--------' ..-. .-..-. / .-. (_) / ) / `-'.-../ ).--.`-' . /) ( . .-. .-. . ,_, / / / ( / / / / \ i /( ) )/ )( | ,_, . . (o,o) ( .' _.(__. `-'-../ _.(__./ ._) .-/._`--':'/ ( `-'-' (o,o) . |./)_) \/ / (_/ `- `- (_(\.| | " " Vidris "Wydra" Dorne Tuna Loon - Naai " " | o-----------------------------------------------------------------------------o > > Zatytulowano: Wywiad z Ala cz.1 o---------------------------------------------------------------------------o | _ _ , _ _ _ _ _, __, , _ | | | | \ | | | | /_\ | \ \ | CZESC I | | |/\| \| |/\| | | | |_/ \| | | ~ ~ ) ~ ~ ~ ~ ~ ~ ) | | ~' ~' | | / _, _ _ __, \ _,_ _, _, _ ___ __, _, _, _, _ _ _, _, _ __, | | | |\ | | |_ | |_/ / \ |\ | | |_) / \ | / \ | | /_\ |\ | |_ | | | | \| | |_ | | \ \_/ | \| | | \ \_/ |_, \ / |/\| | | | \| |_ | | \ ~ ~ ~ ~~~ / ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~~~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~~~ | . . . . Mili Czytelnicy! Ponizej wywiad z persona znana wielu podroznikom. Sama o sobie mowi, ze "wszedzie jej pelno". Zapewne nie raz przyszlo Wam stawic czola niewysokiej wzrostem, ale gigantycznej duchem polelfce. Pisze stawic czola z pelna premedytacja, bo osobowosc tej zyczliwej wiekszosci osobce potrafi byc rownie miazdzaca, co ujmujaca. Zyczliwej nie kaz- demu, naturellement, ale o tym komu i dlaczego przeczytacie dalej... Mesdames et Messieurs... Bez zbednego przedluzania: Alicia z Doliny Kwiatow, Jedna z Lesnego Kregu, Terroryzujaca Miasta i Trakty na gnomocypedzie, czasem i podroznych... Pozwolila podac sie tortu... To jest, oczywiscie paru pytaniom nie gdzie indziej a w Bialym Kle, przy szklaneczce soku. Przybywa, probuje sie wymigac, ale ja - nie- ugieta redaktora Periodicusa, nie pozwalam na to i zaczynamy. Zapraszam do lektury! ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ Isil: Ostatnie zyczenie? Alicia: "Chce uniknac wywiadu?" Isil: Nie ma glupich! Gotowa? Alicia: Tak! Chodzmy. (...) To szalenie mile i fajne ze akurat ja wiesz? Isil: Ale ja juz kiedys chcialam, ale zdecydowanie odmawialas. Alicia: Najlepsze jest to ze i tak nie umywam sie do tych nadetych zloconych bufonow u roznych wladz. Isil: To na poczatek... Alicia: Dzien dobry? Isil: Moze troche sztampowo... A moze byc. Bonjour! ...ale chcialam zapytac o Twoja historie, od dziecinstwa poczynajac. Alicia: Ja wiedzialam ze zaczniesz od trudnych pytan! Isil: Znaczy, ze sie przygotowalas! Alicia: Wiec, mialam piekny poczatek zycia! Urodzilam sie w srodku lata na lonie kwiatow w pelni slonca! Witalo mnie cieple let- nie powietrze a lagodny zapach swiezych kwiatow usmierzal wszystkie troski - ktorych akurat wtedy i tak nie mialam... Myslisz ze ci co to beda potem czytac to dadza wiare? Isil: Byc moze uwierza w to co sie opublikuje. Alicia: Moglybysmy sie zalozyc... w kazdym razie... Isil: Takze... Kontynuuj. Tylko moze tak noo... Realistyczniej ciutke. Alicia: No dobra. Masz mnie. Minelo pol roku i zostalam znajda. Czyli wczesniej podrzutkiem. Zle znosze wspominanie tego - zlosliwa kolezanka mi mowi ze wierzy ze juz w wieku szesciu miesiecy bylam najwyrazniej nie do zniesienia... naprawde ktos to be- dzie czytac? Isil: Ostatni naklad to minimum dwiescie egzemplarzy. Alicia: (blednie jak sciana) Isil: Ale... Wiesz, kim byli Twoi rodzice? Alicia: Nie. Nie wiem. Moznaby dociekac ich ras ale to akurat nie sztu- ka. Wychowalam sie w Lesnej Posadzie w prawie najwiekszym domu we wsi. Nie pytaj mnie ile tam jest domow w kazdym razie wiek- sza byla tylko nasza stodola. Isil: A Twoi przybrani Opiekunowie? Alicia: Wychowywali mnie Dziadek i Babka. Babka to byla taka madra ko- bieta - wzywali ja do porodow na przyklad. Wszystko jedno co rodzilo - kobiety ze wsi, krowy, kozy, wzywali babke. Babka cos tam przebakiwala ze zycie przyciaga zycie. Ale niewiele z tego chcialam rozumiec. Sami z Dziadkiem wychowali wystarczajaco sierot... dzis mysle ze starczyloby na zasiedlenie dodatkowej wioski. Ale z dala od miast nie brakuje wypadkow, wczesnych zgonow czy - mimo kunsztu Babki - smierci matek przy porodzie. Moze i tak wlasnie bylo co do tego zasiedlania bo wiekszosc sierot wychowanych przez Babke rozeszla sie po swiecie, jak ja. W kazdym razie Babka szla do lasu wracala i bylo jedzenie dla wszystkich. Teraz juz wiem po samej sobie ze to dlatego ze jej wychowankowie - w tym teraz i ja - odwiedzamy ja i wspieramy groszem. Ale jak ona przekuwala monety na jedzenie w srodku gluszy to nadal zostanie dla mnie tajemnica. A przy tym sama nigdy nie chorowala. Jakby to sie klocilo z jej planami zycio- wymi czy co? Isil: A Dziadek? Alicia: Dziadzio... Ooo... dziadzio jest fantastyczny! Dziadzio sie- dzial na progu i pykal fajeczke - jak wiekszosc dziadziusiow. Rozpieszczal dzieci, troche sie z nami bawil, opowiadal duzo historii i tak jak my wszystkie bal sie Babki. Jak sie upew- nial ze towarzysza mu starsze dzieci to psioczyl tez strasznie na Babke. A Babka i tak sie o tym dowiadywala - mimo ze mialys- my wszystkie tak zasznurowane i zacisniete usta ze juz patrzac na nas bylo jasne ze przeciez i tak nie wiemy niczego co miala- by sie dowiedziec Babka. Dziadzio tez dogladal domostwa i zaw- sze powtarzal ze jakies naprawy czy zapchajdziury mozna odlozyc do wiosny. A nasz domek po dzis dzien stoi tak jakby mial sie zawalic. Ale stoi! Chyba dziadziowa sila woli. Widac bylo po nim co to znaczy zaradnosc na odludziu. Isil: Z Twoich slow rysuje sie uroczy obrazek, znak tego ze mimo wszy- stko mialas szczesliwe dziecinstwo. Alicia: Wiedzialam ze mnie nakryjesz na koloryzowaniu. W kazdym razie codziennosc Nestorow byla nieco inna niz moja. Wiesz jak ciezko polelfce z ludzmi? Rosniesz wolniej - no to sie z ciebie smieja. Ale z drugiej strony troche przezylam tych sierot, lacznie pietnascioro... czy szesnascioro? W kazdym razie jak sie jakies dostawalo Babce pod opieke bo osierocone czy podrzucone albo chorowite to juz bylas na miejscu i mozna bylo sobie malca wy- chowac. Ale potem taki czy taka szybko dorasta i ani sie nie obejrzysz a tu juz chodzi na potancowki, wyrywa sztachety jak przyjda z sasiedniej wioski, ogniska pali na Belleteyn, wydaja sie za maz czy tam sie zenia... A twoj wzrost hamuje krew elfow i nadal jestes mimo wszystko podfruwajka wiec starszenstwo sie zmienia i niedawny malec - teraz juz dorosly czlowiek - jeszcze kuksancem ci sie odplaci za lata wspolnej mordegi a tobie po- zostaje probowac swoich szans na jakims nowym sierocie. Babka to zawsze jakby przeczuwala ze polelfka to nic dobrego. Isil: Klocilabym sie. Z Babka, naturalnie. Alicia: Z nia nie. Nie klocilabys sie. Podsumowujac, czulam sie jak znienawidzona najstarsza siostra czeredy roznej masci dzieci albo jak taka niska wysuszona ale siarczysta nauczycielka z tych wiejskich szkolek... A moze jednak poprzestaniemy na tej wersji o dziecinstwie w pelnym sloncu i wsrod woni kwiatow co? Isil: Nic z tego. Alicia: No dobra... masz cos jeszcze? Isil: O imiona Nestorow chcialabym zapytac. Alicia: Wytnijmy to pytanie... oni umieja czytac a ja nie znam dalszych twoich pytan i nie wiadomo co ja na ich temat jeszcze napsiocze. Zreszta, Jasko i Jozwita. Najstarsza para zyjaca w Lesnej Posa- dzie. Isil: Przyszedl jednak dzien w ktorym opuscilas Lesna Posade i ruszylas w swiat. Dokad poniosly Cie nogi? Czym sie zajelas? Alicia: Tak wlasnie bylo. Dostalam jedenascie miedzianych monet i mialam isc w swiat rzemiosla sie uczyc i przyniesc wiecej monet z pow- rotem. Jak to bywa w gospodarstwach, dzieci wysyla sie w swiat by zapewnily starym spokojna podpore ich starosci... w przypadku moich wychowawcow, jesli zwazyc na ilosc wychowanych i odkarmio- nych dzieci, ta podpora byloby chyba wlasny zamek. Wlasciwie to w okolicach Gornej Posady zgubilam sie i trafilam niechcaco z powrotem do Lesnej Posady. Choc z drugiej strony nie mozna bylo wykluczyc ze bylam po prostu glodna. Dostalam jednak bure i ka- zano mi nie wracac bez monet na utrzymanie sierot. Babka byla po prostu bardzo zasadnicza a ja przynajmniej juz zdawalam sobie sprawe gdzie to znikaja wszyscy moi poprzednicy - czyli odchowa- ni juz dawni wychowankowie Babki. To byly pierwsze podroze i w zasadzie pierwsze poczatki znajomosci ze swiatem. Isil: A co bylo dalej? Alicia: No to w skrocie... Znasz moze bajke o gnomiku wedrowniczku? Otoz... malutki, ciekawski Gnomik Wedrowniczek wychodzi po raz pierwszy z domu i widzi ze przed progiem biegnie uliczka, ktora nieco dalej gdzies sobie skreca. I co robi? Oczywiscie mysli "Ciekawe gdzie ta uliczka dalej biegnie". Idzie zobaczyc a tam uliczka przechodzi w drozke a ta znika za wzgorzem. "Zobacze co jest po drugiej stronie i wroce do domu, co mi zalezy". A potem jak sie domyslasz "No tak, ale dokad prowadza te odnogi?" "To tylko dwa miesiace drogi z domu, zobacze tylko czy ten las po drugiej stronie wyglada tak samo jak z tej", "O! Gora! I jeszcze jedna!" "Ile tej pustyni!" albo "Jaki wielki ocean! Sprawdze tylko gdzie to sie konczy." No i tak Gnomik Wedrowniczek odkryl swiat w ciagu jednej przerwy obiadowej. Ja jednak bylam troche wolniejsza. Isil: A gdybys miala wymienic kilka swoich ulubionych odkryc, jakie by to byly? Alicia: Wlasciwie to moze nie tyle ulubione, co najbardziej pamietliwe. Na pewno Novigrad. Miasto randek! Pamietam pierwsza wizyte. Uwiklalam sie chyba w jakis podryw ilekroc tam wstawalam. Na- prawde! Zachwialo to calkiem moim pojeciem o calym tym swiecie. Pierwsza osoba ktora mialam poznac tak z imienia i ktora oczy- wiscie zapamietalam byla bardzo mila pani z imieniem na E. Ty wiesz, ze zostalam poproszona o pomoc, wlasnie jej, zeby odpedzic jakiegos natreta? Wchodze i pytam jak to ja "Jakis pro- blem" i... poszedl sobie. A chwile pozniej juz siedzieli na la- wie na poczcie i... czego tam nie wyrabiali. Pytam sie o co cho- dzi. "A bo wybaczylam mu". A ja... (Tu brwi Alicii wjechaly pra- wie na tyl glowy) Isil: (apoplektyczny rechot) Alicia: Jesli trafi mi sie kiedys wlasne polelfiatko to zabronie mu roz- poczynac zwiedzania swiata od Novigradu. Pamietam pierwsza ran- dke. Niedlugo wczesniej, tez wtedy kiedy wspomniana pania, poz- nalam zwariowana polelfke, postrach glupkow i kretynow. Znana postac, pewnie wielu skojarzy. Mniej wiecej w tym okresie jakis mlodzian pytal o siedzibe Truwerow. Poszlam z nim, siedzielismy, czytalismy te ich... aha, wasze wypociny. Wy chyba wszyscy pocho- dzicie albo tworzycie w Novigradzie bo ten co otwieral to sie czerwienil jak wisnia. No ale ja siedze cicho. Wstal, odchrzak- nal, zaprosil na wino. Wybral 'Siedem kotow' w Novigradzie. Znasz tamtejsze menu? Isil: Oui! Alicia: Nie ma nic wspolnego z romantycznoscia. Flaki, zrazy... "sama radosc". Siedzimy a pod stolem owa polelfka. I cos tam szepcze do mnie, podszczypuje - nikt jej nie widzial. No a ty zachowaj sie teraz jak nalezy. Kto tak mial to wie ze to nic latwego. Cos tam grymasze, tamten sie na mnie dziwnie gapi, ale final byl jak zaczela sie wtracac. Z ukrycia. Juz nie pamietam co powiedziala ale biedak uciekl... nigdy go nie widzialam. Moze i lepiej? Isil: (heroicznie usiluje zachowac powage) Alicia: Jeszcze pamietne? Zaproponowano mi nawet pierwsze szkolenie w kierunku... zebractwa. Mialam szanse na zdobycie legendarnej ko- rony krolowej zebrakow. Legendarnej bo nikt jej nie widzial rzecz jasna. Isil: Musi byc zaiste legendarna. Alicia: Taaaak. Oslawiony dziad proszalny, pan R. proponowal kariere w najbogatszych i najbardziej wplywowych strukturach w miescie - u boku Krola Zebrakow oczywiscie. Pamietam, alez to byla kon- spiracja... juz wtedy rozwazalam cechowanie. To mial byc zloty okres zebractwa... to znaczy obrotu pieniadzem. Byloby wesolo! Dawne czasy, ciekawe czy pamieta? Isil: Zapewne jak przeczyta wywiad, to sobie przypomni. Alicia: I mnie pogoni! Przezylam tez bardzo szybko swoja pierwsza praw- dziwa milosc zreszta zakonczona wywrotka do rzeki i siniakami oraz niemoznoscia siadania na wiadomo czym - gdyz byla to gwal- towna ale szczesliwa milosc do gnomocypedu, owczesnego wynalaz- ku SGW. Spedzilam na nim chyba caly tamten okres. Niestety ow- czesni inzynierowie mnie nie polubili. Mozliwe ze to moglo miec cos wspolnego z ciaglym nachodzeniem ich i proszeniem sie o ko- lejny egzemplarz wynalazku ale jakos nie mam pewnosci. Chociaz, dzieki tym nachalnym znajomosciom gnomy wyciagnely mnie z nud- nego zadania cechowego, ale to pozniej... moze. Wlasciwie to bylo glownie zwiedzanie swiata a cech wcale nie mial byc moim pierwszym przystankiem tylko SGW. Pierwszym marzeniem - juz w wyniku tego zwiedzania - bylo ze dolacze do gnomich inzynierow. Mawiaja ze to nie takie proste ale jakos kiedy sie ignoruje ja- kiekolwiek przeszkody to nie przeszkadza to w moich planach. Chyba jednak moim problemem wydaje sie byc to ze inni nie igno- rowali przeszkod czy tez przeciwskazan tyczacych sie mnie. A'propos Ulika, Nie az tak dawno pisal ze to naprawde niemozliwe dla nie-gnomow, ale pewnie chcial tylko mnie sprawdzic czy sie zniechece. Oczywiscie ze nie. A wiesz? Wiesz, mniej wiecej wtedy gdy dostawalam gnomocyped wychodzil nowy Periodicus. Mialam w zamian za niego rozwozic Periodicusy. Chyba nawet wozilam ale nigdy nie opanowalam jazdy i trafiania gazeta innych po glowach czy wrzucania im do ogrodkow. W kazdym razie zal byloby pism. To wlasciwie moje pierwsze zetkniecie z czasopismem. Isil: Takiego wspomnienia to ja nigdy do tej pory nie slyszalam! Dzieku- je! Alicia: Alez prosze. To specjalnie dla ciebie jeszcze... Mieszkasz w Bialym Kle, wiec nie omieszkam przyznac ze jedna z pamietanych do dzis przeze mnie chwil bylo spotkanie owczesnych mieszkancow na Mahakamie - mowiac delikatnie nie czulam sie wtedy najle- piej... wlasciwie to bylam ledwo zywa. Jakos postawili mnie do pionu. Pierwsze uratowanie zycia. Calkiem sympatyczne towarzys- two. Mile dobrego poczatki. Jest okazja by podziekowac. Co do pamietnych odkryc i wspomnien to w sumie nie tylko randek i nie tylko Novigrad - ogry chcialy mnie gotowac, krasnoludy wyrazaly niewerbalne dowody sympatii, oczywiscie na ogol przez podszczy- pywanie na dwanascie roznych sposobow. W Mariborze nasluchalam sie ze polelfy skladaja ludzkie ofiary nad swiecami z loju z niemowlat i robia torebki z nienarodzonych plodow. Tam tez mieli pomysl na moja najblizsza, gwaltowna i raczej krotka przyszlosc. Isil: A jaki byl Twoj pomysl na wlasna przyszlosc? Alicia: W czasie podrozy znalazlam dwie kwiaciarki. To znaczy z pewnos- cia bylo ich wiecej ale jakos te dwie mi utknely w pamieci. Jed- na, byla w Tilei, dlatego ze - pamietam jak dzis - jak ogladalam kwiaty to nagle pojawilo sie jakis dwoch z sygnetami na rekach i zaczeli krzyczec na mnie. Juz nie pamietam co ale zniweczyli mi pierwsze spotkanie z rozami tileanskimi. A druga kwiaciarke w Mariborze ale jakos nie czulam tam sie dobrze. Tamtejsi ludzie sa tak cieci na nas polelfow... Ogladasz tylko kwiaty i slyszysz ze polelfie dziewki obnosza sie jak ladacznice. Na kazdym rogu mialam wrazenie ze za chwile tlum zamieni sie w tluszcze ktora zaleje mnie smola i obsypie pierzem. Tak czy inaczej mam za sla- be nerwy na spacery po Mariborze. Isil: Ale to chcialas sie tym wlasnie zajmowac? Kwiatami? Alicia: Faktycznie. Troche do tego trzeba bylo dojrzec ale ostatecznie wpadlam na pomysl ze bede kwiaciarka i to... w cechu. W koncu gdzie by nie zaczac jesli nie w pepku kupieckiego wszechswiata. Mnostwo klientow i wystarczy siedziec w jednym miejscu z kwiata- mi. Wszyscy przychodza placa... ja wracam pelna mithryli do Bab- ki... wracam z Aedirn z kwiatami... i tak w kolko. Swiat jest taki piekny kiedy jest prosty. Inna sprawa ze w tamtym czasie cech byl zamkniety. Nie dzialal. Ja jeszcze wtedy nic zlego nie zrobilam wiec to nie moja wina! Ale juz zdazylam sie w tym cza- sie dowiedziec jak dziala swiat i jakie sa mozliwe sciezki roz- woju. Gdy ogloszono otwarcie cechu ja juz wiedzialam co robic. Isil: To brzmi tak, jakby Twoj plan nie do konca sie powiodl. Alicia: "Nie do konca" to lagodnie powiedziane. Byl nowy mistrz i nowa obsada - mozna bylo wskoczyc ot tak. Przynajmniej tak mi sie zdawalo. Ostatecznie mialam zostac subiektka tej nowej grupy a jeszcze bardziej ostatecznie zostalam kandydatka tejze. Mialam dziwne wrazenie jak ktos kogo zaproszono do natychmiastowego handlu kwiatami ale pod warunkiem ze zacznie sie on za tydzien. Albo za dwa miesiace. Co gorsza, moze sie myle, ale jeszcze nie bylo zadnych zasad - chyba ze kazdy mial wlasne. Dzisiaj jest niemozliwe zebym opowiedziala ci na czym polega przyjecie na su- biekture. Wlasciwie to wszyscy byli mniej wiecej zgodni co do faktu ze kazdy nowy musi miec swojego opiekuna - ale sami nie musieli miec zadnego bo sami otwierali cech jako niczyji podo- pieczni wiec nie mieli pomyslu jak. Druga za to rzecza ktorej wszyscy byli pewni bylo to ze musze dostac jakies ciezkie zada- nie - takie zeby mi sie odechcialo. No i udalo sie. Rzeczywiscie mi sie odechcialo. Ale i tak zostalam przyjeta. Bylo to jednak znacznie pozniej. Isil: A jakie to bylo zadanie? Alicia: Pamietam taka rozmowe: "A czym chcesz handlowac mala?" "Kwiatami prosze pana". To dostalam jakies zadanie o... lampach. Badanie czasu palenia sie czy cos w tym guscie. Idz w swiat, kup kazda lampe na swiecie, pal, mierz czas i ogolnie trac czas dany ci na zycie. Ktos powie "To wiedza z ktorej w przyszlosci zaczerpna kolejne pokolenia". Ja powiedzialam "No to kolejne pokolenia najwyrazniej maja pecha". Pomogl Mistrz Ulik z SGW i wystosowal mi sliczne pismo. Mam je po dzis dzien. Moze sie zgodzi i tu w tym miejscu wkleilybysmy je. ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ (Mistrz Ulik rzeczywiscie sie zgodzil, ponizej odpis) ZASWIADCZENIE INNOSTWOR ALICIA Z DOLINY KWIATOW (CO STWIERDZAM PO WNIKLIWYCH BADANIACH IDENTYFIKUJACYCH) DOBROWOLNIE STAWIL SIE DZISIEJSZEGO DNIA W SIEDZIBIE STOWARZYSZENIA GNOMICH WYNALAZCOW, A TO W CELU POZYSKANIA WIEDZY Z ZAKRESU BUDOWY URZADZEN OSWIETLAJACYCH. NA PROSBE ZAINTERESOWANEGO INTERESANTA NADMIENIAM ZE ZASLUGUJE TO NA POCHWALE ZE STRONY JEGO ZLECENIODAWCOW. NINIEJSZEGO ZASWIADCZENIA NIE WYDANO POD PRZYMUSEM WYMIENIONEJ OSOBY. W CZASIE JEGO WYSTAWIENIA NIE PODJETO SRODKOW ZWIAZANYCH Z SZANTAZEM. W ZAMIAN ZA NIE INTERESANT ZOBOWIAZUJE SIE JUZ NIE NEKAC ZRZESZONYCH INZYNIEROW SWOIMI TROSKAMI, ZWRACA ZABRANY IM PRZYDZIAL HERBATY I NIE BEDZIE PRZESZKADZAC W ICH OBOWIAZKACH. Popisano: Ulik Indagatrix, XI Mistrz Stowarzyszenia Gnomich Wynalazcow ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ Alicia: Wrocilam do cechu to tego co mi zlecil to zadanie juz nie bylo. Machnelam reka. Na co mi taki bur... bajzel! Do cechu wlasciwie dostalam sie ni to przypadkiem ni to z powodu nieporozumienia. W kazdym razie na pewno niespodziewanie. Isil: Kto byl wtedy Mistrzem albo Mistrzynia? Alicia: Wiesz co... mistrzowie sie zmieniali jak pory roku... Isil: No ale wtedy jak Cie przyjeto. Alicia: To niby moje dzieje ale nie nadazalam za pocztem. Moja opiekun- ka... chyba druga byla Astrid i ona byla mistrzynia ale nie pa- mietam czy w momencie mojego wstapienia. Wiesz, moze jakbym sie wczesniej urodzila to bym byla bardziej doswiadczona i umiala sie lepiej zakrecic wokol tej sytuacji. Isil: Jak toczyla sie Twoja kariera w Cechu? Alicia: Juz pierwszego dnia... ba w dwie godziny dostalam nagane i kare osmiu mithryli. Oczywiscie wedlug mnie za nic. Nic ogolnie nie wynioslam z tego okresu. Niczego sie nie nauczylam i nic nie za- robilam a nawet oddalam cechowi to co juz mialam. Niby jakies grosze ale dla mnie to byla fortuna. Nawet zakochalam sie ale dostalam kosza. Pamietam ze probowalam tez zmienic swoja sciezke na zbrojna cechu a takze probowalam na ochotnika ambitniejszych zadan ale jakos sie okazywalo byli lepsi czy tez jak sie pozniej okazalo - bardziej obyci z wiedza przodkow. Czulam sie niezbyt potrzebna ale tez nie udowadnialam na sile ze moge byc. Chyba jeszcze wtedy bylam na etapie ogarniania o co w tym wszystkim chodzilo. Isil: Czyli... Noo... Niezbyt, niestety, szczesliwie. Alicia: Ostatecznie udalo mi sie wpakowac cech na sciezke wojenna. Nie spodziewalam sie ze mam taki talent. Wzielam sie w koncu na po- waznie... w moim mniemaniu na powaznie za handel ale nagle poja- wily sie jakies regulacje ktore sprawily ze potracilam legalnie wszystkie kontrakty handlowe. Rzucilam wiec to wszystko. Zostaly za to ciekawe wspomnienia. Trafilam na najlepszy rocznik subiek- tow - bylo nas piec subiektek i za wyjatkiem jakiejs jednej sta- rej uczennicy ktora juz kiedys robila kariere kupiecka dogadywa- lysmy sie fantastycznie. Oglosilysmy sie nawet klasa i wybralys- my nawet przewodniczaca klasy. Trafilo na Ayenne. Byla tez wy- cieczka integracyjna, gdzies w okolice Hagge. Tylko my. Osta- tecznie chyba pomagal nam ktos ze zbrojnych. Nasi przelozeni chcac nie chcac musieli w tym czasie sami zamiatac podlogi - zartuje oczywiscie. A swoja droga... w tej samej "klasie" byla Estris - Mistrz Adamson wspominal ja we wlasnym wywiadzie. I elfka Valeria. Moze ktos je jeszcze pamieta? Bardzo fajna i od- dana osoba. Isil: To... Z kim wywolalas wtedy wojne? I tak wlasciwie, jak sie do te- go przyczynilas? Alicia: Ja juz wtedy bylam w lesnym rodzenstwie a niepowodzenia cechowe pchaly w kierunku nowych zainteresowan. Poza tym nie odbiegaly one od tego co bylo w "rodzinnym" domu - czyli od lona Pani Przyrody. Nic wiec dziwnego ze kiedy do cechu przyszedl chaosnik i to jeszcze w sprawie handlowej to raczej nie powiedzialam "Czego szanowny Pan Mutant sobie zyczy." Spoliczkowalam go i cos tam powiedzialam... moze z jedno zdanie za duzo... no po namysle to moze i nawet z siedem zdan za duzo. Cech znalazl sie w stanie wojny z chaosem. Isil: Krewka z Ciebie polelfka. Alicia: Nie powinnam chwalic sie wojna. To nic dobrego ale naprawde po dotychczasowych wypowiedziach powinniscie sie domyslec ze nie przepadalam za tym calym bur... bajzlem w cechu nie mowiac juz o przelozonych. W kazdym razie to bylo zaskakujace jak latwo two- rzyc historie. Powinszowawszy sobie poczulam nagle przemozna chec udania sie na urlop. Zobaczyc miny tych wszystkich radnych ktorzy pastwili sie i przescigali w karach i naganach - bezcenne. "Dostaniesz grzywne" "Dopiszcie do rachunku" "Musisz chociaz za- placic czesc odszkodowania. Ile posiadasz na koncie?" "Nic pro- sze pana" "Masz przeprosic tego spoliczkowanego" "Oj chyba nic z tego" To juz ci mowie po tym powrocie. ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ KONIEC CZESCI I . ,_, ,_, . . (o,o) (o,o) . |./)_) red. Isil "Piszczalka" de Soreil (_(\.| | " " " " | o---------------------------------------------------------------------------o > Zatytulowano: Wywiad z Ala cz.2 o---------------------------------------------------------------------------o | _ _ , _ _ _ _ _, __, , _ | | | | \ | | | | /_\ | \ \ | CZESC II | | |/\| \| |/\| | | | |_/ \| | | ~ ~ ) ~ ~ ~ ~ ~ ~ ) | | ~' ~' | | / _, _ _ __, \ _,_ _, _, _ ___ __, _, _, _, _ _ _, _, _ __, | | | |\ | | |_ | |_/ / \ |\ | | |_) / \ | / \ | | /_\ |\ | |_ | | | | \| | |_ | | \ \_/ | \| | | \ \_/ |_, \ / |/\| | | | \| |_ | | \ ~ ~ ~ ~~~ / ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~~~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~~~ | . . . . ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ Isil: Sa jeszcze wspomnienia zwiazane z Cechem? Alicia: Apropo zadan... Musialam tez dac sie zlac na arenie - kupcy wtedy rozwazali uruchomienie tej w Novigradzie i chcieli wiedziec czy tam sie da walczyc do smierci czy jednak maja tam w zwyczaju oca- lic zycie ofiary losu. Podsumowujac niektore zadania ciekawe. Mu- sialam tez przeprowadzic jakies transakcje z Mahakamczykiem ale nie wspominam tego najlepiej. Isil: O, dlaczego? Alicia: Po prostu nie udzwignelam lapowki. Ty wiesz, jakie beczki wypel- nione alkoholem sa ciezkie? Isil: Oui! Ja tam woze je wozem. Alicia: Nie pamietam czy wtedy byly dostepne. Ale chyba tak. Chyba... A co do cechu... i Bialego Kla przy okazji... Akurat w tamtym cza- sie zielarka Denea wydawala swoj piecioksiag zielarski za jakas fure monet - przynajmniej z mojego punktu widzenia. Mozna mi bylo pojsc do wladz Cechu i zaproponowac posredniczenie - polelfy mia- ly znizke u autorki. Dziewczyna mialaby monety, Cech - wydawalo mi sie - bardzo fajna pozycje a ja bym oczywiscie wcale nie robi- la odpisow i nie przepisywalabym ksiazki dla siebie. Wszyscy byli za... ewentualnie mieli jakies prywatne zastrzezenia ale nieza- leznie od tego komu sie to podobalo a komu nie to nic z tego nie wyszlo. Brak checi? Brak organizacji? Brak wiary we mnie? Nie mam pojecia. Czy tez: brak wiary w moje szczescie i checi. Isil: A byc moze wszystko to naraz. Alicia: Dostalam ostatecznie ten piecioksiag w prezencie. Milo mi w tym miejscu za niego podziekowac. A Cech nie dostal ani kartki. Choc moze juz sobie sprawil? Isil: Denka na pewno sie ucieszy z tych podziekowan. Alicia: Spodobal ci sie temat randek jak zauwazylam... Isil: Jest bardzo zabawny. Alicia: Wspominalam o klasie subiektek. Zbrojnym tez sie to podobalo. Zbrojni to w ogole banda byla. Niektorzy zapraszali na cwiczenia niczym na randke. Juz na polu bitwy cwierkaja gruchaja a nie pa- trza na to co sie dzieje... mi sie na ogol takie randki kojarzyly z niemalymi siniakami. Jeden z nich, na J. wepchnal mnie do ja- kiegos kurhanu z glodnym kosciotrupem a drugi na T. uciekl z innego kurhanu ze zjawami. Inni mieli ubaw z porownywania urody subiektek. Boki zrywac. Dostalam raz zamowienie na magiczny orez. Zamowilam, dostalam obietnice. Zbrojni poszli... zatrzymali dla siebie. Niewiele mialam do powiedzenia. Zle znosze zaproszenia na wyprawy ze zbrojnymi, nie zeby jakos znowu wszyscy byli tacy sami ale tu machanie bronia tu jakies wdzieczenie sie... ich wdziecze- nie sie... napinanie a na ogol potem padalam nieprzytomna. Nic wiec dziwnego ze jednak rozwazalam pozniej sciezke zbrojnej. Moze moje zycie bylo inne. Na pewno przez pewien czas. Uczciwie jednak mowiac na pewno cos tam stamtad wynioslam. Pod takim czy innym wzgledem. W kazdym razie poszlam sobie z cechu i wtedy dopiero zaczelam byc taka jak po dzis dzien - szczesliwa. Gildie czy armie sa zdecydowanie nie dla mnie. Jakos wole raczej byc z boku i stanowic klase sama dla siebie. Poznalam fantastyczne osoby - u von Raugenow w Nuln, w Loren, w Shekhal, w Lyrii, czy w SGW. Nie mowiac o mnostwie wolnych podroznikow. W jakims stowarzyszeniu pewnie walczylabym z polowa z nich a dzis to oddani przyjaciele i cenne znajomosci. Isil: Jak trafilas do Lesnego Kregu? Alicia: Skorzystalam na wizycie pana starszego, to jest Terenesa, w Novi- gradzie czy tez w okolicach miasta. Jak juz ci powiedzialam, nie- powodzenia w Cechu zmuszaja do szukania innych drog zyciowych. Nie znalam czlowieka ale pierscien Lesnego Kregu juz tak. Zagad- nelam ale nie pamietam rozmowy. Natomiast bez watpienia poszlo mi o wiele latwiej niz wstep do cechu. Isil: I ot tak, zostalas do tego Kregu przyjeta? Jak to przebiegalo? Alicia: Przede wszystkim okazalo sie ze o lesnym rodzenstwie wiem tyle co jak mniemam - obecnie wiekszosc nas. Pare domyslow plotek i fakt- ow. Dosc szybko sie okazalo ze nie znam historii ani zasad. Wlas- ciwie to mialam tylko checi. Moje starania to glownie rozmowy z nim w czasie ktorych przekonal sie kim jestem no i zapewne tez i to co soba reprezentuje. Isil: To moze tak troche tytulem wyjasnienia, dla czytelnikow i dla mnie samej... Co to jest Lesny Krag? Jego historia, zasady, idee? Alicia: Widze ze jestes Truwerka, Isil, wiec wyjasnie ci to jak truwerce, dobra? Isil: Oui. Alicia: No dobra, bez rymow. Lesne rodzenstwo jest troche jak truwerzy - truwerow laczy to ze maja instrumenty, ze spiewaja i ze falszuja niewiele rzadziej ode mnie. I to prawdopodobnie wszystkie podo- bienstwa bo moga nalezec do roznych ras byc roznego wyznania, przynalezec do roznych kultur rowniez do roznych gildii i armii kazde z nich moze podlegac pod rozne prawa przykazania... nawet moga walczyc ze soba wzajemnie jezeli ich ojczyzny sa ze soba w wojnie - kazde z was jest niezalezne. Zapewne pisze poezje o czym chce i o kim chce i nie oglada sie na innych truwerow i wszystko jest w porzadku poki sobie wzajemnie nie szkodzicie. Macie co najwyzej rade ktora stara sie trzymac jakos wszystko w jednym ka- walku a na ktora i tak sklada sie zawsze ktos z was wyniku wybo- row. Tak czy nie? Isil: Oui, mniej wiecej. Alicia: No widzisz. Lesne rodzenstwo jest w zasadzie tym samym - tak jak truwerzy sklada sie z wolnych czlonkow wszelkich ras, wszelkich narodowosci, kultur, zawodow, my tez dbamy o interesy wlasnych armii badz gildii do ktorych nalezymy. Ponad wszystko jednak, kimkolwiek jestesmy, laczy nas prosty stalowy pierscien oraz wspolne zamilowanie do Pani Przyrody - jakkolwiek kto ja jak na- zywa po swojemu. Laczy nas rowniez odpowiedz i wsparcie udzielane zalozycielowi i Arcyhierofantowi Lesnego Kregu, oraz wezwaniu ja- kie, w co wierzymy, skierowal do niego bog Taal nakazujac chronic Pania Przyrode - czyli knieje, czystosc natury, dzika zwierzyne i ogolnie przyrode przed zakusami karczownikow, klusownikow, a przede wszystkim oczywistemu wrogowi natury, chaosu. Kazde z nas robi to tak jak potrafi i czesc owocow ich pracy swietnie widzi- cie - organizuja Swieto Lasu, rysuja plakaty, tak bardzo pow- szechnie podziwiane przez nas wszystkich, jeszcze inni zbieraja monety i naprawde wydaja je na cos sensowniejszego niz wlasne muskuly, inni leja chaosnikow, jeszcze inni pisza o tym wiersze, inni ksiazki, jeszcze inni szerza legendy i opowiesci, nastepni pomagaja bliznim, lecza rannych i chorych z imieniem Lesnego Kregu na ustach. Bo i my tez jestesmy dziecmi Pani Przyrody. Niewdziecznymi ale kochanymi. Lesne rodzenstwo nalezy do juz na- prawde tych starszych zrzeszen. Zostalo zalozone w Starym Swiecie przez Klausa Moltke czlowieka z Imperium. Wierzymy w jego slowa wedlug ktorych objawil mu sie bog Taal i przykazal mu jak juz mo- wilam, chronic Pania Przyrode, to znaczy lasy i dzikie zwierzeta przed zakusami chaosu ale i przed zachlannoscia karczownikow i klusownikow. Sam Klaus wciaz zyje i wciaz stoi na jego czele wes- pol ze starszyzna Kregu. Nazywamy go Arcyhierofantem. Spotkanie z nim daje bardzo wiele do myslenia, Klausowi udalo sie zjednoczyc wokol siebie osoby roznych ras dzielacych wraz z nim zapal do podjecia tego wyzwania. O faktach towarzyszacych zalozeniu lesne- go rodzenstwa wiemy wszyscy ale dalsze dzieje to juz historia tworzona przez nas... to znaczy przez lesnych braci i siostry ktore tamte czasy pamietaja. To calkiem barwne dzieje zreszta - troche szkoda ze w nich nie uczestniczylam ale z nich wyrasta chocby taka tradycja jak Swieto Lasu wlasnie. Isil: A kto zasiada w Radzie Lesnego Kregu? Alicia: Pan starszy, Terenes, oraz Kilron z Lasu Loren to obecna star- szyzna lesnego rodzenstwa. Isil: Czyli ktos, kto podziela idee zapoczatkowana przez Klausa Moltke, pod natchnieniem Taala... Co tak wlasciwie ma zrobic, zeby do Kregu dolaczyc? Alicia: Jak wspominalam, lesne rodzenstwo w rozmaity sposob sluzy Pani Przyrodzie. Sa to wiec rosne osoby. Zwyczajowo wlasnie nasza starszyzna ocenia ich checi i podejmuje decyzje do powiekszeniu naszego grona. Oni tez decyduja po jakich probach zadaniach czy rozmowach tak sie stanie. Zaczelabym od tego ze w lesnym rodzen- stwie nie mamy jakichs codziennych przymusowych obowiazkow. To by zas oznaczalo ze nie wymagamy nie wiadomo jakich szkolen i umie- jetnosci. Jestesmy wolni od jakiegokolwiek rygoru, ale z drugiej strony to oznacza, ze dzialamy jak mozemy bez proszenia sie - pchani do tego we wlasnym sumieniu, checi do pracy i w ramach wlasnych mozliwosci. Komu tego brakuje to niech sie nie pcha. Nie jestesmy j akims swietym elitarnym gronem - wiekszosc osob na swiecie moglaby do nas dolaczyc gdyby chciala i kazde z was moze nas przekonac ze jest godne dolaczenia do lesnego rodzenstwa. Je- sli tak sie stanie to zostanie przyjety. Po prostu, uzyska nasze zaufanie - byc moze pod jakimis tam warunkami. Formalnego przyje- cia dokona zawsze ktos ze starszyzny lesnego rodzenstwa. Rzadziej cieszacy sie szczegolnym zaufaniem lesni bracia i siostry. Kazde z nich wezmie to na wlasne sumienie wiec zadne z nich nie uczyni tego pochopnie. Ja na przyklad nie znam sie na ludziach czy tam nieludziach i zawsze odsylam kandydatow do starszych. Jezeli ktos juz bedzie w lesnym rodzenstwie i bedzie miec rzadko spotykany pierscien i bedzie od razu utozsamiany z fajnymi plakatami i pieknymi na nich slowami i bedzie zbierac wyrazy uznania a w za- mian jednak uzna ze nie musi robic nic to krotko mowiac poczujemy sie wrobieni. Dlatego najwieksze szanse maja ci ktorzy wpierw po- kazuja na szeroka skale swoje umilowanie Pani Przyrody i niechec do chaosu a dopiero potem chca kontynuowac, a nie dopiero rozpo- czynac, swoja droge juz z nami. Jezeli masz dolaczyc do lesnego rodzenstwa dla samej frajdy i miec pozniej to wszystko gleboko pod sercem to prosimy uszanowac tych naprawde zaangazowanych w lesna sprawe i - jak juz powiedzialam wczesniej - nie pchac sie. Isil: A jak Ty sie realizujesz w Lesnym Kregu? Alicia: Ja sie uwazam za odpowiedzialna za "robienie halasu" - lubie byc wszedzie pierwsza stad wieszam sporo plakatow nim zrobia to inni. Sciaga to na mnie zainteresowanie postronnych wiec dostaje listy na ktore odpisuje. Udalo mi sie tez pare razy pokonac rozne cho- roby bliznich. Odwiedzam tez innych braci i siostry ktorzy swoimi obowiazkami sa "przykuci" do miejsc swojego zamieszkania... Prze- de wszystkim jednak realizuje sie w tym kim jestem a nie tym co robie. Wiernosci i uwielbieniu do Pani Przyrody, szacunku swoim obyczajom, takze religijnosci i przestrzeganiu pewnych manier. Isil: Te pokonywanie chorob z sukcesami to pewnie poniekad spuscizna po Jozwicie? Alicia: Na pewno po czesci tak. Jednakze nie tylko. Wracajac do zasad, nie moge nie wspomniec i o tym (Tu mialam okazje przyjrzec sie mieczowi Alicii, na ktorym wyryto inskrypcje "Bogowie Honor Lesny Krag") Warto posiadac cos na czym mozna sie zawsze oprzec gdy juz nie ma na czym innym. To naprawde najlepsze fundamenty. Nawet jak nam nie wychodzi zawsze warto probowac i przynajmniej starac sie. Isil: Co uwazasz za swoj najwiekszy sukces, jako osoby dzialajacej na rzecz Pani Przyrody? Alicia: Nie bardzo umiem Ci odpowiedziec. Nie dokonalam niczego znacza- cego. Chyba nawet tak powinno byc na sluzbie Pani Przyrody. Nie spoczywa sie na laurach. Moze najwiekszy sukces dopiero mnie cze- ka? Isil: Na pewno tego Ci zycze. Zastanawiam sie czy zadac takie troche ciut bolesne moze pytanie... Nie wiem czy nie bedzie niewygodne, ale... Alicia: Och najwyzej nie odpowiem. Isil: Czasem bywa tak ze czlonkowie Lesnego Kregu nie sa brani zbyt powa- znie, uwaza sie ze przesadzaja albo ze sa "nawiedzeni", wiesz... Jak myslisz, z czego to wynika? I co Ty sama mialabys o tym do po- wiedzenia? Alicia: A ja mowie ze jestem klasa sama dla siebie. A to jak bardzo niska zalezy od tego kto jak jest nadetym bufonem i z jakiej wysokosci zadartego nosa patrzy. Sama nie biore zbyt powaznie tych ktorzy gardza mniej znaczacymi a sami sie zaprzedaja wielkim armiom i gildiom. Porzucaja przyjaciol spoza nich w zamian za sile i pie- niadze. I watpliwa na ogol slawe. Isil: To teraz... Przytulisko! Swego czasu bardzo szeroko reklamowane przedsiewziecie. Opowiedz prosze o poczatkach. Kto wpadl na pomysl, jak to sie zaczelo, itede... Alicia: Jesli chodzi o pomysl to ja nie! Ale od samego poczatku bylo to oczko w glowie pana starszego wiec pewnie on. Obiecuje ze jesli sie myle to w nastepnym wydaniu napisze podziekowania dla wlasci- wego autora pomyslu. Pan starszy byl na pewno najbardziej zaanga- zowany. Zalezalo mu zdecydowanie. Zaczelo sie tak jak sama zauwa- zylas. Powstal plakat... postawilismy na was, podroznikow. Jak i na darczyncow z wielkich gildii. Pewnie ilosc godzin spedzanych na snuciu koncepcji i marzen na zawsze pozostanie przynajmniej dla mnie tajemnica. Isil: Jak szlo gromadzenie datkow? Jak podroznicy mogli pomoc? Bo z tego co sie orientuje, to nie tylko wplatami. Alicia: Pamietalas tresc plakatu. Bo faktycznie. Napisano tam ze nie tyl- ko. Kazde z nas zbieralo - jesli w ogole trafili sie komu ofiaro- dawcy - z osobna i ja osobiscie nie wiem ile lesne rodzenstwo ze- bralo jako calosc. Wiem ile ja posiadam monet nalezacych do les- nego rodzenstwa i starszyzna Kregu wie ze mam tyle. Ewentualnie wie ze moze mnie spytac ile mam wiecej od ostatniego chwalenia sie. Wiesz ze kiedys wykupilismy las w Redanii zeby w nim zacho- wac od wyginiecia sowki - czlapki? Isil: Oui, slyszalam o sowkach. Jakies sowki mieszkaja w Przytulisku? Alicia: Oczywiscie ze mieszkaja. Nie wiem czy obecnie, w tej chwili, ale jezeli znajdziemy jakies ranne czy schorowane to tak. Wtedy mieszkaja. Gdy bylam tam dzisiaj to nie widzialam. Ale one sie swietnie chowaja. Cwaniaki! Isil: Na czym polega idea Przytuliska? Alicia: A na czym polega idea domu opieki dla niedoleznych starych chorych a przede wszystkim opuszczonych i porzuconych? To miejsce gdzie lesne rodzenstwo podejmuje sie opieki nad kazdym zwierzeciem wyma- gajacym jakiejkolwiek opieki i troski. Zwierzeta dzikie - uwolnio- ne z sidel, ocalone przed zamarznieciem zima, postrzelone przez klusownikow, odebrane klusownikom, sprzedane lub porzucone przez zwierzynce albo cyrkowcow... a takze domowe - wierzchowce, czy zwierzeta juczne ktore sa stare albo okulale, chore, stare, ocalo- ne od rzezni, zbyt uciazliwe czy nudne dla dotychczasowych wlasci- cieli, porzucone, bezdomne, ranne, chore... wiele by wymieniac. W przytulisku lesne rodzenstwo - ale i kazdy komu nie jest to obo- jetne - opatruje rany, dokarmia, nie brak u nas i takich podopie- cznych ktore po prostu wymagaja uwagi, zabawy. Jest to moze i nie- typowe, ale jednak gospodarstwo - trzeba od czasu do czasu poza- miatac, posprzatac zagrody zwierzetom... nawet nie wiesz ile tego jest do roboty... Dostarczamy tez pasze, ziarno, a gdzie jeszcze prace przy samym obejsciu? Co tam wchodze to jest jak po dobrej imprezie. Robicie jeszcze wieczorki w Bialym Kle? Moglabym sie za- lozyc, ze pod wzgledem sprzatania, to w porownaniu do naszych pod- opiecznych jestescie grzeczni jak dzieci. Nie mam zadnego zwie- rzatka "pocztowego" dla swojego kaprysu i boje sie miec nawet wlasnego golebia z tego wszystkiego. Czasami sobie wyobrazam, ze gdy juz lesne rodzenstwo wychodzi stamtad i jest cicho to pewnie odprowadzaja nas wzrokiem i pada jakies triumfalne cwierkniecie "Poszli!!!" i zaczynaja sie hulanki - ale oczywiscie rzeczywistosc jest znacznie bardziej przygnebiajaca i ponura. Smutne miejsce, niemniej potrzebne. Ja na przyklad jestem w lesnym rodzenstwie a jednak nie znosze najlepiej widoku siersciuchow i futrzakow. Spoj- rzec jakiemus buchajacemu ogniem chaosniczemu miesniakowi, cos mu napyskowac, moze nawet kopnac w umowny tylek i zwiewac byle daleko albo zas powiesic jeden z plakatow Lesnego Kragu na czyjejs pry- watnej czy gildyjnej tablicy i juz nie po raz pierwszy czytac w listach "zeby to byl ostatni raz" albo sie dowiedziec ze jestem niczym wiecej niz jakos lesna wiedzma to przyslowiowa pestka. Moge robic to codziennie. Ale spojrzec w oczy laszacego sie czyjegos futrzastego lojalnego i kochajacego przyjaciela i sprobowac cho- ciaz odpowiedziec mu "Dlaczego tak jest?" - ja wymiekam. Isil: Jak przebiegala budowa Przytuliska, jak juz zostaly zgromadzone srodki na jej przeprowadzenie? Alicia: Musialabys spytac czlonkow lesnego rodzenstwa mieszkajacych w po- bliskiej osadzie. Ja nie przebywalam tak czesto na placu budowy. Chetniej snulam sie po swiecie skad kierowalam chetnych do Shek- hal. Przypadlo mi to w udziale poniewaz powiesilam sporo plakatow o budowie wiec tym samym duzo osob zainteresowanych pytalo. Cza- sami tylko sama zalatwilam troche budulca - glownie kamienia. Zdecydowanie jednak, moim zdaniem przynajmniej, wszystko przebie- glo szybciej niz sie zapowiadalo. Ciesze sie. Mozna nie znac les- nego rodzenstwa albo uwazac ze jestesmy niezli tylko w plakatowa- niu a jednak wesprzec nasza inicjatywe. Isil: A jak wyglada przytulisko teraz? Alicia: Jest to miejsce od poczatku pomyslane o zwierzetach, podzielone na zagrody i legowiska czy grzedy dla zwierzat wszystkich podej- mowanych aktualnie gatunkow, pod sciana mnostwo paszy czy innego ziarna, na srodku stol. Wszystko rozswietlone glownie naturalnym swiatlem slonca. Pan starszy cuda wyprawia przy tym stole - to znaczy leczy i opatruje nowych pacjentow. Isil: Mam nadzieje ze bede mogla poprosic o mapke jak dotrzec do przytu- liska? Alicia: Oj... chyba nie. Ostatnio rysowalam plan jakiegos miasta a poz- niej na jego podstawie zabladzilam, i znalazlam sie w sasiednim. Przede wszystkim znajduje sie w kniei, a knieja ma to do siebie ze mozna sie zgubic. A same przytulisko to pojedyncza budowla - zadnych korytarzy, zadnych pulapek, schodow czy tez przesmykow. Wszelkim kartografom ktorzy musza rysowac kazdy cal ziemi i wszelkim kandydatom roznych gildii ktorzy dostana takie zadanie dziekujemy - nic tam ciekawego nie czeka. Choc wlasciwie... Przyda sie tam przeciez czasami posprzatac zagrody i pozamiatac, wiec... czemu nie? No i lesne rodzenstwo w swoich plakatach zaprasza i prosi o pomoc w pomaganiu zwierzetom - tych ktorzy znaja sie na opiece nad zwierzetami do opieki nad nimi, pozosta- lych przynajmniej do zabawy z podopiecznymi przytuliska. Zatem prosze, zalaczam mapke ktora wyczerpuje temat rysowania sciezek. (x)--(Przytulisko) OKOLICE PUSZCZY SHEKHAL | ----------------------- | Droga w kierunku do: (x) (K) - Kociegopola / (M) - Mariboru / (W) - Wyzimy ( )--( )--( )--( )--(x) | \ (x) - sciezka poza | \ traktem (nie (K) Z(p) ( ) (W) zabladzcie!) \ | / \ | / (s) - skrzyzowanie (s) z szubienica | | Z(p) - zajazd i przystanek wozu relacji (M) Maribor - Grabowa Buchta Isil: Chcialabym jeszcze zapytac czy jest jakis darczynca ktory znacza- co wspomogl budowe przytuliska? Alicia: A wiesz co? Troche sie obawialam takiego pytania. Jestem na tyle roztrzepana ze nie prowadze jakichs scislych ksiag rachunkowych. Glupio mi ze o to spytalas bo pamietam takze i jakiegos mithry- lowego dawce a nie pamietam - czy tez nie zapisalam sobie imie- nia. Przepraszam tego kogos i dziekuje mu oczywiscie i raz jesz- cze zapewniam ze nie usmiechnelam sie wtedy tylko na widok mone- ty. Jakos chyba pieniadze i uczucia nie ida ze soba w parze a ze mnie zdecydowanie kiepska urzedniczka. Isil: Czy Lesny Krag chce komus szczegolnie podziekowac, albo wrecz przeciwnie? Alicia: Jestem tylko jedna z lesnego rodzenstwa, nawet nie czlonkinia starszyzny, i nie stanowie o czyms takim jak oficjalna linia po- lityczna Lesnego Kregu. Wlasciwie to nie sadze by w ogole ist- nialo takie cos. Co innego jakbys na przyklad spytala mnie o to kogo Lesny Krag drazni w mojej osobie albo co lekcewazacego czy innych kpin mozna wysluchac i od kogo... no to juz cos. W kazdym razie lesne rodzenstwo, a przynajmniej ja w moim wlasnym sumie- niu, jest winne wdziecznosc wszystkim ktorzy rozumieja ze Pani Przyroda i jej dziela - lasy, woda, zwierzeta, sa nam niezbedne i ze jestesmy za nie odpowiedzialni i czynia we wlasnym zakresie wszystko by Pania Przyrode szanowac i chronic. Przytulisko udo- wadnia jak niewiele do tego trzeba - dziekujemy, przynajmniej ja za kazda jakakolwiek monete, deske i kamien ofiarowany na budo- we. Isil: To na koniec... Twoje osobiste podziekowania i zyczenia. Alicia: Skoro zachecilas mnie do podziekowan to ja zaswiadczam i dziekuje za to, ze swiat jest pelen wspanialych pojedynczych osob, ja jes- tem wdzieczna losowi za takie jak dzis Annamea, Athalyse, Mitha- ri, Corrisande czy Liriela. Uwazam zreszta, ze wladze, ktore kie- dys badz obecnie przyjmuja je pod swoimi rzadami tez powinny byc wdzieczne. Isil: Dziekuje! Alicia: Dziekuje i ja. ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ . ,_, ,_, . . (o,o) (o,o) . |./)_) red. Isil "Piszczalka" de Soreil (_(\.| | " " " " | o---------------------------------------------------------------------------o > > Zatytulowano: Karnawal Szalenstwo? O NIE. PIEROGI o---------------------------------------------------------------------------o | | | ///==========\\\ ,iiiiiiiiiiiiii, ,' ________ ', | | ///=' '=\\\ iii' 'ii' ,,,' ',,' | | '.________.' '.________.' '.________. | | | | K a r n a w a l? S z a l e n s t w o? O NIE. PIEROGI! | | | . . . . Karnawal, Szalenstwo? O nie. Pierogi. Zapomnij o karnawale. Najedz sie pierogow. Najlepiej takich z tlustym nadzieniem. Zjedz ich przynajmniej kilkanascie. A potem idz spac. Przytul sie do kogos. I spij. Niech ten ktos glaszcze Ciebie po brzuszku. A ty zapomnij o tym, ze podobno trzeba sie bawic. Drzem. Najpierw Wam podam przepis na idealne ciasto pierogowe. Do wszystkich pierogow bowiem uzywamy tego samego. Jak sie nauczysz raz je robic, juz zawsze wyjda Ci pyszne pierogi, wszystko jedno co wlozysz do srodka. ------------------------ Idealne ciasto na pierogi ------------------------ Skladniki na ok. 40 sztuk 300 g maki pszennej szczypta soli 125 ml wrzacej wody 1 jajko 20 g masla Przygotowanie Make przesiac do miski, dodac sol. Do zagotowanej wody wlozyc maslo i roztopic, stopniowo wlewac do maki, mieszajac wszystko lyzka, na razie jeszcze niedokladnie. Dodac jajko i polaczyc wszystkie skladniki, zagniesc gladkie ciasto. Wylozyc na podsypany maka blat i wygniatac przez okolo 7 - 8 minut. Zawinac w folie i odstawic na ok. 30 minut. Ciasto podzielic na 4 czesci i kolejno rozwalkowywac na cienki placek (okolo 2 - 3 mm), obsypujac w razie potrzeby stolnice maka. Mala szklanka wycinac kolka, rozciagnac je troche w palcach, nastepnie na srodek nakladac po jednej czubatej lyzeczce farszu. Skladac na pol i zlepiac dokladnie brzegi, ukladac na stolnicy. W duzym garnku zagotowac osolona wode i jak bedzie mocno wrzala, wlozyc pierwsza partie pierogow (okolo 15 sztuk). Po ponownym zagotowaniu zmniejszyc ogien do sredniego i gotowac pierozki przez okolo 2 minuty liczac od czasu wyplyniecia ich na powierzchnie wody (do czasu az ciasto bedzie miekkie, sprawdzamy palcem wylawiajac jednego pieroga). Dlugosc gotowania zalezy od grubosci ciasta. Wylowic lyzka cedzakowa na talerz. ------------------------ A teraz przepisy na pierogi: ------------------------ Pierogi ze szpinakiem i ricotta zapiekane w sosie pomidorowym Skladniki 4 porcje idealne ciasto pierogowe sos ze swiezych pomidorow tarty parmezan bazylia Farsz szpinakowy 300 g szpinaku (swiezego lub mrozonego) 250 g ricotty 2/3 szklanki startego pecorino, parmezanu lub grana paddano 1/2 lyzeczki mielonej galki muszkatolowej 1/3 lyzeczki sproszkowanego czosnku swiezo zmielony pieprz 2 jajka Przygotowanie Zagniesc idealne ciasto pierogowe i odlozyc na pol godziny pod przykryciem. W miedzyczasie nastawic sos pomidorowy oraz przygotowac nadzienie do pierozkow. Farsz szpinakowy: mrozony szpinak rozmrozic i odcisnac. Swiezy szpinak oplukac, osuszyc na recznikach, wlozyc do duzego garnka i mieszajac podgrzewac przez ok. 2 - 3 minuty az zwiednie. Wylozyc na sitko, odcedzic i odcisnac. Szpinak mrozony lub swiezy rozdrobnic w melakserze, nastepnie dodac ricotte, tarty ser i przyprawy, jeszcze raz krotko rozmiksowac na jednolita mase. Dodac jajka i polaczyc skladniki. Ciasto pierogowe rozwalkowywac partiami na podsypanym maka blacie. Wyciac kolka i delikatnie rozciagac je w dloni, nalozyc farsz i zlepic brzegi. Wrzucac partiami na zagotowana i osolona wode i gotowac przez ok. 1 minute od wyplyniecia na powierzchnie. Zapiekanie: Piekarnik nagrzac do 180 stopni C. Zagotowac sos pomidorowy i wylozyc go do naczynia zaroodpornego. Ulozyc pierozki (po ok. 6 sztuk na 1 porcje) i wstawic do piekarnika na 15 minut. Posypac tartym parmezanem i bazylia. ------------------------ Pierogi z pieczona dynia i bialym serem Farsz: 350 g miazszu pieczonej dyni, najlepiej hokkaido (przepis ponizej) 350 g bialego sera sol morska i swiezo zmielony czarny pieprz 1 lyzeczka imbiru w proszku 1/2 lyzeczki galki muszkatolowej szczypta cynamonu rozmaryn uzyty do pieczonej dyni Przygotowanie Pieczona dynia: okolo 1/2 kg dyni (zwazonej ze skora) umyc, osuszyc, oproszyc sola i pieprzem, wysmarowac oliwa z oliwek z pierwszego i 1 lyzeczka igielek swiezego rozmarynu. Ulozyc na blaszce do pieczenia i wstawic do piekarnika nagrzanego do 200 stopni C. Piec przez 30 minut. Ostudzic, odciac skore i pestki, pozostawiajac sam miazsz. Odwazyc 350 g miazszu. Farsz: upieczona dynie zmielic w maszynce do miesa razem z bialym serem (jesli dynia jest wodnista nalezy ja wczesniej odcisnac z soku). Doprawic sola, pieprzem, imbirem, galka, cynamonem i posiekanym rozmarynem z pieczonej dyni. Ciasto podzielic na 3 czesci i kolejno rozwalkowywac na placki. Szklaneczka wycinac kolka i nakladac po jednej lyzce farszu. Zlepiac dokladnie brzegi i ukladac pierozki na stolnicy. Przykryc sciereczka do czasu gotowania, aby nie obeschly. W duzym garnku zagotowac osolona wode i jak bedzie mocno wrzala, wlozyc pierwsza partie pierogow (okolo 15 sztuk). Po ponownym zagotowaniu zmniejszyc ogien do sredniego i gotowac pierozki jeszcze 1 - 2 minuty od wyplyniecia na powierzchnie wody. Wylawiac lyzka cedzakowa i ukladac na tacy jeden obok drugiego. Ugotowac kolejne partie pierogow. Podawac z dodatkami: na patelni, na malym ogniu, na oliwie zeszklic cebule i czosnek i smazyc przez minute. Gorace pierozki posypac cebula swiezo zmielonym kolorowym pieprzem. Podawac ze smietana i natka pietruszki. ------------------------ Pierozki z kurkami i serem ricotta Podawane z kielkami slonecznika, oliwa z oliwek i orzeszkami pinii. Moga miec inny ksztalt, nie tylko "kokardek". Zamiast kurek mozna dac dowolne grzyby, np. inne grzyby lesne lub pieczarki (ewentualnie grzyby mieszane). Farsz: 350 g kurek 1/2 malej cebulki 150 g sera ricotta 2 czubate lyzki tartego Parmezanu 1/2 jajka 2 lyzki posiekanej swiezej szalwii 2 lyzki posiekanej natki pietruszki szczypta tartej galki muszkatolowej sol morska (niekoniecznie) i swiezo zmielony czarny pieprz Przygotowanie Farsz: Kurki oczyscic i oplukac, dokladnie osuszyc i drobno posiekac (nie smazyc!). Dodac cebulke starta na tarce o malych oczkach. Farsz wymieszac z reszta skladnikow, doprawic galka muszkatolowa, swiezo zmielonym czarnym pieprzem i ewentualnie sola morska. Pierozki: Ciasto podzielic na 4 czesci i kolejno rozwalkowywac na placki. Kazdy placek pokroic na prostokaty o wymiarach okolo 6,5 x 5 cm. Na srodek nakladac po lyzeczce nadzienia, zlepic ciasto wzdluz dluzszego boku, z nadzieniem znajdujacym sie posrodku. Nastepnie zlepic przeciwlegle, krotsze boki, dociskajac ciasto do stolnicy, az po sam farsz. Zawinac konce ciasta (podobnie jak zwija sie papierek cukierka), formujac pierozki w ksztalt "kokardki. Pierozki gotowac partiami, we wrzacej i osolonej wodzie. Gotowac przez okolo 1 minute od czasu wyplyniecia pierozkow na powierzchnie wody. . ,_, ,_, . . (o,o) (o,o) . |./)_) Wasza oddana kuchenna redaktorka, Kas Flowercook. (_(\.| | " " " " | _____________________________________________________________________________ > Zatytulowano: Zima idzie! (czesc 1) o-----------------------------------------------------------------------------o | | | Przygotuj sie! | | | | . . . . . /\ . . . . . . | | . . . .___U_____/ \/\ . . . . . | | . . / # \ \\ \ / \ . . . o . . | . . . / ___ \_____\ / \ . . (:) . . . . . +++ || ++++||^|| # |++++ || | +++ ( : ) . __________.__ .__ .___ .__ ._. \____ /|__| _____ _____ |__| __| _/______|__| ____ | | / / | |/ \\__ \ | |/ __ |\___ / |/ __ \ | | / /_ | | Y Y \/ __ \_ | / /_/ | / /| \ ___/ \| /_______ \|__|__|_| (____ / |__\____ |/_____ \__|\___ > __ \/ \/ \/ \/ \/ \/ \/ Ale od czego sa porady ekspertow? (czesc pierwsza) Zima nikogo nie rozpieszcza - chociaz wydaje sie, ze dosc uzasadnione watpliwosci maja mieszkancy pustyni, majacy to (nie)szczescie, ze nie rozrozniaja por roku po samej aurze. Lecz poza nimi mieszkancy lasow, gor, ba, nawet miast, jak i podroznicy poruszajacy sie pomiedzy nimi statystycznie nie maja powodow do radosci. Chyba ze sa dziecmi, lecz nie zawsze sie to zdarza. Zima nie rozpieszcza - nie siejemy i nie zbieramy plonow, polegamy na naszych zapasach, nasze domy i obozowiska sa nieustannie chlostane przez zimny, porywisty wiatr, mroz wciska sie przez kazda najmniejsza (co gorsza zapomniana) szpare i dziure, czy to w odziezy, oknach, czy drzwiach albo scianach naszych schronien. Polujemy na zwierzeta, zeby miec co jesc, jednak wiekszosc z nich ma dokladnie taki sam pomysl i zle znosi konflikt interesow. Snieg zasypuje drogi i ulice po ktorych nadal musimy sie poruszac, a do tego prowadzimy odwieczna i nierowna walke zeby wyplenic go z naszych obejsc, ulic miast, natomiast minuty i godziny, ktore codziennie poswiecamy na rabaniu drew i nieustannym grzebaniu w kominkach, popiele, czy tez, jak kto woli, i w weglu zeby zaznac ciepla w domu pozostana nigdy nie policzona tajemnica. Podsumowujac: marzniemy, chorujemy, narzekamy i wypatrujemy wiosny - nierzadko juz pierwszego dnia zimy. Czy naprawde musimy to tlumaczyc? Zima zycie nie jest lekkie. Na szczescie z odsiecza przychodzi Wam Periodicus, a scislej ujmujac jego eksperci, osoby, ktore w czasie niejednej zimy z niejednego pieca jadly ten tak zwany chleb. Jak to juz bywa z naszymi ekspertami, sa to osoby wywodzace sie z roznych srodowisk, miejsc i kultur. Tradycyjnie laczy je rzecz jasna jedno: dzisiaj, na lamach Periodicusa dziela sie z Wami doswiadczeniem, spostrzezeniami i sprawdzonymi sposobami na przetrwanie zimy. Czytajcie i nie bojcie sie zimy! . . _\/ \/_ * * * _\/\/_ * * * * _\_\_\/\/_/_/_ / /_/\/\_\ \ W G O R A C H _/\/\_ /\ /\ * * * * ' ' ( o k i e m K h a z a d a ) * * * * Zima w gorach to nic zdrowego, a kto zimowa pora wybiera gory zeby w nich odpoczac i oddac sie relaksowi powinien dobrze przemyslec takie pomysly. Osobiscie przekonuja mnie o tym krasnoludy, chlubne wyjatki od powyzszej sugestii, rasa ktora umilowala gory prawie ze calego swiata. Dla mnie wypowiedzieli sie ci z Gor Kranca Swiata: * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * Najlepiej na pytanie "jak przetrwac zima w Gorach" odpowiedzialby jaki Zaki, znaczy taki krasnolud co po gorach wedruje, miast z innymi w Twierdzy siedziec. Taki to by Ci nagadal, co gory zima sa piekne, ale i smiertelnie niebezpieczne. Osniezone szczyty tnace blekit nieba, pokryte gruba warstwa sniegu doliny, przyproszone bialym puchem drzewa rosnace w nich... Drugie oblicze gor to lawiny schodzace ze szczytow i niszczace wszystko na swej drodze, zasypane trakty, oblodzone granie, przysypane szczeliny, w ktorych o smierc nie trudno. Nadto pogoda bardzo zmienna jest, wyruszysz rano przy pieknym sloncu, by w poludnie szukac schronienia przed sniezyca. A i temperatura, nie dosc ze im wyzej, tym nizsza, to i ledwo co slonce sie skryje, to juz gwaltownie spada. I nie trza wiele by jaki wedrowiec zmarzl. To jedna z najgrozniejszych rzeczy: noc w gorach, gdy temperatura spada w wielkim tempie. Tu nawet cieply ubior nie pomoze. A skoro przy ubiorze jestesmy, to jesli kto musi sie w gory wybrac, niechaj cieply kozuch na grzbiet, a grube portki na rzyc przywdzieje, by od mrozu choc troche sie uchronic. Do tego dobre, wyscielane futrem buty, najlepiej podkute blacha z kolcami, a jesli takowych nie ma, to chociaz same uprzeze z kolcami na zwykle buty niechaj zalozy. Wartosc ich doceni, gdy noga mu sie na jakim oblodzeniu powinie i paredziesiat stop po rzyci w dol zjedzie. A jak przepasc po drodze bedzie, to ino chwila mu na przyznanie mi racji pozostanie. Do tego czapa ciepla z grubej welny, czy tez futrzana, rekawice dobry chwyt zapewniajace. Ekwipunek o dluga line albo dwie nalezy uzupelnic, haki do wspinaczki i czekanik, badz inny topor z dlugim kolcem. Nie raz taki kolec zycie komu uratowal, gdy nieostrozny wedrowiec stokiem oblodzonym w dol ku smierci zjezdzal, wtedy szybkim a mocnym uderzeniem kolec w lod wbijal i ped swoj calkiem wyhamowac mogl. I na koniec plecak, coby ruchow nie krepowal i pelen prowiantu. Zima w gorach o zarcie ciezko. O polowaniu na kozice mozna zapomniec, bo nim sie do nich zblizy, juz na najblizszym szczycie schronienie znajda. A zdolnosci takich wedrowcowi z pewnoscia bedzie brakowac, gdy na watahe wilkow sie natknie. Albo na wybudzonego i wscieklego z tego powodu niedzwiedzia. Ale najlepiej przygotowania do zimy rozpoczac od razu jak sniegi stopnieja. Zadbac o dobre schronienie, idealna dla przykladu moze byc jaka Twierdza pod gorami, nagromadzic zapasow zywnosci, opalu do piecow, zapewnic dostep do wody. I z nastaniem czasu sniegu i mrozu zawrzec wrota i cieszyc sie bliskoscia pobratymcow. Nawet te zielonoskore scierwo ma dosc rozumu, by taka pora w gory nie wylazic. Chowaja sie ino gdzie po jaskiniach i innych norach. Bo zima ino szaleniec albo samobojca w gory sie zapuszcza (stalych mieszkancow z tego grona wykluczam). . . _\/ \/_ * * * _\/\/_ * * * * _\_\_\/\/_/_/_ / /_/\/\_\ \ W L A S A C H _/\/\_ /\ /\ * * * * ' ' ( o k i e m A s r a i , L e s n e g o E l f a ) * * * * O tym ze lasy, przysypane puchowa koldra wygladaja uroczo i malowniczo wiemy wszyscy. O tym jednak, ze zima w lesie to nie tylko ladny widok, ale niebezpieczenstwa i koniecznosc zachowania licznych przestrog - to z kolei najlepiej wiedza nieliczni - na pewno do takich naleza Lesne Elfy, albo czlonkowie Lesnego Kregu. Dla mnie, a wiec tym samym i dla Was wypowiedzial sie przedstawiciel obydwu, Evandeil Duch Puszczy. * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * Wiekszosc lasow, zarowno w Imperium jak i w Ishtar oferuje bardzo wiele, nawet zima. Podroznik obeznany z podstawowymi zasadami z latwoscia przetrwa zime w lesie. Po pierwsze nalezy przygotowac siebie, czyli dobrac odpowiedni ekwipunek. Ubranie cieple i nieprzemakalne, bron do polowania oraz obrony, buklak badz manierka na wode, suchy prowiant. W wielu miejscach las jest tak gesty, iz rozpoznanie kierunkow po gwiazdach lub sloncu jest niemozliwe. Wtedy jedynym sposobem by odnalezc droge jest kompas. Nalezy wiec pamietac o tym elemencie wyposazenia. Dobrze jest miec wedke lub siec na ryby. Wiele strumieni nie zamarza nawet zima. Mozna tez lowic ryby w przereblu. Wiele lasow jest niezwykle niebezpiecznych. Mozna w nich znalezc obozowiska zielonoskorych, bandytow lub innych stworow chaosu. Obierajac miejsce na obozowisko, nalezy wykonac szeroki zwiad i wybrac miejsce z dala od tego rodzaju niebezpieczenstw. Obiecujace moga sie wydawac roznego rodzaju jamy i jaskinie. Zwykle jednak zamieszkane sa one przez ogromne pajaki, zielonoskorych lub w najlepszym wypadku niedzwiedzia. Zwykle jednak maja tylko jedno wyjscie i moga okazac sie pulapka. Mimo tych wszystkich wad, przy odpowiednim zwiadzie jaskinia ukryje swiatlo ognia i osloni przed wiatrem. W miare mozliwosci nalezy zabarykadowac i zamaskowac wejscie. Jesli nie bedzie dostepnej odpowiedniej jaskini, obozowisko mozna rozlozyc pod golym niebem. Z galezi mozna zbudowac prowizoryczne zadaszenie do ochrony przed wiatrem i opadami. Gdy nie jestesmy pewni niebezpieczenstw w danym lesie, dobrym miejscem na nocleg bedzie drzewo. Dobrze jest sie przywiazac do pnia, by uniknac przypadkowego upadku. Wielu podroznikow opanowalo sztuke spania opartym o pien na wyzszych galeziach bez koniecznosci dodatkowego zabezpieczenia. Oprocz wspomianych wyzej niebezpieczenstw, sama natura potrafi zabic. Niedzwiedz czy stado wilkow potrafi byc niebezpieczne dla najbardziej doswiadczonego podroznika. Dobrze jest wiec zadbac o ogien, ktory odstraszy dzikie zwierzeta. Przed rozlozeniem obozu i rozpaleniem ognia nalezy odczekac kilka godzin, by upewnic sie, ze nie przechodzi tedy zaden wrogi patrol. Zdobywanie pozywienia zima jest utrudnione. Nie ma owocow i grzybow. Mozna znalezc roznego rodzaju korzenie, jednak pod sniegiem jest to bardzo utrudnione. Jesli zdecydujemy sie szukac roslin, nalezy zbierac tylko te, ktore znamy dobrze. Wiele jagod i korzeni ma wlasciwosci trujace. W ostatecznosci mozna zuc mlodsze galezie lub kore drzew. Najpewniejszym sposobem na zapewnienie sobie pelnego brzucha jest polowanie. Kroliki sa latwa zdobycza dla kazdego poszukiwacza przygod. Za zajacami i zwierzyna plocha trzeba sie nabiegac. Dziki beda stawiac opor, ale sa warte wysilku. Polujac nalezy pamietac o kilku zasadach: wybieramy najslabsze zwierzeta, zabijamy najszybciej jak sie da, wykorzystujemy wszystko, czego nie zdolamy zjesc mozna uwedzic nad ogniskiem. Zima takie pozywienie przetrwa bardzo dlugo. Jedzenie jest rzecza wazna, jednak najwazniejsza rzecza w podrozach jest woda. Nalezy pamietac o regularnym jej piciu i pilnowaniu pelnej manierki. Bez jedzenia mozna przetrwac nawet siedemdziesiat dni ale bez wody maksymalnie siedem. Zima mozna roztopic snieg jesli nie znajdziemy strumienia. Kolejna bardzo wazna sprawa zima jest pilnowanie temperatury ciala. Dlatego dbamy by ubranie bylo suche i okrywalo cale cialo. Odmrozenia konczyn moga skutkowac tym, ze nie bedziemy w stanie zapewnic sobie srodkow do przetrwania, a nadmierne wychlodzenie calego organizmu prowadzi do spiaczki i smierci. Jest w swiecie kilka lasow, ktorych nalezy unikac. W Ishtar Brokilon strzezony jest przez driady, ktore poczestuja kazdego intruza strzala. W Imperium Las Loren jest miejscem, gdzie intruzow zwyklo sie z kolei traktowac zelazem. Mozna na skraju Loren pod monolitem znaczacym granice Krolestwa Asrai odpoczac i posiedziec przy ogniu jesli odpowiednio uszanuje sie dom i zasady gospodarza. O tych mozna sie dowiedziec od elfow zamieszkujacych Loren. . . _\/ \/_ * * * _\/\/_ * * * * _\_\_\/\/_/_/_ / /_/\/\_\ \ N A M O R Z A C H _/\/\_ /\ /\ * * * * ' ' ( o k i e m A s u r , W y s o k i e j E l f k i ) * * * * Morze jak morze, lubimy sie w nim kapac, plywac, baraszkowac i pewnie nieraz w milym towarzystwie. Co bardziej przedsiebiorczy z nas zyja z jego darow - polawiaja perly, szukaja bursztynow. O tym jednak, ze w morze zima nie nastraja do pluskania sie, nie mowiac o przyjemnosci z nurkowania wypowiedziala sie Asur, a wiec przedstawicielka Wysokich Elfow, najlepszych zeglarzy na oceanach obmywajacych brzegi Ulthuanu. * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * Zegluga zima po oceanach to dla mnie smutny temat, z powodu naiwnosci i checi zarobku ze strony przewoznikow, ktorzy lacza swoj rejs z checia zysku, nie baczac na morze - a przeciez w duzej mierze wlasnie od niego zalezy nasze zycie, nie mowiac juz o powodzeniu wyprawy. Nawet pospolici, zdawaloby sie dla plywajacych pod bandera wiekszosci cywilizowanych krajow oficerow, nieokrzesani piraci zywia nabozny dla morza szacunek - pomijajac bowiem realna wartosc lupow, z ktorymi powracaja do swoich, rozumieja oni bez slow, ze morze ich zywi i bez ogladania sie na nic decyduje o zyciu. Rozumieja to i wielcy zeglarze i prostaccy wiejscy rybacy - takie osoby, rowno traktowane, jednakowo nie wychodza w morze bezmyslnie, licza sie raczej z tym, ze nie moga tego zrobic, nawet bez wzgledu na chec zysku. Morze, choc nie miesci sie to w glowach, jest zywym organizmem, laicy moga odniesc takie wrazenie po jego nieustannym ruchu - ono faluje, naprzemiennie lagodnie, bawiac sie i cieszac wraz z zeglarzami, innym razem znow gniewnie, jakby z wyraznym zamiarem zatopienia nieudolnych i slabych zeglarzy. Ale nie tylko, ono szumi, niejako zawodzi, spiewa podszeptuje, zmienia rowniez kolory, pcha statek w kierunku jakim chce. Morze to rowniez i niebo nad nim, ktore odzwierciedla jego nastroje, radosnie rozswietlajace slonecznym blaskiem lagodna ton i zachodzace chmurami, gdy pod maska gniewu skrywa swoja laske dla statkow. To wszystko jest jezykiem, ktorego ciaglemu poznawaniu ludzie poswiecaja wiekszosc swojego zycia, a i elfy niewiele mniej. Rozne rasy, przede wszystkim wlasnie ludzie, majacy na tym punkcie ciekawie rozwinieta wyobraznie, przyrownuja takie zachowanie do kaprysu bostw i przypisuja je czczonemu przez siebie ich patronowi, Manannowi. Rowniez i elfy nie pozostaja temu obojetne, gdyz skladaja ofiary swojemu bostwu, Mathlannowi. Nawiazujac jednak do zimy, to jak wiedza o tym wszyscy prawdziwi zeglarze, zima morze dobrze obrazuje aure panujaca na ladzie, jest mroznie i wietrznie, szybko zapadaja ciemnosci, pozniej nastaje swit, a niebo znacznie czesciej pozostaje zasnute chmurami. Niebo jest mapa zeglugi, pomaga odnalezc sie na pelnych oceanach, komu bylo dane podrozowac bez mapy, bez wskazowek po pustyni czy pustkowiach, ten zna bezradnosc i swiadomosc zlozonego wlasnego zycia w rece losu badz opatrznosci. Ktos kto nigdy nie zeglowal nie zda sobie sprawy z tego, ze na morzu zimowe warunki sa szczegolnie uciazliwe - nie uswiadczy sie tutaj zadnych domow, skal, drzew, gor - zadnych oslon. Wiatr nieskrepowanie wieje, w dodatku na ogol od zlodowacialych biegunowych pustkowi i szczegolnie obniza odczuwalna temperature - to wlasnie dlatego nad brzegami morz jest najzimniej. Niesie ze soba wodny pyl, ktory osiada na wszystkich i wszystkim i sprawia, ze nieodpowiednio ubrany zeglarz jest wrecz przyobleczony w lod. Wilgotnosc w powietrzu jest mordercza dla zdrowia i nie ma w niej miejsca dla jakiegokolwiek ciepla, jedyne cieplo jest wlasne, wlasnego ciala, i jego ono nieustannie tlumione. Targane wiatrem morze jest znacznie czesciej wzburzone, wysoka, zimna fala zalamuje sie na dziobie i burtach zalewajac poklad i zmywajac z niego wszystkich, nie baczac na rase, range spoleczna, czy posiadana rodzine - statek, jego oblodzony nierzadko poklad, jest jedyna oaza zycia - nie widze sensu udzielac rad dla osob za burta. W odmetach morza czeka szybka, choc laskawa, gdyz bezbolesna smierc. Nie mozna jednak chowac sie pod pokladem. Statek zdany na laske morza ulegnie zawsze jego woli - nie zawsze jest to ulaskawienie i doczekanie sie uciszenia sztormu. W czasie jego trwania rozgrywa sie pelna walki i szacunku dla zywiolu walka o wlasne zycie, zagle nadal opieraja sie wiatrom, kadlub falom, statek jest w ciaglym ruchu, a jego zaloga musi trwac na swoich stanowiskach. Ktos, kto czyta niniejszy tekst i chce w zimie wyruszyc w rejs, jako pasazer, nie uczestniczywszy w pracach zalogi, ten musi wiedziec, ze wybral zeglarzy, ktorym powierza siebie - od tego momentu, do zejscia na lad, nie bedzie mial nigdy nic do powiedzenia, decydowania o sobie. Nie brak takich, ktorzy niezachwianie sadza, ze morze sie nie wyplywa zima - nie sa to wedlug mnie tchorze, to osoby zywiace szacunek dla zywiolu morskiego, bogobojne i nie wkraczajace na teren silniejszego od siebie. Lecz jezeli jest taka potrzeba, a nierzadko tak sie dzieje, wowczas trzeba znac nastroje i humory morza - umiec wiec przewidziec nadchodzaca pogode. Morze jednak bywa kaprysne i proby ustalenia aury na kilka nastepnych dni moga okazac sie bledne, a przez to i zgubne w skutkach. Nastepnie przygotowuje sie statek - olinowanie jest grube i wytrzymale, podobnie jak zagle sztormowe, solidnie zacerowane, tak by podmuchy wiatru nie rozerwaly nadszarpnietych ran w plotnie. Wysokie Elfy potrafia przygotowac swoje okrety w taki sposob, ze nierzadko one same wyciagaja swoje zalogi ze sztormowych tarapatow - dla innych ras jest to jednak nie do osiagniecia. Wreszcie sami zeglarze - zdeterminowani, nieulekli - lek jest znakiem poddania sie, a na morze trzeba wyjsc z szacunkiem dla niego. Odziez i obuwie to tylko powloka, podobnie jak odpowiednie wyzywienie, ktore ma dodawac sily a nie slepej i sztucznej nadziei jak mglacy umysl rum. Wazniejsza jednak pozostaje madrosc, rozeznanie wyrokow morza, sila i praca przy takielunku, czujnosc, wytrzymalosc, oraz brak sklonnosci do wypoczynku i zwolnienia sie z powinnosci na pokladzie. Zeglarz wychodzacy w morze nigdy nie jest u siebie, przybywa w trudna goscine, jest sprawdzany, na wlasna prosbe wystawiany na probe - ale zima morze, ktore moze okazac laske dobrej pogody, takze zabiera swe ofiary, jednakze zima bezpowrotnie. Nie ma nadziei dla rozbitkow zima. Przetrwanie zimy na pelnym morzu jest najtrudniejsze. . . _\/ \/_ * * * _\/\/_ * * * * _\_\_\/\/_/_/_ / /_/\/\_\ \ W P O W I E T R Z U _/\/\_ /\ /\ * * * * ' ' ( o k i e m g n o m a ) * * * * O tym, ze temat przetrwania zimy w powietrzu nie jest zartem wiedza oczywiscie gnomi wynalazcy. Na pokladzie gnomosterowca Gnomiej Floty Eksploracyjnej przemierzaja nowe szlaki, zarowno dla podroznikow, jak i dla pionierow podrozowania nowymi srodkami transportu. Pewnego razu doczekacie (byc moze) upowszechnienia lotow pasazerskich, a wtedy nie omieszkacie przypomniec sobie ponizszych rad. O tym jak zima wyglada w szeregach mechanikow i zalogantow wypowiada sie Perias von Habenix, gnomi awionik. * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * Wielkimi krokami zbliza sie do nas surowa zima. Wszyscy wiemy co to znaczy i kazdy sie w jakis sposob do niej przygotowuje. Niziolek robi zapasy w swojej spizarce, czlowiek zamienia odzienie z lzejszego na bardziej cieplejsze - wszyscy znamy niebezpieczenstwa czychajace na istoty mieszkajace na ziemi podczas zimy. Ten okres zmienia rowniez znaczaco warunki panujace nad ziemia. Wydawac by sie moglo, ze lot sterowcem w czasie zimy nie rozni sie zbytnio od zwyczajnego lotu w innej porze roku - nic bardziej mylnego. Wlasnie wtedy sterowiec jest narazony na najwieksze obciazenia, jakie moze mu zgotowac podroz powietrzna. Przede wszystkim zmienia sie masa i ciezar chmur, przez co staja sie one bardziej niebezpieczne dla lecacego sterowca. Zmrozona chmura zawiera w sobie mnostwo malych krysztalkow lodu ktore po opadnieciu nizej zmieniaja sie w snieg. Takie jednak krysztalki moga bardzo negatywnie wplynac na zewnetrzna konstrukcje sterowca, zwlaszcza na balon, uszkadzajac jego strukture, co moze spowodowac w krancowych przypadkach nawet wybuch gazu lotnego. Osadzajacy sie snieg i lod na gondoli oraz balonie zwiekszaja rowniez ciezar samego sterowca, a to dopiero poczatek zagrozen, jakie czyhaja na powietrznego podroznika, podczas zimowych lotow. Zwrocic uwage takze nalezy na prady powietrzne, ktore w zimie, przez to ze gestosc powietrza znacznie sie rozni w zaleznosci od wysokosci, sa znacznie silniejsze. Niemalych umiejetnosci trzeba przy sterze, aby zapanowac nad statkiem porywanym przez co silniejsze prady. Przeklada sie to rowniez na zuzycie paliwa podczas lotu. Trzeba znacznie wiecej pary, aby doprowadzic sterowiec do miejsca przeznaczenia poprzez te meandry przeszkod, jakie stawia przed nami zima. Chcialbym rowniez zwrocic uwage na zaloge, no bo w koncu ktos sterowcem dowodzi, a raczej steruje - no przechodzac do rzeczy: zaloga rowniez jest narazona na dotkliwe zimno w srodku konstrukcji metalowej. Tutaj jednak z pomoca przychodzi para wodna, ktora poprowadzona pod wysokim cisnieniem, poprzez siec rur ogrzewa wnetrze statku, oraz co niektore bardziej wrazliwe czesci zewnetrzne kadluba. Nadto wlazy prowadzace na zewnatrz statku sa dodatkowo zabezpieczone przed wydostawaniem sie nadmiernych ilosci ciepla ze sterowca. By jednak wyprodukowac wystarczajaca ilosc pary, potrzeba odpowiedniej ilosci drewna, a zdobycie drewna zima staje sie nieco problematyczne. Z pomoca przychodzi tu wegiel - ktory pali sie dluzej, dzieki czemu mozna uzyskac znacznie wiecej ciepla. Ponadto zaloga jest wyposazona w wysoce zaawansowane kombinezony ochronne, ktore magazynuja w sobie ilosci ciepla takie, aby gnom nie zamarzl podczas warty na zewnatrz statku. Takie dodatkowe oczy, usytuowane w najwyzszym punkcie statku sa wrecz niezbedne podczas czesto krytycznych warunkow pogodowych, gdyz czesto zdarza sie tak, iz bulaje okretowe pokrywaja sie szronem wydatnie ograniczajac, albo i uniemozliwiajac obserwacje obszaru lotu statku. Odpowiedni ekwipunek w postaci kombinezonu termalnego oraz gogli chroniacych oczy jest wrecz nieodzowny. Podsumuwujac moje rozwazania, kazdemu powietrznemu podroznikowi zalecam przede wszystkim, aby na podroz ubral sie mozliwie najcieplej jak zdola, zabezpieczajac w szczegolnosci glowe, stopy, oczy i rece. Nie moze to byc jednak ubranie krepujace zbytnio ruchy. Do pasa koniecznie przypasac buklaczek z gnomim destylatem, poniewaz nic tak nie rozgrzewa jak destylat, przebywanie na otwartej przestrzeni ograniczyc do koniecznego minimum, a w razie watpliwosci czy aby na pewno swoja podroz powietrzna trzeba odbyc wlasnie w zimie najlepiej skonsultowac sie z doswiadczonym inzynierem, a najlepiej odlozyc lot na wiosne. . ,_, ,_, . . (o,o) (o,o) . |./)_) (_(\.| | " " " " | o-----------------------------------------------------------------------------o > > Zatytulowano: Zima idzie! (czesc 2) o-----------------------------------------------------------------------------o | | | Przygotuj sie! | | | | . . . . . /\ . . . . . . | | . . . .___U_____/ \/\ . . . . . | | . . / # \ \\ \ / \ . . . o . . | . . . / ___ \_____\ / \ . . (:) . . . . . +++ || ++++||^|| # |++++ || | +++ ( : ) . __________.__ .__ .___ .__ ._. \____ /|__| _____ _____ |__| __| _/______|__| ____ | | / / | |/ \\__ \ | |/ __ |\___ / |/ __ \ | | / /_ | | Y Y \/ __ \_ | / /_/ | / /| \ ___/ \| /_______ \|__|__|_| (____ / |__\____ |/_____ \__|\___ > __ \/ \/ \/ \/ \/ \/ \/ Ale od czego sa porady ekspertow? (czesc druga) Przedstawiamy Wam dalsze porady naszych zimowych ekspertow. Tym razem opuszczamy bezdroza, aby pokazac, ze zima potrafi rowniez dokuczyc i pod dachami naszych domostw i osad. Cytowani jednak ponizej eksperci to osoby ktorych zima nie zaskoczy - jesli juz to oni zaskocza zime! . . _\/ \/_ * * * _\/\/_ * * * * _\_\_\/\/_/_/_ / /_/\/\_\ \ N A U L I C A C H M I A S T _/\/\_ /\ /\ * * * * ' ' ( o k i e m c z l o w i e k a ) * * * * Miasto to, zdawaloby sie, najlepsze miejsce na spedzenie zimy - w takim miescie niczego nie brak, jest mnostwo schronien i towarow, a kultura miejska pozwala przekuc monotonie zimowa w dlugie wieczory z kubkiem wina w rece i towarzystwem kompanii. Tak wlasnie jest, jezeli jestes miejscowy (badz miejscowa), masz tu swoj dom, nie jestes obcy i oczywiscie masz monety. A co jesli nie? Odpowiedzi udziela Radgast, roznie zwany i okreslany - my wybralismy calkiem trafne okreslenie, "czlowiek ulicy". * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * Zima... Yule i Imbaelk, z elfiego kalendarza. Pora zabaw dla dziatek w sniegu i na lodzie. Jak i czas gdy przyroda zamiera. Jest to okres, gdy o pozywienie jest ciezko. Kogo noc zima zdybie na szlaku, ten zgubiony. Zima nawet upiory sie nie pokazuja, zeby im upiorne tylki nie zamarzly na kosc. Roztropny wedrowiec juz zawczasu przezimuje w osadzie, a najlepiej w miescie. O tym ostatnim opowiem. Jak przetrwac zime w miejskim grodzie. Gdyz o to mnie wlasnie poproszono. I nie bez kozery, bo eksperiencyje mam w tym temacie nie mala. Drogi wedrowcze! Strudzony podrozniku, ktorego zamiec zagnala do przytulnego i ogrzewanego przez kominek wnetrza karczmy... Usiadz wygodnie. Moze kufelek grzanca albo lyk gorzaleczki? Ani chyba pobudzi to krazenie i rozgrzeje zmarzniete czlonki. Do tego moze goloneczki albo smazonej kielbasy? Talerz goracej zupy tez nie zaszkodzi. W zimowy wieczor godzi sie nadto posluchac ballady barda, albo dziadowej bajedy, czy tez usiasc z kompanami przy jednym stole do gry w kosci. Na zakonczenie tak milego wieczoru pozostaje zanurzyc sie w balii z goraca woda i skorzystac z pomocy hozej dziewki, ktora wyszoruje twe umeczone plecy. A na koniec zwalic sie na ostatnim lozku w karczmie. W koncu otwierasz ciazace powieki, drogi wedrowcze. Za oknem ledwo swit. Skronie przeszywa tepy bol. Bez watpienia pare kolejek wypitego ostatniego wieczoru trunku daje sie we znaki. Cale cialo cie swedzi. Chcesz drapac sie, drapac i drapac... Niezawodnie w twoim sienniku (ktory jeszcze niedawno wydawal sie krolewskim lozem) byly wszy i pchly. Dookola smierdzi potem i uryna (ale to tylko pozostali goscie, z jakimi przyszlo ci dzielic wspolna izbe). Zauwazasz, ze nie masz butow i sakiewki. Blizsze ogledziny wlasnego ciala pozwalaja ci takze stwierdzic, ze dziewka, z ktora zes ostatnio wyczynial milosne wygibasy w bali, zostawila ci co nieco na pamiatke. Poniewaz nie stac cie na oplacenie naleznosci za nocleg, wychodzisz oknem. Uskuteczniajac podobne akrobacyje, poslizgnales i ladujesz po pas po szyje w glebokiej snieznej zaspie. Teraz przechodnie biora cie za jedna z oznak zimy - balwana. Czy cos ci to przypomina, szanowny wedrowcze? Z pewnoscia niejednemu z nas powyzsze scenariusza sa dosc bliskie. Jesli zatem, drogi czytelniku, popadniesz w podobne tarapaty, wiedz, ze autor tego tekstu, jako czlek bywaly i dziad proszalny byl w nich nie raz, to tez moze uda mi sie udzielic paru rad, ktore pozwola ci przezyc zime w miescie. Nie masz sakiewki pelnej zlota? Butow i grubego plaszcza? To masz problem. Ale cosik mozna z tym zrobic. Na poczatek masz wlasciwie dwa wyjscia: Mozesz krasc, albo poprosic o pomoc. W pierwszym i drugim przypadku dobrym pomyslem bedzie udanie sie tam, gdzie sie roi od ludzi. Na przyklad rynek miejski albo swiatynia. Gdy wybrales pierwsze wyjscie, zanurz w miejska cizbe i wypatruj luzno uwiazanej do pasa sakiewki jakiegos bogacza. Dobrze miec przy sobie noz albo sztylet, jesli nigdy tego wczesniej nie robiles, postaraj nie obciac sobie palcow. I staraj sie trzymac jak najdalej od strazy miejskiej. Chyba, ze masz ochote na pare nocy w lochu, co mogloby tez czesciowo rozwiazac twoje klopoty, przynajmniej tymczasowo. Pamietaj jednak, ze nie wszedzie prawo jest laskawe i zamiast wyladowac w cieplutkiej celi, moga ci za kradziez obciac palce. Moze tez zrobic z toba porzadek konkurencyja z Gildyji zlodziejskiej. Zalozmy jednak, ze jestes tym szczesciarzem, ktoremu udalo sie gwizdnac sakiewke. Wiej tera ile sil w nogach i postaraj nie odmrozic sobie stop. Dobra taktyka bedzie wtopienie sie w tlum. Gdy juz jestes bezpieczny, mozesz zainwestowac w cieple odzienie. Jesli ci sie nie poszczescilo, mozesz szukac odzienia na wysypiskach smieci. Zdziwisz sie, drogi wedrowcze, czego to tam czasem ludziska i nieludziska nie wyrzuca. Przejdzmy tera do drugiej mozliwosci. Zdanie sie na laske innych. Mozesz udac sie do jednej ze swiatyn, ktorych w miastach pelno. Dla wielu biedakow wybawieniem moze byc urna ofiarna, przynajmniej jesli sie uwazasz za swiezego podroznika. Bo jesli nim nie jestes, to po diabla czytasz ten tekst? Wtedy radz sobie sam. Ale wracajac... Rzeczy z urny to jedno. Moze troche pomoga, ale noclegu nie zalatwia. Czesto w okolicach swiatyn mozna znalezc rozne przytulki dla biedoty. Ale uwazaj, drogi wedrowcze, czesc z nich cieszy sie podejrzana renoma. Znane mi sie przypadki, gdy bywalcow takich przytulkow zmuszano do niewolniczej pracy, albo do nierzadu. I tu przechodzimy do jeszcze jednej mozliwosci! Tak, nierzad. Zawsze mozesz stanac na ulicy i wyeksponowac swoje wdzieki. Jeslis niebrzydka dziewka to mozesz szybko zaczac niezle prosperowac i wtedy moje dalsze rady moga przestac byc ci potrzebne. A jeslis chlopem, to wstydz sie, acz kazdy niech robi to co lubi, a bedzie sie nam wszystkim lepiej zylo. To jedna wciaz nie wyczerpuje zrodel pomocy. Najprostszym sposobem, jak i najczesciej przeze mnie praktykowanym, bedzie przycupniecie przed swiatynia, albo w jakims innym ludnym miejscu, gdzie mozna spotkac dobre duszyczki i bogaczy i proszenie ich o jalmuzne. Szczegolow takowej roboty udzielac wam nie bede, bo nikt mi za to nie zaplaci, ale jesliscie nieglupi to jakos sobie poradzicie. Tylko uwazajta, bo na zimnie mozna zlapac wilka i ogolnie sie rozchorowac. A czesto gesto potem juz tylko mogila. Jesli jeszcze nie udalo wam sie zalatwic dobrego noclegu, mozeta szukac opuszczonych zakladow i nawiedzanych domostw. Jak juz pisalem zima upior sie nie ukaze, bo za bardzo szanuje swoja rzyc. Mozeta tez szukac noclegu w stajniach i zakradac sie do roznych piwniczek. To tyle, czytelnicy drodzy. Bynajmniej zdaje sobie sprawe, ze to tematu nie wyczerpuje, ale wiare daje, ze moze moje rady uratuja komus tylek. . . _\/ \/_ * * * _\/\/_ * * * * _\_\_\/\/_/_/_ / /_/\/\_\ \ W E W L A S N Y M D O M O S T W I E _/\/\_ /\ /\ * * * * ' ' ( o k i e m p o l e l f k i ) * * * * Podroznicy, wiecznie w drodze, tego zazdroszcza. Gospodarze natomiast spedzajac w trosce o nie niemalo czasu pewnie czasami zazdroszcza z kolei podroznikom. Gospodarstwa domowe, obejscia, wlasne cztery katy i mnostwo roboty przy nich - szczegolnie podczas zimy. Vidris, na co dzien pomocniczka w zajezdzie Bialy Kiel, wie o tym bardzo duzo, dzis wiec podzielila sie z nami codziennoscia swej pracy, jak i ciekawymi aspektami spedzania zimy w swoim gronie. * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * Bez wodki jest ciezko. Bez wodki ciezko przetrwac w Kle bez wzgledu na pore roku. Z dzika rozkosza opisalabym przyczyny, dla ktorych w naszym zajezdzie pije sie patologiczne ilosci alkoholu, lecz Redaktor zlecila tekst o przetrwaniu zimy. Zima jaka jest kazdy widzi. Wieje, pada snieg i mroz sciska. Taki mamy klimat, coz poradzic? W Bialym Kle zamarzniecie nie grozi. Sale i pokoje sa dobrze ocieplone. O opal juz od wiosny dbaja Pomocnicy i kandydaci, znosza drewno i rabia je na polana. Jeszcze tylko pamietac zeby komin przeczyscic nim pierwsze mrozy nastana, albowiem nigdy nie wiesz czym polelfowi zechce sie w kominku rozpalic. Mozliwosci sa rownie ograniczone co nasza wyobraznia. To oznacza, ze czasem lepiej nie wiedziec. Pomocnicy moga tez sie zglosic do ochotniczej pracy przy uszczelnianiu okien. W mojej opinii zwykly kit w zupelnosci do tego wystarczy, ale nigdy nie wiesz czy kolezanek fantazja nie poniesie zeby swieza mase czym przystroic. Poniewaz okien w Kle mamy mnogosc, robota jest zmudna, nudna i przyprawiajaca o rozpacz, gdy okazuje sie, ze jesienia zapomnialas o kominie i teraz w panice otwierasz drzwi i okna na osciez, biegasz po domostwie probujac przegonic dym rekami, lub przegonic dym miotla, lub przegonic miotla kota, co szukal ciepla, a teraz poluje na rybke. Skoro juz trzeba przeczyscic komin, to warto zerknac na dach. Czy aby nie wymaga drobnych napraw, lub co gorsza generalnego remontu. Zima taki dach trzeba dosc regularnie odsniezac, zeby sie pod ciezarem sniegu nie zarwal. Nada sie do tego kazde narzedzie z trzonkiem i szeroka plaska koncowka. Osobiscie polecam lopate. Jesli luty mroz scisnie to pewnego mroznego ranka Pomocniczka moze z przerazeniem odkryc, ze woda moze zamarznac. Tak, nawet taka w studni. Spuszczanie sie w jej glab w zimowym ubraniu i grubych rekawicach celem rozbicia lodowej skorupy i zaczerpniecia wody, to pomysl, ktorego nie polecam. Zdecydowanie madrzej bedzie w przyszlosci pamietac, zeby studnie przykryc odowiednia pokrywa izolacyjna. Jedzenie... Jedzenie ma to do siebie, ze jakos nie chce samo z siebie na stolach i w spizarni sie zjawiac. Z zapasami mleka jest latwo - krowy sa na tyle mile, ze daja je caly rok. Gorzej juz natomiast jest z warzywami i owocami. W tym przypadku trzeba sie zatroszczyc o to zawczasu, kiedy jest na nie sezon. Zniesione do piwniczki, w chlodzie moga przetrwac naprawde szczescie dlugo. Moja metoda ich pozyskiwania nie jest nadzwyczaj odkrywcza: albo zbieram je z pola gdy sa dojrzale, albo zakupuje na targowisku. Miesiwa wszelkiego rodzaju (a zima czy to czlowiek, czy polelf, czy przedstawiciel innej rasy zazwyczaj czesciej po sute i sycace posilki siega niz w cieple pory roku) pozyskuje sie metoda tradycyjna - zwierzyne trzeba wytropic, ubic i oprawic. Wielkiej filozofii w tym nie ma. Pomocnik (pomocniczka w naszej aktualnej sytuacji) musi byc drwalem, kominiarzem, dekarzem, pokojowka, mysliwym, rolnikiem, dojarka, przekupka, truwerka... No wlasnie! Zimowe dni sa krotkie i czesto pochmurne. Sprzyja to popadnieciu w melancholie. Przede wszystkim odradzam zaszywanie sie i spedzanie tych ciemnych, ponurych dni w samotnosci. Samotne rozgrzewanie sie alkoholem to prosta droga do alkoholizmu. Ja zdecydowanie jestem za sciezkami nieco kretymi, zatem jesli pic to w towarzystwie! Z towarzystwem w Bialym Kle problemu nie ma. Wystarczy wieczorem sie zjawic, by je zastac. Z alkoholem w Bialym Kle problemu tez nie ma - Pomocniczka dba, zeby beczulki dna nie pokazywaly. A biorac pod uwage, ze ten Zajazd jest najwiekszym jest chyba skupiskiem Truwerow, o nude tam raczej trudno, nader za to latwo o spiew i wyglupy. Jak zapewne mozna z tekstu wywnioskowac, przetrwac zime w Bialym Kle trudno nie jest. O ile nie boisz sie pracy, masz dobra pamiec i zelazna watrobe. . . _\/ \/_ * * * _\/\/_ * * * * _\_\_\/\/_/_/_ / /_/\/\_\ \ Z I M O W E O D Z Y W I A N I E S I E _/\/\_ /\ /\ * * * * ' ' ( o k i e m h a l f l i n k i ) * * * * Jestescie juz nalezycie odziani i wyekwipowani? Wiecie juz gdzie zima chcecie sie udac i co Was tam czeka? Przygotowaliscie swoje wlasne domostwo i jestescie gotowi do przyjecia gosci, z ktorymi zimowy czas uplynie szybciej? Podsumowujac, myslicie ze to juz wszystko? Pewnie w duzej mierze tak, jednak gdziekolwiek byscie nie byli, musicie sie odzywiac! Miec do dyspozycji kuchnie, ognisko, skladniki i nie miec przy tym pomyslu na obiad? Troche wstyd, prawda? Jednak na szczescie Periodicus ma w zanadrzu dla Was pare pomyslow. Oto one, przedstawia je dla Was Kas. * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * Odzywiamy sie wlasnie w zimie, bo inne pory roku stwarzaja ku temu nienajlepsze warunki. Weselsze okresy sklaniaja do wiekszej ekspresji zyciowej, przez co proporcjonalnie zuzywamy wiecej energii. Z tego powodu musimy znalezc czas na odzywanie w porze roku nie sklaniajacej do aktywnosci. Pora chandry i marzniecia w chalupie jest nam niezbedna do zycia gdyz tak popularne dzis cieszenie sie zyciem jest bardzo wyczerpujace i moze prowadzic do powaznych powiklan, a nawet wychudniecia. Skorzystajmy z zimowego zastoju i depresji, aby bez przeszkod takich jak aktywnosc fizyczna moc z latwoscia zmagazynowac energie w okolicach bioder i lydek. Najwazniejsza jest oczywiscie dieta. W zimie skupmy sie na spozywaniu potraw ciezkostrawnych w duzych ilosciach, aby przez zle samopoczucie poglebic blogoslawione poczucie beznadziei. Im wiecej i gorzej bedziemy jesc, tym lepiej. Zapomnijcie o kolorowych warzywach i owocach, zjadajcie jak najwiecej smazonego miesa. Spozywanie duzych ilosci miesa pozytywnie bowiem wplywa na ciezkosc umyslu i ciala, a na tym nam bardzo zalezy. Aby wzmocnic efekty terapii pozwolmy sobie na odrobine refleksji, nie tylko nad celowoscia naszego zycia, co powinnismy robic codziennie w okresie zimowym, ale takze nad wplywem jaki wywieramy na otoczenie. Czy na Twoj widok sasiad krzywi sie jeszcze bardziej, nerwowo szuka czegos w kieszeni udajac, ze cie nie widzi? Bardzo dobrze, wiedz ze wszystko zmierza we wlasciwym kierunku. Ponizej zamieszczam dwa przepisy na potrawy, ktore przy regularnym spozyciu wprowadza nas w stan odretwienia. Tlusty nulnijski bigos Skladniki 1,5 kg kiszonej kapusty 2 cebule, drobno posiekane 2 lyzki oleju 1 petko kielbasy zwyczajnej, pokrojone w plasterki 250 g wolowiny bez kosci, pokrojonej w kostke 250 g cieleciny (lub lopatki wieprzowej), pokrojonej w kostke 100 g boczku, pokrojonego w kostke 150 ml czerwonego wina 3 lyzki koncentratu pomidorowego (opcjonalnie) 1/2 garsci suszonych grzybow 1/2 garsci suszonych sliwek 2-3 liscielaurowe 3-5 ziaren ziela angielskiego 1 lyzka kminku 1 lyzeczka majeranku sol i pieprz do smaku Sposob przygotowania Kapuste przeplukac pod biezaca woda jesli jest bardzo kwasna. Odcisnac z nadmiaru soku, a nastepnie poszatkowac. Wlozyc do duzego garnka i zalac wrzatkiem, dodac sliwki, liscie laurowe i ziele angielskie i pol szklanki oleju. Dusic, az zmieknie (ok. 50 minut). W miedzyczasie zalac suszone grzyby wrzatkiem w malym garnuszku. Odstawic. Cebule podsmazyc aby sie zeszklila. Do podsmazonej cebuli dodac kielbase i zesmazyc na rumiano. W oddzielnym garnku zagotowac ok.litr wody. Do wrzatku dodac wolowine, cielecine (lub lopatke) i boczek. Gotowac okolo 20 minut, a nastepnie mieso odcedzic. Gdy kapusta bedzie juz miekka, dodac grzyby (odcedzone i pokrojone na male kawalki), mieso oraz cebule z kielbasa. Gotowac na malym ogniu bez przykrycia przez 20 minut. Jesli jest za duzo wody, nalezy ja odlac. Dodac czerwone wino i gotowac jeszcze 15 minut. Doprawic majerankiem, kminkiem, sola i pieprzem. Dodac przecier pomidorowy (opcjonalnie) i podgrzac jeszcze dobrze calosc, mieszajac. Jesli bigos jest zbyt suchy, podlac woda po grzybach. Jesli chcemy, by bigos byl smaczniejszy, mozna go jeszcze dusic na malym ogniu pod przykryciem przez godzine. Nalezy jednak pilnowac, zeby nie przywarl i od czasu do czasu mieszac, a jesli jest za suchy - podlac woda z grzybow wymieszana pol na pol z olejem. Duszone zeberka z Averheim Skladniki ok. 1-1,5 kg tlustych, wieprzowych zeberek 3-4 dosc duze cebule 3-4 zabki swiezego czosnku 1 lyzka soli 1 lyzka suszonego, granulowanego czosnku 1 lyzeczka mielonego pieprzu ziolowego 1 duza lyzka mielonej, slodkiej papryki 1 czubata lyzka majaranku suszonego, otartego 2 duze liscie laurowe 3-4 ziarenka ziela angielskiego 2-3 lyzki oleju 1 duza lyzka proszku grzybowego (zmielonych grzybow suszonych) 1-2 lyzki maki Sposob przygotowania Zeberka oplukac, osuszyc, podzielic na porcje szer. ok. 8 cm (tak na 2-3 kostki). Natrzec sola, mielonym pieprzem, granulowanym czosnkiem, mielona papryka i majerankiem. Odstawic, pod przykryciem, w chlodne miejsce na przynajmniej godzine. Cebule obrac, pokroic w grube polplasterki. Na patelni rozgrzac lyzke oleju, obsmazyc partiami wszystkie kawalki zeberek na rumiano, przelozyc do rondla. Na te sama patelnie wlac pozostaly olej, zrumienic na nim cebule, na koniec podlac ja 1- 1,5 szklanki wody i dusic chwile az z dna patelni odejdzie wszystko co przywarlo w trakcie smazenia a nastepnie przelac calosc na zeberka. Dodac liscie laurowe i ziele angielskie, dusic na malutkim ogniu, pod przykryciem, ok.1-1,5 godziny. Kiedy mieso bedzie juz miekkie do sosu dodac proszek grzybowy i przecisniety przez praske swiezy czosnek. Make rozprowadzic kilkoma lyzkami zimnej wody i wlac do sosu, dusic jeszcze ok.10 min. Podawac najlepiej z kasza i ogorkiem kiszonym. Duszone zeberka spozywane na zmiane z bigosem gwarantuja nam ociezalosc zarowno umyslowa jak i fizyczna, czyli osiagniemy pozadany efekt. * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * Czy po przeczytaniu niniejszego artykulu czujecie sie przygotowani na przyjscie zimy? Nie wyobrazamy sobie, ze nie! Zyczymy wam szczescia i pomyslnosci, braku kontuzji w wyniku poslizgniec, zadnych przeziebien ani chorob, cieplych czapek, szalikow, rekawiczek i butow, dostatku w domach, na stolach i w zoladkach i przede wszystkim szczesliwej podrozy do celu po zasniezonych szlakach i bezdrozach. * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * Opracowanie: Eksperci: Evandeil, Kas, Laduenia, Perias, Radgast, Vidris, krasnoludy z Gor Kranca Swiata (zbiorczo), Sklecanie w calosc, naprzykrzanie sie, poganianie i ogolne natrectwo: Inz. Red. Tuna Loon - Naai. . ,_, ,_, . . (o,o) (o,o) . |./)_) (_(\.| | " " " " | o-----------------------------------------------------------------------------o > Zatytulowano: Opowiesc o Xeramiusie o---------------------------------------------------------------------------o | | | | | OPOWIESC O XERAMIUSIE | . . . . Najdzielniejsza z dzielnych (choc przynajmy to uczciwie - nie najbystrze- jsza z bystrych) polelfka w niektorych kregach Wydra zwana wygrzebala sie rankiem z lozka, przejrzala w miedzianej miednicy, po czym zaklela plugawie. - Gorzala to zlo... Zbyt zmarnowana by zrobic cos prawdziwie produktywnego zerknela w notatki gdzie skrzetnie zapisywala zlecenia od mieszkancow Bialego Kla. W rzyc kopane drzewo z inicjalami albo w rzyc kopane imie zjawy z obserwatorium w Maha- kamie. Jakby nie patrzec krasnoludy dobry spiryt pedza... Podniesiona na duchu wlasna pragmatycznoscia wystroila sie jak nalezalo, i udala w dzikie i niedostepne mahakamskie turnie (zapobiegawczo zahaczajac zawczasu o karczme). I choc - nie uwierzycie - tylko na poczatku sie zgubila, nie obylo sie od kwaszacych sniadanie w zoladku przygod. Wyobrazcie sobie zdziwienie polelfiej niewiasty, gdy ni z gruszki ni z pitruszki zobaczyla przed soba most. I straznika. - MOST SMIERDZI - Wydra odczytala niemozebnie wrecz koslawy napis na byle jak skleconej tabliczce. Postac stojaca na strazy owej niezbyt solidnie wyglada- jacej konstrukcji od pierwszego wejrzenia nie budzila zaufania. Zadna ilosc szmat, w jakie mozna sie okutac nie zamaskuje natury istoty z jaka przyszlo jej miec do czynienia - byl to chedozony troll. - Stoj! - ryknelo monstrum - Niech wedrowiec na trzy pytania odpowie a co jest po drugiej stronie dopiero sie dowie... Polelfka zerknela na majaczaca calkiem niedaleko sylwetke obserwatorium. Po- tarla guza na glowie, ktory wciaz byl wyczuwalny pod skora. - Pytaj strazniku mostu, nie lekam sie! - ryknela dzielnie choc w myslach do- dala slowka jak rzyc i chedozony zgrabna klamra zebrane odpowienim laczni- kiem. - Jak cie zwa!? - padlo pierwsze pytanie. Dziewczyna popatrzyla na trolla przeciagle. Wzruszyla jednak ramionami. Bim- ber radosnie szumiacy jeszcze w jej zylach dodawal animuszu i ochoty do zabaw. Nawet tych glupich. - Zwe sie Vidris Dorne, w niektorych zacnych kregach zwana Wydra! - ujela sie pod boki wyzywajaco spogladajac na trolla. - Czego szukasz!? - zakutana w niedorzeczna ilosc podartego i postrzepionego materialu postac nie silila sie na podobna elokwencje. - Imienia w rzyc kopanej zjawy co krazy po obserwatorium! - Jaki jest twoj ulubiony kolor!? - troll zarechotal podstepnie. I tu Vidris zacukala sie. - A idz sie chedozyc, pokrako samotne dziewki napastujaca! - ryknela z glebi trzewi, po czym poszla droga okrezna. - Niebieski - wysapala rozpaczliwie kiedy kolejny raz osunela sie z pio- nowej sciany - Moglam sie zwyczajnie zdecydowac na niebieski. Zalegajacy solidnymi czapami snieg bynajmniej nie ulatiwal jej zadania. Wyziebiona, skacowana i nieludzko wrecz trzezwa, z pustym buklakiem, pusta sakiewka i pu- sta glowa lezala w zaspie zastanawiajac sie czy jakikolwiek orzel skusiwszy sie na jej watrobe bylby w stanie ja przelknac. - Ulepimy dzis balwaaaanaaaa? No chodz, zrobimy tooooooo - zanucila - calkiem juz glupiejcac z rozpaczy. A mogla lazic sobie po temerskich traktach robiac przystanki w przydroznych zajazdach. - Zaraz... - szybko ocenila odleglosc dzielaca ja od pobliskiej skalnej polki - No tak - az sie zatchnela z uciechy - ulepimy w rzyc kopanego balwana! Kilkadziesiat gnomich minut i kilka sniegowych kul ulozonych w zgrabna pira- midke pozniej poelfka stanela na szycie gory skapana blaskiem porannego slo- nca. Omiotla zapierajacy dech w piersiach cudny widok mahakamskiego masywu a z jej piersi wydobyl sie pierwotny okrzyk. - Kurwaaaaaaaaa! Nie ta goraaaaaaaaaaaaaaaaaa! Pominmy rzewny opis Vidris, ktora grala trollowi przy moscie swa niesla- wna Ballade o dupie poki ten z rozpaczy nie rzucil sie do Wawozu Wiecznej Zguby. Odbieranie porodu biednej borsuczycy jedna reka i jednoczesne silowa- nie druga z niedzwiedziem bylo milym urozmaiceniem wedrowki. Wyczynowa jazda na szczyt na ramionach przygodnie spotkanego krasnoluda znacznie ulatwila ostatni etap wyprawy, gdyz brodacz mial w manierce alkohol. I hojne serce. - Objaw mi sie maszkaro! - ryknela Wydra otwierajac drzwi kopniakiem i o dzi- wo - trafiajac. - Uuuuu - zajeczala blada, snujaca sie po podlodze postac zaslonieta burza jasnych wlosow. - Jam jest Vidris, posiadaczka najpiekniejszej dupci od Pontaru po Jaruge i mam na to dokument - nie omieszkala sie pochwalic - A ty... - na moment stra- cila rezon przygladajac sie postaci uwazniej - Co ty tu robisz, Zorza? Przez chwile patrzyly sobie w oczy. W ciszy. Bez slow. Nie byly im potrzebne. Vidris ostroznym ruchem odgarnela wlosy kolezanki. Z jej piersi wydarlo sie pelne zrozumienia westchniecie. - Wiem, Zorzenka, wiem. Gorzala to zlo... . ,_, ,_, . . (o,o) (o,o) . |./)_) (_(\.| | " " " " | o---------------------------------------------------------------------------o