Wywiady - Deli i Wielce Niesyci, Karczmy, Podróże, Ciała Niebieskie, Gotowanie, Święto Pączka
ob pismo Rzucasz okiem na pierwsza strone pisma... o-----------------------------------------------------------------------------o | Data wydania: piaty dzien pory Feainn | | | | | | /)_(\ | | ______( 0 0 )______ | | /_/_/_/\` ' `/\_\_\_\ | | )'_'( | | ____.""_"".____ | | P E R I O D I C U S | | | . . . . Serdecznie witam Was w kolejnym wydaniu Periodicusa! Dzisiejsze wydanie z cala pewnoscia zachwyci wielbicieli wywiadow! Za sprawa Redaktor Alicii przeczytacie az dwa, obydwa z niebagatelnymi oraz ujmujacymi przedstawicielkami Zgromadzenia Halflinskiego, przyblizajace ich sylwetki oraz obfitujace w niespodziewane zwroty akcji! Pierwszy z nich przyblizy sylwetke oslawionej nestorki, Cioteczki Deli, w drugim zas poznacie blizej Nastille i Orchis, czyli Wielce Niesyte, stojace na czele Zgromadzenia. Mamy nadzieje, graniczaca z pewnoscia, ze rowniez i dla Was lektura ta pozostanie niezpomniana. Zachecamy, bo warto! Tymczasem do Periodicusa powrocil Mistrz SGW, Inzynier Ulik. Wprawdzie tylko goscinnie, ale dawny Redaktor Naczelny Periodicusa, a dzis Redaktor-Komisarz i na co dzien podroznik, odkrywca i kartograf, roztoczy przed Wami opis krainy tak odleglej, co niezwyklej, jaka jest Wielki Cathay, wraz z dziejami jej odkrycia. Niesieni jego opisem przeniesiecie sie tam, powracajac z dawka interesujacej wiedzy o tych dalekich i jednoczesnie fascynujacych stronach. Zazdroscilibysmy gdyby nie fakt, ze sami juz czytalismy, polecamy wiec z calego serca! Ukontentowani z pewnoscia beda rowniez milosnicy kulinariow - nie dosc bowiem, ze zapoznaja sie blizej z wybitnymi autorytetami w sztuce gotowania, to jeszcze beda miec okazje zapoznac sie z kolejna odslona cyklu "Gotuj z elfem" - a tam czeka juz na Was Redaktor Nahaan z kolejnymi przepisami! Tym razem cos dla poczatkujacych, niezmiennie jednak smacznie. Nienawyklym do samodzielnego gotowania pozostaje relacja z kolejnej z "Karczm Swiata", a takze sprawozdanie z bardzo dawno odbytego Swieta Paczka - choc przeminelo tak wiele czasu, to przeniesmy sie raz jeszcze do slodkiego obzarstwa, zabawy i spiewow, bedacych udzialem uczestnikow tego najslodszego swieta na swiecie. I w koncu dobrze znany wiekszosci Czytelnikom cykl "Cial Niebieskich Obracanie" czyli kacik z horoskopami - ufamy ze pozwola one z wieksza wiara i pewnoscia siebie spojrzec w przyszlosc. Sama osobiscie moge jedynie zapowiedziec, ze czeka nas tam jeszcze niejedno wydanie Periodicusa, lecz tymczasem pozostawiam Was z tym, co przygotowalismy na teraz. Na koniec zapowiadamy i przypominamy ze niezmiennie szukamy nowych Kolegow i Kolezanek, ktorzy pragna sprawdzic sie w pracy redaktorskiej i wraz z nami pragna tworzyc oraz byc czescia Periodicusa. Chcesz choc sprobowac? Obawiasz sie, badz masz pytania odnosnie funkcjonowania Redakcji? Napisz! Poki co natomiast, zycze Wszystkim niezapomnianych chwil z Periodicusem, milej i owocnej lektury! Inz. Red. Tuna Loon - Naai, Redaktor Naczelna W tym numerze: * Wywiad z Deli - czesc 1..............................strona 1 * Wywiad z Deli - czesc 2..............................strona 2 * Karczmy Swiata.......................................strona 3 * Wielki Cathay i Jedwabny Szlak.......................strona 4 * Wywiad z Wielce Niesytymi - cz. 1....................strona 5 * Wywiad z Wielce Niesytymi - cz. 2....................strona 6 * Swieto Paczka - Relacja z Nuln.......................strona 7 * Gotuj z elfem - podstawy dla potraw..................strona 8 * Cial Niebieskich Obracanie...........................strona 9 . . . . | | | | o-----------------------------------------------------------------------------o Mozesz przeczytac konkretna strone. pr strone 1 Zatytulowano: Wywiad z Deli - czesc 1 o-----------------------------------------------------------------------------o | | | ........... ............ | | ,..,' ',.,' ',.., | | ,' ,' : ', ', | | _ \ | | | / | | | | | _ \ _ / | / | | _` | _` | _ \ \ \ \ / | / _` | | | __ < ( | / < / ( | ( | ( | \ \ \ / < ( | | | _| \_\ \___/ ___| _|\_\ _| \__,_| \__,_| \___/ \_/\_/ _|\_\ \__,_| | . ,' ,'....................... : ........................', ', . . ,' ,' ',:,' ', ', . ,' '........................ ' .........................' ', ''''''''''''''''''''''''''''':''''''':'''''''''''''''''''''''''''''' ''''''' czyli cykl wywiadow i nie tylko dla (niekoniecznie) cichych wielbicieli i wielbicielek a na niej D E L I S H E R G I S O N -==- Czesc pierwsza Jest taki, dosc legendarny zreszta, typ babuszek: filigranowych oraz drobnych, milych, kochanych, ktore wloza cale serce w przygotowanie ci podwieczorku, zacerowaniu dziur w odziezy, poglaszcza po glowie, opowiedza bajke i odgonia wszelkie troski. Takie pomarszczone serduszka do przykladania do rany - przynajmniej do momentu gdy taka babulenka dobedzie spod koszyka z wloczka swojego ogromnego bastarda lub topora i jednym profesjonalnym cieciem pozbawi cie glowy oraz wszelkich zludzen co do stereotypu nestora i pojecia "pogodna zlota jesien zycia". Owa poczciwinka bez watpienia potem pociagnie duzy lyk spirytusu lub czegos jeszcze mocniejszego na skolatane nerwy, moze i nawet beknie, ale zaraz potem sie zmiarkuje zazenowana swoimi manierami, zaskoczona swoja niegrzeczna postawa na stare lata. Jezeli uwazacie ze powyzszy opis jest fikcja literacka i fantazja autorki to najprawdopodbniej nie poznaliscie jeszcze nestorki Zgromadzenia Halflinskiego, ukochanej Cioteczki, dobrego ducha Smajala i postrachu wszelkiej masci najezdzcow i kryminalistow, ktorzy chyba na ostatnim miejscu stawiaja chec poczucia pulchnych palcow szczypiacych policzek z lagodnym (i zlowrozebnym) glosem Deli karcacym "ti ti ti". W sumie od powyzszego wizerunku tak naprawde rozni ja jedynie brak drobnej czy filigranowej postury, ale zapewniam was, ze reszta nie odbiega za bardzo od tego opisu. Teraz to ja jestem madra, ale gdy umawialam sie z Deli na wywiad, nie mialam zbyt wielkiego pojecia o wszystkich aspektach cioteczkowatosci i troche naiwnie, na wlasna zgube postrzegalam ja w kategoriach mile spedzonego czasu w fotelu, okryta pledem i zajadajaca sie (kolejnym prawdopodobnie) deserem w dlugi zimowy wieczor. A jako ze sama lubie dokladnie to samo, uznalam ze czeka mnie wreszcie nalezny mi latwy, mily i beztroski wywiad, z dala od zawieruch wojennych, przerazajacych opowiesci o krwi, ogniu i smierci. Skoro jednak w tej chwili juz zapowiedzialam wam co was czeka na tej i nastepnej stronie, to nie pozostaje mi juz nic innego, jak zostawic was z lektura oraz moim uroczystym przyrzeczeniem ze dwa razy pomysle nim dam sie zaprosic chocby nawet na wieczorek poetycki u Cioteczki. Jako ze Cioteczka sama w sobie jest powazana matrona w Zgromadzeniu i dosc znana na swiecie, zadbalam o swoj wizerunek u lokalnego krawca i ze spiewem na ustach, nieswiadoma tego co mnie czeka, omijajac zaspy sniezne przybylam do ciastkarni, gdzie Deli juz czekala. A tam... -==- Ala (radosnie): Cioteczka Deli! Deli: Kochanienka klepnie sobie. Pewnie lecialas z daleka! Ala: Od krawca! Deli: A to czasem bywa niezla wyprawa. Ala: Swiat nie tylko jest gotowy na historie Cioteczki, ale wrecz sie nie moze doczekac, w kazdym razie ja. Deli (mrugajac wesolo): Oby pozniej z Nuln do Krainki stosy nie zaplonely. Ala: Czy Cioteczka... w ogole to moge tak mowic? Wiem, ze Halflingi tak mawiaja. Deli: Ty tez mozesz. Dobywam noza i wlasnego olowka, aby naostrzyc go przed rozpoczeciem pracy. Deli chrzaka niepewnie i oddycha z ulga, kiedy ostatecznie sie przekonuje, ze na tym koncza sie moje intencje z ostrzem w dloni. Deli: A juz mialam po mlot siegac... bo wyobraz sobie, raz widzialam takiego kuglarza co robil sztuczke ze znikajacym olowkiem. Ala (z zaskoczeniem): I mlotem? Deli: Raczej stolikiem. O, na ten przyklad, tak jak my sobie siedzimy (Deli wstaje) - ty siedzisz, ja jestem kuglarzem. Przyloz prosze oloweczek do blatu, szpicem do gory. Z nadzieja na to, ze moj sluzbowy olowek nie zniknie na zawsze i ze pozniej go odzyskam, wykonuje polecenie, w zamian za co czuje calkiem mocny ciociny chwyt ktory gwaltownie zbliza ma twarz ku nadstawionemu olowkowi. Nim ulegam przerazeniu Deli mnie puszcza. Deli: Tyle, ze w sztuczce powinnas glowa o blat uderzyc. A oloweczek powinien zniknac w oczodole. Zerkam z niedowierzaniem na Deli, cioteczke, nestorke halflinskiego halflinskiego ludu, o babcinym sercu i z rozczulajacym zwrotem "Kochanienka"... zdebiala milkne na kilka chwil, az w koncu do zywych wyrywa mnie jej triumfalne "ta da!". Deli: Takie tam jarmarczne kuglarstwo. Ala: O ja cie! I tak sobie tu robicie, w Zgromadzeniu? Deli: To raczej z czasow kompanijnych. Nie widzialas tam zadnego jednookiego? Robi mi sie slabo. Nie wiem, nie widzialam. Chyba. Jezeli teraz sobie przypomne, ze tak, to na pewno zemdleje od skojarzenia w wyobrazni faktow! O! O, prosze, juz mam mroczki przed oczami... Ala (wymijajaco): Moglam widziec! I za chwile: Ala: Nie wierze! Deli chichocze lekko. Deli: A to moze Zeep by wiedzial. Ala: No dobrze, prosze Cioteczki. Czyli zaczynamy od podziekowan za wciaz dwoje oczu! Deli: To lata doswiadczenia, Kochanienka. Ala: Takiego wstepu do wywiadu nie mialam! Deli: Zapakuje ci pozniej na droge kopie miniaturowa obrazu na ktorym jestem, a ktory wisi w naszym smajalu. Moze da sie go gdzies dodrukowac. [I rzeczywiscie, portret mlodej Deli znajdziecie w dalszej czesci tego wywiadu - przyp. Red.] Ala: No ja jestem za! Powiesilabym chociazby w Redakcji! Deli (ze smutkiem): Troszke to z czasow mlodosci, ale... Ala: Co z tego, ze z mlodosci, zawsze mozna domalowac brzuszek. Deli: Brzuszek juz tam jest. Ala: To dlaczego z takim smutkiem Cioteczka mowi ze z mlodosci? Deli: A bo to wiesz, mlodsza bylam, pelna wigoru, bardziej ruda. Ala: A teraz jak wino, niepowtarzalna! Deli (z wrednym usmiechem): Moze i nie tak zlosliwa. Zerkam na Deli - zlosliwe usposobienie, najpewniej hodowane latami na nawozie jakim jest bogate doswiadczenie zyciowe, przebija z kazdym blyskiem w jej oczach, nie wspominajac juz o emocjach, jakie juz byly moim udzialem kilkadziescia linijek wyzej. Ala (pospiesznie): Pewnie, ze nie! Poznalam po sztuczce kuglarskiej ze w ogole nie. Ile rudych by takimi chcialo byc w przyszlosci! Deli: A z rudymi to dawno nie rozmawialam. Ale tak jest, jak widzisz przemijanie swiata. Gdzie zostaje sie samej bo wszyscy, ktorych imiona znalas gdzies przepadaja. Dlatego sie robie taka wlasnie wrednie paskudna, by nie zwariowac do cna. (po chwili) Chociaz, niektorzy twierdza, ze to juz sie stalo. Ala: Nowe pokolenie to nie to samo? Deli: Niewiele z mlodego pokolenia w Kraince sie osiedla. Swiat kusi ich pedem i mamona. A u nas to czasem trzeba i w kapciach posiedziec przy kominku. Wlasnie w tym momencie Deli pojekuje, co wyrywa mnie z blogiego zasluchania i wizji siedzenia w kapciach przed kominkiem. Ala (z niepokojem): Ojej, co sie stalo? Deli: A chyba dopuscilam sie strasznego czegos! Dopadl mnie! Spogladam szerokimi oczyma na Deli, bezradnie probujac doszukac sie podpowiedzi co moge zrobic. Deli krzyczy ku mnie: O nie! To ty! Siedze zdebiala, nadal nie wiedzac jak zareagowac. Kompletnie sie tego nie spodziewalam. Rozgladam sie plochliwie, po czesci w poszukiwaniu niewygodnych swiadkow tej sceny. Tymczasem Deli dobywa malej beczulki z ktorej pociaga lyk zawartosci. Zapach spirytusu jaki mnie przy tym uderza jest tak mocny, ze do konca wywiadu, zarowno tego, jak i pozniejszego, z Wielce Niesytymi, zapomnialam o katarze, ktory to meczyl mnie od wczoraj. Deli: Och, przepadnij kacu morderco. Siedze zastanawiajac sie co powiedziec, ale ostatecznie decyduje sie milczec. Swiat wokol mnie ponownie nabiera barw, dzwiekow i zapachow, w miare jak zaslona zgrozy ostatecznie ustepuje. Deli (jak gdyby nigdy nic): Bo wyobraz sobie Kochanienka, ze musze juz czysty spirytusik na swoje przypadlosci pic. Nic innego nie koi rozkolatanego serca! Ala: Zeby... nie zwariowac? Deli: No jakbys siedziala w mojej glowie. Ala: Nie chcialabym sie tam rozpychac z kacem morderca... Deli: Akurat ciebie tam jeszcze upchnelam. I teraz juz nie ma tam miejsca. A co do mlodych, to oni tez maja prawo do wlasnej drogi, a ich sciezki nie musza byc te same, ktore ja deptalam. Slucham z mimowolnym zadowoleniem. Ciesze sie ze Kraina Zgromadzenia bedzie dalej slynac ze sielanki i dobrej kuchni, a nie z wylupywania oczu. Deli: ...tylko czasem smutno Fredkowi, Petuni, Boikowi i kunie jak nie ma kto ich rozmowa zajac albo wytarmosic za futerko. Resztkami poczytalnosci probuje wychwycic... moment, co? Deli: Oczywiscie, co do futerka to o kunie mowa. Ala (z zaciekawieniem): Zgromadzenie ma wlasna kune? Udomowiona? Deli potwierdza. Deli: Filuterna bestia! Ala: Cos podobnego! Deli: Od kiedy pamietam to kuny bronia naszego spichlerza przed szkodnikami. A ze wsrod nas sa znamienici szczurolapowie to i naturalne, ze kune mamy. Ala: A kto broni przed kunami? Deli: Przed kuna to nas trzeba bronic, zeby nas nie zalaskotala. Ale to jakos dajemy rade, plaszcz grubszy, szalik i juz lepiej. Ala: Wymyslne! Nie wiedzialam, ze macie udomowiona kune! I pewnie mnostwo czytelnikow takze nie! Deli: A wlasnie! Jak przystalo na troskliwa halflinska cioteczke, Deli wyciaga ze swojego plecaka czarny plaszcz i pasujacy do niego cylindryczny posepny kapelusz oraz futerko z norek, ktore mi wrecza wraz z milym w dotyku cieplym szalikiem. Na fakt, ze futro jest o wiele rozmiarow za male na mnie, Deli wydaje sie w ogole nie zwracac uwagi. Sama zaklada na siebie swoje czarne odzienie nadajace jej, przyznacie moze sami oczami wyobrazni, nieco bardziej... uch, ciocinego charakteru. Deli: Myslalam, ze przed smajalem siadziemy na laweczce a teraz zima! Ala: Dlatego sie ubralam nalezycie! Deli: Wolalam byc gotowa na rozne scenariusze. Wprawdzie sama mam na sobie zimowa odziez, szalik i rekawiczki, ale, by nie narazac sie na kolejne sztuczki kuglarskie, pozbywam sie swej peleryny, probujac z dobra mina do zlej gry otulic sie przykrotkim futrem. Juz po chwili wracamy do wlasciwego tematu. Deli: W sumie naszkicowac kune tez moge i podeslac jako dodatkowy obrazeczek do Periodicusa. Moze w koncu bedzie wydanie do ogladania bardziej niz czytania. Ala: Wspaniale, obrazki sa zawsze mile widziane! Deli: Bo mi to juz latwiej sie ilustracje oglada. Ala: Dlaczego? Problemy z czytaniem? Kiedys literki byly wieksze? Deli: Moze wzrok juz nie ten. Milosnikow kun, obrazkow oraz podzielajacych zamilowanie Cioteczki do ogladania ilustracji w Periodicusie, zapewne zainteresuje wizerunek maskotki Zgromadzenia Halflinskiego. Wklejamy! +-------------------------------------------------------------------+ | | | Wesola, brazowa kuna wszedzie usiluje wcisnac swoj rozowy, | | ciekawski nosek. Zywiolowo myszkuje po wszystkich zakamarkach i | | jest wiecznie skora do zabawy. Zwierzatko radosnie biega wokol | | przechodzacych albo wdrapuje sie na wysoki mebel i warczy jak | | straszliwy drapiezca strzegacy matecznika. Mimo swojego wesolego | | usposobienia, kuna nie pozwala zadnej myszy nawet pomyslec o | | zamieszkaniu w Zgromadzeniu. | | | +-------------------------------------------------------------------+ Ala: Prosze Cioteczki! To ja mam pytanie, jak to sie stalo, ze swiat ma taka fajna Cioteczke... to znaczy, chcialam zapytac, moze nie tyle jak to sie stalo, ale gdzie to sie stalo? Skad Cioteczka wlasciwie pochodzi, z Krainy Zgromadzenia? Deli chrzaka lekko i zaczyna jak mowic jakby opowiadala bajke. Deli: Na poczatku byli sobie Bloom Shergison i Rebeka Dainty. No i mieli sie ku sobie. Tatko byl wysmienitym szczurolapem. Czesto tez wyprawial sie do Tilei. Po powrocie, zanim do mamy to szedl do dziadka, gdzie wraz ze starszyzna cosik dyskutowali do pozna. Dziwne, ze na trzezwo rozmawiali, bo nigdy nawet wina nie bylo czuc od tatka! No i jak juz pokonczyli obrady to szedl sie witac z mamcia! Zamykali sie w pokoju no i (Deli usmiecha sie wstydliwie) nie wiem co tam wyprawiali. Ala: Kto by to wiedzial... Deli: No i po takich rozmowach sie i ja pojawilam na swiecie! Czary! Ala: A gdzie to bylo, w Tilei wlasnie? Deli: W Kraince! Drugi smajal na lewo od sadu, od tego z drzewami a nie z sedziami. Ala: To Cioteczka prawie cale zycie spedzila w Kraince? Deli: Prawde mowiac dopiero na starosc osiadlam w Kraince na powrot. Po prawdzie to mam, albo moze juz mialam, zylke awanturnicza. Ala: A jak Cioteczce dziecinstwo minelo? Jaka byla Kraina i swiat kiedys, oczami malej zl... niezlosliwej halflinki? Bywala Cioteczka zlosliwa gdy byla mala? Deli drapie sie w nos. Deli: Psotna raczej. Ala: A co do pytania jak Cioteczce dziecinstwo minelo? Jaka byla Kraina i swiat kiedys? Deli: A za berbecia, jak tatko wracal z wedrowek i szedl obradowac, to mnie wyganial ze smajala, zebym za szczurami ganiala i je przepedzala! A jak! Do tej pory zadnemu nie przepuszcze, bo nie moze tak byc, zeby nam w zbozu paskudzily. Ala: Miala Cioteczka sukcesy w tym przeganianiu? Deli pstryka lekko palcami. Deli: To oczywiste! Jednak mamcia zawsze mnie potrafila zdybac i zagonic do inszej roboty. (Deli wzdycha z rozrzewnieniem) A to chrustu natargac, blache od ciastek wyszorowac... Maluchy pokolysac do snu... Ala: Cioteczka miala rodzenstwo? Byla najstarsza z rodzenstwa? Deli: Owszem, mialam rodzenstwo. A raczej mam, bo uchowaj Merrilu, oboje zyja i maja sie dobrze. Ala: Oboje, czyli brat i siostra? Deli: Siostrzyczka Flamora ma na imie, a brat - Cytrus. Wszyscysmy rudzi i piegowaci. No i wtedy Krainka tetnila bardziej zyciem. Albo moze mi sie tak tylko wydawalo, bo po prawdzie sama w swiat ruszylam szczescia szukac. Albo i zabijac nude. No i wlasnie! Po roznych perypetiach zaciagnelam sie do najemnej Kompanii Czarnego Gryfa. Tak sobie koncypowalam - naucze sie robic jakim orezem, to i szczury bede ganiac skuteczniej. Ala: A jeszcze, w ramach proby wycisniecia jak najwiecej z poprzedniego epizodu: jakies ciekawostki? Pierwszy ugotowany posilek, albo nauka przepisow w szkolce? Moze milostki, ciastko oswiadczynowe? Albo inne kroki juz w doroslosci? Decyzje zawodowe? Czy zaciagniecie sie to bylo takie plynne przejscie w Cioteczki zyciu w nowy etap? Deli drapie sie w nos. Deli: Pamietam tak naprawde sekretny przepis na nalesniki ktory mama dostala od babci Birminii. Zachwycam sie Deli i oblizuje sie bezwiednie naraz. Ala (naiwnie): Mozemy prosic? Deli: No, to jest tajny przepis. Tajemniczo TAJEMNY. Taki bardzo mocno. (Deli pstryka lekko palcami) O juz go zapomnialam wlasnie! Ala: Nieee! Deli: A co do milostek to chyba za bardzo zadziorna bylam bo jakos nikt sie nie odwazyl ciasteczkiem sie oswiadczyc... Ala: A czy Halflingi zawsze maja jakies tajemne przepisy? To czesc kultury, obyczajow? Statusu? Deli: A owszem, tajemne skladniki i przepisy to czesc naszej kultury i stylu zycia! Inaczej to kazden jeden moglby przyrzadzac takie zacne jedzonko! Ale zawsze przewage na rynku daja tajemnice. I tu Deli mruga do mnie porozumiewawczo. Ala: No tak. No to Kompania! Co to za perypetie, po ktorych Cioteczka sie zaciagnela. Deli: Jak mowilam, chcialam sie nauczyc lepiej palka lomotac czerepy szczurow. Bo to Kochanienka sama rozumiesz, wojskowy fach w garsci zawzdy lepszy niz zwyklego awanturnika i obwiesia. A moze nie rozumiesz, na szczescie (Deli mruga wesolo). Ala: Chyba do tej pory nikt mi tego wczesniej nie podpowiedzial. Deli: Tam tez razem z Zeepem sluzylam. Ala: Nie byl jeszcze dowodca? Deli: Razem na szmacie bylismy. Ala: Naprawde? Deli: To znaczy... (Deli chrzaka znaczaco) na okresie rekruckim. Szare chusty rekrutow dumnie nosilismy. Pamietam jak jeszcze Zeep na partyzane kijek wolal i trzymal ze zlej strony. Ala: Latryny byly wypolerowane? Deli chrzaka lekko i potwierdza. Ala: Nie planowalam tego, ale wydaje mi sie, ze nie ma chyba juz wzmianki o Kompanii w "Rozkladowce" bez tej pamietnej przygody z upiorem. Czy Cioteczka brala w tym udzial? Deli wydaje z siebie dlugie hmmmmm... Deli: A to ja akuratnie tej historii nie pamietam... Opowiadam Deli dzieje wielkiej ucieczki Najemnikow przed upiorem, z finalem w latrynie - zeby juz nie wywolywac upiora z lasu, tutaj nie przytaczamy historii, mozecie sie z nia zapoznac w archiwalnym wywiadzie z Kapitanem Zeepem. Tymczasem Deli slucha mnie z uwaga, a nastepnie mlaska wesolo i... Deli: A to akuratnie tego nie pamietam za bardzo. Biedny upior. Ala: Chyba Kapitan niewiele weselszy... Deli: Blada rzyc Amithiela mogla przestraszyc pewnikiem niejednego upiora. Ale ja tego nie mowilam. Ala (klamliwie): Dobrze, tego nie bedziemy zapisywac. Deli chichocze radosnie. Deli: Mozemy na Zeepa to zwalic. Ala (z nadzieja): A jakies ciekawostki o dzisiejszych znanych weteranach z tamtych czasow? Deli: Tak naprawde z tych co zyja to chyba tylko Zeepa znasz, Kochanienka. No, mozesz tez znac Vorida. (po chwili) A wiedzialas, ze przeszlam cala sciezke zawodowa w Kompaniji? Od rekruta az do kapitana wlacznie? Ala (z zaskoczeniem): Do Pulk... do Kapitana?! Cioteczka byla Kapitanem? Deli (potwierdzajac): To byly czasy, gdy kapitanowie padali jak muchy na choroby Niesmiertelnych. Ala: Wspaniale, jak na wylacznie praktyke walki ze szczurami w spichlerzu! Deli (chichoczac wrednie): A ja, ze swoja przyzwoitoscia i zaradnoscia najlepiej sie nadawalam! Ala: Jak Cioteczka wspomina Kompanie z punktu widzenia Najemnika, a jak z punktu widzenia dowodcy? Deli: Nie wiem na ile znasz specyfike oddzialow Gryfa. Czy tak nie za bardzo? Ala: Tyle co z poprzednich wywiadow. Przyjmijmy, ze niewiele, podobnie jak nie wszyscy nasi czytelnicy znaja. (po chwili) O! Na przyklad pija i kaza pic abstynentkom duzo wodki. Deli: A do tego tez wrocimy. Ala (z obawa): Ale nie w praktyce? Deli: A to wiesz Kochanienka, nie bez kozery beczke ze soba nosze. Milcze w wyrazie zgrozy, nie wiedzac co powiedziec. Ta praca to mnie kiedys wykonczy... Deli: Ale wracajac do tematu. Byly blekitne chusty, czyli Cruentis Fatum. I zolte - Alae Mortis. Jeszcze gdzies tam resztki oddzialu czerwonego, Dies Irae byly ale tak naprawde niewielu ich podowczas bylo. Moze teraz tak. I zgadnie Kochanienka gdzie chcialam sie dostac? Ala: Do Dies Irae, bo najmniejsza konkurencja do awansowania? Deli chrzaka i kreci glowa w gescie zazenowania. Ala: Do Alae Mortis, bo Cioteczka mowila, ze sluzyla z Zeepem! Deli: Ale nie przez Zeepa. Alae Mortis, czyli po naszemu Skrzydla Smierci, to byl zwiad Kompanii. Tam brali tylko najlepszych. I najlepsze. Nie wiem jak sie tam Zeep w sumie dostal. Deli lapie sie obiema rekami za swoj cudowny brzuszek i wybucha donosnym, radosnym smiechem. Deli: Cruentis Fatum, czyli po naszemu Okrutny Los, to takie troszke bylo mieso armatnie - jakbysmy jakie armaty mieli. A Dies Irae czyli Dzien Sadu, to byl oddzial stracencow. I wtedy Alae Mortis bylo pod dowodztwem porucznika Uthera. Nie oszczedzal nas w probach, oj nie. Teraz to moze juz malo kto w Kompanii pamieta o poczatkach. A Zeep juz tez najmlodszy nie jest. No i jako ze zamilowanie do porzadku mialam od zawsze, zwlaszcza czynionego innymi niz moje dlonmi, to i latwiej mi bylo na sierzanta awansowac. No i Kochanienka takie to byly zabawy z rekrutami, ze robili pompki na placu zaraz po najwiekszych ulewach. Nawet nie wiesz jak smiesznie wygladali z blotem we wlosach! A pozniej jak kleli pod nosem jak sie musieli do porzadku doprowadzic... Deli ponownie lapie sie obiema rekami za brzuszek w wybuchu smiechu, a ja notuje jej slowa ze zgroza - sama bym klnela gdybym byla cala z blota. Oczywiscie gdybym jeszcze byla w stanie cos wysapac, wiadomo. Deli: Ale to sprawdzalo charakter niezawodnie. Ile jestes w stanie za grosz zloty wycierpiec. Ala: O ja cie... no wlasnie, Kapitan Ataman (bohater poprzedniej "Rozkladowki" - przyp. Red.) tez podkreslal te zalete cwiczen. Kto by pomyslal, ze przeprowadze wywiad juz z trzecim Kapitanem Kompanii! Deli (usmiechajac sie lekko): I zarazem pierwszym porucznikiem Semper Fidelis. Bo nie bez kozery pytalam czy znasz Vorida. Semper Fidelis to po naszemu Zawsze Wierni. Jak przekazalam dowodztwo nad Kompania Voridowi Zagbarowi, to wlasnie dla mnie ten oddzial utworzyl. Dla tych, co zawsze wierni kapitanowi. Taka troche jego gwardia. No i biale chusty, rzecz jasna. Ale i na mnie nadszedl czas na emeryture i Kapitan Vorid zwolnil mnie od kontraktu. (Deli mlaska ciezko) No i z tym sie wiaze troszke bolesna historia. Ala: A jeszcze... czy byly jakies znaczace bitwy, wielkie manewry? Deli: Bunt w Kompanii, czeste najazdy kultystow, interwencja Niesmiertelnych jak chcielismy spalic Zakon? Ala: O, o, o, takie cos? Deli: Ale mowilam - nie chce zeby stosy zaczely plonac. Ala (potulnie): No dobrze. Ciesze sie, ze Cioteczka wyszla z tego wszystkiego z calym brzuszkiem! Deli: Pamietam do dzis jak Zakonni wespol z Berserkerami i Zabojcami Trolli pladrowali nasz garnizon. Jak Niesmiertelni interweniowali gdy wraz z Kultystami chcielismy spalic zamek zakonny. Wtedy mieszkancy Kreutzhoffen i Weilebergu bardzo mocno narzekali na polityke Kompanii. Wspomniec wystarczy o pozniejszych konszachtach kapitana Hathaldira z Mistrzem Zakonu Aubreyem, gdzie chyba byl to jeden doppleganger - az Niesmiertelni musieli przeciac ow wezel! I gdzies wtedy mi przypadlo do dowodzenia Kompanija, Kapitan Helkan w me rece zlozyl dowodztwo, zaraz przed swoja egzekucja. A zaproszono go tam, gdzie od gilotyny sie nie wracalo... A wyobraz sobie teraz oddzial sfrustrowanych najemnikow, ktorych dowodca zostaje halflinka... Ala: Strach przechodzic kolo garnizonu gdy byliscie glodni? Deli: Raczej strach bylo mi zasypiac bo nie wiedzialam czy kto mieczem lba nie urznie. Ala: Burzliwe czasy! Deli: Wiec zatem Hathaldir naprawde byl, mimo swego okulawienia, straszny w boju. Taki co smierci plul w twarz i tarmosil za kudly diabla. Taki dowodca, co ci mowi - maszeruj lub gin - i ma naprawde to na mysli. Wiodl nas na wiele potyczek z kultystami, z niektorych nawet wszyscy zywi wracali. I w tych czasach pojawil sie w Zakonie brat sluzebny Aubrey, ktory dosc szybko doszedl do rangi Mistrza Zakonu. Spisali tedy oni obaj kontrakt, ktory tak naprawde oddawal Kompanije pod dowodztwo Zakonu, a Aubreyowi oddawal dowodztwo nad oficerami, gdy nie bylo w okolicy Hathaldira. Tedy koncypuje, ze to jakis przemyslny doppleganger byl. Magia musiala byc tak mocna i niepostrzezona ze az Niesmiertelni powiedzieli - dosyc. I pewnego ranka nie bylo juz obu. A wracajac do mojego rozstania z Kompanija... Ala: A jak to bylo z ta przykra historia z odchodzeniem Cioteczki na emeryture? Deli: No wlasnie! Ala: Wlasnie! Deli: Kapitan Vorid, na odchodne, poprosil bym zajrzala w ruinach Wezendorfu czy aby zly demon w skrzyni nie siedzi i aby w lapach kosa srebrzysta mu nie lsni i zeby gonca z listem poslac co i jak. Tedy pobieglam z garnizonu do Krainki i z Krainki do ruin i w ruinach pode skrzynie. I nawet oddechu nie zlapalam! Szarpnelam za wieko i... Spogladam na Deli z przejeciem. Deli: No i byl! W calej swej okazalosci! Przebrzydly demon z przepiekna kosa! No to ja w nogi! (Deli krzyczy) On za mna! I ciach! I bach! Mimowolnie krzywie sie bolesnie na mysl o opisywanych wydarzeniach. Deli: Ostatni raz dziabnal mnie smiertelnie przed samym wodospadem. Do tej pory mnie miedzy zebrami boli i rwie w deszczowe dni. Ale raport zlozylam. Ala: A order, ktory Cioteczka ma, to za to wlasnie? (Deli nosi czarno-zloty order imperialny) Deli (nieoczekiwanie): Najpierw deserek! Tu przerywamy wywiad, by dopelnic halflinskich formalnosci. Niezbyt czuje sie na silach i odwadze, by w Krainie Zgromadzenia powiedziec w samym srodku wywiadu Cioteczce Deli, ze jakos dziwnie, ale nie mam jednak apetytu. Tymczasem juz po chwili: Deli: A order to prawde mowiac za zaslugi i mestwo! I to mozesz napisac. Ala: Cioteczka to umie pogodzic przerazajace historie z podwieczorkiem! Deli (chichoczac radosnie): Po to jeszcze zyje. . ,_, koniec czesci pierwszej ,_, . . (o,o) (o,o) . |./)_) (_(\.| | " " " " | o-----------------------------------------------------------------------------o pr strone 2 Zatytulowano: Wywiad z Deli - czesc 2 o-----------------------------------------------------------------------------o | | | ........... ............ | | ,..,' ',.,' ',.., | | ,' ,' : ', ', | | _ \ | | | / | | | | | _ \ _ / | / | | _` | _` | _ \ \ \ \ / | / _` | | | __ < ( | / < / ( | ( | ( | \ \ \ / < ( | | | _| \_\ \___/ ___| _|\_\ _| \__,_| \__,_| \___/ \_/\_/ _|\_\ \__,_| | . ,' ,'....................... : ........................', ', . . ,' ,' ',:,' ', ', . ,' '........................ ' .........................' ', ''''''''''''''''''''''''''''':''''''':'''''''''''''''''''''''''''''' ''''''' czyli cykl wywiadow i nie tylko dla (niekoniecznie) cichych wielbicieli i wielbicielek a na niej D E L I S H E R G I S O N -==- Czesc druga Wstepnie sterroryzowana cioteczkowymi wspomnieniami, rewidujaca swoje zdanie na temat emerytury najukochanszej nestorki w Zgromadzeniu, juz troche zaczynam wpadac w dylematy: czy zalowac swojego pomyslu na przeprowadzenie spokojnego wywiadu w sielskiej atmosferze, czy raczej docenic, ze macie przed soba wywiad barwny i pelen akcji. Ostatecznie to Cioteczka osobiscie podjela ten drugi wybor, udowadniajac, ze nie powiedziala jeszcze ostatniego slowa w tym redakcyjnym dziele grozy: -==- Ala: I co Cioteczka porabiala po Kompanii? Deli: A to juz wrocilam do Zgromadzenia, zeby sie szarogesic. Dochrapalam sie Niesytosci i sie zaczelo... Ala: Zgromadzenie zmienilo sie jakos w miedzyczasie? Bo wie Cioteczka, mi Kraina kojarzy sie z takim miejscem, co sie w ogole nie zmienia. Cisza, spokoj i dobre jedzenie niezaleznie od wojen, klesk i glodu. Deli: No bylo nas mniej niz podowczas jak sie zaciagalam do Gryfow. Spiochow chrapanie to byla najdonioslejsza muzyka na korytarzu. A ja to powiem Ci, Kochanienka, nie cierpie spiochow. (Deli wzdryga sie) Ala: O! I jak sobie Cioteczka radzila ze spiochami? Deli: Opowiadal Ci ktos kiedys o Nocy Pustych Lozek? Ala: Nie opowiadal! Deli: A moze to i dobrze. A zatem! Tak jak mowilam, spiochow nie znosze! Ale takich spiochow, co pozapadali w straszny sen i zbudzic sie ich zadnymi metodami nie dalo. Zadne czary nie dzialaly! Mithryle na medykow nie pomogly! Balam sie, ze owa straszna choroba sie moze przeniesc na inszych, do tej pory zdrowych. I wlasnie ten moment wybralam sobie na to, by dopadly mnie wszystkie emocje po nieomal-wykluciu-mi-oka, zwizuwalizowanie sobie tej calej wojennej zawieruchy, pompek w blocie i przerazajaco ujmujacej osoby Cioteczki. Po prostu, pewne aspekty opowiesci z Krainy Zgromadzenia okazaly sie juz nie byc na moja glowe. Gdy sie juz ocknelam i spojrzalam w zatroskane oczy pochylajacej sie nade mna Cioteczki Deli, wywiad nasz powoli zaczal wracac na wlasciwe tory. Deli: A ja tutaj buduje napiecie... Z zazenowaniem, emanujac niemymi przeprosinami, zbieram sie w sobie, zbierajac olowek, wspinajac sie z powrotem na fotel i szukajac wlasciwego miejsca w redaktorskim notesie. Ala: Zarazilam sie choroba spiochow! (i za chwile) Tak, tak, jesli moge prosic o ponowa budowe napiecia... Deli: Zatem... wzielam sakiewke z mithrylami i noz... zalozylam rekawice i rzeznicki fartuch... (Deli zerka na mnie czujnie, machajac nerwowo rekoma) Jestes jeszcze ze mna? Ala (blado): Ehe... Deli (jak gdyby nigdy nic): To budowac napiecie raz jeszcze? Ala: Jeszcze raz? To calkiem zemdleje! Deli (jak gdyby nigdy nic): Zawarlam pewna umowe z Mortimerem... (oberzysta z Krainy Zgromadzenia - przyp. Red.) Odurzona omdleniem slucham, dziwnie pelna zlych przeczuc... Deli: ...pozniej wzielam jednego z pozostalych Niesytych i kazdego z tuzina spiochow... O, nie, mysle sobie, tylko nie to. Oblewa mnie zimny pot... co mnie podkusilo, zeby robic wywiad przemilymi halflinskimi ciotkami!? Deli: ...wynieslismy z lozeczkiem do wynajetej sali u Mortimera. Szeroko otwartymi oczyma spogladam na Deli w zdumieniu. Deli: Nigdy wczesniej i nigdy pozniej Zgromadzenie nie pozbylo sie tuzina mieszkancow. (i tu z satysfakcja) Jednego wieczoru. Czekam na wlasne omdlenie, na nieszczescie bezskuteczne. Tymczasem moj stan, bogata wyobraznia i wrazliwosc nie robia na Deli wiekszego wrazenia. Deli (jak gdyby nigdy nic): ...dlatego mowimy o Nocy Pustych Lozek. Ala: Ten... slucham? Deli: Jak mowilam - nie lubie spiochow. Deli lapie sie rekami za swoj brzuszek i wybucha donosnym i radosnym smiechem, ktory - byc moze zgodzilibyscie sie ze mna - powieksza me poczucie zgrozy. Bezskutecznie usliluje wyobrazic sobie, co tez Deli robi z nozem, rzeznickim fartuchem oraz tuzinem spiochow w wynajetej sali. Ala: A... aa... niech zgadne, w tym czasie Mortimer serwowal moze dania miesne? Deli: Wciaz i caly czas. Gdzie te omdlenie i zamroczenie, kiedy jest potrzebne!? Ala: Znaczy sie... to nie ten... ze z tym nozem, fartuchem, u Mortimera... i ze... te dania miesne...? Deli: A mowilam o tajemniczych skladnikach, tak? Cioteczka zanosi sie smiechem, wesolo zerkajac na swoj - a jakze - posepny szpiczasty kapelusz. Deli: I tylko jeden Kuzyn do nas powrocil po jakims czasie. Ala (bez zrozumienia): W jaki sposob? Deli: Normalnie, ozdrowial. Widac izolacja ma swoje plusy, bo wiadomo - zeby wrocic to trzeba odejsc. Albo jak to mowil tatko do mamci - zeby wyjac trzeba wlozyc najpierw! Ale wciaz nie wiem do czego to bylo... Ja to juz sama nie wiem, czy zyczyc wam wszystkich doswiadczenia takiej mieszaniny emocji, ktora wlasnie stala sie moim udzialem, czy tez moze lepiej nie... Ala: Doczekalam momentu, w ktorym po raz pierwszy w calych dziejach "Rozkladowki", nie chce drazyc zaczetego tematu! Deli gratuluje mi z uznaniem. Deli: Ciesze sie! Ala: Takie rzeczy tylko z Cioteczka Deli! Deli (mrugajac wesolo): Ale jak to bedzie brzmialo na stronie glownej! Ala (potwierdzajaco): To bedzie gwozdz numeru! Boje sie tylko, ze tym wywiadem nie przyciagniemy chetnych kandydatow do Zgromadzenia. Deli: A to akuratnie sie okaze. Za jakis czas zapomna czemu bylo tak glosno o Zgromadzeniu. Ala: Coz, oby! Deli: Beda tylko kojarzyli - Cioteczka Deli - Zgromadzenie - warto! Ala (slabo): Ja na pewno! Deli: Dlatego ja miesnych potraw u Mortimera nie zamawiam. Tylko jesli juz to ciasteczka kupuje. Ala (z ulga): Ja wegetarianka jestem. Deli: Bardzo bezpieczne w dzisiejszych czasach. Ala: Cioteczko Deli! Deli: Tak, Kochanienka? Ala: Moze w takim razie kilka slow o samej Kraince i Zgromadzeniu teraz. Deli kiwa glowa ochoczo. Ala: A po drodze o Wielce Niesytych... choc ja wyznam, ze uwielbiam mowic: Wiecznie Glodnych. Deli: Ale to bedziesz pytac czy mam opowiadac? Ala: Juz, juz pytam Cioteczke. Deli oddycha z ulga. Ala: Czy Wielce Niesyta to jakas godnosc ceremonialna, z przywilejami? Na przyklad ma jakies oficjalne funkcje polityczne? Honory w smajalu? Czy po prostu Halflinka jak kazda inna, tyle ze, nie wiem, sympatyczniejsza? Czym taka Wielce Niesyta rozni sie od pozostalych mieszkancow smajala, lub od przywodcow innych stowarzyszen? Deli: Wielce Niesyci, w teorii, to najbardziej szanowani badz lub oraz lubiani czlonkowie Zgromadzenia. Ala: Czyli bardziej funkcja honorowa, jak glowa rodziny, niz polityczna? Deli: To oni na swych barkach dzwigac maja Zgromadzenie i podejmowac w naszym imieniu rozne decyzje. To Niesyci decyduja kto moze przestapic progi Smajala, kto ma z niego odejsc, kogo lubimy bardziej, a kogo mniej. Ale ja tak po prawdzie to sie juz ich nie slucham. Brzuszek Deli trzesie w jej rekach od kolejnego wybuchu jej smiechu. Deli: To ciezka rola i malo kto moze jej godnie podolac. Ala: A na zewnatrz Zgromadzenia? Deli: Niesyci tez nas reprezentuja w swiecie. Ala: Wydaje sie, ze nie macie wiele problemow na swiecie. Deli: A prawde mowiac to nie tyle, ze nie mamy problemow - co o nich glosno nie mowimy i zalatwiamy po swojemu. Ale to jak juz mowilam o tych stosach... Ala: No tak, to juz wiemy. Cioteczka to w ogole rzuca nowe swiatlo na lud halflinski. Deli: Bo to wiesz, Kochanienka, czesto postrzegani jestesmy jak nie do konca sprytne maluchy, sliniace sie na widok jadla i wciskajace kazdemu ciasteczka. I kiedy nam to wygodne - to i owszem - ale nie zawsze i nie kazdemu. Ala: Ja tak lubie was postrzegac, bo uwazam to za urocze. Deli: No widzisz... Ala: Kazdy wie ze samemu latwiej jest panowac niz w trojke - jak wyglada podzial obowiazkow w Radzie? Deli: No to musialabys zapytac obecna Rade. Teraz to tak wyglada, ze Orchis zajmuje sie wszystkim, Grushus niczym, a Nastilla cala reszta. Ala: A to nie sa stale podzialy? Zalezne sa od biezacego skladu? Deli: Do tego mamy roznego rodzaju funkcje. Czesnik na ten przyklad. Ala: Czesnik? Opowiedzialaby Cioteczka o funkcjach? Deli: Czesnik to taki opiekun skrzyni, w Kompaniji to bylby kwatermistrz. Dbac ma o to by bylo co jesc, pic, na grzbiet zalozyc i w reke chwycic. Mamy na ten przyklad Sowizdrzala, ktory czas umila dowcipami i kawalami, Milicjanta, co ma dbac o spokoj w Kraince i okolicach, Opiekuna Dziatwy - by tych, co chca nasze progi przestapic zachecac bardziej niz gonic... Ogrodnika, Zielarza, Skrybe tez... Ala: Duzo tego macie! Deli: Wiesz, nie w mnogosci sila... Niektorzy chca tylko dostac jakas funkcje bo inni maja. A pozniej to juz... (i tu Deli macha reka z rezygnacja). Ala: Rozumiem. A wiec Zgromadzenie ma jakies zbrojne ramie? Jest wiecej milicjantow? Deli: No jest ich kilkunastu. Ale jak ktoregos spotkasz na nogach to masz ode mnie tuzin ciastek. Ala: Poszukam! Bede mogla juz Cioteczke zaliczyc do milicjantow, ktorych bede szukala dla ciasteczek? Deli (pokazujac mi jezyk): Mnie akuratnie nie - bo ja Czesnikiem jestem. Czesnik jest tylko jeden (mruga wesolo) i sama jestem zbrojnym swoim ramieniem [w dniu wywiadu Rosie jeszcze nie byla Czesnikiem, obecnie jest nim razem z Cioteczka - przyp. Red.]. Ala: To teraz troszke o Cioteczce osobiscie! Deli, ku mojemu zaskoczeniu, rzuca sie do panicznej ucieczki glosno krzyczac i komicznie podskakujac, jednak po chwili decyduje sie pozostac na miejscu i meznie stawic czola czekajacemu ja wyzwaniu... Coz, mila odmiana po moich lekach, jakich bez watpienia nabawilam sie w jej towarzystwie. Tymczasem Deli, pocieszana przeze mnie, na powrot zasiada w swym fotelu. Deli: Wiedzialam, ze sie nie wykrece... Ala: Moze zaczniemy od najbardziej drastycznych pytan, zeby miec je za soba poki Cioteczka nie uciekla! Deli kiwa glowa niepewnie. Ala: Otoz nie ma wywiadu, w ktorym nie pytam o stan cywilny, w nadziei na uszczkniecie nieco pikanterii. Wiec gdy Cioteczka na przyklad wraca po pracy albo jedzeniu do smajalu, jest tam ktos, kto na nia czeka, jakis Wujek? Deli: Nie, na szczescie. Ala (zawiedziona): Jak to, na szczescie? Deli: Znam dosc dobrze kuzynow - dlatego na szczescie. Dla mnie i dla nich. Ala: Albo moze jakas dziatwa, taka jakby wlasna? Deli: A wyobraz sobie, ze tez nie. Jakos sie nie zlozylo za mlodu, a teraz to juz bym nawet i nie chciala. Ala: Cioteczka to, zwlaszcza teraz juz, mi sie kojarzy z kims, kto jak wychodzi, na przyklad do obozu orczego niby po malinki, to pozostawia po sobie mnostwo rozgardiaszu, cial orkow i strzepy namiotow. I to wszystko oczywiscie niechcaco! Jest to taki sposob Cioteczki na relaks na przyklad? Deli (potwierdzajac): I dokladnie to bedzie na kopii mojego portretu - Deli podczas wypoczynku. Zapamietale kontynuujemy wywiad, ale w miedzyczasie mozecie osobiscie przyjrzec sie i podziwiac wspomniany, wklejony portret mlodej Deli - specjalnie od Cioteczki dla was, tylko i wylacznie u nas! Periodicus ostrzega: zakochiwanie sie i slanie listow milosnych tylko na wlasne ryzyko! +-------------------------------------------------------------------+ | | | Dzieki dokladnym pociagnieciom pedzla malarzowi udalo sie uzyskac | | bardzo realisytczny wyglad zarowno osoby znajdujacej sie na | | obrazie jak i otaczajacego ja krajobrazu: na tle olbrzymiego | | namiotu z wejsciem, ktore okala zlote lamowanie, ulozona zostala | | olbrzymia sterta cial orkow. Powykrzywiane twarze, i pozbawione | | zycia oczy trupow moga przyprawiac o gesia skorke. Na samym | | szczycie koszmarnego pagorka siedzi usmiechnieta, pulchniutka | | halflinka - Deli Shergison. Z wyraznym zadowoleniem macha wesolo | | noga mi jedzac przy tym spore ciastko z kremem. Piegi pokrywajace | | policzki dodaja jej uroku i wzbudzaja sympatie. Twoja uwage | | przykuwa miecz wystajacy ponad jej ramieniem. Wnioskujesz iz jego | | rozmiary z pewnoscia zostaly przesadzone - przeciez, by wladac | | takim orezem trzebaby posiadac iscie legendarna sile! | | | +-------------------------------------------------------------------+ Ala: A inne formy relaksu? Jak Cioteczka lubi wypoczywac gdy juz sa malinki w spizarni? Deli: A to lubie sobie sama po dziwnych ostepach lesnych i inszych takich wedrowac. Ala: A teraaaaz! Tradycyjna juz, mozna powiedziec, seria krociutkich pytan i odpowiedzi, ciociopoznawczych, mozna powiedziec. Mozemy zaczynac? Deli: A pewnie, Kochanienka. Ala: Cioteczki hobby? Deli (oblizujac sie powoli): Szukanie skarbow. Ala: Motto, maksyma zyciowa? Deli (zdecydowanie): Rob co uwazasz za sluszne, nie daj sie zlapac. Ala: Ulubione wartosci, zalety? Deli: Zaufanie, stalowe jaja... nerwy u niektorych, lapidarnosc. Ala: Osobisty idol, wzor do nasladowania? Deli (pewnie i stanowczo): Ja sama! Ala: O! W zasadzie to sie chyba nie dziwie! No to teraz pytanie o najwieksze sukcesy Cioteczki! Czekam chwile na odpowiedz... Deli: Noc Pustych Lozek. Ala: A najwieksze porazki? Deli: Noc Pustych Lozek... Ala: Och, no to moze zmiana tematu. Cioteczka jest zwiazana ze Starym Swiatem, wiec teraz pytanie z dedykacja dla tych po drugiej stronie, mianowicie: najlepsze, najpiekniejsze w Ishtar? Deli: Ceny spirytusu pod Oxenfurtem. Ala (gdy juz przestalam sie smiac): Cioteczka mnie wciaz zaskakuje! Ulubione jadlo i napitek? Deli: Wyzej wspomniany spirytus i... kasza w smajalu. Ala: Najwazniejszy posilek w ciagu dnia? Deli: Ten, ktory bedzie zaraz. Ala: Gdyby Cioteczka byla jakims sztuccem lub wyposazeniem kuchni, to co by to bylo? Deli: Widelec. Ala: A czemu? Deli: Widelec najlepiej przekluwa wzdete brzuchy i wydumane poczucia wlasnej wartosci. Kiwam z uznaniem. Ala: Co by Cioteczka powiedziala sobie samej z przeszlosci... Deli: "Jeszcze bedzie dobrze!" Ala: ...i z przyszlosci? Deli: "Alesmy ja naklamali, co?" Ala (gdy ponownie przestalam sie smiac): Gotowanie - zawsze wyzwanie czy zawsze rutyna? Deli: Rutyna. Ala: Wiekszy stres: przyjecie gdzie jest sie gosciem i nie ma sie wplywu na przygotowania i menu, czy wywiad dla Periodicusa? Deli: O, wywiad dla Periodicusa, zdecydowanie. Ala: Kuchnia to dla mnie... Deli: ...zapachy z dziecinstwa i sprzatanie w terazniejszosci. Ala: Gdybym nie byla w Zgromadzeniu... Deli: ...to bym mieszkala w malutkim smajalu, zaraz pod lasem i strzelala z procy do kazdego na trakcie. Ala: Nigdy w zyciu bym... Deli: ...nie zarzekala sie, ze czegos nie zrobie. Ala: Najbardziej boje sie... Deli: ...bezradnosci. Ala: Najbardziej ciesze sie... Deli: ...z prezentow od Orchis. Ala: Kiedy jest mi smutno i zle... Deli: ...biore topor i orkow wycinam ile tylko chce! Klaszcze z uznaniem, coraz bardziej podobaja mi sie odpowiedzi Cioteczki. Ala: Najlepsza impreza to taka... Deli: ...po ktorej nie musze sprzatac! Ala: A teraz odpowiadamy imionami konkretnych osob! Najwiekszy talent w kuchni? Deli: Rosie. Ala: Zawsze pierwszy do podjadania? Lub pierwsza oczywiscie. Deli: Grushus. Ala: Zawsze pierwszy lub pierwsza do alkoholu? Deli: Maltar! Ala: Najchudszy, najchudsza w Zgromadzeniu? Kto bezwzglednie wymaga podkarmienia. Deli (zdecydowanie): Rosie. Ala: Najbardziej problematyczny, grymaszacy niejadek w Zgromadzeniu? Deli: Volhold. Ala: A najpopularniejszy, najpopularniejsza? Deli: Orchis. Ala: Najwieksza kariere w kuchni wroze... Deli: Rosie! Ala: Droga Cioteczko Deli, juz wlasciwie konczymy, tylko tak juz na koniec, tradycyjnie: czego Cioteczce zyczyc na kolejne lata, czy Cioteczka ma jeszcze jakies plany, marzenia, cele do spelnienia? Deli: A, Kochanienka, zeby mnie korzonki nie bolaly, a jak juz umrzec - to we snie, zeby nie bolalo. Dretwieje nieco slyszac te wyznanie, ale juz po chwili otrzasam sie i: Ala: Jak Cioteczka na pewno wie, pod tym wywiadem wypowiedza sie dla niej rozne bliskie jej osoby. Co Cioteczka powiedzialaby im wraz z nominowaniem ich do tego zaszczytu? Deli: Wytypowalam osoby, ktore wiedza jak bylo i jak jest i mam nadzieje, ze nie beda za bardzo klamac! Wiadomo przeciez, ze moja historia jest bez skazy namniejszej i wcale, ale to wcale nie naduzywam alkoholu. Dobrze juz chyba, ze nasz wywiad ma sie ku koncowi - brzuch boli mnie nie na zarty, gdy poddaje sie kolejnemu napadowi wesolosci. Ala: Aby juz pozbawic sie roli w naszym wywiadzie, oddaje Periodicusa w ciocine rece. Jest to dobry moment na pozdrowienia i moze pare slow od siebie dla czytelnikow? Deli: Pamietajcie, ze nie wszystko zloto co sie swieci i nie wszystko, co z podlogi sie podnosi jest zdatne do jedzenia. Ala: I na tym zakonczmy! -==- Tak wlasnie dobiegl kresu wywiad z jedna z najslynniejszych Cioteczek na swiecie. Z wypiekami na bladej twarzy i przygwozdzona ciocinymi wspomnieniami zywie jednak nadzieje, ze wypowiedzi o niej rowniez beda - no wlasnie, juz sama nie wiem, czy moze jednak mniej drastyczne, czy wlasnie rownie poczytne! Zreszta, najwazniejsze, ze obecni oraz dawni kompani Deli nie zawiedli, o czym mozecie przekonac sie czytajac na jej temat co nastepuje: -==- _ \ _) | _) | _) __/ _ \ \ \ \ / | -_) _` | _ / | -_) | | _| \___/ \_/\_/ _| \___| \__,_| ___| _| \___| _| _| _) _) _) -------------------------------------------------------------------- * Z E E P O L D E N H A L L E R * Towarzysz doli w Kompanii Gryfa, wspoltowarzysz na wszystkich szczeblach kariery, rowniez Kapitan Kompanii Czarnego Gryfa [linia 560/695 - ENTER by przejsc dalej, q by przerwac, ? by uzyskac pomoc] -==- Deli, Kapitan Kompanii - brzmi dumnie... I tak bylo za Jej czasow, dobrobyt jakich malo. Jedzenia w Kompanii nigdy nie brakowalo... Kociol obozowy po brzegi wypelniony Nigdy na lekko zawsze cos chrupalo. To udko, to nozka zawsze ze smakiem Zawsze doprawione lubczykiem i makiem. Wojak z Niej dzielny jak to halflinski rod Tarcze nadstawi a pozniej brzuch. Maczuga jej nie obca lecz i widelcem wlada Kazdego wroga do piachu sklada. Czasu to piekne lecz juz nie wroca Kulka w smajalu kotley piecze. Nie raz na trakcie spotkac sie idzie Zawsze ciasteczkiem oslodzi zycie. -------------------------------------------------------------------- * M A L T A R S H E R G I S O N * Jeden z nestorow Zgromadzenia Halflinskiego, wieloletni wspolmieszkaniec Smajala, jak i rowniez wspol-Wielce Niesyty. -==- Stara, zlosliwa, stetryczala ale... uzalezniajaca, pomocna, silna jak stado bawolow choc podobniez uparta. Jednym slowem niezbedna. -------------------------------------------------------------------- * V O R I D Z A G B A R * Towarzysz Deli w Kompanii Gryfa oraz jej nastepca na stanowisku Kapitana Kompanii Czarnego Gryfa -==- Zamierzchle to juz czasy, gdy wespol z Deli Shergison, o ktora pytasz, przygod i grosza szukajac sluzylismy w Wolnej Zacieznej Kompanii Czarnego Gryfa. Miejsce to doskonale ksztaltowalo charaktery, a dzieki umiejetnosciom i wytrwalosci mozna bylo szybko awansowac. Niektorzy sposrod zolnierzy w Kompanii wyszkolonych, powolanie swe odnalezli zasilajac Armie Wielkiej Szostki. Ale nie o tym. Jesli chodzi o Shergison - barwne to byly czasy, spedzilismy troche czasu walczac bok w bok - na pewno nie narzekalismy na nude. Przypominam sobie historie, gdy podczas wojny Kompanii z Zakonem Sigmara, zasadzilismy sie na wroga nieopodal traktu, a ona udajac ranna prosto w sidla naszego przyczajonego oddzialu wprowadzila trzech trzech zadowolonych z zycia zakonnikow. Powracali z wyprawy i objuczeni byli znacznie lupami, lecz dali sie zanecic wizja latwego pokonania halflinki. Gdy tylko ujrzeli reszte oddzialu, bylo juz za pozno - nie zdazyli sie nawet wycofac. Obici zostali do nieprzytomnosci - a my zabralismy pokazne lupy, co sprawilo, ze morale w Garnizonie bylo tego wieczora wyjatkowo wysokie. Po raz kolejny Shergison udowodnila ze mozna jej powierzyc nawet najbardziej wymagajace zadanie. Tak wtedy jak i dzisiaj jest to cecha wielce pozadana oraz niezmiernie rzadka. Z tego co znam jej pozniejsze dzieje to potrafi dac sobie rade w kazdej sytuacji, nie tylko jezeli chodzi o wojaczke. Dlatego, z tego miejsca - Pamietaj Shergison o czym raz rozmawialismy wiele lat temu: Jest jeszcze czas na odnalezienie wlasciwej Drogi. -------------------------------------------------------------------- * O R C H I S L I V E T T * Przyjaciolka i wspolmieszkanka Deli ze Zgromadzenia Halflinskiego -==- Z Kuzynka Deli, zwana przez wielu mieszkancow Smajala pieszczotliwie "Ciotka", znamy sie od wielu lat. Dolaczyla do Smajala niedlugo po mnie i od tego czasu stala sie jego nieodlaczna czescia. Przez lata sprawowala funkcje Wielce Niesytej (podejmujac mniej i bardziej szalone decyzje), nawet w momentach, kiedy prawie nikt ze wspolzgromadzeniowcow sie nie budzil. Bardzo mi bylo szkoda kiedy zrezygnowala ze stolka w Radzie - akurat kiedy ja na jednym z nich zasiadlam. Przypadek?! Moja relacje z Deli moge okreslic krotko: nie skoczylabym za nia w ogien. Zamiast tego polecialabym po wiadra z woda zeby go zgasic, a potem poszlybysmy na nalesniki. Deli jest halflinka, ktora wie czego chce i nie waha sie do tego dazyc, nie ogladajac sie na innych. Czasem prowadzi to do spiec, jednak z Deli da sie racjonalnie porozmawiac i wytlumaczyc, ze oczywiscie to ona ma racje, ale warto czasem ustapic mniej doswiadczonym zyciowo. O niektorych mowi sie, ze sa twardzi na zewnatrz, ale maja miekkie serce. Nie Deli. Jej serce to nieprzenikniona stal, zapamietale pompujaca krew (i oxenfurcki spirytus) do wszystkich legendarnie poteznych miesni jej ciala. Jest do niego jednak specjalny kluczyk dla tych, na ktorych Deli zalezy. I moge zdradzic tajemnice, ze jest tam bardzo wygodnie. Deli zna moja slabosc do ciekawych przedmiotow i czesto przywozi mi jakies cudenka ze swoich podbojow. Wiele z przedziwnych cacek, ktore zdobia moja polke nad lozkiem, jest wlasnie od niej. Uwielbiam jej poczucie humoru. Na ogol zastac ja mozna zadumana i milczaca, ale kiedy nachodzi ja ochota na figle, nie sposob sie nie usmiac z jej porannych wierszykow czy trafnych docinkow. Zwlaszcza kiedy dobierze sie razem z Kuzynem Maltarem. Nie wiem jakim cudem ta para nie stanela jeszcze na slubnym kobiercu. Gdyby ktos mi za mlodu powiedzial, ze bede przyjaznic sie z Shergisonka, uznalabym to za przedni zart. Zycie jednak, jak to ma w swoim przewrotnym zwyczaju, postanowilo mi zgotowac takiego psikusa. I bardzo mu jestem za to wdzieczna. -------------------------------------------------------------------- -==- I to juz wszystko w tym wywiadzie, pelnym niespodziewanych przygod i zwrotow akcji. Kazdemu i kazdej z was, mieniacych sie poszukiwaczami przygod, zycze napotkania Jej na swej drodze - najlepiej jednak po tej samej stronie i zebyscie mieli przy sobie buklak spirytusu! A my sie widzimy w kolejnym wywiadzie. Do przeczytania, pa! . ,_, ___, |) _ ,_, . . (o,o) (-/_| / '_| (o,o) . |./)_) ._/ |_/|_/(_|_, (_(\.| | " " " " | o-----------------------------------------------------------------------------o pr strone 3 Zatytulowano: Karczmy Swiata o--------------------------------------------------------------------------o | | | ____.........__H_ | | __/VVVV|VVVVVVV|VVVV\ | | _ ()/VV|:II:|II:::II|:II:|_ _ _ | | |-(()|--|:II:|II:A:II|:II:|-|-|-| | . `'.'"^ ^` "^ "^|"|^'"' `^`-.^~' . . _ __ ___ __ ____ _ _ . | |_/ / /\ | |_) / /` / / | |\/| \ \_/ |_| \ /_/--\ |_| \ \_\_, /_/_ |_| | |_| __ _ _ __ _____ __ ( (` \ \ /| | / /\ | | / /\ _)_) \_\/\/ |_| /_/--\ |_| /_/--\ "POD KUCYKIEM", OXENFURT Znajduje sie dzisiaj na podgrodziu miasta Oxenfurt, gdzie posrod chalup, zagrod i licznych warsztatow miesci sie zajazd bedacy przedmiotem zainteresowania dzisiejszych "Karczm Swiata". O ile mozna by sobie pomyslec, ze jest to przybytek raczej pechowo umiejscowiony - poza murami miejskimi, z dala od dekadenckich bywalcow studenckich karczm, raczej omijany przez mieszczan - o tyle jednak nalezy docenic punkt widzenia pozostalych grup spolecznych, mieszkancow podgrodzia i nie mniej licznych, a moze i wrecz liczniejszych podroznikow. Zajazd "Pod Kucykiem", gdyz wlasnie o tym miejscu dzis mowa, znajduje sie dokladnie przy koncowym przystanku popularnego dylizansu z Wyzimy. Jezeli jeszcze dodamy do tego, ze na podgrodziu nie ma jakiejkolwiek konkurencji, w przeciwienstwie do licznych lokali otaczajacych mury Uniwersytetu Oxenfurckiego, a takze, ze ceny spirytusu pod Oxenfurtem naleza do najpiekniejszych motywow w Ishtar (o czym przekonacie, badz przekonaliscie sie po lekturze jednego z naszych wywiadow), to chocby z tego powodu jego wlasciciel, nie powinien chyba narzekac na brak obrotu w interesie. Z takimi wlasnie przemysleniami udaje sie do Oxenfurtu, aby tam sie osobiscie przekonac czy mam racje. Juz z daleka wita mnie won kaszy, niosacy sie z komina - podobno juz znak rozpoznawczy podgrodzia - zapowiadajacy menu, o ktorym dokladniej przeczytacie juz za chwile. Juz od progu wita mnie jeszcze bogatsza symfonia zapachow, ciemnosc izby, mnogosc stolow taka, ze kilka krokow dalej juz nie sposob sie rozgladac nie wpadajac na jeden z nich, postura gospodarza oraz... kon. Podnosze wzrok, przy okazji dostajac po twarzy ogonem, tak, abym sobie przypadkiem nie myslala, ze za chwile napisze, iz ocieram oczy i przygladam sie dokladniej, niedowierzajac i upewniajac sie. Kon. W karczmie. Zdezorientowana klaniam sie, przepraszam za swoja pomylke i wychodze na placyk. A tam kilka chalup, kuznia, stajnia i karczma. Skoro zatem, probuje sobie wmawiac, pomylilam stajnie z karczma, to moze wypada mi pomylic karczme ze stajnia, wstepuje wiec ostroznie do - juz sama nie wiem dokad - a tam siano, boksy, rowniez zwierzeta, rowniez intensywny zapach, niby takze organiczny, ale jednak nie to, czego sie spodziewalam, jest tez wlasnie przedstawicielstwo ludzi - jeden zazenowany mezczyzna, jedna zazenowana kobieta. Tym razem takze dostaje po twarzy, dla odmiany jakims elementem garderoby, grzecznie przepraszam za pomylke, klaniam sie i wychodze. Cos najwyrazniej z dzisiejszych "Karczm Swiata" niewiele wyjdzie. Zdezorientowana i zdecydowanie wstrzasnieta zaburzeniem dotychczas wyznawanego swiatopogladu w zakresie lokalnej topografii, postanawiam juz wyeliminowac jakiekolwiek niewiadome, z zadza wyjasnienia ewentualnych zagadek "zgadnij co jest w srodku" odwiedzajac wszystkie pozostale budynki w okolicy i bedac przygotowana na akt policzkowania za pomoca kolejnych zaskakujacych narzedzi. Zyczliwy kowal rezydujacy naprzeciwko cierpliwie tlumaczy zjawisko zamazujacych sie tu roznicy pomiedzy "miejscem gdzie sie pije, choc nie jest powiedziane, ze nie mozna gdzie indziej", a "miejscem gdzie sie trzyma zywy inwentarz, chociaz rowniez nie jest powiedziane, ze nie mozna gdzie indziej, po czym wskazuje mi wlasciwy budynek, ktory, chociaz z koniem wewnatrz, jest karczma wlasciwa. Nie pozostaje mi wiec chyba nic innego, jak sprobowac rozpoczac "Karczmy Swiata" ponownie. Juz od progu wita mnie jeszcze bogatsza symfonia zapachow, ciemnosc izby, mnogosc stolow taka, ze kilka krokow dalej juz nie sposob sie rozgladac nie wpadajac na jeden z nich, postura gospodarza oraz - tak, kon! Witam sie ze wszystkimi bez wyjatku i zajmujac miejsce przy stoliku mam chwile czasu na obejrzenie wnetrza. "Pod Kucykiem" to przede wszystkim przestronna izba, a ilosc stolow podobnie jak liczne kufle, szklanki i kubki porozstawiane na szynku - przedmiot czulosci gospodarza - pochlebnie swiadcza o ilosci stalych bywalcow. Okopcone, pociemniale sciany przykryte sa juz nieco sfatygowanymi skorami co ja osobiscie decyduje sie zaliczyc do zalet - dodaja poczucia swojskosci moze przytulnosci. Sa, choc wcale nie trzeba bylo sie fatygowac z ich wylozeniem a w warunkach podmiejskich, wiejskich wrecz, nie ma co sie spodziewac wykwintnego wykonczenia. Gospodarzem i wlascicielem "Kucyka" jest Firon, czlowiek znacznie bardziej gderliwy anizeli rozmowny, z tego tez powodu decyduje sie nie zaczepiac go rozmowa. Urzedujacy przy kontuarze doglada zarowno swojego krolestwa, jak i przebywajacych w nim gosci. Nie przeszkadza to mu mamrotac i narzekac na ciezkie czasy, wymagajacych klientow i niskie ceny. Czy rzeczywiscie takie niskie, to sie za chwile okaze. Gospoda ta zdecydowanie piwem stoi (nie wspominajac o wciaz tkwiacym nieopodal mnie koniu) - gdy patrze i slysze jak gospodarz nalewa piwa w czasie kiedy ktos nastepny na sali piwa sie domaga, a jednoczesnie na drugim koncu sali ktos akurat piwo wylewa, to zaswiadczyc musze ze obieg tego trunku trwa tu nieprzerwanie. A co jeszcze tu mozna dostac i czy rzeczywiscie ceny sa godne narzekania (i czyjego wlasciwie), o tym informuje zawieszona przy kontuarze tabliczka: *---------------------------------------------------* | Karczma 'Pod Kucykiem' | >-------------------------------------------------< | Kasza z miesem ................ 40 miedziakow | | Ziemniaki z sosem ............. 20 miedziakow | | Kapusniak ..................... 30 miedziakow | | Zur z kielbasa ................ 35 miedziakow | | Pieczen z grzybami ............ 45 miedziakow | | | | Sok malinowy .................. 5 miedziakow | | /sok dostepny na wynos w cenie 25 miedziakow/ | | Ciemne piwo ................... 25 miedziakow | | Spirytus przepalany ........... 50 miedziakow | | /dostepny na wynos w cenie 500 miedziakow/ | | | *---------------------------------------------------* Czytam, przeliczam i przyznaje: karczmarz ma prawo do narzekania, gdyz ceny sa naprawde przyzwoite, moze, biorac pod uwage, ze jest to mimo wszystko zamieszkale przez glownie drobnych rzemieslnikow podgrodzie, mozna uznac, ze ceny sa, powiedzmy, przecietne. Na ich wysokosc jednak oraz mimo wszystko przyzwoity wybor dan i trunkow, nie powinni narzekac przybywajacy tu podroznicy. Och, prosze bardzo, do karczmy wlasnie wchodzi zaprzyjazniony pracownik pobliskiego Cechu kupieckiego z Novigradu. A zatem o wilku mowa, mozna by rzec. Mily i sympatyczny przybysz od razu interesuje sie moja skromna osoba: - Na profesora czekacie? - Nie, prosze Kolegi, pisze artykul. "Karczmy Swiata". - Ciekawe. Rozumiem ze bedzie cos o slawetnym tutaj spirytusie. Zerkam raz jeszcze na menu. Aha! Nie moge zatem nie dopisac, moze po fakcie: Periodicus dzis gosci nie tylko gosci w podmiejskiej karczmie obslugujacej miejscowych, podrozujacych dylizansem, halflinskie smakoszki oraz pracujacych po sasiedzku w Novigradzie, ale rowniez w miejscu z renoma, ktore rzucilo rekawice chocby rownie oslawionemu gnomiemu destylatowi (i, mam wrazenie, wygrywajacym te rywalizacje). Ale po kolei! Moj sympatyczny rozmowca opuszcza gospode a ja zaczynam inspekcje poszczegolnych pozycji menu. Od gory: Kasza z miesem - i juz zapowiada sie pierwszy plus! Duszonego miesa jest calkiem obfita ilosc, a wszystko to razem w misce podane ze wspanialym aromatycznym sosem. Tresciwe, a jednoczesnie chcialoby sie jeszcze. Warte swojej ceny! Ziemniaki z sosem - danie tanie i proste: ot gotowane ziemniaki oraz symboliczna ilosc sosu miesnego. Mala ilosc, podana na talerzyku. Smaczne, cena wydaje sie byc sprawiedliwa, ale mam jednak poczucie zawodu. Kapusniak - gesty, tresciwy i tlusty, z boczkiem. Niezbyt duza miska, ale i tez niezbyt wysoka cena. Zapewne, podobnie jak ziemniaki, bedziecie musieli "dopcha" czyms innym, by sie najesc. Jednak mimo to danie smaczne. Zur z kielbasa - pachnacy, aromatyczny, a wiec wspaniale doprawiony, a plywajaca w nim wedlina to biala kielbasa, doskonale pasujaca do tej zupy. Najlepszy wedlug mnie wybor dla smakoszy, polecam! Pieczen z grzybami - to kolejny duzy plus, a wlasciwie najwiekszy z dotychczasowych, gdyz chocby niepodzielnie panujacy w redakcyjnej kuchni Redaktor Nahaan sam poswiadczy, ze przygotowac pieczen, a ugotowac kasze to dwa calkowicie rozne poziomy kunsztu! Ta pieczen jest doskonale upieczona, rownie doskonale przyprawiona i pieknie pachnaca, z dodatkiem cebulki i marynowanych grzybkow. Spirytus? Przybywajcie tu dobrze zjesc, a nie sie oslepiac... Ale nie uprzedzajmy faktow. Zjadlam, wiec czas popic. Sok malinowy - po pierwsze swiezy, jakby owoce swiezo zebrane, po drugie pyszny i po trzecie i najwazniejsze, nie za slodki ani nie rozwodniony. Warty swojej ceny, a plusa przyznaje dodatkowo za mozliwosc wziecia na wynos. Ciemne piwo - kwintesencja zycia pod Oxenfurtem, w kregach chlopskich i rzemieslniczych. Odpowiednio ciemne, odpowiednio mocne, z odpowiednio duza iloscia piany. Zaskoczona jednak jestem cena - jesli gdzies ma byc minus, to tu. Spirytus przepalany - dodajmy dla ignorantow, przepalany z cukrem, nie jest to byle surowy produkt, ale calkiem interesujacy efekt koncowy. Podawany w kieliszku jest drogi, moze jednak zbyt drogi i dlatego pozbawiona sentymentow, ku rozpaczy wielbicieli, stawiam minusa! Ale jednoczesnie przyznaje, nie wiem gdzie indziej taki dostaniecie. Podsumowujac, "Pod Kucykiem" to interesujace polaczenie wiejskiej gospod... przepraszam Was na chwile... - Czy ktos moze odprowadzic wreszcie tego konia? Tak. To polaczenie wiejskiej gospody z calkiem przyzwoitym menu, z ktorego dumne byloby niejedno miasto. Ot mogloby rownie dobrze sie znajdowac w przytulnej dzielnicy i byc mila przystania dla jej mieszkancow i wtajemniczonych w jej istnienie gosci z daleka. Niezaleznie od plusow i minusow dla poszczegolnych pozycji menu, nalezy sie osobny plus za ceny, na ktore tak narzeka gospodarz - kazda z potraw wydaje sie byc idealnie sprawiedliwym odbiciem wlasnej wartosci. Osobiscie rzeczywiscie podnioslabym wiekszosc z nich, lecz wyobrazam sobie, ze karczma ta wychodzi na swoje dzieki ruchliwemu traktowi prowadzacemu stad wglab Redanii i do Temerii. Bedac niezbyt wojowniczka gnomka nie grzeszaca tezyzna doceniam rowniez spokoj oraz brak bojek. Spokojna gospoda dla ceniacych sobie spokoj bywajacych tu przejazdem podroznych. Zycze Wam zatem, zebyscie choc co najmniej raz byli tutaj jednymi z nich! . ,_, ,_, . . (o,o) Inz. Red. Tuna Loon - Naai (o,o) . |./)_) (_(\.| | " " " " | o-----------------------------------------------------------------------------o pr strone 4 Zatytulowano: Wielki Cathay i Jedwabny Szlak o------------------------------------------------------------------------------o | __ __ __ __ __ ___ | | | | | | | | | | | |/ / | | I N Z .| | | | | | | ' / | | | I N D A G A T R I X ~~~~~ _,--.(> @''@|_| | /( \(.) \_`|'_,---'''''---`-.-.\/-. , o,-\,',-',---'''''---.`,,' o ,') (> | | \\) `( `--,-' NAGGAROTH (`-. |-=o (( (|)-| ,-:, ,TERRA CHAOTIS \ ` |) / \ | | / \ ,' ,_ _)O `\ ,-".)):`-./' /_:_|\`,-, \ _\_`ll |___| | | |____,' \ (| `._ `._. \ ._,' _,-MUNDUM' \| \`-`. ___ | | _ |/|/ `-.____ ) \`---'/ / ,-SENEX,-, _ IMPERIUM\\_/ \| |(+)| / ( \ .---,:.INSULAE / _,`-.._'`' ,\CATHAY NIPPONIS|\.__,\ | _,-/ \|\ | ..--. :\ / / '--../ `. _ \ : \`--' |/ ,: `\'-.`_-_ ULTHUANIS: |POPULI ARABIAE \\,' `. ,'. | : .: | |.| | MARE ,' '-._ | \____ O ,' REGNUM |-' : :| | | ,-|---------------------|-------',__--|-------\------/-------'--\'-()--.--|`.| |' ,| .. \ \ |OCEANUS| , o | INDIS `_ /'- |\ | | / : ` .. | LUSTRIA / : MAGNUS \ | | `' :` | |:| \ INCOGNITUM | _,' / \ | / ' _ /.\:| |AUTUM\ | _:-' / \ \_,' / \_ / /-.| | |o|NUS \ ._|,-' /,---.\ _.' `' / `.`o| | | \_O_`. `._ ,' ,-. ) `. __......____/TERRA ,'HYEMS | |.\ _|_/> `. `._,/ -' /_\ \./ CHAOTIS ,' 0 |:| | \ / _-._ _,-' |,-.-. o | `-._ INCOGNITA _,-' ) /_\|.| |--. / . : /____\---.....---',\_O_\ ,-. -')>/\_O_ `---.....---'('') ( /_/ | |--' `.\: |--|-. ____IGNIS _|_/|`._>' `-_,' \)`- <o./|, ( ) |_| ll | |__| \\ |::::| \__/ (_(_-.\ AER `-'<o./|,""_-'_-._ | |======================================,^.=====================================| |__________________________________,-_'(_)'_-._________________________________| W I E L K I _______ _______ _________ _______ ( ____ \( ___ )\__ __/|\ /|( ___ )|\ /| | ( \/| ( ) | ) ( | ) ( || ( ) |( \ / ) | | | (___) | | | | (___) || (___) | \ (_) / | | | ___ | | | | ___ || ___ | \ / | | | ( ) | | | | ( ) || ( ) | ) ( | (____/\| ) ( | | | | ) ( || ) ( | | | (_______/|/ \| )_( |/ \||/ \| \_/ o r a z J e d w a b n y S z l a k ____, (-(__ ____) tarozytna droga krasnoludow, prowadzaca z Tilei do Gor Kranca ( Swiata i starych krasnoludzkich twierdz, byla od dawna znana kupcom Tilei. Zwykle to krasnoludzcy handlarze korzystali z niej, aby dotrzec do miast Tilei i wybrzeza, gdzie mogli wymieniac metale oraz klejnoty na zloto elfow, perly, egzotyczne drewno oraz inne luksusy przywiezione statkami z Ulthuanu. ____, (-|__) _| ewnego dnia bracia Ricco i Robbio, kupcy Tilei w Karaz-a-Karak, ( kupili postrzepiony, ale wyjatkowo piekny jedwabny sztandar od krasnoludzkich poszukiwaczy przygod, ktorzy byli daleko na wschodzie. Twierdzili, ze zdobyli go od bandy Hobgoblinow. Na sztandarze widnial symbol smoka, a krasnoludy, nie przejmujac sie utrzymaniem tego, co uwazali za sztandar elfow, chetnie sprzedaly go za zloto. ___, (- / _/__, naczenie sztandaru nie umknelo Ricco i Robbio. Gdyby byl to ( sztandar Elfow, zdobyty przez Hobgobliny, moglaby to byc odpowiedz na pytanie, ktore dreczylo umysly wielu kupcow w Tilei: czy mozna bylo dostac sie do Ulthuanu kierujac sie droga ladowa na wschod zamiast plynac na zachod przez morze? Gdyby cos takiego bylo mozliwe, oznaczaloby, ze Ulthuan znajduje sie na wschodnim krancu wielkiego kontynentu. Oznaczaloby to rowniez, ze swiat jest okragly, nie plaski jak sadzila wiekszosc ludzi. ____, (-| \ _|__/ waj bracia powrocili do rodzinnego miasta Verezzo i probowali ( zebrac fundusze na wyprawe na wschod, z zamiarem znalezienia drogi ladowej do Ulthuanu, a moze nawet do Lustrii, co pozwoliloby uniknac niebezpieczenstw zwiazanych z dluga podroza morska. __, , ( |_/ _| \, siaze Verezzo byl bardzo entuzjastyczny, a i wszyscy ksiazeta- ( kupcy w miescie poszli za jego przykladem. Do przedsiewziecia przyczynili sie rowniez kupcy z Luccini, Miragliano i Pavony. Uznano, ze ekspedycja jest tak niebezpieczna ze tylko poteznie uzbrojone sily beda przebijac sie przez kontynent. Dlatego zebrano wielka armie najemnikow, dowodzona przez najlepszych dowodcow tamtych czasow. Nadto istnial duzy kontyngent cywilny, skladajacy sie z rzemieslnikow kupcow i innych, wraz z ich zonami i obozami. Pociag bagazowy ciagnal sie przez ponad mile. ____, (-/ _\__, elem bylo zalozenie punktu handlowego jak najdalej na wschod. ( Przechodzac przez Ksiestwa Graniczne, ekspedycja powiekszala sie o kolejne kontyngenty, motywowane poczuciem przygody. Gdy dotarla do Krolestwa Krasnoludow, kilka kontyngentow krasnoludzkich dolaczylo don, zwlaszcza Zabojcow Trolli, zwabionych powszechnym przekonaniem, ze jej misja jest skazana na zaglade. Kolumna, liczaca obecnie ponad tysiac Tileanczykow oraz wszelkich najemnikow, opuscila Karaz-a-Karak na wschod, udajac sie przez Gory Kranca Swiata do Drogi Czaszek i dalej. __, _, (-|\/| _| _|, inelo wiele lat, zanim ktokolwiek w Tilei uslyszal o losie ( ekspedycji lub o tym, co odkryli. W koncu do Verezzo przybyla kupiecka karawana jucznych jakow, obladowana belami jedwabiu. Wraz z z nimi zas nadeszla wiesc od Ricco i Robbio, wyjasniajacych, ze teraz mieszkaja w najbardziej wysunietej na zachod placowce Imperium Cathay. Oczywiscie, do tego czasu nikt w Tilei, a nawet w Starym Swiecie, nie wiedzial, ze Cathay w ogole istnieje. ____, (-| _|, eraz bylo jasne, ze nie ma wschodniej drogi do Ulthuanu ani do ( Lustrii. Swiat byl znacznie wiekszy, niz ktokolwiek mogl sobie wyobrazic. Zamiast na Elfy Tileanie natkneli sie na zupelnie nieznana kraine. Rzeczywiscie bylo to zaludnione imperium o ogromnym zasiegu i niewyobrazalnym bogactwie. ____, (-|__) _| \,icco i Robbio nie wpuszczono do Imperium Cathay. Jednak Cesarz ( Wu, najwiekszy ze wszystkich cesarzy Cathayan, zaintrygowany byl tymi obcymi, a i zachwycony powrotem sztandaru Gwardii Palacowej. _ _, (-| | _|/\|,ywolalo to wielka radosc w Verezzo. Wiadomosc mowila dalej, ze ( Imperator zgodzil sie przyjac cala ekspedycje, bedac pod wrazeniem udawanej bitwy ktora najemnicy powstrzymali niewielka czesc armii Cathayan. Tileanie towarzyszacy sforze jakow donosili, ze nie byla to mala bitwa, a armia, choc skromna jak na standardy Cesarstwa, w rzeczywistosci przewyzszala liczebnie Tileanczykow okolo trzy do jednego. ____, (-/ \ _\__/,d tego czasu dzielnica kupiecka rozwinela sie w Shang-Yang, ( bedacym najbardziej na zachod wysunietym z fortecy katajskiej miasta na "Jedwabnym Szlaku". Pod ta nazwa znany stal sie handlowy szlak do Cathay, otwarty przez Ricco i Robbio. Karawany handlowe ta trasa jezdza bardzo rzadko i tylko nieliczne docieraja do celu z powodu straszliwych niebezpieczenstw podrozy oraz plagi chana Hobgobla i jego wielkiej hordy, o ktorej mowi sie, ze gdy wszystkie jego lojalne plemiona sa przygotowane do bitwy, rozciagaja sie od horyzontu do horyzontu. _, _, (-|\ | _| \|,ajemnicy w Shang-Yang stali sie "goscmi" Cesarza Cathayan oraz ( cenionymi wojownikami w jego sluzbie. Cesarz wykorzystuje te wojska w obronie swej zachodniej granicy przed gniewem Hobgobla Chana. Oczywiscie wspierajac go Tileanie sluza wlasnym interesom, utrzymujac Jedwabny Szlak otwarty. _ / \ /| | | || | |/\|| I E L K I C A T H A Y \_/ \| ____, (-/ _\__, athay to gigantyczny obszar, wielokrotnie wiekszy od Imperium ( i Bretonii razem wzietych. Od zachodu ograniczaja go Gory Rozpaczy, ojczyzna Ogrow. Od polnocy prawdziwy cud inzynierii - Kregoslup Smoka, zwany takze Wielkim Murem. Dlugi na setki kilometrow mur ktory blokuje dostep do serca kraju wyznawcom chaosu z polnocnych rubiezy. Na poludniu Cathay graniczy z Krolestwem Ind i porosnietym dzikimi dzunglami Khuresh. Od wschodu ogranicza go ocean, ktorym sie mozna dostac do Nipponu i dalej ku Nowemu Swiatu. _, _, (-|\ | _| \|,ajwiekszym miastem Cesarstwa jest Weijin, znajduje sie ono we ( wschodniej czesci Krolestwa. Tam tez miesci sie Cesarski Palac gdzie na Smoczym Tronie zasiada Imperator. ____, (-| _|, ileanski podroznik Marco Polare, ktory jako jeden z pierwszych ( uzyskal pozwolenie na podroze po Cesarstwie, odszukal rowniez gleboko pod ziemia liczne skavenskie tunele i leza. Nawet tak odlegly kraj nie jest wolny od plagi szczuroludzi. ____, (-/ _\__, iekawostka Cesarstwa Cathay sa tamtejsze smoki, niektore sa ( podobne sa do tych spotykanych na Starym Swiecie, z tym ze ich ciala sa zlote i zdaja sie byc wysadzane klejnotami, natomiast inne maja sylwetke niczym weze i pokryte sa piorami. Legendy glosza, ze sam Imperator Cathay jest niesmiertelnym smokiem w ludzkiej postaci. __, (-| _|_, nnymi ciekawymi stworami sa Ki-rin. Sa to latajace jednorozce, ( niczym pegazy, jednak ich grzywy to prawdziwy ogien a przelotom ich towarzysza wyladowania elektryczne. Najpotezniejsi herosi krainy na ich grzbietach ruszaja od walki z wrogami Cesarstwa. _ _, (-| | _|/\|, Cathay popularne sa rowniez wszelkiej masci jadeitowe golemy, ( ktore strzega swiatyn kazdego z dziesiatek cathayskich bostw. _ / \ /| | | || | |/\|| R O G O W I E C E S A R S T W A \_/ \| _, _, (-|\ | _| \|,ajwieksze zagrozenie dla Krolestwa Smoka stanowi, bez ( niespodzanki, Chaos. Wielki Mur odgradza kraj od dzikich plemion na polnocy, jednak i on okazyjnie jest przekraczany przez gigantyczne hordy, wspomagane przez zakutych w czarna stal wojownikow chaosu, oraz wszelkiego rodzaju giganyczne bestie i demony. Problemem sa rowniez dzungle porastajace poludnie Cesarstwa, roi sie tam od zwierzoczlekow i potworow. ____, (-/ \ _\__/,gry, przez swoja chaotyczna (nie mylic z Chaotyczna) nature ( rowniez stanowia problem dla Krolestwa. Nie ma zadnej naturalnej bariery oddzielajacej Gory Rozpaczy od Cesarstwa, tak wiec najazdy ogrzych plemion bardzo czesto doslownie pustoszyly ziemie tej krainy. Jednakze rownie czesto jest prowadzona wymiana handlowa z plemionami. Tysiace ogrow sluza rowniez jako najemnicy w Cesarskiej Armii. ____, (-|__) _| od ziemiami Cesarstwa swoje plugawe leza maja wspomniane ( wczesniej Skaveny. Podobno miesci sie tam glowna nora klanu Eshin. Na odludnych ziemiach Cesarstwa zas czestym wiodkiem sa wojujace bandy hobgoblinow. . ,_, Informacje zebral i spisal ,_, . . (o,o) (o,o) . |./)_) U l i k I n d a g a t r i x (_(\.| | " " " " | o-----------------------------------------------------------------------------o pr strone 5 Zatytulowano: Wywiad z Wielce Niesytymi - cz. 1 o-----------------------------------------------------------------------------o | | | ........... ............ | | ,..,' ',.,' ',.., | | ,' ,' : ', ', | | _ \ | | | / | | | | | _ \ _ / | / | | _` | _` | _ \ \ \ \ / | / _` | | | __ < ( | / < / ( | ( | ( | \ \ \ / < ( | | | _| \_\ \___/ ___| _|\_\ _| \__,_| \__,_| \___/ \_/\_/ _|\_\ \__,_| | . ,' ,'....................... : ........................', ', . . ,' ,' ',:,' ', ', . ,' '........................ ' .........................' ', ''''''''''''''''''''''''''''':''''''':'''''''''''''''''''''''''''''' ''''''' czyli cykl wywiadow i nie tylko dla (niekoniecznie) cichych wielbicieli i wielbicielek a na niej N A S T I L L A S H E R G I S O N O R C H I S L I V E T T -==- Czesc pierwsza Wierna trendowi przyblizania sylwetek osob znajdujacych sie u wladzy "Rozkladowka" gosci dzis Wielce Niesytych Zgromadzenia Halflinskiego, a wlasciwie dwie trzecie tego grona, gdyz nieszczesliwie wywiad ten ma miejsce zima, a w naturze jak to w naturze, sen zimowy bywa niezbedny. Wierny naturze w tym aspekcie okazal sie byc Wielce Niesyty Grushus, na co nie bylo rady - jesli czytaliscie wywiad z Cioteczka Deli, to na pewno pamietacie ze sen w smajalu to integralny element funkcjonowania jego mieszkancow. Nie zawiodly za to pozostale Niesyte! I nawet tym razem nie musialam za dlugo sie narzucac - dosc rzec, ze wiekszosc korespondencji na temat wywiadu dotyczyla, jak sie okazalo, przeroznych pomyslow i niespodzianek, majacych na celu nie tylko umilic mi pobyt w Krainie Zgromadzenia, ale takze pokazac mi, choc symbolicznie, jak to jest byc halflinka i prowadzic beztroskie zycie przy kominku w bamboszach - tak to jest kiedy Redaktorka sie narzuca z przymilnymi propozycjami tego rodzaju! Wprowadzajac was w kulisy mojej pracy, wytlumacze jeszcze, ze wywiad z Nastilla i Orchis byl poprzedzony bezposrednio przez wywiad z Cioteczka Deli - pierwotnie wiec mial czekac mnie caaaaly zimowy dzionek w milym towarzystwie, w cieple, ze smakolykami, smiechem, opowiesciami oraz wspominkami. Rzeczywistosc oraz Cioteczka Deli zweryfikwaly moje plany - po lekturze poprzedniego wywiadu domyslacie sie juz, ze na Wielce Niesyte czekalam mentalnie wyczerpana i nieco znerwicowana. Ale za to winszowalam sobie, ze najgorsze mam za soba, a przesympatyczne Niesyte wynagrodza z nawiazka trudny dziennikarstwa domowym nastrojem. Wszak w listach, to wlasnie obiecywaly! Zaczelo sie to w ciastkarni Marthy Applefoot w Krainie Zgromadzenia, a skonczylo sie wlasnie tak: -==- Orchis: Czolem Alcia! Ala: Czesc i czolem, Wiecznie Glodne! (z zachwytem) Ciesze sie, ze wpadlyscie w moja pulapke redaktorska. Orchis: Z wielka przyjemnoscia. Ala: Teraz ciezko o naiwnych kandydatow do popularnosci i swiatowego uznania! Orchis: Dobrze, to teraz tak. To teraz powiem, ze spotkanie u Marthy bylo tak naprawde podpucha. Bo jak Ci pisalam, chcialam, zebys odczula atmosfere smajala. No i moze nawet poczula sie, jak to jest byc halflinka! Ala (niepewnie): Zamieniamy sie pulapkami? Orchis: Mialabys na to ochote? Ala: Pewnie! Orchis (usmiechajac sie radosnie): To sciagaj buty. Obiecuje, ze nie pojdziemy daleko. Ala: Ale wiecie, ze jest zima? Orchis (wzdychajac blogo): W zimie najprzyjemniej. Ala: A... ha. Coz zrobic. Juz po chwili trzymam buty w rekach. Orchis (klaszczac w rece): No to w droge. I juz po chwili opuszczamy cieplutka i mila w dotyku podloge tutejszej ciastkarni, by brnac w sniegu przez drozki Krainy Zgromadzenia. Wydaje sie, ze nie ma sensu pisac, ze juz na sama mysl o tym przechodza mnie paralizujace ciarki, a stopy odmawiaja posluszenstwa, najbardziej swiadome tego, co ich czeka. Tymczasem, zebym sobie przypadkiem nie pomyslala, ze drugi wywiad z kochajacymi kominek, cieply fotel i pled na nogach halflinkami odbedzie sie w zaciszu przykladnie nagrzanego, przytulnego wnetrza, jestem wyprowadzana z obszaru zabudowan i prowadzona po niemalych zaspach pokrywajacych sciezke wiodaca na przylegle pola i prowadzaca do lasu. "Nie pojdziemy daleko", akurat! Gdzies pomiedzy szczekaniem zebami a postanowieniem, ze jednak rzucam ostatecznie rujnujaca zdrowie prace w Redakcji, widze w oddali cieply blask ogniska, a po chwili obozowisko. Ale jakie! Wokol ognia rozlozone dywaniki, kilimy, pledy i mnostwo poduszek! Rozdziawiam usta dziwnie latwo zapominajac o snieznych niedogodnosciach. Orchis: Tadam! Nastilla: Niespodzianka! Orchis: Prowizoryczny smajal! Ala (z zachwytem): Notujemy i opisujemy! Orchis: Czegos mi tu brakuje... ach... Juz po chwili u naszych stop laduje torba Orchis, wypelniona, jak sie okazuje poczestunkiem. Czego tam nie ma! Od slodyczy, pieczywa i nabialu po wedliny! Ala: Jestescie najlepsze! Nastilla: To Kuzynka. Cala Orchis. Ja troche spalam ostatnio. Ala: Dzieki ze zrobilas sobie przerwe! Nastilla: Staram sie, staram. Orchis: Nastka wspierala duchem. Ala: Z kim robic udane imprezy jak nie z wami! Orchis: Rozgosc sie. Nastilla: Tequilli czy Grushusia? Ala: Obiadu! Orchis: Nie wiem, czy lubisz mocne trunki, wiec mamy i kozie mleko i wywar z kaktusa. Moze i pomieszac by sie dalo... Ala: A co to ten wywar? Orchis (ze zdziwieniem): Nie probowalas? Ala: Zapomnialam smaku. Otrzymuje do rak buklak. Orchis: Od dziewczyn z Val'kare. Pychota. Pociagam lyk. Alkohol! Dziwny smak swoja droga. Nic dziwnego, ze nie kojarze. Nastilla wydaje sie czytac mi w myslach. Nastilla (do Orchis): Przeciez to wywar Grushusia! (po skosztowaniu) No pewnie ze jego! Ala: To pilam wywar Grushusia czy dziewczat z Val'Kare? Nastilla: On im sprzedaje. Milcze z zaskoczeniem, nie ukrywajac zdziwienia. Nastilla: A pedzi tu w lasku niedaleko. Ale nie moge pokazac miejsca bo niestety Straz Krain zarekwiruje. Ala: To pilnujcie miejsca, a ja bede pamietala do kogo sie zglosic po wywar. Jak ten wywiad bedzie po czesci taki jak z Cioteczka, to sie przerzuce na alkohol! Orchis wyraznie blednieje. Orchis (przelknawszy sline): Boje sie pytac. Ala: Dosc powiedziec, ze ciesze sie, ze wciaz mam dwoje oczu. Nastilla (do Orchis): Znaczy sie spirytus Ciotka miala. Nastilla przeprasza mnie, a ja z ukrywanym (taka w kazdym razie mam nadzieje!) rozbawieniem uswiadamiam sobie, ze renoma Cioteczki Deli w Smajalu jest wszak znana najlepiej. Orchis: Przydaloby sie czyms zagryzc. Ala: Ale duzy wybor macie! Jesli jeszcze tego nie powiedzialam, to jestescie najlepsze. Orchis: Jedz jedz Ala, na zdrowie. Czym chata... czym oboz bogaty, tym rady. Ala: No to na poczatek z opoznieniem, ale winszuje Wam stanowisk! Czy moge zapytac jak to jest byc Wiecznie Glodna? Nastilla: Ja powiem, ze wspaniale! Kuzyni w ogole pracy nam nie daja. No moze poza... Baszenem, Camia, Dertem, Deli, Grushusem, Echel, Hobbem, Hoffem, Glamdrigiem, Huriem, Mydredem, Letycja, Maltarem, Perhelem, Robem, Rosie, Saccarem, Sigismondem i Volholdem. Oni troche pracy nam daja. (do Orchis) Ale chyba nikt wiecej, co? Orchis (do Nastilli): Gimbo jeszcze. Nastilla: Ah, Gimbo jeszcze! Ala: Troche tego macie. Nastilla: Za nic bym nie zamienila tego! Z takim wsparciem jak Orchis mozna gory przenosic. Zreszta, krasnoludy juz to zrobily, a to byl plan tej tutaj. Orchis: Tylko troche w lewo, bo mi widok przeslanialy. Ala: W ogole to moge tak pieszczotliwie mowic o was Wiecznie Glodne? Nie jest to jakas obraza racji stanu? Orchis: Nie jest. A i racji w tym duzo. Ala: Cioteczka powiedziala w swoim wywiadzie, ze Orchis jest od wszystkiego, Grushus od niczego, a Nastilla od calej reszty. Orchis podsmiewa sie, ale Nastilla drapiac sie w ucho zachowuje powage jakby na powaznie zastanawiajac sie nad moimi slowami. Nastilla: Cos w tym jest. Orchis: Tylko dlatego ze Nastka i Grushus wymagaja duzo upiekszajacego snu. A ja to wiadomo, juz swoje przespalam. Ala: Wiec cos w tym jest, ze Orchis jest takim kolem napedowym, a Nastilla uzupelnia kompetencje pod nieobecnosc Grushusia? Orchis: Raczej ja malo spie, a wiecej pedze. Ala: Do tematu Wiecznie Glodnych, mam nadzieje, wrocimy, a teraz ulubiony punkt bohaterow wywiadu, czyli jak to sie wszystko zaczelo. Jak i gdzie, rzecz jasna. Skad wlasciwie pochodzicie, dziewczyny? Stad? Orchis (do Nastilli): Chcesz zaczac Kuzynko? Nastilla: A moge. Ja oczywiscie pochodze stad, moj tatus pochodzil stad mama pochodzila stad, dziadzio, babunia tak samo. Pra pra pra pra pra pra pra pra dziadzio tu sie przeprowadzil ze wsi obok. Ala: W ktorej pewnie mieszkali praprzodkowie? Nastilla potwierdza. Ala (do Orchis): A ty tez jestes sola Krainy Zgromadzenia? Orchis: Ja pochodze z wioski na polnoc stad, o wdziecznej nazwie Krowia Wolka. Nastilla: To moj dziadzio tam mieszkal! Znaczy sie pra pra pra pra pra pra pra pra dziadzio. Orchis: To chyba nie znalam. Rodzice maja tam duzy sad owocowy, ich plony trafiaja na przyklad do Hafasa w Nuln. Ala: A jak wspominacie najmlodsze lata? Czy Kraina Zgromadzenia byla wtedy inna? Nastilla: Byla inna. Ale teraz jakby spokojniej. Orki juz nie atakuja mieszkancow. Ala: Co was otaczalo poza sadem, czy pamietacie swoje zabawy, zwyczaje dzieciece? Orchis (z rozewnieniem): Moja ulubiona zabawa bylo "znajdz najdziwniejsze miejsca w okolicy, z ktorych prawdopodobnie sama nie bedziesz sie mogla wydostac". Nastilla: A to ja sie w to nie bawilam... Ala: A mialas jakies sukcesy w tej zabawie? Nastilla: Do tej pory ma. Orchis: Raz mnie pol rodziny wyciagala z nory borsuczej, bo ubzduralam sobie, ze jak sie przez nia przecisne, to trafie do zakletej krainy. Ala: A ty, Nastillo? Nastilla: Ja to raczej standardowe zabawy. Uprawa ogrodka, zabawa w chowanego, jedzenie ciasta na czas. Usiluje nie patrzec na oblizujaca sie lakomie Orchis. Ala: Zapewne rowniez z sukcesami? Nastilla: Ciasta marchewkowego mojej babci nikt szybciej nie zje - niz ja oczywiscie. Orchis spoglada z podziwem na Nastille. Ala: Zostalo ci cos z tych zabaw do dzisiaj? Bo Orchis to wiemy juz, ze tak. Nastilla: W sumie, tak. W chowanego sie dalej bawie. Orchis (mrugajac porozumiewawczo): Teraz juz potrafie sie sama wydostac... czasami. Ala (porozumiewawczo): Pod warunkiem, ze przed obiadem. Orchis: Wlasnie przed obiadem najgorzej, slabo sie robi i w ogole. Ala: A powiedzcie mi zatem, nie podrozowalyscie, konczylyscie jakas szkolke dla halfliniatek tu, lokalnie? Orchis: Ja, kiedy juz ze wszystkich dziur dookola zostalam wyciagnieta, ruszylam w swiat. Szukac nowych. Nastilla: Mnie Petunia uczyla wszystkiego. Ala: A kto to Petunia? Bo Cioteczka tez wspominala. Chociaz siedzimy przy ognisku, to jednak, jako ze zachodzi juz slonce, Orchis wtyka w snieg pomiedzy nami zapalonych kilka swiec. Alez sie przygotowaly! Tymczasem Nastilla kontynuuje: Nastilla: W duzym skrocie? Nauczycielka, bibliotekarka. Wszystko wie. Zazwyczaj mamy nauczycieli wsrod mieszkancow (do Orchis) Hoppa jest teraz chyba Nauczycielka, tak? Orchis potwierdza slowa Nastilli. Ala: Wiedza i umiejetnosci sa przekazywane z pokolenia na pokolenie? Nastilla: W sumie mozna tak powiedziec. Oczywiscie wiedza ze zwojow i ksiag jest bardzo wazna i z niej korzystamy rowniez. Ala: A jakie madrosci sa przekazywane? Na przyklad co musiala umiec, znac Hoppa, by piastowac swa funkcje? Nastilla: Ciastka piec! Jak uzywac pieca, jak nasza kune karmic. Ala: Slyszalam o kunie! Orchis: Glownie chodzi o to, by halflingi, ktore chca wstapic do Zgromadzenia znaly nasze wierzenia, wiedzialy co i gdzie sie znajduje w Krainie. Ala: Innymi slowy, dbalosc o swoja Kraine, jej historie, zwyczaje, dziedzictwo, obyczaje? Orchis potwierdza moje slowa. Orchis: Znaly wartosci halflinskie, takie jak zawsze dbac o to, by brzuchy wspoltowarzyszy byly pelne. Ala (do Orchis): No dobra, a co z tymi dziurami w swiecie? Znalazlas jakies? Orchis: Pewnie! Za mlodu wiele podrozowalam, krecilam sie w wielu miejscach, nabywalam oglady... (po namysle) no dobra, moze i nie oglady, ale poszerzalam horyzonty. To na pewno. Tym razem Nastilla potwierdza slowa Orchis. Orchis: Dopiero po jakims czasie wrocilam do Zgromadzenia i zlozylam swoje podanie. W przyszlym roku bedzie dwadziescia gnomich lat od tego wiekopomnego czynu! Ala: A zapisalas sie zlotymi lub jakimikolwiek literami w jakiejs innej spolecznosci? Orchis dumnie prezentuje mi swoja kunsztowna lutnie. Orchis: Co prawda tylko czarnym atramentem, ale dolaczylam do Truwerow. Nigdy nie bylo mi po drodze do stowarzyszen walczacych, to nie na moje nerwy. Ala: Ale w koncu obie wstapilyscie do Zgromadzenia. Jedna szybciej, druga pozniej. Jak wspominacie swoje starania? Czy dzis sa inne? Co byscie z wlasnego doswiadczenia opowiedzialy nowemu pokoleniu Halflingow? Orchis: Format tak naprawde pozostaje ten sam od wiekow. Najpierw sie sklada podanie, ktore musi byc rozpatrzone pozytywnie przez Niesytych. Kiedy kandydat otrzyma odpowiedz, ze tak zostalo rozpatrzone, musi postarac sie o dwa poparcia od dowolnych czlonkow Zgromadzenia. Poparcie zwykle otrzymuje sie po wykonaniu jakichs zadan dla danej osoby. Ala: A czy podanie musi zawierac jakies obowiazkowe informacje, czy liczy sie to, co kandydat sam zechce w nim zawrzec? Orchis: Na pewno trzeba opowiedziec o sobie, ale bardzo mile widziane jest drzewo genealogiczne kandydata lub zalaczenie jakiegos przepisu. Zawsze licze ze znajda sie posrod nich jakies sekretne receptury, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Ala: Juz gdzies slyszalam o tajnych przepisach. Jak widac, kazde pokolenie o to dba. Obie rozmowczynie potwierdzaja moje slowa. Nastilla (spogladajac na Orchis): Do tej pory nie wiem co Kuzynka daje do pieczeni z sarny. Ku mojemu zaskoczeniu, a w przypadku Nastilli moze nawet szoku, Orchis szeptem wyjawia mi sekretny skladnik pieczeni. Ala (bezczelnie): A ja wiem! Orchis: Tylko nie wygadaj! Jesli ktos mnie kiedys zapyta o kwintesencje szoku, niedowierzania naburmuszenia, zaskoczenia, niemego protestu i urazy, to odpowiem z pewnoscia, ze trzeba bylo byc tu i teraz przy mnie i widziec w tym momencie Nastille. Zal mi sie zrobilo Wielce Niesytej, no ale to tez pokazuje jak wazne dla Halflingow sa arkana kuchenne. Nastepne kilka chwil wypelnia nam stanowczy sprzeciw Nastilli wobec kupczenia tajemnymi skladnikami, jako stojace w sprzecznosci z jej poczuciem stosownosci. Czekamy cierpliwie sluchajac, a nastepnie... Orchis (do Nastilli): Wymienie za przepis na sos grzybowy. Nastilla (do Orchis): Ten z muchomorow? No zalezy komu chcesz podac! Podobno niezly. Orchis: Ten to juz podpatrzylam. Nastilla: To Ty piecz pieczenie, ja bede robila sos do nich. Halflinki kiwa glowami zgodnie, najwyrazniej zadowolone z przyjetej propozycji. Ala: Moment, i tak kwitnie u was gielda pomyslow? Wymiana i tak dalej? I wspolpraca? Orchis: Mooooozeee... (po chwili) Dobry przepis to swietna waluta. Otwiera niejedne drzwi. Nastilla: I usta. Orchis: I kieszenie. Nastilla: I serca. Orchis: I wszystko inne. Smiejac sie, obie rozmowczynie potwierdzaja wzajemnie swoje slowa. Ala (do Nastilli): Ciesze sie, ze zapowiadasz co ciekawsze motywy naszego wywiadu. Nastilla wyglada jakby chciala cos powiedziec, ale sie w ostatniej chwili rozmyslila. Ala: A powiedzcie mi jeszcze, zdarza sie wam, ogolnie Halflingom, robic jakies psikusy, wsypujecie sasiadowi sol do garnka albo przedawkowujecie papryke? Nie wspominajac o jakichs zmaganiach, zeby poznac sekrety kuchni sasiadow? Nastilla (powaznie): Nigdy, przenigdy nie przedawkowuj papryki! Nie przy Grushusiu. Nastilla wzdryga sie. Ala (z zaskoczeniem): O... Nastilla (do Orchis): Myslisz ze naprawia nam te stoly kiedys? Orchis kreci smetnie glowa. Ala (z zaskoczeniem): O! Nastilla wzdycha ze smutkiem. Ala: Az sie boje, ale... moge zapytac co wynika z polaczenia papryki i Grushusia? Orchis: PAPRUSIA! Obie halflinki wzdrygaja sie jak na rozkaz. Najwyrazniej chwytliwy temat, ciesze sie w duchu. Nastilla: To jak polaczenie... hmmmm... Trolla i smoka! Orchis (potwierdzajac): Straszy sie tym male halfliniatka. Nastilla potwierdza, a ja spogladam gdzies przed siebie, nie wiedzac co o tym myslec. Z zadumy wyrywa mnie szczypiacy w stopy mroz. Zerkam na zazace sie ognisko i chcac nie chcac, w trosce o resztki zdolnosci chodzenia, dokladam don chrustu. Orchis usmiecha sie, a Nastilla wykorzystuje okazje by przy ogniu ogrzac wszystkie konczyny. Orchis: No no, bedzie jeszcze z Ciebie halflinka! Ala: Bo wiecie... nadal jestem boso... Orchis: Nastka wlasnie zademonstrowala jak sobie radzic w sytuacjach, gdy konczyny dolne wymagaja ratunku. Ala: Ale, ale! No wlasnie! W imieniu swoim i moich poplecznikow, w koncu zapytam, bo to pytanie pasc musi... kiedy zostanie w koncu utworzone honorowe obywatelstwo dla nie-halflingow? Orchis wydaje z siebie dlugie hmmmmm... Ala: Same przyznalyscie, ze ladnie dokladam chrust do ognia. Orchis: Nie wiem czy Ci mowilam, ze ono juz istnieje. Ala: A wielu jest juz honorowych czl...? Orchis: Warunkiem wstepu jest wybor: glowa czy nogi. Bo niestety czlonkowie innych ras cali do smajala sie nie zmieszcza. (rozkladajac bezradnie rece) Wiec musza wybrac, o co skrocic. Jak sie byc moze domyslacie, przypomina mi sie wywiad z Cioteczka Deli i uswiadamiam sobie w tym momencie, ze co jak co, ale jednak z tej "rzezniczej" strony Halflinek nie znalam. Orchis najwyrazniej pojmuje ma reakcje jako smutek, poniewaz... Orchis (wzdychajac smetnie): Wlasnie nie wiem czemu, ale duzego brania nie ma. Moze za malo reklamujemy... Nastilla: Moze kiedys, jak sie uda poprosic czarodziejow o powiekszenie sufitu... i lozek i krzesel i stolikow i foteli i kanap... Ala: I kociolkow i kominka... Orchis kiwa glowa zgodnie. Nastilla: I porcji jedzenia. Ala: O, no to to to wlasnie! Nastilla wybiera ten moment, by przeprosic nas, po czym opuszcza nas na chwile. Orchis (usprawiedliwiajac): Niesytosc... Ala: Moze skorzystamy wiec z okazji i cofniemy sie do Ciebie. Co sie z toba dzialo podczas szukania dziur na swiecie? Jakies przygody? Koncerty? Romanse i malzenstwa? Wspominalas w sumie o mezu... Orchis: Trudno mi niestety spamietac tamte czasy, duzo wody w strumyku przeplynelo. Jedynie mam metne wspomnienia beztroski, wyglupow i duzej ilosci wolnego czasu. Nastilla powraca, jak sie okazuje ze swiezym miesiwem oraz iloscia przypraw wieksza niz ilosc monet w mojej sakiewce. Oraz sandalami, dla mnie. Od tego momentu towarzyszy nam won pieczonego miesiwa: zapowiedz kolejnego wydania Periodicusa w ktorym moge jakiekolwiek wegetarianskie fanaberie schowac sobie do kieszeni. Nastilla (wreczajac sandaly): Prezent. Pewnie bedzie trzeba powiekszyc. Ala: Dziekuje! No to dalej! Chcialam was zapytac o wspomnienie waszych staran, czy mialyscie jakies pamietne zadania dla innych Halflingow? Przygody? Wspominki wlasnie? Nastilla: Mnie wyslali po przyczlapke do gnomow... Ala (zdezorientowana): Przyczlapke? Nastilla: Tak, przyczlapke. Do tej pory nie wiadomo co to mialo byc! Ala: A co to... aha. Rozumiem. Nastilla: Przyczlapka boczna nawet chyba sie to tak nazywalo. Orchis: Ze swoich nie, ale Kuzyn Wilibald, ktorego pewnie duzo czytelnikow zna, za zadanie dostal napisac sztuke o Deli i Orchis. Jakis czas temu nawet te sztuke udalo sie odgrzebac: "O dwoch takich co przejadly smoka". Ala (z zachwytem): Nie planujecie publikacji ku chwale sztuki, autora i was samych? Orchis: Mialam w planach wystawienie jej w Rinde w teatrze. Nawet sa kostiumy juz przygotowane. Teraz tylko znalezc energie i czas. No i chetnych do odegrania poszczegolnych rol. Ala: Zamieszczamy ogloszenie w Periodicusie dla chetnych? Orchis: Zebym juz nie miala wyjscia? Moze jest to jakis sposob. Ale juz po chwili... Orchis: Co do sztuki... Hem, srednio dysponuje teraz czasem, wiec moze tylko taki maly anons, ze gdyby ktos byl zainteresowany zyciem na deskach, to niech napisze do mnie. Takim tyciutkim druczkiem, zeby latwo bylo przegapic... Kiedy pozniej, podczas autoryzacji wywiadu, w tym miejscu pojawil sie przesliczny afisz, okazalo sie, ze Orchis jakby troche bardziej byla stanowcza co do owego nie rzucania sie w oczy. Zeby nie przedluzac, zamieszczamy ostatecznie zaakceptowana przez Wielce Niesyta wersje obiecanego plakatu, ku niewatpliwej ekscytacji chetnych na kariere artystyczna. #===============# | ::::::::::! | | .... .. ... . | | .. .. ... . | | ..., | #===============# Zainteresowanych odsylamy do informacji na afiszu, a w miedzyczasie... Nastilla (do Orchis): Mam nawet kandydatke na Smoka! Fapa! Orchis: Bylaby fantastycznym smokiem. Ala: Pozdrawiamy oczywiscie. Orchis i Nastilla naraz: Oczywiscie! Ala: No dobrze, ale w koncu kandydat zdobywa te dwa poparcia iiii...? Ma jakis status, tytul? Rozni sie czyms od starszych czlonkow, pomijajac brzuszkiem lub jego brakiem? Orchis: Tak, przygode w Zgromadzeniu zaczyna sie od tytulu Dziecka Kuchni i wraz z nabieraniem stazu, przygotowaniem coraz to nowych potraw, zdobywa sie nowe tytuly. Ala: Takie Dziecko gotuje? Uzywa przypraw i cos faktycznie tworzy w kuchni? Orchis: To juz raczej zalezy od owego dziecka. Ala: Teraz jesli pozwolicie przejde na chwile do rekoczynkow... I faktycznie, widzac, ze moj olowek jest juz calkiem stepiony, dobywam noza celem naostrzenia. Co bylo do przewidzenia Orchis nieco blednieje i oddycha z ulga po zakonczeniu mojej pracy. Tymczasem z rak Nastilli otrzymuje swiezo upieczone miesiwo. Orchis: Juz myslalam, ze pieczen Ci nie smakuje. Ala: Specjalnie dla was zawieszam swoj wegetarianizm. Nastilla: Co prawda lis, ale wspaniale! Ala (z zaskoczeniem): Lis? Zderzenie z wyczekujacymi spojrzeniami Wielce Niesytych niejasno kaze mi przypuszczac, ze mam do czynienia z dowcipem lub wyzwaniem - nie ostatnim tego wieczoru, najwyrazniej. Ostatecznie jednak skoro juz jestem prawie-ze-honorowa halflinka... pierwszy kes? Calkiem pyszny! Orchis: O nie, zapomnialysmy zapytac o upodobania kulinarne... Przelamujac zahamowania, pochlaniam kolejne kesy pieczeni... Nastilla (do Orchis): Glupio wyszlo... Tymczasem zajeta pieczenia z niedowierzaniem i uznaniem stwierdzam, ze naprawde Halflinki znaja sie na swoim powolaniu. Nie przypuszczalam ze kiedykolwiek bede miec do czynienia z lisem od tej strony... Orchis: To by dopiero byl artykul, "Redaktorka otruta przez Niesyte". Ala (niefrasobliwie): Eee tam! Zyje! Wiedzialam zeby przyjsc glodna. A teraz, gdzie to bylysmy... nie wymigujcie mi sie od wywiadu! Orchis: Opowiadalas nam o swojej mlodosci... Ala: O, no wlasn... (zaniemawiam na chwile zaskoczona i kiwam naiwnie do Orchis) Slyszalam od Cioteczki, ze jest tu u was duzo funkcji wiec wiele tez roboty w utrzymaniu Krainy w nalezytym porzadku? Orchis (kiwajac glowa): Mamy ogrodnika, zielarza, skrybe, milicjantow, (po namysle) blazna, oczywiscie. Spotkalas kiedys Kuzyna Volholda? Ala: Nie spotkalam! Orchis: No, jakbys spotkala, to bys na wlasnej skorze przekonala sie, ze to idealna funkcja dla niego. Nastilla: Dostawce, gawedziarza jeszcze, instruktora no i oczywiscie kucharza. Ala: Duzo tego macie! Orchis: Nie wszystkie sa obecnie wypelnione. Duzo z nas teraz spi. Ocieram oczy z nadzieja, ze nie uslysze o Nocy Pustych Lozek, o ktorej okolicznosciach dowiecie sie z wywiadu Cioteczki Deli, o ile juz tego nie zrobiliscie... a moze by tak podjac temat? Orchis: Falowe dzialanie smajala, trzeba kiedys zbadac czy ma to jakis jakis zwiazek z fazami ksiezyca. Ala (desperacko podtrzymujac temat): Moze macie zyle wodna pod spodem. (i juz po chwili) W koncu zostalyscie Wiecznie Glodnymi, czy tez nazywajac rzecz po imieniu, Wielce Niesytymi. Czy ta godnosc jest przechodnia, kadencyjna, dziedziczna? Orchis: Sa rozne sposoby, nam akurat ta funkcja zostala przekazana. Jest tez mozliwosc urzadzenia wyborow. Zainteresowanie jednak sprawowaniem wladzy nie jest u nas tak duze, jak wydaje mi sie gdzie indziej. Moze glownie dlatego, ze Niesytosc nie jest szefowaniem jako takim. Nastilla: U nas wiekszosc woli oddac niz samemu Niesycic. Orchis: Halflingi ze Zgromadzenia maja duza swobode w podejmowaniu wyborow. Wieksze decyzje podejmowane sa wspolnie ze wszystkimi. Ala: A w takim razie czym jest niesycenie? Jakie macie obowiazki? Nastilla: Procz spania? Orchis kreci z dezaprobata glowa. Ala: Spanie tez dopisujemy. Orchis: Utrzymywanie stosonkow z innymi gildiami. Nastilla: Akceptujemy podania. Orchis: Rozwiazywanie sporow. Nastilla: Spaniem Gruszek sie zajal! Orchis: Wyciaganie halflingow za nogi z lozek, kiedy trzeba zebrac sie na jakas wyprawe. Ala: To rozumiem, ze z Grushusiem macie podzial obowiazkow. Nastilla: Staramy sie. Orchis: Rozmyslanie nad tym, jak usprawnic smajal i glowienie sie nad sposobami, aby to osiagnac. Postanawiam meznie poruszyc z Wielce Niesytymi temat slawetnej Nocy Pustych Lozek. A co mi tam! Ala: A jak sie wydobywa halflinga z lozka, gdy spi twardym snem? Orchis: Mamy to szczescie, ze zaraz kolo smajala jest strumyk z lodowato zimna woda. Jak to nie dziala, nauczylam kune pewnej sztuczki... Ala: Nie mam wiecej pytan uzupelniajacych! Orchis: Powiedzmy, ze lubi udawac, ze spiace halflingi to myszy w spizarce. Ala: A powiedzcie mi jeszcze tylko jedno, czy prawda jest, ze miala miejsce Noc Pustych Lozek? Orchis (kiwajac glowa smutno): Nie bylo mnie wtedy w smajalu, spalam snem glebokim. Ala: O, Cioteczka nie blefowala? Orchis potwierdza. Nastilla (krecac glowa z niedowierzaniem): A to tak nazywa Ciotka to co wyrzucili nas ze smajala z Robem? Ala (do Orchis): Spalas gleboko i uchowalas sie w lozku? Orchis: Z tego co slyszalam, owczesni Niesyci mogli wybrac osoby, ktore chca, zeby w smajalu zostaly. I Deli wybrala mnie. Ale ogolnie przykry to byl wybor. Nie wiem co kierowalo owczesnymi Niesytymi. Nastilla: Glupota. Lozek u nas pod dostatkiem. Ala: To moze zmiana tematu! Chcialam was zapytac o rodziny, nazwiska. Czy ich dobor ma jakies znaczenie, jak w klanach krasnoludzkich, ze przynaleznosc do jakiegos to, w waszym przypadku jednoczesnie kompetencje w kierunku ogrodnictwa, sadownictwa, pasterstwa albo rolnictwa, czy nie ma to takiego znaczenia? Orchis: Nie ma, kazdy szuka swojego wlasnego powolania. Ala: A czy sa jakies stereotypowe niesnaski, ze tradycyjnie jakies rodziny sie lubia lub nie? Orchis: Nikt nie lubi Shergisonow, to oczywiscie wiadome. Nastilla: Livetty przypalaja kotlety. Ala: Aaaaha! Orchis: Shergisony nosza podarte kalesony. Nastilla: Ja to w sumie z Livettow, ale po mezu nazwisko. Orchis: Tak sobie zycie zepsuc... Ala: To jeszcze odnosnie obowiazkow Niesytych: czy Zgromadzenie politykuje, walczy, ma sojusze? Orchis: Nie mieszamy sie w konflikty, jestesmy Zgromadzeniem neutralnym. Nastilla: Trzymamy sie swojego ogrodka. Ala: A to na czym polega utrzymywanie relacji z innymi? Orchis: Czesto zglaszaja sie do nas osoby, jesli maja jakies duze uroczystosci i chcialyby sie zaopatrzyc w slodkosci. Ale tez idac z nurtem obecnych czasow, wymieniamy klucze. Handlujemy magia i inne takie nieprzyjemne rzeczy. Ala (z zainteresowaniem): Wymieniacie magie na przepisy? Orchis: Tak, taka przyprawa. Ala (gdy juz przeszlo mi zaniemowienie): Wlasciwie to powoli zamykamy temat samego Zgromadzenia... troche je opisalysmy, troche zostawilysmy do domyslu... Orchis (z usmiechem): Idealne okreslenie smajala. Ala: Co byscie powiedzialy potencjalnym nowym, mlodym Halflingom, by zachecic je do dolaczania do was? Orchis (mrugajac wesolo): Chodzcie do nas, mamy ciastka... Ala: Bo wiecie... to ze jestescie zamezne, to troche zniechecilyscie plec meska... Orchis: Ja bylam. Nastilla: Obie bylysmy. Ala: No to czuje, ze otwieramy nowy temat! Orchis: To ja skocze po chrust... Czekamy z Nastilla, az Orchis wraca. Nastilla: Cala Orchis, nie moze usiedziec chwili. Ala: Zwlaszcza gdy zapowiada sie temat wielbicieli... Orchis: Ja mam duzo wielbladzicieli. Zerkamy na Orchis, niepewne czy rozumiemy. Orchis: Takie wielblady w Zerrikanii, co mnie lubia! Ala: Swiatowa z ciebie halflinka! Orchis: Lubie podroze. Ala: Ale o tym pozniej, z zaskoczenia. Chcialam jeszcze uzupelnic temat Zgromadzenia i smajala. Powiedzcie mi, w ramach dotychczasowej zachety... co jest najfajniejsze w smajalu, ewentualnie w Krainie Zgromadzenia? Wasze ulubione miejsce wewnatrz? Orchis: Ja lubie najbardziej Sale Zgromadzen z kominkiem. I miejsce pod stolem. Kiedys mielismy tam z Kuzynkami Rosie, Hoppa i Kuzynem Saccarem baze. Ala: Miejsce pod stolem? Orchis: Mamy taki wysoki stol w kuchni pod ktorym mozna sie schowac. Spozywac trunki i opowiadac glupoty. Ala (do Nastilli): No a ty? Nastilla: A ja lubie korytarz, z portretami! Ala (z zainteresowaniem): Jakimi portretami? Nastilla: Historia calego smajala - wszyscy Niesyci. Ala: Stoisz tam wpatrzona we wlasny portret? Nastilla: Oczywiscie ze tak. A w czyj inny? Ala: Kto wlasciwie maluje portrety Niesytych? Nastilla: Czarodzieje. Orchis: Eeee... Czarodzieje tylko gwozdzie wbijaja. Nastilla (do Orchis): Nie?! Oklamalas mnie?! Orchis (do Nastilli): Po prostu mnie nie sluchasz. Orchis rozklada rece bezradnie, Nastilla nadyma sie naburmuszona, a ja patrze z dezorientacja to na jedna to na druga. Orchis: Dawne portrety malowal Tobold, nasz zielarz w Krainie, ale troche krzywo mu nosy wychodzily. Ala: Moze od tych ziol? Orchis: Calkiem mozliwe. Od kiedy Martha sie sprowadzila do Krainy, to Niesyci maja te nosy prosto. Ala: A teraz sluchajcie... nie da sie ukryc, ze i mi i czytelnikom z pewnoscia tez, kojarzycie sie, jako Kraina ze stolica swiatowego jedzenia... Orchis: O nie, czyzby to bylo pytanie o Mortimera... Ala: ...i zycie w Zgromadzeniu tez sie kreci miedzy innymi wokol pozywienia, kultury jedzenia, sztuki gotowania... Czy to jest u was jakos obudowane w tradycje, kulture, prawa? Czy kultywujecie jakis savoir-vivre przy jedzeniu? Jest jakis kodeks kuchenny? Na przyklad jedna z odpowiedzi, ktora znam, jest przykazanie - nie wiem tylko czy niepisane - czestowania innych. Swiete prawo goscinnosci... Juz po chwili jestem obdarowana ciastkami! Orchis: Tak, w obecnosci halflinga nikt nie powinien byc glodny. Ala: Rozwijacie taka kulture, tradycje, jest to wpisane w jakis wasz etos, czy tylko tyle co zawarte w waszych gestach i emocjach? Orchis: Jedzenia nie nalezy rowniez marnowac. Ala (z zaciekawieniem): A cos jeszcze? Orchis: Teoretycznie zgodnie z przykazaniem Esmeraldy, przybory kuchenne powinne byc uzywane tylko w kuchni. (Orchis spoglada na trzymany w reku widelec smetnie) Trudno sie jednak powstrzymac czasem, widelce maja tak ladna powierzchnie klujaca... Ala (filozoficznie): Wszyscy grzeszymy (ale po chwili otrzasam sie) Kontynuujemy! I teraz, dziewczyny, dzielimy sie funkcjami: ja pytam, a wam jest glupio. Gotowe? Orchis kiwa glowa zgodnie. Nastilla: Pewnie, ze nie. Orchis: Ja tak! Nastilla: Ale czy mamy wyjscie? Obie moje rozmowczynie jednoczesnie przybieraja glupia mine. I moze na tym chwilowo zakonczymy! . ,_, koniec czesci pierwszej ,_, . . (o,o) (o,o) . |./)_) (_(\.| | " " " " | o-----------------------------------------------------------------------------o pr strone 6 Zatytulowano: Wywiad z Wielce Niesytymi - cz. 2 o-----------------------------------------------------------------------------o | | | ........... ............ | | ,..,' ',.,' ',.., | | ,' ,' : ', ', | | _ \ | | | / | | | | | _ \ _ / | / | | _` | _` | _ \ \ \ \ / | / _` | | | __ < ( | / < / ( | ( | ( | \ \ \ / < ( | | | _| \_\ \___/ ___| _|\_\ _| \__,_| \__,_| \___/ \_/\_/ _|\_\ \__,_| | . ,' ,'....................... : ........................', ', . . ,' ,' ',:,' ', ', . ,' '........................ ' .........................' ', ''''''''''''''''''''''''''''':''''''':'''''''''''''''''''''''''''''' ''''''' czyli cykl wywiadow i nie tylko dla (niekoniecznie) cichych wielbicieli i wielbicielek a na niej N A S T I L L A S H E R G I S O N O R C H I S L I V E T T -==- Czesc druga Na polmetku wywiadu z Wielce Niesytymi ostatecznie pozbylam sie juz zludzen odnosnie wygodnego fotela, cieplych kapci i slodkich wypiekow i pomimo ze nasza rozmowa nieprzerwanie trwa, to jednak przylapuje sie na mimowolnej tesknocie i checiami za przeprowadzaniem wywiadow z... sama nie wiem, Orkami? Vranami? Pukaczami? Czymkolwiek, byleby chociaz bylo sucho, cieplo i opowiadaly bajki o swoim dziecinstwie miast mnie zaskakiwac niekonwencjonalna goscinnoscia. Wtedy odrywam sie myslami od swych fanaberii i spogladam na mieniace sie w swietle ogniska radosny blask oczu Niesytych, ich pyzate buzie i bezgraniczna radosc z naszego spotkania, oraz satysfakcje z niespodzianki! Otoczona cieplem powbijanych w snieg swiec, jak i takze cieplem samych Halflinek przypominam sobie, ze nietypowy improwizowany smajal to w gruncie rzeczy najlepszy mozliwy oboz, jaki mozna rozbic zima. Takze i dzis wspominam go i niezmiennie tesknie. Jak zapewne pamietacie, pod koniec pierwszej czesci zostawilam moje rozmowczynie (byc moze was, czytelnikow takze!) ze zdecydowanie glupimi minami. A dlaczego, to tlumaczy moje cisnace sie wlasnie na usta pytanie: -==- Ala (z wyrzutem): Czy wy pamietacie jeszcze Swieto Nalesnika? Nastilla i Orchis: Tak! Obie halflinki w tym samym momencie, jak na komende wzdychaja tesknie. Orchis: Moje wesele tez odbylo sie na Wzgorzu Cookhill. Ala: No i co macie do powiedzenia w tej sprawie? Nastilla: To, ze probowalysmy juz wielokrotnie przywrocic ta wspaniala uroczystosc. Orchis: Jest mi niezmiernie przykro, ze Wzgorze zostalo przez Czarodziei zagubione. Nastilla: Nawet proponowalysmy, ze same opiszemy, to nie. Ala: Opowiemy czytelnikom dlaczego Wzgorze spotkal taki los? Orchis: Rodzice mi opowiadali, ze siedza sobie kiedys przed domem popijajac herbate, gdy nagle Wzgorze Cookhill zostaje zamkniete w wielkiej bance i unosi sie do gory! Wtedy trakty w tamtej okolicy byly zmieniane. Niestety, Czarodzieje nie pomysleli zeby zrobic to w innym czasie niz podczas jesiennych wichur i Wzgorze fruuuu! Polecialo. I teraz nie moga go znalezc. Nastilla (potakujac w trakcie opowiesci Orchis): Mozliwe ze jest nad Mahakamem. Takie plotki od gnomow uslyszalam. Ala: Wystawiamy ogloszenie? Ktokolwiek widzial Wzgorze Cookhill proszony jest o kontakt? Orchis (klaszczac radosnie): Wystawiamy! Skoro slowo sie rzeklo, to Periodicus przylacza sie do poszukiwan, a przy okazji zamieszcza dla dawnych i przyszlych wielbicieli pejzarzyk: +----------------------------------------------------------------+ | o o | | ___ _ _ _ | | | _ \___ _______ _| |_(_)_ __ ____ _ _ _ ___| | | | | _/ _ (_-<_ / || | / / \ V V / _` | ' \/ -_)_| | | |_| \___/__/__|\_,_|_\_\_|\_/\_/\__,_|_||_\___(_) | | _ __ | | | | /| / /_____ ____ __________ | | | |/ |/ /_ / _ `/ _ \/ __/_ / -_) | | |__/|__//__|_, /\___/_/ /__|__/ | | /___/ _____ __ __ _ ____ | | / ___/__ ___ / /__ / / (_) / / | | / /__/ _ \/ _ \/ '_// _ \/ / / / | | \___/\___/\___/_/\_\/_//_/_/_/_/ | | | | ________ | | /WWWWII: `=====, | | /WWWWWII:.. \_ | | /WWWWWIIIIi:.. \ | | _/WWWWWIIIi::::...: :\ | | | | Wzgorze Cookhill bylo najwyzsze w calej okolicy. Rozciagal sie | | z niego przepiekny widok na okolice. Bedac na nim czulo sie | | sielankowy, radosny nastroj i chcialo sie tam pozostac na | | zawsze, z dala od problemow i wasni reszty swiata. | | | | Na Wzgorzu znajdowalo sie Pole Zabaw, gdzie odbywaly sie | | wszelkie uroczystosci) oraz podgrzewane jeziorko, w ktorym | | mozna bylo plywac nawet w zimie! Na Polu Zabaw ustawione byly | | stoly, ktore na czas zabaw okrywalismy bialymi obrusami i | | przystrajalismy kwieciem. | | | | Cechy charakterystyczne Wzgorza: wielkie sterty nalesnikow | | oraz nisko latajace torciki! | | | | Wzgorze zaginelo w niewyjasnionych okolicznosciach! Ostatnio | | na pewno widziane w Krainie Zgromadzenia. | | | | Na wiesci w sprawie Wzgorza czekaja stesknieni czlonkowie | | Zgromadzenia Halflinskiego. Informacje zbiera rowniez Redakcja | | Periodicusa. | | | | Nie badz obojetny! Widziales - napisz! | | | | o o | +----------------------------------------------------------------+ Ala: No dobrze, ale wracajac, nie mozna urzadzic Swieta poza Wzgorzem Cookhill? Orchis: Wzgorze bylo o tyle wyjatkowe, ze nie dalo sie tam walczyc. Nastilla: Nie mozemy przygotowac nalesnikow na wynos. Orchis: No i to tez. Poza tym podczas jego trwania, uczestnicy mieli dostep do wszystkich potraw, ktore przygotowujemy w smajalu. Niestety trudno by je bylo odtworzyc poza smajalowa kuchnia. Ala (niechetnie): No coz, usprawiedliwiam. (i po chwili) Sluchajcie, chcialabym porozmawiac tez krotko o was samych. Na przyklad jak lubicie spedzac czas wolny? Nie mozna byc chyba zajeta niesytoscia wiecznie? Orchis: Podroze! Nastilla: A ja poluje. Ziola, zwierzyna... marchewki. Te miesko co upiekla Orchis to upolowalam przed chwila. Ala (do Orchis): A ciebie nie moge nie dopytac, skoro juz jestesmy przy podrozach - czy zdradzilabys czytelnikom jak zwracac uwage na okazje do tak licznych anegdot, z ktorych bywasz znana na innym miejscu? Nie jest to chyba kolejny sekretny przepis? Orchis (z namyslem): Polecam zatrzymywanie sie na trakcie, rozmawianie z innymi. Niewiele osob ma na to czas, a z takich spotkan wynikaja najfajniejsze przygody. Gdzies tu mialam (Orchis otwiera i przeszukuje swoj plecak) zapisek jednej z takich przygod. Staram sie prowadzic dziennik bo inaczej nic nie pamietam! Otrzymuje do rak strone takich zapiskow, na widok ktorej szczeka opada mi z zachwytu i zdumienia. Zreszta, za zgoda samej Orchis zamieszczam - wy rowniez sie zachwyccie: __ Piaty dzien pory Saovine .dSSb .' TOS:\ Nosil wilk razy kilka / : TP._: --------------------- / _.: :Tb| / / :j$j Wybralam sie dzis do Zniwomira, _.-" dSSSS bowiem dziadus moj prosil, zebym .' .. dSSSS: dostarczyla wyzej wspomnianemu / /P' dSSSSP. |\ jegomosciowi pewna buteleczke. / " .dSSSP' |\^"| "Z lekarstwem", powiedzial dziadek, .' `TSP^""""" : co znaczy, ze znow pedzi bimber ._.' _.' : w tajemnicy przed babcia. Ale trzeba `-.-".-'-' ._. _.-" .-" szanowac starszych i spelniac ich `.-" _____ ._ .-" prosby - zwlaszcza kiedy poparte sa -(.gSSSSSSSb. .' magicznie materializujaca sie w kieszeni ""^^TSSSP^) .(: druga buteleczka. Kiedy dotarlam _/ -" /.' /:/: do Zniwomira, ten od razu padl przede ._.'-'`-' ")/ /:/: mna na kolana."Ratuj!" krzyczy. "Wilki `-.-"..--"" " / / : okrutne zawladnely mym polem kukurydzy, .-" ..--"" -' : to pewnie ta baba co tu wczoraj przecho- ..--""--.-" (\ .-(\ dzila, cala w lachmanach i z kosturem na ..--"" `-\(\/:` mnie urok rzucila!" Ech, wiem, ze moze _. : nie wygladamzbyt reprezentacyjnie kiedy :`- korzystam ze skrotu przez jego pole :\ w drodze na piesze wycieczki, ale zeby : zaraz rzucajaca uroki baba... Dalam mu bimbru na uspokojenie i uporalam sie z jego klopotem. Jako wyrazwdziecznosci dostalam klucz do skrzynki, w ktorej byly... trzy miedziaki. Ten to ma rozmach. Ala: Podpowiesz ile w tych dzialaniach jest biernego obserwowania, a ile czynnej prowokacji, zagadywania, czy fantazji, jak chocby spiewania? Warto bardziej obserwowac, czy probowac inicjowac takie sytuacje? Orchis: Bycie czynnym to na pewno klucz do calego zagadnienia. Reagowanie na sytuacje ktore sie dookola Ciebie zdarzaja. Zwykle w takich momentach sytuacje wynikaja same z siebie. Ala: Innymi slowy najlepiej cierpliwie czekac az cos lub ktos zacznie dana sytuacje? Orchis: Raczej jesli sie cos takiego zauwazy, to po prostu probowac dac sie uniesc chwili i zobaczyc gdzie poniesie. Czasem nigdzie, a czasem daleeeeeeeeko. Ala: Ile takich "scen" jest udanych? Ile na dziesiec albo procentowo? Orchis: Szczerze mowiac, trudno powiedziec. Da sie wyczuc, czy cos sie uda czy nie raczej od razu. (po chwili namyslu) To brzmi jakbysmy omawialy jakies pokatne sprzedaze nielegalnych substacji, "daj sie porwac, moze sie uda..." Ala (walczac z atakiem smiechu): W porzadku! Koniec! Na podsumowanie tego tematu pozwol tylko ze zgadne: kluczowa jest tez chec dzielenia sie swoimi przygodami z innymi, nie zatrzymywania ich dla siebie? Orchis: Zwykle mysle sobie, ze jesli cos sprawilo, ze sie usmiechnelam, to moze i znajda sie inni, ktorych to rozbawi. Dlatego szkoda, ze tak niewiele osob tak samo czyni, bo zawsze dowiedzialabym sie z ciekawoscia co u innych. Ala: Jak wiecie - lub nie - nie ma wywiadu bez podpytywania o stan cywilny, a wy juz zdradzilyscie sugestie, ze jestescie wolne. I teraz w imieniu zainteresowanych halflingow i nie halflingow pozadam od was oficjalnego potwierdzenia: czy mozna pisac listy milosne i slac ciastka oswiadczynowe? Orchis: Ja nie mam glowy do milosci. Duzo do niej trzeba miec energii i lekkosci ducha. A ja zycie biore na powaznie. Nastilla: A do mnie mozna, a co! Ala (do Orchis): A jaka milosc jest w takim razie dla ciebie idealna? Cieply koc przy kominku? Orchis: Noc pod gwiazdami przy ognisku w jakiejs nieodkrytej gluszy. Ala: A czy ewentualne stawiacie lub stawialybyscie swoim potencjalnym mezczyznom jakies wymagania? Na co zwracacie u nich uwage? Orchis: Potencjalnym nieodkrytym gluszom? Tak! Moga do mnie pisac! Nastilla: Oczywiscie ze tak. Musi byc bogaty! I umiec gotowac! I duzy brzuch! Orchis: Ja sie staram brac plec meska taka, jakimi sa. Zeby przypadkiem im do glowy nie przyszlo, zeby ode mnie czegos wymagali. (melodyjnie) "W nieodkrytej gluszy, serce mi sie ruszy..." Ala: No to zawezilyscie grono chetnych... Orchis: Niezdobyta glusza lub bogaty kucharz z duzym brzuchem. Prosimy o listy! Ala: Ale sluchajcie, ja jestem ciekawa jednego: czy waszym mezczyzna moglby byc... niziolek? Ja na przyklad nie widze roznicy miedzy waszymi rasami, a jednak mowi sie, ze jakas jest. Orchis: Ja bede uparcie twierdzic, ze roznica jest tylko w nazwie. Ala: Czy podzielilybyscie sie z czytelnikami arkanami wiedzy o halflingach i niziolkach? Czy te rasy sa spokrewnione i czemu sa tak blisko i jednoczesnie tak daleko? Orchis: Tu, w Starym Swiecie jestesmy halflingami, w Ishtar nazywa sie nas niziolkami. Ala: Innymi slowy jedynie roznica kulturowa? W nazewnictwie? Orchis: Moze, ale tylko moze, przybylismy z innych alternatywnych swiatow podczas koniunkcji. Ale nie badalam tego zagadnienia blizej. Ala (do Nastilli): A ty co myslisz? Nastilla: Dokladnie to samo co Orchis. Nie ma roznicy. To tak jak ziemniak, kartofel i pyra. Ala: Mistrzowsko ujete. Odczekuje kilka chwil az Orchis przestanie sie smiac. Ala: Jak juz sie domyslacie, czeka was teraz seria krotkich szczegolowych pytan, ktore byc moze kojarzycie z poprzednich wywiadow. Czy jestescie gotowe? Moje halflinskie rozmowczynie potwierdzaja, a zatem... Ala: Wasze hobby? Orchis: Zwiedzanie. Nastilla: Polowanie. Ala: Zyciowe motto? Nastilla: Jedz pij i nie patrz za siebie. Orchis: Co cie nie zablokuje, to cie nie zabije, no chyba ze sie zagapisz. Ala: Jakie wartosci w zyciu cenicie sobie najbardziej? Orchis: Cierpliwosc i determinacje. Nastilla: Rodzine, ognisko domowe, pyszne jedzenie. Ala: Dokonczcie: Gdybym nie byla w Zgromadzeniu... Orchis: ...zamieszkalabym w Val'kare! Nastilla: ...to by pieklo zamarzlo. Ala: Kuchnia to dla mnie... Nastilla: Trzecie ulubione miejsce w smajalu. Pierwsze to korytarz, a drugie spizarnia. Orchis potwierdza slowa Nastilli. Orchis (do Nastilli): A to Ty wyjadasz wszystkie wisniowe konfitury! Ala (do Orchis): Co to za odgapianie! Serio, to samo? Orchis: No u mnie tez trzecie, po Sali Zgromadzen i pod stolem. Ala (z rezygnacja): No, zaliczam. (ale juz po chwili) Najbardziej sie boje... Nastilla: ...Orchis. Orchis chichocze i musimy nieco dluzej czekac na jej odpowiedz. Orchis: ...ze nie odzyskam energii, ktora potrzebna jest, zeby w pelni wykorzystac mozliwosci tego swiata. Ala: Nigdy w zyciu bym... Orchis: ...nie zalozyla butow. Nastilla potwierdza slowa Orchis. Orchis: Ha! Jeden - jeden. Ala (do Nastilli): Co, tak samo? Orchis: W koncu z Livettow. Nastilla: A Ty bys zalozyla buty?! Wysluchujemy cierpliwie potoku slow Nastilli, skladajacych sie na stanowczy sprzeciw zakladaniu butow, co jak sie okazuje, tez stoi w sprzecznosci z nastillowym poczuciem stosownosci. Nieco zdruzgotana zalamuje sie, decyduje sie ostatecznie nie oponowac. Ala (ugodowo): No... nie, nie. Wiadomo... Zbieram sie w koncu w sobie, najwyrazniej bedacym w przewadze Niesytym zaczyna podobac sie w ktorym kierunku zmierza wywiad. Ala: Gdybym mogla cofnac czas...? Orchis: ...to bym nie skorzystala. Chyba ze cofnac do czasu, kiedy torba [z jedzeniem - przyp. Red.] byla pelna. Nastilla: ...to bym Ciotke za ucho wytarmosila za pomysl zwiazany z Noca Pustych Lozek. Ala: Najlepsza impreza to taka... Nastilla: ...gdzie jest Wzgorze Cookhill. Orchis: ...na ktorej sa przyjaciele. Ala: Osobisty idol, wzor do nasladowania? Nie ma znaczenia jakiej rasy i czy zrzeszony w Zgromadzeniu. No i dlaczego! Orchis: Kazda osoba, ktora ma czas, zeby sie na trakcie zatrzymac, pogadac i pozartowac. A dlaczego? Bo lubie sie zatrzymac, pogadac i pozartowac. Nastilla: A ja powiem, ze Omxi. Jak on tymi dwoma toporami machal to ja do tej pory nie wiem! Ala (do Nastilli): O, opowiesz w dwoch zdaniach? Orchis (do Nastilli): A zlozyl juz podanie do Zgromadzenia? Nastilla (do Orchis): Oczywiscie, ze nie. (i do mnie) Byl berserkerem, jako jedyny halfling. Ala: Fajny wybor! A teraz wasze najwieksze sukcesy i najwieksze porazki? Nastilla: Jednym i drugim bedzie ciasto na wlasne wesele. Orchis: Najwiekszy sukces to chyba przyczynienie sie do pojawienia sie magicznego puklerza. A porazka... mam tylko male. Ala (wielkodusznie): No dobrze. Gdybyscie byly sztuccem albo wyposazeniem kuchni, to czym dokladnie i dlaczego? Orchis: Kawiarka, ktora mozna zabierac na wyprawy. Ladnie bym pachniala i wszyscy by sie rano cieszyli na moj widok. Nastilla: Lyzeczka! Nastilla spoglada tesknie na swa zlota lyzeczke, mamroczac pod nosem: Taka mala lyzeczka, a jak gleboko mozna ja wsadzic... Ala: To bylo serio uzasadnienie? Nastilla: Oczywiscie zartuje z lyzeczka. Ja bym byla rondelkiem. Pyszne sosy grzybowe! Ala (domyslnie): Muchomorowe! Orchis (chichoczac): Byle nie zwirkowe! Ala: Ulubione miejsce w swiecie? Nastilla: Lozko. Orchis: Powinnam powiedziec smajal, ale jednak nic nie przebije nocy pod gwiazdami na pustyni. Nie ma tam duzo swiatel. I wszystkie dokladnie widac. Ala: A teraz moment szczytowy i ulubiony moment naszego wywiadu, czyliiiiii: ulubione jadlo i napitek? Nastilla: Pieczen Orchis, bimber spod Kreutzchoffen. Probowalas pieczeni, a to zrobila na szybko! Ala: Podsumowujac, faktycznie dobry wybor. Orchis: Ziemniaki zapiekane w zarze ogniska, podane z sola i maslem, takie, zeby ubrudzic sobie palce zweglona skorka. A do picia sok z jablek z sadu rodzicow. Ala: Najwazniejszy posilek w ciagu dnia, to... ? Nastilla: Kazdy. Orchis: Ten, ktory wlasnie jem, w sensie jak go jem. Ala: Halflinki... (po chwili) Gotowanie - zawsze wyzwanie, czy zawsze rutyna? Nastilla: Zawsze radosc. Orchis: Przygoda! Ala: A teraz obgadujemy innych! Odpowiadacie imionami konkretnych osob... Nastilla: Grushus! Chwila konsternacji... Nastilla: A, troche za wczesnie. Ala: Najwiekszy talent w kuchni? Orchis: Rosie. Te paczki... Nastilla: Perhel. Ala: Zawsze pierwszy lub pierwsza do jedzenia? Orchis: Ja! Nastilla (smiejac sie): Perhel. Ala (podejrzliwie do Nastilli): To maz byl? Nastilla: Nie, Kuzyn Perhel ciagle mieszka z nami. Ala: Zawsze pierwszy lub pierwsza do picia alkoholu? Nastilla i Orchis jednoczesnie: Deli. Ala: Teraz bedziemy zlosliwe... najchudszy lub najchudsza? Kto powinien bardziej dojadac? Nastilla: W tym momencie Rob. Orchis kiwa glowa zgodnie Nastilla (do mnie): Chociaz, Tobie tez nie zaszkodzi. Ala: Ehm, tak, ten... gdzie to bylysmy... Najwieksza kariere w kuchni wroze... Orchis: Gimbowi. Nastilla potwierdza slowa Orchis. Orchis: Jak upiel rekina... Nastilla: ...to wieloryb uciekl. Ala: Najpopularniejszy lub najpopularniejsza w Zgromadzeniu? Orchis: Deli. Nastilla: Orchis. Ala: A najwieksza maruda w Zgromadzeniu? Orchis: Glamdrig. Nastilla: Grushus. Ala: Powoli konczymy! Wieksza trema: przyjecie kiedy jest sie gosciem i nie ma sie wplywu na przygotowania i menu czy jednak wywiad dla Periodicusa? Orchis: I jedno i drugie to czysta przyjemnosc. Nastilla: A ja bym powiedziala bycie gosciem. Orchis: Ja lubie byc gosciem. Gosciowa! Ala: No to naprawde konczymy. Powiedzcie mi jeszcze na odchodne jakie macie plany, marzenia na przyszlosc, czego wam zyczyc? Nastilla: Zdrowia i wiecej energii zeby wstawac. Orchis: Ja chce stworzyc trupe teatralna, zalozyc obwozny kram "U storczyka", jak i agencje turystyczna wiec... tak jak mowi Nastilla, energii. No i pomoc sprawic, zeby smajal byl miejscem, do ktorego bedzie sie milo wracac. Kazdy i zawsze. Ala: Jak nietrudno sie domyslec, ktos ten wywiad przeczyta, nasi czytelnicy. Tu macie przestrzen wylacznie dla siebie. Czy cos, cokolwiek przekazalybyscie czytelnikom? No i mozecie pozdrawic konkretne osoby, bliskich, przyjaciol. Nastilla: Cale Zgromadzenie. A czy cos wiecej bym przekazala, ciezko powiedziec. Orchis: Ja dziekuje wszystkim moim towarzyszom przygod, malych i duzych, groznych i smiesznych, ktore udalo mi sie w ich towarzystwie odbyc. I mam nadzieje na wiecej! Ala: I juz na koniec, jak wiecie, ponizej naszej rozmowy przeczytacie wypowiedzi na wasz temat swoich bliskich, badz przyjaciol. Co im byscie powiedzialy, nominujac ich, przed oczekujacym wyzwaniem? Orchis: Zeby bez stresu mowili prawde, wcale nikomu nie wstrzymam dostaw ciastek, tudziez nie kaze szorowac podlog w pokoju Niesytych. Nastilla: W zamian za te wszystkie wyprawy, setki slodyczy - pora sie odwdzieczyc. Ala (uroczyscie): Drogie Wiecznie Glodne... skonczylysmy! Jak sie okazuje, tak mi sie tylko wydawalo! Orchis: Ala! Ale mam jeszcze pytanie do Ciebie. Bo obecnie Twoje stopy swiadcza o halflinskiej naturze. Moze troche za malo owlosione.. Ala (bez zrozumienia): Wasza natura jest zmarznieta, sina i jej nie czujecie? W odpowiedzi, wraz z kazda wiazka chrustu wlozona w ognisko, plomienie rosna, tak ze juz po chwili jego cieplo wybija mi z glowy te koncepcje halflinskiej natury. Tymczasem Orchis kontynuuje... Orchis: No wiec zastanawialysmy sie z Nastka, czy chcialabys wziac udzial w malym halflinskim konkursie. Ala (stanowczo): Nie przejde zima przez rzeke Aver. Orchis: Konkurs ten polega na uzyskaniu Wielkiej Slawy po zjedzeniu najwiekszej ilosci ciastek! Zanim w jakikolwiek sposob reaguje, zostaje przysypana dziesiatkami ciastek w roznych ksztaltach! Zaskoczona siedze zastygla w miare jak ciasteczkowy stos zaslania mi widok na ognisko, Wielce Niesyte i ogolnie na swiat. Ala (slabym glosem spod stosu): Co!? Glos Nastilli: Zapomnialas tych jeszcze. Zostaje juz do konca, calkowicie zasypana ciastkowymi, bodajze, zakonnikami. Ala (spod ciasteczkowego stosu): Po tych pieczeniach!? Glos Orchis: To nie sa slowa halflinki, Alicio. Slowa halflinki powinny brzmiec: O tak! Podwieczorek po pieczeniach! (po chwili) Zeby Ci nie bylo smutno, z Nastka tez bedziemy braly udzial. Ala: Ale nie macie w smajalu jakiejs tablicy, gdzie notujecie wyniki i ukladacie liste? Glos Orchis: Specjalnie dla Ciebie umiescimy taki wpis na naszej tablicy, jak wygrasz. Ala: Jak bedzie tylko jedna pozycja! Glos Orchis (ze smiechem): To jak? Uwalniam glowe i ramiona, czesciowo wygrzebujac sie z zalegajacych na mnie ciasteczkach. Ala (slabo): O... o... o tak... podwieczorek po pieczeniach! Dziesiatki ciastek! Wspa... wspaniale... Nastilla (poprawnie): Setki ciastek. Usmiechajac sie wesolo Orchis gratuluje mi z uznaniem. Orchis: Prawie Ci uwierzylam. Ala (bez przekonania): Staralam sie byc szczera. (ale juz po chwili dziarsko) No dobra! Patrzcie na mnie! I sie uczcie! Rozpoczynaja sie moje zmagania ze stosem ciastek - trudno powiedziec, czy jest sens w kronikowaniu tych wysilkow, gdyz nie o to chyba chodzi w wywiadzie, z drugiej jednak strony za plecami przemilych Halflinek moze i warto was ostrzec co was czeka na ewentualnej randce z przedstawicielami i przedstawicielkami tej rasy. No a poza tym naprawde sie postaraly. Takie wlasnie dywagacje i wnioski naszly mnie dokladnie przy trzecim ciastku. Ala (klamliwie): Juz siedem! Tak jak sie tego obawialam, Nastilla wydaje z siebie dlugie sceptyczne hmmmmm... Nastilla (do Orchis): Cos mi te siedem nie wygladalo. Orchis (poblazliwie): Dwa sie skleily. Ala (nieszczerze): Wlasnie! Po dluzszej chwili... Ala (ze skrucha): No dobfe, teraf dopiero siedem. Obserwowana z nieklamanym zachwytem, podziwem i zazdroscia pochlaniam kolejne ciastka. Zachcialo mi sie byc halflinka, to mam! Ala (niepewnie): Dziesiec? Jedenascie? Orchis: Jedenascie. Ala (ugodowo): Dziesiec. Orchis (ugodowo): Dziesiecnascie. Dochodze do wniosku ze skoro i tak opisze swoje wyczyny w Periodicusie to chociaz uczynie je odrobine spektakularniejszymi. Juz po chwili w moich rekach rosnie niemala kanapka z ciastek - zreszta z zachecajacym usmiechem Orchis przysypuje mnie kolejnymi, a teraz zerka z napieciem. Ha! I co? Da sie zjesc kilka ciastek naraz. Jak sie pewnie domyslacie, przez dluzsza chwile, mielac je w ustach, nie mam nic do powiedzenia. Orchis: Wspaniale ci idzie! Ala (marudnie): Jeftem calkiem najedzona! Wlasciwie to pochlaniam kolejne ciastka, juz chyba bardziej z rozpedu i machinalnie. Orchis klaszcze glosno, a Nastilla obsypuje mnie kolejnymi ciastkami! Probujac ruszyc sie pod stosem czuje ze jego ciezar jest dosyc klopotliwy! Ala: Tak sie bawia, tak sie bawia Halflinki! Bylo to ostatnie co pamietam z samych zawodow. Juz po chwili leze w sniegu przykryta ciasteczkowa koldra. Gdzies zza ciasteczek slysze odglosy gratulacji i czuje na sobie wzrok Nastilli, pelen przerazenia zmieszanego z podziwem. Orchis: Wygralas! Ala: No ale ja jestem dluzsza, wiecej wchodzi na wysokosc. Dopiero w tym momencie burczenie w nastillowym brzuszku uswiadomia mi, ze wlasciwie to sama bralam udzial w konkursie, a Wielce Niesyte wziely na siebie role publiki. Ala: O ja cie... ekwipunek mi sie zrobil klopotliwy od tego zapasu! Orchis: W nagrode... I tu jestem ponownie przysypywana ciasteczkami, ale tym razem juz nie mam sily ich odgarnac. Glos Orchis: Zapas. Gdybys jeszcze kiedys miala ochote na ciastka. Ala (spod stosu): Jestem wami zachwycona! Glos Nastilli i Glos Orchis: Z wzajemnoscia. Wielce Niesyte szczebioczac wesolo, krzataja sie jeszcze chwile konczac nasze posiedzenie w tym naszym niesamowitym snieznym i przytulnym zarazem smajalu i odchodza, ukontentowane i spelnione, szczesliwe bez watpienia, ze spedzilysmy mily wieczor i jeszcze tak wspaniale mi urozmaicily posluge redaktorska. Ja, zapchana ciastkami i zasypana kolejnymi juz nie mialam sil ani potwierdzic ani zaprzeczyc. Kiedy tak sobie lezac tam zaczelam sie gruntowanie zastanawiac jak to wlasciwie jest z ta oslawiona goscinnoscia, lagodnoscia i pogoda ducha halflinek (wspominajac, jesli pozwolicie przeprowadzony wczesniej wywiad z niesamowita Cioteczka Deli) i czy gdzies istnieje zloty srodek, ktory pozwala wspominac wlasne spotkania z nimi bez bolu brzucha i nerwowych drgawek, padajacy snieg powoli przysypywal ma ciasteczkowa "mogile"... -==- Tak wlasnie wygladaly moje redaktorskie spotkania z Wielce Niesytymi Zgromadzenia Halflinskiego! A was zostawiam z wypowiedziami ich przyjaciol! Moze teraz juz sami maja podobne doswiadczenia? Przyjaciele Wielce Niesytych, nominowani osobiscie juz na osobnosci, rzeczywiscie nie zawiedli. Specjalnie dla nich, dla Periodicusa i dla was ubogacili nie tylko nasz wywiad, ale rowniez wizerunek Nastilli i Orchis. Sami zobaczcie, oto Wielce Niesyte oczami bliskich: -==- _ \ _) | _) | _) __/ _ \ \ \ \ / | -_) _` | _ / | -_) | | _| \___/ \_/\_/ _| \___| \__,_| ___| _| \___| _| _| _) _) _) -------------------------------------------------------------------- * E C H E L L I V E T T * Krewny Wielce Niesytych, dzielacy nazwisko z Orchis, jak i z panienskim nazwiskiem Nastilli, wieloletni wspolmieszkaniec Smajala: -==- Kilka slow o moich drogich kuzynkach: Orchis nazwiska Livett, co mozna dosc latwo wywnioskowac, jest ze mna spokrewniona w stopniu bliskim. Juz od kolyski wspolnie snulismy plany opanowywania swiata. Jak by nie bylo, kuzynce Orchis, to sie nawet troche udalo, poniewaz zostala Wielce Niesyta, taki pierwszy maly krok do wladania swiatem. Ciastko do ciastka i na pewno sie uda. Bez dwoch zdan Orchis to najlepsza kuzynka, jaka mozna sobie wymarzyc, madra, mila, piecze wspaniale ciastka, a do tego pol swiata zwiedzila i jezykow zna mnostwo. A no i z rodzinka, mamy jeszcze jeden maly plan, scisle powiazany z Shergisonami, ale o tym, to moze jednak innym razem... Z kuzynka Nastilla mozna zas sie udac w najodleglejsze krainy i na najdziksze wyprawy i zupelnie nie ma sie czego obawiac, bo dowodzi wysmienicie. Tylko nad ta swoja kalafiorowa to musi jeszcze troche popracowac, bo kuzyn Gimbo robi lepsza. Kraza plotki, ze Nastilla caluje sie z Perhelem u Petunii ale ja tam nie wiem, to tylko takie tam, plotki... -------------------------------------------------------------------- * C R E S * Partner w interesach Wielce Niesytych -==- +-----------------------------------------------------------+ | | | | | Buongiorno Signora, | | | | Odnosnie dwoch Niesytych kilka zdan, z tego co pamietam | | chcecie. Znam obie i Orchis i Nastille. | | | | Nastille znam od lat mlodzienczych, pomagala mi | | wielokrotnie w wielu sytuacjach, do ktorych sie nie | | przyznam, a tymbardziej Ona. Jest to jedna z | | najlepszych osob, ktore stanely na mojej drodze - jesli | | jestes w potrzebie na nia zawsze mozna liczyc. Dla niej | | troll, ork niestraszny - nawet wspominam historie, jak | | zdobywalismy zalany garnizon i Nastilla poswiecila sie | | calkowicie, zebysmy mogli sie wydostac, dzwignie | | trzymala az wyszlismy calo. | | | | Orchis - z nia trzeba uwazac. To jest czarownica i ona | | sie z tym nie kryje. Kiedys pamietam, jak jeden z moich | | Soldato powiedzial cos co rozjuszylo Orchis - chwile | | pozniej zielony caly byl! Nie zartuje. Ale jak sie | | uwaza co sie mowi to rowniez wspaniala osobka. | | | +-----------------------------------------------------------+ -------------------------------------------------------------------- * S A N T I A G O C O R D O V A M A R Q U E Z Y O R T E G A * Przyjaciel y nauczyciel wszelkich rzeczy estalijskich -==- Wsrod znanych juz ras ludzi y elfow zdazalo mi sie spotykac przedstawicieli fascinante rasy krasnoludow, ktorych casi nunca y raczej z daleka widywalem w rodzinnych stronach. Pero wcale czesto napotykalem rowniez - co napawalo mnie nieprzecietnym zdziwieniem - samotnie podrozujace dzieci, niezmiennie zielonookie. Zupelnie do ich widoku nieprzyzwyczajony, nie moglem odroznic jednego od drugiego, wszystkie wygladaly dla mnie tak samo. Jak sie pozniej dowiedzialem, nie byly to ludzkie dzieci lecz kulki - rasa ludzaco podobna do halflingow o ktorych zdazylo mi sie czytac. Mimo wspolnych cech charakterystycznych zwanych jednak kulkami wlasnie. Donde bym sie nie wybral - od ruin posepnej twierdzy Wezendorfu, przez przekleta kopalnie pod Ubersreik, az do bezczelnych temerskich rozbojnikow jak ziarnko piasku w oku wojta Anchor... Wszedzie napotykalem tych okraglutkich wedrowcow. Cecha, ktora - jak wywnioskowalem despues de algun tiempo - odrozniala kulki od halflingow wlasnie, byl fetysz - zapewne religijny - zbierania okraglych przedmiotow. Talerzy z jedzeniem, puklerzy... owe niskie istoty pakowaly niestrudzenie wszystko do przepastnych toreb y ruszaly dalej, jak golemy zaklete w wiecznym tancu. Podczas jednego ze sztormow na pokladzie drakkara plynacego do Blaviken udalo mi sie porozmawiac con uno z nich kiedy skrylismy sie juntos pod plandeka rozlozona na czas niepogody. Kulka - wlascicielka zielonych como todos kulek oczu - przedstawila mi sie jako Orchis Livett. Prosze sobie wyobrazic moje zaskoczenie, porque z czasem okazalo sie, ze una y otra vez mijalem la misma persona! Niezmordowana senore Orchis, que zna imie kazdego kamienia na szlakach od Krainy Zgromadzenia po Val'kare. Senora Orchis to najbardziej przyjazna kulka jaka poznalem. Obiecala nawet una vez zaprosic mnie do smajala. Jak tylko obetna mi nogi. Pero desde el principio... Moje spotkania z kulkami ciezko chyba nazwac zwyczajnymi. A moze niezwyklosc plynie wlasnie z ich osobowosci... W quenellesenskiej filii bretonskiego urzedu pocztowego wstawiono kiedys posag krasnoludzkiego wojownika. Zbroja jak z legend skrzyla sie w blasku lamp przykuwajac wzrok. Bedac mila odmiana po szarowce na zewnatrz szybko zdobyla y moja uwage, zwlaszcza, ze kultura krasnoludzka nie przestaje mnie fascynowac, a nie podejrzewalem diuka o tak szczodry gest como wystawienie okazu muzealnego na publicznej poczcie. Korzystajac z faktu, ze urzad byl pusty en esta hora, dalem upust chorobliwej ciekawosci, przygladajac sie warstwom khazadzkiego pancerza od stop az po przylbice. Oszczedze czytelnikom szczegolow co wydarzylo sie w moich spodniach, kiedy zza wizury helmu mrugnela do mnie para upiornych niebieskich oczu. Moj umysl wciaz jeszcze w odmetach przerazenia ledwo zarejestrowal cichy metalicznie znieksztalcony glos dochodzacy z wnetrza antycznej zbroi: Piiiic... To zawodzenie sni mi sie czasem do dzis, budzac en medio de la noche. Zwlaszcza gdy kac meczy mi cabeza. Logika wygrala jednak batalie z lekiem y uznalem, ze upior nie bylby glodny. Nie majac przy sobie gnomiej rurkowej przedluzki do picia napojow, ograniczylem sie do wcisnietej w pancerna rekawice babeczki. Do teraz nie jestem pewny, czy bylem bardziej pomocny, czy tez przyczynilem sie do mak przekletej wojowniczki, ktora nie mogla sie ruszyc. Bo jak sie okazalo w wiezienie z krasnoludzkich blach zakleto biedna kulke - senore Nastille Shergison. Wierze jednak, ze historia zakonczyla sie pomyslnie, gdyz po nieszczesniczke zajechala brac ze Zgromadzenia. Zaladowana na woz, napoili y odwiezli w nieznane, donde zapewne sciagnieto z niej klatwe przy uzyciu swietych puklerzy. -------------------------------------------------------------------- I to juz naprawde wszystko! Swiadoma, po pierwsze tego, ze wypadaloby jednak wydostac sie na powierzchnie ciasteczkowej mogily, a po drugie rowniez i tego, ze w koncu przyjdzie czas pozegnan z ta konkretna "Rozkladowka", udaje mi sie przebic reka zasniezona koldre i pomachac na pozegnanie - nawet jesli tu i teraz nikt tego nie widzi. Mimo to zegnam was i dziekuje za to ze byliscie czytelniczymi swiadkami. Pamietajcie, jezeli nie jestescie halflinkami, nie obzerajcie sie az tak ciastkami! A poza tym do zobaczenia w kolejnej "Rozkladowce". Pa! . ,_, ___, |) _ ,_, . . (o,o) (-/_| / '_| (o,o) . |./)_) ._/ |_/|_/(_|_, (_(\.| | " " " " | o-----------------------------------------------------------------------------o pr strone 7 Zatytulowano: Swieto Paczka - Relacja z Nuln o-----------------------------------------------------------------------------o | | | ____ | | .'` __ `'. .-"-. | | | '--' | /::. | | | .-""""-. ____ \`------`/ /::. / | . /' . '. \ .'` __ `'. `------`__..---..__ :-""-. / . . (`-..:...-') | '--' | ,-=' / | \ `=-. / '`) |/ . :-......-: \`------`/ :--..___________..--: | '-' / '------' `------` \.,_____________,./ '---' __//_ _ _ _____ _ / ____| (_) | | | __ \ | | | (_____ ___ ___| |_ ___ | |__) |_ _ ___ ___| | ____ _ \___ \ \ /\ / / |/ _ \ __/ _ \ | ___/ _` |/ __|_ / |/ / _` | ____) \ V V /| | __/ || (_) | | | | (_| | (__ / /| < (_| | |_____/ \_/\_/ |_|\_ _|\__\___/ |_| \__, |\___/___|_|\_\__,_| \\ \\ RELACJA KROTKA, A TRESCIWA Jak co roku, w miesiacu lutowniku, mialo miejsce wydarzenie tyle wazne dla wszystkich milosnikow slodyczy i obzarstwa co coraz bardziej wryte w kalendarium. Swieto Paczka, bo o nim mowa, ustanowione przez podroznikow wiele lat temu, i kultywowane systematycznie, bylo i tym razem okazja dobra do spotkan w gronie blizszych i dalszych znajomych, nawiazania nowych przyjazni, a przede wszystkim do wmuszenia w siebie przesadnych ilosci slodyczy wszelakich, z paczkami na czele. Tym razem wsrod organizatorow znalazla sie Czempionka Szkoly Walki Rodu von Raugen, Tajga Whitebranch, znana w niektorych kregach jako Chochlik, co w niejako naturalny sposob przyczynilo sie do zebrania gosci w karczmie przy samej Szkole, a bylo odmiana od poprzednich Swiat zlokalizowanych czy w Temerii czy Brugge. Zebralo sie ponad dwadziescia piec osob roznych narodowosci i przynaleznosci, a i tez tym razem odbyl sie turniej rzucania podkowa. Czyzby nowa tradycja, powiazana z tym swietem? Gosci bawily melodie piesni spiewanych przez redaktor Alicie, takze niektorzy pokusili sie o sprawdzenie swoich zdolnosci wokalnych. Zas samych paczkow ile zjedzono - nikt nie zliczyl. By zmiescic wiecej slodkosci przygotowano zestaw alkoholi w calym przekroju mocy, tak by kazdy znalazl cos dla siebie. Wsrod gosci znalezlismy przedstawicieli Rodziny Alderazzi, Zgromadzenia Halflinskiego, Kompanii Gryfa, ale i takze Zajazdu 'Bialy Kiel'. Dziekujemy wszystkim za ich drobny wklad w poczestunku dla gosci. A redaktor Alicii zyczymy wiecej sukcesow artystycznych. Zostaje nam oddac pioro gosciom, dziekujac im jednoczesnie za dobra zabawe. Zas tym, ktorzy nie przybyli - niech zaluja. Liczymy na to ze za rok bedzie was wiecej. --= =-- Ce! jedsynia i inna pomkca bylo duso i pysna moja ziele na zolomdek psesuwac musiala by wiemcyj dobrego sjes sabafa psednia byc, duso gramoru bylo i spiefania jak byc snowu wyserka to moja siem stafi Podrafia Aro Varg, org Swieto Paczka bylo niezla biesiada, zaopatrzona w cholernie duzo paczkow o tak wielu smakach, ze przekracza to wszelkie wyobrazenie. No i nie tylko paczkow, stoly uginaly sie od wszelakiego jadla, ktorego zapasy ukryto w plecakach, lubo torbach czy sakwach. Nie braklo roznorakich trunkow obficie lejacych sie z beczulek lubo gasiorow. Dla wyrafinowanych panien - likiery czy wina, a dla podobnych mnie, co nie nazywaja alkoholem niczego co, kurew, nie wypala gardla tez znalazly sie - wodka, spirytus, czy ksiezycowka. Truwerka Alicia umilala Nam biesiade swoimi piesniami, kiedy bawilismy sie przednio ze wszystkim, co takim zebraniom towarzyszy: od pijackich, lubieznych zaczepek, smiechow po widowiskowe uwalanie sie pod lawy. Niech kazdy, kogo zabraklo, cholernie zaluje! Sheila Uszanowanko! Swieto paczka bylo moja pierwsza Biesiada zorganizowana na ktorej mialem Zaszczyt sie goscic. Dziadzio opowiadal,ze mozna spotkac Zacne osobistosci wszelakich ras. Nie spodziewalem sie tak milego przyjecia! Wykwintnych slodkosci, ktorych na oczy Nigdym nie widzial, moglem posmakowac. Pogodna atmosfera, gry i spiew! To esencja dobrej zabawy. Szczerze piszac, nie pamietam jak sie Zakonczyla biesiada bo zem sie napil. Kaca leczylem dwa dni. Mimo to wypatruje nastepnej okazji Do spotkania w tak przezabawnym gronie Pozdrawiam Darkuid Kerd. . ,_, ,_, . . (o,o) Bawil sie z innymi i cierpliwie spisal (o,o) . |./)_) --Nahaan aen Dol Blathanna (_(\.| | " " " " | o-----------------------------------------------------------------------------o pr strone 8 Zatytulowano: Gotuj z elfem - podstawy dla potraw o-----------------------------------------------------------------------------o | | | .-~-. | | .' '. | | / \ | | .-~-. : : ( | | .' '.| | ) ) | . / \ : _.(--"("""--.._ . . : : .-~""~-,/ /, _..-----).._,\ . | /` `'. | `'''-----'''` | : | \ \ / \ | / '. .' `. .' \ .' '--.....--' `~~~` '-.____.-' ,-. . . / | o | ,- | -. ,-. |- . . , ,-, ,-. | | ,-. :-.-. \ | | | | | | | / |-' | |- |-' | | | `-' `-' `-' `-` | '-' `-' ' | `-' ' ' ' -' -' PODSTAWY DLA POTRAW ORAZ POTRAWY PROSTE W zyciu kazdego kucharza, czy poczatkujacego czy nie, zachodzi czasami potrzeba wykonac potrawe bazujaca na czyms juz istniejacym. Podobnie zachodzi czesto potrzeba wykonania potrawy prostej a smacznej, ale nieraz takiej, ktora bedziemy sie raczyc i nastepnego dnia. Zatem w niniejszym wydaniu przedstawie Wam, drodzy czytelnicy, zestaw baz prostych, z ktorych poskladamy zarowno posilki cale pozywne, jak i elementy wiekszych zestawow obiadowych (do czego wskazane nizej, ze soba nawet zestawione, nadadza sie w zupelnosci). Baczcie prosze na to, ze wystarczy nam jedna raptem wizyta w skladzie sklepowym by skompletowac wszystkie skladniki, co tez daje zajetym mocniej czytelnikom mozliwosc zaoszczedzenia czasu. Szczegolnie polece wskazane nizej wskazowki tym, ktorzy najmniej mozliwie czasu spedzaja poza cieplym domem. --= =-- Zacznijmy od specyficznego rodzaju stekow, rozniacych sie od znanych nam wszystkim kotletow miesnych tym, ze wykonane one sa z miesa mielonego. Jednym wada, drugim zaleta, zareczam Wam ze odpowiednio przyrzadzone stanowic beda skladnik zarowno dania obiadowego wraz z ziemniakami i surowkami, jak i skladnik posilku samodzielnego znanego jako burger. Prosze o zwrocenie uwagi na obecnosc w przepisie pozycji "mieso zmielone". Te mozemy, jesli posiadamy urzadzenie, zmielic samodzielnie jako wyjsciowe majac na przyklad udziec cielecy, ale tez u rzeznikow dostaniemy czesto juz w formie zmielonej, na wage. Gdy zdecydujemy sie zmielic takowe samodzielnie proponuje, wbrew pewnym szkolom, nie dodawac don cebuli. Zaczniemy od zebrania skladnikow: -3/4 kilograma miesa wolowego zmielonego, -mala kajzerka, czerstwa (opcja), -sredniej wielkosci cebula, dla estetyki moze byc czerwona, -jajo kurze, -bulka tarta (opcja), -woda zimna, -sol i pieprz. Rozpoczynamy przygotowanie od namoczenia kajzerki (jesli posiadamy) i odstawienia na bok na okolo kwadrans. W tym czasie wkladamy do miski mieso zmielone, rozprowadzamy, mieszamy z jajem kurzym, dodajemy pol lyzeczki soli, tylez pieprzu. Cebule wspomniana obieramy oraz trzemy na drobnej tarce, i dodajemy do miesa. Na tym etapie dodajemy (jesli mielismy) bulke rozmoczona. Dodajemy minimalna ilosc wody. Calosc zas rozprowadzamy na mozliwie jednolita mase. Z takowej formujemy steki, nabierajac w dlonie kulke niecalych stu gramow w masie, rozplaszczamy na okragly kotlet. Tu jawia sie nam dwie szkoly. Jedni obtaczaja stek w bulce tartej i jajku, by panierke stworzyc, inni zostawiaja calosc jak jest. Jednakowoz na tym etapie mozemy potraktowac nasze kotlety panierka ziolowa (propozycje juz w kolejnym numerze), lub zwyczajnie polac oliwa i uzmazyc przez kilka minut, przewrocic i obsmazyc druga strone. Dla uczacych sie trudnej sztuki gotowania polecam, w razie braku pewnosci, zdjac jeden stek z patelni, na pol przekroic. Jesli w srodku bedzie jednolicie szary znaczy to ze jest gotow. Propozycja podania zaklada nalozenie gotowego kotleta wraz z ziemniakami na talerz, posypanie koperkiem, podanie z surowka ze swiezych warzyw, albo tak zwana mizeria. Wykonanie burgera natomiast zaklada ze posiadamy bulke kajzerke. Rozkrawamy swieza na pol, umieszczamy po kolei, stek usmazony, plaster pomidora, ogorka, drobno posiekana cebulke, plaster sera opcjonalnie posmarowany majonezem. Calosc podgrzewamy w piecu az sama bulka bedzie ciepla. --= =-- Druga baza, jakze niedoceniana, bedzie bulion ktorego forme znacie wszyscy pod nazwa "rosol". Bulion natomiast, jako wykonany nie z drobiu, moze nam sie cechowac wieksza uniwersalnoscia. Sam zas bedzie podstawa zarowno zup (w tym pomidorowej, ktora autor osobiscie uwielbia), ale tez takich z dalekiego Nipponu, okraszonych jajkiem na twardo, makaronem ryzowym, i orientalnymi przyprawami. Moze takze stanowic uzupelnienie posilku jako napoj. Baczmy bardzo na wartosci odzywcze bulionu, a takze na to ze mozemy gotowy przechowac w sloju do tygodnia, lub nawet zamrozic i trzymac dluzej. Przygotujmy zatem: -okolo 3/4 kilograma miesa wolowego, proponuje golen albo szponder, -2 marchwie, -pietruszke -seler, 1/4 korzenia, -sredniej wielkosci cebula, -kawalek pora, -nac piertuszki (do smaku), -lisc laurowy, -lubczyk, -ziele pimentowe (owoc korzennika lekarskiego), -pieprz czarny w ziarnach, -lyzeczka soli, -2 litry wody. Mieso nasze kroimy w kawalki, nie za duze, gdyz znajda sie finalnie na talerzu, w garnku zalewamy woda, i gotujemy. Powstala piane nalezy nam zebrac i wyrzucic. Nastepnie zmniejszamy temperature, nakrywamy nasz garnek, i gotujemy na wolnym ogniu przez okolo pol godziny. Warzywa nasze obieramy, kroimy w plastry. Cebule natomiast musimy nabic na widelec i systematycznie opalic nad ogniem, by zrobila sie prawie czarna. Pokrojone dodajemy do gotujacego sie miesa, dodajemy teraz przyprawy (procz naci), nakrywamy prawie w calosci garnek, i dalej gotujemy przez jeszcze dwie do trzech godzin. Nac dodajemy na okolo pol godziny przed koncem gotowania. Wskazany przepis zaklada wykorzystanie miesa w zupie, ale oczywiscie bulion mozemy przecedzic by uzyc na przyklad do nipponskiej potrawy. Podobnie warzywa mozna wyjac i wykorzystac do stworzenia popularnej salatki warzywnej z jajem i majonezem. Niezaleznie od tego nie wolno nam zapomniec ze wlasnie bulion, czy rosol (jesli z miesa drobiowego) jest chyba najbardziej uniwersalna baza tak zup jak i sosow. I tak konczymy kolejne wydanie "Gotuj z elfem". Pragne podziekowac Wam, drodzy czytelnicy, za slowa wsparcia i uznania, oraz za nieprzerwany strumien inspiracji plynacych z rozmow z Wami. Tradycyjnie zyczac wam smacznego, . ,_, ,_, . . (o,o) --Nahaan aen Dol Blathanna (o,o) . |./)_) (_(\.| | " " " " | o-----------------------------------------------------------------------------o pr strone 9 Zatytulowano: Cial Niebieskich Obracanie o-----------------------------------------------------------------------------o | * . * . | | '. . : . .' | | * . * . ._ '._.-'''-._.' _. . * . * | | '-..' '..-' | | * . * --._ /.==. .==.\ _.-- * . * | | :/_ __\ /_ __\: | | . * -----|` ) ( `|----- . * | | _: \_) (\_/) (_/ :_ | | * . * . --' \ '._.=._.' / '-- . * | | _.-''. '._.' .''-._ | | * . * ' .''-.(_).-''. ' * . * . | | .' ' : ' '. | | . * ' : ' | | ' * . * . . | | * . * | . . . . C I A L N I E B I E S K I C H O B R A C A N I E Wplyw i znaczenie na zycie oraz smierc wedlug dwudziestu konstelacji patronackich rozpisane Kazdemu urodzeniu wedle wierzen imperialnych astrologow i Zakonu Wrozy towarzyszy swiatlo gwiazd. Kazde z istnien, sklada sie z pylu umarlych gwiazd, a ich przeznaczenie wskazuja swiatla tych wciaz ozywionych. Dzien urodzin kazdego z nas powiazany jest z ulozeniem niebianskich konstelacji wzgledem slonca, czyli ich obecnoscia w Domu Slonca. Ponizej znajdzie Szanowny Czytelnik rozpisanie szczegolowe Znakow Gwiezdnych aktualnemu miesiacowi patronujacych, wrozby dla wszystkich podlug wskazan nocnego nieba spisane, snow przewidywanych przedstawienie, a znaczenie tychze wyjasnione, jak i porady szczegolowe jakimi kamieniami i mocami tychze otaczac sie wobec danych przekazow. Czesc pierwsza, obejmujaca urodzonych pomiedzy 31 Vorhexen - 30 Vorgeheim * * WIELKI KRZYZ \ / Znak Gwiezdny na nieboskolonie Imperium Sigmara * dla urodzonych pomiedzy 31 Vorhexen - 16 Nachhexen. / \ Znak Czystosci zlozonych z gwiazd przypominajacych krzyz * * cechuje tych, ktorzy szczyca sie racjonalnym mysleniem, podejmowaniem dobrych decyzji i rozjasniajacych wszelkie tajemnice swiata. Urodzeni pod jasnym swiatlem tej konstelacji ujawniaja ukryte talenta ku rozwiazywaniu problemu i wydawaniu sadow. Draznia ich spekulacje, intrygi i niedopowiedzenia. Sa wyjatkowo trzezwo myslacy i wrecz odarci z duchowej strony zycia, jakie sie przed nimi odbywa. Verdra wstepujaca w Dom Slonca natchnie cie troska o twoj wizerunek - bedzie to z pozytkiem dla ciebie i twojego poczucia wartosci, nie daj sie jednak podszeptom pokusy, zaufaj raczej glosowi wewnetrznemu oraz sprawdzonym gustom. Nabyta pewnosc siebie wykorzystasz najlepiej w relacjach miedzyosobowych - bedzie to dla ciebie znakomity czas na wzmocnienie wiezi z przyjaciolmi, jednak nie ludz sie, ze masz wielki wplyw na nowe rozdanie w prowadzonych przez ciebie sporach. Potrzeba raczej czasu. Nie jest to dobry czas dla intelektualistow, chociaz akademicy wyjda z niego silniejsi w wierze i umysle. Wojownicy odczuja chwilowe ustatkowanie, niech jednak nie kusza niepotrzebnie losu. Najblizszy czas sprzyjac im zwlaszcza w handlu oraz opiece nad mlodymi. * . . * . . * \ . . * . . * * * * / * |/ * SZNUR LIMNERA * \ Znak Gwiezdny na nieboskolonie Imperium Sigmara \ * dla urodzonych pomiedzy 17 Nachhexen - 4 Jahrdrung * Znak Precyzji ukladajacy sie w figure lucznika z / \ naciagnietym lukiem celujacego w gore. * * Urodzonych pod jego wplywem cechuje umilowanie precyzji, / \ wszelkich zdolnosci artystycznych w rzemiosle. Sznur byl * * od zawsze symbolem inspiracji dla rekodzielnikow ale tez perfekcji dla miecznikow i lucznikow oraz poetow. Czeka cie czas pomyslnosci, szczegolnie w obliczu przepisow prawa - jest to zatem wyjatkowo szczesliwa okazja na dochodzenie swoich praw, ubieganie sie o zaszczyty w administracji publicznej czy nawiazywanie umow w gildii. Charyb wstepuje w Dom Wznoszenia, obdarzajac cie przy tym niezawodnie mocnym zdrowiem. Szczescie swoje znajdziesz nie tylko w chwilach odpoczynku i zabawy, ale rowniez zwyczajnych, codziennych obowiazkow, zwlaszcza jezeli sa to rzeczy umyslowe. Z czasem trapic cie bedzie nieznosne poczucie, ze mozna bylo z tego okresu wycisnac dla siebie wiecej korzysci, ale nie daj sie zwiesc - Lokratia bedzie opuszczac Dom Snu, pozostawiajac cie w okowach falszywego niedosytu. Jest to za to dobry, pomyslny okres dla duchownych i wyznawcow, takze dla podroznikow, natomiast zly dla artystow, beda go postrzegac jako czas prob, wyrzeczen i czyhajacych nan bledow. . . * . . * * . . * . . * * / * * WOL GNUTHUS \ / Znak Gwiezdny na nieboskolonie Imperium Sigmara *-*-* dla urodzonych pomiedzy 5 Jahrdrung - 10 Pflugzeit | | Znak Lojalnosci zlozony z gwiazd ukladajacych sie na *---* ksztalt biegajacego po niebieskich lakach wola. | \ Chwile, w ktorych widoczny jest na niebie wieszcza czasy * * pokoju i stabilizacji. Urodzeni pod znakiem Wola zwykle |\ |\ naleza do osob niezwykle oddanych miejscu swego * * * * zamieszkania, swoim bliskim oraz wyznawanym idealom. Imponuja sila swojego spokoju, a cale zycie postrzegaja jako pasmo honorowych obietnic oraz przysiag wiernosci. Niespokojne czasy dla twej sakiewki - Morrslieb i Deiamol tanczacy w Domu Slonca i Lokratia mglaca w Domu Ognia to zapowiedz gwaltownych zmian w twoim skarbcu - niespodziewane przychody przyjda w parze wraz ze stratami, nieoczekiwanymi wydatkami i kosztami. Na krotsza mete osiagniesz zysk, ale w dalszej perspektywie uwiklasz sie w straty - czuly na pokusy wzbogacenia sie, nie bedziesz pamietac, ze moneta tak samo dzwieczy wpadajac do sakiewki jak i upadajac na bruk. Stabilnosc w zwiazku i w wiezach rodzinnych beda isc w parze z nieudolnoscia umyslowa - nie rozpoczynaj nowych, zlozonych projektow, nawet pomimo przymusu. Gwiazdy za to wieszcza szczescie w podrozach, lecz pamietaj ze pomyslne szlaki to tylko to, co przed toba. Bacz na to, co dookola ciebie. . . * . . * * . . * . . * * \ \ * SMOK DRAGOMAS * /| Znak Gwiezdny na nieboskolonie Imperium Sigmara * | * * dla urodzonych pomiedzy 11 Pflugzeit - 30 Pflugzeit. | * / Urodzeni gdy Smok Dragomas, Znak Odwagi, unosi sie na * | *---* nocnym niebie charakteryzuja sie wybuchowa natura, \ | / \ ktora czasem prowadzic moze do gwaltownych konfliktow. *-* * Sa sklonni do brawury, nierzadko bezczelni i chetnie / / okazuja innym pogarde. Zarazem posiadaja oni zazwyczaj * * potezne zdolnosci przywodcze i niezachwiana moralnosc, na ktorych, jesli ida one w parze z fizyczna sila, opieraja sie liczac na powodzenie we wszelkich aktywnosciach w ktorych wioda oni prym. Deidra ocierajaca sie o twoj Dom Zycia to zapowiedz ciezkiej pracy, zarowno nad soba, jak i mnozeniem swego dobrobytu. Niestety, pnac sie ku gorze z bagazem wlasnych oczekiwan nie da sie szybko i sprawnie - a przeciez nierzadko wystarczy tylko to, co przytroczone przy pasie. Stad twoj wlozony wysilek nie zawsze zwroci sie w nalezytym stopniu, dlatego nie szukaj zrodel swojego losu poza soba. Wykorzystaj raczej swe sily w budowaniu tego, co tobie najblizsze. Wszystko to, na czym ci zalezy bedzie dalej funkcjonowac, takze i bez ciebie. Ogladaj trzy razy to, co sie blyszczy - nie zawsze w odbiciu swiatla dojrzysz to, czego sie spodziewasz. . . * . . * . . * . . * * * * * * * GWIAZDA WIECZORNA Znak Gwiezdny na nieboskolonie Imperium Sigmara dla urodzonych pomiedzy 31 Pflugzeit - 17 Sigmarszeit Pojawia sie na niebosklonie o zmierzchu jako kombinacja niebieskich i czerwonych gwiazd zwodzac tajemniczymi obrazami i sekretnymi iluzjami. Czescia natury urodzonych pod tymi gwiazdami sa sceptycyzm oraz zwatpienie. Zwykli analizowac wszystko wielokrotnie, a i tak czesto trudno im uwierzyc w to co widza, nie wspominajac juz nawet o rzeczach nieuchwytnych albo niezrozumialych. Tigris i Mannslieb ocieraja sie o Dom Pierwotnych Zadz, sprowadzajac na ciebie niepokoj i pragnienie gromadzenia pieniedzy oraz zasobow w obliczu spodziewanych klopotow. Zaufaj bliskim oraz zaufanym osobom - wszak wiecej widac, gdy patrzysz na siebie z zewnatrz, oczami innych. Nadchodzacy czas jest szczegolnie niepomyslny dla kupcow, lecz nalezy przezen przejsc niczym przez nieunikniona burze, lecz majac oparcie w swych zasadach moralnych nie poddasz sie zawirowaniom dziejowym. Ale czy twoje oparcie jest wystarczajaco silne? . . * . . * * . . * . . * * | \ * * * PAS GRUNGNIEGO \ | / Znak Gwiezdny na nieboskolonie Imperium Sigmara * -** dla urodzonych pomiedzy 18 Sigmarszeit - 4 Sommerzeit | /\ Znak Wojny obdarzajacy wyjatkowo rozwinietym poczuciem *-*-* * honoru, dyscyplina, pewnoscia siebie i zamilowaniem do | \ broni wszelakiej. Dodatkowo urodzeni w czasie jego | \ panowania sa perfekcjonistami, ktorzy do zycia * \ podchodza niczym do kampanii wojennej z jej mniejszymi * i wiekszymi bitwami. Angazuja sie calosciowo w / \ zwalczaniu jakichkolwiek przeszkod w kazdym aspekcie * * zycia, nie ustaja w samodoskonaleniu i wzmacnianiu swej pozycji, czy to w karierze zawodowej, czy w zyciu prywatnym, we wlasnym srodowisku. Morrslieb otoczony Deiamolem i Deidra w Domu Ognia to koniunkcja nie zdarzajaca sie czesto, pojawia sie u progu nowych decyzji zyciowych - nie zawsze trafnych. Lojalni woje zaprzedajacy sie nieprzyjacielowi, dezerterujacy zolnierze, okradajacy swych panow stroze, nowy nabytek kultow chaosu skuszony obietnica zmian i darow, czy piastuni swa reke podnoszacy na dotychczasowych dobrodziejow - pod tym ukladem gwiazd narodzila sie niejedna zdrada, ale i niejedno wyzwolenie z sytuacji beznadziejnych. W twoim umysle panowac bedzie spokoj i jasnosc mysli, otwierajace przed toba nowe wybory i korzysci. Kalkulujac na chlodno mozesz zapewnic sobie niespotykane dotad perspektywy, porzucajac dotychczasowe priorytety. Uswiadomisz sobie, ze sens zycia jest jak moneta - ma dwa oblicza. Otocz sie ciemnoscia, unikaj swiata - wszak przekonasz sie, ze i tak i tak bedziesz slepy na swoje otoczenie, a blask oswiecenia i swiatlo madrosci, ktore pozwola ci wybrac najlepiej dla siebie i bliskich najlatwiej wszak ujrzec w mroku wsrod ktorego wszystkie rozwiazania sa widoczne jednako. Wahajac sie, nie sadz, ze jestes skazany na zmiany. Nagrode otrzymasz tak czy siak. . . * . . * . . * . . * * * * \ / MEDRZEC MAMMIT * Znak Gwiezdny na nieboskolonie Imperium Sigmara | dla urodzonych pomiedzy 5 Sommerzeit - 24 Sommerzeit * Znak Madrosci patronuje przedstawicielom szczegolnego sortu myslicieli i spragnionych wiedzy jednostek, ktore kazdy czyn, kazde wydarzenie postrzegaja jako okazje do nauki i pojecia czegos nowego. Urodzeni pod tym znakiem to czesto indywidualisci nie lubiacy dzialac w grupie, skrupulatni, dokladni i powolni flegmatycy, chetnie rozwazaja wpierw wszelkie mozliwosci do dzialania, jeszcze zanim wykonaja pierwszy krok, obdarzeni jasnoscia umyslu oraz sklonni do cietych ripost. Los zesle ci konfrontacje z twoimi wlasnymi wartosciami oraz idealami - byc moze ktos zakwestionuje to, w co wierzysz lub bedziesz zmuszony do wyboru pomiedzy tym co nowe, a tym co sluszne. Dylematy te z kolei okaza sie testem - nie dla ciebie, a dla twoich bliskich. To jednak ich walka, a ty sam bedziesz miec mierny wplyw na jej wynik. Bedziesz swiadkiem slabosci kogos wokol ciebie, lecz rozwiazanie i pokonanie jej nie bedzie tkwic w tobie, a w nim. Nie zepsuj tych rozstrzygniec. Tymczasem czeka cie rowniez sporo okazji do zabawy, w tym rowniez do celebrowania czyjegos szczescia. Jest to pomyslny czas dla zyjacych chwila, lecz i dla osob starszych, ktore beda cieszyc sie na ten czas dobrym zdrowiem. . . * . . * . . * . . * * * * GLUPIEC MUMMIT * Znak Gwiezdny na nieboskolonie Imperium Sigmara * * dla urodzonych pomiedzy 25 Sommerzeit - 10 Vorgeheim \ / Cechami urodzonych pod Znakiem Instynktu jest *-*-* przyslowiowe wprost szczescie i fart, nawet jesli wydawac sie moze inaczej, to w ogolnym rozrachunku zawsze kazda rzecz obraca sie na ich korzysc. Sa wyjatkowo wrazliwymi i przeplenionymi intuicja entuzjastami. Chetnie najpierw dzialaja, a dopiero potem mysla. Miewaja mnostwo pomyslow na wyjscie z biezacych opresji i klopotow, stawiajac takze na takie, ktore wydaja sie nie do zrealizowania. Niepoprawni optymisci, kieruja sie wlasnym poczuciem celu i wiara w jego osiagniecie, zawsze gotowi na nowa podroz czy zadanie postawione przez los. Deiamol gorujacy w Domu Zycia to zapowiedz sukcesu osobistego, badz zawodowego. Bedzie on niespodziewany, przez to moze byc kwestionowany ale ostatecznie nie bedzie to przyczynkiem do konfliktow i zmartwien. Odnajdziesz rowniez cos, co straciles w przeszlosci - moze byc to zarowno zagubiony przedmiot, zwrocona pozyczona wlasnosc, badz przypomniana znajomosc. Twoje otoczenie bedzie ci przypominac o pieknie zycia. Nie trac wiec czasu na szukanie dziury w calym - wszak tez zaslugujesz na beztroske. . . * . . * * * . . * . . * * / \ * * * DWA BYKI \ \ / Znak Gwiezdny na nieboskolonie Imperium Sigmara * * * dla urodzonych miedzy 1 Vorgeheim - 30 Vorgeheim \ / \ Znak Plodnosci i rzemiosla tworczego na niebie * * * przypominajacy dwa woly. Gdy jest widoczny na / / | niebosklonie, cale Imperium wydaje sie rozkwitac * * * zboza dojrzewac, inwenatrz zwierzecy pomnazac, a \ / tworcy powoluja do zycia mnostwo nowych dobr. * Urodzeni pod tym znakiem cechuja sie wielka \ kreatywnoscia i uzytecznoscia dla spolecznosci, * w ktorej funkcjonuja, tworzac i pomagajac gdzie tylko i ile tylko mozna. Lokratia wstepujaca w Dom Slonca i Charyb na obrzezach Domu Opadania to zapowiedz sporow, najprawdopodobniej rowniez procesow sadowych, ktorych przedmiotem bedzie bogactwo, na przyklad spor o spadek, badz klotnia o lupy. Adwersarz latwo nie odpusci! Walka slowem moze szybko przeistoczyc sie w przelanie krwi, dobrym pomyslem bedzie znalezienie sobie rzecznika, arbitra ktory rozsadzi spor zamiast was. Triumfujac, czy przezywajac porazke, wyciagniesz wnioski, lecz niepokoj (a moze zazdrosc) pozostanie. Tymczasem przez ten czas cieszyc sie bedziesz niezawodnie wsparciem i wyrozumialoscia kogos znaczacego, lokalnego wladyki badz zwierzchnika, i doswiadczysz jego lask. Nie wykorzystuj jednak swojej pozycji naduzywajac jej, nie jest na to dobry moment. . . * . . * . . * . . * * * / | * TANCERKA * * * / Znak Gwiezdny na nieboskolonie Imperium Sigmara | |/ * dla urodzonych pomiedzy 31 Vorgeheim - 16 Nachgeheim | *\ / Znak Milosci i Pozadania, pod ktorym urodzilo sie wielu | | * slynnych kochankow: Khasonnava z Praag, Rahmao z Tilei, a * * nawet Donavan Juaran z Estalii. Znak cechuje Czytelnikow | pelnych pasji, namietnych, az do granic obsesji i to za * rowno na punkcie swych ukochanych jak i rzeczy zwyklych, / \ codziennych. Latwo nie odpuszaja zniewag i zawsze chca * * satysfakcji. | | * .*.* * * Charyb w Domu Wiedzy oraz Morrslieb w Domu Opadania sprowadza na ciebie dar empatii i rozpoznania - bedziesz umial spojrzec na innych z innej perspektywy, zrozumiec ich intencje dzialania i odpowiedziec na nie. Gwiazdy daja ci sposobnosc do zakonczenia wszelkich animozji jak i odkrycia celow i pragnien innych. Zrozumiec nie znaczy jednak dzialac skutecznie - w twoim Znaku jasnieja Obscuria i Verdra w Domu Opadania - jawic sie wiec bedziesz w oczach postronnych jako osoba podejrzana, niegodna zaufania. Nie rewolucjonizuj relacji z innymi, jeszcze nie czas. Badz uwazny! Duza szansa na pozyskanie wartosciowej wiedzy, choc nie tej, na ktorej ci zalezy. . . * . . * . . * . . * * * .* * BEBNIARZ / \ Znak Gwiezdny na nieboskolonie Imperium Sigmara * * * dla urodzonych miedzy 17 Nachgeheim - 4 Erntezeit | | Znak Zabawy cechujacy hedonistow, poszukujacych okazji *. * do zbytkow, przyjemnosci i spedzenia czasu na beztrosce, * traktujacych zycie jako pole walczacych ze soba skrajnosci i lubujacych sie w ceremoniach i wznioslych reakcjach. Verdra w Domu Opadania i Tigris w Domu Pierwotnych Zadz to zapowiedz rywala, najprawdopodobniej stojacego na drodze do sukcesu zawodowego. Badz czujny a jednoczesnie rozwazny - otwarta konfrontacja moze Cie pograzyc, nie tedy droga. Postaraj sie rozwinac swoje kontakty z innymi w swoim otoczeniu, chocby przez wspolnie spedzony czas w oberzy, badz na zabawie. Mozesz odkryc talenty i pomysly dla siebie, jakich nie byles do tej pory swiadomy. Nadchodzacy czas jest rowniez pomyslny dla duchownych i wyznawcow - pozwoli skupic mysli i doda im jasnosci umyslu oraz otwartosci na potrzeby wlasne i bliznich. * . . * . . * | * . . * . . * * |/ .* * DUDY / Znak Gwiezdny na nieboskolonie Imperium Sigmara * dla urodzonych pomiedzy 5 Erntezeit - 24 Erntezeit \ Spogladajacy w niebo uznaja ze urodzeni pod wplywem Znaku * Oszustwa maja zadatki na wielkich dowodcow i przewodnikow, / \ jak tez wielkich zdrajcow. Niektorzy uwazaja wrecz, ze Ci, / \ ktorym patronuja Dudy sa i jednym i drugim jednoczesnie. * * * Osoby te czesto sa niezrownane w uwodzeniu, przekonywaniu, dyplomacji, zawiazywania intryg i manipulowania innymi. W wiekszosci wypadkow beda dazyc do mediacji i polubownego zalatwienia powierzonej im sprawy. Jednakze... maja oni sklonnosc do bezglednosci, osiagania celu za wszelka cene i po przyslowiowych trupach. Morrslieb i Deidra tancza w Domu Wiedzy, zsylajac na Ciebie kryzys duchowy. Rozwazajac nad sprawami egzystencjonalnymi bedziesz zadawac puste pytania i poszukiwac odpowiedzi, o ktorych bedziesz wierzyc, ze nie istnieja. Skupiony na odleglym celu bedziesz zdawac sie zapominac ze wiara jest jak swiatlo swiecy lub slonca: nie skupia sie na jednym aspekcie, ale na calosci zycia. Szukaj odpowiedzi wsrod bliskich, nawet jesli nie zadajesz pytan, sa one i tak na wyciagniecie reki. Nie jest to rowniez pomyslny czas dla kupcow - przylapiesz sie na zlych decyzjach, a swoich kontrahentow na cwaniactwie. Koniunktura rynku bedzie pozornie faworyzowac konkurencje, a ty bedziesz musial wykazac sie cierpliwoscia - a los niekoniecznie zwroci straty. . . * . . * . . * . . * * VOBIST ULOTNY Znak Gwiezdny na nieboskolonie Imperium Sigmara dla urodzonych pomiedzy 25 Erntezeit - 10 Brauzeit Znak Ciemnosci i Niepewnosci to nic innego jak pusty punkt na niebie, zupelnie pozbawiony gwiazd. Gdy widac go wysoko na niebosklonie, to znak, ze Lowczy Czarownic grasuja po swiecie, zas ludnosc wykazuje mocne tendencje do dziwacznych, wrecz szalenczych zachowan podobnych do tych jakie opanowuja ludzi podczas pelni Morrslieba. Urodzeni pod tym znakiem wydaja sie byc niepewni swiata jaki ich otacza, zmiennych zachowan i nieprzewidzianych dzialan. Doznasz utraty kogos bliskiego - byc moze ta osoba stanie sie ofiara niewolnictwa, moze po prostu podejmie decyzje o przeprowadzce, a moze ozeni sie / wyjdzie za maz. Wspominajac wspolna przeszlosc bedziesz upatrywac w niej falszywych przeslanek na jutro - bedzie tak gdyz w Twoim Znaku jasniec bedzie zlowrogi blask Morrslieba i Verdry, a chroniacy Cie przed tym ukladem w Domu Snu Charyb ustapi. Niedlugo jednak bedziesz cierpiec od zaklamania - postrzegany przez ciebie swiat wspomnien szybko stanie sie prawdziwy. Jest to rowniez zly czas dla wojownikow, szczegolnie strozow prawa, ktorzy przekonaja sie, ze swiadomosc odpowiedzialnosci jest petami u nog i rak. Poczucie te bedzie wzmocnione przez narastajace wymagania wobec ich misji. . . * . . * . . * . . * * * ROZBITY WOZ * Znak Gwiezdny na niebosklonie Imperium Sigmara * * dla urodzonych pomiedzy 10 Brauzeit - 30 Brauzeit \ / Znak Dumy skladajacy sie z dziewieciu gwiazd wzoru wozu * z jednym kolem. Symbolizuje dume i arogancje * * charakterystyczna dla szlachty i arystokracji lubujacej * sie jedynie w rzeczach i towarzyszach najwyzej jakosci i kwalifikacji. Zycie tych ktorym znak patronuje sprowadza sie do pogoni za materialna strona zycia, luksusowa ponad praktyczna i zyciem ponad stan. Urodzeni w tym okresie bywaja kaprysni, zblazowani, prozni, jednoczesnie sa obdarzeni wyjatkowym gustem i sa dobrymi smakoszami. W twoim pojawi sie ktos nowy, choc moze nawet tej osoby nie zauwazysz - byc moze wie o Tobie od kogos postronnego, lub po prosty Ty sam nie chcesz jej zauwazyc. Tymczasem jest to szansa na nawiazanie pieknej znajomosci na cale zycie. Nadchodzacy czas bedzie niosl mnostwo wyzwan dla urzednikow i biurokratow - najprawdopodbniej beda oni miec do czynienia z rozrachunkiem dotychczasowej pracy. Tymczasem szybko wyjdzie na jaw, ze okopanie sie w swoich obowiazkach nie jest zrodlem satysfakcji, ani wlasciwa droga. Czas raczej sie zatrzymac, nabrac glebokiego oddechu, refleksji, przemyslen, swiezej perspektywy i planu na przyszlosc. Wsluchaj sie w szum deszczu, a umysl otworzy sie na to, co najlepsze. . . * . . * . . * . . * * * TLUSTY KOZIOL * * Znak Gwiezdny na niebosklonie Imperium Sigmara * dla urodzonych pomiedzy 31 Brauzeit - 17 Kaltezeit. * *-*-* Znak Niespelnionych Namietnosci przedstawiajacy skacza- \ * cego po niebie rogatego barana. \/ Symbolizuje czas zmian, strat ale tez apatii i lenistwa. *-* Ci ktorym patronuje zwykle zyja na uboczu spolecznosci, / \ apatyczni i oszczedni w kontaktach z innymi ludzmi i ich * * problemami wola nie reagowac, albo wrecz zignorowac * otaczajacy ich swiat. Nie chca pozwolic na to, by ktos kiedykolwiek zblizyl sie do nich emocjonalnie przez co sprawiaja wrazenie szorstkich i nieczulych. Jak deszcz i slota, ogien i woda czy pokusa i zelazna wola, tak teraz w Twoim zyciu niepodzielnie wlada poczucie pustki i nadziei. Stan ten jest skutkiem koniunkcji zwodniczej Tigris i Morrslieba. Wykorzystaj ten czas na porzadki w swoich kontaktach z innymi oraz na przewartosciowanie wlasnych priorytetow. Latwo ci bedzie podjac nowe wyzwania, postawic sobie nowe cele i kroczyc ku nim. Jednak ten sam ogien, ktory oswietla Ci droge, bedzie jednoczesnie pozerac to, co pozostawisz za soba. Mimo wszystko bedzie to pomyslny czas dla wojow i pozostajacych w zyciu rodzinnym - schorzenia i nieszczesliwe koleje losu, w postaci wypadkow, powinny omijac ich szerokim lukiem. . . * . . * . . * . . * * * KOCIOL RHYI * * Znak Gwiezdny na niebosklonie Imperium Sigmara / * dla urodzonych pomiedzy 18 Kaltezeit - 4 Ulrichszeit. / * Znak Stworzenia, Laski i Smierci zlozony z paru gwiazd * / ukladajacych sie na ksztalt otwartego ku gorze kotla. \ / Charakteryzuje ludzi wybitnie godnych szacunku, gdyz \ / czesto wstepuja oni na sciezke oczyszczenia swiata z * wszelkich przejawow chaosu, zwlaszcza odstepstwa. Miluja przede wszystkim nature i czystosc jej form. Pod tym znakiem gromadza sie tez astrologowie pragnacy zglebiac aspekty natury i pojmujacy zycie i smierc jak cykl. Lokratia w Domu Zycia i Mannslieb w Domu Wznoszenia beda dla Ciebie zrodlem niepomyslnych wiezi ze zwierzetami, dlatego tez wstrzymaj sie od zbednych prac pielegnacyjnych nad fauna domowa, czy polowaniami - zwierzeta beda od ciebie uciekac i darzyc cie nieufnoscia, czy nawet wrogoscia lub w przypadku zwierzat domowych, nieporozumieniem. Wiecej - wieksze ryzyko bycia zaatakowanym i pokasanym przez przypadkowa faune drapiezna zyjaca dziko. Dla odmiany jest to czas pomyslnego wzbogacania sie poprzez handel badz hazard - postaraj sie wyjsc poza sztywne ramy pracy zarobkowej, warto. Strzez sie natomiast zludzien o milosci - nie przyciagniesz szczescia nie rozpoznajac go! . . * . . * . . * . . * * * ZLOTY KOGUT * * Znak Gwiezdny na niebosklonie Imperium Sigmara dla urodzonych pomiedzy 5 Ulrichszeit - 24 Ulrichszeit. * Znak Kupcow i Bogactwa manifestuje sie jako dwa skupiska * * trojki gwiazd, niczym dwoch monet. Gdy jasnieje na niebie, znak to, ze rozpoczna sie dobry czas dla interesow, a ludzie zwykli laskawiej podchodzic do swych wydatkow i oszczednosci. Rozpasane zakupy i brak umiaru ciagna sie przez niemal caly Ulrichszeit. Osoby urodzone pod tym znakiem czesto maja smykalke do interesow jak i zarabiania pieniadzy. Gromadza monety i nie dzielac sie zwykle z nikim wokol traktuja je jako klucz do spelnienia swych wygorowanych marzen. Hojne, szczodre, wesole oraz glosne i uparte. Gwiazdy zdaja sie swiecic tylko dla Ciebie - w najblizszym czasie powinienes spodziewac sie wzrostu bogactwa, splendoru, uznania oraz docenienia przez bliskich. Sluzyc ci rowniez bedzie zdrowie, poczucie spelnienia i szacunku ze strony Twojego otoczenia. W tym szczegolnym czasie bedziesz mogl w sposob szczegolny liczyc na cudza pomoc, choc latwo o wpadniecie w pulapke wyzysku - mimo wszystko nie trac z oczu roznicy pomiedzy przyjaznia a interesami. Nie jest to natomiast dobry czas na nauke i zglebianie wiedzy, ani na zabawy! Wlasnie podczas zakrapianych wieczorow, swiat i festynow latwo ci bedzie o nieszczesliwy wypadek! Wykorzystaj raczej ten czas do wzmocnienia wiezi i troski o wlasne samopoczucie i dobytek. . . * . . * . . * . . * * * LANCET \ Znak Gwiezdny na niebosklonie Imperium Sigmara dla *-* urodzonychmiedzy 25 Ulrichszeit - 2 Vorhexen /\ Znak Talentu z wygladu przypominajacy gromade gwiazd * * o ksztalcie noza. / Symbolizuje wiedze jaka czlowiek gromadzi na przestrzeni / dziejow i charakteryzuje ludzi dociekliwych, glodnych * wiedzy i wciaz ciekawych swiata jaki ich otacza. Lubuja * sie w nauczaniu ale tez i wymianie pogladow czasem sprawiajac wrecz wrazenie przemadrzalych i irytujacych. Nadchodzacy czas bedzie dla Ciebie pelnym wyzwan z ktorych nie bedzie latwo Ci sie wywiazac. Bedziesz czul sie zmuszony do odbycia podrozy, ktore nie beda latwe, a takze do nielatwej rozmowy z krasnoludem - z niej jednak bedziesz mogl wyciagnac sporo pozytecznej nauki. Ktos na Ciebie liczy, choc niekoniecznie przyjaciel, ale Ty nie chcesz lub nie potrafisz tego dostrzec, a nawet i z taka swiadomoscia, przyjdzie czas gorzkich wnioskow, ze w ramach pomocy mogles uczynic jednak wiecej. Dosiegnie Cie cudzy zawod, choc nie noszacy ze soba znaczacych konsekwencji spolecznych. Bedzie to za to dobry czas dla ubogich - nacechowany spokojem serca oraz stosunkowo dobrym zdrowiem. . . * . . * . . * . . * * GWIAZDA UROKU Znak Gwiezdny na niebosklonie Imperium Sigmara dla * urodzonych pomiedzy 3 Vorhexen - 10 Vorhexen Znak Magii, ktory stanowi wyrazna jedna gwiazda. Gdy swieci ona na wschodnim niebie staje sie zlowieszczym znakiem dla wiekszosci astrologow, zwlaszcza gdy zespolona sie staje z zielonkawa pelnia Morrslieba. Ludziom urodzonym pod tym znakiem przypisuje sie wyjatkowe talenty w dziedzinie postrzegania Wiatrow Magii, to z kolei nierzadko sciaga na nie zainteresowanie lowcow czarownic, jak i samych czarownic i guslarzy. Sa zwykle jednostkami o wybitnej odwadze, silnej woli, rozwinietej intuicji i magicznych talentach. W nadchodzacym czasie bedziesz miec sposobnosc do okazania mestwa w obliczu cudzego zagrozenia, najprawdopodobniej wypadku. Gwiazdy nie precyzuja szczegolow, choc wielce prawdopodobnym jest, ze wydarzenie te miejsce miec bedzie w lesie. Deiamol w Domu Wznoszenia odegna od Ciebie strach - pokieruj swoimi dzialaniami madrze, a nabedziesz bogactwo wdziecznosci. Zrodlem satysfakcji stanie sie dla Ciebie tez ktos z Twojego otoczenia, na przyklad moze byc to dziecko czyniace wyjatkowe postepy w nauce. Tymczasem podroznicy, zwlaszcza zeglarze, w najblizszej przyszlosci beda wyjatkowo podatni na zachorowanie. . . * . . * . . * . . * * * * WYMUND PUSTELNIK * * Znak Gwiezdny na niebosklonie Imperium Sigmara dla * urodzonych pomiedzy 11 - 30 Vorhexen | Znak Wytrzymalosci zlozony z rosochato ukladajacych sie * gwiazd. Cechuje ludzi tolerancyjnych, skwapliwych i metodycznych tez nieufnych i ostroznych, zawsze starajacych sie przemyslec kazda alternatywe przed podjeciem dzialan. Czasem bywaja zbyt ostrozni co czyni ich wrecz niezdecydowanymi i sparalizowanym w obliczu jakis ciezkich wyborow. W nadchodzacym czasie doswiadczysz niezwyklej i milej niespodzianki - pojawi sie z dawna wyczekiwana nagroda lub docenienie, o ktorych juz wyzbyles sie zludzien lub nadziei. Moze to byc list od dawno nie widzianego przyjaciela, odpowiedz na Twoja dawna petycje, czy splata dlugu przyslugi lub finansowej. Spedz tez wiecej czasu z przyjaciolmi i rodzina, odloz w czasie powinnosc kierowania sie przeciwko innym - nawet jezeli wydaje Ci sie, ze jest inaczej, jestes potrzebny rowniez tym, ktorzy na co dzien nie towarzysza Ci w pracy. Zwracaj uwage na jaskolki, czynione przezen w powietrzu znaki doprowadza Cie do waznego pomyslu lub wniosku. . ,_, ,_, . . (o,o) (o,o) . |./)_) (_(\.| | " " " " | o-----------------------------------------------------------------------------o