Wywiad Z Mistrzynia SGW Jedda, Shaerrawedd
o-----------------------------------------------------------------------------o | Data wydania: czterdziesty dzien pory Saovine | | | | | | /)_(\ | | ______( 0 0 )______ | | /_/_/_/\` ' `/\_\_\_\ | | )'_'( | | ____.""_"".____ | | P E R I O D I C U S | | | . . . . Ten numer przyniosl ze soba ogromne zmiany w Periodicusie! Po trwajacej ponad dwa lata przerwie ostatecznie nastapila reaktywacja gnomiego czasopisma. W tym egzemplarzu po raz pierwszy pojawila sie sowka, ktora stala sie symbolem Periodicusa. Nowa Redakcja, w sklad ktorej wchodzila Mistrzyni Jedda oraz inz. Nimbus pod kierownictwem inz. Ulika na stanowisku Redaktora Naczelnego, narzucila kilka nowych tradycji: w gazecie zaczely pojawiac sie reklamy, tematyka stala sie jeszcze bardziej roznorodna, tradycja staly sie umieszczane odtad w kazdym nastepnym numerze wywiady! Swieza Redakcja tchnela nowego ducha w solidne podstawy stworzone przez poprzednie grono dziennikarskie, dzieki czemu udalo sie wykreowac nowy wizerunek genialnego przedsiewziecia sprzed lat! Poczwawszy od tego egzemplarza az do kolejnej przerwy, ktora nastapi wraz z wydaniem 18. numeru, kolejne Periodicusy naleza do tak zwanej 'Drugiej serii'. note ku pamieci zlozyl Hiir, Redaktor Naczelny Periodicusa W tym numerze: * Wywiad z Mistrzynia SGW - Jedda......................strona 1 * Lupa.................................................strona 2 * Kacik mlodego alchemika..............................strona 3 * Sernik Tusi..........................................strona 4 * Shaerrawedd..........................................strona 5 * Tilea................................................strona 6 . . . . | | | | o-----------------------------------------------------------------------------o > przeczytaj strone 1 Zatytulowano: Wywiad z Mistrzynia SGW - Jedda __ __ __ __ _____ _ ___ / / /\ \ \/\_/\/ / /\ \ \\_ \/_\ / \ \ \/ \/ /\_ _/\ \/ \/ / / /\//_\\ / /\ / \ /\ / / \ \ /\ /\/ /_/ _ \/ /_// \/ \/ \_/ \/ \/\____/\_/ \_/___,' ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ z Mistrzynia Stowarzyszenia Gnomich Wynalazcow Jedda! Mistrzyni Jedda piastuje swoj urzad juz od gru - dnika trzeciego rocznika. Jest siodmym z kolei Mistrzem Stowarzyszenia Gnomich Wynalazcow, zas obowiazki jakie spadly na jej barki po awansie na to odpowiedzialne stanowisko, wykonuje bardzo sumiennie. Sama stara sie organizowac wiele imprez naukowych, wznawiac projekty jej poprze - dnikow i poszerzac wplywy Stowarzyszenia w swi - ecie. Dlatego wlasnie ja redakcja Periodicusa wybrala jaka pierwsza osobe, z ktora przeprowa - dzony zostanie wywiad. Pytania zadawal nasz gnom - inzynier Nimbus. Redakcja: Jak ocenia Mistrzyni dokonania swego poprzednika, Majstra Fjella? Jedda: Jako jego wychowanka ... bo tak chyba moge siebie nazwac, oraz biorac pod uwage moja obecna funkcje, oceniam jego dokonania bardzo wysoko. Szybko zrozumialam ile w zdaniu "Ciezkie zycie majstra" jest prawdy... Mistrz Fjell byl wymagajcy, tajemniczy i oszczedny w slowach. Byc moze to stanowilo jego wyjatkowosc. Redakcja: Jakie zmiany zamierza Mistrzyni wpro - wadzic jeszcze w Stowarzyszeniu Gnomich Wynalazcow, za swojej kadencji? Jedda: Nie uwazam aby ciagle zmiany byly konie - czne, tak wiec nieustannie bede dazyla do real - izacji punktow z mojego programu wyborczego. Swe wysilki skoncentruje na czlonkach Stowarzyszenia azeby zadbac o to by kadra inzynierska byla wykwalifikowana, dobrze przygotowana no i zeby nigdy nie szczuplala. Poza tym zadbam aby po - wiew swiezosci i mlodosci nadal przynosil ze soba energie i sily do dalszej pracy. Redakjcja: Czy moze Mistrzyni wspomniec punkty swojego programu wyborczego sprzed ponad roku? Jedda: Oczywiscie. Po pierwsze utrzymac poziom Stowarzyszenia, starannie dobierajac nowych inzynierow nie ograniczajac sie wylacznie do ich wiedzy oraz umiejetnosci, ale takze do ich ogo - lnego zaangazowania w zycie naszej spolecznosci. Wiekszosc z punktow dotyczy orgzanizacji pracy Stowarzyszenia oraz ogolnego komfortu zycia. Redakcja: Jak aktualnie wyglada proces rekruta - cji w Stowarzyszeniu Gnomich Wynalazcow? Czy ocenia go Mistrzyni pozytywnie? Jesli tak to dlaczego? Jedda: Proces rzeczywiscie ulegl niedawno zmianie. Oczywiscie na wstepie kandydat zlozyc musi Podanie, dzieki ktoremu mozemy go blizej poznac i stwierdzic czy moze wzbogacic on swoja osoba Stowarzyszenie. Jesli tak rzeczywiscie jest kandydat zostaje Stazysta. Otrzymuje tytul, w zamian za mase obowiazkow. Redakcja: Moze Mistrzyni wymienic owe obowiazki? Jedda: Tak. Miedzy innymi jest to zdobywanie poparc od pelnoprawnych Inzynierow. Obecnie ta - kich poparc nalezy zdobyc sztuk cztery, ale to moze ulec zmianom w zaleznosci od ogolnej liczby czlonkow Stowarzyszenia. Ponadto Stazysta musi wypelniac zadania terenowe, zapoznawac sie z zestawami wykorzystywanych przez nas narzedzi, a takze zapoznawac sie z literatura obligatoryjna. Redakcja: Co potem nastepuje? Jedda: Jesli stazysta zdobedzie komplet poparc, moze podejsc do Egzaminu, ktory przeprowadza Komisja Egzaminacyjna. Zadajemy pytania z historii Stowarzyszenia, dziedzin jakimi zajmu - ja sie Inzynierowie, na przyklad automatyka, czy swiatopoznawstwo... oczywiscie pytamy rowniez ze znajomosci artykulow naszej Ustawy. Redakcja: Jak Mistrzyni ocenia ow system? Jedda: Oceniam go bardzo wysoko. Poszczegolni Inzynierowie maja wglad w dzialania Stazystow, a w ten sposob kazdy z pelnoprawnych Wynalazcow moze sie przyczynic do przebiegu Stazu. Redakcja: Co sadzi Mistrzyni o ostatnich wymia - nach w kadrze Stowarzyszenia? Wszyscy wiemy, ze takowe nastapily jeszcze niedawno. Jedda: Ubolewam nad tym nieopisanie... kazda taka zmiana odbija sie w jakims stopniu na nas wszystkich. A trzeba przyznac, iz nasze grono nie jest pokaznych rozmiarow. Ciagle odchodza zasluzeni Inzynierowie. Mlodziez nie moze juz czerpac z ich wiedzy oraz doswiadczenia. Redakcja: No ale stara gwardie zastapila mloda, pelna energii krew, prawda? Jedda: Prawda. Mlodziez to zawsze cos dobrego. Swieze idee oraz pomysly. Inny punkt widzenia. Mimo to chcialabym wspomniec przede wszystkim kolegow Tabularixa, Nilmora, Binkena oraz Frona, a takze kolezanke Tove. Dla mnie to sa szczego - lne osoby i wiele im zawdzieczam. To tyle jesli chodzi o osobiste wtracenie. Redakcja: Najwieksze sukcesy oraz porazki? Jedda: Moze zaczne od porazek, zeby miec to juz za soba... Mysle, ze najwiecej powiem jesli ujme to tak: moja najwieksza porazka jest to, ze nie potrafie zwykle przekazac swoich intencji, i chociaz sa one dobre ... niestety nie w takiej formie trafiaja do odbiorcy. To sie tyczy zaro - wno czlonkow Stowarzyszenia jak i osob postr - onnych. W zwiazku z tym wszelakie konflikty i problemy maja jedno i to samo zrodlo. Jest kilka rzeczy, ktore chcialabym zmienic i mi sie nie udaje ale przypisywanie winy za to sobie samej byloby przesadnym masochizmem... Redakcja: A sukcesy Mistrzyni? Jedda: Bardzo chcialabym aby moje starania zos - taly kiedys docenione i aby to inni o nich mowili, ale poki co musze o nich mowic sama. Jestem dumna z paru rzeczy... Wprowadzilam w zycie wiele ciekawych koncepcji: Konkurs Stype - ndialny, nowa Ustawa Zasadnicza, reaktywacja funduszu Stowarzyszenia, ukonczenie budowy Gnomiometra, czy kontynuacja projektu Encygnomopedia. No i oczywiscie dbalosc o poziom Stowarzyszenia... nigdy nie pozwole aby stracilo swoj dawny blask. Redakcja: Dobrze. Ulubiony przysmak i napitek? Jedda: Ulubiony przysmak? Lody czekoladowe z owocami. Co do napitku to podczas pracy kawa... i to w calkiem duzych ilosciach. A w czasie wolnym... szklaneczka destylatu. Redakcja: Jaka jest zyciowa maksyma Mistrzyni? Jedda: Slynne gnomie przyslowia: "Milczenie jest zlotem, mowa jest srebrem, a gadulstwo jest mi - edzia, ktora i tak w mithryl mozna przemienic", albo cos z prywatnych zbiorow ... "Myjcie sie dziewczyny bo nie znacie dnia ani godziny"... typowy rechot Mistrzyni Redakcja: Jakie cechy uwaza szefowa za najwazn - iejsze w pracy inzyniera? Jedda: Pasja i poczucie humoru. Redakcja: Bardzo dziekuje w imieniu redakcji Periodicusa, za udzielenie nam wywiadu... Jedda: Cala przyjemnosc po mojej stronie. Redakcja: Czolem! > przeczytaj strone 2 Zatytulowano: Lupa Wynalazkow Galeria Stala Choc Wynalazki Stowarzyszenia Gnomich Wynalazcow znane sa i podziwiane, to jednak wiedza na temat ich dzialania znikoma sie wydaje. Stad i niniejsza galeria. Postaramy sie w prosty i w czytelny sposob przedstawic Ci - Drogi Czytelniku historie oraz zastosowanie naszych Wynalazkow. Na przyslowiowy pierwszy ogien wyznaczylismy Lupe. O Lupie prawia najstarsze zachowane Kroniki biblioteki Stowarzyszenia. Wedle rekopisow mial zaprojektowac ja niejaki Sevahl, gnom z postury krasnoluda przypominajacy, za to slepy niczym kret, a przynajmniej w slepocie mu dorownujacy. Gnom ten z zawodu Wynalazca nigdy nie byl, a swe zycie lowiectwu poswiecil i jego arkana do smierci zglebial. Ponoc zdolnosci jego na ustach innych $.zec.. az za morze zagnalo. On bowiem .@" " 4. jak malo kto w tamtych czasach, d" % a bylo to na dzisiatki lat @ ## 3 przed przyplynieciem ludzi, J ## b slady zwierzyny rak dotykiem F . 4 rozroznial a i po dzwiekach L ; 4 gatunki rozpoznawac potrafil. 3 . P Jako, ze wiekszosc zycia pracy b ' J poswiecil, sil na nic nie szczedzil, %. @ to i na starosc znaki tego nosil. Skora ^%. r" palcy jego tak zrogowaciala, ze zmysl ^"*==*" dotyku stepil sie znacznie, a i praca ## nie dosc, ze efektow wielkich nie dawala ## to i glod doskwierac mu zaczal. I to ## wlasnie wtedy Sevahl mial wpasc na pomysl, ## jak tu wzrokowi swemu dopomoc. Skad wzial ## szklo powiekszajace ...? Wielki Pozar swymi ## plomieniami pochlonal newralgiczne stronnice ## rekopisu. Hipotez jest wiele, lecz nie dla ## nich miejsce w naszej galerii. Gnom szkielko traktowal jak najswietsza relikwie, uzywal jak tylko sposobnosc ku temu sie nadarzyla. Jakiez bylo jego zdumienie, gdy przez nie spojrzawszy, swiat wiekszy mu sie wydawal. Elfie pieknosci, znieksztalcone juz tak uroda nie zachwycaly, zas bestyje grozniejsze wydawac rzekomo sie mialy. Niewiele wiosen musialo uplynac, by Sevahl zastosowanie szkielka w lowiectwie wykorzystywac zaczal. Zblizal je do podloza i sladom wnikliwie sie przygladal. Mankamentem w calej sprawie byl jeno ksztalt soczewki, gdyz kraglosci oraz gladkosc powierzchni nie dawaly przedmiotu stabilnie utrzymac w dloni. I na to gnom rade jednak znalazl. Rzemykiem szkielko oplotl, a za pomoca dluzszego na szyi zawieszone nosil. Malo tego!Dla potomnosci swa wiedze spisal a rekopis tytulem: "Projekt Lupy" opatrzyl. Dla szczegolnie wnikliwych z wyjasnieniem spiesze, ze slowo "lupa" ze jezyka starognomiego sie wywodzi, a pierwotnie slowem "lupus" wilka nazywano. A ze Sevahl wiele w swych notatkach miejsca wilkom poswiecil, to i taka etymologije slowa "lupa" zgodnie przyjeto. Gnomi Wynalazcy, na podstawie rekopisu oraz projektu Sevahla, rozpoczeli prace nad udoskonaleniem Lupy, a ich trud i pomyslowosc podziwiac mozna po dzis dzien. Soczewka oprawiona zostala w metalowa ramke, zas jako uchwyt zastosowano rurke. Wynalazek ten ma kilka podstawowych, naukowo zbadanych i potwierdzonych zastosowan. Znacznie poprawia skutecznosc tropienia zwierzyny, a i slady innych istot rozpoznawac pomaga. Doskonale nadaje sie do badania otoczenia, jak chociazby marnie wygladajacego kompana, tudziez panny, ktorej nadmierny zarost intrygujacym sie wydaje. Aby lupa zadanie swe skutecznie spelniala, nalezy ja co jakis czas rekawem badz chusteczka delikatnie przecierac. Przedstawila Mistrzyni Jedda von Habenix - Kerd > przeczytaj strone 3 Zatytulowano: Kacik mlodego alchemika ========================================================================== | Nazwa: Aralia Wysoka | | | | Wyglad: Szary kolczasty korzen | | | | Charakterystyka: Silnie wloknisty, na zewnatrz brazowoszary, wewnatrz | | szarawozolty korzen. Liczne kolce i aromatyczny zapach| | upewniaja cie, ze jest to korzen aralii wysokiej, | | niewielkiego drzewa o nierozgalezionym, cienkim pniu. | | | | Dzialanie: | | Przezucie tego ziola powoduje zwiekszenie odpornosci | | oraz zmniejszenie zmeczenia. Jednak zatruwa. | Ulik var Indagatrix =========================================================================== > przeczytaj strone 4 Zatytulowano: Sernik Tusi SERNIK TUSI Skladniki: MASA SEROWA: 1 kg sera potrojnie zmielonego 3 jajka 1 kubek cukru pudru 1 budyn waniliowy 1/2 kostki masla sok z 1 cytryny CIASTO: 3 szklanki maki 5 zoltek 2 lyzeczki proszku do pieczenia szczypta soli DODATKI: 5 bialek 2 puszki ananasow lub brzoskwin 2 lyzki maki ziemniaczanej 3 lyzki cukru Etapy przygotowania 1. MASA: utrzec ser z maslem, zoltkami z 3 jaj, budyniem i sokiem z cytryny. Ubic piane, dodac do masy serowej i wymieszac. 2. CIASTO: wszystkie skladniki wymieszac i wyrobic. Ciasto podzielic na dwie czesci, jedna z nich wstawic do chlodnego miejsca na okolo godzine. 3. Na wysmarowana blache wylozyc druga czesc ciasta i zrobic podklad. Wylozyc na wierzch mase serowa, ulozyc plastry ananasow lub brzoskwinie. Ubic piane z 5 jajek z cukrem, dodac make ziemniaczana i delikatnie wymieszac. Przelozyc na blache i rozprowadzic po ananasach lub brzoskwiniach. 4. Posypac startym na tarce schlodzonym ciastem. Piec przez okolo godzine. Smacznego zyczy Tusia Hofmeier > przeczytaj strone 5 Zatytulowano: Shaerrawedd __ __ ___ __ _ __ __ _ / / /\ \ \ /\_/\ / _ \ /__\ /_\ / / /\ \ \ /_\ \ \/ \/ / \_ _/ / /_)/ / \// //_\\ \ \/ \/ / //_\\ \ /\ / / \ / ___/ / _ \ / _ \ \ /\ / / _ \ \/ \/ \_/ \/ \/ \_/ \_/ \_/ \/ \/ \_/ \_/ DO STAROZYTNYCH ELFICKICH RUIN NIEOPODAL PLYTKIEGO JARU. zwiedzil i spisal: Nimbus, Wynalazca z Toscanii, gnom. * Przedmowa: Ponizej zaprezentowany raport z przebiegu mojej wyprawy do Kaedwenskich lasow, jest w gruncie rzeczy rodzajem opisowego przewodnika, dla kazdego, kto chetny bylby zwiedzic owe malownicze okolice. W trakcie zapuszczania sie wglab gluszy radze uwazac! Nie kazdy moze miec takie doswiadczenie obozowe jak ja! * Dluga, siwa broda platala mi sie w okolicach pepka. Smolistoczarny, pozbawiony rekawow kabat ciagle platal mi sie miedzy nogami znaczaco utrudniajac wedrowke. Bylo jednak zbyt goraco zeby spiac go otulajac sie gruba wa - rstwa materialu. Powiew chlodnego wiatru przynosil uko - jenie zmyslom, odrobina cienia skorze oraz oczom. Zwir i piach 'skrzypialy' pod moimi stopami, przy kazdym na - wet najlagodniejszym kroku. Dysponowalem jedynie nikly - mi zapasami wody i kilkoma surowymi, slonymi rybami za - kupionymi na targu - alez moj chlebak cuchnal! Tak wiec z beretem na przypruszonej siwizna glowie, a takze kla - merka sprytnie umieszczona na nosie, przemierzalem ko - lejne mile coraz bardziej oddalajac sie od cywilizacji. Trakt byl solidny i dobrze utrzymany - laczyl w koncu ze soba kupieckie Daevon i masyw Mahakamski. Nagle z ogromna predkoscia minal mnie konwoj wozow, opatrzonych herbami cechow kupieckich! Cale az po brzegi wyladowane byly zelastwem - helmami, korbaczami, toporami, kolczu - gami... karawana oddalila sie pospiesznie na polnoc. Mimowolnie siegnalem reka za pas. Dlon zblizala sie do rekojesci sztyletu, minela go jednak i chwycila zatkni - eta tuz obok, poreczna piersiowke. Pociagnalem lyk des - tylatu, nabralem powietrza do pluc i ruszylem przed si - ebie. W koncu udalo mi sie dotrzec do celu podrozy. Plytki jar rozciagal sie tu w strone poludniowa i poln - ocna. Zgodnie z zaleceniami przekupnia, ktory ofiarowal mi za skromna zaplate, szczegolowa mape okolicy, w poc - ie czola zbadalem slady kopyt pokrywajace jedna ze scian jaru. Nieco grzebiac sie i co chwile przewracajac na plaszczu wdrapalem sie na piaszczysta skarpe, skad uda - lem sie w kierunku zachodnim. Tu rozpoczynala sie moja przygoda! Wedrowalem sobie spokojnie waska sciezyna posrod jednych z najstarszych drzew jakie udalo mi sie w ogole w swoim dlugim zyciu ujrzec. Stare deby o rozlozystych koronach z pewnoscia pamietaly czasy mych narodzin. Mozliwe, ze wtedy w okolicy bylo bardziej spokojnie niz teraz. Po paru minutach drogi, kiedy to rozmyslalem nad ... hmm .. ... roznymi rzeczami, dotarlem w koncu do stromego waw - ozu. Zgodnie ze wskazowkami handlarza wdrapalem sie do gory i przedostalem na druga strone 'przepasci' po dos - yc stabilnym pniu jednego ze zwalonych drzew. Lesna sc - iezka, rozgladajac sie uwaznie za nowymi rodzajami ziol przemieszczalem sie w nieokreslonym kierunku, co jakis czas natykajac sie na samotna wiewiorke, rozwscieczonego dzika (na szczescie w poblizu jest mnostwo drzew) czy tez obnazajacego kly wilka. Puszcza sprawia wrazenie dzikiej, nieokielznanej, a jednoczesnie dumnej, pieknej i spokojnej! Caly ten las dziala jak jeden, dobrze zsy - nchronizowany chronometr - wszystko ma tu swoje miejsce, swoje prawa i obowiazki, a tej czesci lasu od bardzo ale to bardzo dawno nie dotknela stopa ludzka. Mijajac mal - ownicza polanke, wytrwaly podroznik dotrze do chyba na - jstarszej i najpiekniejszej czesci gluszy. Niektorym wydac sie moze, ze ostre galezie roslin, probuja powst - trzymac go przed zapuszczeniem sie glebiej, ale moge zapewnic, ze jest to tylko iluzja. Po przedarciu sie przez kilka niewinnych krzaczkow, ominieciu paru dziki - ch zwierzat o slepiach nabieglych krwia, dostalem sie bowiem do celu podrozy - starozytnych ruin elfickiego miasta. Byla juz ciepla, letnia noc, zas stare, popeka - ne sciany wykonane z rzadkiego rodzaju marmuru, pieknie mienily sie w blasku gwiazd. Ruiny rozciagaly sie w wi - elu kierunkach, totez niejednokrotnie przechodzilem ki - lka krokow aby natrafic na lity, kamienny mur. Przeszl - osc tego miejsca jest jednak duzo bardziej makabryczna niz sie moze wydawac kiedy stoi sie tak posrod zarosni - etych mchem szczatkow starodawnego zamku. Moje badania nie przyniosly jakichs znaczacych rezulta - tow. Zarowno w ruinach, jak i w okolicznych borach nie odnalazly sie slady zadnych wazniejszych wydarzen zwia - zanych ze starozytnym palacem... moje wysilki spelzly na niczym! Wsciekly na siebie, wydarlem kilka kart pergam - inu ze swego notesu, a nastepnie cisnalem je na ziemie. Ku memu zaskoczeniu jeden ze swistkow wpadl do waskiej struzki, krystalicznie czystej wody i poczal szybko przemieszczac sie wraz z nurtem. Rzucilem sie w pogon! Prawie zlamalem sobie noge na przecietych licznymi peknieciami schodach, zas na moment koniec mojej drewn - ianej protezy (zastepujacej mi prawa noge) utknal w ot - worze miedzy plytami. Udalo mi sie jednak zlokalizowac swoj cel dokladnie w momencie gdy zniknal w szczelinie wraz z woda splywajac do mrocznych podziemi pod szczat - kami zamku. Wtedy to uswiadomilem sobie, ze tajemnica tkwic moze w nienaruszonych az tak zebem czasu piwnicach i to wlasnie to odkrycie zmobilizowalo mnie do dalszych poszukiwan i do zapuszczenia sie w najodleglejsze zaka - tki miasta. Udalo mi sie stosunkowo szybko zlokalizowac szeroka wyrwe przez ktora z dusza na ramieniu wkroczylem do nigdy nie dokonczonych przez budowniczych miasta ma - gazynow i mniejszych badz wiekszych kamiennych sal. Nie zglebilem tu zbyt duzo tajemnic, kilka razy wyszedlem z podziemi by napelnic buklaki i wrocic znow do kontynua - cji badan. Tutaj potwierdzily sie moje przypuszczenia, iz mieszkancy miasta na powierzchni musieli opuszczac je w ogromnym pospiechu ze wzgledu na jakies zewnetrzne zagrozenie. Wysuwam nawet hipoteze, ze tym zagrozeniem mogla byc wojna z ludzmi. W kazdym razie dalsza penetr - acja skladow pod budowlami nie przyniosla zadnych ciek - awych i godnych zamieszczenia na lamach Periodicusa od - kryc. Rozkoszujac sie jednak pieknem lasu udalo natknac mi sie na tajemniczego polelfa, ktory dal mi dalsze ws - kazowki - powrocilem pomiedzy stare, elfie kruzganki aby szukac czegos, co przeslaniac miala... zaslona bluszczu! I... w koncu sie udalo! Odsunalem te 'naturalna zaslone' a nie minelo kilka chwil zanim nie stalem w samym srodku starozytnych, elfickich katakumb. Przyznam, ze wtedy to juz naprawde ciarki przeszly mi po plecach. Zimny pot zalal czolo, oczy poczely wodzic po gladkich scianach grobowca. Gdyby tropili mnie lowcy z Komanda Scoia'tael, szybko znalezli by mnie - wystarczyloby wsluchac sie w cisze, a natychmiast moja pozycja bylaby zdradzona przez dudnienie serca! Przeszedlem labirynt korytarzy i wysz - edlem na swiatlo dzienne... a wlasciwie pierwsze co uj - rzalem to migoczace na niebie gwiazdy. Znalazlem sie na starym, opuszczonym cmentarzysku. Przyznam, ze wydarze - nia jakie sie dotychczas rozegraly nauczyly mnie troche doceniac sztuke elfow, ich walecznosc i kunszt - ale tylko troche! Nie popadajmy w skrajnosci! Przechadzalem sie miedzy grobami majac swiadomosc, ze kazdy moj krok zaklocal spokoj tego miejsca... opuscilem je wiec lecz uprzednio poklonilem sie jednej z rzezb. Taki staruch jak ja rowniez potrafi byc sentymentalny! Znalazlem gr - oby, teraz poczalem cofac sie za linie miasta, gdyz ni - eraz slyszno mi bylo o legendarnej, zaginionej bibliot - ece. Wlasnie ja zamierzam teraz odszukac. Przyznam, ze kiedy to pisalem nie sadzilem, ze bedzie tak trudno zl - okalizowac owe pomieszczenie. Penetrujac okolice ruin natknalem sie jednak na... tajemne przejscie! Tak! Tuz za krystalicznym wodospadem odnalazlem mroczna komnate, gdzie stal wykuty w czarnym marmurze posag i dziwny, rowniez marmurowy stol. Dokladnie ogladajac blat, spos - trzeglem wyryte od spodu runy, ktorych tresc przez wiele godzin pozostawla dla mnie jedynie zagadka. Podobnie jak wiszace na scianach gobeliny... same zagadki! Coraz wi - ecej pytan, zamiast odpowiedzi! A na dodatek postrzepil mi sie juz calkiem nowy kabat! Ciezkie zycie gnomiego badacza! Ale w koncu udalo mi sie wpasc, na cos na co prosty umysl nigdy by nie wpadl... na przeszukanie scian za tkaninami. Odnalazlem tam kolejne ukryte przejscie, a to zaprowadzilo mnie do... biblioteki! Coz. Mozna tu znalezc kilka godnych uwagi pozycji. Nie jest to zbior moze tak obszerny jak biblioteka naszego Stowarzyszenia, ale i tak jest calkiem pokazny. Okazalo sie jednak, ze i drugi gobelin skrywal pewna tajemnice - starodawne lab - oratorium. Wszystko to wygladalo tak jakgdyby ktos cia - gle zamieszkiwal to miejsce! Wszystko bylo pukladane w ladzie i w porzadku! To bylo naprawde fascynujace... I na tym zakoncze swoj reportaz z wyprawy. Po tym jak opuscilem tajemne komnaty, skierowalem sie spowrotem w strone cywilizacji posiadajac wiele interesujacych inf - ormacji, wiele odpowiedzi ale jeszcze wiecej pytan. Z cala pewnoscia ruiny skrywaja jeszcze liczne tajemnice, ktore nie mi, ani nie moim nastepcom, ale dopiero nast - epcom nastepcow ich nastepcow, przyjdzie odkryc i rozw - iazac! Nie wiem jakiej zbrodni dopuscilem sie publikujac owe informacje, zyje jednak slynnym przeslaniem: "Nie ma nic gorszego od niewiedzy"! > przeczytaj strone 6 Zatytulowano: Tilea __________________________________________________________ / \ ****** ** ** ***** ** ** ** ** ** **** ** ** ** *** ** ** ** ** ** ** ******** ** ** ***** ***** ** ** \__________________________________________________________/ I Geografia II Polityka III Glowne Miasta IV Zagrozenia I GEOGRAFIA 'Skoro na polnocy sa gory, a na zachodnie morze, to jestem...gdzie ja w ogole jestem ?' Tilea lezy na poludnie od Bretonii, na poludniowy-zachod od Imperium, nad Morzem Tileanskim, ktore stanowi morze wewnetrzne tego panstwa. Na polnocy graniczy, przez Gory Irrana, z Bretonia. Na wschodnie, przez Gory Apuccini z Ksiestwami Granicznymi. Poludnowa granice panstwa wyznacza wielka woda. Na zachodzie, granica z Estalia, przebiega przez Gory Abasco. Najwieksza wyspa nalezaca do Tilei jest Sartosa, ktora mozna zobaczyc gdy plyniemy statkiem z Novigradu do Urimbo. Bretonia ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^ ^^^^^^^^^^^^ G. Irrana ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^ ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^ ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^ ^^^^^^^^^^ M ^^^^^^^^^^^^^^^^ ^^^^^^^^ S ** ******* ^^^^^^^^^^^^^^ ^^^^^^******** ********* ^^^^ G ^^^^^ ^^^^ T****************U ^^^^^^^^^^ ^^^^^****************** ^ A ^^^^^ K G Estalia ^^^^^******* Morze ******* ^ P ^^^^ S R ^^^^^********************R* ^ U ^^^^ I A ^^******** Tileanskie **** ^^ C ^^^ E N ^^^^************************ ^^ C ^^^ S I ^^^************************ ^^ I ^^ T C **^^************************* ^^ N ^ W Z ***^************************* ^^^ I A N ***^*********************** ^^^ E *************************** ^^ **************************L ^ ********* ************************* *********** ************************** ************ **** Sa******* *************** ^ - Gory *****^^******* ***************** * - Morze ******* ************************** ********************************** II Polityka 'Panowie, odlozcie te sztylety i porozmawiajmy jak cywilizowane istoty...' Terytorium podzielone jest na kilkanascie stanow, kazde pod przywodctwem najwiekszego miasta w regionie. Kazdy stan prowadzi wlasna polityke, nie ma zadnej wladzy jednoczacej panstwa-miasta. Najpotezniejsze stany leza nad morzem i posiadaja wlasna flote, ktora czesto walczy z flota z Estalii i Arabii o panowanie nad wielka woda. Bardzo silna jest rowniez rywalizacja pomiedzy poszczegolnymi stanami rzadzonymi praktycznie przez rodziny mafijne. Stany lezace w glebi ladu sa w wiekszosci silnie powiazane z tymi lezacymi nad Morzem Tileanskim. Mimo wewnetrznych sporow, 'panstwa' Tilei w razie razie niebezpieczenstwa jednacza swe sily, aby wspolnie pokonac wrogow. III Glowne Miasta 'Calkiem ladna ta miescina.' Luccini - Miasto portowe wybudowane czesciowo na ruinach elfiego portu. Luccini i pobliskie rowniny sa spichlerzem Tilei. W Luccini znajduje sie najwieksze mauzoleum Morra, do ktorego co 10 lat udaja sie wszyscy kaplani. Co do ruin, czesc miasta wybudowano na elfich fundamentach, pozostala czesc ruin pozostala nietknieta. Czasami lowcy skarbow odnajduja przejscia do zapomnanych korytarzy, w ktorych znajduja bardzo wartosciowe elfie skarby, lecz mimo to niewielu decyduje sie 'grzebac' w ruinach, mowi sie, ze sa one nawiedzone. Trudno mi sie z tym nie zgodzic gdy podczas drugiej nocy mojego pobytu w Luccini zimny wiatr wiejacy od strony ruin przyniosl zlewajace sie dzwieki placzu, wycia potepionych, blagan o litosc. Do tego w ruinach pojawialy sie swiatla. Podobno podziemia ruin sa kilka razy wieksze od samego Luccini... podobno, poniewaz bardzo niewielu odwazylo sie eksploratowac ruiny, a i niewielu z nich zdolalo opowieciec na co natrafilo. Miasto zostalo zaznaczone na mapie litera 'L' . Miragliano - Miasto zostalo wybudowane na setkach malych wysepek, polaczonych kamiennymi mostami. Brzegi wysp zostaly oblozone kamieniami i morze stalo sie w ten sposob kanalami, pelniacymi role ulic. Na zachod od miasta znajduja sie wielkie bagna, na koncu ktorych stoi Skavenblighy, stolica Imperium Skavenow. Samo Mirigaliano wielokrotnie opieralo sie ataka skavenow, na tym miescie lamaly sie wszystkie ataki hodr skavenskich na Tilee. Miasto zostalo oznaczone litera 'M', a Skavenblight 'S'. Remas - Miasto Zostalo wybudowane na przyladku nad Morzem Tileanskim. Mieszkancy Remas maja reputacje najlepszych rybakow na swiecie. Miasto otoczone jest z trzech stron woda, a od strony ladu dostepu bronia dwie linie murow i twierdza. Czeste sa potyczki z Miragliano, ktore czasami zamieniaja sie w regularna wojne. Na mapie oznaczone literka 'R'. Sartosa - Miasto piratow, lezace na najwiekszej z wysp tileanskich. Statki z pirackimi banderami powieajacymi na masztach zawsze znajda schronienie w porcie. W miescie znalesc mozna wszystko: jedwab z dalekiego wschodu, kamienie szlachetne z Nowego Swiata, zloto i srebro, wino z Bretonii, proch z Imperium. Sartosa rzadza piraci, oficjalnie, sposrod kapitanow pirackich zalog co roku wybierany jest Krol Piratow. Na wyspie obowiazuje prawo stworzone przez piratow, ale o dziwo o wiele ostrzejsze i skuteczniejsze niz w innych regionach. Surowe kary groza za kradzieze, morderstwa, roznego rodzaju przekrety i zdrade, a trzeba wiedziec, ze winni zawsze zostana zlapani i osadzeni, takie pirackie prawo. Wiec jesli znajdziemy kogos kto wybiera sie na Sartose i nie zostaniemy zlupieni podczas zeglugi, na wyspie mozemy czuc sie wzglednie bezpieczni. Na mapie oznaczne jest literkami 'Sa'. Tobaro - Miasto otoczone jest skalami, ze wszystkich stron. Dostepu od portu bronia skaly, pomiedzy, ktorymi przeplynac potrafia tylko tobarscy nawigatorzy. Dawno temu ten teren zamieszkaly byl przez potworne, skrzydlate kreatury, ktore zakladaly gniazda na szczytach gor i w gorskich jaskiniach. Pierwszymi istotami inteligentnymi jakie tu przybyly byly elfy. Przepedzily one potwory, wyznaczyly dziewiec przesmykow pomiedzy skalami, na koncu ktorych wykuli w skalach piekne bramy oznaczajace wejscie do portu. Elfy przeksztalcily naturalna zatoke w piekny port i powiekszyly gorskie jaskinie tworzac piekne, gorskie miasto. Podczas wojen z krasnoludami elfy opuscily miasto, ktore kilkadziesiat lat pozniej zostalo odkryte przez Tileanczykow i zamieszkale. Tobaro utrzymuje sie z handu kamieniami szlachetnymi i roznego rodzaju rudami wydobywanymi w gorach. Miasto na mapie oznaczone jako 'T'. Urbimo - Miasto portowe, majace polaczenie z Novigradem w odleglym Ishtar. Warta uwagi jest rowniez ogromna, gorujaca nad miastem swiatynia Mananna, boga morz. Na mapie oznaczone literka 'U'. IV Zagrozenia 'hmmmm...ciekawe co sie stanie jak wcisne ten wystajacy kawalek skaly...ups...PADNIJ!!' Oprocz typowych niebezpieczenst takich jak napady, wojny, epidemie, zatrucia i inne przyjemnosci tak i Tilea ma nam do zaoferowania cos specjalnego, co warto zbadac. Na ternie Tilei dumnie stoi Skavenblight stolica Skavenow, o tym, ze stworki te do przyjaznych nie naleza nie musze chyba wspominac...zapraszam do przeczytania ksiazki ( jakby nie bylo mojego autorstwa) o tej rasie. I prosze nie ludzic sie, ze spotkamy ich tylko na bagnach...kilka szczepow zyje rowniez w Tileanskich lasach, jednak lasy te mozna, przy odrobinie wprawy rozpoznac i ominac. Kolejnymi stworzeniami sa jakze znane i nielubiane goblinowate, panoszace sie w gorach. Hmm...pisalem juz o stworach chaosu zyjacych w lasach i gorach ? nie, nie chodzi o skaveny...bynajmniej nie tylko... Tilea jest centrum kultu Morra, co nie przeszkadza jednak nekromantom w uskutecznianiu ich plugawych praktyk. Chcesz sprawdzic ? Zapraszam do zwiedzenia pagorkow na wschod od pewnej osady rybackiej, lub odwiedzenia ktorejs z zapomnianych krypt, na cmentarzach Tileanskich. Musze jeszcze ostrzec przed zapuszczaniem sie na bagna ,albo napotkamy na pewne stworzenia o ktorych szerzej pisal Kolega Nilmor albo nagle z bagna siegna w naszym kierunku obrzydliwe macki i wciagna nas na samo dno bagna, gdzie zyje ich posiadacz... No i jeszcze cos, pewnien gatunek smokow ma swoje siedlisko w Gorach Przeskoku ( czesc Gor Irrana). Oczywiscie nie musze przypominac o wszelkiego rodzaju szczegolnych chorobach jak trad czy zatrucie jadem weza bagiennego, wkoncu wszyscy pamietamy o przestrzeganiu przepisow BHP. Po Tilei podrozowal i w roznych miejscach nocowal Inzynier Ulik var Indagatrix