Arkadia MUD MMORPG

Kriegswald

Kreutzfeldt

Rasa: polelf

Zawód: korsarz

Gildia: VR

Szkole Walki Raugena znam od lat najmlodszych kiedy to moj ojciec, Jacob Kreutzfeldt, zabieral mnie na walki pokazowe Waszych gladiatorow. Kiedys na arenie sie dzialo - tygrysy z Kitaju, pojedynki mistrzow! Z wypiekami na twarzy ogladalo sie za mlodu przyjacielskie sparingi braci broni, doskonalacych swoj fach. Wtedy tez poznalem kilka wielkich osobistosci ktorych juz z nami nie ma, jak chociazby Herr Jury Engel, znany trener Szkoly Von Raugen i oficer gwardii elektorskiej Klejnotu Imperium, ktory zwykl mawiac iz 'wszystkie ciosy nie wyprowadzone to ciosy nietrafione'. To wlasnie kontakty ojca, magnata w handlu ruda i wlasciciela dwoch szybow kopalnianych, pozwolily mi poznac wielu moznych tego swiata, jak herr Chris Wolf - Wielki Mistrz Zakonu Sigmara Heldenhammera czy chociazby herr Nix z Kruczych Torfowisk, wieloletni juz Mistrz Cechu Kupcow Novigradzkich - chociaz te spotkania odbyly sie lata temu, gdym mlody jeszcze byl i byc moze niegodzien zapamietania. Chociaz nazwisko ojca bylo juz powszechnie znane i szanowane, ze wzgledu na majatek ktory spotegowal, przejmujac interes po swoim ojcu, moim dziadku. Ojciec to jedna z osob ktore wywarly na mnie ogromny wplyw, i przez ktore podjalem sie przemierzania traktow w poszukiwaniu przygod. Mozna w sumie powiedziec, ze vater Jacob przygotowywal mnie do tego od najmlodszych lat. Szybko otrzymalem ksztalcenia w z awodzie kupca morskiego, polaczone ze szkola fechtunku z uzyciem miecza i tarczy. Szkolenia te ukonczylem z nalezyta starannoscia, a umiejetnosci nabyte nieraz ratowaly mi skore w ciagu ostatnich kilku lat. Bralem udzial rowniez w wielu ekspedycjach i misjach handlowych mojego ojca, wielu rowniez nieudanych. Wyplynelismy na wielkie morze w poszukiwaniu rynkow zbytu na rude zelaza i wegla w Albionie, czy podrozowalismy karawana handlowa do ksiestwa Couronne. W ramach pracy na dworze Kreutzfeldtow wykonywalem zadania kurierskie oraz kontaktowalem sie z klientami ojca. I tak oto wyruszylem na trakty. Wykorzystujac umiejetnosci nabyte podczas szkolen, a takze techniki walki podpatrzone w mlodosci, wyruszylem w poszukiwaniu przygod. Pomagajac caly czas ojcu rozpoczalem awanturniczy tryb zycia walczac z roznego rodzaju plagami, nekajacymi okoliczne terytoria. Wraz ze wzrostem umiejetnosci bojowych, a takze nauka zwyczajow walki zielonych, pokrzywionych goblinow pozwolila zawiazac pierwsze przyjaznie na polu bitwy. I tak tez wstapilem do organizacji Mlode Wilki, zalozonej przez Herr Zygfryda Gortssona. Wsrod przyjaciol takich jak herr Arne Adler, Bugdolf Verhert czy frau Sevel z Eataine rozpoczelismy wspolne cwiczenia, eksploracje i poznawanie tego swiata. Bardzo imponowala mi ta organizacja - poniewaz z zasady przysluzyc sie miala wiekszemu dobru. Niestety, ze wzgledu na nagly wypadek ojca, ktory podczas polowania ranion zostal w wewnetrzna strone uda przez dzika, zmuszon bylem zrezygnowac ze wspolpracy z ta organizacja. Patrzac z perspektywy czasu, chwile po mnie kilka osob zrezygnowalo dolaczajac do roznych stowarzyszen i organizacji. Przejalem obowiazki ojca, szukajac najrozniejszych zielarzy, cyrulikow, bialych magow i chirurgow z najdalszych zakatkow swiata. Nawet inzynierowie Averheimscy skonstruowali, na moje zamowienie, specjalny dylizans jednoosobowy, napedzany ruchem rak osoby chorej, badz pchany od tylu. W trakcie mojej samotnej tuaczki przez swiat, w poszukiwaniu rozwiazania tej sytuacji - na dwor Kreutzfeldtow zjechala sie najdalsza rodzina, chcac rozszarpac to, co z majatku mojego ojca zostalo, liczac ze Jacob juz sie z tego nie wylize. Jakim zdziwieniem bylo ujrzec wujostwo, ktorego nie widzialo sie dlugimi latami. W tym okresie trafilem tez na dokumenty dotyczace mojej matki, Ellen Kreutzfeldt. Zmarla gdy bylem ledwie szczenieciem, totez niewiele ja pamietam. Opisujac dokumenty, mialem na mysli glownie ich brak. Rozpatrujac sprawy ojca, nie znalazlem ni aktu malzenskiego, ni opisu stanu cywilnego w papierach urzedu. A przeca kazdy, kto urodzil sie w Imperium wie - ze urzedy nigdy sie nie myla. Magia oraz dlugi okres powrotu do zdrowia pozwolily mojemu ojcu na wybudzenie sie z maligny i odzyskanie czesciowej sprawnosci fizycznej. Wielkosc szczescia, z pomoca ktorego ojczulek powrocil do zywych przeroslo jedynie moje zdziwienie brakiem wdziecznosci za dopilnowanie spraw spolki. Rozpoczalem swoja wlasna dzialanosc, zarejestrowana przez urzad w Averheim - Blekitne Wagi. Szczerze powiedziawszy, miast spolki handlowej utworzylem cos na ksztalt fundacji, i wiecej do tego interesu dokladalem niz wyciagalem zen. Mielismy dobre momenty - udalo sie nawet odbic zalany garnizon bez pomocy stowarzyszenia, czy spenetrowac krypte w Averlandzie wespol ze Zgromadzeniem Halflingow. Swoje kroki pokierowalem rowniez do Oxenfurtu, gdzie udalo mi sie uzyskac tytul Truwera. Poznalem nowych znajomych w tym herr Tylendela z Doliny Kwiatow. Herr Tylendel nucil czasem pewna melodie, ktora pamietam z czasow dziecinstwa. To on naprowadzil mnie na korzenie matki - nie Ellen Kreutzfeldt, a Ellyndael aen Dol Blathanna. Skonfrontowalem sie z moim ojcem w tej sprawie, zaginionych papierow, aktu malzenstwa... Cale moje dotychczasowe zycie ojciec probowal zataic fakt mojej mieszanej krwii. Za mlodzienca kazal zapuszczac was, ktorego wyhodowalem z trudem, i nosic wlosy opadajace na uszy. A jednoczesnie nigdy nie dopuszczal mieszanca do wladzy w swojej spolce handlowej. Miara sie przebrala, i opuscilem dworek Kreutzfeldtow, zostawiajac sobie nazwisko, sygnet rodowy i zarost.

Wiedza

Chaos i jego twory

50/79 (63%)

Goblinoidy

72/94 (77%)

Golemy

14/21 (67%)

Istoty Demoniczne

13/19 (68%)

Jaszczuroludzie

13/11 (118%)

Magia i jej twory

21/42 (50%)

Nieumarli

64/106 (60%)

Pajaki i Pajakowate

15/21 (71%)

Ryboludzie

4/28 (14%)

Smoki i Smokowate

39/46 (85%)

Starsze Rasy

19/47 (40%)

Stwory Pokoniunkcyjne

75/104 (72%)

Szczuroludzie

25/24 (104%)

Wampiry

8/13 (62%)

W sumie: 432/655