Arkadia MUD MMORPG

Periodicus numer 59

Relacja z koncertu, Epitafium Barda, wywiad z Agisem, zagadki, wyniki ankiety, Karczmy Świata, krzyżówka.

o—————————————————————————–o
| Data wydania: trzydziesty szosty dzien pory Yule |
| |
| |
| /)_(\ |
| ______( 0 0 )______ |
| /_/_/_/\` ’ `/\_\_\_\ |
| )’_'( |
| ____.””_””.____ |
| P E R I O D I C U S |
| |
. .
. .
Witamy Was w kolejnym numerze Periodicusa!

Sama nie wiem od czego zaczac zachwalanie dzisiejszego
numeru! Jego ozdoba jest bez watpienia nowy Czempion Szkoly
Walki Rodu von Raugen – Agis Jaeger, zaprezentowany przez
Redaktor Alicie – jej „Rozkladowka” doskonale nadaje sie do
powieszenia nad lozkiem, co zostalo juz sprawdzone przez
niektore z naszych Redaktorek. Goraco polecamy! Ponadto
Redaktor Nahaan zaprasza Was do ponownego przezycia emocji
towarzyszacych organizatorom, publicznosci i uczestnikom
recitalu oraz konkursu piesni, zorganizowanych przez wladze
Wydzialu Poezji i Truwerstwa Uniwersytetu Oxenfurckiego.
Czytajac, sami sie przekonacie, ze bylo czego posluchac!
Redaktor Chivasso okrasil nasze sprawozdanie historia barda
ktoremu oddajemy czesc na naszych lamach, jednoczesnie na
swiatlo dzienne pokazujac jego talent i dokonania. Sam przy
tym nie zapomnial o wlasnym talencie literackim – „Zagadki
Tileanskie” zachwycaja i niezmiennie zmuszaja do lamania
sobie nad nimi glowy, polecamy wiec, zarowno artykul, jak i
nagrode za prawidlowe rozwiazanie! Zebrane, poukladane oraz
opublikowane przez Redaktora Nahaana Wasze odpowiedzi
wiencza dzielo Ankiety Lingwistycznej. Odkryjecie rowniez
kolejna z „Karczm Swiata” oraz bedziecie miec sposobnosc
sprawdzenia sie w krzyzowce o niebagatelnej tematyce, ktora
przygotowala Redaktor Seren.

Serdecznie zapraszam!

Inz. Red. Tuna Loon – Naai
Aktualna Redaktor Naczelna

W tym numerze:
* Relacja z Parku Myslicieli, czesc 1………………strona 1
* Relacja z Parku Myslicieli, czesc 2………………strona 2
* Bard nie doczekal………………………………strona 3
* Wywiad z Agisem – czesc 1……………………….strona 4
* Wywiad z Agisem – czesc 2……………………….strona 5
* Zagadki Tileanskie……………………………..strona 6
* Ankieta lingwistyczna – wyniki…………………..strona 7
* Karczmy Swiata – Pod Wolem………………………strona 8
* Periodicus bawi i uczy………………………….strona 9
. .
. .
| |
| |
o—————————————————————————–o

> przeczytaj strone 1

Zatytulowano: Relacja z Parku Myslicieli, czesc 1

o—————————————————————————–o
| |\ | _ \ _) | | |
| |/ | | ( ) | | _ \ __| | __| _` | | |
| / | ( ) | __ < __/ ( | | ( | | |
| /|_ ( ) | _| \_\ \___| \___| _| \__| \__,_| _| |
| (_|_) |
| | _.._ a b s o l w e n t o w i s t u d e n t o w |
. (_| _.-” „-._ W y d z i a l u P o e z j i i T r u w e r s t w a .
. : : U n i w e r s y t e t u O x e n f u r c k i e g o .
| .-„”-. |
| : : | o r a z
_:__| |__:_
/I’ 'I\ | / |
//|_/| ___________|\_i\\ . < _ \ \ | / | | _| (_-<
'/._/ / ’-..-”-..-’ \ \_.\’ _|\_\ \___/ _| _| _\_\ \_,_| _| ___/
[.__]/________________\[__.]
|___| |___| b a r d o w – a m a t o r o w

u s w i e t n i a j a c y o t w a r c i e
w y r e m o n t o w a n e j s c e n y k o n c e r t o w e j
w a k a d e m i c k i m P a r k u M y s l i c i e l i

— = —

Z koncem Yule, wedlug gnomiej miary liczac pierwszego sierpniownika,
na nowoodnowionej scenie w Parku Myslicieli, na terenie Akademii
Oxenfurckiej odbyl sie wyczekiwany przez wielu koncert i zaraz po nim
konkurs piesni. Nagrode w tymze, poczatkowo wynoszaca 20 bitych w
mithrylu monet, anonimowy sponsor podwoil, zapewne w zamysle majac
zwiekszenie liczby chetnych.

Wydarzenie rozpoczelo sie punktualnie, o dwudziestej swiecy, by w
krotkim czasie z poczatkowych szesnastu osob gawiedz urosla do dwudziestu
dwoch dusz, wlaczajac w to organizatorow – truwerow z Wydzialu Truwerstwa
i Poezji, a wsrod widowni mozna bylo zobaczyc tak przedstawicieli kilku
stowarzyszen, jak i niezaleznych podroznikow, gdzie dalo sie zauwazyc
prawie wszystkie rasy.

Po krotkim przywitaniu Radna
Wydzialu, Isil, zaprosila do ………………………………
wzniesienia toastu z okazji : (…) :
toastu z okazji odnowienia : Przyszla jesien! Plona zlotem :
sceny, po czem organizatorzy : gorskie lasy i czerwienia, :
odspiewali znana w niektorych : Srebrem blyszcza buki :
kregach piesn „Polnoc-Poludnie”, : wsrod opadlych lisci. :
autorstwa Luany i Boldegara, : Lsni jaskrawo jarzebina, :
dajac popis wokalnych zdolnosci : grzyby sie po lasach plenia… :
i wspolpracy w odspiewaniu tejze : Gdy spizarnia pelna, :
na trzy glosy. : gdzie wlasciwie isc mi? :
: (…) :
Gdy ucichla burza oklaskow na : –Fragment piesni :
scenie pozostawiono sama Vidris, : „Polnoc-Poludnie” :
by samodzielnie zaspiewala piesn :…………………………….:
swojego wyboru, padlo na nieco
mniej znany utwor, zatytulowany „Pora spieprzac”. Z kolei Truwer Enefghar
zabawil publike utworem pod
……………………………… tytulem „Miasteczko Oxenfurt”.
: (…) : Nastepnie wystapil Freyr, laureat
: Wiac wnet, ach! Na jednej nodze : poprzedniego konkursu, ze swym
: nim historia znudzi gosci, : utworem „Wielorybim Szlakiem”,
: nim zrachuja swe pieniadze : oraz sama Isil z „Ballada o
: a spiewaczce wszystkie kosci. : Milosci Prawdziwej”, autorstwa
: (…) : Gwenn.
: –Fragment piesni :
: „Pora spieprzac” : Doczekalismy sie rowniez slynnej
……………………………… „Ballady o dupie” w wykonaniu
Vidris. „Hej siadzmy nad kufelkiem”
(autorka: Nazira), „Elfie uszy” (Isil) oraz inne utwory zabawily przed
czescia, na ktora
…………………………………………. wszyscy czekali,
: (…) : mianowicie konkursem.
: Wtem niebosklon na pol dzieli Ulryk gniewnym :
: glosnym grzmotem : Wszystkie utwory
: Maszt sie lamie, poklad peka, zagiel kladzie : konkursowe w calosci
: sie z loskotem : prezentujemy naszym
: Czymze Jego obrazili, wszak ich dusze byly : Czytelnikom w dalszej
: czyste : czesci, sprawozdania,
: Postanowil lecz ich wezwac na biesiadowanie : na nastepnej stronie.
: wieczyste :
: (…) ………………………….
: –Fragment piesni : (…) :
: „Wielorybim Szlakiem” : Z nowych czasow wichrem :
………………………………….: i przyszlosci snem, :
: Tu oderwiesz sie od pracy, :
Na tak zwane pierwsze przetarcie : Tu panuja przeciez zacy, :
szlaku zaproszono elfke imieniem Pest, : A jak czas im plynie? :
niestety po omdleniu tejze, z wrazenia : To ja dobrze wiem… :
najpewniej, pierwszy wystapil elf Ellax : (…) :
Quintero, znany wokol jako nauczyciel : –Fragment :
jezykow. Przedstawil eksperymentalny : „Miasteczka Oxenfurt” :
utwor pod tytulem „Spadaj”, odebrany ………………………….
bardzo cieplo przez zgromadzonych wokol
sceny gosci.
Elfke Pest poproszono o wystep
………………………………. zaraz po Ellaxie. Olsnila ona
: (…) : publike tekstem jakze poetyckim
: Lecz oto zza akacji pnia : i poruszajacym, pelnym synestezji
: Dziewczyna sie wylania : zatytulowanym „Sen”, przelamujac
: Jej blask przycmiewa swiatlo dnia : wlasna niesmialosc i rysujac w
: Krok lekki ma jak lania : umyslach publiki obraz wysnionej
: (…) : namietnosci.
: –Fragment :
: „Ballady o Milosci Prawdziwej” : Radgast, ktory wystapil po Pest
:……………………………..: zaprezentowal obszerny, skoczny
utwor zatytulowany „Wodnik”,
zapomniawszy niestety kilku wersow z tegoz. Wybaczamy, gdyz pan Radgast
mlodzikiem nie jest.
………………………………………..
Na sam koniec wysta- : (…) :
pil znany niektorym : Az raz sie dziewczyna w odwage zebrala :
podroznikom czlowiek, : I czule zolnierza w tylek poklepala! :
Marco, zaprezentowal : A ten miast sie cieszyc zadek w lapska :
kompozycje pelna melan- : chowa, :
cholii, zatytulowana : Srozy sie i gniewnie odzywa w te slowa: :
„Pierscionek”, ewiden- : Ma dupa szlachetna, dupa ma ze zlota, :
tnie zadedykowana ja- : nie bedziez jej macac gdy przyjdzie ochota! :
kiejs sympatii. : (…) :
: –Fragment :
Kiedy juz ucichly : „Ballady o dupie” :
oklaski, publika miala ………………………………………..
okazje, by zastanowic
sie spokojnie nad wyborem zwyciezcy, czas ten umilily wystepy poza
konkursem, profesjonalistow,
…………………………………. jak i amatorow. Popis swoich
: (…) : zdolnosci dal wokalnych znow
: A wiec zmartwienia, troski wszelkie : dal Enefghar, rowniez nasz
: Porzuc kto wchodzisz w nasze progi : redakcyjny Kolega Chivasso, na
: Niech w rekach ciaza kufle wielkie : co dzien pomocnik w Zajezdzie
: I niechaj z nami pija Bogi! : 'Bialy Kiel’ uraczyl publike
: (…) : swym glosem.
: –Fragment piesni :
: „Hej siadzmy nad kufelkiem” : Tymczasem przygotowano worek
…………………………………. z kartkami, na ktorych zebrani
mieli zanotowac swoj glos.
Liczenie glosow odbywalo sie przy „Pochwie Adamsona” w wykonaniu polelfki
Vidris.
……………………………………
Wreszcie naszedl moment na : Opowiem Wam mili, straszliwa historie :
ktory wszyscy czekali, czyli : Taka co zmrozi w Was wigor ducha :
ogloszenie wynikow. Ellaxowi : Historie o tym jak ogr nieopatrznie :
przypadlo miejsce czwarte, : Spozyl miksture z elfiego ucha… :
Radgastowi trzecie. Emocje : (…) :
siegaly zenitu, by sie : –Fragment piesni :
doczekac kulminacji, gdy : „Elfie uszy” :
ogloszono, ze Marco znalazl ……………………………………
sie na drugim miejscu, zas
nagrode w wysokosci 40 monet bitych w mithrylu wreczono Pest, ktora
ogloszono zwyciezczynia i
………………………………. poproszono o wystep bisowy.
: (…) : Marco, za poruszenie, ktore
: Juz spotkanie umowione : jednak wywolal swoim utworem,
: Juz w przedsionku sie cisniemy : otrzymal nagrode pocieszenia.
: A dziewczyny ucieszone : Wydarzenie zamknela Isil
: „Czekolady popijemy!” : wykonaniem „Blekitnej Perly”
: (…) : swojego autorstwa.
: –Fragment :
: „Pochwy Adamsona” …………………………………..
………………………….: (…) :
: Niech wie i pamieta kazdy kto slucha :
Gdy juz opadly calkowicie : Ze posrod topoli w spokoju spi :
emocje, zwiazane z konkursem, : Ta ktora czyni spiew uczta dla ducha :
Redaktor Alicia przeprowadzila : Ta, ktorej oko blekitem lsni :
z Isil de Soreil krotki wywiad : (…) :
z ktorego trescia mozecie sie : –Fragment :
zapoznac ponizej. : „Blekitnej Perly” :
…………………………………..

— = —

Red.: Pierwsze pytanie moze zadaje zbyt pozno, ale zaryzykuje: czy
emocje po koncercie i konkursie juz opadly, czy jeszcze gdzies
nucisz zagrane utwory?

Isil: Oui – emocje po koncercie juz opadly, minelo wszak pare dni. Nie
zaprzecze jednak, bym przez te kilka nastepujacych bezposrednio
po wydarzeniu dni nucic niektorych piesni nie miala. Zreszta –
juz planuje kolejny koncert i kolejny konkurs.

Red.: Czy moglabys skomentowac juz miniony koncert? Uczestnikow,
poziom, publicznosc, ogolne wrazenia? Ujmujac w skrocie: jak
bylo, z Twojego punktu widzenia?

Isil: Ja sie bawilam bardzo dobrze – choc moze nie tak dobrze, gdybym
po prostu na taki koncert przyszla. Wiadomo jednak, ze to cena
organizowania tego typu wydarzen. Uczestnikow bylo moze mniej
niz sie spodziewalam, ale kazden zaprezentowal swoje mozliwosci
na takim poziomie, ze moge im tylko pogratulowac. Publicznosc
dopisala – chcialabym z tego miejsca serdecznie kazdego, kto sie
na koncercie pojawil pozdrowic, szczegolnie jednak tych
Truwerow ktorzy wystapili na samym koncercie czyli Vidris,
Enefghara i Freyra.

Red.: Opowiedz o samych utworach konkursowych, to na pewno nie lada
stres i wyczyn je zaprezentowac i dac sie ocenic publicznosci.

Isil: Czy stres to nalezaloby zapytac samych zawodnikow. Sama kiedys
bralam udzial w koncercie, to moge powiedziec ze swojej
perspektywy ze oui, stres bywa ogromny – zwyciezczyni zreszta po
pierwszym wejsciu na scene omdlala z wrazenia takze… Wystapic
to wyczyn – bywa tez, ze publika bywa surowym sedzia.

Red.: Jest potencjal na indeks uniwersytecki?

Isil: Potencjal na indeks uniwersytecki jest – zwlaszcza u Pest i
Marca, ktory zreszta bardzo pozytywnie mnie swoja piesnia
zaskoczyl. Ta, ktora zaprezentowal na Turnieju Piesni imienia
Tenei Inevoany [„Bojka” – patrz rowniez Periodicus 54, str 1 –
przyp. Red.] nijak sie do jego „Pierscionka” nie miala – roznica
jest ogromna.

Utwor Ellaxa byl… Specyficzny w swej formie i wykonaniu – tego
typu poezja moze byc uznana za niszowa.

„Wodnik” Radgasta chyba byl uszczuplon o pare wersow, to w
calosci ocenic go trudno – jednak nie sadze, by Radgast mial
szanse podjac studia na Wydziale Truwerstwa i Poezji, choc
dziadem proszalnym jest klasy wyjatkowo wysokiej. Czy tez
niskiej.

Red.: A teraz o otoczce koncertu! Jak podano do wiadomosci, rowniez
poprzez plakaty, koncert uswietnil…?

Isil: Oui – koncert i konkurs to wlasnie z okazji przeprowadzenia
remontu muszli w Parku Myslicieli.

Red.: No wlasnie! Czy mozesz opowiedziec o kulisach tej odbudowy? Czy
Wydzial Poezji byl w to osobiscie zaangazowany? Jak przebiegly
starania, no i, podsumowujac, czy nielatwo bylo podjac i
doprowadzic do konca te dzielo?

Isil: Naturellement ze WTiP byl osobiscie w projekt remontu muszli
zaangazowany – oczywista za pozwoleniem Jego Magnificencji,
rektora De Boot. Starania o remont przebiegly bardzo sprawnie –
najpierw konieczna byla ocena obecnego stanu parku i dopasowanie
zmian do charakteru tej przestrzeni. Kiedy zarys propozycji byl
gotowy, Jego Magnificencja zwrocil sie do Patronow Akademii
Oxenfurckiej i Ci bardzo szybko sprawili, ze pomysl sie
urzeczywistnil. Chcialabym im tu bardzo, bardzo serdecznie za to
ekspresowe tempo podziekowac – merci.

Red.: Do tej pory w konkursach uczestnikow ocenialo wytypowane jury, a
nie publicznosc, dzielili sie na amatorow i studentow, nagrody
byly materialne, a dodatkowo od nastepnej edycji ma wejsc
obowiazujaca tematyka, nie nawiazujaca do dotychczasowych. Czy
ta konwencja zastapi definitywnie ta, ktora znamy?

Isil: Trzeba wyraznie zaznaczyc, ze konwencja koncertu i wystepujacego
przy nim konkursu to zupelnie cos innego niz Konkurs czy Turniej
Piesni – nie wykluczamy, ze oba te przedsiewziecia beda
wystepowac rownolegle, choc w najblizszym czasie chcemy
sprawdzic ten nowy model. Mam nadzieje ze to pozwoli na czestsze
wydarzenia okolomuzyczne i spopularyzowanie idei mniejszych, acz
czestszych konkursow dla umuzykalnionych – szczerze zachecam
kazdego, kto komponuje do sprobowania swoich sil. W minionym
konkursie nagroda rowniez byla materialna – czterdziesci monet
bitych w mithrylu – korzystajac z okazji, jeszcze raz dziekuje
tajemniczemu sponsorowi. Spinki jednak pragne zachowac dla
bardziej prestizowego wydarzenia, jakim bylby Turniej Piesni,
podzielony na kategorie, z powolanym jury.

Red.: Juz wlasciwie spelnilas moja kolejna prosbe – o powiedzenie paru
slow od siebie Czytelnikom, moze podziekowanie, czy zaproszenie
na kolejna odslone – ale mimo to, pozostawiam Ci kawalek strony
wylacznie dla ciebie i poprosze o krotkie podsumowanie wlasnymi
slowami.

Isil: Ogranicze sie moze do dwoch rzeczy – ponownych podziekowac dla
wszystkich, ktorzy wsparli koncert i konkurs, oraz do serdecznej
zachety do wziecia udzialu w nastepnym konkursie przykoncertowym.
Przypominam, ze jego temat to „swiatlo” i pole do popisu jest
bardzo szerokie. Prosze tez przekazac Czytelnikom zyczenia, by
sprzyjala im Pani Wena, jak zwykla mawiac Asandra [dawna Radna
Wydzialu Poezji i Truwerstwa – przyp. Red.].

Red.: W ten oto sposob, specjalnie dla Redakcji wypowiedziala sie Isil
de Soreil, Radna Wydzialu, organizatorka koncertu…

Isil: Nie tylko ja organizowalam ten koncert, byli to tez Truwerzy,
ktorzy tam wystapili, oraz Ci co zadbali o jego organizacje na
inne sposoby.

Red.: Zatem, poprawiajac: specjalnie dla Periodicusa wypowiedziala sie
Isil de Soreil, Radna Wydzialu, wspol-organizatorka koncertu…
Dziekuje ci serdecznie i od siebie, w imieniu – naszych w sumie
– wspolpracownikow z Redakcji zyczymy jeszcze wielu udanych i
pelnych wrazen koncertow i turniejow. Wszystkiego dobrego!

Isil: Merci raz jeszcze i wzajemnie.

— = —

Zapraszamy ponadto do zapoznania sie, na nastepnej stronie, z wywiadem,
jaki Periodicusowi udzielila Pest, triumfatorka konkursu. Prezentujemy
rowniez pelne teksty konkursowych utworow – obdarzmy uznaniem raz jeszcze
kunszt ich autorow i oddajmy sie magii ich poezji.

— = —

. ,_, ,_, .
. (o,o) –Nahaan aen Dol Blathanna (o,o) .
|./)_) (_(\.|
| ” ” ” ” |
o—————————————————————————–o

> przeczytaj strone 2

Zatytulowano: Relacja z Parku Myslicieli, czesc 2

o—————————————————————————–o
| |\ | _ \ _) | | |
| |/ | | ( ) | | _ \ __| | __| _` | | |
| / | ( ) | __ < __/ ( | | ( | | |
| /|_ ( ) | _| \_\ \___| \___| _| \__| \__,_| _| |
| (_|_) |
| | _.._ a b s o l w e n t o w i s t u d e n t o w |
. (_| _.-” „-._ W y d z i a l u P o e z j i i T r u w e r s t w a .
. : : U n i w e r s y t e t u O x e n f u r c k i e g o .
| .-„”-. |
| : : | o r a z
_:__| |__:_
/I’ 'I\ | / |
//|_/| ___________|\_i\\ . < _ \ \ | / | | _| (_-<
'/._/ / ’-..-”-..-’ \ \_.\’ _|\_\ \___/ _| _| _\_\ \_,_| _| ___/
[.__]/________________\[__.]
|___| |___| b a r d o w – a m a t o r o w

u s w i e t n i a j a c y o t w a r c i e
w y r e m o n t o w a n e j s c e n y k o n c e r t o w e j
w a k a d e m i c k i m P a r k u M y s l i c i e l i

— = —

Kiedy emocje po konkursie opadly i mozna bylo w koncu przecisnac sie
z naleznymi gratulacjami do triumfatorki konkursu, nie omieszkalismy
skorzystac z okazji, by umowic sie z nia i zadac jej kilka pytan.
Niestety szybko sie okazalo, ze popularnosc Pest nie sprzyja zadaniu –
zajeta codziennymi sprawami, teraz dodatkowo zmieszanymi ze fetowaniem
zwyciestwa, Pest wielokrotnie wymykala sie naszym redaktorskim sidlom.
W koncu jednak, wspolnymi silami Redaktorow Nahaana i Alicii udalo sie
osaczyc wciaz szczesliwa elfke, a ta podzielila sie z nam swa radoscia,
przy okazji skrupulatnie odpowiadajac na pytania o nia sama, tworczosc
i plany. Zobaczcie sami:

— = —

Red.: Serdecznie gratulujemy ci tego zwyciestwa!

Pest: Bardzo dziekuje!

Red.: Jakie to uczucie wygrac, jak smakuje zwyciestwo?

Pest: Smakuje radoscia i oszolomieniem, z drobna posypka
niedowierzania. Ale malutenka.

Red.: Od konkursu minelo juz troche czasu, emocje juz opadly, czy
moze wciaz swietujesz?

Pest: Nie, juz nie swietuje, swiat zwiedzam. Proza zycia, ale jaka
proza! Potwory, zbojcy. Duzo sie ucze! Potwory to ciemnosc,
kazdy ja zna. Niektorzy sie jej boja, ja troche tez, ale nie
chce sie bac. Chce byc silna.

Red.: Czy poezja jest ci bliska na co dzien w tej zyciowej prozie?
Nucisz sobie wlasne piosenki do lustra, czy w podrozy, lub
ukladasz sobie rymy na poprawe humoru, lub pomiedzy potworami a
zbojcami, czy raczej jest to dopiero poczatek twego poetyckiego
zywota?

Pest: Zdarza mi sie nucic wiele melodii. Swiat to slowa ubrane w
emocje. Czasem odczytujemy je nad wyraz, czasem ich nie widzimy,
tylko czujemy. Ja czuje slowa, chce je widziec i chce zeby inni
je widzieli i czuli. Sa zawsze sa inne, ale maja te same emocje.
Nuce jednak raczej falszywie, nie spiewam do lustra. To byla
moja pierwsza piesn.

Red.: Jakie masz zyciowe ambicje, czy ten konkurs to na przyklad
pierwszy krok w kierunku zawodowego truwerstwa? Rozwazasz wstep
na Wydzial?

Pest: Gdzie mi tam do Truwerow. Pani Isil taki dala koncert… i
wszyscy inni, na tych cymbalach… To chyba bardzo
odpowiedzialne zadanie byc Truwerem, poza tym tam sa egzaminy i
trzeba sie bardzo starac. Nie wiem, czy potrafie stworzyc cos
dobrego. Nie wiem, czy mam w sobie tyle talentu, by starac sie
o przyjecie na Uniwersytet. Moze to bylo jednorazowe olsnienie?
Bylam pod wplywem… silnych emocji. To tylko jedna piesn, a
jedna piesn Truwera nie czyni. No, ale pomysle o tym… Tylko
nie umiem grac na zadnym instrumencie, to moze byc problem?

Red.: Nie, naucza cie!

Pest: Tak? No to, tym bardziej sie musze zastanowic. Bo bardzo mi sie
te instrumenty podobaja. I slawna chce byc! I kiedys bede! Ale
wiem, ze na slawe musze zapracowac. Nie wiem czy konkursami. Te
pozwolily mi na zakup perfum i treningi, ktore z kolei pozwola
mi byc pogromca ciemnosci, co sie zowie.

Red.: Zgromadzona na koncercie publicznosc zasugerowala, ze droga
przez koncerty moze stac dla ciebie otworem.

Pest: Ja tak, od siebie, to chcialam powiedziec, ze jestem bardzo
szczesliwa, ze sie moja piesn podobala. Bardzo wszystkim
dziekuje, ze mnie wysluchali i glosowali na mnie!

Red.: Jakie byly poczatki twojej decyzji o wzieciu udzialu w tym
konkursie, czy ogladalas ktorys z turniejow w przeszlosci, czy
moze nie wiedzialas do konca na co sie dokladnie piszesz?

Pest: Nie wiedzialam tak do konca. Moi przyjaciele mnie namowili.
Mysle, ze gdyby nie tak wysoka nagroda i bliskosc… przyjaciol,
to pewnie nie pomyslalabym o przystapieniu do Konkursu.

Red.: A teraz szczerze, byla trema? Cos tam wspominalas o silnych
emocjach, opowiedz co czuje triumfator przed swa wielka chwila.

Pest: Baaaaardzo bylam stremowana. Zwlaszcza po koncercie
profesjonalistow. Przede wszystkim, nie czuje sie jak
triumfator. Strach i oszolomienie, to czulam – no bo mozna sie
narazic na smiesznosc. Mozna zostac wygwizdanym i to publicznie!

Red.: A pomiedzy waszymi wystepami, a werdyktem publicznosci?
Wyspiewane juz byly wszystkie utwory konkursowe i byla okazja
do zadumy nad nimi. Jak ocenialas swoje szanse? Wierzylas juz
wowczas w sukces?

Pest: Nie. Niczego nie domniemywalam. W trakcie wystepu, walczy sie o
oddech bardziej niz mithryle. Oddech i zachowanie pionu, co nie
zawsze sie udaje. Mnie zmroczylo z wrazenia i padlam jak kloda.
Mialam straszliwe mroczki przed oczami. Zaslablam wywolana do
wystepu i slabosc ta trzymala mnie do samego konca. Niewiele z
tych wystepow pamietam. Wszystko dzialo sie za szybko, albo nie
dzialo sie wcale – emocje. Tracilam swiadomosc raz po raz. Ale
gre na cymbalach pamietam! I piesn o szelkach. I troche o
Wodniku. I tak bardzo zaluje, ze z tych mroczkow nie moglam sie
cieszyc cala soba. Nie mialam sily nawet glosowac, taka mnie
slabosc wziela. Chociaz z drugiej strony, nie znajac piesni,
trudno zdecydowac sie na jakas. Teraz juz okrzeplam.

Red.: A czy Twoj, ostatecznie zwycieski utwor, „Sen”, jest dedykowany
komus konkretnemu?

Pest: Tak, to byla piosenka dla kogos bliskiego. Pisalam od serca do
serca i tak troche w upojeniu. Nazwalam ja „Sen”, ale chyba
powinna zwac sie „Mrzonka”. Lubie snic. We snie wszystko jest
mozliwe, nawet idealna milosc. Czasami sie sni, ze sie sen
spelnia i ja tak chcialabym.

Red.: Milosc, uczucie, czy wyznania to twoj ulubiony temat, czy po
prostu tak akurat podpowiedziala wena?

Pest: No nie wiem. Kazdy mowi, co czuje. Pisalam to, co czulam. To
moja pierwsza piosenka. O milosci pisze sie, jak sie jest
zakochanym. Sa emocje i ksztaltuja nowe slowa. Po prostu
przychodza. Gdy czuje, ze sa krzywe, to je prostuje, tak zeby
plynely. Gdybym nie trwala w tesknocie, tylko w niecnocie, to
bym frywolniej slowa dobrala.

Red.: A czy mozemy liczyc na to, ze wystapisz w kolejnych konkursach?

Pest: Nie wiem jeszcze, zastanawiam sie. Moze to byla pojedyncza
iskra. Ja w slowach nie jestem az tak biegla, zeby sie na scene
pchac, co konkurs. Jesli przyjda do mnie jakies slowa, to je
zamienie na piosenke. I wtedy, jesli to bedzie dobra piosenka,
zglosze sie do Konkursu. Inaczej niz poprzednio. „Sen”
powstawal w okolicznosciach, ktore mozna spokojnie okreslic…
naglymi. Poprzednio najpierw sie zglosilam, a pozniej na
kolanie pisalam.

Red.: Napisalas zwycieska piesn na kolanie?

Pest: No, malo czasu bylo. Do konkursu podeszlam, rzec mozna,
spontanicznie, za namowa przyjaciol. Nie bylo czasu na czytanie,
tylko na pisanie. Ale wtedy bylam bardzo zakochana i poszlo!

Red.: Tym bardziej gratulujemy, podwojnie! Co bys powiedziala tym,
ktorzy maja potencjal poetycki i byc moze sami marza o takim
sukcesie, ale brakuje im odwagi, wiary albo przekonania?

Pest: Zeby sprobowali. Wystep przed publicznoscia, to straszliwe
przezycie. Strach przed ocena, moze paralizowac, ale… trzeba
probowac. Trzeba walczyc. Bol tez uczy. Radosc uskrzydla.
Trzeba mowic, to co jest w nas. Na glos. Krytyka zawsze bedzie.
Ale jak sie nie sprobuje, to bedzie nic. A tak jest 40 mithryli
i sa perfumy, wiec chyba warto. Dla czterdziestu mithryli na
pewno! I moi przyjaciele oddychaja z ulga, ze nie musza
pocieszac.

Red.: Pozostawiamy ci kawalek Periodicusa do twojej wylacznej
dyspozycji i prosimy o kilka slow wylacznie od siebie – jest to
okazja do pozdrowien, moze podziekowan, czy dedykacji?

Pest: Chcialabym podziekowac wszystkim zebranym na konkursie. Wrzawa
byla histeryczna, ale wrzawa radosna. Taki gwar tylko cieszy.
Zwlaszcza tych, ktorzy radosci potrzebuja. Albo ucha, co
wyslucha. Oczu, ktore spojrza zyczliwie, nawet jesli lekko
przez mgle szampana. Tym, ktorzy sie nie odwazyli przyjsc, chce
powiedziec, ze nie warto slow chowac. Slowa sa po to, by je
glosic. Zwlaszcza jesli to dobre slowa. Chcialam pozdrowic
moich przyjaciol – Nutrie i Eduarda. Podziekowac Nutrii za
wytrwalosc w zachecaniu mnie do napisania czegokolwiek.
I korzystajac z okazji, zachecic innych do pisania. Nie tylko
czytanie wzbogaca! Pisanie ma tez fenomenalna, pachnaca
mithrylem przyszlosc! Warto w siebie uwierzyc! Polecam goraco –
Pest.

Red.: A my, przezywajacy teraz wszystko to, co bylo twoim udzialem,
gratulujemy ci raz jeszcze i dziekujemy.

Pest: To ja dziekuje!

— = —

By zas zaspokoic ciekawosc tych, ktorzy nie zdazyli na konkurs, czy tez
z innych powodow nie byli w stanie uslyszec zawodnikow publikujemy nizej
tresci utworow, spisane w calosci z perspektywy widza. Kolejnosc zgodna z
ta, przewidziana przez organizatorow:

— = —

Gdybym Cie wysnila, bylbys moj
Wtulony w moje slowa
Pragnienie spijalbys z mych warg
I mysli bys calowal

U stop mych bys obietnic kwiat
Ukladal jednym gestem
Dajac mi powod
Zeby zyc
I bardziej byc niz jestem

Gdybys mnie wysnil, wtedy ja
Piekielny ciala pozar
Gasilabym, by wzniecac go
Wciaz mocniej, wciaz od nowa

I z Toba bym po gwiazdy szla
Na schodach kazdej chwili
Bylabym Twoja,
bylbys moj
Gdybysmy to wysnili

— „Sen”, autorka: Pest

— = —

Spadaj!
Mknij prosto w mrok.
Tak jak kamien w wode.
Zaplon ogniem smoczym.
Uciesz moje oczy,
Swiatlem przeuroczym.
Swiec na nocnym niebie.
Chcialbym dzieki tobie,
Mocy poetycka spelnic,
Wiele pragnien, marzen,
Jawe zyskac.
Mojej tej uroczej,
Rzuc sie takze w oczy.
Zalsnij na jej niebie,
Przybliz nas do siebie!
Spraw, by mojej milej,
Slonce oswiecalo
Liczne zycia chwile.
By jej szczescia usmiech,
Gladzil moje lica,
Niczym musnieciami,
Skrzydel anielicy.
Mysli plyna szybko,
Jednak nie dosc tyle,
Bo Ty wszakze rychlo,
Moment krotka chwile,
Zyjesz,
Lsnisz w przestworzach,
Zaraz znikniesz jednak,
Wpadniesz miedzy drzewa,
Moze w zgiecia morza…
Spadaj, Gwiazdko z nieba!

— „Spadaj”, autor: Ellax

— = —

Wodniku Kamracie…
Czemu zlales sie w gacie?
Ty wode lubujesz.
A piwa nie szanujesz?
Jam cie szukal przez swiat caly.
Czego wytrzeszcacie galy?
Ratata! tatarata!
Tatarata! Ratata!
Pewnego razu…
Wcale nie tak odrazu…
Przybyl dziad do pewnego miasteczka.
Mlynarzowny gotow sprobowac ciasteczka…
A z dziadem zuchow dwoch!
Byl tego dnia w tym miasteczku najprawdziwszy ruch.
O wodnika takoz sie wywiedzieli.
Do kompaniji zrazu by go przyjeli.
Na piwo zaprosili.
I dziada z niego uczynili.
No wiec gdy dziewke macac juz przestali.
W te dyrdy nad staw sie udali.
Niziolek z wasem paradnym.
Byl chwatem wielce zaradnym.
Do stawu wrzucil szynki kawal.
Przy czym o malo go nie spotkal zawal.
Piach w klepsydrze leci.
Niedlugo slonce zaswieci.
A wodnik ponoc za dnia sie nie pokazuje.
Gdyz pewno z rusalkami na dnie stawu figluje.
No to przemowil sam Rektor z Uniwersyteta.
De Butem zwany. Kawal uczonego zgreda.
Ktory za dziadem i niziolkiem przybyl.
Gdyz chcial wodnika spytac o rzadkie grzyby.
Wodnik tam jakoby na dnie stawu specjalne grzybki
hoduje.
A potem nimi calkiem sprytnie i pokatnie handluje.
A rektor liczac na granata.
Nie patrzy juz tak samo na zwyklego maslaka.
No i uczony rzecze takoz:.
Wode ze stawu trzeba spuscic wszelakoz.
Na to dziad ze juz probowal to zrobic.
Nadto idzie jeszcze mlynarzowne urobic.
Rektor i niziolek sie zafrasowali.
Sami wode ze stawu spuszczac probowali.
Gdy dziad wrocil. ze smutkiem pokrecil glowa..
Skoro to nie dziala. trza uczynic to zebracza mowa.
Dziad na kolana pada. Blagac poczyna:.
„Wodniku… choc do nas.. bedziem jak rodzina…”.
„Piwem cie uraczymy”.
Ratata! Tatarata!
Tatarata! Ratatata!
Nie bylo jednako tego dnia wodnika.
Ot smutna historyja i co z tego wynika?
Wodniku… wodniku… czy ci nie zal?
Piwa… jalmuzny… i tych wszystkich niegrzecznym
pan?
Ale to nie koniec wodnikowej epopeji.
Poslal dziad umyslnego wielmoznego Babiarza z miasta
wielkiego.
Do wiedzmy co mieszka w mrocznej knieji.
I o wrozbe ja prosi. Bo dalej chce wodnika na kamrata
zacnego.
Wiedzma kota zjadla.
Koscmi rzucila.
Proroctwo odprawila.
I tak poczac prawila:.
Dziadu wspanialy na sroga pustynie zaniosa cie twe
dziurawe sandaly.
Albowiem kto wode chce umilowac… ten ogromu piach
do kieszeni musi pierwej zapakowac.
Dziad medrzec wielki zastanawiac sie poczyna.
Co wieszczy ta wredna gadzina?
Ze na pustynie ma podyrdac… przypiec sobie dupe.
Jego biedna stara watrobe wydziobia sepy… a wiedzma
dalej bedzie gotowac z kota zupe.
Koncem koncow Dziad wiedzme afektem darzyl.
O jej wdziekach pod dereczka skrycie marzyl.
Wiec zwolal starzec ubogi swych druchow dwoch
o ktorych juz mowa byla.
I kompanija w te pedy na starszna pustynie ruszyla.
Niziolka porwano i wykorzystano pewnikiem.
Nim jeszcze z kraju kompanija pognala wezykiem.
Niziolka wylewnie oplakono.
A nastepnie na straty spisano.
Coze poczac bylo..
Bez niziolka smutno sie zylo.
Ale dwoch zuchow dalej ruszylo.
Az w gory dotarli co zwawiej.
Juze niedaleko pustynia…
Ale w gorach widza jakie bajoro muliste.
Dookola leza liscie…
Moze Wiedzmy kosci sie pomylily.
Albo nie z tego kota co trza byly.
Zuchy tak medrkowac poczely.
No i rzec sie wtedy stala nieslychana…
Byla noc.
Gdyze sie rodzial i golutki do bajora wskoczyl.
Tak smialo jakby tam dziewki z Pod Paczka Rozy zoczyl.
Dziad porazony tym bohaterskim postepkiem.
Napil sie wodeczki i beknal ze wdziekiem.
Nagle rektor sie wynurza blady caly.
Wyplul kilo mulu i wyrzygal sie Rektor wspanialy.
Wodnika nie odnalazla Rektorska eminencyja.
Takoz lacno uczynila…
Przez piach i weze kroczyla.
Do pustynnego miasta dotarla.
Drewno z sandalow zdarla.
Dziesiec beczek nabrala piachu.
A wodnika ni w salonie masazu… ni na dachu.
Wodniku… Wodniku… Gdzie sie schowales?
Moze w turbanie… A moze dawno z pustyni nawiales…
Ale Dziad cie jeszcze znajdzie i kamraty jego.
Nawet jesli poza Dziadem nie zostanie ani jednego.

— „Wodnik”, autor: Radgast

— = —

Slodki smak lata pokwasnial nagle
Jak niekonczacy sie wina ciek
Gdy pocalunki slowa odwazne
Cierniem sie staly pijacym krew

Szukam cie obok w nocy zbudzony
Lecz ty przy innym teraz juz spisz
Nawet stuk gluchy skal niewzruszonych
Serca nie stlumi co bilo ci.

Bol ciezkiej pracy i mysli dreczonej
Jakze nierowne przy sobie sa
Wzrokiem cie szukam z kazdej juz strony
Wkraczam w szalenstwa kuszaca ton.

On tylko zostal – samotna pamiatka
Na moja i twoja przyszlosc nadziei
Nie chcialas przysiegi ani pierscionka
A ja juz z nikim nie chce go dzielic!

Maly bialy pierscionek
Jak oblok twej dloni nieba
Uczucie zakurzone
Co zapomniec sie go nie da

Maly bialy pierscionek
Zwrocony razem z oddaniem
I sercem utopionym
W kielichu z waznym pytaniem

Listy dostaje. Nie cofne juz czasu
Nijak odczynic strach z nich kapiacy
Wscieklosc ogarnia bezradnosc zas gasi
Jak czarne zgasila oczu twych slonce.

Mialas byc szczesliwa. Czy to pamietasz?
Dlatego patrzylem jak mnie opuszczasz
Tymczasem krew stygnie. Zyla podcieta
Jak zycie bez ciebie – zimna i pusta

Ze to zrobilas nie umiem wybaczyc
I wciaz pytanie w butelce zaklinam
Czy moglem temu jakos zaradzic?
Czy twe cierpienie to moja jest wina?

On tylko zostal – samotna pamiatka
Gdy watpic zaczynam czy bylas w ogole
Dotknac jedynie moge pierscionka
Abys znow mogla zranic mnie czule

Maly bialy pierscionek
Jak oblok twej dloni nieba
Uczucie zakurzone
Co zapomniec sie go nie da

Maly bialy pierscionek
Zwrocony razem z oddaniem
I sercem utopionym
W kielichu z waznym pytaniem

— „Pierscionek”, autor: Marco

— = —

Byly tu utwory, ktore w dniu otwarcia wyremontowanej muszli koncertowej
w uniwersyteckim Parku Myslicieli w Oxenfurcie odegraly glowna role.
A ja, w imieniu Redakcji Periodicusa, a takze w imieniu organizatorow
dziekuje wszystkim za przybycie i dopingowanie uczestnikow. Zas w imieniu
publiki pozostaje mi podziekowac wszystkim, bez wyjatku, ktorych moglismy
zobaczyc na scenie i ktorych glosow posluchac bylo nam dane.

— = —

Do zobaczenia na kolejnym konkursie,
. ,_, ,_, .
. (o,o) –Nahaan aen Dol Blathanna (o,o) .
|./)_) (_(\.|
| ” ” ” ” |
o—————————————————————————–o

> przeczytaj strone 3

Zatytulowano: Bard nie doczekal

o—————————————————————————–o
| ` , __ . > < ’ . |
| /|/ \ ’ > < |
| . | __/ . ’ . |
| > < | \ __, > < > < |
| ’ |(__/ / | ,_ | ’ . . ’ |
| \_/|_/ / | __| > < |
. . . |_// | _ _ ’ . .
| __.–._ \_/|_/ / |/ | o > < .
. . .’ L `.–._ | _| |_/ | _ ’
. > < `/ c '` \ `. __| |_/ |/
’ : : `. / | __ |__/
| : \\_/|_/ / \_ __
/`. | ’ / \ \__/ / __
’ / -.\ \ ^ :/ _ \ \___/ / / _ _ |
: \`.:/ \| `.| : /_/ |/ |
| :” ’ : | . |__/ |/_)
| |`. _/_ : > < | \_/
: : `-._____/ `. / ’ . __,
\ | :/ , V\ > < / |
/”\ __.–: _ : `./ / : : ’ \_/|_/
: |\_/ | \L _..–. `.L.’ |`. __ | |
| | :`. : _ \\’ `. /`+’.’`. |/
| | | | \CT_: {} `-. ’ / / | . . |__/
|-_| | .-’`.___. || `-. / / : > < > <
: : :.-’ )( `-./ /. / ’ ’
\/_/ _ |__| \/ `./
” |::| `._.’ Na marginesie
|::| Koncertu Inauguracyjnego
w Parku Myslicieli

O Koncercie Inauguracyjnym w Parku Myslicieli i towarzyszacym mu kon-
kursie napisano juz wiele. Oxenfurckiemu swietu poezji, procz wzru-
szen estetycznych i emocji rywalizacji, towarzyszyly tez nieco lzej-
sze atrakcje, jak suty poczestunek czy wystepy pozakonkursowe. Jednym
z takich wystepow byla prezentacja pewnego utworu w moim skromnym wy-
konaniu. Reporterska rzetelnosc kaze mi spisac historie tego niezwyk-
lego dziela ze szczegolami, gdyz osoba autora i okolicznosci jego od-
krycia zasluguja na uwiecznienie.

Cala historia zaczela sie w Rinde, w herbaciarni 'Pod Laskawa Muza’,
ktora wsrod miejscowej bohemy cieszy sie zasluzona opinia ulubionego
miejsca debiutow artystycznych, spotkan i sympozjow. Tego jesiennego
dnia bylem tam przelotnym swiadkiem niezwyklej sceny: dwoch miejsco-
wych bardow, w towarzystwie grupki kibicow, prowadzilo swego rodza-
ju pojedynek na improwizacje. Pozniej dowiedzialem sie, jakie byly
zasady pojedynku: oto jeden z rywali podawal tytul jakiegos znanego
utworu, nazwijmy go X, oraz nazwisko poety (innego, niz prawdziwy au-
tor), niech to bedzie Y. Drugi uczestnik mial zaimprowizowac odpo-
wiedz na pytanie: jak brzmialby utwor X, gdyby go napisal Y? Akurat
trafilem na znany wiersz o lipie, ktorego autorem jest starozytny
truwer zwany Mistrzem Janem z Mariboru, a poeta, ktorego stylu nale-
zalo uzyc do parafrazy, to inny znany temerski mistrz, Bolko Lesniczy
(ten, ktory wyspiewywal strofy nad cialami rusalek). Wyzwany bard po-
ciagnal lyk z piersiowki, nieco chwiejnym krokiem wszedl na mownice
i rozpoczal improwizacje.

Natychmiast zaczalem notowac, jednak nieco belkotliwe wykonanie, jak
tez niezbyt sportowe zachowanie rywala i publicznosci nie ulatwialy
zadania. Nim bard zakonczyl wystep, powszechny tumult sklonil mnie
do opuszczenia lokalu.

O calej sprawie przypomnialem sobie jakis czas pozniej w Novigradzie,
gdy na ulicy spotkalem szacownego Radgasta. Skad skojarzenie? Bez-
imienny bard mial wiele cech zewnetrznych wspolnych z rzeczonym Rad-
gastem, ale decydujaca byla tresc spisanych przeze mnie strof –
szanowny Czytelnik przekona sie sam, gdy przytocze zrekonstruowane
dzielo. Radgast byl poruszony historia nieznanego artysty i naklonil
mnie, bym go odnalazl i otoczyl opieka (przeceniajac nieco moje moz-
liwosci finansowe). Obiecalem tak wlasnie zrobic, zwlaszcza ze ciekaw
bylem pelnej wersji powstalego w tak niezwyklych okolicznosciach
utworu.

Jesien zdazyla przemienic sie w zime, nim w poszukiwaniu poety dotar-
lem do Rinde. Tak jak podejrzewalem po jego lichym odzieniu – nie
byl w stanie uciec daleko, znalazlem go w karczmie na podgrodziu.
Bil sie na sztachety z miejscowymi, najwyrazniej obdarzony talentem
do obrazania sluchaczy. Odstraszylem napastnikow, rownie pijanych jak
i sam poeta.
– Nsssyfamssssie… Milijon… – wybelkotal tylko, zapytany o imie.
Pare zlotych florenow i grzane wino przywrocily mu jednak na tyle
przytomnosc, by wyrecytowac utwor, o ktory pytalem.

Musze w tym miejscu przyznac sie do tragicznego w skutkach zaniedba-
nia. Oto pewne pilne sprawy wzywaly mnie za Wielkie Morze i musialem
pozostawic naszego bohatera, wciaz z niedowierzaniem ogladajacego
zlote monety, pod opieka karczmarza. Kiedy wrocilem z nadejsciem
wiosny do Redanii, bylo juz, jak sie wnet okazalo, za pozno.

Ponowne poszukiwania barda zaczalem od herbaciarni 'Pod laskawa mu-
za’, gdzie odbyl sie pierwszy wystep. Potem sprawdzalem kolejne
karczmy i tak trafilem 'Pod stara wierzbe’ nieopodal parku. Wlasci-
ciel potwierdzil, ze widywal tego osobnika.
– Wzrok metny, suknia plugawa, ale w sumie swoj chlop! Imie? Nie
pamietam jak go wolali, ale nie Milijon – to bym zapamietal. Byl u
mnie w zimie. Pamietam dobrze, bo pierwszy raz zaplacil zlotem.

Dalsze sledztwo zaprowadzilo mnie znow na podgrodzie. Jak zeznawali
swiadkowie, bard we wspanialym humorze lepil z dziecmi balwana, roz-
dawal cukierki i bawil sie w chowanego. Niestety w koncu dzieci go
nie znalazly – znalezli go dopiero miejscowi chlopi w piwniczce, w
ktorej zwykli pedzic samogon. Bard lezal martwy pod rurka wylotowa,
z wyrazem rozanielenia na twarzy.

Spoznilem sie z pomoca biednemu poecie, pozostal po nim tylko ten
wiersz. Grobu nie ma – pochowany w zbiorowej mogile, pozostal anoni-
mowy do konca. Gdyby dozyl oxenfurckiego konkursu piesni, jego los
mogl sie potoczyc zupelnie inaczej. Niech jego pomnikiem stanie sie
ta piesn, goscinnie wykonana podczas konkursowego wieczoru, ktora
przytaczam ponizej w calosci.

—-==== O ====—-

Na lipcowej na lipie od polnocy do rana
Wisi sobie wisielec, oj da-dana, da-dana!
Obezdolil go rozbrat, caly ksobny ze zalu,
By zakwital na lipie niby kwiat na perkalu.

Tak ci wisi wisiolek, tak ci dynda dyndala,
Tak sie zlipil z ta lipa, az sie gawiedz zebrala:
Przyczlapala z bezdroza, i z bezrybia, i z bezdna
Sfora lepkich utopcow, nocnicowa, rozgwiezdna.

Trupiszydla skomlace leza z lochow i dziupel,
Za choboldem koboldy, przy kurduplu kurdupel,
Zezownice ukosem wyskoczyly ze zrenic,
By sie wlec przez pszenice az do mdlych niedopszenic.

Cwalem goni pryskirnik z reptilionem-rebaczem
Biegnie upior i strzyga, i kandelabr z pukaczem.
Tylko Xavier nie przyszedl, tylko Xavier sie przelakl,
Powedrowal przez portal i zaginal jak szelag.

Ale przyszla Nietota z Nietotamta i dyga,
Az jej z lipy oddygnal piszczelami dziadyga.
Drepcze rzygon Wymiotek z wiencem makow na glowie
Czemu plakal po drodze, o tym nikt sie nie dowie.

Przykustykal o kusi Radgast ze swa Ptaszyna,
By zobaczyc, czy obwies swego slowa dotrzyma.
Wszak obiecal on plaskwom, kikimorom i liczom,
Tak roztanczyc sie z nimi, ze sie nog nie dolicza!

Przytancowal struchelec z kurhanowa padlina,
Oj da-dana, da-dana! Zejdz, wisielcze, a ino!
Tak by pewnie tanczyli przez trzy nocki i dluzej,
Lecz to Jezdziec zobaczyl i wnet zeslal im burze.

—-==== O ====—-

Na koniec przytaczam epitafium, ktore przeslal mi szacowny Radgast,
nieutulony w zalu po utracie bratniej duszy, choc osobiscie nie spot-
kanej.
Epitafium jednego ludowego poety-nonkonformisty na czesc drugiego.

_ _____ ____________ ____ ___ _________ ________ __
|\_/ `- \/ \_____’-\____/ V \___/ |/ |
\ |
| OdSzeDl z teGo SWiAta, znalEzioNy trupEm na poDgroDziu grodu |
| RiNDe, gdziE do ciemniCy byl ZeslAny i PRZEtrzYmYWaNy, z roZkAzu \
\ pEWnego moZnoWlAdcY, ktOremu insZy ZazdroSny BaRdz wYzSzYCh kREgoW |
| i Tak zWaNej EliTy, SZEpnal sloWko. TAm toRtuRAmi wlEwano w niEgo /
/ pRZEmoCa SamoGoN, abY pRzEsTal klEcic Rymy i odspiEWyWac bAllADY, /
L pamlfEtami czASami zWAne, o znANYch i Zajmujacych WYsokie |
\ sTAnoWiska pERsonAch. /
| (
| Zyl sobiE poSroD ludu poEtA wiElki, )
/ gDY spiEwal, bABy same klAdly siE na derki. |
| CaluSy mu SlAly, noGi roZklAdalY. |
| A i dziAtki go lubilY, naWet te mniEjsze z niM piWo pilY. /
} BiEdAcy go SZanoWali, _____/
| alE boGaCze w niEgo juZe kAmiEniami RzuCali. \ ___
| Bo pAmflETy o niCh uklAdAl, V \
{ gdy kto prominEnte StanoWisko poSiAdal. |
/ GDy noSa ZAdziEral i z goRy na proSty lud zpoziErAl, |
\ WTEDy MilioN o Nim wieRSza sklAdal, /
\ A bogACz w apopleksyje popaDal. |
} Pienil siE, WSciEkAl, (
/ Po ZbiRa w TE pEdy Na koniu, albo kArEta jEChal. )
| AlE MiliJoN zAwSze w poRe daWal noGe /
: i znAjDyWal do jakoWej pARAdnej goSpoDy droGe. /
` Ale w koNcu i MilioNa dopAdli, SZtAChETAmi go oklAdli. |
| W CiEmniCy zAmkNeli i sroGo wyklEli. |
| SamoGoNem oTruli, gDy mu w Gardlo lAli z gRuBej ruRy. /
/ To juZE koNieC tego wiElkiEgo wiESzczA i poEty, \
| jak w to uwiERzyC, o REty! )
/ BliSki Memu SErcu zAwsze poZoStanie, ___/|__/
| juZ wiEcej niE zaspiEwa pRzy Straganie. _____/\___/
\ /
| _ |
|_______/\___________/`-________/ \___________|

. ,_, Wydarzenia opisal Chivasso. ,_, .
. (o,o) (o,o) .
|./)_) Dziekuje Radgastowi i Ellaxowi (_(\.|
| ” ” za doprecyzowanie niektorych szczegolow. ” ” |
o—————————————————————————–o

> przeczytaj strone 4

Zatytulowano: Wywiad z Agisem – czesc 1

o—————————————————————————–o
| Ala przedstawia: |
| ……….. ………… |
| ,..,’ ’,.,’ ’,.., |
| ,’ ,’ : ’, ’, |
| _ \ | | | / | |
| | | _ \ _ / | / | | _` | _` | _ \ \ \ \ / | / _` | |
| __ < ( | / < / ( | ( | ( | \ \ \ / < ( | |
| _| \_\ \___/ ___| _|\_\ _| \__,_| \__,_| \___/ \_/\_/ _|\_\ \__,_| |
. ,’ ,’………………….. : ……………………’, ’, .
. ,’ ,’ ’,:,’ ’, ’, .
,’ '…………………… ’ …………………….’ ’,
””””””””””””””’:”””’:”””””””””””””””
”””’

czyli cykl wywiadow i nie tylko dla (niekoniecznie) cichych
wielbicieli i wielbicielek

a na niej

A G I S J A E G E R

(czesc pierwsza)

-=<( )>=-

Tego jeszcze nie bylo! Umawiam sie na wywiad z nowym Czempionem
nulnijskiej Szkoly Walki Rodu von Raugen, Agisem. Pare godzin w moim
skromnym towarzystwie, jak sam mi odpisuje, nie stanowi problemu dla
nowego zwierzchnika Szkoly, wiec przebieram sie w sukienke, zakladam
nowe buty, pasek, bransoletki, spinki, pierscionki – jest nawet
wianek! – i z zadowoleniem oraz determinacja udaje sie do siedziby
gladiatorow. Czekam na Czempiona w kancelarii, gdy nagle przybywa
jeden z gladiatorow. A moze gwardzistow. I dialog w skrocie:

– Do Czempiona?
– Do Czempiona – potwierdzam zadowolona. W odpowiedzi, ku mojemu
zaskoczeniu zostaje wyprowadzona z budynku, a niedlugo pozniej, takze
i z miasta. Idziemy traktem, a ja medytuje, gdziez to Czempion zyczy
sobie mnie przyjac. Stoimy w szczerym polu – znikad stolika, krzesel,
pledu, czy drzewa do ochlody, zadnego poczestunku. Przybywa Czempion,
w towarzystwie. Wsrod atrybutow Szkoly rozpoznaje rowniez herby ktore
kojarze jako nalezace do jednego z Zakonnikow Sigmara Mlotodzierzcy,
jak i Kompanii Czarnego Gryfa. Czempion z kolei taksuje wzrokiem moje
umundurowanie i usmiecha sie.

– Wybaczcie, na wyprawie jestem, musimy przelozyc nasza pogawedke. Na
jutro? Ale mozesz ruszyc z nami.

Pewnie, jasne… mysle sobie. No ale glosno tez trzeba zaprotestowac:

– Ale opancerzenie zostawilam gdzie indziej, nie jestem przygotowana.

– Zdobedzie sie po drodze.
– Zbierzesz ze zbojow.
Natychmiast, jak na komende, podpowiadaja uczestnicy wyprawy, w moim
przekonaniu najwyrazniej bedacy w zmowie, a przynajmniej podzielajacy
czempionowa koncepcje korespondentow wojennych.

Najwyrazniej pozostaje okazanie zrezygnowania:

– Skoro tak…

I juz po chwili furgocze odziez, migocze bizuteria, po wianku zostaje
wspomnienie. Po wielodziennej kampanii, jakies dwa panstwa pozniej,
jestem zegnana z wyrazami podziekowan za pomoc – odziana od stop do
glowy w eklektyczny komplet zbroi i z kilkudziesiecioma kilo broni na
pamiatke wrzucona do pierwszego lepszego dylizansu, w ktorym to
zastanawiam sie, czy nie przerzucic sie na wywiady z bandytami lub po
prostu jakies z mniejsza doza niebezpieczenstwa.

Nastepnego dnia jestem nieco madrzejsza – wykapana, wyczesana, ale i
z sakwa pelna opancerzenia i broni podejmuje kolejna probe uzyskania
audiencji, wciaz majac w pamieci i odciskach fakt, ze najwyrazniej
nigdy nie wiadomo co i kiedy oraz gdzie porabia Czempion Szkoly Walki.

Tym razem jednak, jak sie okazuje, Czempion nie przewidywal wyprawy –
nim sie zorientowalam, przybywa do mnie do Kancelarii Szkoly, zas od
jego krotkiego, sluzbowego „Gotow” minelo lewie pare chwil, kiedy juz
siedze na jednym z dwoch eleganckich krzesel w dosc ciemnym,
stonowanym gabinecie. Z zadumy wyprowadza mnie dopiero szum debowych
lisci na szkolnej alejce za oknami.

Ala: Fajnie tu u Czempiona!

Agis: Mozemy zaczynac. Nie przygotowalem sie wiec bedzie naturalnie.

Ala: Zaczelabym od gratulacji i zycze ze swojej strony wszelkiej
pomyslnosci dla Szkoly i Czempiona osobiscie i dziekuje za to,
ze Czempion zgodzil sie na wywiad.

Agis kiwa glowa.

Ala: Zaskoczylo cos Czempiona, na przyklad ilosc obowiazkow i bagaz
odpowiedzialnosci, czy juz nie takie emocje Czempionowi
towarzyszyly?

Agis wydaje z siebie dlugie hmmmmm…

Agis: Bylem Dowodca Rodu, gdzie obowiazki byly bardzo podobne,
wiadomo, bycie Czempionem Szkoly jest duzo trudniejsze, ale czy
zaskoczyla mnie ilosc obowiazkow? Nie, wiedzialem na co sie
pisze.

Ala: Jakos tak to juz bywa, ze od zarania dziejow wszystkie wywiady
w Periodicusie zaczynaja sie od pytania o dzieje, historie,
moze nawet dziecinstwo i otoczenie, w ktorym sie wzrastalo. Jak
to bylo u Czempiona? Moze zacznijmy, skad Czempion pochodzi?

Agis: Nie pamietam swojego dziecinstwa i skad pochodze, wiem tyle, ze
jako dziecko przygarnal mnie averlandzki straznik ktory nauczyl
mnie fachu w rece, potem gdy doroslem, zaoszczedzilem troche
monet zdecydowalem, ze chce dolaczyc do Szkoly.

Ala: Szkola byla pierwszym wyborem Czempiona na spedzenie nastepnych
lat zycia? Nie rozwazal Czempion alternatywy?

Agis: Tak, Szkola byla pierwszym wyborem. Chociaz kiedys malo
brakowalo, a bym dolaczyl do Kompanii, jednak po klotniach z
tamtejszym Adiutantem Eldakarem postanowilem wznowic
kandydature do Szkoly.

Ala: Oszczedzal Czempion monety na nauke?

Agis: Na zycie, na nauke, z malej miesciny, gdzie wychowalem sie, nie
kazdy moze zamieszkac w Nuln na czas kandydatury do Szkoly.
Zycie kosztuje jak wiadomo.

Ala: W jakiej miescinie sie Czempion wychowal?

Agis: Heideck.

Ala: Co wplynelo na decyzje Czempiona o wstapieniu do Szkoly?
Dlaczego to byl najlepszy wybor, pomijajac Kompanie? Wiadomo,
mozna bylo zostac straznikiem miejskim, ochroniarzem kupieckim,
nawet wolnym wedrowcem. A tu arena i mozliwa smierc w byle
pojedynku…

Wzdrygam sie na dzwiek wlasnych slow, uswiadamiajac sobie, ze, co jak
co, ale sama mialabym lepsze sposoby na spedzenie zycia. No ale ja to
ja, a Czempion… no wlasnie:

Agis: Dlatego, ze uznalem, ze moje umiejetnosci sie tu najbardziej
przydadza i slyszalem o tutejszych wojownikach, ich legendach,
potyczkach, zawsze tego chcialem sprobowac. Do tego w tamtych
czasach, kiedy staralem sie do Szkoly, duzo mezczyzn wolalo
zacisze i jak mowisz, zostawalo ochroniarzem kupieckim, zamiast
stawac czola najezdzcom Chaosu.

Ala: Mozna dzis, patrzac na Czempiona i porownujac z prosto zyjacymi
mezczyznami, do jakich zaszczytow prowadzi takie poswiecenie i
ambicja, prawda?

Agis: Zaszczyty to nie wszystko, nie dolaczylem dla samych zaszczytow
czy stolka. To powinen byc obowiazek.

Ala: Opowie Czempion o poczatkach? Kto Czempiona przyjmowal, kogo
Czempion poznal na samym poczatku, pierwsze przyjaznie…
podsumowujac, pierwsze wrazenia.

Agis: Nadzorczynia wtedy byla niejaka Ysar i to ona zajmowala sie
nowymi, Czempionem na tamten czas byl Cadael i pozostal nim az
do niedawna. Co do pierwszych przyjazni… Najbardziej zapadli
mi w pamiec Irwin i Terum. Z nimi spedzalem najwiecej czasu.
Mimo iz wiekszosc mysli, ze gladiatorzy walcza tylko na arenie,
najwiekszym zdziwieniem bylo to jak radza sobie w szyku, jak
pomagaja sobie i sie wspieraja. To bylo najbardziej
zdumiewajace, wiec poza arena tez potrafimy walczyc, co
niejednokrotnie poakzalismy.

Ala: Co jest gwarantem takiej wspolpracy poza Arena, wyszkolenie,
czy po prostu bliska przyjazn i wzajemna znajomosc?

Agis: Ciezka praca, duzo trenujemy i przebywamy ze soba. Do tego
niezbedne jest tez zaufanie.

Ala: Zaufanie takie zdobywa sie w Szkole bardziej w treningach i
znajomosci wzajemnych mozliwosci wspoltowarzyszy w walce, czy
bardziej w codziennej znajomosci, w przyjazni?

Agis: We wszystkim, wiadomo, nikt nie dostanie podanego zaufania na
tacy, trzeba na nie zapracowac. Walczac wspolnie i pokazujac ze
oddaloby sie wlasne zycie dla drugiej osoby.

Ala: Ani ja ani wielu czytelnikow nie ma za soba karier w formacjach
zbrojnych, a Czempion ma zapewne obycie i mozliwosc porownania:
Czy Szkola kladzie szczegolny nacisk na takie zaufanie, czy to
jest raczej standard w kazdej armii?

Agis: Wydaje mi sie, ze jest to standard w kazdej armii, przynajmniej
kazdej dobrej armii.

Ala: Czy Szkola uczy walki w jakis unikalny sposob na tle innych, a
tutejsi gladiatorzy specjalizuja sie w takich a nie innych
technikach, czy szkolenie jest uniwersalne?

Agis: Wszystko zalezy od fachu jaki mamy w reku. Raczej kazdego
umiejetnosci szkolone sa indywidualnie.

Ala: Troche odbieglismy od dziejow Czempiona, ale w zamian mamy
bardzo ciekawy material na temat samej Szkoly. Pozniej
wrocilibysmy do jej tematu, zgoda?

Agis: Wy zadajcie pytania ja odpowiadam.

Ala: Zatem moze wrocmy do czasow, gdy Czempion wstepowal do Szkoly –
jak wlasciwie wyglada rekrutacja, trzeba pisac podanie? Sa
dodatkowe warunki?

Agis: Oczywiscie, ze trzeba napisac. Nie bedziemy sie rozwodzic jak
ma wygladac podanie, bo kazda osoba ktora zdaje, powinna miec
juz je w glowie – czy to w Szkole czy w Kompanii Gryfa…

Ala: Czy pozytywnie rozpatrzone podanie wystarczy, by byc przyjetym?

Agis: Nadzorca przejmuje takiego kandydata po krotkiej rozmowie z nim.
Wykonuje sie zadania jakie sie dostanie, potem nadchodzi proba,
ktora sklada sie z egzaminu praktycznego, jak i teoretycznego.
Wiec nie jest to latwe zadanie, trzeba czasem wielu staran by
dolaczyc, ale to same plusy, zostaja najlepsi i najwytrwalsi.

Ala: Opowie Czempion kilka slow o zadaniach? Na przyklad takich,
ktore sam mial?

Agis: Dawno to bylo…

Usmiecham sie przymilnie.

Agis: Pamietam, ze musialem zwiedzic kopalnie skavenow na Srebrnym
Szlaku, w drodze do pustkowi… Dokladnie opisac znajdujace sie
tam skaveny, ich osprzet. Dlugo mi to zajelo.

Agis smieje sie a ja w tym czasie, nie mogac cie powstrzymac, gwizdze
przeciagle z podziwem. Na szczescie Czempion nie wyglada na urazonego.

Ala: W to, ze dlugo, to akurat wierze! To rzeczywiscie nie przelewki,
a moze jeszcze jakies?

Agis: Wystepowanie wszystkich zielonoskorych w Imperium, miejsca, i
ich dowodcow.

Parskam z zaskoczeniem.

Agis: Choc zdarzaly sie tez latwiejsze i przyjemniejsze.

Ala: Juz sie balam, ze nie!

Agis: Na przyklad spisanie z kazdej karczmy alkoholi, sklamalbym
jesli nie powiedzialbym ze przy okazji probowalem ich.

I tutaj ponownie gabinet wypelnia swobodny smiech Czempiona.

Ala: A jakies bieganie, czy musztra z Nadzorczynia? To znaczy, sama
Nadzorczyni jakos pilnowala Czempiona, wowczas ucznia,
osobiscie?

Agis: To nie wojsko, nie musimy tu musztrowac. Kazdy z uczniow jest
na tyle ogarniety by wiedziec samemu jak sie zachowac.

Ala: Co taka Nadzorczyni, czy Nadzorca wlasciwie ma w obowiazkach?

Agis: Rozdaje zadania, sprawdza raporty. Zajmuje sie uczniami i
rekrutacja. Rozkleja plakaty.

Ala: W koncu jednak Czempion zakonczyl nauki i stal sie…
gladiatorem? Kim sie jest wlasciwie po zakonczeniu nauk?

Agis: Gwardzista Rodu. Mozna byc Gwardzista badz Gladiatorem.

Ala: Czy z tym sie wiaze jakas uroczystosc, czy Szkola nie pozwala
sobie na zbytnia pompatycznosc?

Agis: Jest przyjecie przy wszystkich, sklada sie przyrzeczenie Szkole
i Czempionowi.

Ala: Podzielil by sie Czempion z Czytelnikami tekstem przysiegi?

Agis (z usmiechem): Nie podzielilbym sie.

Ala: Czym sie rozni Gwardzista od Gladiatora?

Agis: Gladiator, jak sama nazwa pewnie wskazuje, walczy na arenie,
Gwardzisci to gwardia przyboczna. Choc i tym nikt nie zakazuje
udzialu w walkach.

Ala: A czy Czempion, pomimo bycia Gwardzista, a nie Gladiatorem,
czesto walczyl na arenie?

Agis: A co znaczy czesto?

Ala: Czesciej niz wiekszosc czlonkow Szkoly?

Agis: Ciezko mi to powiedziec. Jedni walcza codziennie inni nie.
Walczylem gdy chcialem, albo gdy mialem ochote.

Agis rozciaga usta w usmiechu, ktory za sprawa znajdujacej sie na
policzku podluznej blizny wyglada dosc niepokojaco.

Agis: Gdybym nie walczyl nie mialbym blizn.

Ala: Czy ma znaczenie, z ktorej z tych grup wywodza sie wyrozniajace
sie stanowiska, jak Nadzorca czy Medyk, czy raczej nie ma to
znaczenia, a licza sie preferencje, niezaleznie od tego, czy
Gwardzisty, czy Gladiatora?

Agis: Tak, wszystko zalezy od fachu, jakim dana osoba sie para.
Nadzorca to stanowisko w Szkole. Medyk, Gwardzista, Gladiator –
od tego zalezy fach.

Ala: Chcialam jeszcze zapytac, bo jestem ciekawa, o jakies pamietne
wydarzenia z dziejow Szkoly Walki, te dobre i te zle, ktore
jakos najbardziej odcisnely pietno na Czempionie.

Agis: Wiele bylo dobrych wydarzen, wspolne polowania, nowe znajomosci,
walki z wrogiem, wszystkie takie rzeczy odciskuja pietna. Nie
ma jednej konretnej i chyba nie potafilbym takiej wskazac,
uczymy sie cale zycie i nigdy niewiadomo co nam ono przyniesie.

Ala: No a zle?

Agis: Nie kojarze, by takie byly.

Ala: No ale w koncu, niedawno Czempion zostal Czempionem. W jakich
okolicznosciach do tego doszlo i tym samym, jaka jest procedura
przekazania wladzy nad Szkola?

Agis: Poprzedni Czempion mial dwie osoby do wyboru: mnie, badz druga
Gwardzistke, padlo na mnie. To byla jego decyzja.

Ala: Czy Czempion zawsze zrzeka sie swojej funkcji dobrowolnie i
kiedy chce, czy raczej jest to ustalona kadencja, badz kwestia
pojedynku o wladze na arenie?

Agis: Nie slyszalem o pojedynku o wladze, zrzeka sie swojej funkcji
dobrowolnie.

Ala: To teraz o obowiazkach Czempiona! Co do nich nalezy?

Agis: Zarzadzanie caaaala Szkola, utrzymywanie stosunkow z innymi
stowarzyszeniami, zarzadzanie gladiatorami, jak i gwardzistami,
by nie obijali sie.

Czempion ponownie zanosi sie smiechem.

Ala: Niby ujete w jednym zdaniu, ale duzo tego jest!

Agis: Ciezko to tak opisac co, a mowiac szczerze glupio odpowiedziec,
ze 'wszystko’.

Ala: Doskonale rozumiem, ale przynajmniej znamy przyklady obowiazkow.
A przywileje?

Agis: Ten przytulny pokoik i fotel.

Ala: Ale zapewne tez takie oczywiste, jak odbieranie przysieg, czy
pchanie Szkoly w konflikty i ustalanie jej linii politycznej?

Agis: To obowiazki, nie przywileje.

Ala: Czy Czempion, chociazby oficjalnie, bierze udzial w zyciu
politycznym miasta? Kancelista Szkoly mi sie zwierza, ze Szkola
dostaje czesto listy od Jej Ksiazecej Mosci…

Agis: Wystarczy ze go bronimy oraz oplacamy Szkole Ksieznej by moc tu
zostac i mieszkac.

Ala: Ale w takim razie, skoro dotykamy tematu elit miasta, przed kim
Czempion odpowiada? To znaczy kim jest Rod von Raugen? Tyle sie
o nim slyszy na co dzien, Szkola oficjalnie posluguje sie
nazwiskiem Rodu, czy Czempion moze opowiedziec o dobrodziejach
Szkoly? Czy sa to zalozyciele, fundatorzy Szkoly? Sa obecnymi
wlascicielami? Skad zainteresowanie Szkola w tym Rodzie i kto
go reprezentuje przed sama Szkola?

Agis: Odpowiadam przed samym Hansem Jurgenem von Raugenem, to Hans
zalozyl Szkole. Byl synem barona Otta von Raugen i Estery z
Bregil. Hans w mlodym wieku szybko pozbyl sie majatku ktory
odziedziczyl w spadku, temu musial opuscic Nuln, hrabina
Emanuelle von Leibowitz ocalila go przed wiezienem. Podczas
swojego wygnania Hans dotarl do Kislevu, gdzie spotkal sie z
walkami gladiatorow, tam odkryl swoj talent do organizowania
wlasnie owych walk, co przeklada sie na dorobienie sporego
majatku. Po okolo dziesieciu latach wrocil do Nuln, podjal
starania, by otworzyc tu wlasnie owa Szkole, i tu znow przybyla
mu z pomoca Emanuelle von Liebowitz, ktora byla elektorka Nuln
w tym czasie.

Ala: Jak wyglada typowy dzien w Szkole? Powiedzmy, sa obecni
czlonkowie i…?

Agis: Ucznia, czy juz po tej fazie?

Ala: A niech bedzie najpierw ucznia!

Agis: To obowiazkami ucznia przed wyruszeniem na wyprawe, badz trening
sa napelnienie kotla i rozpalenie ognia w kominku by byla ciepla
woda gdy Gwardzisci lub Gladiatorzy wracaja do Szkoly i chca
odpoczac. Oczywiscie zamiecie podlog i wyczyszczenia scian.
Wtedy ma wolny czas i moze isc trenowac.

Ala: Rozumiem, a starsi ranga?

Agis: Reszta patroluje okolice, zdobywa sprzet, czy walczy na arenie.
Zalezy od potrzeby.

Az sie boje odpowiedzi… no ale zapytam:

Ala: Z czego czysci sie sciany, z krwi?

Agis: Tez, albo z po prostu gdy sie zabrudza.

Zaniemawiam na chwile… jakos mimo wszystko mialam nadzieje na inna
odpowiedz.

Ala: Rozumiem, ze ciepla woda to do natryskow?

Czempion wykrzywia swa poblizniona twarz w grymasie.

Agis: Tak. Nikt nie lubi sie kapac w zimnej…

Ala: Osobiscie kiedys mialam przyjemnosc zwiedzic Szkole i teraz
zdradze Czytelnikom rzecz straszna… albo moze wlasnie mila
tajemnice: otoz natryski podobno sa wspolne dla wszystkich,
niezaleznie od plci, czy to prawda?

Agis: Tak to prawda, kapia sie i kobiety i mezczyzni pod jednym, nie
ma podzialu, tak jak na samej arenie.

Ala: No to mozna chyba powiedziec, ze zachete do wstepowania do
Szkoly mamy po czesci juz zaliczona.

Agis smieje sie i kiwa glowa.

Ala: Czy Czempion oprowadzilby mnie i posrednio Czytelnikow, po
Szkole i opowiedzial kilka slow o kazdym miejscu? Zechcialby
Czempion? Wiem, ze jest to calkiem rozlegla posiadlosc.

Agis: Tak. Teraz?

A ze nie mam nic przeciwko temu, by teraz, wiec…

Agis: Tu jest gabinet Czempiona. Dostac sie do niego moga tylko
Szefowie Bractw, Dowodca oraz Nadzorca.

Schodzimy na dol i idziemy w kierunku wyjscia ze Szkoly – szczesliwie
nawet nie zdazylam sie wystraszyc ze znowu zostane zaciagnieta gdzies
na szlak, gdyz bylam po prostu zajeta ogladaniem mijanych zakatkow na
terenie posiadlosci.

Decyzja Czempiona, wycieczke po Szkole rozpoczelam na strozowce. Wita
mnie tam jednoreka strazniczka o posturze i wzroku jasno sugerujacym,
ze jej jedyna piesc odcisnela pietno na niejednej twarzy.

Agis: To Erike, osoba ktora pilnuje glownych drzwi.

Strazniczka Szkoly chyba domysla sie, co mysle o jej kalectwie – czy
tez tak naprawde jego braku, gdyz okazuje rozbawienie, gdy wita mnie
i zwieza sie z rozbawieniem:

Erike: Kiedys jakis rycerzyk z zachodu sie do mnie umizgiwal… Jak
uslyszalam jego bretonski akcent, to po prostu nie moglam
przestac sie smiac.

Tymczasem ogladam strozowke – skromna, praktyczna i kameralna. I jak
przystalo na miejsce pracy strazy, wyposazona w solidne ciezkie kosci
do gry – takie jakimi mozna rowniez wybic niejeden zab.

Czempion podchwytuje moj wzrok.

Agis: Partyjke?

Ala: A pewnie!

Agis: Rzucajcie pierwsza.

Biore trzy drewniane ciezkie kostki w dlon, potrzasam energicznie i
rzucam! Przez chwile turlaja sie one po stole, by w koncu wskazac
wyniki: 6, 3 i 5.

Agis (mruzac oczy): Niezle.

Po czym bierze trzy drewniane ciezkie kostki w dlon, potrzasa
energicznie i rzuca. Przez chwile turlaja sie one po stole, by w
koncu wskazac wyniki…

Czuje jak krew tezeje mi w zylach, a zimny pot perli sie na skroniach.
Oczyma wyobrazni widze czarny wir oraz zlowieszczo krazace nad Szkola
kruki. Zamykam oczy w gescie zgrozy, ale gdy je otwieram nic sie nie
zmienia: trzy jedynki na kostkach, niczym chichot fortuny, nie da sie
niestety pomylic z niczym innym. Zapada niezreczna cisza, w trakcie
ktorej Czempion obdarza mnie spojrzeniem z jakim chyba niejeden
przeciwnik mial sposobnosc zetknac sie tuz przed wiekuista ciemnoscia
w oczach. Z odretwienia wyrywa mnie gniewne tupniecie.

Ala: Przepraszam… prosze jeszcze mnie nie wyrzucac za drzwi…

I tu, na szczescie, Czempion lagodnieje, a caly swiat na powrot robi
sie kolorowy, pelen ptakow, slonca, kwiatow i szczescia.

Agis: Nic sie nie stalo.

Podazamy dalej po terenie Szkoly, a raczej Czempion podaza, ja wloke
sie natomiast za nim, szukajac czucia w sparalizowanych ze strachu
czlonkach. Slyszalny do tej pory gwar miasta ustepuje echom walk.
Mijamy z poczatku puste pomieszczenia oraz korytarz z bronia zdobiaca
sciany, ktorego odnoga prowadzi nas do pomieszczenia wypelnionego
na rozne sposoby cwiczacymi pomiedzy kuklami, ale i odpoczywajacymi
najemnikami. Tuz obok pomieszczenie z pryczami i kuchnia polowa godna
niejednego wojska oraz wonia alkoholu w powietrzu. Ignorowana kiwam
glowa na powitanie, mijajac jednoczesnie cwiczebne kukly i butelki na
podlodze oraz gapiac sie na calkiem efektowne cwiczenia.

Agis: Tu jest sala treningowa i kwatery najemnikow, osoby z ktorymi
mamy przyjazne stosunki moga tu wejsc i odpoczac.

Wkrotce powracamy do korytarza, ktory rozdziela sie. Udaje mi sie po
drodze zerknac do zaciemnionej kotara schludnej sypialni. Jako ze nic
najwyrazniej nie uchodzi Czempionowi, w tym rowniez moja ciekawosc,
wiec podchwytuje on moja spojrzenie.

Agis: Sypialnia Szkoly, gdzie gladiatorzy, uczniowie i gwardzisci
zasypiaja i wstaja.

Tymczasem wychodzimy z budynku. Ha! A Szkola to nie jeden budynek –
na drugim koncu alejki, posrod debow i wypielegnowanych trwanikow,
widac kolejny, jak sam Czempion wyjasnia, sluzacy treningom, tym
razem czlonkow samej Szkoly. O malo co nie potykam sie odprowadzajac
szeroko otwartymi oczyma poorana, sadzac po uszkodzeniach, miotanymi
ciezkimi toporami, kukle.

O malo co nie wpadam na studnie przy ktorej stoi niepozorny dozorca.
Obok ciezki nietypowy klucz, do lamania kosci? A jednak nie, jak sie
pozniej okaze, do rur. Moj przewodnik usmiecha sie.

Agis: To ulubione miejsce uczniow. Sigmund pilnuje tu porzadku.
Wydaje wiadra i miotly. Powiedzmy, jest naszym…
kwatermistrzem od czystosci.

Podazamy razem aleja ku budynkowi z sala cwiczebna. Ledwo wchodzimy,
a juz slysze z daleka: „Jak dalej bedziesz tak lapami machac, zamiast
trafic raz a dobrze, to ci wrog chyba ze starosci umrze!”

Agis: Sala treningowa gdzie mozna sprawdzic jakie poczynilo sie
postepy…

Ale ja ledwo go slysze, gdyz sala ta jest wielka, z oddzielonym
zapleczem, wypelniona kuklami, oprzyrzadowaniem treningowym, mnogiem
stojakow, tarcz, makiet i mat, a przede wszystkim mnostwem cwiczacych,
odzianych w barwy rodu. Przyrzady, niektore nawet mechaniczne,
akcesoria, oczywiscie rowniez instruktorzy, a nawet lustra i szkice
na scianach – wszystko jest tu podporzadkowane jednemu celowi – walce,
czy tez nauce jej.

Z odretwienia wyrywa mnie cos delikatnie ocierajacego sie o noge –
zadbana zwinna czarna kotka z obrozka ze srebrna tarcza wyrazajaca
herb Szkoly. Parskam z zaskoczeniem na widok tej niezwyklej kursantki
jednoczesnie spogladajac z zaskoczeniem na mojego przewodnika.
Czempion Agis usmiecha sie wyrozumiale, wybaczajac mi chyba
dotychczasowy brak uwagi.

Agis: To nasza maskotka. Szkolny zwierzak.

Ala: Przesliczna! I nawet ma obrozke z godlem!

Tymczasem nasze zwiedzanie trwa. Opuszczamy gwarne sale treningowe i
spacerujemy korytarzami.

Agis: Tam jest jadalnia, ktora zajmuje sie Joanna i Tonn.

Ala: Co serwuje?

Agis: Od jajecznicy i sokow po ryby i wodke.

Choc Czempion nie wszedzie mnie wprowadza, to jednak wydaje sie nie
widziec jak desperacko, w redaktorskiej ciekawosci zagladam przez
niektore mijane odrzwia i wzdluz bocznych korytarzy, dzieki czemu, w
sasiedztwie szkolnej areny, do ktorej sie kierujemy, udaje mi sie
jeszcze dostrzec kawalek lazni. Z rozdziawionymi ustami zwiedzam
imponujaca kolekcje broni, ktorej niektore rodzaje nie podejrzewalam
nawet o istnienie, zgromadzona w zbrojowniach (tak, tak, wiecej niz
jedna). W swym szoku o malo co nie potykam sie na wyszorowanej
podlodze i nie wpadam na mownice w sali apelowej. W dalszej czesci
budynku wita mnie czterech wojownikow. Na szczescie Czempion
pospiesznie dopelnia formalnosci.

Agis: Tu sala narad, jak i nasi Kislevitcy Obroncy, ktorzy przyszli z
Hansem.

Grzecznie sie witam, ale zostaje zignorowana – po kislevicku niezbyt
umiem, a i sama rozumiem, ze ciezko o wylewnosc, gdy ktos obcy kreci
sie w sercu Szkoly.

Kiedy juz sie powoli gubie wsrod wszystkich korytarzy i pomieszczen,
wychodzimy z powrotem na otoczona debami alejke, ku glownemu
budynkowi Szkoly. Poswiecajac czesc swojej skolatanej uwagi notatkom
jeszcze potykam sie o schody, ktore jak sie okazuje, prowadza do
niskiego, ale rozleglego pomieszczenia, pelnego regalow wypelnionych
ksiazkami. Stoliki, krzesla i olejne lampki dopelniaja calosci.

Agis: I gladiatorska biblioteka.

Niby szkola to szkola, ale juz mam zapytac, co maja ksiazki do bicia
sie, kiedy przerywa mi w tym wylaniajaca sie zza jednego z regalow
bibliotekarka.

Agis: Insil zajmuje sie biblioteka, dba o porzadek.

Insil: Naprawde, moglibyscie cos ambitniejszego na tych marginesach
gryzmolic. Albo chociaz jakas inna czesc ciala dla odmiany.

No i oczywiscie z tego wszystkiego nie zapytalam! Uswiadomilam to juz
sobie po tym, gdy po tej krotkiej wizycie, ale za to calkiem dlugiej
wycieczce, znalezlismy sie z powrotem w gabinecie Czempiona.

A tam… ale o tym, to juz na nastepnej stronie!

. ,_, Koniec czesci pierwszej ,_, .
. (o,o) (o,o) .
|./)_) (_(\.|
| ” ” ” ” |
o—————————————————————————–o

> przeczytaj strone 5

Zatytulowano: Wywiad z Agisem – czesc 2

o—————————————————————————–o
| Ala przedstawia: |
| |
| _ \ | | | / | |
| | | _ \ _ / | / | | _` | _` | _ \ \ \ \ / | / _` | |
| __ < ( | / < / ( | ( | ( | \ \ \ / < ( | |
| _| \_\ \___/ ___| _|\_\ _| \__,_| \__,_| \___/ \_/\_/ _|\_\ \__,_| |
. .
. .

czyli cykl wywiadow i nie tylko dla (niekoniecznie) cichych
wielbicieli i wielbicielek

(czesc druga)

-=<( )>=-

To pierwszy moj wywiad z wycieczka w towarzystwie jego bohatera! Choc
w glowie metlik, a nogi troche bola od calkiem sporych przestrzeni na
terenie Szkoly, to jednak z radoscia poddalam sie zarowno zwiedzaniu,
jak i opiece Czempiona, z nadzieja na to, ze i wam podobala sie ta
wycieczka, przynajmniej na papierze.

Z drugiej strony, z tym wieksza ulga rozsiadlam sie ponownie na
eleganckim wygodnym krzesle w gabinecie, gotowa do dalszego notowania
odpowiedzi na oczekujace Czempiona pytania.

-=<( )>=-

Agis: Tyle moge Wam pokazac.

Przyznacie chyba, ze bylo to calkiem skromne z jego strony, zwazywszy
na fakt, ze niewiele miejsc przeze mnie zostalo nie zwiedzonych.

Ala: Dziekuje bardzo Czempionowi. Chcialabym oczywiscie porozmawiac
dalej o samej Szkole. To, co wydaje sie wyrozniac jej czlonkow,
to Bractwa. Co to takiego?

Agis: Do Bractwa dolaczaja tylko elitarni wojownicy Szkoly. Sama
smietanka i najlepsi z najlepszych. Mozna by to porownac do
oddzialow w Kompanii. Kazdy z czlonkow nosi karwasz zabarwiony
kolorem Bractwa, w jakim sie znajduje.

Ala: Co decyduje o mozliwosci przyjecia, jakie sa kryteria?

Agis: To juz zalezy od Szefa Bractwa, oni ustalaja jego polityke.

Ala: A ile jest Bractw i jakie maja barwy?

Agis: Ogolnie sa cztery: czerwien, czern, purpura i srebro. Ale tylko
dwa sa aktywne, ze tak to ujme.

Ala: Czy Bractwo to jedynie honor, czy cos wiecej? Czy na przyklad
ich czlonkowie walcza ze soba na arenie o prymat w Szkole?

Agis: Bractwo to jedno z wiekszych wyroznien, na ten moment nie
walcza.

Ala: Czlonkowie Szkoly dzierza rozne tytuly, Mistrza Areny, Weterana,
ale wydaje mi sie, ze sa tez tytuly niepochlebne, potwierdzi
Czempion?

Agis (mrugnawszy okiem): Sa, ale te tytuly zostawimy dla Szkoly,
wolalbym ich nie uzywac za mojej kadencji.

Ala: Od czego zaleza zatem te pochlebne, rozumiem, ze „Mistrz Areny”
to ktos, kto pokona poprzedniego Mistrza? Sa inne tytuly?

Agis: „Slawa Areny”, reszte zdobywa sie poprzez walki na arenie z
potworami, zaliczajac egzaminy gladiatorskie. Wszystko zalezy
od stazu w Szkole, od zdanych egzaminow oraz tego czy jest sie
gladiatorem, czy gwardzista. Jest Dowodca Gwardii, zastepca
Czempiona, Zwiadowca, Nadzorca o ktorym rozmawialismy oraz
Zbrojmistrz, ktory zajmuje sie magazynem i segregacja sprzetu.

Ala: No i juz prawie na koniec tematu Szkoly, jak na chwile obecna
przedstawiaja sie relacje z innymi stowarzyszeniami? Sama, choc
nie biore udzialu w zyciu politycznym, wiem, ze Szkola udziela
sie na frontach swiata.

Agis: Walczymy z Korsarzami, Ogrza Kompania i Mutantami Chaosu, nic
sie w tej kwesti nie zmienilo. A najlepsze stosunki mamy z
Krasnoludami z Gor Kranca Swiata, Kompania Gryfa oraz Zakonem
Sigmara.

Ala: Dziekuje Czempionowi, wrocmy teraz do samego Czempiona, w koncu
w tym wywiadzie chodzi przede wszystkim o to, by poznac go
osobiscie… zaczelabym od tego, ze taki Czempion to
rzeczywiscie ma sporo na glowie. Jest jakas recepta Czempiona
na zagospodarowanie czasu, pogodzenie wszystkich powinnosci?

Agis: Trzeba wszystko rozplanowac , czas na trening, czas na rozmowy.
Zreszta staram sie rowniez duzo wstawac, co ulatwia takie
rzeczy.

Ala: A teraz, znienacka zapytam, bo niezmiennie obecna w wywiadach
jest kwestia sercowa, a trudno oczekiwac, ze Czempion nie ma
wielbicielek, jak to jest u Czempiona Agisa? Jest Czempion moze
wolny?

Agis spoglada na mnie.

Agis: Zainteresowana?

Ala: Na pewno stanelabym w kolej… aaa… – dodaje smetnie, bo glos
wieznie mi w gardle na widok snieznobialej lsniacej obraczki,
ktora Czempion mi pokazuje.

Agis: Moje serce jest zajete.

Ala: No cos takiego! W takim razie pozdrawiamy Pania Czempiona… i
zazdroscimy!

Agis kiwa glowa powoli.

Ala: A czy Czempion Agis i po prostu Agis jakos sie od siebie roznia?
Jaki Czempion jest prywatnie?

Agis: Kazdy ma gorsze i zle dni, staram sie nie zmieniac jako Czempion
i jako Agis. Nie bylo by to w porzadku do spraw prywatnych i
szkolnych. Zreszta po co udawac?

Ala: To teraz najwieksze sukcesy i najwieksze porazki, ale tym razem
niekoniecznie szkolne.

Agis: Najwiekszym sukcesem jest sam Czempionat. A co do porazek… nie
mam owych.

I tu Agis rozciaga usta w usmiechu, ktory za sprawa znajdujacej sie
na policzku podluznej blizny wyglada dosc niepokojaco.

Ala: Najwieksze wartosci Czempiona i dlaczego?

Agis (smiejac sie): To teraz dalas.

Ale juz po chwili rozlega sie czempionowe hmmmm… po czym:

Agis: Determinacja i dazenie do celu. Jak mam komus ufac, kiedy ta
osoba stoi w miejscu i nic z soba nie robi, trzeba stawiac
chociazby male cele, i dazyc do nich.

Ala: Osobisty idol Czempiona i dlaczego?

Agis: Hmmmm… mam dwoch. Na pewno pierwszym jest Cadael, jestem pod
wrazeniem tego jak prowdzil druzyne oraz jak dobrze radzi sobie
z polityka. Drugi to Throg, mimo iz go nie znalem, jego czyny
doszly do moich uszu, i chcialbym, by Szkola znow przezywala
swoje zlote czasy.

Ala: Co dzis Czempion radzilby sobie samemu z przeszlosci i
przyszlosci?

Agis: Niczego, gdyby nie to jaki bylem kiedys nie doszedlbym tu gdzie
jestem teraz.

Ala: Teraz, chociaz juz troche to napoczelismy, to jednak chcialam
formalnie zapowiedziec tradycyjna juz serie takich szybkich
pytan, towarzyszaca kazdemu wywiadowi. Jest Czempion gotowy?

Agis: Bardziej nie bede.

Ala: Wartosci do jakich Czempion dazy, albo powinien dazyc?

Agis: Sprawiedliwosc i bycie stanowczym.

Ala: Hobby Czempiona?

Agis (mruzac oczy): Zabijanie potworow.

Czempion zanosi sie radosnym smiechem, po czym wyjasnia:

Agis: Kocham walczyc, wiec to tez moje hobby.

Ala (nieustepliwie): Ale taki ulubiony sposob na spedzenie czasu
wolnego, poza walka?

Agis, ktory z poczatku zdawal sie chciec cos powiedziec, ostatecznie
wyglada, jakby sie rozmyslil.

Agis: Dawno nie mialem czegos takiego… Chyba leze i wypoczywam w
saunie Szkolnej.

Ala: Motto Czempiona, zyciowa maksyma?

Agis: „Powoli do przodu.”

Ala: Prosze dokonczyc zdanie: „Udana impreza to taka…

Agis: …gdzie nikt nic nie pamieta.”

Ala: „Gdybym nie byl Gladiatorem, bylbym…

Agis (w zadumie): Kim bym mogl byc… niech bedzie, ze straznikiem,
nie widze sie w innej roli… (nagle) O! Poszukiwaczem przygod!

Ala: „Najbardziej boje sie…

Agis: …samotnosci.”

Ala: „Nigdy w zyciu nie zrobilbym…

Agis: …nie postawilbym na elfa na arenie.”

Ala: „Arena to dla mnie…

Agis: …zycie.”

Ala: „Ilekroc jestem w Auli Slaw, wsrod moich poprzednikow…

Agis (puszczajac mi oczko): …czekam az zobacze tam siebie.”

Ala: Gdyby mial Czempion byc jakas bronia, badz elementem
opancerzenia, to co by to bylo?

Agis: Miecz.

Ala: A czemu?

Agis: Lubie dobrze wykonane miecze.

Ala: Ulubione jadlo, ulubiony napitek?

Agis: Wodka i pieczen z dzika.

Ala: Ulubiony przeciwnik, zarowno na arenie, jak i poza nia?

Agis: Brak. Wszyscy sa moimi ulubionymi.

Ala: W takim razie za co ceni Czempion przeciwnikow, czego od nich
oczekuje, na przyklad na arenie?

Agis: Za sama wejscie na nia, trzeba duzo, ze tak to nazwe, jaj miec
by stanac na niej.

Ala: Pojedynek na arenie – zawsze wyzwanie czy zawsze rutyna?

Agis: Zawsze wyzwanie.

Ala: Wzor na polu walki – obojetnie, czy ze Szkoly, czy spoza?

Agis: Obojetne.

Ala: Nie ma Czempion kogos ulubionego, rozumiem?

Agis (ze smiechem): Nie mam.

Ala: Czy i jak mozna sobie zasluzyc w Szkole, zeby z Czempionem byc
na Ty? Ewentualnie – a co mi tam – takze poza Szkola?

Agis: Na pewno jakis blizszy kontakt, ta osoba sama poczuje, ze
pozwalam na to.

Ala: Ulubione miejsce w swiecie?

Agis: Szkola w Nuln!

Ala: A teraz mam dla Czempiona zaskakujace pytanie, bo wiedzialam,
ze Czempion od zawsze jest zwiazany ze Starym Swiatem, wiec
teraz z dedykacja dla mieszkancow drugiej strony oceanu:
„Najlepsze w Ishtar to…”?

Agis: Lubie lasy, podobala mi sie Puszcza Shekhal.

Ala: Ulubione zadanie dla uczniow?

Agis: Napelnienie kotla buklakiem.

Oboje naraz, znienacka probujemy cos powiedziec, w ostatniej chwili
sie powstrzymujac. W koncu jednak, jakkolwiek to brzmi, wygrywam
inicjatywe z Czempionem Szkoly Walki i pytam, dajac upust…
niedowierzaniu? Niezrozumieniu, wlasciwie.

Ala: Napelnienie kotla buklakiem?

Agis: To taka kara, napelnienie kotla w ktorym jest woda do
prysznicow. Dlugo sie napelnia ja wiadrami… a co dopiero
buklakiem.

Ala: Juz rozumiem! A takie, z ktorym Czempion jako uczen sam mial
do czynienia?

Agis: Kare? Jako uczen? Chyba biegalem w kolo Nuln i to tyle.

Ala: Jakie Czempion ma plany co do Szkoly? Czego zyczyc Szkole pod
Czempiona wodza?

Agis: Chcialbym, jak mowilem, rozszerzyc jej slawe na wieksza skale,
jak za Throga, a o wewenetrznych sprawach nie chce rozmawiac.

Ala: A marzenia osobiste, dla samego Czempiona?

Agis: Juz spelnily sie, na ten moment jednym z moich marzen jest
zbudowac ze Szkoly jeszcze wieksza potege.

Ala: Co Czempion powiedzialby przyszlym uczniom, ktorzy byc moze sa
niezdecydowani i sie wahaja nad wstapieniem do Szkoly? Innymi
slowy, kilka slow zachety do dolaczenia tutaj…

Agis: Jesli kochaja walke, chca bronic mieszkancow Starego Swiata,
jak i tego za morzem, niech nie obawiaja sie i dolaczaja,
nauczymy ich wsztkiego, damy dom i zaznaja przygody.

Ala: No i ostatnie zadanie dla Czempiona! Cos na zakonczenie od
siebie – dla wszystkich Czytelnikow Perodicusa. Pozdrowienia i
niepozdrowienia, co tylko Czempion chcialby od siebie
przekazac.

Agis: Przede wszystkim, chcialbym podziekowac Tobie za rozmowe. Oraz
wszystkim osobom, ktore odegraly jakas role w moim zyciu i
drodze do tego miejsca.

Ala: Strasznie bylo? Wieksza trema przed wywiadem, czy przed
pojedynkiem?

Agis smieje sie.

Agis: Wywiadem. Mam nadzieje, ze nie wypadlem jakos tragicznie…

Gdy Czempion juz mysli, ze ma mnie z glowy, ja jeszcze bije sie z
myslami, az w koncu zamieniam z nim kilka slow, wyjawiajac co siedzi
mi w myslach. A byl to pomysl, bym ja, Redaktorka Alicia, chociaz
raz zmierzyla sie ze Szkola Walki Rodu von Raugen – symbolicznie,
oczywiscie – tak, zebym przezyla i umiala opisac swoje przezycia,
cieszac sie wszystkimi koscmi niepolamanymi.

Kiedy Czempion Agis przestaje sie juz smiac, przychyla sie do mojej
prosby i ocierajac lzy rozbawienia prowadzi mnie do szkolnej studni.
Nadzorca na widok mnie, w sukience, ladnych bucikach i z wiankiem,
wydaje sie podzielac rozbawienie Czempiona, a ja juz nieco za pozno
sobie uswiadamiam, ze obaj panowie beda miec co opowiadac przy
niejednym zakrapianym wieczorze.

Ale slowo sie rzeklo: specjalnie dla Periodicusa przez te pare minut
wczuje sie w uczennice Szkoly. Dziarsko posapujac, odbieram dziwny
klucz do zaworow oraz dwa wiadra – moj ekwipunek na czas wyzwania.
Ponurym wzrokiem rozgladam sie, czy ktos przypadkiem nie obserwuje
mnie z daleka – i nie chichocze na widok tego co widzi.

Kiwam glowa, w efekcie czego prawie nic nie widze, gdy wlosy
zaslaniaja mi oczy, po czym z rekami zajetymi trzymaniem wiader,
posapujac podazam za – takie mam wrazenie – chichoczacym w duchu
Czempionem na tyly lazni. Prawie cala sciana tu jest zaslonieta
skomplikowana maszyneria, skladajaca sie z mnostwa rur i zaworow, w
ktorych nieustannie bulgocze woda. Jest tez drabina prowadzaca na
dach – na szczescie solidna.

Wyrazajac swa gotowosc udaje, ze podwijam zaczepnie rekawy.

Ala: Co trzeba robic?

Agis: Dokrecic zawory.

I za chwile skromnie:

Agis: Ja dam rade golymi rekami.

Ala: Dokrecic? To ja tez umiem!

Chwytam oburacz zawor i wytezajac wszystkie sily probuje go dokrecic
– ale gdzie tam! Rownie dobrze moglabym probowac przekrecic ceglowke
w murze. Mocuje sie, po czesci z zelastwem, po czesci z tym, co moze
teraz o mnie pomyslec sobie Czempion. Moze krece w zla strone? Juz
po chwili decyduje sie na przerwe, by nieco podyszec oparta o rure.

Agis (pokrzepiajaco zapewne): Nie jest to ciezkie.

Pewnie ze nie! Ja nie dam rady?

Ale juz po chwili po raz kolejny brakuje mi oddechu, skory na twarzy
nie nabieglej od wysilku krwia (i moze troszke dumy). Gdzies za mna
Czempion stoi spokojnie, cierpliwie znoszac moje posapywania i
ogladajac polelfke na piec roznych sposobow uwieszona na zaworze – w
niektorych zreszta przypadkach uwieszona doslownie. Ramiona pulsuja
od bolu, gdy pocac sie i sapiac daje za wygrana.

Ala: To za te gre w kosci!

Agis: Podsuncie sie.

I tu Czempion lapie oburacz zawor i wytezajac sily probuje…
nawet nie probuje, wlasciwie po prostu go dokreca.

Ala: No nie!

Agis: Musicie troche sily nabrac.

W milczeniu, z ciezkimi wiadrami w obolalych dloniach pozwalam sie
wyprowadzic Czempionowi z alei, a chwile pozniej takze z samej
Szkoly. Spacerujemy ulicami Nuln, ograniczeni moim zmeczeniem, az
docieramy do miejskiej fontanny. Uswiadamiam sobie, ze nie nosze
wiader na darmo i ze za chwile trzeba bedzie napelnic je woda. Mimo
wszystko mam nadzieje, ze Czempion szarmancko mnie wyreczy, bo
przeciez to tylko byla dla mnie proba, dla Czempiona to nie
pierwszyzna, a w sumie mam przeciez prawo… a gdzie tam!

Agis: Napelnij wiadra woda z fontanny.

Rada nie rada, stapam juz po chwili za Czempionem, z kazdym krokiem
dajac sie znosic, to w lewo, to w prawo balansujacym wiadrom, ktore
trzymam w niezmiennie obolalych dloniach… zachcialo mi sie bawic w
uczennice…

Juz niebawem powracamy na tyly lazni. Z pewnoscia wspominalam wam o
drabinie.

Agis: Po drabinie wchodzim.

Balansujac ostroznie wiadrami, powoli wspinam sie po drabinie… Ha!
Udalo sie! Bez watpienia ewentualny upadek skutkowalby nie tylko
oplakanym wygladem, ale ponowna ekspada po kolejny ciezar pod
bacznym okiem mojego dzisiejszego zwierzchnika. Skrywajac lzy
przyznaje w duchu, ze mam juz dosc zabawy w gladiatorska edukacje.

Agis: Tu otwieramy wieko, i napelniamy kociol z pierwszego wiadra,
jak i drugiego.

Pelna ulga chwytam za wieko i otwieram… a wlasciwie mozolnie
pokonuje opor sprezyny. Zebym nie myslala, ze pojdzie gladko! Wlewam
Gladiatorom wode do kotla. A niech sie kapia na zdrowie! Kilka chwil
pozniej jestesmy z powrotem u Nadzorcy. Czempion smieje sie.

Agis: Niezle. Moze by byla z Ciebie gladiatorka.

Ala: No nie wiem…

Z ulga porzucam wiadra i wreszcie mam czas chocby na poprawienie
posklejanych od potu wlosow.

Agis: I takich dwadziescia kursow.

Ala: Myslalam, ze sie wywroce na tej drabinie? Zdarza sie wywrocic?

Agis: Zdarza sie rozlac cala wode.

Ala (slabo): No to wiecej niz dwadziescia!

-=<( )>=-

Tak sie zakonczyl nie tylko moj wywiad, ale i dzien bycia Uczennica
Szkoly Walki Domu Von Raugen, podkomendna jej nowego Czempiona,
Agisa Jaegera. Ledwo zipie, ale jestem szczesliwa, ze te wszystkie
cwiczenia i wojaczki mam juz za soba. A Czempion? Po wszystkich mych
mekach, gdy juz podziekowalismy sobie wzajemnie za poswiecony czas i
wywiad, udal sie do Kompanii Gryfa, nie przewidujac wypoczynku przed
podjeciem swoich obowiazkow. Takiego zwierzchnika warto zyczyc chyba
kazdemu.

Jakiego jeszcze? No wlasnie, dobre pytanie! Dlatego tez w czasie,
kiedy Czempion powoli mogl zapominac o znoszeniu mojej osoby, ja
mialam sposobnosc, poplotkowac, a dokladniej poprosic o kilka slow
na jego temat kilku czlonkow Szkoly oraz jej sojusznikow.

-=<( )>=-

_ \ _) | _) | _)
__/ _ \ \ \ \ / | -_) _` | _ / | -_) | |
_| \___/ \_/\_/ _| \___| \__,_| ___| _| \___| _| _| _) _) _)

——————————————————————–

Pietrov Iwanowicz, Porucznik Oddzialu Semper Fidelis zaprzyjaznionej
ze Szkola Kompanii Gryfa, przyjaciel Czempiona Agisa:

Agisa poznalem jeszcze bedac w oddziale rekruckim Kompanii Gryfa.
Byl on wowczas Dowodca Gwardii.

Agis od samego poczatku zdawal sie byc dobrym kompanem, przyjaznym a
zarazem zapalonym w boju i rozsadnym. Pod jego dowdztwem szyk zawsze
maszeruje sprawnie i bez ociagania.

Niejednokrotnie bylem z nim na zlych ziemiach walczyc z kultystami,
zawsze moglem na nim polegac i wiedzialem ze nigdy nie opusci nikogo
w boju ni w potrzebie.

Prywatnie jest on dobrym przyjacielem, z ktorym mozna wypic kielicha
kislevickiej wodki i rozmawiac i smiac sie w gospodzie do bialego
rana.

Mysle ze Szkola wiele zyska w nim jako nowym Czempionie, ja mu tego
zycze i oby kierunek, ktory obierze dla Szkoly Rodu Von Raugen byl
wlasciwy.

——————————————————————–

Pavlov Iwanowicz, Sierzant Oddzialu Semper Fidelis zaprzyjaznionej
ze Szkola Kompanii Gryfa, przyjaciel Czempiona Agisa:

Zacny z niego druh w boju, a i rozsadku mu nie brakuje. Kompania jak
i Szkola zyja dosc blisko i lacza ich mocniejsze wiezi niz kontrakt.
Jak Kislevita Kislevicie zawsze potrafilismy sie dogadac, pogadac, a
i wytknac wlasne bledy.

W boju zawsze dal sie poznac jako rozwany taktyk – niech przykladem
bedzie wieloktorne starcia z ogrami, ktore jak wiemy nie sa uczciwe
– i wolal sie wycofac mimo sprzeciwu innych wojownikow, co nie raz
oszczedzilo nam ofiar we wlasnych szeregach.

Zawsze rowniez zgadzalismy sie co do najwiekszej bolaczki sojuszu –
podzialu magicznych artefaktow znalezionych w swiecie. Niewielu jest
takich jak Agis ktory potrafi spojrzec rozsadnie i uczciwie na pewne
sprawy anizeli kierowac sie wlasnymi korzysciami.

——————————————————————–

Kvark, czlonek Szkoly Walki Rodu van Raugen,
jeden z podkomendnych Czempiona Agisa:

Czempion Agis jest osoba zdecydowana, otwarta i zywiolowa. Jest tez
bardzo bezposredni. Jest wyksztalcony. Czesto uzywa slow, ktorych
nie rozumiem – szczegolnie gdy sie zlosci.

Bardziej przypomina gladiatora niz gwardzistow, ktorzy winni byc
wstrzemiezliwi. Cieszy sie powodzeniem u kobiet. Podobno za jego
przyczyna do Szkoly ciagna cale tlumy kandydatek.

——————————————————————–

Lualyn, czlonkini Szkoly Walki Rodu von Raugen,
jedna z podkomendnych Czempiona Agisa:

Czempiona poznalam, gdy sama czynilam starania by zdobyc zaufanie
wlodarzy Szkoly. Byl wowczas Dowodca i zalezalo mu na tym – podobnie
jak Nadzorczyni – zeby kandydaci jak najlepiej byli przygotowani na
to, co ich czeka po wlaczeniu w poczet rekrutow. Nie jestem w stanie
nawet opisac, jak wiele mnie nauczyl.

Nie boi sie wyzwan. Dal sie poznac jako osoba, ktora bez wahania
rusza w niezwykle niebezpieczne miejsca. Ich nazw tu nie zdradze, bo
same w sobie wsrod wielu budza uzasadniony lek.

Rowniez jako lider Bractwa Czerwonych byl przywodca, ktorego po
prostu sie szanuje. Nie wywyzsza sie, jest jednym z nas, ale nie
zadziera nosa, chociaz ma autorytet. Przychodzi to zupelnie
naturalnie. Sadze, ze wlasnie o to w tym wszystkim chodzi.

Przygod i anegdot z udzialem Czempiona moglabym przytoczyc bez liku,
ale niech to zostanie moja slodka tajemnica.

——————————————————————–

I to juz wszystko o nowowybranym zwierzchniku Szkoly Walki,
Czempionie Agisie Jaegerze. Obolalymi rekoma zegnam sie z wami,
obiecujac sobie na przyszlosc nie udawac, ze w czymkolwiek moglabym
mu dorownac.

Moge za to obiecac wam, ze juz niedlugo kolejny wywiad! Tak wiec, do
przeczytania! Pa!

. ,_, ___, |) _ ,_, .
. (o,o) (-/_| / '_| (o,o) .
|./)_) ._/ |_/|_/(_|_, (_(\.|
| ” ” ” ” |
o—————————————————————————–o

> przeczytaj strone 6
Zatytulowano: Zagadki Tileanskie

o—————————————————————————–o
| (ooo) |
| (o`\`\ O=======================================O |
| \\:..\ _ | | |
| \/_./: __/^O/) | Z A G A D K I T I L E A N S K I E | |
| \/.888./:/ | | |
. |8`./.:/ | | .
. (^o:// \` O=======================================O .
(O+//^^^\`\`\
\O/ \`- \
\-`\`
`\`\
\\\\
`\`\
\\\\
`\\
`\

ZAGADKI Z POPRZEDNICH NUMEROW

Rozwiazanie zagadki sprzed dwoch numerow jest proste, jesli skorzysta
sie z nastepujacych podpowiedzi: dziewczynka na rozstajnych drogach
ma (czy tez miala za zycia) jasne wlosy, ogrzyca na stanowisku urzed-
niczym rezyduje na Wyspie Utraconych, a odpowiednia fontanna ozdobio-
na jest nimfami, natomiast drzewo (z gniazdem na szczycie) znajduje
sie w Gelibolu. Lista nagrodzonych nie zmienila sie od poprzedniego
numeru pisma.

Zagadka z poprzedniego numeru doczekala sie kilku rozwiazan: pelnego,
opisanego ponizej, oraz czesciowych, z ktorych najlepsze pozwala na
uratowanie, zaokraglajac lekko (*), srednio 18 skazancow.
Nagrodzeni to:

* Villard (glowna nagroda: 10 mithrylowych monet)
* Beithir (najwczesniej nadeslane czesciowe rozwiazanie:
5 mithrylowych monet)
* Dokhaz (kolejne pelne rozwiazanie: 2 mithrylowe monety)

(*) Jesli jestescie ciekawi, na czym polega lekkie
zaokraglanie skazancow, zapytajcie najblizszego
kata.

Sponsorami nagrod w tej edycji konkursu sa:
– Cyzel von Habenix, Radny Cechu Kupcow Novigradu, ktory rowniez
rozwiazal zagadke i pozostajac pod jej urokiem postanowil zostac
mecenasem sztuki zadawania i odgadywania zagadek logicznych,
– Mieszkancy Zajazdu 'Bialy Kiel’.

Najlepsze rozwiazanie ratuje 19 i pol skazanca, czego nie da sie juz
poprawic. Polega ono na nastepujacych krokach:
– uczymy towarzyszy niedoli, co to jest liczba parzysta (najtrud-
niejszy etap rozwiazania),
– wybieramy ochotnika, ktory sprawnie liczy i gotow jest zaryzykowac
glowe,
– ochotnik wychodzi jako piewszy, liczy czarne szarfy i przekazuje
innym informacje o tym, czy czarnych szarf widzi parzysta, czy
nieparzysta liczbe – przez zalozenie plaszcza w umowionym kolorze
(na przyklad: czarny plaszcz – parzysta liczba czarnych szarf),
– kazdy kolejny, widzac ile zostalo czarnych szarf i pamietajac, ile
czarnych szarf zostalo juz wczesniej wywieszonych, jest w stanie
w sposob pewny stwierdzic, jaki jest jego kolor. Na przyklad jesli
drugi wychodzacy widzial, ze pierwszy zalozyl czarny plaszcz, czy-
li czarnych szarf byla parzysta liczba, a sam teraz widzi niepa-
rzysta, to znaczy ze jego wlasna szarfa byla czarna.
Rozwiazanie pozostawia tylko pierwszego wieznia w rekach losu. Pozos-
tali moga sie uratowac, jesli umieja liczyc. A jesli nie, to i tak
ewentualny blad naraza tylko tego, ktory sie pomylil.

Dzisiejsze zadanie dzielnego agenta bedzie znow wymagalo nie tylko
umiejetnosci logicznego myslenia, ale tez pewnej podstawowej wiedzy
o swiecie. Mam nadzieje na szeroki odzew – nagrody czekaja!
Rozwiazania zagadki prosimy nadsylac na adres autora (Chivasso).

—-==== O ====—-

Averlandczyk wolnym krokiem wyszedl z kawiarni Elefant na niewielka
uliczke na tylach nulnijskiej swiatyni Vereny. Szedl na zachod wzdluz
murow miejskich, podziwiajac bogate, schnace w porannym sloncu fasady
solidnych mieszczanskich kamienic. Wkrotce w gestniejacym tlumie wy-
patrzyl niska kobiete z koszykiem kwiatow.
– A wczoraj to podobno jakiegos ksiecia zabili w dokach. – rzucila
w przestrzen nieco znudzonym glosem, nie patrzac na wedrowca.
– W Rinde najlepsze kasztany sa na Krotkiej. – odzew mial jeszcze
mniej sensu. Musi powaznie porozmawiac z kims w Miragliano, zeby wy-
myslili lepsze hasla. W koncu ktos sprawdzi, ktorego ksiecia brakuje,
nie jest ich tak duzo.
Przekupka wsunela mu w reke cos, co wygladalo jak reklama kwiaciar-
ni i zniknela w tlumie. Averlandczyk bez trudu zauwazyl wplecione w
motywy roslinne przypadkowe stylizowane litery, zapewne pisane kodem
zielonym. Schowal niedbale kartke do kieszeni i udal sie srodkiem
ulicy ku plackarni mistrza Hafasa, zrecznie unikajac wylewanych z
okien zawartosci nocnikow. Nuln bylo miastem nowoczesnym i czystym,
strumien sciekow szybko splywal rynsztokami ku kratkom podziemnych
kanalow.

„Podejrzana grupa czterech podroznych pod przewodnictwem kudlatego
ogra zwanego Rudym, ostatnio widzana na drodze z Gor Czarnych do
Krainy Zgromadzenia. Ustalic tozsamosc, rysopisy, uzbrojenie, cel
podrozy. Zachowac dyskrecje.”

Godzine pozniej Averlandczyk podziwial z okna dylizansu surowe pie-
kno dzikich lasow w wiosennej szacie, palac fajke i obmyslajac stra-
tegie. Nie mial nic przeciwko wycieczce do Krainy Zgromadzenia i uzu-
pelnieniu zapasow ziela fajkowego, poza tym mial tam – jak w wielu
innych miejscach – zaufanego pomocnika. Przy odrobinie szczescia uda
sie od niego duzo dowiedziec, a reszte sprobuje dyskretnie wyciagnac
z miejscowych, na przyklad metoda 'na oberznietego florena’. Oby tyl-
ko podejrzana gromadka zechciala posilic sie lub przenocowac 'Pod
Wrzesniowym Piwem’…

– Tak, byli – zapewnil Hal, nieco lobuzerski kuchcik w bialym czep-
ku, gdy szpieg dotarl do zajazdu i rozpoczal dyskretne sledztwo.
Po chwili, podrzucajac w dloniach otrzymanego florena, chlopak dodal:
– Bedziecie zadowoleni, panie. Bylo ich czterech, siedzieli blisko
kuchni. Nie widzalem ich, ale mowili duzo! – usmiechnal sie triumfal-
nie, dumny ze swego sprytu.
– A jak wygladali?
– Nie wychodzilem z kuchni – halfling posmutnial nieco – ale na
pewno byl ogr i krasnolud. Mowili, ze udalo im sie zdobyc sporo ka-
mieni, na pewno drogich. „Kto pojdzie sprzedac?” „Jak zawsze Zerkus”,
to chyba powiedzial ogr. Cieszyli sie, ze beda mieli sie za co szko-
lic, rano wybierali sie w dalsza droge, kazdy do innego nauczyciela.
„Jak dalej jedziemy?” „Tak, jak jesienia” – powiedzial inny. I dodal,
ze ostatnio dobrze im idzie zarabianie na szkolenia.
– Szkolenia, powiadasz? A w jakich zawodach?
– Nie mowili, ale za to wiem, co zamierzaja dalej! – chlopak az
poczerwienial z dumy – Ktorys powiedzial: „Potem wiecie, gdzie sie
wybierzemy? Do Bretonii! Nie bylismy tam cale lata.” Inni potwierdzi-
li, a krasnolud dodal, ze on jeszcze nigdy tam nie byl.
– Co jeszcze mowili? Kazdy szczegol moze miec znaczenie.
– Rozmawiali troche o broniach. To krasnolud: „Mlotow nie lubie.
Polowa rodziny to kowale, obrzydly mi mloty. A tam u was w Drakwal-
dzie to wszyscy sztyletami walczyli?”. Potem ktos zauwazyl, ze kazdy
i tak walczy tym, czego uczy nauczyciel. A inny zaprotestowal, ze je-
mu wszystko jedno. Potem ogr zamowil wiecej piwa i zawolal „Ug, Zloty
Pstrag… Zawsze sie tam zatrzymuje, maja najlepsze…” (nie uslysza-
lem, co takiego) „Jutro tez tam bede nocowal.”. „A ja to lubie placki
w Nuln.” Potem rozmawiali nieco ciszej, ale uslyszalem „…niestety
je tylko owoce”, „A ja kupuje rybki. Jak sie dostane na jakis poklad,
bede sam lowil”.
– A co jedli? Owoce?
– Nie, normalnie… Zupe, nalesniki, duzo piwa. Mieli troche swojej
dziczyzny. Krasnolud mowil, ze nie lubi wody, inny rzucil „Dobrze, ze
nie musimy plywac na nauki za ocean. Chociaz mi by to nie przeszka-
dzalo.” „Rudy, co zrobimy z ptakami?” „Na stodole widzialem golebnik.
Wyslemy kogos.”
Averlandczyk notowal w myslach kazdy szczegol. Brakowalo mu troche
wygladu podejrzanych.
– Kto mogl ich widziec? Poslali kogos do golebnika?
– A nie wiem, nie wychodzilem z kuchni… Ale rano narobili troche
zamieszania, spieszyli sie na przystan. Slyszalem – kuchcik zamyslil
sie na chwile – „Sulili, gdzie jatagan lysego?” „Warad, pospiesz sie
z tym plecakiem!” „Pozniej zajmiesz sie plaszczem” „Kto wzial olej?”.
– I co?
– I wyszli – halfling usmiechnal sie szeroko, zadowolony z siebie.

Chcac nie chcac, Averlandczyk ruszyl z zajazdu rozpytac sie po oko-
licy. Zaczal od biura szeryfa.
– Znajomy ze Strazy Krain prosil, zeby sie rozpytac o bande zbojow.
Nie przechodzili tedy? Paru ciezkozbrojnych krasnoludow.
– Nie, byla tylko jakas czworka podroznych. Jeden taki zwalisty, z
szydlem. Akurat karmil czyms kruka. Drugi to chyba z naszych, taki
jasnowlosy. Innym sie nie przygladalem, nie wygladali groznie.
W sklepie Johana Kornwalza trzeba bylo uzyc podstepu, zeby cokol-
wiek powiedzial:
– Spotkalem takich czterech na szlaku, sprzedalem im gorzalke, za-
placili oberznietymi monetami! Co za czasy… A do pana nie zagladali
przypadkiem?
– Byl wczoraj jeden, wysoki elf. Ale nie zostawil gotowki – twarz
sympatycznego halflinga spochmurniala – Zostawil kamienie. Duze sztu-
ki… – mina sklepikarza upewnila wedrowca, ze elf okazal sie trudnym
negocjatorem.
Czas sprawdzic kowala. W koncu powinni cos zrobic z bronia po pod-
rozy, kamienie szlachetne rzadko da sie zdobyc bez uzycia przemocy.
– Przyslali jednego, kulawego. Nie, nie placil zlotem, przyniosl
tylko pomocnikowi temblak, uprzaz i duza pochwe do czyszcenia. Nie,
nie tylko swoje, paski mialy rozna dlugosc… ale cos pan taki cie-
kawy? – kowal nie byl w nastroju do rozmow. Machnal tylko reka, ze
pomocnik jest gdzies w stajni, przed ktora stali.
– Tak, czyscilem. Jak wygladal ten kulawy? Nie wiem, byl zawiniety
plaszczem… Nie ogr, poznalbym. A, jeszcze przyniosl ptaki na prze-
chowanie w golebniku. Kruk, golab, trzeci taki kolorowy, chyba nazywa
sie papuga. Czwarty… z twarzy jak papuga, ale jakis taki czarno-
bialy. Nie widzialem wczesniej takiego.
Jeszcze warto znalezc kogos, kto widzial rano ich wymarsz. Wedro-
wiec wiedzial juz duzo, mogl wiec zaryzykowac zgadywanie:
– Drogi panie, nie widzial pan wczoraj mojego znajomego elfa? Mial
wyplynac rano. – zapytal pasterza na lakach przy przystani.
– Widzialem paru takich. Zegnali sie na rozstajach, dwoch przyszlo
na pomost z bagazami. Wybierali sie do Kreutzhofen. Nie wiem, czy to
byl elf. Jeden ciemnowlosy, drugi wesoly, z malym toporkiem. A w ba-
gazu skrzeczalo jakies zwierze, calkiem ludzkim glosem!
– Jak skrzeczalo?
– Jakos tak piskliwie: „Nie spac, wspierrrac!”

Averlandczyk nie wrocil juz za zywoplot Krainy Zgromadzenia. Nie
chcial wchodzic w oczy coraz bardziej podejrzliwym mieszkancom, a z
drugiej strony mial juz wystarczajaco duzo informacji. Ruszyl ku Nuln
imperialnym traktem, ukladajac w myslach raport dla Dozy. Moglby sie
na podejrzana gromadke – Doza jeden wie, dlaczego podejrzana – zasa-
dzic w Bretonii, ale to juz zadanie dla innych. On nie zamierza do
Bretonii wracac, nim nie ucichnie sprawa sprzed paru miesiecy: gdy
przy pewnej dozie szczescia uwolnil z wiezienia wszystkich towarzyszy
niedoli, jedni obwolali go bohaterem, inni – a zwlaszcza Savinien Mo-
reau – uznali za czarownika. Ale misje wypelnil, a teraz wlasnie kon-
czy nastepna, jeszcze tylko spisze wyniki.
A potem napisze drugi raport, dla Centrali.

—-==== O ====—-

KONKURS

Rozwiazanie zagadki powinno zawierac imie i standardowy rysopis kaz-
dej z czterech osob (dwa okreslenia i rasa, przy czym dla ulatwienia
jedno z okreslen zawsze odnosi sie do owlosienia), a takze jej zawod,
klase podstawowej broni i gatunek zwierzecia pocztowego. Rozwiazania
niepelne tez maja szanse na nagrody!

. ,_, ,_, .
. (o,o) Zagadki przygotowal (o,o) .
|./)_) Giacomo Boccanegra di Chivasso (_(\.|
| ” ” ” ” |
o—————————————————————————–o

> przeczytaj strone 7
Zatytulowano: Ankieta lingwistyczna – wyniki

o—————————————————————————–o
| A R T Y K U L S P O N S O R O W A N Y |
| ______ ______ |
| _/ Y \_ |
| // ~~ ~~ | ~~ ~ \\ |
| // ~ ~ ~~ | ~~~ ~~ \\ |
| //________.|.________\\ |
. `———-`-’———-’ .
. _ .
/.\ '|| || //
// \\ || ” || +—–//
//…\\ `||”|, || //`||.|”|”||” ”’|. |\\ //
// \\ || || ||<< ||||..|| || .|”|| | \\//|
.// \\.|| ||.|| \\.||`|… `|..`|..||. +–\/-+

'||` ||
|| ” ” ||
|| ||`||”|,.|”|’\\ //||(””’||”|| ||.|””’`||”|, ”’|.
|| || || |||| || \\/\// || `”) || `|..|||| // || ||.|”||
.||.||.|| ||`|..|| \/\/ .||`…’ `|..’ ||`|../…|| ||`|..||.
|| , |’
`..|’ ”

–= W Y N I K I =–

Kiedy po orzezwiajacym, przesyconym technika strumienia swiadomosci
sprawozdaniu z kulinarnego swieta wydawalo sie, ze nie sposob juz
pojsc dalej, redakcja Periodicusa pokusila sie o jeszcze bardziej
odwazny krok. W osmym ksiezycu gnomiego roku 2019, po kilku
miesiacach mozolnej interrogacji napotkanych podroznych, Nahaan i
Alicia skompletowali wypowiedzi kazdego, kto mial ochote podzielic
sie swoim zdaniem na temat nauki jezykow. Tym samym udalo sie powolac
do zycia rodzaj zbiorowej jazni, przemawiajacej jednoczesnie glosami
ludzi i nieludzi, klocacej sie sama z soba o slusznosc podsuwanych
jej pod nos zalozen.

Zbiorowa jazn to oczywiscie tylko jedna z mozliwych interpretacji
ankiety – zjawiska, z ktorym spotykamy sie moze nie na codzien, ale
od swieta juz jak najbardziej. Nielatwo byloby przypisac miano
zbiorowej jazni ankiecie dotyczacej wyzszosci gontu nad strzecha,
czy tez umiejscowienia miedzy sasiadami na mojej idealnej,
wyimaginowanej mapie politycznej. Tym razem mamy jednak do czynienia
z czyms duzo bardziej uniwersalnym, jako ze ankieta dotyka
podskornej tesknoty za jednorodnym swiatem, w ktorym kazdy mogl
porozumiewac sie z bliznimi tym samym jezykiem.
Oczywiscie odpowiedzi byly roznorodne. Pytania zostaly ulozone w
taki sposob, by pobudzic do refleksji na roznych plaszczyznach: po
pytaniu o to, dlaczego uczymy sie nauki jezykow (na ktore odpowiedz
moze byc przepastna i ujeta z wielu perspektyw), zostajemy
sprowadzeni na ziemie pytaniem o wysokosc oplat za nauki. Zbiorowa
jazn robi sie tym bardziej wiarygodna, im latwiej nam wychwycic
slome wymykajaca sie z cholewek jej butow, nawet jesli te sa
zamaskowane brzegami najprzedniejszego bisiorowego kontusza.
Ankieta tetni pulsem mysli ankietowanych. Mimo, ze nigdy nie
bedziemy jednym organizmem, porozumiewajacym sie jednym narzeczem,
mozemy sie zblizyc do tego stanu poprzez doskonalenie swojej
znajomosci jezykow. Ale czy mamy na to ochote? Zanurzenie sie na
moment w tym strumieniu jazni moze pomoc rozwiac watpliwosci.

–= :: =–

Przejdzmy zatem do konkretow. Z zebranych odpowiedzi widac na
poczatku ciekawy trend jesli chodzi o samych ankietowanych. Bardziej
skore do udzielania odpowiedzi byly kobiety, stanowiace prawie trzy
cwierci (dokladnie 74%) ze wszystkich 34 osob, ktorych odpowiedzi
pozyskalismy. Ufamy ze w przyszlych ankietach panowie wespra nas z
taka sama werwa. Niemniej za wszystkie odpowiedzi, tak udzielane nam
osobiscie, jak i listownie, dziekujemy wam wszystkim.
Rasowy przedzial przedstawil sie nam nastepujaco:
– 7 przedstawicieli rasy ludzkiej (21%),
– 11 elfiej (32%),
– 6 polelfiej (18%),
– 6 gnomiej (18%),
– 3 krasnoludow (9%),
– 1 halfling (3%).
W ogolnosci, po caloksztalcie odpowiedzi patrzac, 14 osob (41%)
przyznalo ze obecnie uczy sie jezykow obcych, w czym mamy kobiety w
liczbie 9, mezczyzn w liczbie 5. Pozostale 20 osob (59%) oznajmilo ze
nauk aktualnie nie pobiera, w czym bylo pan 16, panow 4.
Wsrod osob, ktore odpowiedzialy ze nauki pobieraja czy pobieraly,
szescioro, w tym cztery panie, wskazaly ze dazyly do satysfakcji lub
podniesienia wlasnej wartosci. Piecioro, w czym dwoch panow, wskazalo
jako powod szacunek do rasy lub kraju. Dwie panie wskazaly swoj czasu
nadmiar, czy tez nadmiar waluty, jako powod. Finalnie jeden pan
wskazal „inny powod niz powyzsze”.
Patrzac na tych, ktorzy wskazali ze jezykow sie nie ucza, raptem
trzech pan nie interesuje znajomosc zadnego jezyka. Piec pan rzeklo
iz zna juz te jezyki, ktorych potrzebe mialo poznac. Jedna pani i
jeden pan odpowiedzieli ze chodzi o brak checi po stronie ich lub
ich nauczycieli. Jeden mezczyzna i piec kobiet wskazalo ze ma nieco
wazniejsze wydatki. Inne powody wskazalo czworo, dwie panie, dwoch
panow.
Z preferencji ankietowanych widac tez, mimo oczywistych zmian i
zapomnienia, jakie polozylo sie na naszych umyslach, trend jednak
dazacy jest do nauki. Dziesiecioro sposrod ankietowanych pragneloby
znac wszystkie jezyki, po jednej osobie wymienilo ze chcialoby
zglebic ich osiem, siedem, oraz piec, odpowiednio, cztery osoby
palaja checia poznania trzech jezykow, osmioro – dwoch, dwoje –
– jednego. Finalnie siedmioro wskazuje ze nie chce juz poznawac
zadnego nowego jezyka nad te, ktore juz zna.
Przejdzmy do sprawy samych nauk. prawie trzy cwierci (71%) ze
wszystkich ankietowanych osob (w czym 18 kobiet, 6 mezczyzn) rzeklo
ze nie uczy lub nie uczylo nikogo jezykow. Dalej mamy niewielka
grupe (15%, w tym cztery panie, jeden pan), deklarujaca ze uczy lub
uczylo czasami odplatnie, a czasami nieodplatnie. Ledwo 9% uczy
odplatnie (nie wazne czy zawodowo czy nie, w tym mamy dwoch panow i
jedna pania), pozostale zas 6% to panie deklarujace ze uczyly innych
bez pobierania gratyfikacji.
Wiemy wszyscy ze nauka zajmuje nam podstawowy zasob jakim mozemy
dysponowac, czyli czas. Tutaj okolo polowa ankietowanych (53%) zgadza
sie ze czas ten jest odpowiedni, wskazalo tak 13 kobiet i 5 mezczyzn.
Nieco mniejsza czesc, mianowicie 21% (dwoch panow, piec pan) twierdzi
ze czas jest za dlugi, ale bierze poprawke na swoj brak predyspozycji
do nauki. Kolejna grupa, dwie panie i dwoch panow, uwaza ze nauka
jest zdecydowanie za dluga. Czas na zbyt krotki odeniaja trzy panie,
zas dwie wskazuja ze maja predyspozycje do nauki i dlatego uznaja ten
czas za krotki.
Wspomnielismy o zmianach w naszych umyslach. Nie jest tajemnica ze
tajemnicza magia odebrala nam czesc wiedzy o juz poznanych jezykach,
powodujac czy zwykle nieporozumienia, czy tez personalne tragedie.
I tak mimo ze czesc z nas bardzo boleje nad faktem ze danego jezyka
nie zna juz tak dobrze jak wczesniej, to jednak 41% ankietowanych,
dokladnie 11 pan, 3 panow, uwaza ze nie zauwazylo roznicy bo i tak
nie znalo wyuczonych jezykow w stopniu takim by odczuc utrate wiedzy.
Trzecia czesc ankietowanych, 6 panow, 5 pan, twierdzi ze problem ich
w ogole nie objal. Zas 9 pan, co wsrod wszystkich stanowi 26%, rzecze
ze owszem zauwazylo strate wiedzy. Raptem trzy podaly konkret, mowiac
ile jezykow zapomnialy.
Drugim, jakze waznym zasobem, ktorym dysponujemy, sa oczywiscie
monety, roznie nazwane, jednak stanowiace w naszym mniemaniu jakas
wartosc. I tak az 53% wskazuje ze ceny proponowane przez nauczycieli
sa odpowiednie – odpowiedzi tej udzielilo 14 kobiet i 4 mezczyzn, 21%
(5 pan, 2 panow) uwaza stawki za za wysokie, 9% (5 pan, 2 panow) mowi
iz cena powinna byc blizsza 20 sztukom zlota, 6% (2 panie) uwaza ze
cena winna byc blizsza 30 sztukom zlota, i finalnie 2 panie i 2 panow
wskazuje ze cena za lekcje jest ogolnie za niska.
Zostaje nam jakze wazna kwestia – ile osob, zdolnych nauczyc nas
jezyka, znamy. Tu podzielmy twardo, na jezyk jakikolwiek, oraz na
wybrany, taki, na ktorym nam zalezy najbardziej.
W kwestii jakiekolwiek jezyka az 59% z ankietowanych wskazuje ze
zna do pieciu osob, ktore uczylyby ich jakiekolwiek jezyka. W tejze
grupie mamy 5 mezczyzn i 15 kobiet. Zadnej osoby nie jest w stanie
wskazac siedmioro (21%, w tym 4 panie), do dziesieciu moze wymienic
ledwo 12% (4 panie), zas 9% (3 panow, 2 panie) wskaze nam wiecej niz
dziesieciu potencjalnych nauczycieli.
Zbiezny trend widac jesli chodzi o jeden jezyk wymarzony. Tu az
18 osob (53%, w tym 15 pan, 3 panow) wskazuje do pieciu osob, 11
ankietowanych (32%, w czym 7 pan) nie wskaze zadnej osoby zdolnej ich
nauczyc, jeden pan i dwie panie wskaza do dziesieciu, zas wiecej –
– jeno jedna kobieta i jeden mezczyzna.
Z drugiej zas strony, czyli od strony potencjalnego chetnego do
pobierania nauk, podzielmy takze na jezyki w ogole, oraz jezyki
wymarzone czy ulubione. I tak ankietowani zapytani o ich z kolei
dostepnosc twierdza jak nastepuje. Mowiac o jezyku jakimkolwiek az
8 pan i 2 panow wskazuje ze ich nauka bylaby okazjonalna, gdy
spotkaliby przypadkiem nauczyciela. I tu trend zbiega sie jesli bysmy
spojrzeli na jezyk wymarzony, gdzie takiej odpowiedzi udziela az 12
osob, 10 pan w tym. Lekcje w ciagu doby podejmie z kolei w pierwszym
przypadku 9 osob (6 kobiet, 3 mezczyzn), w drugim 6 (4 panie w tym).
W ciagu kilku dni na lekcje bedzie w stanie umowic sie 6 osob (w tym
cztery panie), a jesli chodzi o jezyk upodobany – 5 (tu 2 panow).
Okolo godziny na lekcje poczeka tu i tu piecioro, po 2 panow w kazdej
grupie, finalnie dwie panie zglosza sie na dowolna lekcje natychmiast
gdyz na przyklad mieszkaja blisko nauczyciela, trzy natychmiast pojda
na lekcje jezyka wymarzonego. Wiecej jak gnomi tydzien przewiduja
oczekiwac jedna pani i jeden pan, jesli mowa o jezyku dowolnym, zas
jeden pan i dwie panie jesli mowa o wymarzonym.

–= :: =–

Jeszcze raz dziekujemy wszystkim ankietowanym, liczymy na wasza
wspolprace w przyszlosci, zas z powyszego tekstu zapraszamy do
wyciagniecia wlasnych wnioskow. Takze wam zostawiamy pytanie – czy
warto sie uczyc?

Zleceniodawca niniejszej ankiety oraz fundatorem nagrod dla
ankietowanych byl Ellax Quintero.

Ankieterzy:
–Alicia z Doliny Kwiatow
–Nahaan aen Dol Blathanna

Wstep:
–Sufjan

Opracowanie danych:
–Nahaan aen Dol Blathanna

Opieka merytoryczna:
–Tuna Naai, Redaktor Naczelna

. ,_, ,_, .
. (o,o) –Nahaan aen Dol Blathanna (o,o) .
|./)_) (_(\.|
| ” ” ” ” |
| A R T Y K U L S P O N S O R O W A N Y |
o—————————————————————————–o

> przeczytaj strone 8
Zatytulowano: Karczmy Swiata – Pod Wolem

o————————————————————————–o
| |
| ____………__H_ |
| __/%%%%|%%%%%%%|%%%%\ |
| _ ()/%%|:II:|II:::II|:II:|_ _ _ |
| |-(()|–|:II:|II:A:II|:II:|-|-|-| |
. `’.'”^ ^` „^ „^|”|^'”’ `^`-.^~’ .
. _ __ ___ __ ____ _ _ .
| |_/ / /\ | |_) / /` / / | |\/| \ \_/
|_| \ /_/–\ |_| \ \_\_, /_/_ |_| | |_|
__ _ _ __ _____ __
( (` \ \ /| | / /\ | | / /\
_)_) \_\/\/ |_| /_/–\ |_| /_/–\

„POD WOLEM”, TADRIG

Z cyklem „Karczmy Swiata” zagoscilysmy pewnego letniego wieczoru do
Tadrig, bez szans na dotarcie do Nuln przed zamknieciem bram miasta
na noc – ale to dobrze, poniewaz w ten oto sposob postawilysmy sie na
miejscu podroznych, ktorych dotknac moze dokladnie ten sam problem –
zarowno tych, ktorzy juz z tutejszego pieca chleb jedli, jak i tych,
ktorzy dopiero maja zamiar spozniac sie do miasta w najblizszej
przyszlosci.

Kilka slow wprowadzenia topograficznego – Tadrig jest rolnicza wioska
lezaca nieopodal averlandzkiego traktu prowadzacego z Nuln wglab
prowincji. Jest to bardzo mala miejscowosc, w swojej kategorii dosyc
zamozna, ale mimo to, standard zycia mieszkancow nie jest wyzszy niz
w innych tego rodzaju osadach. Stan taki jest wiec byc moze bardziej
skutkiem talentu zyjacego na reprezentatywnym poziomie wieloletniego
wojta, Gustava anizeli zamoznosci jako takiej, jednak oddac nalezy,
ze, mimo oddalenia od traktu, wies jest przystankiem dla dylizansu
oferujacego swoim pasazerom transport z Nuln daleko na wschod, do
Blekitnej Wstegi u podnoza Gor Kranca Swiata. Zaskoczenie istnieniem
przystanku w tym miejscu moze ustapic, jesli sie zrozumie, ze rowniez
i regularnie kursujace do Nuln pojazdy tez moga zostac uziemnione po
zachodzie slonca – i tu dochodzimy do karczmy, a wlasciwie do zajazdu
dla podroznych. Gwoli scislosci odnotowujemy, ze obecnie podrozni
maja wstep do miasta rowniez w godzinach nocnych, jednak pozostalosc
po potrzebie alternatywnego noclegu poza miastem pozostala: karczma
„Pod Wolem” w Tadrig.

Pierwszy rzut oka pozwala stwierdzic, ze jest to miejsce do noclegu
na jedna noc – ot po prostu, by ten jeden raz nie spac pod golym
niebem. Budynek karczmy jest dosc duzy, jednakze calosc miesci sie w
czterech scianach, bez dobudowek i pieter. Mimo przystanku dylizansu,
najpewniejszymi klientami sa tak naprawde mieszkancy wsi. Wchodzimy
do srodka, a tam…

Zasadniczo uderza prostota i… niestety zaniedbanie. Jestesmy tu w
porze wieczornej, prawda, ale mamy wrazenie, ze noc zapadla juz dawno
-wszystko przez skutecznie zasklepione brudem okna. Po jednej stronie
stronie bar, zaplecze i czesc mieszkalna karczmarza. Po drugiej zas
prosta sala z siennikami i lawami pokrytymi futrem – dla gosci.
Pomiedzy nimi dwa stoly oraz stare, ale solidne lawy – moglyby chyba
z powodzeniem zmiescic cala lub wiekszosc populacji wioski. Wiekszosc
karczm, oberz czy zajazdow pozostawia wsrod swoich gosci mile
wspomnienia zdobien – obrazkow, sprzetow, czy mebli. Tu natomiast nic
z tych rzeczy, ale na pewno pozostawia wspomnienie odpoczynku po
tulaczce, badz otrzesinach dostarczonych przez podroz dylizansem.
Nalezy przy tym przyznac, ze warunki do spania sa naprawde przyzwoite
w porownaniu do wielu innych noclegowni na swiecie – na futrach spalo
nam sie w kazdym razie wygodnie, a przeciez tez nie wszedzie mozna
takich uswiadczyc.

Zanim jednak testowalysmy lawy, zwrocilysmy uwage na menu. W koncu
strata byloby byc „Pod Wolem” i nie skosztowac… no wlasnie:

C E N Y

Pszenny chleb 17 miedziakow
Jarzynowa zupa 58 miedziakow
Wolowa pieczen 85 miedziakow

Sok jablkowy 10 miedziakow
Ciemne piwo 75 miedziakow
(takze na wynos, 150 miedziakow za litr)
Jablecznik 35 miedziakow
(takze na wynos, 350 miedziakow za litr)

Pszenny chleb – osobiscie wyobrazamy sobie, ze wypiekany na miejscu,
ale nie jest zlej jakosci. Jego porcja nie jest tez zbyt wielka,
jest jednak warty swojej ceny.

Jarzynowa zupa – smaczna i aromatyczna. Albo gospodarz ma reke do
hodowanych przez siebie warzyw, albo jest po prostu umiejetnie
doprawiona. Cena zniecheca, ale wliczony w nia jest smak i pyszny
aromat.

Wolowa pieczen – pieczen, ktora wydaje sie byc specjalnoscia lokalu,
sadzac po nazwie karczmy, ale nie narzucajmy temu daniu
specjalnych wymagan. Pieczen jest smazona i bez watpienia stanowi
przedmiot pozadania dla amatorow tresciwego jedzenia, jednak za ta
cene mozna sie bylo spodziewac czegos wiecej, chocby jeden czy dwa
ziemniaki.

Sok jablkowy – lokalny przetwor, calkiem niezly. Rowniez wart swojej
ceny, nawet jesli w poblizu jest darmowa studnia.

Ciemne piwo – jablkowe, a jakze, czy tez ujmujac profesjonalniej, o
smaku jablek. Ta karczma nazywa sie „Pod Wolem”, a powinna „Pod
Jablonia”! Jezeli jednak nie jestescie amatorami piwa i jablek w
jednym kuflu, to za ta cene nie polecamy – z drugiej strony, mozna
wziac na wynos i orzezwiac sie w czasie podrozy, zwlaszcza latem –
a nie wszedzie takie piwo dostaniecie.

Jablecznik – serwowany w duzym kielichu, nie jest najmocniejszy, lecz
trzeba przyznac, ze jest relatywnie tani. Podkresla tutejsze
bogactwo w jablka.

Podsumowanie? Mozna powiedziec, ze zaiste karczma ta jablkami stoi, a
jablkowe produkty to calkiem solidny wyrob eksportowy. Z drugiej zas
strony potwierdzaja to, co pisalam o miejscu na jedna noc, nie wiecej
– jesli nie jestescie rdzennymi mieszkancami Tadrig, to wasze zoladki
zbyt dlugo nie zaakceptuja jednolitej diety…

Mimo wszystko karczma ta, jakkolwiek nie wytrzymalaby konkurencji w
srodowiskach miejskich (chociaz menu moze by i tak!), stanowi bardzo
mila wizytowke tak malej wsi. W naszej ocenie niezbyt dobre miejsce
na dluzszy pobyt, stanowi za to mily przystanek w podrozy. Serdecznie
zapraszamy.

. ,_, ,_, .
. (o,o) Tuna i Alicia (o,o) .
|./)_) (_(\.|
| ” ” ” ” |
o—————————————————————————–o

> przeczytaj strone 9

Zatytulowano: Periodicus bawi i uczy

o—————————————————————————–o
| |
| |
| ~*~ R O Z R Y W K A ~*~ |
| |
| -=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=- |
| Krzyzowka: Hierarchowie Ishtar |
| -=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=- |
| |
| Hasla w ponizszej krzyzowce to imiona osob dzierzacych wladze na te- |
| renie Ishtar, we wskazanych w podpowiedzi miastach i wsiach. Literki |
| w polach oznaczonych gwiazdka (*) ukladaja sie w rozwiazanie. |
| |
| Powodzenia! |
. .
. .

-= P I O N O W O =- . -= P O Z I O M O =-
.
1. Starosta Gornej Posady . 2. Starszy Dolnej Posady
3. Hrabia Garramone . 4. Burmistrz Rinde
5. Namiestnik Daevon . 6. Grododzierzca Wyzimy
7. Starosta Mahakamu . 8. Wojt Anchor
9. Hierarcha Novigradu . 10. Wojt Eldar
11. Namiestnik Val’kare . 12. Burmistrz Oxenfurtu
13. Soltys Obawy . 14. Lord z Twierdzy Bodrog
15. Wojt Blaviken . 16. Wojt Suchej Kepy
17. Soltys Rybitw . 18. Dowodca Twierdzy Craag Ros
19. Burmistrz Gelibolu . 20. Burmistrz Eysenlaan
21. Rajca Erbendorfu . 22. Namiestnik Baccali

___ ___
|5 | |15 |
| | | |
|___| |___|
| | | |
| | | |
___ ___ ___|___| ___ ___ ___ ___ ___|___|___
|2 | | | | |4 | | | | | | |
| | | | | | | | | | | | |
|___|___|___|___| |___|___|___|___|___|___|___|
| *| | |
| | | |
___ |___| ___ |___|
|1 | | | |9 | | |
| | | | | | | |
|___|___ ___|___|___|___|___ |___|___ ___ ___ ___ ___ ___ ___
|6 | | | | | | | |8 | | | | *| |21 | |
| | | | | | | | | | | | | | | | |
|___|___|___|___|___|___|___| |___|___|___|___|___|___|___|___|
| | | | | | | | | |
| | | | | | | | | |
|___| |___| |___| |___| ___ ___ ___ ___|___|
| | | | | | |10 | | | | |
| | | | | | | | | | | |
|___| ___ ___|___|___ ___ ___ ___|___| |___|___|___|___|___|
|12 | | | | |13 | | | | |
| | | | | | | | | | |
___ |___|___|___|___|___|___|___|___| |___|
|3 | | | | | | |
| | | | | | | |
___|___|___ ___ ___|___| |___|___ ___ ___ ___ ___ ___ |___|
|14 | | | | | | |16 | | | *| | | | | |
| | | | | | | | | | | | | | | | |
|___|___|___|___|___|___| |___|___|___|___|___|___|___| |___|
| | | |
| | | |
|___| ___ |___|
| *| |11 | | *|
| | | | | |
|___| |___| |___| ___ ___
| | | | | | |17 | |19 |
| | | | | | | | | |
|___| ___ |___|___|___|___ ___|___|___ |___|
| | |7 | |18 | | | | | | | | |
| | | | | | | | | | | | | |
|___| |___| |___|___|___|___|___|___|___| |___|
| *| | | | | | |
| | | | | | | |
___ ___|___|___ ___|___| ___|___|___ ___ ___|___
|20 | | | | | | |22 | | | | | |
| | | | | | | | | | | | | |
|___|___|___|___|___|___| |___|___|___|___|___|___|
| | | | | | | *|
| | | | | | | |
|___| |___| |___| |___|
| | | | | |
| | | | | |
|___| |___| |___|
| *|
| |
|___|
. ,_, ,_, .
. (o,o) (o,o) .
|./)_) SzN (_(\.|
| ” ” ” ” |
o—————————————————————————–o