Yanna, Duruk, Listy, Nowinki, cykle
o-----------------------------------------------------------------------------o | Data wydania: trzydziesty pierwszy dzien pory Yule | | | | | | /)_(\ | | ______( 0 0 )______ | | /_/_/_/\` ' `/\_\_\_\ | | )'_'( | | ____.""_"".____ | | P E R I O D I C U S | | | . . . . Serdecznie witamy Czytelnikow w kolejnym wydaniu Periodicusa! Znajdziecie z nim kilka doskonale juz znanych cykli, to jest Wywiad (Nie)kontrolowany, Listy do Redakcji oraz Nowinki, dwa cykle znane troche mniej, bo dopiero drugi raz sie pojawiajace, to jest Style walki i Zwierzeta pocztowe, pare ogloszen oraz debiut nowej Redaktorki Periodicusa, Vidris Dorne, smutny, lecz jakze prawdziwy. Mamy nadzieje, ze Wam sie spodoba. Zapraszamy do przeczytania pisma, polecania go znajomym oraz nieznajomym oraz zamieszczania ogloszen w kolejnych numerach. Przypominamy, ze poszukujemy Redaktorow i ze gazetki dostepne sa tez w Cechu oraz u mieszkancow Krainy Zgromadzenia, a w auli Redakcji ciagle wisi lista dostepnych Redaktorow. Przypominamy tez o konkursach - jesli chcesz nieco podreperowac swoj budzet, wymysl haslo reklamowe spolki Golden Hammer (2 mithrylowe monety nagrody) lub przeprowadz wywiad z jednym z Redaktorow (5 monet nagrody, tez mithrylowych). Milej lektury! Aktualna Redaktorka Naczelna Inz. Vyera Graff von Habenix W tym numerze: * Nowinki..............................................strona 1 * Nie wierz w plotki i przesady!.......................strona 2 * Wywiad z Yanna i Durukiem, cz. I.....................strona 3 * Domy publiczne w Rivii...............................strona 4 * N jak Nozownik.......................................strona 5 * Akademia Jezykow Lingnom.............................strona 6 * N jak Nietoperz......................................strona 7 * Listy do Redakcji....................................strona 8 . . . . | | | | o-----------------------------------------------------------------------------o Mozesz przeczytac konkretna strone. > Zatytulowano: Nowinki o-----------------------------------------------------------------------------o | | | _ _ _ _ _ | | | \ | | (_) | | (_) | | | \| | _____ ___ _ __ | | ___ | | | . ` |/ _ \ \ /\ / / | '_ \| |/ / | | | | |\ | (_) \ V V /| | | | | Zatytulowano: Nie wierz w plotki i przesady! / \ ) (( )) ( /|\ ))_(( /|\ / | \ (/\|/\) / | \ o--------------------------/--|-voV---\'|'/--Vov-|--\-------------------------o | '^` (o o) '^` | | `\Y/' | | | | NIE WIERZ W POWTARZANE PLOTKI I BEZSENSOWNE PRZESADY! | | | | S M O K I | . . . . --> nie sa agresywne. Atakuja tylko w sytuacjach zagrozenia broniac jedynie wlasnego terytorium. --> to stworzenia jak kazde inne. Tez maja prawo by zyc, rozmnazac sie i chronic swoje mlode. --> zyja posrod nas od wiekow i posrod nas jest ich naturalne miejsce. Nie przeciwstawiajmy sie naturze! --> rzadko kiedy zbieraja skarby, najczesciej probujac przezyc, a ich jaskinie stanowia jedynie legowisko i miejsce do zycia. ______________ ,---,'., `-._ `:.`---.__ `-._ `:. `--. `. \. `. `. (,,(, \. `. ____,-`., (,' `/ \. ,--.___`.' , ,' ,--. `, \.,' ` `{D, { \ : \, V,,' / / // j,, / ,' ,-//. ,---. , \,' / ,' / _ \ / _ \ ,'/ \ `' / \ `' / \ `.' / `.___,' `.__,' `.__,' PAMIETAJ! Kazdy SMOK jest wspanialym stworzeniem, ktoremu nalezy sie prawo do zycia! . ,_, ,_, . . (o,o) (o,o) . |./)_) A R T Y K U L S P O N S O R O W A N Y (_(\.| | " " " " | o----------------------------------------------------------------------------o > Zatytulowano: Wywiad z Yanna i Durukiem, cz. I o---------------------------------------------------------------------------o | _ _ , _ _ _ _ _, __, , _ | | | | \ | | | | /_\ | \ \ | CZESC I | | |/\| \| |/\| | | | |_/ \| | | ~ ~ ) ~ ~ ~ ~ ~ ~ ) | | ~' ~' | | / _, _ _ __, \ _,_ _, _, _ ___ __, _, _, _, _ _ _, _, _ __, | | | |\ | | |_ | |_/ / \ |\ | | |_) / \ | / \ | | /_\ |\ | |_ | | | | \| | |_ | | \ \_/ | \| | | \ \_/ |_, \ / |/\| | | | \| |_ | | \ ~ ~ ~ ~~~ / ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~~~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~~~ | . . . . Mili Czytelnicy! Czasem bywa tak, ze zupelnie niespodziewanie spotykam kogos, z kim chcialam przeprowadzic wywiad. Tak bylo wlasnie tym razem! Polelfce z Kla trudno bylo spotkac krasnoluda czy krasnoludke z Gor Kranca Swiata, ale! Udalo sie i tak mialam okazje przeprowadzic podwojny wywiad, z Yanna Vonadottir, Thanem Krolewskiego Rodu Orr'Khraman z Twierdzy Karak Kadrin, Lowczynia Zielonoskorych oraz Durukiem Gorim- sson, Gormtrommi Rodu Grimnar z Twierdzy Karak Kadrin, Doradca Naj- wyzszego Krola Krasnoludow z Gor Kranca Swiata, Zelaznobrodym. Jak to z krasnoludami bywa, bez czegos mocniejszego obyc sie nie moze, zatem siadamy z Yanna w gladiatorskiej karczmie i pytam... ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ Isil: Ja moze, prosze Pani, zaczne od pytania o Pani nazwisko, bo z takim spotykam sie po raz pierwszy. Yanna: No ten... Bo ja z gor pochodzem. I tam to jest tak, ze syn bierze nazwisko po ojcu na ten przyklad. A za to corka - po matce. Bo zdarza siem ze po stryju... albo ze ktos ni ma ro- dziny czy cos. Isil: Czyli Pani matka miala na imie Vona? Czy nazwisko? Yanna: Aye. Nasza matka to Vona. Wienc nazwisko znaczy, ze jestem Yanna, corka Vony. Isil: Pani matka rowniez miala tak... Imponujace pod wzgledem koloru i obfitosci wlosy? (przyp. red. Jej dlugie, geste i puszyste wlosy zaplecione sa w olsniewajacy, siegajacy kolan pomaran- czowy warkocz, przeplatany gromrilowym lancuszkiem i poblysku- jacy niebieskawozielonymi aleksandrytami.) Yanna: Aye. Taki kolor to u nas rodzinne. Isil: Aha! A jak liczna ma Pani rodzine, rodzenstwo? Yanna: To trudne pytanie... No wienc tak. Ogolnie to dosc... hmm... dluga historyja. Bo tak po prawdzie to ja z dziecinstwa duzo nie pamiemtam. Tak wiency to kojarze zesmy gdzies jechali z jakoms karawanom. I nas napadly zielone. I tego... rodzicow ubily i wiela naszych. I jak siedzialam pod wozem i brat mie ino zaslanial cobym cicho byla. To nim nas potwory wyczuly, to uslyszala zem sygnal rogu, a potem odglosy walki. Brat wyjrzal i kazal wyjsc - to krasnoludy z Mahakamu na patrolu byli. I nas przygarneli. My tacy mali bylimy to i nie pamien- talimy skond jestesmy i kaj jechalimy. No i ten... Zostalimy pod Carbonem. Wychowalimy siem z tamtejszymi dzieciakami. Isil: I jak wspomina Pani tamten okres? Yanna: Dobrze nas traktowali, przeto brat moj Zolran wstompil do klanu Hordund. Pozni zostal jego glowom. Pozni ja tez tam przyszlam i przyjelam przybrane przez niego nazwisko Chivly. Potem zainteresowala zem siem kowalstwem - i klan Gherath przyjol mnie na nauki. W miendzyczasie poznalam pewnego kras- noluda. Zwal siem Gwalhir i byl taaaaki przystojny! A jaki waleczny byl! Byl Glowom klanu Zhornfinth. Isil: A tego... Czy Wy... Yanna: No... my tak. I przyjelam po slubie jego nazwisko - Gwanten- ghor. A pozni urodzila nam siem coreczka. Isil: O! Jak ma na imie? Yanna: Gorkka. Tez Gwantenghor. Ona z kolei do Yn'snaeth poszla. I tam tez Glowom ostala. No a pozni jakos tak... Zasnelam na jakis czas. Isil: ...a jak sie Pani zbudzila, to ja sie potoczyly Pani losy? Yanna: Pozni jak zem siem obudzila, to nie moglam juz znalezc ni menza ni corki. W dodatku odebrano mi pas mahakamski - za to ze za dlugo spalam... No to ruszyla zem w swiat. Skoro mie tam nie kcom to pozwiedzam przynajmni. Tak trafilam w koncu tu - do Nuln. Akurat jak przyszlam, to odbywal siem jakis turniej tu na arenie. Isil: Wziela Pani w nim udzial? Yanna: No skoro byl i mozna bylo kogos zlac to... Bo ten... ja zaw- sze bylam pierwsza do wojaczki. Nauka to mnie jakos do glowy nie wchodzila, ale jak machac toporem, mlotem czy mieczem to jakos szybko. A ze mialam uraze do zielonego talatajstwa, to na nich cwiczyla zem ciongle. (Tu Yanna glosno zlorzeczy zielonoskorym pokrakom, ktore nie dosc ze smierdza, to na dodatek trzymaja w swoich brudnych lapskach bogactwa skradzione krasnoludom. Po chwili dodaje, ze nie spocznie poki chociaz jeden zielony poparaniec bedzie zasmradzal jej ukochane gory.) Isil: A widzi Pani... Ja zupelnie na odwrot... (Tu z kolei Yanna klepie mnie przyjaznie w ramie, ale tak mocno ze z ledwoscia utrzymuje rownowage i odruchowo zaczynam roz- cierac obolala konczyne, a ona szczerzy do mnie zeby w sze- rokim usmiechu.) Yanna: Tego... za mocno troche. Isil: (przez lzy) Nie szkodzi, naprawde... Nie szkodzi... Yanna: No i wracajonc do historyi... Isil: A na tej arenie, no wlasnie, z kim Pani wtedy walczyla? Yanna: Wtenczas byl wlasnie taki dziwny turniej. Inny niz inne z tego co mawiali. Nie bylo wtenczas walk ze jeden na jeden i wygrany przechodzil dali. A szkoda. Wpuscili nas na arene jak jakies bydlo - ze dwadziescia osob. I powiedzieli, ze ten kto ostanie - to zdobendzie mozliwosc cwiczenia w szkole. Tak w zasadzie to ja tam nie przyszlam cwiczyc w szkole - ino sprawdzic siem. Ale se mysle - po co mam im teraz mowic. Powiem jak mi siem uda wygrac. No ale jak nas tam wpuscili to troche kiepsko by- lo. Bo wiadomo - samotnie to i paru wojom kazdy legnie. No i dali sygnal do rozpoczencia walki i... I nic! Isil: Jak to nic? Yanna: Nikt nie chcial siem ruszyc pierwszy - bo jak ktos siem rzuci, zara kazdy kazdego wesprze - i bendzie sam na szyskich. Albo co. No i publicznosc zaczela juze gwizdac. To se mysle - prze- cie nie przylazlam tu stac se - ino walczyc. To dobylam topora dwurencznego - pokazalam paluchem na ogra i rzucila zem siem na niego. No i tak siem zaczelo. Pozniej byl straszny mlyniec. Na koniec ostalam ja i dwoch takich ludzi, co trzymali siem ciongle z boku - i razem lazili dookola i atakowali od tylu. No i zaczelam bic jednego, drugi mu zaczal pomagac. No i ja troche poraniona bylam - obuchem obalilam w piach jednego z nich, ale na drugiego juz sil nie starczylo - bo mie grzmotnol w plecy. Isil: A to skubaniec! Yanna: Aye. No ale co zrobic. Takie zasady glupie wprowadzili, to nie bylo dyskusji. No i pozni to bylo tak, ze siem obudzilam w na- miocie medykow. (Tutaj w karczmie zjawia sie Duruk we wlasnej osobie.) Isil: Dzien dobry Panu! Yanna: A to Doradca Krola. Isil: Milo mi Pana poznac. Duruk: Witaj. (Do Yanny) A Ty zes na dobre sie tu przeprowadzila? Yanna: Jak przeprowadzila, skoro ostatnie pare dni w gorach bylam? I przed chwilom dopiero na niziny zeszlam. (...) A wtedy paniom spotkala zem. I se gadamy. Duruk: No i zescie na babskie tematy zeszly. To przeszkadzac ni bede. Yanna: No na takie, o ktorych przy doradcy nie wypada gadac. Znaczy wlasciwie doradca to i tak szysko wie... Isil: Ale moze Doradca zechce wychylic kieliszek, dla zdrowia. Yanna: Mie tez upija. Duruk: Wodka wiedzy nie sprzyja... Yanna: Ale gadaniu tak! Duruk: Ale nie odmowie. Yanna: Doradca rzadko odmawia. Duruk: Rzadko odmawiam, bo rzadko ktos mi postawi jaki trunek. Isil: Nie moze byc. Duruk: A juz nie pomne kiedy Yanna mi zaproponowala co do picia. Yanna: Bo ten... chcem coby doradca mial jasnom glowem. Bo pozni znowu z elfami chce gadac i takie tam... (Pogaduszki, popijanie, stwierdzanie ze kubek jest maly i ze Yanna pije z wiadra, i inne karczemne figury savoir vivre'u) Yanna: No to ten... Jakies wazne sprawy czekajom moze? Nie kcemy do- radcy zatrzymywac nooooo. Duruk: No to jakzesmy juz przepili poznanie, to o czym gadacie? Yanna: No ja siem wstydzem tak. No bo ten... Isil: Czego sie wstydzisz? Yanna: Isil powiedziala, ze chciala ze mna przeprowadzic... Co to przeprowadzamy? Isil: ...wywiad. Yanna: Wywiada! Duruk: To i ja chetnie poslucham! Yanna: Ale nie o tajemnicach! Ino takie, ze o mnie. Duruk: Moze sie czego dowiem... Isil: Ale moze! Polaczymy ten wywiad! Bo ino raz przeprowadzalam z dwoma osobami! Yanna: No przeca nie bendem o Doradcy gadala przy nim. Isil: Ogluszymy go najwyzej. Yanna: To ten.. Ja inszom razom przyjdem... A tera z doradcom mozesz pogadac. Duruk: O nie nie. Wywiad mial byc z Yanna to taki bedzie. (Tu Yanna uciekla. Naprawde. Poszla sobie!) Isil: Wroci... Z pewnoscia wroci... Ale w miedzyczasie... Jak Dorad- ca poznal Yanne? Duruk: Zdaje sie co juz kilt nosilem... I jakiegos dnia owczesny Do- radca Grrid przyprowadzil taka mloda, plocha krasnoludke z nizin... I to byla wlasnie Yanna. (Do Yanny ktora wlasnie wrocila) Zaprosilabys Isil do Varn, do Norgrima... opowiesci starego wojaka by wysluchala. Yanna: A moze bys odwiedzila nas w gorach? (Niewiele myslac zgadzam sie i ruszamy w podroz do krasnoludzkiej twierdzy Karak Varn... Ale to Mili Czytelnicy, w nastepnym numerze i drugiej czesci wywiadu!) ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ . ,_, ,_, . . (o,o) (o,o) . |./)_) red. Isil "Piszczalka" de Soreil (_(\.| | " " " " | o---------------------------------------------------------------------------o > Zatytulowano: Domy publiczne w Rivii o-----------------------------------------------------------------------------o | | | | | DOMY PUBLICZNE W RIVII - KROTKIE OPRACOWANIE | | | . . . . Wstep: Niewielu bywalcow domow publicznych poswieci choc pol mysli refleksji nad tym, kim byla kobieta, z ktora wlasnie spedzil czas. Wielu z nich daje sie nabrac na usmiechy i rozkoszne westchnienia. W ponizszym opracowaniu postaram sie przyblizyc jak zycie tych kobiet faktycznie wyglada na podstawie doswia- dczen nabytych podczas wieloletniego pobytu w "Czerwonej Podwiazce" - jednym z najdrozszych domow publicznych w Rivii. Zaznaczam tez, ze opisane tu historie wybierane sa pod katem powtarza- lnosci, a wiec wyjatki, ktore z cala pewnoscia wystepuja, nie sa w tej pracy uwzgledniane. Rozdzial 1 - Nabor. Dziewczeta sa zabierane z ulicy badz sierocincow, najczesciej w wieku, ktory pozwala je co najmniej dwa lata przyuczac do zawodu, nim nastapi inicja- cja, a wiec okolo dwunastu - trzynastu lat. Zdarza sie, ze przedsiebiorcza na- stolatka sama sie zglosi, sa to jednak rzadkie przypadki. Czesto sa to dzie- wczeta z rodzin skrajnie ubogich, wielodzietnych, badz jak to juz bylo wcze- sniej wspomniane - sieroty. Jak cynicznie by to nie brzmialo, sieroty sa tu w minimalnie lepszej sytuacji. Rodzic nie oddaje corki (z rzadka syna) za darmo, oczekujac finansowej gratyfikacji. Oplata ta jest doliczana do dlugu, ktory dziecko zaciaga 'wstepujac' w progi przybytku. Rozdzial 2 - Szkolenie. Jak wspomnialam w poprzednim rozdziale, dzieci rozpoczynajac szkolenie zaciagaja w swoim domu dlug. Sklada sie na niego: zaplata opiekunom, koszty wyzywienia, ubrania i zakwaterowania. Samo szkolenie, najczesciej nadzorowane przez wlasciciela przybytku, z reguly jest juz na koszt zarzadzajacego. Szko- lenie takie najczesciej jest przeprowadzane przez pracownikow domu, z rzadka jednak, jesli ktores z dzieci przejawi niezwykly talent, zdarza sie, ze Mama czy Papa sprowadzaja nauczyciela celem oszlifowania go. Koszt nauki jest oczy- wiscie doliczany do wciaz rosnacego rachunku uczennicy. Pozwole sobie wtracic, iz w prespektywie warto jednak poniesc ten koszt, im rzadsza umiejetnosc i im lepiej opanowana, tym szybciej mozna odpracowac dlug. Rodzial 3 - Inicjacja i kontynuowanie zawodu. Wielkie wydarzenie dla calego domu. Defloracja z dobrze przeprowadzona aukcja potrafi czasem zwrocic nawet polowe kosztow. Przybytek wystawia cnote dziewczyny na licytacje, a poniewaz ceny z nich uzyskiwane stanowia czasem ty- godniowy utarg wszystkich pracownikow lacznie, odbywa sie to wystawnie. Oprocz szkolenia sie w sztukach wszelakich (i tu warto podkreslic, ze nie wszystkie one bezposrednio wiaza sie ze sztuka milosna), pracowniczki na- der czesto wcielaja sie w pewne role, majace przyciagnac wieksza, tudziez spe- cyficzna klientele. Najczestszymi zabiegami sa: przybieranie egzotycznie brzmiacego imienia oraz wizualnie egzotycznej kreacji, odgrywanie konkretnego, szczegolowo (lub tez nie) opracowanego wcielenia. Przykladowo, w "Czerwonej Podwiazce" wielkim powodzeniem cieszyly sie uslugi cudownie ocalalej z kata- strofy ksiezniczki kovirskiej, ukrywajacej sie przed niechybnie naslanymi na nia siepaczami Esterada. Aura tajemniczosci jak sie okazuje zmniejsza zapo- trzebowanie na specyficzne medykamenta. Rozdzial 4 - Zakonczenie wspolpracy. Z roznych przyczyn moze nastapic koniec wspolpracy miedzy pracowniczka domu a osoba nim zarzadzajaca. Najczestszym jest zwrot zaciagnietego dlugu. Pracowniczka moze oczywiscie negocjowac warunki pozostania na obecnym stanowi- sku i jezeli obie strony uzyskaja konsensus, nic nie stoi na przeszkodzie, by kobieta pozostala w dotychczasowym miejscu. Moze sie tez zdarzyc, ze z przy- czyn zdrowotnych lub nabytej skazy na urodzie, kontynuowanie zawodu w dotych- czasowym miejscu nie jest mozliwe. Dom w takim wypadku najczesciej zwalnia poszkodowana z dlugu, ale tez przestaje zapewniac wyzywienie i zakwaterowanie. Mowiac krotko - biedactwo laduje na bruku. Czasem zakonczenie wspolpracy na- stepuje w wyniku ucieczki pracownika z domu. Sa one jednak bardzo rzadkie. najbardziej uzdolnieni pracownicy maja szanse pozostac w domu po tym, kiedy z racji wieku nie sa juz w stanie kontynuowac pracy bezposrednio w zawodzie. Zajmuja sie przygotowywaniem mlodych w arkana ars amandi, tudziez zajmuja inne stanowiska, przykladowo przejmuja opieke nad ksiegami rachunkowymi (rzadko,je- dnak sie to zdarza). Rozdzial 5 - Potomstwo. Choc dla niektorych moze byc to szokiem, wspomniec nalezy, ze damy do towarzystwa miewaja potomstwo i to wcale czesto. Wychowanie dziecka w domu la- twym nie jest ani dla pracowniczki, ani dla dziecka. Sila rzeczy matka zmuszo- na jest by wlasny zarobek zamiast w calosci na przyszlosc, w czesci chociaz przeznaczyc na utrzymanie dziecka. Kiedy tylko staje sie to mozliwe, dziecko zostaje zaangazowane do prostych prac domowych, potem pomocy w codziennej toa- lecie pracowniczek. Warto podkreslic, ze dzieci nie sa przyuczane do zawodu, o ile matka nie wyda takiej dyspozycji. Ale w koncu istnieje tez mozliwosc przyspieszenia splacenia wlasnego dlugu, wystarczy postapic z dzieckiem tak, jak przed laty postapiono z matka... Historia zatacza wowczas kolo. Podsumowanie: Jako autorka opracowania wstrzymuje sie od jakiegokolwiek osadu moral- nego zarowno pracownikow domow, jak i ich wlascieli i klientow. Nawet jezeli wrazliwego czytelnika wzburza panujace tam zasady, czy sposob naboru, pozwole sobie zasugerowac, ze niemal w kazdym przypadku, los czekajacy na oddawane tam dzieci nie jest ani troche lepszy jezeli zostawi sie je na ulicy. Poza nomen omen bezpiecznymi murami domu, bylyby narazone na smierc glodowa i przemoc wszelkiego rodzaju, w tym seksualna. . ,_, ,_, . . (o,o) (o,o) . |./)_) Vidris Dorne z Rivii (_(\.| | " " " " | o-----------------------------------------------------------------------------o > Zatytulowano: N jak Nozownik o--------------------------------------------------------------------------o | . | | |\ Z cyklu | | | | STYLE )\ ) )\ ) | | |.| WALKI ( \( jak ( \( O Z O W N I K | | ||| | . ||| . . . |-| "Wladca, obleczon w gronostaje, zasiadal na tronie. Z (___) oszczednym usmiechem, czy jak chca inni kronikarze, grymasem znuzenia na ustach przygladal sie popisom blaznow i uciesze gawiedzi. Czas plynal. Wystep dobiegal konca. Poddani szemrali. A krol jak zasiadl, tak siedzial. Ni drgnal. Imaginujcie przeto sobie, jakiez bylo zdziwienie krolewny, gdy sie wtem okazalo, ze 'pape' niepostrzezenie zasztyletowano na jej weselu. [...] Snadz skrytobojca przystapil don w mgnieniu oka, robote swa wykonal chyzo a cicho, a zaraz umknal, zniknal, czmychnal, rozwial sie jak sen zloty." Zabawna strona historii, Baron A. Z. Dessade -- artykul czesciowo przeznaczony dla osobnikow nowych w tych stronach -- -- niektore fragmenty moga znudzic osoby zbyt doswiadczone -- Co to znaczy Nozownik? Nozownik to jedna z potocznych nazw stylow walki. Jesli tylko nie urodziles sie genialnym wojownikiem, pewnie zechcesz sie u kogos podszkolic, aby nie stanowic latwego celu napasci rabunkowej dla walesajacych sie po traktach opryszkow. Wszak samotne podroze bywaja niebezpieczne. Jeden z wedrownych nauczycieli, ktorego mozna spotkac w miescie portowym Baccala, za odpowiednia oplata sposobi podroznikow do sprawnej walki sztyletami, pozostawania niezauwazonym oraz dzialania w ukryciu. Co takiego robi sie w ukryciu? Byc moze jako osobnik cnotliwy i zyjacy w zgodzie z wszelkim stworzeniem nie miales okazji uciekac przed poscigiem, zbaczac z traktu w las, chowac sie miedzy drzewami, z dusza na ramieniu wypatrywac swoich oprawcow, marzac jednoczesnie o tym, aby jak najciszej oddychac i takoz cichutko bijace miec serce. Zli ludzie i nieludzie i ludzie i nieludzie szkoleni do poszukiwania zlych ludzi i nieludzi maja, trzeba przyznac, wprawe w przeczesywaniu lasow. Jesli ukryles sie nieumiejetnie, jesli szybko nie znikniesz z twej kryjowki - w koncu Cie znajda. Petla poscigu bedzie zaciskac sie wokol Ciebie coraz ciasniej, az wreszcie poczujesz sie jak zaszczute zwierze, nie wytrzymasz i rzucisz sie do panicznej, rozpaczliwej ucieczki albo ktos pokaze paluchem i krzyknie: Tam jest! Zamiast tego mozesz sie wyszkolic i gwizdac sobie na tych, co sprobuja Cie kiedykolwiek odnalezc. A czy nie lepiej stanac i walczyc? Oczywiscie, ze da sie stanac i walczyc, jednak lepiej robic to w tym przypadku, w ktorym moglibysmy wygrac, a przynajmniej nie stracic swego zycia. W walce odziany w szarosci nauczyciel takze wyszkoli, konkretnie w zwinnym unikaniu ciosow i wymachiwaniu dwoma sztyletami jednoczesnie. Mamy wtedy duze szanse z przeciwnikiem pojedynczym, ktorego ciosow unikac bedzie latwiej i male szanse z przeciwnikiem bardzo licznym, ktorego bronie siegac beda w kazde miejsce w poblizu, to jest wszystkie bez wyjatku kierunki, w ktore mozna by bylo odskoczyc. Co jeszcze robi sie w ukryciu? Ukrywanie sie nie sluzy wylacznie do zapewniania sobie bezpiecznego odwrotu. Z ukrycia mozna takze niezauwazenie napasc kogos, tak jak udalo sie to bohaterowi dzisiejszego cytatu. Przed niewidzialnym zagrozeniem nikt sie nie broni. Nie widuje sie wielu zolnierzy z tarcza uniesiona w kierunku sciany lasu. A jesli sie widuje, to niedlugo, bo reka z tak uniesiona tarcza dosc szybko sie meczy, wierzcie mi, i nie nadawalaby sie potem do prawdziwej walki, gdy ta nareszcie by nastala. Czy to juz wszystko? Nie do konca, nastepna jest przestroga. Wiele rzeczy wyglada na pierwszy rzut oka na prostsze niz sa w rzeczywistosci. To nie tak, ze jak juz sie nauczymy teorii skrytobojstwa i sztyletu, to zaraz bedziemy niesmiertelnym mistrzem. Trzeba wiele trenowac, trzeba planowac, myslec, dobierac odpowiedni ekwipunek. Zostawanie w czyms mistrzem to zabawa na dlugie lata. A zakoncze, jak ostatnio, cytatem ku przestrodze: "Unikal ciosow zwinnie, w zasadzie nic sobie z nich nie robil, z gracja omijajac powoli przemieszczajaca sie bron kolejnego przeciwnika. Podskakiwal jak mloda kozica, zlosliwi mawiali, ze raczej jak baran, ale mawiali tak przeto, ize w pojedynku nie mogli go dosiegnac. Drugiego dnia turnieju postanowili przejsc od slow do czynow, osaczyli go zatem zmeczonego po zakonczeniu walk. - Dawaj puchar - rzekl przywodca bandy. - Nie dam - odparl Nozownik, gdyz pewien byl swych mozliwosci. Przeca jak walki nie wygra, to wycofac sie zawsze zdola - rozmyslal tuz przed tym zanim rozplatano mu brzuch i zanim na bruk wyplynely wnetrznosci, rozsiewajac wokol potworny fetor smierci. Wszak z walki nie mozna sie tak po prostu wymknac..." Podbarwiane zywoty wojownikow, Ariel z Doliny Kwiatow . ,_, ,_, . . (o,o) (o,o) . |./)_) Vyera Graff von Habenix (_(\.| | " " " " | o--------------------------------------------------------------------------o > Zatytulowano: Akademia Jezykow Lingnom o---------------------------------------------------------------------------o | , _______ | | /'/ (, /' | | /' / /' | | ,/' / /' | | /`--,/ kademia _ /' ezykow | | /' / /' ` /' | . (,/' (_, (______,/' . . _____________________ . ,'-,-,-------------.-,'| | |/ ) . _ \||| |L | )_)) ), ||| |I | ||| |N | (`/\ ||| |G | `=\/\ ||| |N | `=\/\ ||| |O | `=\/ ||| |M | \ ||| | | _ __ ____ ||| | | (_)) )(_)))) ||| | |\ _| /|,' '--'-`-------------'-' Legenda powraca. Nie przegap okazji na lekcje w najstarszej, a zarazem najlepszej szkole jezykow obcych na swiecie! Oferujemy lekcje nastepujacych jezykow: bretonski, drukh-eltharin, fan-eltharin, gnomi, grumbarth, halflinski, khazalid, kislevicki, krasnoludzki, mroczna mowa, nilfgaardzki, norski, reikspiel, skelliganski, starsza mowa, tar-eltharin, tileanski, zerrikanski. Nasza wysoce wykwalifikowana kadra gwarantuje, ze pobierzesz mniej lekcji niz u jakiegokolwiek innego nauczyciela! Placac za lekcje w LINGNOM-ie mozesz tylko oszczedzic. Nie daj sie wiec nabrac na oferty minimalnie tansze od naszych - zapewniamy, ze po ukonczeniu kursu u profesjonalistow zostanie Ci w sakiewce o wiele wiecej zlociszy, niz po powolnych i czasochlonnych lekcjach z dorabiajacymi do pensji amatorami. Konkurencyjna cena za lekcje w wysokosci 30 zlotych monet, poza mroczna mowa, drukh-eltharin i tar-eltharin w cenie 40 monet. Pytania? Watpliwosci? Sugestie? Chetnie udzielimy odpowiedzi. Postaw na jakosc i profesjonalizm, a nie zawiedziesz sie! Uwaga! Pierwsza lekcja gratis! LINGNOM - SATYSFAKCJA GWARANTOWANA! Nasi lektorzy: inz. Istrid inz. Fantaji kol. Adamson inz. Pyrdek kol. Ellax kol. Isil *Nauczyciele zastrzegaja sobie prawo do odmowy nauki danego jezyka jesli kloci sie to z ich osobistymi przekonaniami. . ,_, ,_, . . (o,o) (o,o) . |./)_) A R T Y K U L S P O N S O R O W A N Y (_(\.| | " " " " | o---------------------------------------------------------------------------o > > Zatytulowano: N jak Nietoperz o--------------------------------------------------------------------------o | | | __ Z cyklu | | _( o)> ZWIERZETA )\ ) )\ ) | | (_{__) POCZTOWE ( \( jak ( \( I E T O P E R Z | | || | . "" . . . Juz jakis czas temu pytalam panstwa, to jest czytelnikow i nieczytelnikow - przypadkowo napotkane osoby o ich ulubione zwierzeta pocztowe, o to, jakich panstwo uzywaja na co dzien i jak je pielegnuja. Ponizej natkniecie sie na kilka odpowiedzi na temat nietoperzy. (Takze zapisane fonetycznie, aby lepiej oddac realizm sceny. To jest aby czytelnik mogl sobie wszystko dokladnie imaginowac.) Zacznijmy jednak od tego co to w ogole za zwierze. Nietoperze zyja niemal na calym swiecie, w wiekszosci prowadza nocny tryb zycia, poluja na mniejsze od siebie zwierzeta i owady i sa cieplolubne. Zamiast typowych konczyn gornych, jakimi sa lapy, posiadaja bloniaste skrzydla o imponujacej rozlozystosci jak na stosunkowo male zwierze. Skrzydla sa zaopatrzone w zabawny pazur, ktorego nie znajdziemy u zadnego gatunku ptactwa. Caly nietoperz jest na swoj sposob uroczym stworzonkiem, ktore ciagle mruzy oczy, by bronic sie przed nadmiernym oswietleniem. Dlaczego nietoperz? - To fascynujace stworzenia, ktore jakims cudem lepiej widza w nocy niz w dzien i zasuwaja wtedy po niebie jak szalone. - [Sa lepsze od papug, bo - przyp. red.] Papugaje nie jedza ludzi. - Rozczulaja mnie ich malutkie zabki. A jak zabawnie potrafia nimi gryzc pazurki! - [Mowa o jedzeniu oczu - przyp. red.] Hyhy i dlatego Nietoperfki so fajne. Podsumowujac: Nietoperze dla pewnego rodzaju osob stanowia przyjemna ciekawostke. Zwieszaja sie z ramienia wlasciciela glowa w dol, czego nie robi ptactwo, a co jest ciekawym widokiem. Wedlug innych, jak rozumiem, jest to drapiezne zwierze pasujace do mezczyzny i wojownika. Ponadto noca lataja szybciej niz inne zwierzeta. Dlaczego nie nietoperz? - Jest niemozliwie wybredny. - [Jedza - przyp. red.] Jakies malo przyjemne elementy. Czesci innych zwierzat. [Wzdrygniecie - przyp. red.] - Przegrywaja jak chodzi o cene i dostepnosc. [Wzruszenie ramion - przyp. red.] Podsumowujac: Nietoperz, podobnie jak sokol, o ktorym pisalismy numer temu, nie zje byle czego. Umie polowac, ale nieraz zapragnie tez dostac smakowity kasek od swego wlasciciela. Wtedy trzeba babrac sie w trupach zajecy, wilkow czy jakichkolwiek innych zwierzat. Choc wydaje sie, ze nie wszyscy uznaja to za wade. Ponadto w dzien wiecej czasu zajmuje mu odnalezienie celu lotu. Co jada nietoperz? - Mieso drobnych zwierzat pociete na odpowiednio male porcje. - Ja latajaca mysz przeszkolil odpowiednio. Zre ludzi. - Karmienie nietoperza, jasne, jest wazne. Ale najwazniejsze jest ogolne dbanie o zwierze. Poswiecanie mu czasu, glaskanie, uczenie sztuczek, nie mozna go zostawic samemu sobie, bo zdziczeje. Musi tez miec okazje sobie polatac. Podsumowujac: Znow podobnie jak z sokolem, mozecie karmic nietoperza swiezym, pokrojonym miesem lub, nazwijmy rzecz eufemistycznie, podrobami. Inaczej jednak niz sokol, nietoperz nie zgodzi sie na zastapienie tego rodzaju pozywienia ryba. Zwierze zakupic mozna w zamku Konstanta Drachenfelsa. Na koniec wspomne jeszcze o kolejnej osobie zacheconej wyglupami, ktore opublikowalam w poprzednim numerze na koncu artykulu, cytat dla nie pamietajacych albo nie czytajacych "[...] scura mjalem, udusilem z flackami elfa [...] kto sarcje fykosystuje do fysylanja listof sje pytam??" Otoz tym razem otrzymalam przepis na nietoperza w smietanie. Prosze juz skonczyc, szanowni czytelnicy, ani to smieszne, ani smaczne, to znaczy, oczywiscie nie probowalam! Pisze "smaczne" w znaczeniu gustu i dobrego smaku! . ,_, ,_, . . (o,o) Zebrala i opisala (o,o) . |./)_) Vyera Graff von Habenix (_(\.| | " " " " | o--------------------------------------------------------------------------o > Zatytulowano: Listy do Redakcji o-----------------------------------------------------------------------------o | | | _______,.zec..____________________ | | | .@" " 4. | | | | d" % | | | | @ ## 3 | | | | J ## b .. ... | | | | L ; 4 ..... | | | | 3 , P | LISTY | | | b ' J | DO REDAKCJI | | | %. @ | -------------------- | . | ^%. r"\ | . . | .....^"*==*" \ .. ...... | prowadzi . | ... .....\ \.. .... .. | Inz. Red. Tuna Loon-Naai | ..... ... ..\ \ .... ... | | .... .... ...\ \.. ..... | | .. .... ..... \ \... ... | | .... ... .. ...\ \... .. | | ... ..... ... ..\ \..... | | .... ... .... .\ | ... | | .. .. .... ... ...\___/ .... | | .... ... .... .. ..... .. .. | | .. ... .. .... .. ... ...... | | ... .. .... | | | | ...., | | ... | | | |__________________________________| Witajcie, Przez ostatni okres nie zdecydowaliscie sie na pisanie listow to i nowosci brak. Jest za to komentarz! Ale wpierw przypomnienie: ______________ |\\ //| Temat, ktory pod wieloma wzgledami dotknal jedna z | \\ // | Czytelniczek ciezko opisac slowami - choc probowac | \\____// | mozna, a nadawczyni ponizszego nawet sie to udalo, | // \\ | choc wole opisac jej slowa, niz je cytowac: |//________\\| Ta niczego nie spodziewajaca sie sympatyczna osoba odwiedzila urzad pocztowy w miescie, ktorego nazwe niepotrzebnie zapewne, lecz dla zasady pominiemy. Jak sie okazalo, wszystko na miejscu wydawalo sie byc w porzadku - pracownik wykonywal wlasne obowiazki, lista przesylek byla aktualna, a pergamin listowy, tak jak nalezalo tego czekiwac, byl przygotowany, podobnie jak pioro i kalamarz. A jednak cos bylo nie tak i Czytelniczka doszla wtedy do wniosku, ze ogolne wrazenie psuli ni to stali ni to przyjezdni bywalcy urzedu, zajmujacy - poniekad sluzaca do zajmowania - lawe pod jedna ze scian. Na wszystkie prawa gnomofizyki, czego oni tam nie wyrabiali... Tknieta poczuciem profesjonalnego podejscia do obowiazku, w tym przypadku sprawozdawczego, zrobilam nawet szkice - niestety dosyc szybko zniknely z makatki w Redakcji... Sympatyczna osoba z mieszanymi uczuciami przyjela fakt, ze oboje zastanych na miejscu panstwa nawet dosc roztropnie gospodarowala przyslugujacym im miejscem na lawie - pomimo ze jedno z Panstwa zajmowalo ja lezac nan, to drugie z Panstwa (zamiast zajac druga, co nie staloby w sprzecznosci z obowiazujacymi zwyczajami) wolalo pozostawic dalsze miejsca wolne, siadajac okrakiem na pierwszym z panstwa. Nie do konca tylko wiadomo bylo dlaczego, skoro bylo jej tak niewygodnie, ze wiercila sie w poszukiwaniu najwygodniejszej wariacji spoczynku. Pomimo tak pozornego poswiecenia i szlachetnosci, wzbogaconej do tego wyrazna nicia sympatii, laczacej rasy calego swiata (jezeli akurat nie jest to sympatia do wlasnego pozywienia) krasnoluda i ludzkiej kobiety - Czytelniczka nie byla w nastroju podzielic ich emanujacego entuzjazmu dla sprawy, nawet pomimo faktu, ze naleza sie mimo wszystko wyrazy uznania za element eksperymentatorski - wrecz nowatorski w dziedzinie choreografii. Musieli byc dosyc zmeczeni, skoro sympatyczna osoba nie znalazla na nich prawie ze zadnej sztuki odzienia - co nawiasem mowiac w pierwszym odczuciu upodabnialo tak interesujaco znalezionych panstwa do cwiczacych gladiatorow. Ale wracajac: nie mozna zywic zbytnich pretensji o to, ze ktos zmeczony pozbywa sie odzienia - sek moze bardziej w tym, ze nie odnotowano chyba w historii, aby ktos byl AZ TAK zmeczony. Moze jednak - wysnula w koncu ostatni wniosek Czytelniczka - byliby calkiem modelowym przykladem takiej wytrzymalosci i kondycji w niejednej armii, gdzie pod batogiem i w dyscyplinie hartuje sie niejeden temperament. Gdyz najwyrazniej nie jest to ostatni przypadek w historii poczty swiatowej, kiedy brakuje takowej dyscypliny i wychowania - a takze elementarnego braku posznowania dla... coz, nie tylko zasad korzystania z law. Niby w urzedzie pocztowym w miescie, ktorego nazwe niepotrzebnie, ale dla zasady pomijamy, takie badz podobne sceny przeciez nie sa jakos szczegolnie rzadkie i egzotyczne - mozna wlasciwie spierac sie co najwyzej o drobne szczegoly, arytmetyczne przyjemnosci jak "policz wszystkie konczyny i podziel przez cztery", badz spierac sie o wrazenia artystyczne tudziez zaskakujace (najwyrazniej) acz radosne odkrycia wzajemnego zachwytu i fascynacje miedzyrasowego integrowania sie ponad politycznymi i kulturowymi podzialami. * * * Temat ten wywolany zostal w rozmowie przez Czytelniczke (ale inna Czytelniczke), ktora jak sie okazuje takie igraszki nie gorsza, a nawet zdaja sie byc zdrowym przejawem aktywnosci spolecznej i wiezow towarzyskich. Ale po kolei: - Wiec sytuacja o ktorej byla mowa nie budzi Kolezanki zgorszenia? = Zupelnie nie, jezeli wybrankom nie przeszkadza pocztowy romans to ja zycze szczescia. - Oczywiscie, pewnie, ale... w jednym z najbardziej publicznych miejsc na swiecie? = (moja rozmowczyni chichocze ukradkiem) Podobno uczucie spada na nas w najmniej oczekiwanym momencie. Byc moze na tamta pare wlasnie wtedy. - A moze to jakas aura tego miejsca? Zeby nie bylo, gdyz podobno nie jest to odosobniony przypadek. = Nad tym tez myslalam, bo badz co badz, ta poczta ma wiele na swoim sumieniu. Ewentualnie jedno nakreca drugie - przychodzi zaciekawiona niewiasta i mysli: "A moze i mi sie uda?" - Nie ma Kolezanka jakiegos przeczucia, ze mimo to zatraca sie wstyd i godnosc? Nie mowiac o stracie czasu, ktory mogl byc wykorzystany na przyklad na tresci naukowe? = Alez mysle, gnomka na poczcie ma male szanse. Mysle tez, ze nie, bo ktos kto chce spedzic ten czas naukowo, nie pojdzie godzinami stac na poczcie. (moja rozmowczyni przerywa wypowiedz namyslajac sie nad czyms, po czym dodaje) A kto wie, moze dla niektorych to jest szansa, by do czegos dojsc? - No tak, ale w taki sposob? = No tak. - Jednakze nawet naukowiec ma prawo skorzystac z wlasciwych uslug na poczcie... = Mysle, ze jest to cokolwiek niesmaczne i niekulturalne wzgledem tych, ktorzy po prostu chcieli wyslac, czy odebrac w spokoju wiadomosc. - Dokladnie taki sam wniosek wysnula Czytelniczka, ktora zainicjowala ta dyskusje. = No prosze, nawet sie zgadzamy (moja rozmowczyni usmiecha sie pogodnie), bo ogolnie nie zamierzam wnikac w czyjas prywate. - Wspominala Kolezanka jednak, ze takie niestandardowe opcje korzystania z poczty moga byc szansa na to, by do czegos dojsc, co Kolezanka miala na mysli? = Tyle, ze czasami nie ma wyboru i trzeba zajsc na te nieszczesna poczte. No a ze nie wiadomo co komu pisane... - Hm, dobrze. To moze zna Kolezanka przyklady zyciowych sukcesow budowanych w taki sposob? = Znam, ale pozwoli Redaktor, ze imion nie podam. - Naturalnie, szanowanie dyskrecji wzgledem imion generalnie dosc dobrze Redakcji Periodicusa wychodzi. = Natomiast byl pewien mlodzian... najemnik zreszta i na poczcie poznal dame swego serca, ktora pozniej tez z zolnierskie zycie wciagnal. Pani sie w swiecie obyla, poznala na tym i owym, wiec nic nie stracila, a tak kto wie, moze do dzis prowadzila by zbedne dywagacje na poczcie novigradzkiej? Zreszta... (moja rozmowczyni rechocze opetanczo) jakby nie bylo, moj maz malo co nie oswiadczyl mi sie wlasnie na poczcie, tyle, ze w Wyzimie. Pamietam, jak sie zdaje, ze byl laskaw miec epizod z elfka, ale nie wiem czy pocztowa. Obecnie i tak nie ma jej wsrod nas, no chyba ze sie pooglada malunki, ktore prezentuje w tileanskich upalach. - Rozumiem. Zignoruje przy okazji fakt, ze padlo do tej pory skrupulatnie unikane kluczowe slowo: "novigradzkiej". Moze to i dobrze, skoro po tym wywiadzie przybedzie osob upatrujacych przyspieszonych sukcesow w zmienianiu swego zycia. Kolezanka zatem zdaje sie byc umiarkowana entuzjastka takiej formy spedzania czasu, czy jednak ma jakies wlasne przemyslenia, wnioski, ktore warto przekazac amatorom takich zapasow? = Umiarkowana, bardzo umiarkowana. - Moze na przyklad wady i zalety przeniesienia sie do pozornie bardziej do tego nadajacych sie karczm? Choc, z drugiej strony, niejedno z nas tam pozniej spi... = Oj no gdzies trzeba sie poznawac i zaprzyjazniac, wiec w tym to nie doszukuje sie zadnego zla. Jestem zdania co komu pisane, to i tak go spotka. Przekonawszy sie o zdecydowanie liberalnym podejsciu Czytelniczki do tematu w koncu podziekowalam jej za rozmowe - z niezachwianym postanowieniem, by raz jeszcze zapytac Was o to, co sami sadzicie na ten temat. Czy zgadzacie sie z powyzsza opinia? Piszcie do nas, a jezeli macie takie zyczenie i latwiej wyrazic Wam to, co lezy na jezyku, to nawet przedstawcie w rozmowie, na ktora sie umowimy... moze niekoniecznie na poczcie - po tym co dzis uslyszalam, wole by nie spadaly na mnie zle pozabezpieczane uczucia. * * * I to na dzisiaj wszystko. Piszcie listy i nadsylajcie nam swoje ogloszenia - nie zapomnijcie tylko chwalic sie nimi w nastepnym wydaniu przed Waszymi znajomymi! Czy chcesz za naszym posrednictwem anonimowo wypowiedziec sie? Zadac pytanie? Czy chcesz wykorzystac Redaktorow do tego, zeby poruszyc interesujace Cie kwestie polityczne czy spoleczne? Czy chcesz po prostu wypowiedziec sie, z ciekawosci przekonujac sie kogo znajdziemy do odpowiedzi (coz, jesli w ogole), lub poprzez nas poszukujac najlepszych znawcow tematu? Redakcja zastrzega prawo odmowy publikowania listu bez podania przyczyn. Zastrzegamy sobie prawo do ucinania fragmentow listow celem dopasowania do ram dzialu - nie wypaczajac ich przeslania. Zastrzegamy sobie takze prawo do dodawania przypisow Redakcji w . tresci listu, a takze do poprawiania wybranych bledow wszelkiego . . rodzaju. Macie prawo wgladu w gotowa do druku wersje swego listu . | wyrazajac taka chec wraz z samym listem. Imiona nadawcow (a wiec | | tym samym rowniez podpisy listow) nie sa publikowane. Nie slemy | | odpowiedzi na opublikowane listy droga korespondencyjna przed | | wydaniem numeru zawierajacego ja. | | ,_, ,_, | | (o,o) (o,o) | |./)_) (_(\.| | " " " " | o-----------------------------------------------------------------------------o