Arkadia MUD MMORPG

Periodicus numer 43

Yanna, Duruk, Listy, Nowinki, cykle

19
o-----------------------------------------------------------------------------o
|                         Data wydania: trzydziesty pierwszy dzien pory Yule  |
|                                                                             |
|                                                                             |
|                                    /)_(\                                    |
|                             ______( 0 0 )______                             |
|                            /_/_/_/\` ' `/\_\_\_\                            |
|                                    )'_'(                                    |
|                               ____.""_"".____                               |
|                             P E R I O D I C U S                             |
|                                                                             |
.                                                                             .
.                                                                             .
        Serdecznie witamy  Czytelnikow  w kolejnym  wydaniu Periodicusa!
        Znajdziecie  z nim kilka  doskonale  juz znanych  cykli, to jest
        Wywiad (Nie)kontrolowany,  Listy do  Redakcji  oraz Nowinki, dwa
        cykle znane troche mniej,  bo dopiero drugi raz sie pojawiajace,
        to jest  Style walki i  Zwierzeta  pocztowe, pare  ogloszen oraz
        debiut nowej Redaktorki  Periodicusa, Vidris Dorne, smutny, lecz
        jakze prawdziwy. Mamy nadzieje, ze Wam sie spodoba.             
                                        
        Zapraszamy  do przeczytania  pisma,  polecania go  znajomym oraz
        nieznajomym oraz  zamieszczania  ogloszen  w kolejnych numerach.
        Przypominamy,  ze poszukujemy  Redaktorow i ze  gazetki dostepne
        sa tez w Cechu oraz u  mieszkancow Krainy Zgromadzenia, a w auli
        Redakcji ciagle wisi lista  dostepnych Redaktorow.  Przypominamy
        tez o konkursach - jesli chcesz  nieco podreperowac swoj budzet,
        wymysl haslo reklamowe spolki Golden Hammer (2 mithrylowe monety
        nagrody) lub przeprowadz  wywiad z jednym z Redaktorow  (5 monet
        nagrody, tez mithrylowych).                                     
                                        
        Milej lektury!                                                  
                                        
                                        
                         Aktualna Redaktorka Naczelna                   
                         Inz. Vyera Graff von Habenix                   
                                        
                                        
     W tym numerze:
     * Nowinki..............................................strona 1
     * Nie wierz w plotki i przesady!.......................strona 2
     * Wywiad z Yanna i Durukiem, cz. I.....................strona 3
     * Domy publiczne w Rivii...............................strona 4
     * N jak Nozownik.......................................strona 5
     * Akademia Jezykow Lingnom.............................strona 6
     * N jak Nietoperz......................................strona 7
     * Listy do Redakcji....................................strona 8
.                                                                             .
.                                                                             .
|                                                                             |
|                                                                             |
o-----------------------------------------------------------------------------o
Mozesz przeczytac konkretna strone.
> 
Zatytulowano: Nowinki                       

o-----------------------------------------------------------------------------o
|                                                                             |
|                     _   _               _       _    _                      |
|                    | \ | |             (_)     | |  (_)                     |
|                    |  \| | _____      ___ _ __ | | ___                      |
|                    | . ` |/ _ \ \ /\ / / | '_ \| |/ / |                     |
|                    | |\  | (_) \ V  V /| | | | |    
Zatytulowano: Nie wierz w plotki i przesady!

                                      /   \
                              )      ((   ))     (
                             /|\      ))_((     /|\
                            / | \    (/\|/\)   / | \ 
o--------------------------/--|-voV---\'|'/--Vov-|--\-------------------------o
|                               '^`   (o o)  '^`                              |
|                                     `\Y/'                                   |
|                                                                             |
|             NIE WIERZ W POWTARZANE PLOTKI I BEZSENSOWNE PRZESADY!           |
|                                                                             |
|                                  S M O K I                                  |
.                                                                             .
.                                                                             .

       --> nie sa agresywne. Atakuja tylko w sytuacjach zagrozenia
                   broniac jedynie wlasnego terytorium.

       --> to stworzenia jak kazde inne. Tez maja prawo by zyc,
                  rozmnazac sie i chronic swoje mlode.

       --> zyja posrod nas od wiekow i posrod nas jest ich naturalne
                miejsce. Nie przeciwstawiajmy sie naturze!

       --> rzadko kiedy zbieraja skarby, najczesciej probujac przezyc,
          a ich jaskinie stanowia jedynie legowisko i miejsce do zycia.
                                 ______________
                           ,---,'.,            `-._
                                `:.`---.__         `-._
                                  `:.     `--.         `.
                                    \.        `.         `.
                            (,,(,    \.         `.   ____,-`.,
                         (,'     `/   \.   ,--.___`.'
                     ,  ,'  ,--.  `,   \.,'         `
                      `{D, {    \  :    \,
                        V,,'    /  /    //
                        j,,    /  ,' ,-//.    ,---.      ,
                        \,'   /  ,' /  _  \  /  _  \   ,'/
                              \   `'  / \  `'  / \  `.' /
                               `.___,'   `.__,'   `.__,'  

                                   PAMIETAJ!
                    Kazdy SMOK jest wspanialym stworzeniem,
                      ktoremu nalezy sie prawo do zycia!
.  ,_,                                                                  ,_,  .
. (o,o)                                                                (o,o) .
|./)_)     A  R  T  Y  K  U  L     S  P  O  N  S  O  R  O  W  A  N  Y   (_(\.|
|  " "                                                                  " "  |
o----------------------------------------------------------------------------o
> 
Zatytulowano: Wywiad z Yanna i Durukiem, cz. I

o---------------------------------------------------------------------------o
|                     _  _ , _ _  _ _  _, __, , _                           |
|                     |  | \ | |  | | /_\ | \ \ |             CZESC I       |
|                     |/\|  \| |/\| | | | |_/  \|                           |
|                      ~  ~   ) ~  ~ ~ ~ ~ ~     )                          |
|                           ~'                 ~'                           |
|    / _, _ _ __, \ _,_  _, _, _ ___ __,  _, _,   _, _  _  _, _, _ __,      |
|    | |\ | | |_  | |_/ / \ |\ |  |  |_) / \ |   / \ |  | /_\ |\ | |_       |
|    | | \| | |_  | | \ \_/ | \|  |  | \ \_/ |_, \ / |/\| | | | \| |_       |
|    \ ~  ~ ~ ~~~ / ~ ~  ~  ~  ~  ~  ~ ~  ~  ~~~  ~  ~  ~ ~ ~ ~  ~ ~~~      |
.                                                                           .
.                                                                           .
                             Mili Czytelnicy!  
     
    Czasem bywa tak, ze  zupelnie niespodziewanie  spotykam kogos, z kim
    chcialam przeprowadzic  wywiad. Tak bylo wlasnie tym razem! Polelfce
    z Kla trudno bylo  spotkac  krasnoluda czy  krasnoludke z Gor Kranca
    Swiata, ale! Udalo  sie i tak mialam  okazje  przeprowadzic podwojny
    wywiad, z Yanna Vonadottir,  Thanem  Krolewskiego Rodu Orr'Khraman z
    Twierdzy Karak Kadrin, Lowczynia Zielonoskorych oraz Durukiem Gorim-
    sson, Gormtrommi Rodu Grimnar z  Twierdzy Karak Kadrin, Doradca Naj-
    wyzszego Krola  Krasnoludow z Gor  Kranca Swiata, Zelaznobrodym. Jak
    to z krasnoludami bywa, bez czegos  mocniejszego  obyc sie nie moze,
    zatem siadamy z Yanna w gladiatorskiej karczmie i pytam...


     ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~

    Isil: Ja moze, prosze Pani, zaczne od  pytania o Pani nazwisko, bo z 
          takim spotykam sie po raz pierwszy.

    Yanna: No ten... Bo ja z  gor pochodzem.  I tam  to jest tak, ze syn 
           bierze nazwisko po  ojcu na  ten przyklad. A za to corka - po 
           matce. Bo zdarza  siem ze po stryju... albo ze ktos ni ma ro-
           dziny czy cos.

    Isil: Czyli Pani matka miala na imie Vona? Czy nazwisko?

    Yanna: Aye. Nasza  matka to  Vona. Wienc nazwisko  znaczy, ze jestem 
           Yanna, corka Vony.

    Isil: Pani matka rowniez miala tak... Imponujace pod wzgledem koloru 
          i obfitosci wlosy? (przyp. red.  Jej dlugie, geste  i puszyste 
          wlosy zaplecione sa  w olsniewajacy,  siegajacy kolan pomaran-
          czowy warkocz, przeplatany gromrilowym lancuszkiem i poblysku-
          jacy niebieskawozielonymi aleksandrytami.)

    Yanna: Aye. Taki kolor to u nas rodzinne. 

    Isil: Aha! A jak liczna ma Pani rodzine, rodzenstwo?

    Yanna: To trudne pytanie... No wienc tak.  Ogolnie to dosc... hmm... 
           dluga historyja. Bo tak po prawdzie to ja  z dziecinstwa duzo 
           nie pamiemtam.  Tak wiency  to kojarze zesmy gdzies jechali z 
           jakoms karawanom. I nas  napadly  zielone. I tego... rodzicow 
           ubily i wiela naszych. I jak  siedzialam pod wozem i brat mie 
           ino zaslanial cobym  cicho byla. To  nim nas potwory wyczuly, 
           to uslyszala  zem  sygnal  rogu, a  potem odglosy walki. Brat 
           wyjrzal i kazal wyjsc - to krasnoludy  z  Mahakamu na patrolu 
           byli. I nas przygarneli. My tacy mali bylimy to i nie pamien-
           talimy skond jestesmy i kaj jechalimy.  No i ten... Zostalimy 
           pod Carbonem. Wychowalimy siem z tamtejszymi dzieciakami.

    Isil: I jak wspomina Pani tamten okres?

    Yanna: Dobrze nas  traktowali,  przeto brat  moj  Zolran wstompil do 
           klanu Hordund. Pozni  zostal jego glowom.  Pozni  ja  tez tam 
           przyszlam i  przyjelam przybrane przez niego nazwisko Chivly.
           Potem  zainteresowala  zem  siem  kowalstwem - i klan Gherath 
           przyjol mnie na nauki. W miendzyczasie poznalam pewnego kras-
           noluda. Zwal  siem  Gwalhir i  byl taaaaki przystojny! A jaki 
           waleczny byl! Byl Glowom klanu Zhornfinth.

    Isil:  A tego... Czy Wy...

    Yanna: No... my tak. I  przyjelam po slubie jego nazwisko - Gwanten-
           ghor. A pozni urodzila nam siem coreczka.

    Isil: O! Jak ma na imie?

    Yanna: Gorkka.  Tez Gwantenghor. Ona  z kolei  do  Yn'snaeth poszla. 
           I tam tez Glowom ostala. No a  pozni jakos tak... Zasnelam na 
           jakis czas. 

    Isil: ...a jak sie Pani zbudzila, to ja sie potoczyly Pani losy?

    Yanna: Pozni jak zem  siem obudzila,  to nie  moglam  juz znalezc ni 
           menza ni corki. W dodatku odebrano  mi pas mahakamski - za to 
           ze za  dlugo spalam... No to  ruszyla zem  w swiat. Skoro mie 
           tam nie  kcom to  pozwiedzam przynajmni. Tak trafilam w koncu 
           tu - do Nuln.  Akurat  jak  przyszlam,  to odbywal siem jakis 
           turniej tu na arenie.

    Isil: Wziela Pani w nim udzial?

    Yanna: No skoro byl i mozna bylo  kogos zlac to... Bo ten... ja zaw-
           sze bylam pierwsza do wojaczki. Nauka to  mnie jakos do glowy 
           nie wchodzila, ale jak machac toporem, mlotem  czy mieczem to 
           jakos szybko. A ze mialam uraze  do zielonego talatajstwa, to 
           na nich cwiczyla zem ciongle.

           (Tu Yanna glosno zlorzeczy zielonoskorym pokrakom,  ktore nie 
            dosc ze smierdza, to  na  dodatek trzymaja w swoich brudnych 
            lapskach bogactwa skradzione  krasnoludom. Po chwili dodaje, 
            ze nie spocznie poki chociaz jeden zielony poparaniec bedzie 
            zasmradzal jej ukochane gory.)

    Isil: A widzi Pani... Ja zupelnie na odwrot...

          (Tu z kolei Yanna klepie mnie przyjaznie w ramie, ale tak mocno 
           ze z ledwoscia  utrzymuje  rownowage i odruchowo zaczynam roz-
           cierac  obolala  konczyne, a ona szczerzy do  mnie zeby w sze-
           rokim usmiechu.)

    Yanna: Tego... za mocno troche.

    Isil: (przez lzy) Nie szkodzi, naprawde... Nie szkodzi...

    Yanna: No i wracajonc do historyi...

    Isil: A na tej arenie, no wlasnie, z kim Pani wtedy walczyla?

    Yanna: Wtenczas byl wlasnie taki dziwny turniej. Inny niz inne z tego 
           co mawiali. Nie bylo wtenczas walk ze jeden na jeden i wygrany 
           przechodzil dali. A szkoda. Wpuscili nas  na  arene jak jakies 
           bydlo - ze dwadziescia osob. I powiedzieli, ze ten kto ostanie 
           - to zdobendzie  mozliwosc cwiczenia w  szkole. Tak w zasadzie 
           to ja tam nie przyszlam cwiczyc w szkole - ino sprawdzic siem. 
           Ale se mysle - po co  mam im  teraz  mowic. Powiem jak mi siem 
           uda wygrac. No ale jak nas tam  wpuscili to troche kiepsko by-
           lo. Bo wiadomo - samotnie  to i  paru wojom kazdy legnie. No i 
           dali sygnal do rozpoczencia walki i... I nic!

    Isil: Jak to nic?

    Yanna: Nikt nie chcial siem ruszyc pierwszy - bo jak ktos siem rzuci, 
           zara kazdy kazdego wesprze - i bendzie  sam  na szyskich. Albo 
           co. No i publicznosc zaczela juze gwizdac. To se mysle - prze-
           cie nie przylazlam tu stac se - ino walczyc. To dobylam topora 
           dwurencznego - pokazalam  paluchem na  ogra i rzucila zem siem 
           na niego. No i tak siem zaczelo. Pozniej byl straszny mlyniec.
           Na koniec  ostalam  ja i dwoch  takich ludzi, co trzymali siem 
           ciongle z boku - i  razem  lazili dookola i atakowali od tylu.
           No i  zaczelam bic  jednego, drugi  mu zaczal pomagac. No i ja 
           troche  poraniona bylam - obuchem  obalilam  w piach jednego z 
           nich, ale na drugiego juz sil nie starczylo - bo mie grzmotnol 
           w plecy. 

    Isil: A to skubaniec!

    Yanna: Aye. No ale co zrobic. Takie zasady glupie wprowadzili, to nie 
           bylo dyskusji. No i pozni to bylo tak, ze siem obudzilam w na-
           miocie medykow. 

    (Tutaj w karczmie zjawia sie Duruk we wlasnej osobie.)

    Isil: Dzien dobry Panu!

    Yanna: A to Doradca Krola.

    Isil: Milo mi Pana poznac. 

    Duruk: Witaj. (Do Yanny) A Ty zes na dobre sie tu przeprowadzila?

    Yanna: Jak przeprowadzila, skoro ostatnie pare dni w gorach bylam? I 
           przed chwilom dopiero na niziny zeszlam. (...) A wtedy paniom 
           spotkala zem. I se gadamy.

    Duruk: No i zescie na babskie tematy zeszly. To przeszkadzac ni bede.

    Yanna: No na takie, o ktorych przy doradcy  nie wypada gadac. Znaczy 
           wlasciwie doradca to i tak szysko wie...

    Isil: Ale moze Doradca zechce wychylic kieliszek, dla zdrowia.

    Yanna: Mie tez upija. 

    Duruk: Wodka wiedzy nie sprzyja...

    Yanna: Ale gadaniu tak!

    Duruk: Ale nie odmowie.

    Yanna: Doradca rzadko odmawia.

    Duruk: Rzadko odmawiam, bo rzadko ktos mi postawi jaki trunek.

    Isil: Nie moze byc.

    Duruk: A juz nie pomne kiedy Yanna mi zaproponowala co do picia.

    Yanna: Bo ten... chcem coby  doradca  mial jasnom  glowem.  Bo pozni 
           znowu z elfami chce gadac i takie tam...

    (Pogaduszki, popijanie,  stwierdzanie  ze kubek jest maly i ze Yanna
     pije z wiadra, i inne karczemne figury savoir vivre'u)
  
    Yanna: No to ten... Jakies wazne sprawy czekajom moze? Nie kcemy do-
           radcy zatrzymywac nooooo.

    Duruk: No to jakzesmy juz przepili poznanie, to o czym gadacie?

    Yanna: No ja siem wstydzem tak. No bo ten...

    Isil: Czego sie wstydzisz?

    Yanna: Isil powiedziala, ze chciala ze  mna  przeprowadzic... Co to 
           przeprowadzamy?

    Isil: ...wywiad.

    Yanna: Wywiada!

    Duruk: To i ja chetnie poslucham!

    Yanna: Ale nie o tajemnicach! Ino takie, ze o mnie.

    Duruk: Moze sie czego dowiem...

    Isil: Ale moze! Polaczymy  ten wywiad!  Bo ino raz przeprowadzalam z 
          dwoma osobami!

    Yanna: No przeca nie bendem o Doradcy gadala przy nim.

    Isil: Ogluszymy go najwyzej.

    Yanna: To ten.. Ja inszom razom przyjdem... A tera z doradcom mozesz 
           pogadac.

    Duruk: O nie nie. Wywiad mial byc z Yanna to taki bedzie.

    (Tu Yanna uciekla. Naprawde. Poszla sobie!)

    Isil: Wroci... Z pewnoscia wroci... Ale w miedzyczasie... Jak Dorad-
          ca poznal Yanne?

    Duruk: Zdaje sie co juz kilt nosilem... I jakiegos dnia owczesny Do-
           radca Grrid  przyprowadzil  taka mloda,  plocha krasnoludke z 
           nizin... I  to byla  wlasnie  Yanna. (Do  Yanny ktora wlasnie
           wrocila) Zaprosilabys Isil  do Varn, do Norgrima... opowiesci 
           starego wojaka by wysluchala.

   Yanna: A moze bys odwiedzila nas w gorach?
    
   (Niewiele myslac  zgadzam  sie i ruszamy  w podroz do  krasnoludzkiej
    twierdzy Karak Varn... Ale to Mili Czytelnicy, w nastepnym numerze i
    drugiej czesci wywiadu!) 

     ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~    ~
  
.  ,_,                                                                 ,_,  .
. (o,o)                                                               (o,o) .
|./)_)                red. Isil "Piszczalka" de Soreil                 (_(\.|
|  " "                                                                 " "  |
o---------------------------------------------------------------------------o
> 
Zatytulowano: Domy publiczne w Rivii        

o-----------------------------------------------------------------------------o
|                                                                             |
|                                                                             |
|                DOMY PUBLICZNE W RIVII - KROTKIE OPRACOWANIE                 |
|                                                                             |
.                                                                             .
.                                                                             .
                                     Wstep:

        Niewielu bywalcow domow publicznych  poswieci choc pol mysli refleksji
nad tym, kim byla kobieta, z ktora wlasnie spedzil czas. Wielu z nich daje sie
nabrac na usmiechy i rozkoszne westchnienia.  W ponizszym opracowaniu postaram
sie przyblizyc jak zycie tych kobiet faktycznie wyglada  na  podstawie doswia-
dczen nabytych podczas wieloletniego pobytu  w  "Czerwonej Podwiazce" - jednym
z najdrozszych domow publicznych w Rivii.

        Zaznaczam tez, ze opisane tu historie wybierane sa pod katem powtarza-
lnosci, a wiec wyjatki, ktore  z  cala pewnoscia wystepuja, nie sa w tej pracy
uwzgledniane.

                               Rozdzial 1 - Nabor.

        Dziewczeta sa zabierane z ulicy badz sierocincow, najczesciej w wieku,
ktory pozwala je co najmniej dwa lata przyuczac do zawodu, nim nastapi inicja-
cja, a wiec okolo dwunastu - trzynastu lat. Zdarza sie, ze przedsiebiorcza na-
stolatka sama sie zglosi, sa to jednak rzadkie przypadki. Czesto  sa  to dzie-
wczeta z rodzin skrajnie ubogich, wielodzietnych,  badz  jak to juz bylo wcze-
sniej wspomniane - sieroty.  Jak cynicznie by to nie brzmialo, sieroty sa tu w
minimalnie lepszej sytuacji. Rodzic nie oddaje corki (z rzadka syna) za darmo,
oczekujac finansowej gratyfikacji. Oplata  ta jest doliczana  do  dlugu, ktory
dziecko zaciaga 'wstepujac' w progi przybytku.

                             Rozdzial 2 - Szkolenie.

        Jak wspomnialam w poprzednim rozdziale, dzieci rozpoczynajac szkolenie
zaciagaja w swoim domu dlug. Sklada sie na niego:  zaplata  opiekunom,  koszty
wyzywienia, ubrania i zakwaterowania.  Samo szkolenie, najczesciej nadzorowane
przez wlasciciela przybytku, z reguly jest  juz na koszt zarzadzajacego. Szko-
lenie takie najczesciej jest przeprowadzane przez pracownikow domu,  z  rzadka
jednak, jesli ktores z dzieci przejawi niezwykly talent, zdarza  sie, ze  Mama
czy Papa sprowadzaja nauczyciela celem oszlifowania go. Koszt nauki jest oczy-
wiscie doliczany do wciaz rosnacego rachunku uczennicy. Pozwole sobie wtracic,
iz w prespektywie warto jednak poniesc ten koszt,  im rzadsza umiejetnosc i im
lepiej opanowana, tym szybciej mozna odpracowac dlug.

                Rodzial 3 - Inicjacja i kontynuowanie zawodu.

        Wielkie wydarzenie dla calego domu. Defloracja z dobrze przeprowadzona
aukcja potrafi czasem zwrocic nawet  polowe  kosztow. Przybytek wystawia cnote
dziewczyny na licytacje, a poniewaz ceny z nich uzyskiwane stanowia czasem ty-
godniowy utarg wszystkich pracownikow lacznie, odbywa sie to wystawnie.

        Oprocz szkolenia sie w sztukach wszelakich  (i tu warto podkreslic, ze
nie wszystkie one bezposrednio wiaza sie ze sztuka milosna),  pracowniczki na-
der czesto wcielaja sie w pewne role, majace przyciagnac wieksza, tudziez spe-
cyficzna  klientele.  Najczestszymi  zabiegami  sa:  przybieranie  egzotycznie
brzmiacego imienia oraz wizualnie egzotycznej kreacji, odgrywanie konkretnego,
szczegolowo  (lub tez nie)  opracowanego wcielenia.  Przykladowo, w "Czerwonej
Podwiazce"  wielkim powodzeniem  cieszyly sie uslugi cudownie ocalalej z kata-
strofy ksiezniczki kovirskiej, ukrywajacej  sie przed  niechybnie naslanymi na
nia siepaczami Esterada.  Aura  tajemniczosci jak  sie okazuje zmniejsza zapo-
trzebowanie na specyficzne medykamenta.

                        Rozdzial 4 - Zakonczenie wspolpracy.

        Z roznych przyczyn moze nastapic koniec wspolpracy miedzy pracowniczka
domu  a  osoba nim zarzadzajaca.  Najczestszym jest zwrot zaciagnietego dlugu.
Pracowniczka moze oczywiscie negocjowac warunki pozostania na obecnym stanowi-
sku i jezeli obie strony uzyskaja konsensus,  nic nie stoi na przeszkodzie, by
kobieta pozostala w dotychczasowym miejscu.  Moze  sie tez zdarzyc, ze z przy-
czyn zdrowotnych  lub nabytej skazy na urodzie, kontynuowanie zawodu w dotych-
czasowym miejscu nie jest mozliwe.  Dom w takim  wypadku  najczesciej  zwalnia
poszkodowana z dlugu, ale tez przestaje zapewniac wyzywienie i zakwaterowanie.
Mowiac krotko - biedactwo laduje na bruku.  Czasem  zakonczenie wspolpracy na-
stepuje  w  wyniku ucieczki pracownika z domu.  Sa  one jednak bardzo rzadkie.
najbardziej uzdolnieni pracownicy maja  szanse pozostac w domu po tym, kiedy z
racji wieku  nie  sa  juz  w stanie kontynuowac pracy bezposrednio w zawodzie.
Zajmuja sie przygotowywaniem mlodych w arkana ars amandi, tudziez zajmuja inne
stanowiska, przykladowo przejmuja opieke nad ksiegami rachunkowymi (rzadko,je-
dnak sie to zdarza). 

                              Rozdzial 5 - Potomstwo.

        Choc dla niektorych moze byc to szokiem, wspomniec nalezy,  ze damy do
towarzystwa miewaja potomstwo i to wcale czesto. Wychowanie dziecka w domu la-
twym nie jest ani dla pracowniczki, ani dla dziecka. Sila rzeczy matka zmuszo-
na jest by wlasny  zarobek zamiast  w  calosci na przyszlosc, w czesci chociaz
przeznaczyc na utrzymanie dziecka. Kiedy  tylko  staje sie to mozliwe, dziecko
zostaje zaangazowane do prostych prac domowych, potem pomocy w codziennej toa-
lecie pracowniczek. Warto podkreslic,  ze  dzieci nie sa przyuczane do zawodu,
o ile matka  nie wyda takiej  dyspozycji. Ale w  koncu istnieje  tez mozliwosc
przyspieszenia splacenia  wlasnego dlugu, wystarczy  postapic z dzieckiem tak,
jak przed laty postapiono z matka... Historia zatacza wowczas kolo.

                                  Podsumowanie:

        Jako autorka opracowania wstrzymuje sie od jakiegokolwiek osadu moral-
nego zarowno pracownikow domow, jak i ich wlascieli  i  klientow. Nawet jezeli
wrazliwego czytelnika wzburza panujace tam zasady,  czy sposob naboru, pozwole
sobie zasugerowac, ze niemal w kazdym przypadku, los czekajacy na oddawane tam
dzieci nie jest ani troche lepszy jezeli zostawi sie je na ulicy.  Poza  nomen
omen  bezpiecznymi murami domu,  bylyby narazone  na  smierc glodowa i przemoc
wszelkiego rodzaju, w tym seksualna.
 
  
.  ,_,                                                                   ,_,  .
. (o,o)                                                                 (o,o) .
|./)_)                      Vidris Dorne z Rivii                         (_(\.|
|  " "                                                                   " "  |
o-----------------------------------------------------------------------------o
> 
Zatytulowano: N jak Nozownik                

o--------------------------------------------------------------------------o
|    .                                                                     |
|    |\     Z cyklu                                                        |
|    | |     STYLE           )\  )          )\  )                          |
|    |.|     WALKI          (  \(    jak   (  \( O Z O W N I K             |
|    |||                                                                   |
.    |||                                                                   .
.                                                                   .
     |-|          "Wladca, obleczon w gronostaje, zasiadal na tronie. Z
    (___)    oszczednym usmiechem, czy jak chca inni kronikarze, grymasem
             znuzenia na ustach przygladal sie popisom blaznow i uciesze
             gawiedzi. Czas plynal. Wystep dobiegal konca. Poddani szemrali.
             A krol jak zasiadl, tak siedzial. Ni drgnal. Imaginujcie przeto
             sobie, jakiez bylo zdziwienie krolewny, gdy sie wtem okazalo,
             ze 'pape' niepostrzezenie zasztyletowano na jej weselu. [...] 
             Snadz skrytobojca przystapil don w mgnieniu oka, robote swa 
             wykonal chyzo a cicho, a zaraz umknal, zniknal, czmychnal,
             rozwial sie jak sen zloty."

                                               Zabawna strona historii,
                                                 Baron A. Z. Dessade


 -- artykul czesciowo przeznaczony dla osobnikow nowych w tych stronach -- 
       -- niektore fragmenty moga znudzic osoby zbyt doswiadczone --
     
     Co to znaczy Nozownik?
     
     Nozownik to jedna  z potocznych nazw  stylow walki.  Jesli tylko  nie
  urodziles  sie  genialnym  wojownikiem,  pewnie  zechcesz  sie  u  kogos
  podszkolic,  aby  nie  stanowic  latwego  celu  napasci  rabunkowej  dla
  walesajacych  sie po traktach  opryszkow. Wszak samotne  podroze  bywaja
  niebezpieczne.  Jeden z wedrownych nauczycieli,  ktorego mozna spotkac w
  miescie portowym  Baccala, za odpowiednia  oplata sposobi podroznikow do
  sprawnej walki sztyletami,  pozostawania niezauwazonym  oraz dzialania w
  ukryciu.
     

     Co takiego robi sie w ukryciu?
     
     Byc moze  jako  osobnik  cnotliwy  i  zyjacy  w  zgodzie  z  wszelkim
  stworzeniem nie miales okazji uciekac  przed poscigiem, zbaczac z traktu
  w las, chowac sie miedzy drzewami, z dusza na ramieniu wypatrywac swoich
  oprawcow, marzac jednoczesnie o tym,  aby jak najciszej oddychac i takoz
  cichutko bijace miec serce. Zli ludzie  i nieludzie i ludzie i nieludzie
  szkoleni do poszukiwania  zlych ludzi i nieludzi maja,  trzeba przyznac,
  wprawe w  przeczesywaniu lasow.  Jesli ukryles sie  nieumiejetnie, jesli
  szybko nie znikniesz z twej kryjowki - w koncu Cie znajda. Petla poscigu
  bedzie zaciskac sie wokol Ciebie coraz  ciasniej, az  wreszcie poczujesz
  sie jak zaszczute  zwierze, nie wytrzymasz  i rzucisz sie do  panicznej,
  rozpaczliwej  ucieczki albo ktos  pokaze paluchem  i krzyknie: Tam jest!
  Zamiast tego mozesz sie wyszkolic  i gwizdac sobie na tych,  co sprobuja
  Cie kiedykolwiek odnalezc.

     
     A czy nie lepiej stanac i walczyc?
     
     Oczywiscie, ze da sie stanac i walczyc,  jednak lepiej robic to w tym
  przypadku, w ktorym moglibysmy wygrac,  a przynajmniej nie stracic swego
  zycia. W walce odziany w szarosci nauczyciel  takze wyszkoli, konkretnie
  w zwinnym unikaniu ciosow i wymachiwaniu  dwoma sztyletami jednoczesnie.
  Mamy  wtedy duze  szanse  z przeciwnikiem  pojedynczym,  ktorego  ciosow
  unikac bedzie  latwiej i  male szanse  z przeciwnikiem  bardzo  licznym,
  ktorego bronie siegac beda w  kazde miejsce w poblizu, to jest wszystkie
  bez wyjatku kierunki, w ktore mozna by bylo odskoczyc.

     
     Co jeszcze robi sie w ukryciu?
     
     Ukrywanie sie  nie sluzy wylacznie do zapewniania  sobie bezpiecznego
  odwrotu. Z ukrycia mozna takze niezauwazenie napasc kogos, tak jak udalo
  sie to bohaterowi  dzisiejszego cytatu.  Przed niewidzialnym zagrozeniem
  nikt sie nie broni. Nie widuje  sie wielu zolnierzy z tarcza uniesiona w
  kierunku sciany lasu.  A  jesli sie widuje,  to niedlugo,  bo reka z tak
  uniesiona tarcza  dosc szybko sie meczy,  wierzcie mi,  i nie nadawalaby
  sie potem do prawdziwej walki, gdy ta nareszcie by nastala.

     
     Czy to juz wszystko?
     
     Nie  do konca,  nastepna  jest przestroga.  Wiele  rzeczy  wyglada na
  pierwszy rzut  oka na prostsze  niz sa w rzeczywistosci.  To nie tak, ze
  jak juz sie nauczymy teorii  skrytobojstwa i sztyletu, to zaraz bedziemy
  niesmiertelnym mistrzem. Trzeba wiele trenowac, trzeba planowac, myslec,
  dobierac odpowiedni ekwipunek.  Zostawanie w czyms mistrzem to zabawa na
  dlugie lata. A zakoncze, jak ostatnio, cytatem ku przestrodze:

                    "Unikal ciosow zwinnie, w zasadzie nic sobie z nich
           nie robil, z gracja omijajac powoli przemieszczajaca sie bron
    kolejnego przeciwnika. Podskakiwal jak mloda kozica, zlosliwi mawiali,
    ze raczej jak baran, ale mawiali tak przeto, ize w pojedynku nie mogli
     go dosiegnac. Drugiego dnia turnieju postanowili przejsc od slow do
     czynow, osaczyli go zatem zmeczonego po zakonczeniu walk.
     - Dawaj puchar - rzekl przywodca bandy.
     - Nie dam - odparl Nozownik, gdyz pewien byl swych mozliwosci. Przeca
     jak walki nie wygra, to wycofac sie zawsze zdola - rozmyslal tuz przed
      tym zanim rozplatano mu brzuch i zanim na bruk wyplynely wnetrznosci,
       rozsiewajac wokol potworny fetor smierci.
                Wszak z walki nie mozna sie tak po prostu wymknac..."


                                           Podbarwiane zywoty wojownikow,
                                               Ariel z Doliny Kwiatow

.  ,_,                                                                ,_,  .
. (o,o)                                                              (o,o) .
|./)_)                  Vyera Graff von Habenix                       (_(\.|
|  " "                                                                " "  |
o--------------------------------------------------------------------------o
> 
Zatytulowano: Akademia Jezykow Lingnom      

o---------------------------------------------------------------------------o
|                           ,                _______                        |
|                         /'/               (,     /'                       |
|                       /' /                      /'                        |
|                    ,/'  /                      /'                         |
|                   /`--,/  kademia     _       /'  ezykow                  |
|                 /'    /              /' `    /'                           |
.             (,/'     (_,            (______,/'                            .
.                           _____________________                           .
                          ,'-,-,-------------.-,'|                           
                          |  |/    ) . _      \|||                           
                          |L |     )_)) ),     |||                           
                          |I |                 |||                           
                          |N |   (`/\          |||                           
                          |G |   `=\/\         |||                           
                          |N |    `=\/\        |||                           
                          |O |     `=\/        |||
                          |M |        \        |||                           
                          |  |   _ __  ____    |||                           
                          |  |  (_)) )(_))))   |||                           
                          |  |\  _|           /|,'                           
                          '--'-`-------------'-'                             
                                                                             
                                                                             
       Legenda powraca. Nie przegap okazji na lekcje w najstarszej,          
          a zarazem najlepszej szkole jezykow obcych na swiecie!             
                                                                             
                                                                             
        Oferujemy lekcje nastepujacych jezykow:                              
                                                                             
      bretonski,  drukh-eltharin,   fan-eltharin,  gnomi,   grumbarth,       
      halflinski,  khazalid,  kislevicki,  krasnoludzki, mroczna mowa,       
      nilfgaardzki,  norski,  reikspiel,  skelliganski,  starsza mowa,       
      tar-eltharin, tileanski, zerrikanski.                                  
                                                                             
                                                                             
        Nasza wysoce wykwalifikowana kadra gwarantuje,  ze  pobierzesz       
      mniej lekcji niz  u  jakiegokolwiek  innego nauczyciela!  Placac       
      za  lekcje  w LINGNOM-ie mozesz  tylko  oszczedzic. Nie daj  sie       
      wiec nabrac na oferty minimalnie tansze od naszych - zapewniamy,       
      ze po ukonczeniu kursu u profesjonalistow zostanie Ci w sakiewce       
      o wiele  wiecej zlociszy,  niz  po  powolnych  i  czasochlonnych       
      lekcjach z dorabiajacymi do pensji amatorami.                          
                                                                
      Konkurencyjna cena za lekcje w wysokosci 30 zlotych monet, poza        
      mroczna mowa, drukh-eltharin i tar-eltharin w cenie 40 monet.          
                                                                             
        Pytania? Watpliwosci? Sugestie? Chetnie udzielimy odpowiedzi.        
                                                                             
                                                                             
        Postaw na jakosc i profesjonalizm, a nie zawiedziesz sie!            
                                                                             
                     Uwaga! Pierwsza lekcja gratis!                          
                                                                             
                                                                             
                  LINGNOM - SATYSFAKCJA GWARANTOWANA!                        
                                                                             
                                                                             
          Nasi lektorzy:                                                     
              inz. Istrid                                                    
              inz. Fantaji                                                   
              kol. Adamson                                                   
              inz. Pyrdek
              kol. Ellax
              kol. Isil                                                    
                                                                             
                                                                             
       *Nauczyciele zastrzegaja sobie prawo do odmowy nauki danego           
        jezyka jesli kloci sie to z ich osobistymi przekonaniami.            
                                                                             
.  ,_,                                                                 ,_,  .
. (o,o)                                                               (o,o) .
|./)_)    A  R  T  Y  K  U  L     S  P  O  N  S  O  R  O  W  A  N  Y   (_(\.|
|  " "                                                                 " "  |
o---------------------------------------------------------------------------o
> 
> 
Zatytulowano: N jak Nietoperz               

o--------------------------------------------------------------------------o
|                                                                          |
|     __      Z cyklu                                                      |
|   _( o)>   ZWIERZETA          )\  )          )\  )                       |
|  (_{__)     POCZTOWE         (  \(    jak   (  \( I E T O P E R Z        |
|    ||                                                                    |
.     ""                                                                   .
.                                                                          .

     Juz jakis  czas  temu  pytalam   panstwa,  to   jest  czytelnikow   i
  nieczytelnikow - przypadkowo  napotkane osoby o  ich ulubione  zwierzeta
  pocztowe, o to, jakich panstwo uzywaja na co dzien i jak je  pielegnuja.
  Ponizej natkniecie sie na kilka  odpowiedzi na temat nietoperzy.  (Takze
  zapisane fonetycznie,  aby  lepiej  oddac realizm  sceny.  To  jest  aby
  czytelnik mogl sobie wszystko dokladnie imaginowac.)
     
     Zacznijmy jednak  od tego co to  w ogole za zwierze.  Nietoperze zyja
  niemal  na calym swiecie, w wiekszosci prowadza nocny tryb zycia, poluja
  na  mniejsze  od siebie  zwierzeta i  owady  i sa  cieplolubne.  Zamiast 
  typowych konczyn gornych, jakimi sa lapy, posiadaja bloniaste skrzydla o
  imponujacej  rozlozystosci jak na  stosunkowo male zwierze.  Skrzydla sa
  zaopatrzone w zabawny pazur,  ktorego nie  znajdziemy u  zadnego gatunku
  ptactwa. Caly nietoperz jest  na swoj sposob uroczym stworzonkiem, ktore
  ciagle mruzy oczy, by bronic sie przed nadmiernym oswietleniem.
     
     Dlaczego nietoperz?
     
  - To fascynujace stworzenia, ktore  jakims cudem lepiej widza w nocy niz
  w dzien i zasuwaja wtedy po niebie jak szalone. 
  - [Sa lepsze od papug, bo - przyp. red.] Papugaje nie jedza ludzi.
  - Rozczulaja mnie ich malutkie zabki. A jak zabawnie potrafia nimi gryzc
  pazurki!
  - [Mowa o jedzeniu oczu - przyp. red.] Hyhy  i  dlatego  Nietoperfki  so
  fajne.

     Podsumowujac: Nietoperze dla pewnego rodzaju  osob stanowia przyjemna
  ciekawostke. Zwieszaja sie z ramienia wlasciciela glowa w dol, czego nie
  robi ptactwo, a co jest ciekawym widokiem.  Wedlug innych, jak rozumiem,
  jest  to drapiezne  zwierze pasujace do  mezczyzny i wojownika.  Ponadto
  noca lataja szybciej niz inne zwierzeta.
     
     Dlaczego nie nietoperz?
     
  - Jest niemozliwie wybredny.
  - [Jedza - przyp. red.] Jakies  malo przyjemne  elementy.  Czesci innych
  zwierzat. [Wzdrygniecie - przyp. red.]
  - Przegrywaja jak chodzi o cene i dostepnosc. [Wzruszenie ramion - przyp.
  red.]
     
     Podsumowujac: Nietoperz, podobnie jak sokol, o ktorym pisalismy numer
  temu, nie zje byle czego. Umie polowac,  ale nieraz zapragnie tez dostac 
  smakowity kasek od swego wlasciciela.  Wtedy trzeba babrac sie w trupach
  zajecy, wilkow  czy jakichkolwiek  innych zwierzat.  Choc wydaje sie, ze
  nie wszyscy uznaja to  za wade. Ponadto w  dzien wiecej czasu zajmuje mu
  odnalezienie celu lotu.

     Co jada nietoperz?
     
  - Mieso drobnych zwierzat pociete na odpowiednio male porcje.
  - Ja latajaca mysz przeszkolil odpowiednio. Zre ludzi.
  - Karmienie nietoperza, jasne, jest wazne. Ale najwazniejsze jest ogolne
  dbanie o zwierze. Poswiecanie mu czasu, glaskanie, uczenie sztuczek, nie
  mozna go zostawic samemu sobie, bo zdziczeje. Musi tez miec okazje sobie
  polatac.
     
     Podsumowujac: Znow podobnie jak z sokolem,  mozecie karmic nietoperza
  swiezym, pokrojonym miesem lub, nazwijmy rzecz eufemistycznie, podrobami.
  Inaczej jednak niz sokol,  nietoperz nie zgodzi  sie na zastapienie tego
  rodzaju pozywienia ryba.

     Zwierze zakupic mozna w zamku Konstanta Drachenfelsa.
     
     Na koniec  wspomne jeszcze  o kolejnej osobie  zacheconej  wyglupami,
  ktore opublikowalam  w poprzednim numerze  na koncu artykulu,  cytat dla
  nie pamietajacych  albo nie czytajacych "[...] scura mjalem,  udusilem z
  flackami  elfa [...]  kto sarcje  fykosystuje  do fysylanja  listof  sje
  pytam??" Otoz tym  razem otrzymalam  przepis na nietoperza  w smietanie.
  Prosze juz skonczyc, szanowni czytelnicy,  ani to smieszne, ani smaczne,
  to znaczy, oczywiscie nie probowalam!  Pisze "smaczne" w znaczeniu gustu
  i dobrego smaku!

.  ,_,                                                                ,_,  .
. (o,o)                   Zebrala i opisala                          (o,o) .
|./)_)                  Vyera Graff von Habenix                       (_(\.|
|  " "                                                                " "  |
o--------------------------------------------------------------------------o
> 
Zatytulowano: Listy do Redakcji             

o-----------------------------------------------------------------------------o
|                                                                             |
|         _______,.zec..____________________                                  |
|        |    .@"      " 4.                 |                                 |
|        |   d"            %                |                                 |
|        |   @   ##          3              |                                 |
|        |  J    ##           b   .. ...    |                                 |
|        |  L              ;  4    .....    |                                 |
|        |  3             ,   P             |             LISTY               |
|        |   b           '   J              |          DO REDAKCJI            |
|        |    %.            @               |      --------------------       |
.        |     ^%.        r"\               |                                 .
.        |   .....^"*==*"    \  .. ......   |            prowadzi             .
         |     ... .....\     \.. .... ..   |    Inz. Red. Tuna Loon-Naai
         |   ..... ... ..\     \ .... ...   |
         |   .... .... ...\     \.. .....   |
         |   .. .... ..... \     \... ...   |
         |   .... ... .. ...\     \... ..   |
         |   ... ..... ... ..\     \.....   |
         |     .... ... .... .\     | ...   |
         |   .. .. .... ... ...\___/ ....   |
         |   .... ... .... .. ..... .. ..   |
         |   .. ... .. .... .. ... ......   |
         |   ... .. ....                    |
         |                                  |
         |                    ....,         |
         |                     ...          |
         |                                  |
         |__________________________________|


         Witajcie,

         Przez ostatni okres nie zdecydowaliscie sie na pisanie listow to
         i nowosci brak. Jest za to komentarz! Ale wpierw przypomnienie:

     ______________
     |\\        //|    Temat, ktory pod wieloma wzgledami dotknal jedna z
     | \\      // |    Czytelniczek ciezko opisac slowami - choc probowac
     |  \\____//  |    mozna, a nadawczyni ponizszego nawet sie to udalo,
     | //      \\ |    choc wole opisac jej slowa, niz je cytowac:
     |//________\\|    
                       Ta niczego nie spodziewajaca sie sympatyczna osoba
        odwiedzila urzad pocztowy w miescie, ktorego nazwe niepotrzebnie
        zapewne, lecz dla zasady pominiemy. Jak sie okazalo, wszystko na
        miejscu wydawalo sie byc w porzadku - pracownik wykonywal wlasne
        obowiazki, lista przesylek byla aktualna, a pergamin listowy, tak
        jak nalezalo tego czekiwac, byl przygotowany, podobnie jak pioro
        i kalamarz. A jednak cos bylo nie tak i Czytelniczka doszla wtedy
        do wniosku, ze ogolne wrazenie psuli ni to stali ni to przyjezdni
        bywalcy urzedu, zajmujacy - poniekad sluzaca do zajmowania - lawe
        pod jedna ze scian.

        Na wszystkie prawa gnomofizyki, czego oni tam nie wyrabiali...

        Tknieta poczuciem  profesjonalnego podejscia  do obowiazku, w tym
        przypadku sprawozdawczego, zrobilam nawet szkice - niestety dosyc
        szybko zniknely z makatki w Redakcji...

        Sympatyczna osoba z mieszanymi uczuciami przyjela fakt, ze oboje
        zastanych na miejscu panstwa nawet dosc roztropnie gospodarowala
        przyslugujacym im miejscem na lawie - pomimo ze jedno z Panstwa
        zajmowalo ja lezac nan, to drugie z Panstwa (zamiast zajac druga,
        co nie staloby w sprzecznosci z obowiazujacymi zwyczajami) wolalo
        pozostawic dalsze miejsca wolne, siadajac okrakiem na pierwszym z
        panstwa. Nie do konca tylko wiadomo bylo dlaczego, skoro bylo jej
        tak niewygodnie, ze wiercila sie w poszukiwaniu najwygodniejszej
        wariacji spoczynku.

        Pomimo tak pozornego poswiecenia i szlachetnosci, wzbogaconej do
        tego wyrazna nicia sympatii, laczacej rasy calego swiata (jezeli
        akurat nie jest to sympatia do wlasnego pozywienia) krasnoluda i
        ludzkiej kobiety - Czytelniczka nie byla w nastroju podzielic ich
        emanujacego entuzjazmu dla sprawy, nawet pomimo faktu, ze naleza
        sie mimo wszystko wyrazy uznania za element eksperymentatorski -
        wrecz nowatorski w dziedzinie choreografii.

        Musieli byc dosyc zmeczeni, skoro sympatyczna osoba nie znalazla
        na nich prawie ze zadnej sztuki odzienia - co nawiasem mowiac w
        pierwszym  odczuciu  upodabnialo tak  interesujaco  znalezionych
        panstwa do cwiczacych gladiatorow. Ale wracajac: nie mozna zywic
        zbytnich pretensji o to, ze ktos zmeczony pozbywa sie odzienia -
        sek moze bardziej w tym, ze nie odnotowano chyba w historii, aby
        ktos byl AZ TAK zmeczony. Moze jednak - wysnula w koncu ostatni
        wniosek Czytelniczka - byliby calkiem modelowym przykladem takiej
        wytrzymalosci i kondycji w niejednej armii, gdzie pod batogiem i
        w dyscyplinie hartuje sie niejeden temperament. Gdyz najwyrazniej
        nie jest to ostatni przypadek w historii poczty swiatowej, kiedy
        brakuje takowej dyscypliny i wychowania - a takze elementarnego
        braku posznowania dla... coz, nie tylko zasad korzystania z law.

        Niby w urzedzie pocztowym w miescie, ktorego nazwe niepotrzebnie,
        ale dla zasady pomijamy, takie badz podobne sceny przeciez nie sa
        jakos szczegolnie rzadkie i egzotyczne - mozna wlasciwie spierac
        sie co najwyzej o drobne szczegoly, arytmetyczne przyjemnosci jak
        "policz wszystkie konczyny i podziel przez cztery", badz spierac
        sie o wrazenia artystyczne tudziez zaskakujace (najwyrazniej) acz
        radosne odkrycia wzajemnego zachwytu i fascynacje miedzyrasowego
        integrowania sie ponad politycznymi i kulturowymi podzialami.

                                        * * *

        Temat ten wywolany zostal w rozmowie przez Czytelniczke (ale inna
        Czytelniczke), ktora jak sie okazuje takie igraszki nie gorsza, a
        nawet zdaja sie byc zdrowym przejawem aktywnosci spolecznej i
        wiezow towarzyskich. Ale po kolei:

         - Wiec sytuacja o ktorej byla mowa nie budzi Kolezanki
          zgorszenia?

         = Zupelnie nie, jezeli wybrankom nie przeszkadza pocztowy romans
          to ja zycze szczescia.

         - Oczywiscie, pewnie, ale... w jednym z najbardziej publicznych
          miejsc na swiecie?

         = (moja rozmowczyni chichocze ukradkiem) Podobno uczucie spada na
          nas w najmniej oczekiwanym momencie. Byc moze na tamta pare
          wlasnie wtedy.

         - A moze to jakas aura tego miejsca? Zeby nie bylo, gdyz podobno
          nie jest to odosobniony przypadek.

         = Nad tym tez myslalam, bo badz co badz, ta poczta ma wiele na
          swoim sumieniu. Ewentualnie jedno nakreca drugie - przychodzi
          zaciekawiona niewiasta i mysli: "A moze i mi sie uda?"

         - Nie ma Kolezanka jakiegos przeczucia, ze mimo to zatraca sie
          wstyd i godnosc? Nie mowiac o stracie czasu, ktory mogl byc
          wykorzystany na przyklad na tresci naukowe?

         = Alez mysle, gnomka na poczcie ma male szanse. Mysle tez, ze nie,
          bo ktos kto chce spedzic ten czas naukowo, nie pojdzie godzinami
          stac na poczcie. (moja rozmowczyni przerywa wypowiedz namyslajac
          sie nad czyms, po czym dodaje) A kto wie, moze dla niektorych to
          jest szansa, by do czegos dojsc?

         - No tak, ale w taki sposob?

         = No tak.

         - Jednakze nawet naukowiec ma prawo skorzystac z wlasciwych uslug
          na poczcie...

         = Mysle, ze jest to cokolwiek niesmaczne i niekulturalne wzgledem
          tych, ktorzy po prostu chcieli wyslac, czy odebrac w spokoju
          wiadomosc.

         - Dokladnie taki sam wniosek wysnula Czytelniczka, ktora
          zainicjowala ta dyskusje.

         = No prosze, nawet sie zgadzamy (moja rozmowczyni usmiecha sie
          pogodnie), bo ogolnie nie zamierzam wnikac w czyjas prywate.

         - Wspominala Kolezanka jednak, ze takie niestandardowe opcje
          korzystania z poczty moga byc szansa na to, by do czegos dojsc,
          co Kolezanka miala na mysli?

         = Tyle, ze czasami nie ma wyboru i trzeba zajsc na te nieszczesna
          poczte. No a ze nie wiadomo co komu pisane...

         - Hm, dobrze. To moze zna Kolezanka przyklady zyciowych sukcesow
          budowanych w taki sposob?

         = Znam, ale pozwoli Redaktor, ze imion nie podam.

         - Naturalnie, szanowanie dyskrecji wzgledem imion generalnie dosc
          dobrze Redakcji Periodicusa wychodzi.

         = Natomiast byl pewien mlodzian... najemnik zreszta i na poczcie
          poznal dame swego serca, ktora pozniej tez z zolnierskie zycie
          wciagnal. Pani sie w swiecie obyla, poznala na tym i owym, wiec
          nic nie stracila, a tak kto wie, moze do dzis prowadzila by
          zbedne dywagacje na poczcie novigradzkiej? Zreszta... (moja
          rozmowczyni rechocze opetanczo) jakby nie bylo, moj maz malo co
          nie oswiadczyl mi sie wlasnie na poczcie, tyle, ze w Wyzimie.
          Pamietam, jak sie zdaje, ze byl laskaw miec epizod z elfka, ale
          nie wiem czy pocztowa. Obecnie i tak nie ma jej wsrod nas, no
          chyba ze sie pooglada malunki, ktore prezentuje w tileanskich
          upalach.

         - Rozumiem. Zignoruje przy okazji fakt, ze padlo do tej pory
          skrupulatnie unikane kluczowe slowo: "novigradzkiej". Moze to i
          dobrze, skoro po tym wywiadzie przybedzie osob upatrujacych
          przyspieszonych sukcesow w zmienianiu swego zycia. Kolezanka
          zatem zdaje sie byc umiarkowana entuzjastka takiej formy
          spedzania czasu, czy jednak ma jakies wlasne przemyslenia,
          wnioski, ktore warto przekazac amatorom takich zapasow?

         = Umiarkowana, bardzo umiarkowana.

         - Moze na przyklad wady i zalety przeniesienia sie do pozornie
          bardziej do tego nadajacych sie karczm? Choc, z drugiej strony,
          niejedno z nas tam pozniej spi...

         = Oj no gdzies trzeba sie poznawac i zaprzyjazniac, wiec w tym to
          nie doszukuje sie zadnego zla. Jestem zdania co komu pisane, to
          i tak go spotka.

        Przekonawszy sie o zdecydowanie liberalnym podejsciu Czytelniczki
        do tematu w koncu podziekowalam jej za rozmowe - z niezachwianym
        postanowieniem, by raz jeszcze zapytac Was o to, co sami sadzicie
        na ten temat. Czy zgadzacie sie z powyzsza opinia? Piszcie do nas,
        a jezeli macie takie zyczenie i latwiej wyrazic Wam to, co lezy na
        jezyku, to nawet przedstawcie w rozmowie, na ktora sie umowimy...
        moze niekoniecznie na poczcie - po tym co dzis uslyszalam, wole by
        nie spadaly na mnie zle pozabezpieczane uczucia.

                                        * * *

        I to na dzisiaj wszystko. Piszcie listy i nadsylajcie nam swoje
        ogloszenia - nie zapomnijcie tylko chwalic sie nimi w nastepnym
        wydaniu przed Waszymi znajomymi!

        Czy chcesz za naszym  posrednictwem anonimowo wypowiedziec sie?
        Zadac pytanie? Czy chcesz wykorzystac  Redaktorow do tego, zeby
        poruszyc interesujace Cie kwestie polityczne czy spoleczne? Czy
        chcesz po prostu wypowiedziec sie, z ciekawosci przekonujac sie
        kogo znajdziemy do odpowiedzi (coz, jesli w ogole), lub poprzez
        nas poszukujac najlepszych znawcow tematu?

        Redakcja zastrzega  prawo odmowy publikowania listu bez podania
        przyczyn. Zastrzegamy sobie prawo do ucinania fragmentow listow
        celem dopasowania do ram dzialu - nie wypaczajac ich przeslania.
        Zastrzegamy sobie takze prawo do dodawania przypisow Redakcji w
.       tresci listu, a takze do poprawiania wybranych bledow wszelkiego      .
.       rodzaju. Macie prawo wgladu w gotowa do druku wersje swego listu      .
|       wyrazajac taka chec wraz z samym listem. Imiona nadawcow (a wiec      |
|       tym samym rowniez podpisy listow) nie sa publikowane. Nie slemy       |
|       odpowiedzi na opublikowane listy droga korespondencyjna przed         |
|       wydaniem numeru zawierajacego ja.                                     |
|  ,_,                                                                   ,_,  |
| (o,o)                                                                 (o,o) |
|./)_)                                                                   (_(\.|
|  " "                                                                   " "  |
o-----------------------------------------------------------------------------o